Prawda

Piątek, 3 maja 2024 - 18:02

« Poprzedni Następny »


Doradztwo religijne i religioznawcze XI


Lucjan Ferus 2015-04-19


Mam nadzieję, że dzisiejszy dyżur nie będzie monotematyczny, a zgłaszający się interesanci będą dzwonić w różnych sprawach. Nie wiedzieć czemu, ale jakoś tak zatęskniłem za początkiem tej działalności, kiedy jeszcze sam nie wiedziałem w jakim kierunku ona pójdzie. No, dość tych wspomnień, bo dzwoni już pierwszy zainteresowany lub zainteresowana.

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Nie dalej jak wczoraj w aptece odmówiono mi sprzedaży pewnego leku, powołując się na „klauzulę sumienia”. Chciałabym wiedzieć coś więcej na ten temat. Czy to ma jakiś związek z „konfliktem sumienia”? Może mi pan coś podpowiedzieć w tej kwestii?

 

D: Owszem. Otóż polega to na tym, iż np. lekarz czy farmaceuta ma moralne prawo odmówić pacjentowi zabiegu czy też lekarstwa, którego wykonanie lub przypisanie może spowodować u niego tzw. konflikt sumienia. Jednym słowem „klauzula sumienia” ma rozwiązywać problem „konfliktu sumienia”; ma nie dopuszczać do jego zaistnienia, rozumie pani?

K: Tak, oczywiście! Nie rozumiem tylko jednego: dlaczego tacy ludzie podejmują się pracy, której rzetelne wykonywanie musi siłą rzeczy powodować u nich ów psychiczny konflikt? Czy nie byłoby prościej dla nich zrezygnować z zajęcia, które naraża ich na taki stres?

 

D: Zapewne byłoby to lepsze rozwiązanie, szczególnie dla tych pacjentów i klientów aptek, którzy odczuli na sobie władzę, jaką dzierży religia nad ludzkimi umysłami (sumieniami). Bo tak naprawdę, to o nią właśnie chodzi: panująca religia w ten sposób zaznacza swój teren wpływów. I nie ma to żadnego związku z dbałością o czystość sumienia jako takiego, lecz tylko tego, które jest ukształtowane przez ową religię. A jeśli tak się sprawy mają, to ten problem jest w takim samym stopniu zakłamany jak i inne „prawdy” religijne.

K: Co pan przez to rozumie? Jaki rodzaj zakłamania ma pan na myśli?

 

D: Już tłumaczę. Otóż sposób rozwiązanie tego problemu jaki pani zaproponowała – chociaż narzucający się każdemu logicznie myślącemu człowiekowi – nie byłby mile widziany przez naszych „duchowych” pasterzy. Przecież nie chodzi o to, by rozwiązać problem po myśli pacjenta czy też klienta apteki, ale o to, by pokazać kto ma władzę nad umysłami ludzi i jak duży ma ona zakres. Dlatego owo zakłamanie jest widoczne na pierwszy rzut oka; podobno zdarzają się lekarze, którym w państwowej placówce sumienie nie pozwala dokonać „grzesznej” aborcji, zaś w prywatnym gabinecie nie ma on już takich moralnych rozterek.

 

Dalej: jak pani myśli, po co są kapelani w wojsku? Od razu odpowiem: nie po to, aby nieustannie przypominać żołnierzom, iż obowiązuje ich przykazanie „Nie będziesz zabijał” jak i nauki Jezusa o miłowaniu swoich nieprzyjaciół, błogosławieniu ich i modleniu się za ich pomyślność – lecz po to, by w ten sposób ukształtować ich sumienia, aby mogli z łatwością zabijać wrogów bez zbędnych wyrzutów. I w tym przypadku – bardzo istotnym, gdyż chodzi o życie ludzkie – Kościół katolicki nie przewiduje żadnego odwoływania się do „klauzuli sumienia”. Czy to nie świadczy o niebotycznej obłudzie tego przedsięwzięcia?

 

Najlepiej to zresztą widać na poniższym przykładzie. Zachowała się bowiem wypowiedź papieża Piusa XII z 1943 r., w której udziela odpowiedzi berlińskiemu korespondentowi Eduardo Senatro’wi (prawdopodobnie na pytanie czy kapelani wojskowi uświadamiają żołnierzy, iż zabijanie jest sprzeczne z Dekalogiem). Papież ów tak odpowiedział: „Drogi przyjacielu niech pan nie zapomina, że w niemieckich armiach służą miliony katolików. Czy mamy ich wpędzić w konflikt sumienia? Oni złożyli przysięgę wojskową, oni muszą być posłuszni!”.

 

Dostrzega pani ten ogrom religijnego zakłamania?: wtedy Kościół katolicki dbał, aby niemieccy żołnierze mogli z czystym sumieniem zabijać wrogów (a więc między innymi i Polaków). Nie można więc było uświadamiać ich, że popełniają grzech śmiertelny w świetle swojej religii, by nie narażać ich na niepotrzebny konflikt sumienia. Dlaczego wtedy nie mogło być mowy o czymś takim jak „klauzula sumienia”? Odpowiedź jest prosta: ponieważ jest ona jednym z instrumentów władzy Kościoła nad swymi owieczkami: tam gdzie (i kiedy) można ją wykorzystać dla dobra Kościoła i religii, tam się ją stosuje. Natomiast tam, gdzie mogłaby zaszkodzić interesom Kościoła, czy też nie przynieść mu żadnego pożytku – tam nie ma mowy ani o sumieniu, ani tym bardziej o powoływaniu się na nie w postaci „klauzuli”.

 

Ile warta jest ta „klauzula sumienia”, najlepiej ocenił biskup Kazimierz Romaniuk:

„Usprawiedliwieniem różnicy zdań nie może być odwołanie się do obowiązku postępowania zgodnie z własnym sumieniem. Sumienie nie jest władzą umysłową o charakterze autonomicznym i nieomylnym, ale aktem osądu moralnego, który odnosi się do odpowiedniego wyboru”. Otóż to! Czyżby twórcy i zwolennicy owej „klauzuli sumienia” nie wiedzieli o tym fakcie? Aż nie chce się wierzyć! Jeśli nie ma pani więcej pytań, dziękuję i polecam się na przyszłość.   

 

Ciekawe tylko od kiedy to sumienie stało się takie ważne dla Kościoła katolickiego, bo o ile pamiętam, to jeszcze nie tak znów dawno papieże mieli o nim inne zdanie: „Z tego to najbrudniejszego źródła indyferentyzmu wypłynęło owo błędne mniemanie, albo raczej szalone głupstwo, jakoby każdemu należało zapewnić i zaręczyć wolność sumienia” (papież Grzegorz XVI). Albo: „Niedorzeczne i błędne nauki, lub inne brednie broniące wolności sumienia, są największym błędem, zarazą najbardziej dla państwa niebezpieczną” (papież Pius IX). Czyżby miał na myśli państwo Watykan? Dzwoni następny klient.

     

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Mężczyzna: Niedawno usłyszałem w radiu wiadomość, która mnie nieco zbulwersowała:

 

„Lawinowo rośnie liczba wniosków do kościelnych sądów o stwierdzenie nieważności małżeństwa. W 2013 r. w Polsce złożono prawie 15 tys. wniosków. /../ Stwierdzenie nieważności małżeństwa to procedura, podczas której wykazuje się, że „wystąpiły przeszkody uniemożliwiające ważne zawarcie związku”. Czyli  m.in. zawarcie go pod przymusem lub presją, nieświadomość sakramentalnej wagi i nierozerwalności małżeństwa, ukrycie przed współmałżonkiem ważnych faktów (np. poważnej choroby). Najczęściej jest to jednak „psychiczna niezdolność do podjęcia obowiązków małżeńskich”, niedojrzałość ludzi wchodzących w związek”.

 

Nie wydaje się to panu dziwne? To jak to w końcu jest z tym „świętym sakramentem małżeńskim”? Jest on nierozerwalny czy nie jest? Bo coś mi się tu wyraźnie nie zgadza.

 

D: Teoretycznie jak najbardziej jest on nierozerwalny, wszak w Piśmie św. wyraźnie jest napisane: „Co wiec Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,6). Ale też w tym samym Piśmie jest i taki zapis: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 18,18).

M: Czyli jak mam to rozumieć? Bo przyznam, iż nieco się pogubiłem.

 

D: Tak, jak to jest w rzeczywistości: kapłani na pewnym etapie historii swego Kościoła do „usług duchowych”, które dotąd „proponowali” swoim owieczkom, dołączyli również „święty sakrament małżeństwa” (w Polsce stosowany od XII w.). W istocie nigdy on nie był „nierozerwalny”, tyle, że kiedyś na takie odstępstwa od prawa kościelnego obowiązującego wszystkich wiernych, mogły pozwolić sobie głowy koronowane, książęta i bogaci magnaci, a unieważnienia udzielał sam papież. Z czasem „kościelny rozwód” stał się o wiele prostszy.

 

Bowiem religia wbrew pozorom dopasowuje się do potrzeb wiernych, inaczej długo nie przetrwałaby. Skoro jest zapotrzebowanie na tego rodzaju „usługę”, Kościół za odpowiednią opłatą będzie ją wykonywał, a „powody” zawsze można tak sformułować, aby dało się  „podciągnąć” pod nie każdy przypadek. W końcu ci, którzy obecnie interpretują zapisy Pisma św. w taki korzystny sposób dla wiernych, to „duchowi” spadkobiercy tych kapłanów, którzy kiedyś wymyślali te „boskie prawa” i włączali je do swoich „świętych ksiąg”, czyż nie?

 

A że ta metoda jest stosowana nagminnie i nie tylko w tym jednym aspekcie moralności, niech posłuży przykład takiej wypowiedzi jednego z członków Episkopatu Polski: „Jeśli osoby, które w jakikolwiek sposób uczestniczyły w „in vitro”, odczuwają niepokój sumienia i są gotowe spełnić warunki sakramentu pojednania, Kościół czeka z przebaczeniem”. Czy potrzebny jest do tego jakikolwiek komentarz? Jeśli nie ma pan więcej pytań, dziękuję za rozmowę i polecam się na przyszłość, pod tym samym numerem telefonu.

 

Jak to jest pięknie ujęte: „sakrament pojednania”, szkoda tylko, iż nie wyszczególniono od razu na czym dokładnie polega to „pojednanie” z Kościołem i jaka jest jego cena (oczywiście moralna, jakże by inaczej!). To już nawet nie przeszkadzają hierarchom „bruzdy dotykowe” u dzieci urodzonych w „grzeszny” sposób? Cóż za postęp w tolerancji! Następny telefon.  

 

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czy mogę pomóc?

Kobiety: Przy telefonie jesteśmy we trzy, ale reprezentujemy dużo liczniejszą grupę tutejszych parafian, którzy domagają się od biskupa odwołania dotychczasowego księdza proboszcza. W dużym skrócie powiem panu tylko tyle, iż okazał się on człowiekiem niegodnym piastowania takiego odpowiedzialnego stanowiska; liczyły się dla niego tylko pieniądze i nic więcej. W wiernych nie dostrzegał ludzi, tylko bezwolne istoty, przynoszące mu bez sprzeciwu tyle pieniędzy, ile sobie życzył, dosłownie za wszystko…

D: Przepraszam, że pani przerywam. Proszę powiedzieć konkretnie o co pani chodzi.

 

K: Chodzi właśnie o to, aby pan doradził nam, jak powinniśmy się zachować i jakiego użyć sposobu, by biskup spełnił nasze oczekiwania. Bo jak na razie, nie chce nas słuchać.

D: A dotąd co państwo zrobiliście, aby ów biskup ugiął się przed waszymi żądaniami?

K: No,.. nie wpuściliśmy do kościoła dotychczasowego księdza proboszcza, a sam budynek zamknęliśmy na kłódkę i w kilkadziesiąt osób bronimy do niego dostępu, gdyby ktoś chciał wedrzeć się siłą do środka. I czekamy na odpowiedź biskupa, więcej już nie możemy zrobić.

 

D: Naprawdę?! Możecie zrobić dużo więcej i co ważniejsze, iż sposób ten będzie o wiele skuteczniejszy od tego, co dotychczas zrobiliście. Tylko nie wiem czy jesteście na to gotowi?

K: Oj, jesteśmy, jesteśmy! Ten ksiądz tak nam dopiekł, że gotowi jesteśmy na wiele poświęceń, byle tylko biskup zabrał go od nas. Niech pan mówi! Czy wiąże się to z jakimiś kosztami? Możemy urządzić zbiórkę pieniędzy na ten cel, na pewno parafianie będą hojni.

D: Nie, nie! Nie potrzeba żadnych pieniędzy, chociaż nie będzie to całkiem za darmo.

K: Proszę mówić śmiało! Jesteśmy tak zdeterminowani, że stać nas naprawdę na wiele.

 

D: To nawet nie będzie konieczne, bowiem będziecie się musieli jedynie wyzbyć złudzeń. Tylko tyle i aż tyle! Moja propozycja jest następująca: otwórzcie tę kłódkę zamykającą dostęp do kościoła i rozejdźcie się do swoich domów. I od tego momentu omijajcie ową świątynię szerokim łukiem, w dni powszednie jak i w święta. Tyle, że musicie to zrobić wszyscy jak tam stoicie i wytrwać w tym postanowieniu tak długo jak tylko się da. Jestem pewien, że w  sytuacji takiej zbiorowej absencji wiernych, biskup zjawi się u was szybciej, niż sobie wyobrażacie i też nad wyraz chętnie zgodzi się na wszystkie wasze żądania. To tyle.       

 

K (wpierw dało się usłyszeć ciche głosy naradzania się, a potem głos tej samej osoby): Ale jak to tak można?! Omijać kościół szerokim łukiem i to jeszcze nie wiadomo jak długo?! Przecież to jest wbrew chrześcijańskiej tradycji! Jak tak można! Co my jesteśmy, jacyś poganie czy dzicy barbarzyńcy?!

D: Nie wiem jaką tradycję ma pani na myśli, ale na pewno nie tę wywodzącą się z nauk Jezusa Chrystusa. Oto jego słowa odnoszące się do tej kwestii:

 

„Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. /../ Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. /../ Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie” (Mt 6,5,6,8).

 

Czy nie wynika z tych wypowiedzi dostatecznie jasno, że każdy z wiernych tejże religii może modlić się w domu do swego Boga i mimo to mieć gwarancję potwierdzoną autorytetem Pisma św., że zostanie wysłuchany? Czego wam więcej potrzeba do podjęcia tej decyzji?

K: No, niby tak,.. ale nasza obecność w kościele i tak jest konieczna z innych powodów; przecież musimy się gdzieś spowiadać, przyjmować sakramenty, uczestniczyć w mszach itp. Chyba po to Pan Jezus założył swój Kościół, czyż nie? Jak więc możemy go omijać?!

 

D: Po kolei zatem: skoro Bóg jest wszechwiedzący i zna wasze modlitwy zanim go poprosicie o cokolwiek, to tak samo zna wszystkie wasze grzechy zanim je popełnicie. Po cóż mu zatem wasza spowiedź przed drugim równie grzesznym jak wy człowiekiem? Co do sakramentów nadających ponoć świętość Kościołowi, to w Piśmie św. tak jest to ujęte:

 

„Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie” (Dz 17,24,25).

„Tak mówi Pan: „Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? Przecież moja ręka to wszystko uczyniła i do Mnie należy to wszystko – wyrocznia Pana” (Iz 66,1,2).

 

A jeśli chodzi o założenie Kościoła przez Jezusa Chrystusa; po co miałby zakładać on Kościół, skoro przepowiadał rychły koniec tego świata i nadejście królestwa Bożego na ziemi? Miało ono nastąpić jeszcze za życia ówczesnego pokolenia ludzi, czyż nie tak? Ten Kościół, który uważacie za Jezusowy, w istocie jest Kościołem Pawłowym i ma naprawdę niewiele wspólnego z Jezusem przedstawionym w Ewangeliach. Każdy, kto zna jego historię może to potwierdzić bez wahania. Tak się sprawy mają gwoli ścisłości. Coś jeszcze?

 

K. (niewyraźne odgłosy naradzania się, a potem znajomy głos): Niestety, nie możemy skorzystać z pańskiej rady. Wydaje się nam ona jakaś dziwna, a nawet absurdalna. Myślałyśmy, że doradzi nam pan coś mądrzejszego, co pozwoli nam rozwiązać ten konflikt. Ale nie stać nas na zachowania urągające naszym najgłębszym uczuciom religijnym. Nie możemy odsunąć się od Kościoła, a tym samym od Boga. Jakby to o nas świadczyło?

 

D: Wpierw sprostuję: odsunięcie się od Kościoła nie jest tożsame z odsunięciem się od Boga. A już w szczególnie w przypadku tego Kościoła! Ale to tak na marginesie. No, cóż,.. prawdę mówiąc nie zaskoczyła mnie pani waszą decyzją. Jest tak, jak przypuszczałem: tacy ludzie jak wy, tylko pozornie mogą się wydawać przeciwnikami Kościoła. Ale tak naprawdę swymi zdeterminowanymi zachowaniami tylko podkreślacie swoje uzależnienie od tej instytucji.

 

Bowiem wam nie chodzi o to, aby zniszczyć czy chociażby nadwątlić światopoglądowe (mentalne) ogrodzenie, w którym zamknięte są wasze umysły, a jedynie potrzebny wam dobry pasterz, który będzie je nadal utrzymywał w błogim uśpieniu.Życzę wam zatem aby wasz biskup dał wam najlepszego duszpasterza, jakiego będzie miał pod ręką, gdyż zasłużyliście sobie na takowego. Żegnam panią, jak i całą resztę parafian.

 

Ach ci bogobojni parafianie! Nawet nie są świadomi faktu, kto tutaj komu robi większą łaskę  (przysługę): Kościół, religia i księża im – utrzymując ich w złudnym przeświadczeniu życia wiecznego po ich biologicznej śmierci? Czy oni – olbrzymia rzesza wiernych – którzy przez całe swoje życie utrzymują swoich duszpasterzy i to nierzadko w zbytku i luksusie. No, ale cóż począć: „świat chce być oszukiwany, więc niech go oszukują”, czyż nie tak? Jak to ujął Kazimierz Łyszczyński?: „Prosty lud oszukiwany jest przez mądrzejszych, wymysłem wiary w Boga na swoje uciemiężenie; tego samego uciemiężenia broni jednak lud w taki sposób, że gdyby mędrcy chcieli prawdą wyzwolić lud od tego uciemiężenia, zostaliby zdławieni przez sam lud” (Traktat o nieistnieniu Boga). Dzwoni następny zainteresowany.

 

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Młodzieniec: Witam! Proszę sobie wyobrazić, że niedawno w  „Wiadomościach” pojawiły się dwie różne informacje: o młodzieńcu, który zniszczył bożonarodzeniową szopkę i ukradł z niej figurkę Matki Boskiej, za co grozi mu kara do 5 lat więzienia. I druga o mężczyźnie, który porwał dziecko jego matce i podrzucił je w „oknie życia” w innej miejscowości, za co grozi mu kara do 3 lat więzienia. Pytam się w jakim kraju my żyjemy?

D: Jak to w jakim? W państwie prawa, oczywiście! Jakiej oczekuje pan ode mnie odpowiedzi na to pytanie? Przecież ona sama się narzuca, prawda?

M: Wiem! Tak tylko zadzwoniłem, bo zbulwersowała mnie ta wiadomość!

D: Rozumiem i dziękuję za interesujący telefon.

 

Pamiętam dobrze wypowiedź pewnego konstytucjonalisty, który na częste apele prawicowych polityków aby Polska była w końcu państwem prawa, powiedział, że „państwo prawa” jeszcze niczego nie załatwia. Ważne jest bowiem jakie jest to prawo! A na tym przykładzie (jak i przykładzie „obrazy uczuć religijnych”), dobrze widać jakie ono jest i co gorsze, że chyba nie zanosi się na zmianę w tym jego aspekcie. Następny telefon. 

 

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Mężczyzna: Jest taki problem: mam przyjaciela, który uważa się za wierzącego religijnie osobnika i co jakiś czas próbuje on „zagiąć” mnie jakimś „niepodważalnym dowodem” na istnienie Boga lub czymś w tym rodzaju. Otóż wczoraj zacytował mi pewną wypowiedź, która miała być według niego „dowodem nie do odparcia na potrzebę wiary w Boga”. Pozwoli pan, że zacytuję ją z kartki, bo z pewnością nie zapamiętałbym całej:

 

„Powody, dla których wierzę w Boga są nie do odparcia. Moi rodzice to głęboko wierzący chrześcijanie i byliby załamani, gdybym odrzucił swoją wiarę. Moja żona i dzieci wierzą w Boga /../ Porzucając wiarę w Boga, dokonałbym takiej destrukcji, że moje życie ległoby w gruzach”. Carl Giberson, autor książki Ocalić Darwina: Jak być chrześcijaninem i wierzyć w ewolucję.

 

I co pan na to powie? Naprawdę nie sposób odrzucić tego rozumowania, prawda?

D: Rzeczywiście, ma ów człowiek bardzo poważny powód do wiary w Boga. Chyba mało kto na jego miejscu odważyłby się zakwestionować jego wagę.

M: O cholera! A więc jednak?! Od dawna mi przyjaciel mówił, że kiedyś przedstawi mi taki mocny dowód na istnienie Boga, iż w żaden sposób nie potrafię go podważyć. No i stało się!

 

D: Zaraz, zaraz! Widzę, że myli pan dwa różne problemy: mocny powód do wiary w Boga z dowodem na istnienie Boga. Chociaż te wyrazy brzmią podobnie, to zaręczam panu, iż są to całkiem różne zagadnienia. Z faktu, że autor tego cytatu ma bardzo poważny powód do wiary w Boga, nie wynika w najmniejszym nawet stopniu, że ów Bóg istnieje. Takich i podobnych mu „powodów do wiary w Boga” można by bez trudu zebrać miliony, albo i miliardy. I o czym świadczyłoby to? Tylko tyle, że wiara w jakieś bóstwo jest ludziom potrzebna z różnych, często osobistych powodów. I nic poza tym.

 

M: Jest pan tego pewien?  Czy to nie oznaczałoby, że racjonalne uzasadnienie potrzeby wiary w Boga, nie jest automatycznie racjonalnym dowodem na istnienie tegoż Boga?

D: Dokładnie tak! Kiedyś sam wymyśliłem „racjonalną obronę religii”, którą każdy ateista jak i racjonalista powinien zaakceptować, a być może też niejeden wierzący. Wygląda ona tak:

 

„Wiemy, iż religie są odpowiedzią człowieka na okrutną prawdę natury, mówiącą, iż nic nie trwa wiecznie a każde życie kończy się śmiercią. Nie jesteśmy na tyle naiwni, by nie zdawać sobie sprawy z faktu, iż religie nas okłamują w słusznej ich zdaniem sprawie. Stwarzając nam iluzję przezwyciężenia śmierci wmawiają nam, iż nasze życie może trwać wiecznie po naszej biologicznej śmierci. Lecz dzięki tej irracjonalnej wierze łatwiej nam żyć i pokonywać trudy egzystencji. Tak, my wiemy (a przynajmniej domyślamy się), iż jesteśmy okłamywani przez religie lecz świadomość tej prawdy jest o niebo lepsza, niż świadomość tamtej prawdy. Dlatego godzimy się na wszelkie zło, które niejako przy okazji religie czynią ludziom, gdyż bardziej liczy się dla nas spokój sumienia w tej ważnej kwestii, niż dobro i sprawiedliwość w świecie rzeczywistym. I nie pozwolimy sobie tego odebrać za żadną cenę”.

 

Czy można odmówić racjonalnej zasadności tego usprawiedliwienia? W żaden sposób! W przeciwieństwie do tego „racjonalnego” uzasadnienia istnienia Boga, które kiedyś ukazało się jako komentarz do jednego z moich tekstów, opublikowanego w „Racjonaliście”:

 

„Może powiedzmy, że jednak Bóg istnieje, bo powszechnie się tak uważa, a mówienie, że nie istnieje, to taka racjonalna pomyłka, która jest racjonalna jeśli się mówi o niej w Internecie na tego typu stronach. Normalnie jednak nie jest ona racjonalna, skoro powszechnie uważa się inaczej”.

  

No, cóż,.. można i w ten sposób „racjonalnie” myśleć i argumentować, czemu nie? Mam nadzieję, że zrozumiał pan na czym polegało pańskie błędne przekonanie, prawda? Skoro wyczerpaliśmy ten problem, żegnam pana i polecam się na przyszłość.   

 

I w taki oto sposób dobiegł końca kolejny mój dyżur w roli doradcy religijnego, a przy okazji i religioznawczego. Nie wiem czy „dzwoniący do mnie” są zadowoleni z moich amatorskich  „porad”, tym nie mniej faktem jest, iż zajęcie to sprawia mi jak dotąd autentyczną i bezinteresowną przyjemność. A to już chyba ma znaczenie, nieprawdaż?

 

Luty 2015 r.                                      

 

Lucjan Ferus

 

Wieloletni publicysta portalu „Racjonalista”, pasjonat religioznawstwa, artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 

 

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 906 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk