Prawda

Piątek, 26 kwietnia 2024 - 16:20

« Poprzedni Następny »


Odłożone w czasie zbawienie


Lucjan Ferus 2023-03-26

Bóg Ojciec oferujący swoją prawicę Synowi Bożemu (fragment), obraz Pietera de Grebera, 1654 [Źródło zdjęcia: Wikipedia].
Bóg Ojciec oferujący swoją prawicę Synowi Bożemu (fragment), obraz Pietera de Grebera, 1654 [Źródło zdjęcia: Wikipedia].

Motto: „Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, /../ którą nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1Kor 2,6-8).

 

Na wstępie zaznaczę, iż niniejszy tekst napisałem w 1995 r., natomiast opublikowany został w ówczesnym Racjonaliście w 2002 r., pt. „Ofiara mająca zbawić ludzkość”. Poniższa wersja różni się wieloma szczegółami, włącznie z tytułem. To tyle, tytułem wstępu.


                                               ------ // ------

W ogrodzie rajskim padał deszcz. Cichy plusk maleńkich kropli spływających po liściach drzew, tworzył monotonną, szemrzącą muzykę przyrody. W zagłębieniach terenu zaczęły tworzyć się kałuże a na ich powierzchni szybko powstające i równie szybko znikające roje baniek, ruchliwych i podobnych do siebie jak dwie krople wody. Powietrze było przesycone wilgocią i bogatą gamę zapachów roślin i kwiatów. Jednak sam ogród w Edenie wyglądał zupełnie inaczej niż kiedyś: starannie wypielęgnowane dawniej alejki i ścieżki zarastała trawa, a przestrzenie pomiędzy drzewami opanowane zostały przez wszechobecne krzaki.

 

Po dawnych rabatach kwiatowych nie pozostało ani śladu, zarosły wysoką trawą i innym zielskiem. Same drzewa również uległy zniszczeniu: niektóre z nich skarlały, a inne pousychały całkiem. Tylko ten kto wiedział, iż dawniej był tu wspaniały i tętniący życiem ogród, potrafiłby odróżnić to miejsce od otaczającej go dzikiej przyrody. Jeśli nie brać pod uwagę nadwątlonego przez czas ogrodzenia, które nadal odgradzało go od reszty świata i dawnej bramy, przy której nadal stało na warcie dwóch cherubów z mieczami. Choć wierzeja bramy ledwo trzymały się na zawiasach, a miecze strażników nadwerężyła rdza – to jednak z rozkazu Boga strzegli oni nadal tego miejsca przed człowiekiem.

 

A jednak po ogrodzie Eden ktoś chodził. Widać było jego wysoką postać, przedzierającą się z trudem przez chaszcze, schylającą się pod nawisłymi gałęziami drzew, omijającą pokrzywy i wyplątującą się z jeżyn. Wyraźnie zmierzającą w kierunku środka ogrodu. Tym tajemniczym przybyszem był nie kto inny lecz sam Syn Boży. Szedł wolno nie zważając na deszcz i zastanawiał się nad sensem istnienia tego miejsca. Chciał być sam, aby przemyśleć nurtujące go problemy, dlatego wybrał opuszczony już rajski ogród. Poza tym, to tutaj wszystko się zaczęło… czy to nie najlepsze z możliwych miejsce do refleksji?

 

Pokonał jeszcze jeden odcinek terenu i znalazł się w samym sercu ogrodu. Przed nim stały dwa drzewa: drzewo wiadomości dobrego i złego i drzewo życia. Obszedł je wolno dookoła i zobaczył ze zdziwieniem, iż zakazane owoce nie wyglądają już apetycznie i pociągająco, co między innymi zwiodło niewiastę – lecz są pomarszczone, a ogólnie biorąc przedstawiają sobą żałosny widok. - A więc zakazany owoc też się psuje? – skonstatował z niemałym zdumieniem, siadając na zwalonej kłodzie, leżącej obok. Syn Boży podparł głowę rękoma i zamyślił się. - Po co to wszystko było? Czy takie ważne dla Ojca mego było posłuszeństwoistot, które stworzył, że aż musiał poddać je moralnie dwuznacznej próbie, a potem ukarać tak okrutnie i niesprawiedliwie? – zastanawiał się. - Dlaczego tak długo trwa ta kara? Dlaczego nic nie robi, żeby zmienić naturę człowiekowi, albo przynajmniej wybawić go z jej wpływu?     
                                           ------ // ------    

Przypomniał sobie w tej chwili, jak kiedyś, kiedy był jeszcze dużo młodszy, przyszedł do swego Ojca z prośbą, aby mu pozwolił naprawić to jego niedoskonałe dzieło - człowieka. Bóg wpierw próbował zbyć go mętnymi i nic nie mówiącymi tłumaczeniami, że jeszcze nie czas na to, ale kiedy on – młody i zapalczywy upierał się przy swoim, doszło między nimi do znamiennej rozmowy. Pamiętał ją jak dziś, a odbyło się to w ten sposób:

- No dobrze! Nich ci będzie! - godzi się w końcu Bóg Ojciec i uśmiecha z zagadkową miną. Syn Boży  podnosi się szybko i mówi: - A więc proszę o instrukcję i w drogę! – klaszcze w dłonie zadowolony, iż w końcu dopiął swego. Bóg kładzie mu ręce na ramionach zmuszając by z powrotem usiadł. Śmieje się: -Nie tak szybko! Ależ ta młodzież niecierpliwa! Wpierw muszę ci dokładnie wyjaśnić…

  

- Słucham Ojcze! -  Syn Boży siada, ale widać, że chętnie udałby się w drogę. Stwórca wstaje i chodząc wokół niego, zastanawia się przez chwilę od czego zacząć. Minę ma taką jakby czymś się dobrze bawił. Wreszcie mówi: - Urządzimy to tak: na Ziemi urodzisz się pod postacią człowieka… - nie kończy, gdyż Syn przerywa mu gwałtownie.

- A to po co?! -  wykrzykuje - Czy nie mogę pojawić się pośród ludzi w swej prawdziwej postaci?!  Przecież chyba stać nas na drobny cud, prawda? – pyta łapiąc go za rękaw. Bóg wyswobadza się z uścisku , a potem klepie go uspokajająco po plecach.

 

- Oczywiście, oczywiście! Jak najbardziej! – zapewnia go. - Ale po co?- i zanim Syn zdążył otworzyć usta, wyjaśnia: - Te cuda też mi się już sprzykrzyły, każdy by chciał abym cuda czynił bezustannie! Czy to nie jest irytujące? A poza tym, powinniśmy częściej korzystać z naturalnych rozwiązań, nie sądzisz? – przybliża  oblicze do jego ucha i mówi: - Jakąś dziewczynkę na Ziemi zapłodnię przez Ducha Świętego i ona będąc dziewicą urodzi ciebie, później zresztą też nią pozostanie - dodaje tajemniczo, a Syn Boży wybucha głośnym śmiechem: - No jeśli to mają być te naturalne rozwiązania, o których wspominałeś Ojcze, to niech mnie!.. - nie kończy i powtórnie wybucha śmiechem .

 

Bóg przygląda mu się z dziwną miną, a następnie wyjaśnia dość enigmatycznie:

- To jest najlepsze rozwiązanie, uwierz mi! Ludzie wtedy cię zaakceptują i chociaż nie będą w ciebie wierzyć najbliżsi i współcześni ci – to jednak z czasem wielu uwierzy!

- No właśnie: wielu, ale nie wszyscy! A gdybym tak nagle pojawił się wśród ludzi, opuszczając się wolno z nieba, w otoczeniu aniołów grających na fanfarach, w jasności i blasku chwały, pośród huku gromów i omdlewającego zapachu mirry i kadzidła – któż wtedy nie uwierzyłby w moją boskość? Któż śmiałby wątpić, iż jestem Synem Bożym?! – mówi to z takim zapałem, z takim ogniem w oczach, że Stwórca, aż pochylił głowę z podziwem.

 

-Tak, to moja krew! – myślał tymczasem Bóg - Ja też kiedyś taki byłem! Ważniejsza dla mnie była efektowność niż efektywność! – uśmiechnął się do swych myśli, ale przecząco pokręcił głową: - Nie! Nie! Całkiem inną mam koncepcję! – wyjaśnił zdecydowanym tonem.

- I nie nalegaj, abym zmieniła zdanie! – dodaje dla pewności.

Syn Boży pochylił z poddaniem głowę i rozłożył ręce w geście: - Cóż Twoja wola tu się liczy Ojcze, nie moja! – a na  głos rzekł: - zatem gdzie na Ziemi mam się pojawić Ojcze, w którym miejscu mam się urodzić? – pyta, mrużąc porozumiewawczo oko. Stwórca odchyla się do tyłu i patrząc z zadowoleniem na swego Syna mówi: - A gdzie byś chciał?

 

Ten przez chwilę zastanawia się nad czymś ze ściągniętymi brwiami, a potem unosi w gorę wyprostowany palec, mówiąc: - Chwileczkę! – szybko wstaje i wybiega. Po chwili wraca taszcząc pod pachą sporej wielkości globus. Z dumną miną stawia go przed Ojcem. Ten unosi ze zdumieniem krzaczaste brwi: - Skąd żeś to wytrzasnął? – pyta, dotykając jego gładkiej powierzchni i lekkim popchnięciem wprawiając go w ruch. Syn Boży przygląda się wirującej kuli i mówi: - Tu niedaleko jest takie dziwne miejsce. Są w nim tak przeróżne rzeczy, jakby ktoś celowo je zbierał, choć nie ma pojęcia po co? Gdy byłem młodszy bardzo lubiłem tam chodzić, wiesz Ojcze? – Bóg kiwa głową ze zrozumieniem.

 

- A więc gdzie? – ponawia pytanie Syn Boży, a ponieważ Stwórca nie odpowiada, zamyślony - zatrzymuje wirującą kulę i wskazując palcem jakieś miejsce, mówi: - Może tutaj? –

Bóg pochyla się i przygląda globusowi. - Ameryka?! Nie, w żadnym wypadku! Wiesz co by się działo w przyszłości, gdybym cię tam posłał?! Zamiast ewangelizacji Ameryki nastąpiłaby ewangelizacja Europy i szlag by trafił wszystkie stare kultury! Nie! To już lepiej niech Inkowie i Aztekowie przypłacą to zagładą! Zachciało im się mieć swoich bogów psia mać! – mruczy pod nosem. -To może tutaj? – pyta Syn Boży wskazując palcem inne miejsce. Bóg rzuca okiem na globus i łapie się za głowę.

 

- Oszalałeś! Tylko nie tutaj! Oni kiedyś w ogóle będą chcieli żyć beze mnie! Ładnie by to wyglądało: mój Syn w gnieździe komunizmu i ateizmu ! – wykrzykuje Bóg i kręci głową z dezaprobatą. Syn Boży jest z lekka skonsternowany. Przygląda się długo powierzchni globusa jakby się łudził, iż rzeźba lądu lub jego kształt pomogą mu znaleźć lepsze miejsce. Potem z namysłem stawia palec na jakimś małym skrawku lądu.

- No to może tu? – pyta niepewnie. Bóg patrzy na to miejsce i kręci przecząco głową:

- Nie! Tu też nie! To stąd przecież powstanie powiedzenie iż „religia to opium ludu”! Już ja im dam opium! I to na dodatek ludu ! – mamrocze przez zaciśnięte zęby.

 

- To może by tak tutaj? - Syn Boży przesuwa palec nieco w bok, ale Bóg unosi dłoń w ostrzegawczym geście: - Tutaj bym ci nie radził! Jest takie mądre powiedzenie:  „Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć”, a tam jest dużo głupców i oszołomów! A co najgorsze, że dziwnym trafem zawsze udaje im się dorwać do władzy i najwięcej mają oni do powiedzenia w tym kraju! Nie! Nie! Nie! Tam w żadnym wypadku! – powtórzył zdecydowanie, kręcąc głową. Syn Boży zaczyna z wolna tracić cierpliwość, stuknął placem na oślep. -A tutaj? Bóg przyjrzał się temu miejscu dokładnie. Palec jego Syna spoczywał na długim półwyspie o dziwnym kształcie. Poderwał się gwałtownie do góry z okrzykiem:

 

- Tylko nie tu! Niech cię Bóg broni przed tym miejscem! Co ja mówię! – zreflektował się po chwili i kładąc mu dłoń na ramieniu i patrząc z uwagę w oczy powiedział:

- Synu mój! Tam i tak w przyszłości będzie centrum olbrzymiego systemu władzy i to władzy w Twoim imieniu! A ponieważ ani ty, ani ja nie upoważniliśmy nikogo do rządzenia ludźmi w naszym imieniu – ta władza będzie uzurpacją  jedynie. Oj, policzę ja się z nimi na Sądzie Ostatecznym! Zapłacą mi za wszystko: za krucjaty, za torturowanie i palenie ludzi na stosach, za dyktaty papieskie i indeksy ksiąg zakazanych, za ciągłe próby zdobycia władzy nad światem, za odpusty i błogosławieństwa za pieniądze, za sfałszowanie i ocenzurowanie mojego Dekalogu. Za wieczne pouczanie mnie jak mam rządzić światem! Przypomnę im kto tu jest sługą, a kto Panem! - Bóg szarpał nerwowo wąs, nie mogąc jeszcze długo się uspokoić.

 

Syn Boży tymczasem wodził palcem po globusie nie mogąc się zdecydować na jakieś konkretne miejsce. - Wiem! -  wykrzykuje po chwili. To na pewno będzie odpowiednie miejsce – i jego palec ląduje pośrodku wielkiego lądu. Teraz dla odmiany Stwórca parska śmiechem. Na jego zdziwione spojrzenie, wyjaśnia: Synu mój! Ty w ogóle tam nie pasujesz! Wierz mi!  - Dlaczego? – pyta Syn Boży - Dlaczego? A lubisz tańczyć przy wtórze bębnów, malować sobie ciało i przebierać się w maski i pióra? Nie? No więc sam widzisz, że nie pasujesz do tamtejszego folkloru!

 

Stwórca taktownie przemilczał problem koloru skóry tubylców, a widząc zawiedzioną minę Swojego Syna, kładzie mu dłoń na jego długich, kasztanowych włosach, skręcających się na końcach w loki i ojcowskim gestem, targa lekko jego czuprynę. Syn Boży uchyla się poprawiając ją zaraz starannie. - No to gdzie mam w końcu rozpocząć swoją misję, Ojcze? – pyta lekko zniecierpliwiony. Bóg bierze jego palec w dłoń i umieszcza w pewnym miejscu.

- Tu – mówi tajemniczym tonem. Właśnie tu! – powtarza zdecydowanie. Syn Boży przygląda się w to miejsce i z niejaką trudnością, odczytuje parę nazw: - Morze Martwe, Betlejem, Jerozolima, Judea, ..cóż to jest Ojcze? – pyta zdziwiony, a potem jego wzrok przesuwa się niżej i wykrzykuje z entuzjazmem:

 

- Ojcze, pozwól m tutaj rozpocząć swą misję! Zobacz jaki piękny ląd, zewsząd otoczony wodą! – Bóg patrzy w to miejsce gdzie spoczął palec jego Syna i marszcząc brwi, mówi z wyrzutem: - Synu mój, ty nie wiesz o co prosisz! Mam cię wysłać do aborygenów? Chcesz, żeby Cię tam zjedli? – a ponieważ ten ma głupią minę, jakby nie rozumiał w czym rzecz, głaszcze go po głowie i dodaje: -Tylko tam gdzie ci wskazałem mogę Cię wysłać, nigdzie więcej! - Ale dlaczego tylko tam? Spośród tylu lądów, jedynie tam?! – dziwi się Syn Boży.

- Bo tam jest mój naród wybrany – wyjaśnia Bóg z cierpliwością Ojca, tłumaczącego Synowi rzeczy tak oczywiste. -A zresztą tylko tam ciebie oczekują! – wyjaśnia na koniec.

 

- No to po co ta cała zabawa  z wybieranie miejsca dla mojej misji? – pyta Syn Boży z ledwie ukrywaną irytacją w głosie. Stwórca wzrusza ramionami.

- A tak sobie, lubię patrzeć na ciebie gdy marzysz, jesteś wtedy taki pełen entuzjazmu, taki młodzieńczy… - zamyśla się nad czymś, wsparłszy głowę na dłoniach. Syn Boży nie jest zachwycony tym wyjaśnieniem , już dawno przestał być młodzieńcem, ale nie chce robić przykrości Ojcu. Milczy czekając na dalsze wyjaśnienia…

                                                           ------ // ------

Zimna stróżka wody ścieka z długiego, wygiętego jak rurka liścia, prosto na szaty Syna Bożego. Ten mimowolnie otrząsając się powraca do rzeczywistości. Unosi w górę głowę i spogląda na niebo widoczne w małych fragmentach pomiędzy liśćmi. Wydaje mu się jakby trochę zaczęło się rozpogadzać. Tak więc, wtedy nie dowiedział się niczego więcej o tej swojej misji. Teraz z perspektywy czasu widzi, że Ojciec po  prostu zabawił się z nim, wykorzystując jego młody wiek i brak doświadczenia. Ale teraz nie pozwoli już sobie na podobne traktowanie. Najwyższy czas coś zrobić dla ludzkości! Jak długo można ciągnąć ten chory stan rzeczy? Nie! Tak dalej być nie może! Teraz nie pozwolę się spławić Ojcu! – postanawia Syn Boży i wstaje z kłody.

 

Jeszcze raz rozgląda się wokoło jakby chciał zatrzymać na dłużej ten obraz w pamięci, a potem idzie znajomą drogą ku wyjściu. Stojący na straży u bramy raju cherubowie, salutują mu. Syn Boży wznosi oczy ku górze: teraz widać wyraźnie, iż zachmurzone dotąd niebo przejaśnia się, a z pomiędzy chmur zaczynają przebijać się pierwsze promienie słońca. Powietrze jest parne i pachnące. Syn Boży w jednej chwili znika, by już  w następnej pojawić się w niebie. Idzie zamyślony pośród rozstępującego się przed nim szpaleru aniołów, pochylających głowy z szacunkiem i pokorą. Podchodzi do alabastrowego tronu Stwórcy i mówi z mocą: - Ojcze! Musimy poważnie porozmawiać!.

 

Bóg siedzi na swym tronie z zasępioną miną, lecz na dźwięk słów swego Syna rozpogadza oblicze. Wskazuje mu gestem dłoni miejsce po swej prawicy i pyta ciepłym głosem: 

- Cóż takiego cię trapi, mój Synu? Słucham cię z uwagą.- Syn Boży jednak nie siada. Stojąc twarzą w twarz przed Stwórcą, mówi impulsywnie: - Czy długo masz jeszcze zamiar czekać Ojcze z ustanowieniem swego królestwa na ziemi!? Czy nie przeraża cię ten ogrom zła czyniony przez ludzi, innym ludziom? Czy możesz patrzeć tak spokojnie na ten bezmiar cierpień, będących udziałem twego własnego stworzenia?!

 

Stwórca krzywi się nieznacznie , a przez jego oblicze przebiega jakiś cień. Głosem nie pozbawionym sarkazmu, mówi: - Krytykować to każdy potrafi! Ale gdy przyjdzie samemu coś zrobić…- zawiesza głos nie kończąc zdania. Twarz Syna oblewa ciemny rumieniec. Mówi gwałtownie gestykulując: - Jak możesz Ojcze tak mówić?! Czyż nie chciałem już wcześniej pomóc ci w zbawieniu człowieka? A poza tym, jak miałbym to zrobić skoro nawet nie pochwaliłeś się dotąd ludziom, że masz Syna? Powiedz Ojcze jak? Kto uwierzyłby we mnie, skoro przez cały czas przekonujesz ich, że jesteś sam jeden, jedyny? – patrzy na swego Ojca z wyrzutem i smutkiem.

                                                           ------ cdn. ------


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 905 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk