Prawda

Piątek, 19 wrzesnia 2025 - 01:59

« Poprzedni Następny »


Czym jest nauka i dlaczego ma nas obchodzić?


Alan Sokal 2014-07-22


Od Redakcji

Przypominamy ważny wykład Alana Sokala z 2008 roku.  


Trzeci doroczny wykład serii Sense About Science

27 lutego 2006

UCL Cruciform Lecture Theatre
Tekst oryginału: What is science and why should we care?

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Chciałbym podziękować Dickowi, Tracey i wszystkim z Sense About Science za zaproszenie mnie do wygłoszenia tego trzeciego dorocznego wykładu. Dali mi jednak trudne zadanie. Dwa lata temu Sir John Krebs dał wspaniały przegląd kłopotów w przekładaniu nauki na politykę społeczną. W zeszłym roku Raymond Tallis nie tylko po mistrzowsku podsumował osiągnięcia naukowej medycyny w poprawianiu jakości życia ludzkiego, ale także przenikliwie zanalizował psychologiczną atrakcję śmieciowej nauki.


Moją dziedziną naukowej ekspertyzy są mechanika statystyczna i teoria pola kwantowego — trudno mi sobie wyobrazić, by te dziedziny fizyki w najbliższej przyszłości były pilnie potrzebne przy prowadzeniu polityki społecznej. Będę więc musiał mówić dzisiaj o czymś bardziej ogólnym, a mianowicie o naturze dociekań naukowych i ich istotności dla życia publicznego. Na bardzo powierzchownym poziomie można powiedzieć, że moim tematem są relacje między nauką a społeczeństwem; ale, jak mam nadzieję stanie się jasne, moim głębszym tematem jest znaczenie nie tyle nauki, ile naukowego światopoglądu — pojęcia, które za chwilę zdefiniuję dokładniej, a które wykraczają poza dyscypliny uważane zazwyczaj za „nauki ścisłe" — w kolektywnym podejmowaniu decyzji przez ludzkość. Będę argumentować, że jasne myślenie w połączeniu z szacunkiem dla dowodów — szczególnie dla niewygodnych i niepożądanych dowodów, które kwestionują nasze z góry przyjęte osądy — ma najwyższe znaczenie dla przetrwania rasy ludzkiej w XXI wieku.


Oczywiście, możecie uważać, że wzywanie do jasnego myślenia i szacunku dla dowodów jest trochę jak polecanie "Motherhood and Apple Pie" (jeśli wybaczycie ten amerykanizm) — i w pewnym sensie macie rację. Nikt chyba nie będzie otwarcie bronił mętnego myślenia lub braku szacunku dla dowodów. Zamiast tego ludzie otaczają te praktyki mgłą wielosłowia, żeby zasłonić przed słuchaczami — a, jak sądzę, w większości wypadków także przed sobą — prawdziwe implikacje swojego rozumowania. George Orwell słusznie to ujął, kiedy zauważył, że główną korzyścią jasnego mówienia i pisania jest, iż „kiedy mówisz coś głupiego, głupota tego będzie oczywista także dla ciebie [ 1 ]. Mam więc nadzieję, że będę mówił tak jasno, jak życzyłby sobie tego Orwell. A brak szacunku dla dowodów zamierzam pokazać na rozmaitych przykładach — z lewicy, z prawicy i z centrum — zaczynając od dość błahych do poważniejszych. Chcę pokazać, że implikacje poważnego traktowania światopoglądu opartego na dowodach są bardziej radykalne niż sądzi wielu ludzi.


Zacznę więc, może nieco pedantycznie, od nakreślenia kilku ważnych rozróżnień.


Słowo nauka, tak jak się go powszechnie używa, ma przynajmniej cztery różne znaczenia: oznacza intelektualne próby racjonalnego zrozumienia świata natury i świata społecznego; oznacza zbiór aktualnie akceptowanej konkretnej wiedzy; oznacza społeczność naukowców z jej obyczajami i strukturą społeczną i ekonomiczną; i wreszcie oznacza stosowaną naukę i technologię. W tym wykładzie skoncentruję się na dwóch pierwszych aspektach, z pewnymi odniesieniami do socjologii społeczności naukowej; w ogóle nie będę zajmować się technologią. Tak więc przez naukę rozumiem przed wszystkim światopogląd dający pierwszeństwo rozumowi i obserwacji oraz metodologię skierowaną na zdobywanie konkretnej wiedzy o świecie natury i świecie społecznym. Ponad wszystko metodologię tę cechuje krytyczny duch, a mianowicie zobowiązanie do nieustannego sprawdzania twierdzeń obserwacjami i/lub eksperymentami — im bardziej rygorystyczne testy, tym lepiej — oraz rewidowania i odrzucania tych teorii, które nie zdają testu [ 2 ]. Jednym z następstw krytycznego ducha jest fallabilizm, czyli zrozumienie, że cała nasza wiedza empiryczna jest niepewna, niepełna i otwarta na korekty w świetle nowych dowodów lub nowych, przekonujących argumentów (choć oczywiście jest nieprawdopodobne, by większość dobrze ustalonych aspektów nauki została całkowicie odrzucona).


Trzeba zauważyć, że dobrze sprawdzone teorie w dojrzałych naukach mają ogólne poparcie w sieci zazębiających się dowodów, pochodzących z rozmaitych źródeł; rzadko kiedy wszystko opiera się na jednym „zasadniczym eksperymencie". Ponadto postęp nauki wiąże na ogół te teorie z zjednoczoną konstrukcję, tak że (na przykład) biologia musi być zgodna z chemią, a chemia z fizyką. Filozof Susan Haack podała pouczającą analogię nauki z problemami wypełniania krzyżówki, w której każda zmiana w jednym słowie pociągnie za sobą zmiany w powiązanych z nim słowach; w większości wypadków wymagane zmiany będą lokalne, ale w niektórych wypadkach może okazać się niezbędne przepracowanie dużych części krzyżówki [ 3 ].


Podkreślam, że moje użycie słowa „nauka" nie ogranicza się do nauk ścisłych i przyrodniczych, ale obejmuje badania, których celem jest zdobycie dokładnej wiedzy o opartych na faktach kwestiach dotyczących każdego aspektu świata, dzięki użyciu racjonalnych, empirycznych metod, analogicznych do tych, używanych w naukach ścisłych. (Proszę zauważyć ograniczenie do kwestii faktów. Świadomie wyłączam z mojego zakresu kwestie etyki, estetyki, ostatecznego celu itd.) Tak więc „nauka" (według mojego użycia tego określenia) jest rutynowo praktykowana nie tylko przez fizyków, chemików i biologów, ale także przez historyków, detektywów, hydraulików i w istocie przez wszystkich ludzi w (pewnych aspektach) ich codziennego życia [ 4 ]. (Oczywiście fakt, że wszyscy od czasu do czasu praktykujemy naukę, nie oznacza, że wszyscy praktykujemy ją równie dobrze lub że praktykujemy ją równie dobrze we wszystkich dziedzinach życia).


Nadzwyczajne sukcesy nauk ścisłych i przyrodniczych w ostatnich 400 latach uczenia się o świecie, od kwarków do kwazarów i wszystkiego pomiędzy, są dobrze znane każdemu współczesnemu obywatelowi: nauka jest zawodną, niemniej odnosząca niesłychane sukcesy metodą zdobywania obiektywnej (choć przybliżonej i niekompletnej) wiedzy o naturalnym (i w mniejszym stopniu społecznym) świecie.


Zaskakujące jednak jest to, że nie wszyscy to akceptują; i tutaj dochodzę do pierwszego — i najbardziej błahego — przykładu przeciwników naukowego światopoglądu, a mianowicie akademickich postmodernistów i skrajnych społecznych konstruktywistów. Ci ludzie upierają się, że tak zwana wiedza naukowa w istocie nie stanowi obiektywnej wiedzy o rzeczywistości zewnętrznej wobec nas, ale jest zaledwie społeczną konstrukcją, taką samą jak mity i religie, które dlatego mają równie uzasadnione roszczenia do słuszności. Jeśli ten pogląd wydaje się tak nieprzekonujący, że zastanawiacie się, czy w jakiś sposób nie przesadzam, spójrzcie na następujące twierdzenia znanych socjologów:

Na ważność teoretycznej propozycji nauki w żaden sposób nie wpływają oparte na faktach dowody (Kenneth Gergen) [ 5 ]

Świat naturalny ma małą lub nieistniejąca rolę w konstruowaniu wiedzy naukowej. (Harry Collins) [ 6 ].

Dla relatywisty [takiego, jak my] myśl, że pewne standardy lub przekonania są rzeczywiście racjonalne w odróżnieniu od zaledwie lokalnie akceptowanych, nie ma żadnego sensu. (Barry Barnes i David Bloor) [ 7 ].

Ponieważ rozwiązanie kontrowersji jest przyczyną reprezentacji Natury, nie zaś konsekwencją, nigdy nie możemy użyć wyniku — Natury — do wyjaśnienia, jak i dlaczego kontrowersja została rozwiązana. (Bruno Latour) [ 8 ].

Nauka uzyskuje legitymację przez wiązanie swoich odkryć z władzą, a to powiązanie determinuje (nie zaś jedynie wpływa) na to, co liczy się jako wiarygodna wiedza (...) (Stanley Aronowitz) [ 9 ].

Stwierdzenia tak wyraźne jak te są jednak rzadkością w akademickiej literaturze postmodernistycznej. Znacznie częściej znajdujemy twierdzenia, które są wieloznaczne, niemniej można je interpretować (i całkiem często interpretowane) jako sugerujące to, co poprzednie cytaty mówią wyraźnie: że nauka, tak jak ją zdefiniowałem, jest iluzją i że rzekomo obiektywna wiedza dostarczana przez naukę jest w dużej mierze lub całkowicie konstrukcją społeczną. Na przykład, Katherine Hayles, profesor angielskiego w UCLA i była prezydent Towarzystwa Literatury i Nauki, pisze co następuje o swojej feministycznej analizie mechaniki płynów:

Mimo swoich nazw prawa zachowania nie są nieodłącznymi faktami natury, ale konstrukcjami, które uwypuklają jedne doświadczenia, a marginalizują inne. (...) Prawa zachowania, niemal bez wyjątku, zostały sformułowane, rozwinięte i sprawdzane eksperymentalnie przez mężczyzn. Jeśli prawa zachowania przedstawiają szczególne podkreślenia, nie zaś nieodłączne fakty, to ludzie żyjący w innych rodzajach ciał i identyfikujący się z innymi konstruktami płci, mogą dotrzeć do innych modeli przepływu [cieczy] [ 10 ].

