Oczywiście jest możliwe, że państwo Izrael powinno było od początku pozwolić Larze Alqasem na wjazd do kraju. Szkody, jakie zakazanie jej wjazdu mogło wyrządzić Izraelowi, jak argumentowano w wielu artykułach, mogą czasami być większe niż korzyści z egzekwowania prawa.
Z całym jednak szacunkiem dla autorów takich opinii, artykuł D(2) Prawa o Wjeździe do Izraela stanowi wyraźnie, że pozwolenie na wjazd nie zostanie udzielone komuś, kto nie jest izraelskim obywatelem „jeśli on/ona, organizacja lub organ, w imieniu którego działa, świadomie wydaje publiczne wezwanie do bojkotowania Izraela”.
Alqasem przewodniczyła lokalnemu oddziałowi Students for Justice in Palestine, organizacji, która kieruje bojkotem przeciwko państwu Izrael i której przywódcy kwestionują samo istnienie państwa Izrael.
Nie ulega wątpliwości, że ministrowie działali zgodnie ze swoimi uprawnieniami. Niemniej Sąd Najwyższy uchylił ich decyzję, ponieważ zdaniem sędziów jest sprzeczna z rozsądkiem: „Pragnienie Alqasem, by studiować w Izraelu, jest sprzeczne z ideą bojkotowania Izraela”. Przepraszam?! Czy ci sędziowie żyją w Izraelu? Przecież na izraelskich uniwersytetach są zarówno wykładowcy, jak studenci, którzy popierają ruch bojkotu. A czołowy przywódca ruchu bojkotu, Omar Barghouti, był (a może nadal jest) studentem na uniwersytecie w Tel Awiwie. Podróżuje po całym świecie i prawi kazania na rzecz unicestwienia Izraela. Czy jego lub Alqasem naleganie na studiowanie na izraelskim uniwersytecie jest oznaką czegokolwiek?
Mógłbym omówić znacznie więcej argumentów wspomnianych w tej decyzji, ale nie wystarczy miejsca na nie wszystkie. A problemem z tym orzeczeniem było i pozostaje twierdzenie, że decyzja odmowy prawa wjazdu Larze Alqasem była sprzeczna z rozsądkiem.
Zakres rozsądnych reakcji ma być szeroki. Bardzo szeroki. Inaczej prawo decydowania powinno zostać odebrane władzy wykonawczej i przekazane prawnikom. Niektórzy obywatele mogą dezaprobować decyzje podejmowane przez władze wykonawcze zgodnie z ich kompetencjami. Jeśli jednak wszystko, co dezaprobują obywatele – głównie ci, którzy należą do medialnej i akademickiej elity – staje się sprzeczne z rozsądkiem, to możemy ogłosić śmierć demokracji.
Ponadto dwa sądy niższych instancji już orzekły, że decyzja była rozsądna. Co znaczy, jak podpowiada zdrowy rozsądek, że jeśli zarówno ministrowie w rządzie, jak dwóch sędziów w dwóch sądach uważają tę decyzję za rozsądną, to z konieczności należy ona do zakresu rozsądnych reakcji. Ale nie dla sędziów Sądu Najwyższego, którzy przez ograniczanie zakresu rozsądnych reakcji, ograniczają demokrację. Ogólnie zaś, w oparciu o regułę, jaką stworzyli tym orzeczeniem, każdy zwolennik BDS może powiedzieć, że zmienił zdanie i przyjechać, żeby prowadzić wrogą działalność w Izraelu.
Absurd takiej interpretacji rozsądku staje się znacznie bardziej niepokojący, kiedy patrzy się na listę osób, którym zakazano wjazdu do innych krajów demokratycznych. Wielka Brytania odmówiła prawa wjazdu amerykańskim obywatelom Michaelowi Alan Weinerowi (Michael Savage) i Shirley Phelps-Roper, jak również izraelskiemu politykowi Mosze Feiglinowi z powodu ich poglądów. USA odmówiły prawa wjazdu szwajcarskiemu akademikowi Tarikowi Ramadanowi, brytyjskiemu nastolatkowi Luke Angel i Lizie Maza z Filipin z powodu ich poglądów. A jest wielu innych. Nie byli oni członkami organizacji, która odrzuca prawo do istnienia krajów, które zakazały im wjazdu. Ale w Izraelu, jak powiedział kiedyś nieżyjący już sędzia Menachem Elon, istnieje czasami pomylenie rządów prawa z rządami sędziów. W ostatni czwartek widzieliśmy kolejny tego przykład.
An unreasonable ruling
Ynet News, 19 października 2018
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Ben-Dror Yemini
(ur. 1954 w Tel Awiwie) jest prawnikiem, historykiem i publicystą wielu izraelskich dzienników (m.in. Maariw, Jediot Achronot), a także wykładowcą, który zajmuje się m.in. wpływem antyizraelskiej propagandy.
Pochodzi z rodziny Żydów wypędzonych z Jemenu.
Ben-Dror Yemini jest zwolennikiem pogłębiania dialogu z Palestyńczykami. Od wielu lat opowiada się za niepodległym państwem palestyńskim.