(Co za ciekawa myśl: być może „ludzie żyjący w innych rodzajach ciał" nauczą się patrzenia poza te męskie prawa zachowania energii i pędu.) Andrew Pickering, znany socjolog nauki, w swojej znakomitej skądinąd historii nowoczesnej fizyki cząstek elementarnych, zapewnia co następuje:

Biorąc pod uwagę szerokie szkolenie w wyrafinowanych technikach matematycznych, przewagi matematyki w sprawozdaniach z rzeczywistości dokonywanych przez fizyków cząstek nie jest trudniej wyjaśnić niż zamiłowanie grup etnicznych do ich języka ojczystego. Z punktu widzenia propagowanego w tym rozdziale, nikt nie ma obowiązku formułowania poglądu na świat z uwzględnieniem tego, co ma do powiedzenia nauka XX wieku [ 11 ].

Nie chcę jednak spędzać zbyt dużo czasu nad straconą sprawą, ponieważ argumenty przeciwko postmodernistycznemu relatywizmowi są obecnie dość dobrze znane - zamiast reklamować własne dzieło chciałbym zasugerować znakomitą książkę kanadyjskiego filozofa nauki Jamesa Roberta Browna Who Rules Science?: An Opinionated Guide to the Wars [ 12 ]. Wystarczy powiedzieć, że postmodernistyczne teksty systematycznie mylą prawdę z roszczeniami do prawdy, fakty z twierdzeniami o faktach i wiedzę z pretensjami do wiedzy — a potem posuwają się czasami tak daleko, że zaprzeczają, iż te rozróżnienia mają jakikolwiek sens.


Warto zauważyć, że postmodernistyczne teksty, które właśnie cytowałem, wszystkie pochodzą z lat 1980. i początku 1990. W rzeczywistości wydaje się, że od ponad dziesięciu lat akademiccy postmoderniści i społeczni konstruktywiści wycofują się z najbardziej skrajnych poglądów, za którymi wcześniej się opowiadali. Być może ja i inni krytycy postmodernizmu możemy sobie za to przypisać jakąś niewielką zasługę, bo zainicjowaliśmy publiczną debatę, która rzuciła ostre światło krytyki na te poglądy i wymusiła pewne strategiczne odwroty. Największą jednak zasługę trzeba moim zdaniem przyznać George’owi W. Bushowi i jego przyjaciołom, którzy pokazali dokąd deprecjonowanie nauki może zaprowadzić realny świat. Obecnie nawet socjolog nauki Bruno Latour, który spędził kilka dziesięcioleci podkreślając tak zwaną „społeczną konstrukcję faktów naukowych" [ 13 ], opłakuje amunicję jaką, jak sam się obawia, on wraz z kolegami dali prawemu skrzydłu Republikanów, pomagając im zaprzeczać lub zaciemniać naukowy konsensus w sprawie globalnego ocieplenia, ewolucji biologicznej i szeregu innych kwestii [ 14 ]. Pisze on:

Choć spędziliśmy wiele lat, próbując odkryć prawdziwe przesądy ukryte za pozorami obiektywnych stwierdzeń, to czy teraz musimy ujawnić rzeczywiste cele i niezaprzeczalne fakty ukryte za iluzją przesądów? A jednak całe programy doktoranckie nadal są prowadzone tak, by zapewnić, że zdolna młodzież amerykańska przekonuje się na własnej skórze, że fakty są wymyślone, że nie ma niczego takiego jak naturalny, bezpośredni, nie tendencyjny dostęp do prawdy, że zawsze jesteśmy więźniami języka, że zawsze mówimy z jakiegoś punktu widzenia i tak dalej, podczas gdy niebezpieczni ekstremiści używają tych samych argumentów społecznej konstrukcji do zniszczenia z trudem zdobytych dowodów, które mogłyby uratować nam życie [ 15 ].

Oczywiście o to właśnie chodziło mi w 1996 roku, o mówieniu o społecznej konstrukcji pociągniętym do subiektywistycznych skrajności. Nie lubię mówić „a nie mówiłem", ale mówiłem. Podobnie jak wiele lat przede mną mówił Noam Chomsky, który wspominał, że w nie tak odległej przeszłości:

Lewicowa inteligencja brała aktywny udział w żywej kulturze klasy robotniczej. Jedni starali się kompensować klasowy charakter instytucji kulturalnych przez programy kształcenia robotników lub pisanie bestsellerów o matematyce, nauce i innych tematach dla szerokiej publiczności. To zdumiewające, że ich lewicowi odpowiednicy dzisiaj często starają się pozbawić ludzi pracy tych narzędzi emancypacji, informując nas, że „projekt Oświecenia" jest martwy, że musimy porzucić „iluzje" nauki i racjonalności - przesłanie, które ucieszy serca potężnych, z zachwytem monopolizujących te instrumenty dla własnego użytku [ 16 ].

Chciałbym przejść teraz do drugiego zestawu przeciwników naukowego światopoglądu, a mianowicie adwokatów pseudonauki. Jest to oczywiście olbrzymi obszar, pozwólcie więc, że skupię się na jej jednym, ważnym społecznie aspekcie, a mianowicie tak zwanych „komplementarnych i alternatywnych terapiach" w opiece zdrowotnej i medycynie.


Niedawno podano informację, że rząd Wielkiej Brytanii wprowadzi standardy kompetencji w homeopatii, aromaterapii, refleksologii i innych „alternatywnych" terapiach, w celu ochrony publiczności przed nieodpowiednio wyszkolonymi „specjalistami" [ 17 ]. Na pierwszy rzut oka brzmi to dobrze. Ale co właściwie znaczy być „kompetentnym" w systemie pseudo-medycyny, która nigdy nie wykazała skuteczności poza efektem placebo? Być może, jako następny punkt programu, NHS (National Health Service) wprowadzi upuszczanie krwi i trepanacje, należycie gwarantowane przez rygorystyczne standardy kompetencji wykonujących je „specjalistów".


Warto przyjrzeć się nieco bliżej jednej z najszerzej używanych „alternatywnych" terapii, a mianowicie homeopatii, ponieważ jej zwolennicy twierdzą czasami, że istnieją dowody z meta-analiz prób klinicznych, iż homeopatia działa. Podstawową zasadą w całej nauce jest: „śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu". Ta zasada jest szczególnie ważna w statystycznych meta-analizach, bo jeśli masz zestaw metodologicznie marnych badań, każde z małą próbą, a potem poddajesz je meta-analizie, systematyczne skrzywienia każdego z badań — jeśli wszystkie wskazują w tym samym kierunku — mogą osiągnąć statystyczną istotność, kiedy doda się badania do siebie. A ta możliwość jest tutaj szczególnie ważna, ponieważ meta-analizy homeopatii nieodmiennie stwierdzają odwrotną korelację między metodologiczną jakością badania a zaobserwowaną skutecznością homeopatii: tj. najbardziej niechlujne badania znajdują najsilniejsze dowody na korzyść homeopatii [ 18 ]. Kiedy ogranicza się uwagę tylko do metodologicznie solidnych badań — tych, które mają właściwy dobór losowy i są podwójnie ślepe, mają z góry ustalone pomiary rezultatów i wyraźnie podają tych, którzy odpadli z badania — meta-analizy nie znajdują żadnego statystycznie istotnego efektu (czy to pozytywnego, czy negatywnego) homeopatii w porównaniu do placebo [ 19 ].


Ale brak przekonujących dowodów statystycznych na skuteczność homeopatii nie jest w rzeczywistości głównym powodem, dla którego ja i inni naukowcy jesteśmy sceptyczni (łagodnie mówiąc) wobec homeopatii; warto poświęcić kilka chwil na wyjaśnienie tego głównego powodu. Większość ludzi — być może także większość użytkowników środków homeopatycznych — niezupełnie rozumie, czym jest homeopatia. Przypuszczalnie uważają, że jest to gatunek ziołolecznictwa [ 20 ].


Oczywiście rośliny zawierają cały wachlarz substancji i niektóre z nich mogą być biologicznie aktywne (albo z dobrotliwymi, albo szkodliwymi konsekwencjami, jak tego doświadczył Sokrates). Homeopatyczne środki jednak — w odróżnieniu od tego — to czysta woda i skrobia: rzekomy „aktywny składnik" jest tak bardzo rozcieńczony, że w większości wypadków ani jedna cząsteczka nie pozostaje w końcowym produkcie.


Tak więc fundamentalną przyczyną odrzucenia homeopatii jest to, że nie ma żadnego mechanizmu, dzięki któremu homeopatia mogłaby działać, chyba że odrzucimy wszystko, czego przez ostatnich 200 lat nauczyliśmy się o fizyce i chemii, a mianowicie, że materia składa się z atomów i że własności materii - włącznie z chemicznymi i biologicznymi efektami — zależą od jej struktury atomowej. Po prostu nie ma sposobu, w jaki nieobecny składnik może mieć terapeutyczny efekt. Badania kliniczne wysokiej jakości nie znajdują żadnej różnicy między homeopatią i placebo, ponieważ środki homeopatyczne placebo [ 21 ]. (Tak więc homeopatyczne środki są nie tylko bezużytecznie, ale także nieszkodliwe — odmiennie od leków konwencjonalnych lub ziołowych. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa przedawkowania!)


Zwolennicy homeopatii reagują czasami na ten argument twierdzeniem, że leczniczy efekt środków homeopatycznych powstaje z „pamięci" nieistniejącego już aktywnego składnika, przechowywanej w jakiś sposób w wodzie, w której był rozpuszczany (a następnie w skrobi, kiedy woda wyparuje!). Tutaj także trudnością nie jest po prostu brak jakichkolwiek wiarygodnych dowodów na istnienie takiej „pamięci wody". Problem polega raczej na tym, że istnienie takiego zjawiska zaprzeczyłoby dobrze przetestowanej nauce, w tym wypadku statystycznej mechanice cieczy. Molekuły każdej cieczy nieustannie zderzają się z innymi molekułami — co fizycy nazywają fluktuacją termiczną — szybko więc tracą jakąkolwiek „pamięć" swoich przeszłych konfiguracji. (Kiedy mówię „szybko", mówię o pikosekundach, nie zaś o miesiącach.)


Krótko mówiąc, wszystkie miliony eksperymentów potwierdzających współczesną fizykę i chemię także stanowią potężny dowód przeciwko homeopatii. Z tego powodu błędem w uzasadnianiu homeopatii jest nie tylko brak dowodów statystycznych, pokazujących skuteczność środków homeopatycznych powyżej efektu placebo przy poziomie ufności 95-99%. Nawet eksperyment przy poziomie ufności 99% nie mógłby zacząć konkurować z wszystkimi dowodami na rzecz współczesnej fizyki i chemii. Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów. (A w nieprawdopodobnym wypadku, jeśli taki przekonujący dowód kiedykolwiek zostanie przedstawiony, osoba, która go dostarczy, z pewnością otrzyma potrójną Nagrodę Nobla w fizyce, chemii i biologii — bijąc Marię Curie, która zdobyła tylko dwie.)


Mimo kompletnego naukowego nieprawdopodobieństwa homeopatii, NHS aktywnie promuje ją na swojej stronie internetowej [ 22 ] i dostarcza homeopatycznego „leczenia" na koszt podatników. W Wielkiej Brytanii jest pięć szpitali homeopatycznych, z których cztery finansuje NHS [ 23 ].


Nikt niestety, włącznie z ministrem zdrowia, nie wydaje się wiedzieć, ile NHS wydaje rocznie na nieudowodnione (lub obalone) terapie „komplementarne i alternatywne", ponieważ NHS nie zadaje sobie trudu śledzenia tego [ 24 ] — szacunki jednak wahają się od 50 milionów do 450 milionów funtów  [ 25 ]. To prawda, że jest to mały ułamek 92 miliardów funtów budżetu NHS, ale to nadal są pieniądze, które powinny dać tysiącom chorych na raka terapie, których skuteczności dowiedziono, a których się im obecnie odmawia z powodu kosztów.


Chciałbym teraz omówić trzecią i jeszcze bardziej niebezpieczną grupę przeciwników światopoglądu opartego na dowodach, a mianowicie adwokatów religii.


Analizując religię warto może poczynić kilka rozróżnień. Na początek, doktryny religijne mają zazwyczaj dwa składniki: część rzeczową, składającą się z zestawu twierdzeń o wszechświecie i jego historii; oraz część etyczną, składającą się z zestawu zaleceń, jak żyć. Dodatkowo wszystkie religie stawiają, przynajmniej skrycie, twierdzenia epistemologiczne, dotyczące metod, którymi ludzie mogą uzyskać wiarygodną wiedzę o kwestiach rzeczowych i etycznych. Te trzy aspekty każdej religii trzeba oczywiście oceniać osobno.


Ponadto, kiedy dyskutujemy jakikolwiek zestaw idei, ważne jest rozróżnienie między wewnętrzną wartością tych idei, obiektywną rolą, jaką odgrywają w świecie, i subiektywnymi przyczynami, dla których rozmaici ludzie bronią je lub je atakują.


(Niestety, wiele dyskusji o religii nie czyni tych podstawowych rozróżnień, mieszając wewnętrzną wartość idei z dobrymi lub złymi skutkami, jakie może ona mieć w świecie.)


Dzisiaj chciałbym zająć się tylko najbardziej podstawową kwestią, a mianowicie wewnętrzną wartością rzeczowych doktryn różnych religii. W ramach tego zaś chcę skupić się na kwestii epistemologicznej — albo, mówiąc mniej wymyślnym językiem, związkiem między wiarą a dowodem. W końcu ci, którzy wierzą w rzeczowe doktryny swojej religii, przypuszczalnie robią to z powodów, które uważają za dobre. Jest więc sensownie zapytać: jakie są te domniemane dobre powody?


Każda religia przedstawia wiele jakoby rzeczowych  twierdzeń o wszystkim, od stworzenia wszechświata do życia pozagrobowego. Na jakich jednak podstawach wierzący mogą uważać, że wiedzą, iż te twierdzenia są prawdą? Powody, które podają, są rozmaite, ale wszystkie w końcu sprowadzają się do jednego: bo tak mówią nasze święte księgi. Ale skąd wiemy, że nasze święte księgi są wolne od błędów? Bo tak mówią same święte księgi. Teolodzy specjalizują się w tkaniu misternych sieci, by uniknąć takiego mówienia bez ogródek, ale ten klejnot rozumowania błędnego koła jest epistemologiczną podstawą, na której zasadza się każda „wiara". Papież Jan Paweł II ujął to następująco: „Bóg, który pozwala się poznać, autorytetem swojej absolutnej transcendencji zaświadcza o wiarygodności objawianych przez siebie prawd" [ 26 ]. Jest oczywiste, że naprasza się tu pytanie, czy teksty te rzeczywiście są autorstwa Boga lub inspirowane przez niego i na jakiej podstawie można to wiedzieć. „Wiara" nie jest tak naprawdę odrzuceniem rozumu, ale leniwą akceptacją złego rozumowania. „Wiara" jest pseudo-uzasadnieniem, które pewni ludzie powtarzają, kiedy chcą o czymś twierdzić bez niezbędnych dowodów.


Chciałbym podać jeszcze jeden paradygmatyczny przykład teologicznego zaciemniania, tym razem profesora historii teologii uniwersytetu w Oxfordzie, anglikańskiego teologa Alistera McGratha. McGrath następująco definiuje „wiarę":

[Wiara] wpływa na całą naturę człowieka. Zaczyna się od przekonania w umyśle, opartego na zadowalających dowodach; kontynuuje do zaufania serca lub emocji w oparciu o przekonanie; i zostaje ukoronowane zgodą woli przez sposoby, w jakie przekonanie i ufność wyrażają się w zachowaniu [ 27 ].

Jak to precyzyjnie zauważył Michael Shermer w recenzji z książki McGratha, niemal całość tej definicji „opisuje psychologię wiary. Jedyny zwrot mający znaczenie dla naukowca [lub, dodałbym, epistemologa], to 'zadowalające dowody', co podnosi dalsze pytanie 'A są?'" [ 28 ]. Niestety, McGrath nie pofatygował się, by odpowiedzieć na to całkowicie oczywiste pytanie na żadnej z 200 stron swojej książki.


Co jeszcze gorsze McGrath chce mieć swoje ciastko, a także je zjeść: kiedy odpowiada to celom jego argumentów, powraca do codziennego znaczenia słowa „wiara", kategorycznie zaprzeczając własnej definicji:

Coraz szerzej uznaje się, że filozoficzny argument o istnieniu Boga utknął w martwym punkcie. Kwestia leży poza racjonalnym dowodem i w ostatecznym rachunku jest kwestią wiary w sensie osądu uczynionego pod nieobecność wystarczających dowodów [ 29 ].

(Nawiasem mówiąc, nigdy nie otrzymałem odpowiedzi, kiedy pytałem kilku moich oxfordzkich kolegów, dlaczego Oxford ma Wydział Teologii, ale nie ma Wydziału Astrologii.)

Amerykański komentator David Morris niedawno wysunął pożyteczną sugestię, żeby słowo „religia" — lub modny obecnie, ekumenicznie brzmiący eufemizm, „wiara" - zastąpić epistemologicznie bardziej iluminującym określeniem „zabobon" [ 30 ].


Na przykład, prezydent Bush mógłby w sposób następujący wychwalać religię:

Wierzę w moc zabobonu w życiu ludzi. Nasz rząd nie powinien obawiać się programów, które istnieją dlatego, że zdecydował się je rozpocząć kościół, synagoga albo meczet. Nie powinniśmy w Ameryce dyskryminować programów opartych na zabobonach. Powinniśmy umożliwić im dostęp do pieniędzy federalnych, ponieważ programy oparte o zabobony mogą zmienić życie ludzi i Ameryka będzie lepsza.

a następnie podkreślić, że

W inicjatywie opartej na zabobonie nie chodzi o jeden zabobon. W tym kraju jesteśmy wspaniali, bo mamy wiele zabobonów, i jesteśmy wspaniali, bo możesz wybrać każdy zabobon, jaki chcesz, albo — jeśli nie wybierzesz żadnego zabobonu — nadal jesteś Amerykaninem [ 31 ].

Przejrzystość naszej debaty narodowej poprawiłaby się znacząco przy tak prostej zmianie językowej.


Ta przejrzystość byłaby także zbawienna tutaj, w Wielkiej Brytanii, gdzie były premier Tony Blair wytrwale promuje rządowe subsydia dla tak zwanych „szkół opartych na wierze". Po informacji, że publicznie finansowana szkoła chrześcijańska w Gateshead nauczała kreacjonizmu, zapytano Blaira w parlamencie, czy „nie ma nic przeciwko temu, by pozwolić na nauczanie w szkołach państwowych kreacjonizmu obok darwinowskiej teorii ewolucji". Blair (zawsze wytrawny polityk) uniknął bezpośredniej odpowiedzi i powiedział, że „W końcu, bardziej zróżnicowany system szkolny da naszym dzieciom lepsze rezultaty" [ 32 ]. Czy w imię „różnorodności" mamy także finansować szkoły, które nauczają, że księżyc jest zrobiony z zielonego sera?


Oczywiście muzułmanie, hindusi, sikhowie i brytyjscy Żydzi mogą słusznie uskarżać się, że państwo od dawna finansuje szkoły anglikańskie i katolickie. Ale właściwym lekarstwem nie jest rozciągnięcie patronatu państwa na inne zabobony; jest nim raczej wprowadzenie w życie całkowitego rozdziału kościoła od państwa, a ogólniej, naciskanie na to, że instytucje finansowane z pieniędzy podatkowych nie powinny w ogóle propagować dogmatów niepopartych dowodami.


Co więcej, oddzielanie dzieci muzułmańskich rodziców od dzieci chrześcijańskich rodziców, by otrzymywały oddzielne indoktrynacje, jest rozpaczliwie błędne. Zamiast tego czy nie powinno się zebrać razem uczniów z obu środowisk na lekcji historii w gimnazjum i zbadać dowody historyczne mające związek z Nowym Testamentem i z Koranem?


We wszystkich tych przykładach bardzo starałem się wyraźnie rozróżniać między kwestiami rzeczowymi i etycznymi lub estetycznymi, ponieważ kwestie epistemologiczne, które podnoszą, tak bardzo się różnią. Ograniczyłem także moje omówienie niemal całkowicie do kwestii rzeczowych, po prostu z powodu granic własnej kompetencji.


Jeśli jednak zajmuję się relacją między wiarą a dowodami, to nie jest tak z przyczyn wyłącznie intelektualnych — nie wyłącznie, ponieważ podobnie jak mój przyjaciel Norm Levitt, jestem „zrzędliwym, starym prykiem, który aspiruje do ponurej satysfakcji bycia znanym z tego, że nie trawi głupców" [ 33 ]. Tak więc moja troska o to, by debata społeczna osadzała się na najlepszych dostępnych dowodach, jest ponad wszystko etyczna.


Dla zilustrowania związku między epistemologią i etyką, o który mi chodzi, pozwólcie mi zacząć od zmyślonego przykładu: załóżmy, że przywódca militarnie potężnego państwa wierzy, uczciwie acz błędnie, na podstawie pełnych wad materiałów „wywiadowczych", że pewne mniejsze państwo ma zagrażająca broń masowego zniszczenia; załóżmy dalej, że rozpoczyna on na tej podstawie wojnę prewencyjną, zbijając dziesiątki tysięcy niewinnych cywilów jako „straty uboczne". Czy on i jego zwolennicy nie są etycznie winni za swoją epistemologiczną niedbałość?


Podkreślam, że ten przykład jest zmyślony. Wszystkie dostępne dowody wskazują, że administracje Busha i Blaira najpierw postanowiły obalić Saddama Husajna, a potem szukały dającego się publicznie przedstawić pretekstu, używając wątpliwych, czy wręcz zafałszowanych danych „wywiadowczych", by usprawiedliwić ten pretekst i wprowadzić w błąd Kongres, parlament i społeczeństwo, żeby zdobyć poparcie dla wojny  [ 34 ].


Co doprowadza mnie do ostatniej i moim zdaniem najbardziej niebezpiecznej grupy przeciwników światopoglądu opartego na dowodach w świecie współczesnym, a mianowicie propagandystów, rzeczników PR i spin doktorów wraz z politykami i zatrudniającymi ich korporacjami — w skrócie, tych wszystkich, których celem nie jest uczciwa analiza dowodów za i przeciw danej polityce, ale zwykła manipulacja społeczna dla osiągnięcia z góry przyjętego wniosku przy pomocy każdej techniki, która działa, choćby nieuczciwej lub oszukańczej.


Tak więc problemem tutaj nie jest już dłużej mętne myślenie ani niechlujne rozumowanie; jest nim oszustwo.


Jestem świadomy, że angielskie prawo o zniesławieniu jest dość surowe, żeby więc uniknąć wszelkich nieporozumień w sprawie, czy oskarżam George’a Busha i Tony Blaira o oszustwo, pozwólcie mi wyjaśnić: robię to. (Polegam tutaj na fakcie, że — także w Anglii — prawda jest obroną absolutną przeciwko oskarżeniu o zniesławienie [ 35 ].


Oxford English Dictionary
definiuje „oszustwo" jako „używanie fałszywych danych w celu osiągnięcia niesprawiedliwej przewagi lub dla zaszkodzenia prawom lub interesom kogoś innego". Black's Law Dictionary definiuje „oszustwo" nieco bardziej kwieciście jako

wszystkie różnorakie środki, jakie może stworzyć ludzka pomysłowość, do których ucieka się jedna osoba, by zdobyć przewagę nad drugą fałszywymi sugestiami lub stłumieniem prawdy (...) Obejmuje to zaskoczenie, sztuczkę, przebiegłość, przemilczenie i każdy nieuczciwy sposób oszukania drugiej osoby [ 36 ].

W anglo-amerykańskim prawie zwyczajowym „fałszywe przedstawienie danych" może przyjąć wiele form, włącznie z [ 37 ]

  • Fałszywe oświadczenie faktu, o którym wiadomo, że jest fałszywe, gdy zostało przedstawione;

  • Oświadczenie faktu bez żadnej rozsądnej podstawy do uczynienie tego oświadczenia [ 38 ];

  • Obietnica przyszłego jej wypełnienia złożona z zamiarem, w momencie, kiedy została złożona, nie wypełnienia jej zgodnie z obietnicą [ 39 ];

  • Wyrażenie opinii, która jest fałszywa, dokonane przez kogoś, kto twierdzi lub daje do zrozumienia, że posiada specjalną wiedzę w przedmiocie opinii — gdzie „specjalna wiedza" oznacza wiedzę lub informację lepszą niż ta, którą posiada druga strona, i do której druga strona nie ma równego dostępu [ 40 ], [ 41 ].

    Czy coś tu brzmi znajomo? To są standardy, których użylibyśmy, gdyby George Bush i Tony Blair sprzedali nam używany samochód. W rzeczywistości sprzedali nam wojnę, która jak dotąd kosztowała życie 174 brytyjskich żołnierzy, 3973 amerykańskich żołnierzy i gdzieś między 80 tysięcy a milion Irakijczyków [ 42 ] — ludzkie ofiary, które stanowią między 25 a 300 razy więcej niż było ofiar 11 września; która jak dotąd kosztowała amerykańskich podatników oszałamiająca sumę 498 miliardów dolarów (z ostatecznym szacunkiem wahającym się między 1-2 tryliony dolarów) [ 43 ]. Obejmuje wojskowe i niewojskowe (np. odbudowę) wydatki w Iraku (tylko koszt przyrostowy, np. płacę wojenną, ale nie normalną pensję żołnierzy). Nie są w to wliczone koszty przyszłej opieki medycznej dla rannych żołnierzy, procenty od związanego z Irakiem długu ani pośrednie koszty ekonomiczne (np. wyższa cena ropy). Z grubsza podobne dane podają Congressional Research Service (Belasco 2007) i Congressional Budget Office (Orszag 2007), jak również Lawrence Lindsay, były główny ekonomista prezydenta Busha (i były konsultant Enron, patrz Toedtman 2002) oraz zwolennik tej wojny (Lindsay 2008). Wojna obecnie kosztuje około 0,3 miliarda dziennie.


    Szacunek ekonomistów ostatecznych, całkowitych kosztów wojny w Iraku (tylko dla USA) waha się od tryliona (Wallsten i Kosec 2005) do ponad 2 trylionów (Bilmes i Stiglitz 2006); wszystkie takie szacunki są jednak nieprecyzyjne z powodu niepewności, jak długo USA zamierza trzymać swoje wojsko w Iraku. Patrz Leonhardt (2007) gdzie znajduje się pouczająca perspektywa o tym „co można kupić za 1,2 tryliona".} i która wzmocniła zarówno Al-Kaidę, jak i Iran — w skrócie, wojna, która może okazać się największym błędem w historii Ameryki. (Wy, Brytyjczycy, macie dłuższą historię, a więc dłuższą historię błędów konkurujących o pierwsze miejsce.)


    W prawie zwyczajowym są w rzeczywistości dwa różne delikty fałszywego przedstawienia faktów: świadome wprowadzenie w błąd i wprowadzenie w błąd na skutek niedbalstwa. Oczywiście trudno jest dowieść świadomego wprowadzenia w błąd, ponieważ dotyczy ono także stanu umysłu osoby wprowadzającej w błąd, tj. co rzeczywiście wiedział lub wierzył w momencie składania fałszywego oświadczenia [ 44 ]. Co oznacza, że pytaniem staje się — jak to było w sprawie wcześniejszego prezydenta amerykańskiego, który był oskarżony o znacznie mniejsze przestępstwa i wykroczenia: co George Bush i Tony Blair wiedzieli i kiedy się dowiedzieli? Niestety, dokumenty, które mogłyby wyjaśnić tę sprawę, są ściśle tajne, więc możemy nie poznać odpowiedzi przez 50 lat, albo nigdy. Wystarczająca liczba dokumentów „wyciekła" jednak jak dotąd, by wesprzeć, jak sądzę, wyrok świadomego wprowadzenia w błąd. Biorąc pod uwagę, że czasu jest coraz mniej, powstrzymam się od zajęcia kolejnych 3 godzin na zanudzanie was szczegółami tych dowodów; możecie znaleźć szczegóły w raporcie o długości książki, zestawionym pod odważnym kierownictwem kongresmena Johna Conyersa (dostępnym w sieci) [ 45 ], w krótszym, ale równie obciążającym raporcie zestawionym pod kierownictwem kongresmena Henry Waxmana [ 46 ], lub w książce dziennikarza „New York Times" Franka Richa The Greatest Story Ever Sold [ 47 ].


    Dla większości ludzi na tej sali nie ma w tym nic nowego. Wiemy doskonale, że nasi politycy (a przynajmniej niektórzy z nich) kłamią; traktujemy to jak oczywistość; jesteśmy do tego przyzwyczajeni. I to właśnie może być problemem. Być może tak przyzwyczailiśmy się do kłamstw polityków, że straciliśmy zdolność właściwego oburzenia. Straciliśmy zdolność nazywania rzeczy po imieniu, nazywania kłamstwa kłamstwem i oszustwa oszustwem. Zamiast tego nazywamy to "spin" [ 48 ].


    Odeszliśmy bardzo daleko od „nauki", rozumianej wąsko jako fizyka, chemia, biologia i tym podobne. Ale o to właśnie chodzi, że taka wąska definicja nauki jest mylna. Żyjemy w jednym, rzeczywistym świecie; administracyjne podziały, używane dla wygody na naszych uniwersytetach, nie odpowiadają żadnym naturalnym granicom filozoficznym. Nie można używać jednego zestawu standardów dowodowych w fizyce, chemii i biologii, a potem nagle rozluźnić standardy, kiedy chodzi o medycynę, religię lub politykę. (A raczej można tak robić — i wielu ludzi to robi — ale nie ma na to żadnego uzasadnienia.) Na wypadek, gdyby brzmiało to dla was jak naukowy imperializm, chcę podkreślić, że jest dokładnie odwrotnie. Jak to klarownie zauważyła filozof Susan Haack:

    Nasze standardy tego, co stanowi dobre, uczciwe, staranne badanie, i tego, co stanowi dobre, mocne, wspierające dowody, nie są wewnętrzną domeną nauki. Osądzając, gdzie nauka odniosła sukces i gdzie zawiodła, w jakich dziedzinach i w jakich czasach była lepsza, a w jakich gorsza, odwołujemy się do standardów, według których osądzamy solidność przekonań empirycznych lub rygor i staranność badań empirycznych ogólnie [ 49 ].

    Kwestią zasadniczą w nauce nie jest jedynie zestaw sprytnych sztuczek, które okazują się użyteczne w badaniu jakichś nieprzeniknionych pytań o świat nieożywiony i biologiczny. Nauki ścisłe i przyrodnicze nie są niczym innym jak jednym konkretnym zastosowaniem — aczkolwiek odnoszącym niezwykłe sukcesy - bardziej ogólnego, racjonalistycznego światopoglądu, skupionego na skromnym uporze, że twierdzenia empiryczne muszą być potwierdzone dowodami empirycznymi.


    I odwrotnie, lekcje filozoficzne, jakie wyciągnęliśmy z czterech stuleci pracy w naukach ścisłych i przyrodniczych, mogą mieć realną wartość — jeśli są właściwie rozumiane — w innych dziedzinach ludzkiego życia. Oczywiście nie sugeruję, by historycy i politycy używali dokładnie tych samych metod co fizycy — byłby to absurd. Ale biolodzy także nie używają tych samych metod co fizycy; ani zresztą biochemicy nie używają tych samych metod co ekolodzy, lub fizycy ciał stałych tych samych metod co fizycy cząstek elementarnych. Szczegółowe metody badania muszą być oczywiście dopasowane do przedmiotu. We wszystkich dziedzinach życia pozostaje jednak niezmieniona leżąca u podstaw filozofia, a mianowicie, otoczyć nasze teorie tak mocno, jak to możliwe, empirycznymi dowodami i modyfikować oraz odrzucać te teorie, które nie pasują do dowodów. To właśnie rozumiem przez światopogląd naukowy.


    Właśnie ze względu na tę ogólnie filozoficzną lekcję, znacznie bardziej niż z powodu jakichś konkretnych odkryć, nauki ścisłe i przyrodnicze od czasów Galileusza i Francisa Bacona mają tak głęboki wpływ na kulturę ludzką. Afirmatywna strona nauki, składająca się z dobrze zweryfikowanych twierdzeń o świecie fizycznym i biologicznym, może być tym, co najpierw przychodzi na myśl, kiedy ludzie myślą o „nauce"; ale najgłębsza i najbardziej intelektualnie wywrotowa jest jej strona krytyczna i sceptyczna. Światopogląd naukowy nieuchronnie wchodzi w konflikt z nienaukowymi sposobami myślenia, z ich rzekomo opartymi na faktach twierdzeniami o świecie. I czy może być inaczej? W końcu naukowcy nieustannie podają teorie swoich kolegów surowej pojęciowej i empirycznej kontroli. Na jakich podstawach można odrzucić flogistykę w chemii, dziedziczenie cech nabytych lub cząstkową teorię światła Newtona, ale akceptować astrologię, homeopatie i dziewicze poczęcie?


    Krytyczne parcie nauki rozciąga się także poza dziedzinę faktów — do etyki i polityki. Oczywiście, logicznie nie można wyciągać „należy" z „jest" [ 50 ]. Historycznie jednak — zaczynając od XVII i XVIII wieku w Europie, a potem rozprzestrzeniając się na cały świat — naukowy sceptycyzm odgrywa rolę kwasu intelektualnego, powoli rozpuszczając irracjonalne wiary, które dawały legitymację ustalonym hierarchiom społecznym i domniemanym autorytetom, czy to duchowieństwu, monarchii, arystokracji czy rzekomo wyższym rasom i klasom społecznym [ 51 ]. Czterysta lat później, wydaje się smutnie oczywiste — jak to próbowałem pokazać dzisiaj — że to rewolucyjne przejście od światopoglądu dogmatycznego do opartego na dowodach jest bardzo dalekie od zakończenia.

     

    Bibliografia

    1. Albert, Michael. 1992. Not all stories are equal. „Z Papers Special Issue on Postmodernism and Rationality". Dostępne on-line http://www.zmag.org/ScienceWars/index.htm
    2. American Law Institute. 1977. Restatement of the Law, Second: Torts 2d, vol. 3. As adopted and promulgated by the American Law Institute at Washington, D.C., May 19, 1976. St. Paul, Minn.: American Law Institute Publishers.
    3. Aronowitz, Stanley. 1988. Science as Power: Discourse and Ideology in Modern Society. Minneapolis: University of Minnesota Press.
    4. Barnes, Barry and David Bloor. 1981. Relativism, rationalism and the sociology of knowledge. W: Rationality and Relativism, redakcja Martin Hollis and Steven Lukes, s. 21-47. Oxford: Blackwell.
    5. BBC News. 2007. NHS trust stops homeopathy funds. 27 September 2007. Dostępne on-line http://news.bbc.co.uk/1/hi/england/kent/7015675.stm
    6. Belasco, Amy. 2007. CRS report for Congress: The cost of Iraq, Afghanistan, and other global war on terror operations since 9/11. Congressional Research Service. 9 listopada 2007. Dostępne on-line http://www.fas.org/sgp/crs/natsec/RL33110.pdf
    7. Bilmes, Linda and Joseph Stiglitz. 2006. The economic costs of the Iraq war: An appraisal three years after the beginning of the conflict. Working paper 12054, National Bureau of Economic Research. Dostępne on-line http://www.nber.org/papers/w12054
    8. Black, Henry Campbell. 1916. A Treatise on the Rescission of Contracts and Cancellation of Written Instruments, vol. 1. Kansas City, Mo.: Vernon Law Book Co.
    9. Black, Henry Campbell. 1979. Black's Law Dictionary: Definitions of the Terms and Phrases of American and English Jurisprudence, Ancient and Modern, 5th ed. Redakcja Joseph R. Nolan, Michael J. Connolly i personel redakcyjny wydawcy. St. Paul, Minn.: West Publishing Co.
    10. Bricmont, Jean. 2005. Preface. W: Alan Sokal, Pseudosciences et postmodernisme: Adversaires ou compagnons de route? , pp. 7-38. Paris: Odile Jacob.
    11. Bricmont, Jean and Alan Sokal. 2001. Science and sociology of science: Beyond war and peace. W: The One Culture?: A Conversation about Science, redakcja Jay Labinger i Harry Collins, pp. 27-47, 179-183 and 243-254. Chicago: University of Chicago Press. Także dostępne on-line http://www.physics.nyu.edu/faculty/sokal/
    12. Bricmont, Jean and Alan Sokal. 2004. Reply to Gabriel Stolzenberg. „Social Studies of Science" 34(1): 107{113. Także dostępne on-line at http://www.physics.nyu.edu/faculty/sokal/
    13. Brown, James Robert. 2001. Who Rules in Science?: An Opinionated Guide to the Wars. Cambridge, Mass.: Harvard University Press.
    14. Burnham, Gilbert, Riyadh Lafta, Shannon Doocy i Les Roberts. 2006. Mortality after the 2003 invasion of Iraq: a cross-sectional cluster sample survey. „The Lancet" 368: 1421-1428. [Patrz także listy do redakcji i odpowiedź autora w „The Lancet" 369: 101-105 (2007).]
    15. Chomsky, Noam. 1992. Rationality/science. „Z Papers Special Issue on Postmodernism and Rationality". Dostępne on-line http://www.zmag.org/ScienceWars/index.htm
    16. Chomsky, Noam. 1993. Year 501: The Conquest Continues. Boston: South End Press.
    17. Collins, Harry M. 1981. Stages in the empirical programme of relativism. „Social Studies of Science" 11: 3-10.
    18. Colquhoun, David. 2007. Tunbridge Wells Homeopathic Hospital to close. Dostępne on-line http://dcscience.net/?p=167
    19. Cooke, Marie, Wendy Chaboyer, Philip Schluter i Maryanne Hiratos. 2005. The effect of music on preoperative anxiety in day surgery. „Journal of Advanced Nursing" 52: 47-55.
    20. Cucherat, M., M.C. Haugh, M. Gooch i J.-P. Boissel, dla HMRAG group. 2000. Evidence of clinical efficacy of homeopathy: A meta-analysis of clinical trials. „European Journal of Clinical Pharmacology" 56: 27-33.
    21. Ehrenreich, Barbara. 1992. For the rationality debate. „Z Papers Special Issue on Postmodernism and Rationality". Dostępne on-line at http://www.zmag.org/ScienceWars/index.htm
    22. Ernst, E. 2002. A systematic review of systematic reviews of homeopathy. „British Journal of Clinical Pharmacology" 54: 577-582.
    23. Gergen, Kenneth J. 1988. Feminist critique of science and the challenge of social epistemology. W: Feminist Thought and the Structure of Knowledge, redakcja Mary McCanney Gergen, s. 27-48. New York: New York University Press.
    24. Goldacre, Ben. 2006a. Friends in high places. 1 września 2006. Dostpępne on-line http://www.badscience.net/?p=288
    25. Goldacre, Ben. 2006b. Homeopathy packaging and flu. 1 września 2006. Dostępne on-line http://www.badscience.net/?p=292
    26. Griffith-Thomas, W.H. 1930. The Principles of Theology. London: Longmans, Green.
    27. Haack, Susan. 1993. Evidence and Inquiry: Towards Reconstruction in Epistemology. Oxford: Blackwell.
    28. Haack, Susan. 1998. Manifesto of a Passionate Moderate: Unfashionable Essays. Chicago: University of Chicago Press.
    29. Haack, Susan. 2003. Defending Science — Within Reason: Between Scientism and Cynicism. Amherst, N.Y.: Prometheus Books.
    30. Hawkes, Nigel. 2008. New laws to govern alternative medicine. „The Times" [London], 5 stycznia s. 1, 2.
    31. Hayles, N. Katherine. 1992. Gender encoding in fluid mechanics: Masculine channels and feminine flows. „Differences: A Journal of Feminist Cultural Studies" 4(2): 16-44.
    32. Henderson, Mark. 2007. Hard-up NHS trusts cut back on unproven homoeopathy treatment. „The Times" [London], 23 maja.
    33. Henderson, Mark and Fran Yeoman. 2006. NHS must audit spending on alternative therapy, MPs say. „The Times" [London], 24 maja.
    34. Heuston, R.F.V. i R.A. Buckley. 1996. Salmond and Heuston on the Law of Torts, 21 wyd. London: Sweet & Maxwell. House of Commons [U.K.]. 2002. Question by Dr. Jenny Tonge and reply by the Prime Minister. Hansard, 13 March 2002, columns 886-887. Dostępne on-line http://www.publications.parliament.uk/pa/cm/cmvol381.htm
    35. House of Lords [U.K.]. 2006. Lords Hansard tekst z 12 czerwca 2006. Dostępne on-line http://www.publications.parliament.uk/pa/ld199900/ldhansrd/pdvn/lds06/text/60612w02.htm
    36. House of Lords [U.K.]. 2007. Select Committee on Science and Technology. Minutes of Evidence. Examination of Witnesses (Questions 520-539), 21 lutego 2007. Dostępne on-line http://www.publications.parliament.uk/pa/ld200607/ldselect/ldsctech/166/7022105.htm
    37. Iraq Family Health Survey Study Group [Amir H. Alkhuzai i in.]. 2008. Violence-related mortality in Iraq from 2002 to 2006. „New England Journal of Medicine" 358: 484-493.
    38. Jan Paweł II. 1998. Encyklika Papieża Jana Pawła II do biskupów Kościoła Katolickiego o stosunku wiary i rozumu. 14 września 1998. Także dostępne on-line http://www.vatican.va/holy father/john paul ii/encyclicals/
    39. Khan, K.S., S. Daya iA. Jadad. 1996. The importance of quality of primary studies in producing unbiased systematic reviews. „Archives of Internal Medicine" 156: 661-666.
    40. Kleijnen, Jos, Paul Knipschild i Gerben ter Riet. 1991. Clinical trials of homoeopathy. „British Medical Journal" 302: 316-323 + poprawka 302: 808.
    41. Latour, Bruno. 1987. Science in Action: How to Follow Scientists and Engineers through Society. Cambridge, Mass.: Harvard University Press.
    42. Latour, Bruno. 2004. Why has critique run out of steam? From matters of fact to matters of concern. „Critical Inquiry" 30: 225-248.
    43. Latour, Bruno and Steve Woolgar. 1979. Laboratory Life: The Social Construction of Scientific Facts. Beverly Hills: Sage Publications.
    44. Leonhardt, David. 2007. What $1.2 trillion can buy. „New York Times", 17 stycznia.
    45. Levitt, Norman. 1996. Response to Freudenberg. „Technoscience: Newsletter of the Society for Social Studies of Science" 9, nr 2 (Wiosna). Dostępne on-line http://www.rpi.edu/dept/sts/technoscience/news/s96/s96debate.html
    46. Lewis, Anthony. 1991. Make No Law: The Sullivan Case and the First Amendment. New York: Random House.
    47. Linde, Klaus, Nicola Clausius, Gilbert Ramirez, Dieter Melchart, Florian Eitel, Larry V. Hedges i Wayne B. Jonas. 1997. Are the clinical effects of homoeopathy placebo effects? A meta-analysis of placebo-controlled trials. „The Lancet" 350: 834-843.
    48. Linde, Klaus i Wayne B. Jonas. 1998. Meta-analysis of homoeopathy trials: authors' reply. „The Lancet" 351: 367-368.
    49. Linde, Klaus and Dieter Melchart. 1998. Randomized controlled trials of individualized homeopathy: A state-of-the-art review. „Journal of Alternative and Complementary Medicine" 4: 371-388.
    50. Linde, Klaus, Michael Scholz, Gilbert Ramirez, Nicola Clausius, Dieter Melchart i Wayne B. Jonas. 1999. Impact of study quality on outcome in placebo-controlled trials of homeopathy. „Journal of Clinical Epidemiology" 52: 631-636.
    51. Lindsey, Lawrence B. 2008. What the Iraq war will cost the U.S. „Fortune" (wydanie internetowe), 11 stycznia 2008. Dostępne on-line http://money.cnn.com/2008/01/10/news/economy/costofwar.fortune/
    52. Loveland, Ian. 2000. Political Libels: A Comparative Study. Oxford-Portland, Oregon: Hart.
    53. McDonnell, Denis Lane i John George Monroe. 1952., 7 wyd. London: Sweet & Maxwell.
    54. McGrath, Alister E. 2004. The Twilight of Atheism: The Rise and Fall of Disbelief in the Modern World. New York: Doubleday.
    55. McGrath, Alister E. 2008 (2005). Bóg Dawkinsa: Geny, memy i sens życia. Kraków: Wyd. UJ.
    56. Medicines and Healthcare Products Regulatory Agency [U.K.]. 2006. Explanatory Memorandum to The Medicines for Human Use (National Rules for Homoeopathic Products) Regulations 2006. 19 lipca 2006. Dostepne on-line www.senseaboutscience.org.uk/pdf/ExplanatoryMemorandumSI2006No1952.pdf
    57. Miller, Anita, red. 2006. George W. Bush Versus the U.S. Constitution. Z przedmową kongresmena Johna Conyersa, Jr. i wprowadzeniem ambasadora Josepha C. Wilsona. Chicago: Academy Chicago. [Także dostępne on-line, Pod tytułem „The Constitution inCrisis", http://www.afterdowningstreet.org/constitutionincrisis]
    58. Milmo, Patrick i W.V.H. Rogers, red. 2004. Gatley on Libel and Slander, 10 wyd. London: Sweet & Maxwell.
    59. Moher, David, Ba' Pham, Alison Jones, Deborah J. Cook, Alejandro R. Jadad, Michael Moher, Peter Tugwell iTerry P. Klassen. 1998. Does quality of reports of randomised trials affect estimates of intervention efficacy reported in meta-analyses? „The Lancet" 352: 609-613.
    60. Mooney, Chris. 2005. The Republican War on Science. New York: Basic Books.
    61. Morris, David. 2005. The end of reason. AlterNet, 31marca 2005. Dostępne on-line http://www.alternet.org/story/21641/
    62. Neill, Sir Brian i Richard Rampton, red. 1983. Duncan and Neill on Defamation, 2 wyd. London: Butterworths.
    63. Opinion Research Business. 2007. More than 1,000,000 Iraqis murdered. Wrzesień 2007. Dostępne on-line http://www.opinion.co.uk/Newsroom details.aspx?NewsId=78
    64. Opinion Research Business. 2008. Update on Iraqi casualty data. Styczeń 2008. Dostępne on-line http://www.opinion.co.uk/Newsroom details.aspx?NewsId=88
    65. Orszag, Peter. 2007. Estimated costs of U.S. operations in Iraq and Afghanistan and of other activities related to the war on terrorism. Testimony before the Committee on the Budget, U.S. House of Representatives, 24października 2007. Dostępne on-line http://www.cbo.gov/publications/collections/collections.cfm?collect=4
    66. Orwell, George. 1953 [1946]. Politics and the English language, w A Collection of Essays, s. 156-171. New York: Harcourt Brace Jovanovich.
    67. Pickering, Andrew. 1984. Constructing Quarks: A Sociological History of Particle Physics. Chicago: University of Chicago Press.
    68. Poolman, Rudolf W., Peter A.A. Struijs, Rover Krips, Inger N. Sierevelt, Rene K. Marti, Forough Farrokhyar i Mohit Bhandari. 2007. Reporting of outcomes in orthopaedic randomized trials: Does blinding of outcome assessors matter? „Journal of Bone and Joint Surgery" (American) 89: 550-558.
    69. Prados, John. 2004. Hoodwinked: The Documents that Reveal how Bush Sold Us a War. New York: New Press.
    70. Price, David i Korieh Duodu. 2003. Defamation: Law, Procedure and Practice, 3 wyd. London: Sweet & Maxwell.
    71. Prosser, William Lloyd. 1971. Handbook of the Law of Torts, 4 wyd. St. Paul, Minn.: West Publishing Co.
    72. Randerson, James. 2007. Doctors renew drive to ban NHS homeopathy. „The Guardian", 23 maja.
    73. Randerson, James. 2008. Fifth of NHS trusts turn away from homeopathy. „The Guardian", 30 stycznia, s. 10.
    74. Rich, Frank. 2006. The Greatest Story Ever Sold: The Decline and Fall of Truth in Bush's America. New York: Penguin Press.
    75. Samarasekera, Udani. 2007. Pressure grows against homoeopathy in the UK. „The Lancet" 370: 1677-1678.
    76. Schulz, Kenneth F. 2000. Assessing allocation concealment and blinding in randomised controlled trials: why bother? „Evidence-Based Medicine" 5: 36-38.
    77. Schulz, K.F., I. Chalmers, R.J. Hayes i D.G. Altman. 1995. Empirical evidence of bias. Dimensions of methodological quality associated with estimates of treatment effects in controlled trials. „Journal of the American Medical Association" 273: 408-412.
    78. Secretary of State for Health [U.K.]. 2006. The Medicines for Human Use (National Rules for Homoeopathic Products) Regulations 2006. Statutory Instrument 2006 No. 1952, 19 lipca 2006. Weszło w życie 1 września 2006. Dostępne on-line http://www.opsi.gov.uk/SI/si2006/20061952.htm
    79. Seed, Paul. 1998. Meta-analysis of homoeopathy trials [list]." The Lancet" 351: 365.
    80. Shang, Aijing, Karin Huwiler-Muntener, Peter Juni, Stephan Dorig, Jonathan A.C. Sterne, Daniel Pewsner i Matthias Egger. 2005. Are the clinical effects of homoeopathy placebo effects? Comparative study of placebo-controlled trials of homoeopathy and allopathy. „The Lancet" 366: 726{732. [Patrz także list do redakcji w „The Lancet" 366: 2081-2086, wraz z odpowiedzią autorów, która podaje informację pominiętą niestety w oryginalnym raporcie.]
    81. Shermer, Michael. 2005. The blind godmaker. „Science" 308 (April 8): 205-206.
    82. Smallwood, Christopher. 2005. The Role of Complementary and Alternative Medicine in the NHS. Raport zamówiony przez Księcia Walii. Dostępny on-line http://research.freshminds.co.uk/files/u1/freshminds report complimentarymedicine.pdf [sic]
    83. Smith, Michael. 2005. Blair planned Iraq war from start. „The Sunday Times" [London], 1 maja. Dostępny on-line http://www.timesonline.co.uk/tol/news/uk/article387237.ece.


Alan Sokal

 

Wybitny amerykański fizyk, specjalista od pół kwantowych. Szerszej publiczności znany ze względu na zwalczanie pseudonauki i postmodenistycznych bredni. Jego słynna książka ośmieszająca postmodernizm, „Modne bzdury”, została przełożona na dziesiątki języków, w tym na język polski.   


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj









Planowanie

Hili: Co będziemy dziś jedli na obiad?

Ja: Cokolwiek.

Hili: To nie jest właściwa odpowiedź.

Wersja angielska:

Hili: What are we going to eat for dinner today?
Me: Whatever.
Hili: That’s not an acceptable answer.

Więcej

Współczucie pozbawione
kontekstu
Andrzej Koraszewski

Palestyńscy policjanci oddający nazistowski salut.

„Mi się wydaje, że Żydzi zachowują się jak naziści” – pisze czytelnik i chciałoby się zacząć od przypomnienia przypadków: komu? czemu? – mnie. Podaj mi swoje źródła, a powiem, dlaczego tak ci się wydaje. Strumienie informacji są spersonalizowane – nie tylko przez algorytmy Internetu, ale, a może nawet głównie, przez nasze wybory. Szukamy potwierdzenia tego, co nam się wydaje. Nie, nie jest to wyłącznie cecha ludzi, których nigdy nie nauczono krytycznego myślenia. Wszyscy jesteśmy narażeni na błędy wynikające z faktu, że nasz obraz rzeczywistości jest tragicznie szczątkowy, a zawsze chętniej dajemy wiarę tym, którzy myślą podobnie jak my, i informacjom, które potwierdzają nasze wcześniejsze poglądy. 

Media społecznościowe uwielbiają obrazki pod hasłem „znajdź kotka, ptaszka, pajączka”. W obrazach z propalestyńskich demonstracji rzadko znajdujemy zdjęcia z Hitlerem, zdjęcia z hasłami otwarcie nawołującymi do eksterminacji mieszkańców Izraela, zdjęcia członków Hamasu, Palestyńskiego Dżihadu, Hezbollahu, Huti oddających nazistowski salut. 

Więcej

Analiza prawna
raportu Pillay
UN Watch 


Szesnastego września 2025 r. Komisja Pillay przekazała Radzie Praw Człowieka ONZ 72-stronicowy dokument zatytułowany Analiza prawna działań Izraela w Gazie na podstawie Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Dokument ten zawiera skrajne i bezpodstawne oskarżenia wobec Państwa Izrael, opierając się na jednostronnym materiale dowodowym, który pomija fakty przeczące z góry przyjętym wnioskom. Komisja Pillay, której mandat przewidywał niezależne ustalenia faktyczne, przygotowała raport, który jest niczym innym jak propagandą Hamasu ubraną w język prawniczy. Raport ten poważnie podważa wiarygodność międzynarodowego dochodzenia, prawo międzynarodowe oraz sam system ONZ.

Więcej
Blue line

Naziści też udawali
ofiary
Anonim


Podobnie jak dzisiejsza Gaza, w latach 30. i 40. XX wieku nazistowskie Niemcy napadały na swoich sąsiadów z zamiarem ich podboju i zawłaszczenia ich ziem. Podobnie jak Hamas, wierzyli, że ziemie ich sąsiadów należą im z urodzenia, a Niemcy są ofiarą żydowskich machinacji i że to Niemcy są uciskani przez żydowskich ciemiężycieli. Tak jak dzisiaj Izrael, sąsiedzi nazistowskich Niemiec nie chcieli zostać podbici – i dlatego walczyli z niemiecką inwazją. I tak jak dzisiaj Gaza, nazistowskie Niemcy twierdziły potem, że są ofiarą ludobójstwa ze strony krajów, które same wcześniej zaatakowały, i skarżyły się na ataki wymierzone w kobiety i dzieci. Goebbels, niesławny propagandzista Hitlera, wygłaszał opowieści niemal identyczne z tymi, które dziś pojawiają się w obronie Hamasu i Gazy.

Więcej

Gorączka skarg
i zażaleń
Paul Finlayson


Przemysł Podtrzymywanego Cierpienia: Gdzie nadzieja umiera, a listy płac żyją dalej


Ach, dobre intencje — wieczna kryjówka łajdaków. Nakazuje się nam, z żałobną powagą, oceniać świat przez pryzmat „dobrych intencji”. Jakby dobroczynność była duchowym majonezem — rozsmarowywanym na rzeczywistości, by zamaskować smród rozkładu.


Ale ludzkim postępowaniem nie kierują „intencje”. Rządzą nim bodźce — te twarde, lśniące motywy zachowań, które nigdy nie śpią. Zerwijcie szlachetne dekoracje z dobroczynności i działań organizacji non-profit, a znajdziecie nie altruizm, lecz najpewniejszy mechanizm działania: własny interes.

Więcej
Blue line

Gaza: zaopatrzenie w żywność
i matematyka 
Henryk Rubinstein

Palestyńscy (wewnętrzni) uchodźcy odbierają ponoc w miejscowości Deir el Balah w Gazie. (Źródło: Al Dżazira)

Mój przyjaciel chciał znać fakty. Jednoznaczne fakty. Bez nich nie był w stanie ocenić, co się dzieje.

Pomyślałem wtedy o filmie izraelskiego reżysera, który dotyczył jednej z wojen w Libanie. Być może nie pamiętam dokładnie danej sceny, nie oddam wszystkich jej szczegółów, więc ten opis zapewne nie będzie doskonały – ale to nie jest recenzja filmu. To scena z filmu.
Izraelski czołg stoi naprzeciwko zbombardowanego domu bez ścian. Zostały tylko kondygnacje. Na jednej z nich stoi kobieta, obok niej dwoje małych dzieci. Za nimi mężczyzna z wyrzutnią przeciwpancerną. Dowódca czołgu ma zaledwie kilka sekund na decyzję. Albo oni, albo on i jego załoga. Strzela.

Więcej


Francja:
Godzina populistów
Amir Taheri

Zrzut z ekranu wqideo.)

Jedno pozostaje pewne: problemów Francji nie rozwiążą zamieszki, strajki ani to, co Francuzi nazywają jacquerie (chłopską rebelią).

Po zaledwie dziewięciu miesiącach urzędowania, premier François Bayrou ustąpił ze stanowiska, gdy Zgromadzenie Narodowe przegłosowało wotum nieufności ogromną większością głosów. Tym samym prezydent Emmanuel Macron dostał „gorący kartofel” – konieczność powołania kolejnego premiera. Został nim Sébastien Lecornu, ustępujący minister sił zbrojnych – piąty szef rządu w ciągu zaledwie dwóch lat – bez żadnej pewności, że okaże się tym szczęśliwym, który zostanie na dłużej.

Więcej

Rola Kataru
jako „superpośrednika”
Hussein Aboubakr Mansour

Moment po uderzeniu w budynek, w którym mieli być przywodcy Hamasu. (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo.)

Pisałem wcześniej, że porządek zbudowany wokół konfliktu izraelsko-palestyńskiego, działał w oparciu o jeden nadrzędny imperatyw: zapewnienie ciągłości gry w zarządzanie. Logika tego systemu nie polegała na rozwiązywaniu konfliktów, lecz na utrzymywaniu zrównoważonej równowagi. Przez dekady system ten kwitł dzięki kalibrowanej i kontrolowanej przemocy. Wybuchy przemocy w Gazie czy potyczki na granicy z Libanem nie były porażkami, lecz mechanizmami samoregulacji, które umożliwiały powrót do choreografii zarządzania kryzysowego.

Więcej

Wszystkie oczy
na Gazę
Andrzej Koraszewski

<em data-start=\

Trwają przygotowania do rozstrzygającej bitwy o miasto Gaza. Podobnie jak przed zajęciem Rafah, władze izraelskie wzywają ludność cywilną do opuszczenia miasta. Według informacji IDF, 280 000 mieszkańców tego miasta już opuściło swoje domy.

Jak donosi prasa izraelska, dziesiątki tysięcy Palestyńczyków ewakuowało się z miasta Gaza w ciągu ostatniej doby. Oczywiście, źródła Hamasu podają znacznie niższe liczby. (O drobne 200 tysięcy).

Więcej

Od Monachium
po Teheran i Dohę
Stephen M. Flatow

Członek grupy Arab Commando, która zajęła kwatery izraelskiej drużyny olimpijskiej w wiosce olimpijskiej w Monachium, Niemcy, z kapturem na głowie stoi na balkonie budynku, w którym komandosi przetrzymywali zakładników, 5 września 1972 roku. Źródło: AP Photo/Russell McPhedran via Wikimedia Commons.

We wrześniu 1972 roku świat z przerażeniem obserwował, jak palestyńscy terroryści wtargnęli do wioski olimpijskiej w Monachium, biorąc izraelskich sportowców jako zakładników. Gdy dramat dobiegł końca, 11 izraelskich olimpijczyków nie żyło. Reakcja świata była przewidywalna: oburzenie, przemówienia i rozdzieranie szat — ale żadnych działań. Międzynarodowy Komitet Olimpijski pośpiesznie wznowił zawody. Niemieccy urzędnicy spartaczyli próbę odbicia zakładników, a następnie po cichu wypuścili trzech schwytanych terrorystów.

Więcej

Nowy porządek świata
w fazie narodzin?
Majid Rafizadeh

XI-Jinping, w towarzystwie Władimira Putina i Kim Jong-una wita się z weteranami. (Zdjęcie: CCTV)

To nie była zwykła parada rocznicowa; był to manifest intencji – deklaracja złożona przez koalicję państw, które odrzucają porządek kierowany przez Zachód i dążą do zastąpienia go autorytarną alternatywą.


Wspólne pojawienie się tych państw stanowiło jak dotąd najbliższe realnemu uformowaniu się nowego bloku – takiego, który może mieć ambicję zbudowania całkowicie nowego ładu światowego, opartego nie na demokracji, lecz na przymusie, cenzurze i sile.

Więcej
Blue line

Opinia większości
nie oznacza prawdy
Lucy Tabrizi


Widziałam tę grafikę (mem) krążącą w sieci od co najmniej roku i za każdym razem mnie irytuje. Jej chwyt jest prosty: zalać ekran nazwami organizacji, tak by sama powtarzalność sprawiała wrażenie dowodu, którego nie da się podważyć w komentarzu. Zróbmy więc to porządnie.


Twierdzenie jest proste: jeśli większość NGO, instytucji, ruchów i państw jest przeciwko Izraelowi, to muszą mieć rację.

Historia pełna jest przykładów, kiedy większość dramatycznie się myliła: niewolnictwo, eugenika, segregacja rasowa, a nawet przekonanie, że słońce krąży wokół Ziemi. Tłum nie jest miarą prawdy.
Spójrzmy teraz na liczby. Żydzi stanowią zaledwie 0,2% światowej populacji, podczas gdy muzułmanie – około jednej czwartej ludzkości. Przez ponad sto lat znaczna część świata arabskiego pompowała antysyjonistyczną i antysemicką propagandę, kształtując opinię publiczną – nawet wśród tych, którzy nie podzielali tych poglądów.
Państwa takie jak Katar dysponują majątkiem sięgającym 1 biliona dolarów¹ za pośrednictwem swojego państwowego funduszu inwestycyjnego (Qatar Investment Authority), który inwestuje znaczne środki w instytucje zachodnie forsujące propagandę Bractwa Muzułmańskiego.

Więcej

Sondaże nie są
dowodami ludobójstwa
Andrzej Koraszewski 


Jak informuje nas kierownik działu zagranicznego dziennika Rzeczpospolita  Jerzy Haszczyński:
„70 proc. Polaków uważa, że Izrael dopuszcza się w Strefie Gazy ludobójstwa. Jakie znaczenie dla izraelskiego rządu mają takie sondaże? Używa ich jak papieru toaletowego do podcierania tyłków.” To zaledwie początek artykułu pod tytułem „Izraelski dziennikarz: Robimy w Gazie straszne, straszne, straszne rzeczy”. Tym dziennikarzem izraelskim jest oczywiście dziennikarz gazety Haaretz, wściekle lewicowy Josi Melman, który zaczyna swoją opowieść tak: „Rząd Izraela się nie przejmuje, co myślą Polacy, Francuzi, Hiszpanie, reszta świata. Podobnie ze zdaniem połowy Izraelczyków, którzy uważają, że to, co się dzieje w Gazie, jest okropne.”

Więcej
Blue line

Nieustanne karmienie
aligatora
Paul Finlayson


Ktoś zamordował Charliego Kirka na uniwersytecie.


To nie wydarzyło się w próżni. Kilka miesięcy temu niemal doszło do zamachu na Donalda Trumpa. Radykalna osoba transpłciowa w Minneapolis wtargnęła do katolickiej szkoły i zamordowała dwoje dzieci. Młode żydowskie małżeństwo w Waszyngtonie zostało zmasakrowane przez fanatyków. A teraz Charlie Kirk – mąż, ojciec, dumny zwolennik Izraela – został zamordowany podczas wydarzenia na kampusie uniwersyteckim. 

Więcej

Powolna śmierć kłamstwa
o ludobójstwie
Brendan O'Neill

Antyizraelski protest w Londynie.

Izraelofobiczne twierdzenia o „ludobójstwie” w Gazie w końcu rozbijają się o brzeg prawdy.

Już wiemy: Wojna z Hamasem w Gazie musi być ludobójstwem, bo tak twierdzi Adolf Hitler. A ten człowiek zna się przecież na ludobójstwie. Jego nazwisko pojawiło się wśród „ekspertów” Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Ludobójstwa (IAGS), które w zeszłym tygodniu orzekło, że Izrael popełnia ludobójstwo na Palestyńczykach. Wygląda na to, że się przeprowadził – teraz figuruje jako „Adolf Hitler z Gazy”, a nie z Berlina. A jednak – oto jest, obok Imperatora Palpatine’a i Ciasteczkowego Potwora, dumnie identyfikując się z organizacją, która w swojej najnowszej „rezolucji” stwierdza, że Izrael dopuścił się „systematycznych i szeroko zakrojonych zbrodni przeciwko ludzkości, zbrodni wojennych oraz ludobójstwa”.

Więcej

Źródła głębokiej
wiary
Andrzej Koraszewski

Poseł Maciej Konieczny z partii „Razem” peroruje w polskim Sejmie o żydowskim ludobójstwie.

Niedawny sondaż wykazał, że ponad sześćdziesiąt procent młodych Amerykanów popiera Hamas, tymczasem w Wielkiej Brytanii inny sondaż pokazuje, że prawie połowa Brytyjczyków uważa, iż Izrael traktuje Palestyńczyków tak, jak naziści traktowali Żydów. Badanie wykazało również, że co piąty Brytyjczyk przejawia obecnie poglądy antysemickie – niemal dwukrotnie więcej niż w 2021 roku. O ile się orientuję, nie mamy takich badań na temat postaw i poglądów Polaków, ale popularność partii „Razem”, Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej wśród młodego pokolenia Polaków może wskazywać na to, że nie tylko Zandberg i Braun zgadzają się w (tej) jednej sprawie.

Więcej

Zbyt wielu wciąż nie
rozumie palestyńskiej kultury
Joshua Hoffman

Zdjęcie: Ahmed Abu Hameeda/Unsplash

Dopóki społeczność międzynarodowa nie skonfrontuje się z kulturą celebrowania przemocy i śmierci, nigdy nie zrozumie konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Sześciu Izraelczyków zostało zamordowanych w poniedziałek, a kolejnych 12 odniosło rany — sześciu z nich ciężkie — kiedy para palestyńskich terrorystów otworzyła ogień do pojazdów i pieszych w Jerozolimie.


Dwaj napastnicy, mieszkańcy Zachodniego Brzegu, przybyli na skrzyżowanie krótko po godzinie 10:00 i otworzyli ogień do ludzi czekających na przystanku autobusowym, a także do autobusu, który właśnie się tam zatrzymał.

Oczywiście Hamas pochwalił ten śmiertelny atak, nazywając go „bohaterską operacją”.

Więcej

A P szerzy nienawiść
wobec chrześcijan i Żydów
Hugh Fitzgerald


Autonomia Palestyńska lubi przedstawiać się jako umiarkowana i akceptowalna twarz palestyńskiego „ruchu oporu”. W końcu Mahmoud Abbas nosi garnitur i krawat, a nie kefiję czy mundur wojskowy. Liczy, że nie zauważymy, iż nadal jest głęboko przywiązany do programu „Pay-for-Slay” („Nagrody za zabijanie”), który zapewnia hojne miesięczne subwencje dla uwięzionych terrorystów oraz dla rodzin tych, którzy zginęli, dokonując zamachów.

Więcej

Hipokryzja limuzynowej
lewicy Izraela
Ruthie Blum

Nadbrzeżna restauracja w Tel-Awiwie, maj 2022. Photo Ruthie Blum.

Kiedy uprzywilejowane klasy zabierają się za polityczne popisy cnoty, subtelność zwykle nie jest ich mocną stroną. Dobrym przykładem jest tu Comme Il Faut — samozwańczy feministyczny dom mody, izraelska firma o pretensjonalnej francuskiej nazwie — której dżinsy kosztują więcej niż przeciętny obywatel wydaje na jedzenie przez cały miesiąc.

Więcej

Muzułmanin krzyczy
„Allahu Akbar”
Daniel Greenfield 


„Wypowiedziano słowa po arabsku.”


Motywy działań osób niebędących muzułmanami, które stawiają opór lub krytykują islam, są zawsze oczywiste. I zawsze są przerażające – to bigoci.


Ale motywy muzułmanów dźgających ludzi nożem? To zawsze tajemnica. Nikt tak naprawdę nie może być pewien, co nimi kierowało. Jak to trafnie ujął niegdyś Obama: „nie wyciągajmy pochopnych wniosków” – z domyślnym dopiskiem: „chyba że chodzi o policjanta, który zastrzelił dilera narkotyków w dzielnicy kontrolowanej przez Demokratów”.


Jaki był więc motyw najnowszego napastnika krzyczącego „Allahu Akbar”, o imieniu Abdelkader? To tajemnica, proszę państwa. Zapewne nigdy jej nie rozwiążemy.

 

Więcej

Gaza i Zachodni Brzeg
– jeden naród? Naprawdę?
Sheri Oz


„Palestyńczycy” w retoryce dyplomacji, w relacjach medialnych i w międzynarodowych rezolucjach  są często przedstawiani jako jednolita wspólnota narodowa: jeden naród z jedną sprawą. Ale rzeczywistość codziennego życia opowiada znacznie bardziej podzieloną historię. Podział między Gazą a Zachodnim Brzegiem nie jest jedynie polityczny. Ma on charakter geograficzny, historyczny, demograficzny, kulturowy i ideologiczny. W 1948 roku Gaza znalazła się pod egipską kontrolą wojskową, a Zachodni Brzeg został anektowany przez Jordanię. Pierwszy stał się enklawą uchodźców, drugi pozostał zakorzeniony w starożytnych miastach. Gaza to głównie społeczność beduińska i islamistyczna, Zachodni Brzeg – lewantyńska i biurokratyczna.

Więcej
Blue line

Wiek doskonalonej
ignorancji
Paul Finlayson


Głupota często mylona jest z ignorancją, jakby lekarstwem była po prostu karta biblioteczna albo cierpliwy nauczyciel.

Ale prawdziwa głupota to nie brak wiedzy — to jej odrzucenie. To nie pustka, lecz barykada: świadoma decyzja, by kurczowo trzymać się kojących złudzeń, podczas gdy rzeczywistość puka, wali, a w końcu rzuca cegłą w okno.

Więcej

Oświadczenia i deklaracje
dotyczące Bliskiego Wschodu
Liat Collins

Brytyjski Minister Spraw Zagranicznych David Lamy (w środku) i Minister Obrony John Healey  podczas spotkania z Ministrem Spraw Zagranicznych Kataru, szejkiem Mohammedem bin Abdulrahmanem bin Jassim Al Thani w Doha, 31 lipca 2024. (Wikipedia).


Dlaczego tylko w przypadku Izraela zagraniczni politycy i instytucje rutynowo decydują, co i gdzie można budować?

Parafrazując słynną kwestię z filmu Dobry, zły i brzydki – „Kiedy musisz mówić, mów; nie strzelaj językiem na oślep”. Taka myśl przyszła mi do głowy po ostatnim oświadczeniu brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Davida Lammy’ego.

Lammy zamieścił w zeszłym miesiącu krótkie, ale paskudne oświadczenie w serwisie X/Twitter, w którym potępił izraelskie plany dalszej rozbudowy na obszarze między Jerozolimą a pobliskim miastem Ma’ale Adumim, znanym jako E1.

Więcej

Trump i Rubio i narracja
o palestyńskim cierpieniu
Jonathan S. Tobin

Amerykański Sekretarz Stanu Marco Rubio podczas konferencji prasowej w Jerozolimie 16 lutego 2025. Photo by Alex Kolomoisky/POOL via Flash90.

Zapomnijmy o farsie w sprawie państwowości na forum ONZ. Palestyńska administracja, która dotuje terroryzm, oraz społeczeństwo indoktrynowane islamistyczną nienawiścią nie powinny być wpuszczane do Stanów Zjednoczonych.
Sekretarz stanu USA Marco Rubio wywołał na całym świecie oburzenie, ogłaszając w zeszłym tygodniu, że Stany Zjednoczone zakazują urzędnikom Palestyńskiej Autonomii wjazdu na terytorium kraju w celu uczestnictwa w tegorocznym wrześniowym Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku. Decyzja ta wywołała przewidywalną falę krytyki wobec prezydenta Donalda Trumpa. 

Więcej

Dopóki trwa wroga
propaganda
Phyllis Chesler

Phyllis Chesler

Tak, podobnie jak wy, jestem wyczerpana relacjonowaniem, dokumentowaniem i wołaniem przeciwko wojnie poznawczej prowadzonej przeciwko Izraelowi, Żydom, Zachodowi i Prawdzie.


Tak, podobnie jak wy, mam wiele innych zainteresowań (filmy, powieści, opera), a także najbardziej intrygujące książki do zrecenzowania – zaczynając od absolutnie ujmujących Confessions of a Young Philosopher autorstwa Abigail L. Rosenthal.

Ale dopóki trwa wroga propaganda – będę trwać i ja.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Arabowie nie są zaintersowani
rozbrojeniem Hamasu
Khaled Abu Toameh

Globalny marsz
islamu politycznego
Burak Can Çelik

Pokolenie 
Homo sovieticus
Andrzej Koraszewski

Bractwo Muzułmańskie:
zagrożenie dla świata
Uzay Bulut

Żałosna banda
wrogów Izraela
Brendan O'Neill

Świat akademicki
stał się tubą islamistów
Jay Engelmayer

Dlaczego irańska ideologia
zagraża Zachodowi?
Majid Rafizadeh

Wojna z izraelskimi politykami
przekroczyła granice absurdu
Joshua Hoffman

Homo sapiens
idzie na wojnę
Andrzej Koraszewski

Terroryści Huti
najechali siedzibę ONZ
Jerusalem Post

Orgiastyczny taniec
pluszowych misiów
Andrzej Koraszewski

Ciche ludobójstwa
muzułmanów
Paul Finlayson

Pan Romek
ma pytanie
Andrzej Koraszewski

Śmierć lepsza
niż matura
Nan Jacques Zilberdik

Wiek Bezużytecznego
Aktywizmu
Lucy Tabrizi

Blue line
Polecane
artykuły

Homo sapiens idzie na wojnę


Wojna z izraelskimi politykami


Tajemnica popularności


Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk