Prawda

Niedziela, 5 maja 2024 - 06:30

« Poprzedni Następny »


Człowiek staje przed Bogiem?


Lucjan Ferus 2015-05-03


To było 1 kwietnia, wyjątkowo wcześnie włączyłem telewizor, chcąc się dowiedzieć jakich i gdzie dokonała zniszczeń nocna wichura, która u nas na szczęście poobłamywała tylko suche konary z dużych drzew i nic poza tym. Czekając na te informacje „przeleciałem” pilotem po innych kanałach i oto na jednym z nich wypowiadało się parę osób, pośród których był także ksiądz, a tematem wiodącym była „Noc konfesjonałów”. Ponieważ nie rajcują mnie tego typu problemy, przełączyłem po chwili na inny kanał. Jednak w ostatnim momencie usłyszałem fragment wypowiedzi owego kapłana: „Człowiek staje przed Bogiem i..”

Na początku pomyślałem nawet, iż jest to żart primaaprilisowy z tą „nocą konfesjonałów” (dopiero następnego dnia okazało się, że jednak nie), dlatego nie wróciłem na ten kanał. Po namyśle doszedłem do przekonania, iż u nas nikt nie odważyłby się na tego rodzaju żarty, a ów ksiądz prawdopodobnie uzasadniał potrzebę takich akcji tym, że ludzie w każdej chwili powinni być przygotowani na spotkanie ze swym stwórcą. A według duszpasterzy najlepszym przygotowaniem do tego jedynego w swoim rodzaju wydarzenia jest oczywiście spowiedź i pokuta za grzechy.

 

Może niezbyt dokładnie odczytałem intencje, które w tym fragmencie wypowiedzi chciał zawrzeć ów kapłan, może chodziło mu o coś zgoła innego. Faktem jest jednak, iż to niedokończone zdanie zainspirowało mnie do napisania niniejszego tekstu, bowiem już na samym wstępie uświadomiłem sobie jego zakłamanie. Przecież według naszej religii, to nie człowiek staje przed Bogiem, lecz jego niematerialna dusza, będąca bytem (zakładając, że w ogóle istnieje) tak różnym od naszego cielesnego, iż nie sposób przenosić na nią (i vice versa) ludzkich odczuć i zachowań, na zasadzie takich prymitywnych analogii.

 

A tak w ogóle, to po co człowiek miałby „stawać” przed Bogiem po swojej śmierci? Kapłani zapewne powiedzą, że po to, aby Bóg go osądził i według tego skierował do nieba lub piekła. (W katolicyzmie jest jeszcze do dyspozycji czyściec, bowiem na soborze we Florencji w 1439 r. uzgodniono, iż kto „umrze w miłości Boga”, ale nie zdąży „godnymi owocami pokuty zadośćuczynić za winy”, jego dusza po śmierci będzie oczyszczana karami czyśćcowymi). Ten pogląd – jak i wiele innych religijnych poglądów – także jest wewnętrznie sprzeczny. Nie będę jednak teraz tłumaczył na czym owa sprzeczność polega (pisałem już na ten temat nie raz), ponieważ przyszedł mi do głowy inny pomysł (może to wpływ tej daty?).  

 

Postanowiłem bowiem napisać coś w rodzaju instrukcji dla osób, które niebawem pożegnają się z tym „padołem łez” (wg pesymistów), czy też „najlepszym ze światów” (wg optymistów) i mają nadzieję stanąć „oko w oko” przed swym Bogiem. Myślę, iż taka „instrukcja postępowania lub zachowania się” w tak ważnym momencie naszego życia (pozagrobowego), niejednemu może się przydać. Próżno bowiem szukać jakichkolwiek porad w tej kwestii w „Katechizmie” „Książeczce do nabożeństwa”, czy nawet w „Piśmie Świętym”. Tak, jakby ten istotny problem w ogóle nie interesował teologów lub ogólnie biorąc – duszpasterzy.

 

WPROWADZENIE

 

Każdy żyjący człowiek prędzej czy później musi umrzeć. Najbardziej prawdopodobnym zakończeniem ludzkiej egzystencjijest to, które sugeruje nauka, a przed czym każdy się wzbrania, odrzucając w myślach taką możliwość – definitywny koniec i nieistnienie. Jednak ludzkie ego, a także religie, które je wspierają i zaspokajają jego potrzeby, upierają się przy nieśmiertelnej duszy, Bogu sądzącym nas na końcu dziejów i nagrodzie lub karze, która sprawiedliwie będzie nam wymierzona. Co gorsze, iż nie można nawet tych religijnych obietnic i gróźb sprawdzić pod kątem prawdziwości, dopóki samemu się tego nie doświadczy. „Z królestwa zmarłych – powiada Vanini – nikt, nigdy jeszcze do nas nie powrócił, a przecież gdyby dusza była nieśmiertelna, to chociaż jedną kiedyś Bóg by wypuścił, żeby potępić ateizm” (Andrzej Nowicki Vanini).

 

Niezależnie więc od światopoglądu i wyznawanych poglądów, nie zaszkodzi jak człowiek będzie przygotowany na inną okoliczność, niż zakładany pośmiertny niebyt. Zatem coś w rodzaju „Zakładu” Pascala: jeśli okaże się to prawdą (że człowiek po śmierci staje przed Bogiem), możesz wiele zyskać, jeśli na to zasłużyłeś w oczach Boga. Jeśli natomiast nie okaże się prawdą – nic nie tracisz, bo i tak nie będziesz niczego świadomy. Zatem zwykły rozsądek nam podpowiada, iż warto przygotować się do tego spotkania, obojętnie czy do niego dojdzie, czy też nie.

 

INSTRUKCJA DLA WIERZĄCYCH

 

Każda religia zapewnia swych wiernych, że tylko ona jedyna jest Prawdą objawioną przez samego Boga, a wszystkie inne są fałszywe i nic nie warte. Dlatego ich wyznawcy są przygotowywani na spotkanie z takim Bogiem, jakiego propagują ich religie i Kościoły, które nie przewidują innej możliwości, jeśli chodzi o jego wizerunek. Kiedy zatem zorientujemy się, że istniejemy na powrót (pomimo pamiętania okoliczności zgonu) i stoimy przed Bogiem, jak tego chcą religie, nie musimy się przedstawiać czy też recytować swoje CV, ponieważ Bóg jest zazwyczaj wszechwiedzący i wie o nas wszystko, czyli o wiele więcej niż my sami.

 

Dobrze jest natomiast zorientować się czy stoimy przed tym Bogiem, na którego spotkanie przygotowywali nas od małego dziecka duszpasterze. Jest to o tyle ważne, że stawanie wyznawcy jakiejś religii przed Bogiem innego wyznania może mieć dla owego wyznawcy opłakane skutki. Na przykład: dla biblijnego Boga Jahwe najważniejszą sprawą zapewne będzie nasze obrzezane przyrodzenie i w przypadku braku tego „znaku przymierza” (choć nie potrafię wyobrazić sobie jak to przenosi się na niematerialną duszę), nie zagrzejemy długo miejsca w niebie pod jego panowaniem. Nawet przyjętym w niemowlęctwie chrztem, temu Bogu nie zaimponujemy.

 

Albo umieramy z powodu jakiegoś banalnego nowotworu, czy też guza mózgu, a przez pomyłkę stajemy przed Allachem. I co się okazuje? Życie wieczne i rajskie rozkosze przechodzą nam koło nosa, mimo to, iż prowadziliśmy się w życiu moralnie. Skąd zatem ta niesprawiedliwość? Stąd, iż Bóg islamu nagradza życiem wiecznym tylko tych, którzy zginęli w walce z wrogami tej religii i to najlepiej śmiercią męczeńską. Zatem jeśli nie wysadziliśmy się w powietrze, zabijając przy okazji jak najwięcej niewiernych, to nie mamy co liczyć na obiecane 72 dziewice i igraszki z nimi w rajskim ogrodzie (chociaż panuje też opinia, iż jest to błędny przekład, a tak naprawdę chodzi o „jasne winogrona o wielkiej piękności”).

 

Dlatego tak ważne jest właściwe zidentyfikowanie Boga, przed którym przyszło nam stanąć. Nie liczyłbym też na rozpoznanie go po wyglądzie, już chociażby dlatego, że Boga nikt, nigdy nie widział (choć z Biblii wynika, iż widziały go przynajmniej 74 osoby, tyle, że nie zachował się żaden jego opis). A po drugie: to tylko nam się tak wydaje, że znamy wygląd np. Jezusa Chrystusa, którego wizerunek powielany jest na niezliczonej ilości obrazach i figurach. To bardzo mylny pogląd, bo prawdę mówiąc nie wiemy nic pewnego o jego wyglądzie (nawet tego, czy w ogóle istniał). Poza tym, będąc w niebie u boku swego Ojca, wcale nie musi przybierać  ludzkiej postaci. Tam może być sobą, czyli nie wiadomo kim i czym.

 

Następny punkt: zakładając, iż tak się rzeczy mają, jak przekonują nas religie, to rozum nam podpowiada, że najbardziej tego bezpośredniego kontaktu ze Stwórcą powinni bać się właśnie wierzący w niego, a najmniej – niewierzący. Dlaczego? Już tłumaczę ten pozorny paradoks. Otóż wygląda na to, iż najbardziej przechlapane na Sądzie Ostatecznym będą mieli chrześcijanie, a w szczególności katolicy. Czyż nie modlą się oni do Boga słowami: „.. i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”?

 

Biorąc pod uwagę ułomną naturę ludzką (co szczególnie jest zauważalne u osób „głęboko wierzących”, skrajnie prawicowych) , można założyć, że jeśli Bóg będzie im odpuszczał ich winy i grzechy w podobny sposób, jak oni „odpuszczają” swoim winowajcom, to piekło z wiecznymi mękami mają jak w banku! A dlaczego katolicy? Z powodu permanentnego nieprzestrzegania najważniejszych przykazań Dekalogu. Przykazania drugiego, które kapłani  wyrugowali dla korzyści płynących z malowania „świętych” obrazów i handlowania nimi, jak i oddawania im czci przez pielgrzymujących do „cudownych” miejsc.

 

A także szóstego, zakazującego zabijania, czego katolicyzm nigdy nie przestrzegał podczas krwawej i pełnej przemocy „ewangelizacji” świata. Ogólnie zaś biorąc z tego powodu, iż Bóg zakazuje człowiekowi akurat takich rzeczy i zachowań, które przy jego ułomnej naturze są niemożliwe do przestrzegania. To, co człowiekowi sprawia największą przyjemność i nadaje sens jego życiu, okazuje się zazwyczaj grzeszne i niemiłe Bogu, za co będziemy ukarani. Tak, jak byśmy np. w przypadku prokreacji mieli jeszcze jakąś alternatywę, oprócz tej „grzesznej”, (wg Kościoła katolickiego). Nawiasem mówiąc, to była boża koncepcja, aby wywieść rodzaj ludzki z protoplastów o skażonej grzechem naturze. Czemu więc ma być za to karany człowiek?

 

Patrząc jednak na ten problem z innej strony, nie powinniśmy zbytnio narzekać; porównując się z naszymi „starszymi braćmi w wierze”, którzy oprócz Dekalogu dostali od Boga Jahwe dodatkowe 613 zakazów i nakazów do przestrzegania, jesteśmy w iście komfortowej sytuacji. Już chociażby dlatego, że to do nich, a nie do nas ów Bóg skierował następujące słowa: „Jedynie was znałem ze wszystkich narodów na ziemi, dlatego was nawiedzę karą za wszystkie wasze winy” (Am 3,2). Ciekawa koncepcja, prawda? Okazuje się, że bycie „narodem wybranym” przez Boga, nie tylko nie faworyzuje jego członków, a wręcz przeciwnie; jest wystarczającym powodem do wymierzenia surowej kary.

 

Biorąc pod uwagę bardzo ambitne plany Boga, chcącego za wszelką cenę udowodnić, iż Kant (być może krytykujący jego koncepcję wywiedzenia rodzaju ludzkiego z ułomnej pary protoplastów o skażonej grzechem naturze) nie miał racji mówiąc: „Z krzywego pnia człowieczeństwa, nic prostego nie da się wyciosać”. Dlatego karanie swych niesfornych stworzeń stało się dla Boga sprawą priorytetową, a kto wie czy nie ambicjonalną. O czym może chociażby świadczyć poniższy fragment z Biblii (jeden z wielu o podobnej wymowie):

 

„Ja jestem Pan, Bóg wasz /../ Jeżeli zaś nie będziecie mnie słuchać i nie będziecie wykonywać tych wszystkich nakazów /../ to i ja obejdę się z wami odpowiednio: ześlę na was przerażenie, wycieńczenie i gorączkę, które prowadzą do ślepoty i rujnują zdrowie /../ Jeżeli nadal będziecie postępować Mnie na przekór i nie zechcecie Mnie słuchać, ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy: ześlę na was dzikie zwierzęta, które pożrą wasze dzieci /../ Jeżeli i wtedy nie będziecie Mi posłuszni i będziecie postępować Mi na przekór, to i Ja z gniewem wystąpię przeciwko wam /../ Będziecie jedli ciało synów i córek waszych /../ rzucę wasze trupy na trupy waszych bożków, będę brzydzić się wami”. (Kpł 26,14-33). Itd., itp.

 

Jakby na to nie patrzyć – z perspektywy religijnej, czy areligijnej – osobnicy wierzący w Boga mogą mieć uzasadnione obawy, co do pośmiertnego i osobistego kontaktu z nim. Nie mam na myśli jednostkowych przykładów, które w oczywisty sposób mogłyby przeczyć tej opinii lecz chodzi mi o ogólną ocenę ludzkiej kondycji moralnej, którą dobrze przedstawił Philip Vandenberg w Spisku sykstyńskim: „Największe okrucieństwa w historii nie były dziełem szatana, ale dokonywały się w imieniu światopoglądów rzekomo dobrych ludzi”. Lub to: „Dobrzy ludzie będą czynili dobre rzeczy, źli ludzie będą czynili złe rzeczy. Ale do tego, by dobrzy ludzie czynili złe rzeczy, potrzebna jest religia” (Steven Weinberg, 2003 r.).

 

A jeszcze dobitniej ujął to Bertrand Russell: „Największe i najstraszniejsze zło jakie człowiek wyrządza człowiekowi, bierze się z niezłomnej wiary w słuszność fałszywych przekonań /../”. Oraz to: „Religia jest oparta przede wszystkim i głównie na strachu. /../ Strach rodzi okrucieństwo, nic więc dziwnego, że okrucieństwo i religia szły zawsze ręka w rękę. Lęk jest podstawą ich obu. /../ W tzw. wiekach wiary, gdy ludzie rzeczywiście wierzyli we wszystkie twierdzenia religii chrześcijańskiej /../ nie było okrucieństwa, którego by się nie dopuszczono /../ w imię religii”.

 

Czy nie mam zatem racji uważając, iż wierni (przynajmniej) tej religii mają się czego obawiać w przypadku, jeśli kiedyś dojdzie do przewidywanego przez jej duszpasterzy bezpośredniego kontaktu stworzenia z jego Stwórcą? Tym bardziej, że niektórzy jej hierarchowie malują wręcz przerażającą wizję bożej „miłości i sprawiedliwości”, jak chociażby kard. John Henry Newman, tymi słowami: „Nawet najmniejszy grzech powszedni jest w oczach Boga większym złem, niż zniszczenie całego świata i śmierć w mękach wszystkich jego mieszkańców”. Urocza wizja, nieprawdaż? Ten to musiał być dopiero nieskazitelny!

 

INSTRUKCJA DLA NIEWIERZĄCYCH.

   

A jak się przedstawia powyższy problem w przypadku dajmy na to, ateistów? Czy osoby niewierzące w istnienie Boga, mają się czego obawiać w sytuacji, gdyby się okazało, iż nie mają racji w tej kwestii, a Bóg jednak istnieje? Większość religii stara się przekonać swych wiernych, że w takiej sytuacji jest się czego bać. Wmawiają im, iż największym z możliwych grzechów człowieka jest odrzucenie swego Boga, czyli niewiara w jego istnienie. I że za taki ciężki grzech czeka wszystkich ateistów (a nawet sceptyków) surowa kara, którą np. Kościół katolicki w ten sposób widzi:

 

Katechizm rzymski ustalony przez sobór trydencki /../ uprzedza w mocnych słowach, że „bezbożni są w piekle wiecznie, pozbawieni światłości boskiego obrazu”, że zostaną wrzuceni „w ogień wieczny” i cierpią ból, „jak przy biciu albo biczowaniu, albo też przy innego rodzaju karach cielesnych, spośród których bez wątpienia największy ból sprawia udręka ognia”, tym bardziej, że „trwać będzie po wsze czasy” i potępieni „nigdy nie zdołają się uwolnić od towarzystwa najniegodziwszych diabłów”! /../ ów katechizm podkreśla jednoznacznie: „Oto co duszpasterze powinni bardzo często uświadamiać wiernym”.

 

Tak ten teologiczny problem wygląda od strony Kościoła (a raczej należałoby powiedzieć: tak według niego powinien wyglądać). Tyle, że to wcale nie musi być prawdą, z uwagi na to, kto i dlaczego wymyślił taki, a nie inny wizerunek Boga. Ponieważ wszelkich bogów, jacy kiedykolwiek byli czczeni przez ludzi stworzyli kapłani z różnych czasów i kultur, nie ma się więc co dziwić, że nie tolerują oni (ci nasi bogowie) niewierzących w nich osobników. Dla każdego, kto poznał bliżej historię religii, jest to fakt oczywisty i bezdyskusyjny. O czym najlepiej świadczą wypowiedzi niektórych wielkich ludzi:  

 

„Odrzuć wszelkie lęki niewolniczych i służalczych przesądów, które słabsze umysły utrzymują na klęczkach. Osadź rozum mocno na jego siedzisku i pod jego osąd oddawaj każdy fakt, każdą opinię. Śmiało kwestionuj nawet istnienie Boga, albowiem, jeśli jakikolwiek Bóg istnieje, bardziej cenić sobie musi hołd rozumu niż ślepego lęku” (z listu Thomasa Jeffersona do Carra, wg Bóg urojony Richarda Dawkinsa).

 

Otóż to! „Jeśli jakikolwiek Bóg istnieje, bardziej cenić sobie musi hołd rozumu niż ślepego lęku”. Czyż w Biblii nie potwierdzono tego, tymi oto słowami?: „Pan spogląda z nieba na synów ludzkich, badając czy jest wśród nich rozumny, który szukałby Boga” (Psalm XIV). A św. Augustyn stwierdził: „Bardzo kochaj myślenie. Jeśli bowiem samego Pisma Świętego /../ nie pojmiemy prawidłowo, pozostanie dla nas bezużyteczne”. Skoro wyjaśniliśmy to sobie, proponuję zapoznać się jeszcze z paroma mądrymi wypowiedziami ludzi nieprzeciętnych:

 

„Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych. Krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości. Ani też nie wierzę w przeżycie przez jednostkę śmierci jej ciała, chociaż słabe dusze żywią takie myśli z powodu strachu lub absurdalnego egotyzmu” (Albert Einstein).

„Nie mogę uwierzyć w Boga, który przez cały czas chce być chwalony” (F.Nietzsche).

„Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. Uważam, iż świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył” (Stanisław Lem).

 

Bardzo ciekawie, a zarazem utrafiając w sedno tego złożonego problemu, napisał Michael Schmidt-Salomon w doskonałej książce Poza dobrem i złem:

 

„Pomyślmy tylko, że Słońce wokół którego krążymy i na którego życiodajną energię  jesteśmy zdani, to jedynie skromna gwiazda położona na skraju Drogi Mlecznej w jednym z jej mało znaczących ramion. Tylko w naszej rodzimej Galaktyce krąży jeszcze od stu do dwustu miliardów innych gwiazd. Galaktyka Andromedy, która porusza się w stronę Drogi Mlecznej z prędkością 120 km/s i za jakieś dwa miliardy lat zderzy się z nią, zawiera kolejny bilion gwiazd.

 

Już same te liczby przekraczają możliwości naszej wyobraźni, a przecież w obserwowanym przez nas kosmosie obok Drogi Mlecznej i Andromedy istnieje około stu miliardów innych galaktyk, z których każda zawiera średnio do stu miliardów gwiazd. Daje to w sumie tak niewyobrażalnie wielką liczbę gwiazd, że gdyby taką samą liczbą szklanych kuleczek pokryć powierzchnię ziemi, powstałaby warstwa o grubości sięgającej wierzchołka Mount Everestu. Ale to nie wszystko: niewykluczone, że nasz gigantyczny wszechświat jest tylko częścią jeszcze potężniejszego uniwersum, zawierającego nieskończenie wiele kosmosów”. Dalej:

 

„Wystarczy uświadomić sobie tę monstrualną dymensję, by zrozumieć, że w rzeczywistości nasza planeta nie jest niczym więcej jak małym pyłkiem w kosmosie. Cóż zatem w obliczu takich rozpoznań myśleć o tym, że małpopodobna forma życia, która powstała przypadkowo na tymże pyłku, gatunek, którego przed prawie dwoma miliardami lat jeszcze nie było, a za dwa miliardy już dawno nie będzie, zmyśla sobie historie mówiące o tym, że w sumie cały kosmos został stworzony tylko dla niego?

 

Czyż nie jest to wyraz największej megalomanii, kiedy owe suchonose małpy zawdzięczające swoją egzystencję temu, że prassaki wielkości szczurów przetrwały przypadkowo katastrofę wywołaną uderzeniem dziesięciokilometrowej asteroidy, wmawiają sobie istnienie wyimaginowanego stwórcy kosmosu (Boga), który nie ma nic lepszego do roboty, jak właśnie pod postacią tej małpy pojawiać się na ziemi (u chrześcijan) lub też argusowym okiem pilnować, czy ta przejściowa forma życia nie spożywa przypadkiem na swej małej planetce golonki (w judaizmie i islamie)?”

 

Otóż wystarczy spojrzeć na ten problem z perspektywy proponowanej przez naukę, aby stało się oczywiste jak infantylny wizerunek Boga wykreowały religie. Na miarę ograniczonych umysłów ówczesnych kapłanów i wiernych, oraz niewielkich możliwości poznawczych człowieka tamtych odległych czasów. Ten ciekawy paradoks dostrzegł Carl Sagan, pisząc w Błękitnej kropce:

 

„Dlaczegóż żadna z wielkich religii, patrząc na naukę, nie doszła do wniosku: „Jest lepiej niż mogliśmy przypuszczać. Wszechświat okazał się znacznie większy niż przewidywali nasi prorocy, wspanialszy, bardziej skomplikowany, bardziej elegancki. Zatem Bóg musi być wiele potężniejszy, niż nam się wydawało”? Zamiast tego wołają: „Nie, nie, nie! Nasz Bóg jest malutkim Bogiem i chcemy, by tak już na zawsze zostało”. Religia stara lub nowa, doceniająca wspaniałość Wszechświata ukazywaną przez współczesną naukę, potrafiłaby wzbudzić uczucia czci i wiary, których nie poruszają tradycyjne religie” (wg Bóg urojony Richarda Dawkinsa).

 

ZAKOŃCZENIE.

 

Reasumując: religia czy też idea bogów „od zawsze” była (i jest nadal) wykorzystywana jako narzędzie władzy człowieka nad człowiekiem. Dobrze to ujął Henri Beyle Stendhal, pisząc: „Wszelkie religie bazują na lękach wielu i na sprycie nielicznych”. Dlatego wizerunki ich bogów są tak pomyślane, aby u wiernych wzbudzać przede wszystkim strach, jako rękojmię bogobojności, a u niewiernych przerażenie z powodu kary, jaka ich czeka za trwanie w tej bluźnierczej postawie względem Stwórcy. „ .. czego żąda od ciebie Pan, Bóg twój? Tylko tego, byś się bał Pana, Boga swojego, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Panu, Bogu twemu, z całego swojego serca i z całej swej duszy” (Pwt 10,12).

 

I o ile w przypadku wiernych każdej w zasadzie religii, czy też wierzących w danego boga, ta metoda „wychowawcza” (kija i marchewki) sprawdza się od wielu wieków, to już w przypadku osób niewierzących zawodzi na całej linii. I to z bardzo prostego powodu: dostrzegają oni z łatwością daleko idący infantylizm religijnych doktryn, wewnętrzne sprzeczności w atrybutach Boga i niezmierzone pokłady zakłamania w religijnych „prawdach objawionych”. Co powoduje, iż siłą rzeczy stają się one niewiarygodne dla nich, a co za tym idzie raczej śmieszne niż straszne, raczej żałośnie prymitywne niż wzruszające i mądre. Już dawno temu na to zwrócił uwagę sam wielki Goethe:

 

„Jest wiele głupoty w prawach Kościoła. Ale chce on panować i do tego musi mieć ograniczone masy, które się korzą i które się nadają, by nad nimi panować. Wysokie, bogato dotowane duchowieństwo nie boi się niczego bardziej niż oświecenia dołów”.

 

Osobiście uważam, iż nie ma nic lepszego w religii, co mogłoby bardziej przyczynić się do owego „oświecenia dołów”, niż koncepcja piekła z wiecznymi mękami dla tych wszystkich, którzy są przeciwnikami religii lub w jakikolwiek sposób jej nie sprzyjają. Czy Bogu, który chciałby „zachęcić” ludzi do wiary w siebie – szanując jednocześnie ich wolną wolę – nie wystarczyłaby nagroda w postaci życia wiecznego, przeznaczona dla wierzących w niego? Musiał jeszcze wymyślić karę dla niepokornych i nieposłusznych sobie, której okrucieństwo jest wręcz nie do wyobrażenia (nie mówiąc już o zaakceptowaniu)?!   

 

Doskonale ten problem scharakteryzował Christopher Hitchens w książce bóg nie jest wielki: „Tertulian, jeden z ojców Kościoła /../ obiecywał, że jedną z największych rozkoszy oraz przyjemności życia w niebie, będzie nieskończona kontemplacja wynikająca z tortur, jakimi poddani będą potępieni. Poświadczył tym samym w sposób bardziej prawdziwy, niż zdawał sobie sprawę, że wiara jest w istocie dziełem człowieka”. Natomiast św. Tomasz z Akwinu nauczał, że „jeśli potępieni są skazani na wieczną karę, to muszą wiedzieć, że jest ona wieczna, ponieważ świadomość ta jest z konieczności częścią ich kary”.

 

Zgadzam się z Hitchensem, iż chyba żadna inna „prawda” religijna nie pokazuje w tak dobitny sposób, że religie są wymysłem kapłanów (i to nad wyraz mściwych i bezlitosnych). Widać w niej wyraźnie, jak drastycznie daleko posunęli się oni w potrzebie nastraszenia swych owieczek, tylko po to, by mieć nad nimi nieograniczoną władzę i czerpać z niej wymierne korzyści. To naprawdę wymagało sadystycznego geniuszu, ale też nieludzkiej perfidii i hipokryzji. Jak mówi wielki inkwizytor w Braciach Karamazow Dostojewskiego: „Za grobem nie znajdą niczego oprócz śmierci. Ale powinniśmy trzymać to w tajemnicy i dla ich własnego dobra łudzić ich nagrodą niebios i życiem wiecznym”.     

 

Gdyby więc miało kiedyś dojść do sytuacji, którą sugeruje tytuł tego tekstu, to spotkania ze Stwórcą Wszechświata powinni bać się przede wszystkim ci wszyscy, którym religie zdeformowały umysł wpajając mentalność niewolnika („Kto się boi jest niewolnikiem” Seneka). Muszą oni bowiem mieć swego Pana, który będzie za nich myślał („Rezygnujemy z intelektu w imię Boga” Ignacy Loyola), decydował co jest dla nich dobre, a co złe i który stworzył im iluzję pośmiertnego szczęścia, wolności i sensu życia. Uważam, iż zasłużyli oni sobie w pełni na takiego „boga”, jakiego wykreowali im ich troskliwi duszpasterze dla ich „własnego dobra”, bo przecież człowiek musi w coś wierzyć, jak się popularnie uważa.

 

Natomiast ci wszyscy, którzy odrzucili te infantylne i wewnętrznie sprzeczne wizerunki „bogów” (włącznie z całą ideą boga) i uczynili to z pobudek rozumowych, nie powinni mieć z tego tytułu powodu do strachu ani żadnych wyrzutów sumienia. „Gdyby Bóg rzeczywiście chciał uwolnić ludzi od takich myśli, powinien był poświęcić więcej uwagi w trakcie dzieła stworzenia i wynaleźć inny gatunek” (jak ujął to Hitchens w bóg nie jest wielki).

 

Nie twierdzę, że są przez to szczęśliwsi, ale na pewno coraz bardziej świadomi otaczającej nas rzeczywistości. Każdy rodzaj wolności ma jakąś cenę, zawsze jest coś za coś. Pozostaje tylko indywidualną kwestią, czy warto było ją zapłacić. Bo jak ujął to Abraham Lincoln: „Czasem można oszukać wszystkich ludzi, a niektórych można oszukiwać przez cały czas, ale nie można oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas”. Oby miał rację!        

 

                                                           ----- // -----

 

„W epoce mroku i ciemnoty religia jest najlepszym przewodnikiem ludzi, tak jak w noc ciemną choć oko wykol najlepszym przewodnikiem będzie ślepiec. On zna wszystkie drogi i ścieżki lepiej aniżeli człek, który widzi. Kiedy jednak nastaje dzień, głupotą jest posługiwać się starymi ślepcami w roli tego, który idzie na przedzie”.

                                               Heinrich Heine, Gedanken und Einfalle

 

Maj 2015 r.

Lucjan Ferus

 

Wieloletni publicysta portalu „Racjonalista”, pasjonat religioznawstwa, artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
4. błąd m 2015-11-01
3. Odpowiedź Markowi C (Negev) Lucjan Ferus 2015-05-04
2. siła religijnej indoktrynacji mieczysławski 2015-05-03
1. Prima Aprilis Marek C (Negev) 2015-05-03






Problem
Hili: Czuję się niedoceniona.
Ja: Kup sobie nowy kapelusz. 
Hili: Zgłupiałeś, to już takie niemodne.

Więcej

Kraju Republik
nowe twórz bajki…
Andrzej Koraszewski

Student Stanford University z przepaską Hamasu na głowie. ((Zrzut z ekranu konta X)

Kraj Republik zniknął z mapy, ale nie z rzeczywistości. Dziś powrócił do pierwotnej imperialnej nazwy. Nazywa się Rosja. Najtrwalszym wkładem literatury rosyjskiej w kulturę ludzkości pozostają Protokoły mędrców Syjonu, których wpływ nadal rośnie. Obecność mitu nie pozostawia wątpliwości, a próby kwestionowania jego podstaw wywołują ostracyzm, gniew i otwartą wrogość.      


„Przegraliśmy wojnę z obłędem. Być może nigdy jej nie wypowiedzieliśmy. Tak czy inaczej, świat znowu oszalał.” – pisze amerykańska emerytowana profesor psychologii Phyllis Chesler.    

Więcej

Trzy “wzory osobowe”
Autonomii Palestyńskiej
I. Marcus i N. J. Zilberdik

Strona z podręcznika, przy pomocy którego szkoły finansowane i prowadzone przez ONZ uczą palestyńskie dzieci terroryzmu. (Na zdjęciu Dalal Mughrabi.)

Co roku w dniu jego śmierci Autonomia Palestyńska (AP) i Fatah czczą arcyterrorystę Abu Dżihada jako wielkiego palestyńskiego przywódcę i wzór do naśladowania. Przy kilku okazjach AP z dumą przechwalała się, że Abu Dżihad był odpowiedzialny za zamordowanie co najmniej 125 Izraelczyków w atakach terrorystycznych. W tym roku popierana przez USA „zrewitalizowana” AP nie zachowuje się inaczej. 

Więcej
Blue line

Amerykańskie kampusy:
troskliwy wychów terrorystów
Bassam Tawil

<span>Podczas gdy protestujący na uniwersytetach Columbia i Yale wychwalają Hamas i jego „opór” (eufemizm oznaczający przemoc i terroryzm), Arabowie wyśmiewają „propalestyńskich” demonstrantów na kampusach amerykańskich uczelni. Dla tych Arabów, w tym niektórych Palestyńczyków, nie ma nic „propalestyńskiego” we wspieraniu sponsorowanej przez Iran grupy terrorystycznej Hamas. Na zdjęciu: antyizraelski antyizraelski obóz na kampusie Columbia University w Nowym Jorku  (Zdjęcie: Olivia Reingold, twitter/X)</span>

Podczas gdy protestujący na uniwersytetach Columbia i Yale wychwalają Hamas i jego „opór” (eufemizm oznaczający przemoc i terroryzm), Arabowie wyśmiewają „propalestyńskich” demonstrantów na kampusach amerykańskich uczelni. Dla tych Arabów, w tym niektórych Palestyńczyków, nie ma nic „propalestyńskiego” we wspieraniu sponsorowanej przez Iran grupy terrorystycznej Hamas, której członkowie wymordowali 1200 Izraelczyków i porwali ponad 240 innych osób 7 października 2023 r.

Więcej

Dlaczego kobiety w Ameryce
kibicują Hamasowi i Iranowi?
Phyllis Chesler

<span>Źródło: wideo NBC, zrzut z ekranu</span>

Czy zauważyliście, że młode kobiety w całej Ameryce demonstrują na rzecz Hamasu, Iranu i Palestyny? Dlaczego te uprzywilejowane i wykształcone kobiety, spadkobierczynie ruchu #MeToo oraz zachodniego feminizmu drugiej i trzeciej fali, miałyby kibicować gwałcicielom i zabójcom, prawdopodobnie najbardziej krwiożerczym i sadystycznym mizoginistom po Czyngis-chanie? Dlaczego stają po stronie islamistycznych barbarzyńców, którzy więzili, torturowali i dokonywali egzekucji na własnych kobietach za zsuniętą islamską zasłonę i którzy siłą nawracaliby swoje zachodnie wielbicielki na islam, zasłoniliby je również i zmuszali do poligamicznych małżeństw?
Czy te wykształcone córki zamożnych rodziców rozumieją, że jeśli wyrażą jakiekolwiek poglądy uważane za dysydenckie w Gazie, Teheranie lub Kabulu, albo jeśli ogłoszą, że są „queer” lub gejami (tak identyfikują się niektóre z tych aktywistek), to natychmiast zostaną zabite?

W miesiącach od 7 października 2023r., oprócz odrażającego milczenia fałszywych feministek w sprawie zbiorowych gwałtów na kobietach i mężczyznach, torturowania dzieci i całych rodzin, porwań ludności cywilnej – widzieliśmy przerażające tsunami nienawiści do Izraela, Ameryki i Żydów.

Więcej
Blue line

Rdzenna matematyka:
zasłona dymna
Jerry A. Coyne

Matematyka nie ma granic stwierdza profesor Rowena Ball z College of Science ANU, co jest świętą prawdą, ale jej twierdzenie, że zręczne sygnalizowanie dymem jest matematyką, może być przesadą. (Źródło zdjęcia: Nic Vevers/ANU) 

Kiedyś myślałem, że „dekolonizacja” STEM [nauk ścisłych] jest najsilniejsza w Nowej Zelandii i Republice Południowej Afryki, co oczywiście jest ruchem mającym na celu detronizację tak zwanej „zachodniej” nauki na rzecz nauki rdzennej. Ale teraz zaczynam się zastanawiać, czy „urdzennowienie/dekolonizacja nauki” nie wkracza także w głąb Australii.Śledzę rozwój wydarzeń w Nowej Zelandii znacznie uważniej niż w innych miejscach, ponieważ często piszą do mnie tamtejsi naukowcy, którzy rozpaczają z powodu detronizacji współczesnej nauki (która od jakiegoś czasu nie jest „zachodnia”) na rzecz Mātauranga Maorysów (MM), „sposobu poznania” rdzennych Maorysów. Odwiedziłem także Nową Zelandię, uwielbiam to miejsce i byłbym zdruzgotany, gdyby nauka została rozwodniona przez przesądy, mity, legendy i moralizowanie.

Więcej

Teraz jest czas
na dokonanie wyboru
Caroline B. Glick

Premier Izraela Benjamin Netanjahu przemawia podczas konferencji prasowej w Jerozolimie, 31 marca 2024. Zdjęcie: Marc Israel Sellem/POOL.

Turyści odkryli w środę koło miasta Arad na południu Izraela pozostałości irańskiego pocisku balistycznego z nocnego ataku 13 kwietnia. Izraelski telewizyjny kanał 11 zidentyfikował to jako pocisk Khader-1. Khader-1, podobnie jak rakiety Imad, których Iran również użył w ataku, mają zdolność przeniesienia głowicy nuklearnej.


Fakt, że Iran użył dwóch rakiet balistycznych zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych, powinien wywołać wszystkie możliwe sygnały alarmowe. We wtorkowym wywiadzie dla Deutsche Welle przewodniczący Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafael Grossi powiedział, że Iranowi brakuje „tygodni, a nie miesięcy” od posiadania wystarczającej ilości wzbogaconego uranu do skonstruowania bomby 
atomowej.

Więcej

Na “afrykańskim placu”
pojawiają się nowi gracze
Alberto M. Fernandez


Sześć miesięcy po wydaleniu francuskich żołnierzy z Nigru przyszła kolej na zaproszenie żołnierzy amerykańskich do opuszczenia kraju. Amerykańskie siły przebywały w Nigrze od niecałej dekady i Stany Zjednoczone wydały ponad 100 milionów dolarów na budowę bazy antyterrorystycznej w pobliżu północnego miasta Agadez. Teraz junta wojskowa rządząca krajem od lipca 2023 r. nie tylko poprosiła Amerykanów o opuszczenie kraju, ale wydaje się, że zrobiła to stanowczo. Według “Le Monde” premier Nigru Ali Lamine Zeine powiedział wysokiemu rangą pracownikowi Departamentu Stanu, Kurtowi Campbellowi, że „amerykański kontyngent nie jest już mile widziany”.

Więcej

Hamas przegrywa w Gazie,
ale wygrywa w USA
Ben-Dror Yemini

Profesor Shai Davuidai zatrzymany przed wejściem na uniwersytet, na którym jest zatrudniony. (Źródło zdjęcia: zrzut z ekranu wideo)

Profesor stał przed wejściem na kampus uniwersytecki wstrząśnięty antysemickimi protestami. Jego przepustka pracownicza nie zadziałała. Był w szoku. Wiedział, że uniwersytet jest wobec niego wrogi. Wiedział, że atmosfera jest napięta. Wiedział, że żydowscy studenci się boją. Słyszał antysemickie skandowanie: „Żydzi, wracajcie do Polski”. Słyszał wezwania do coraz większej liczby aktów rzezi. I był przekonany, że władze uczelni zajmą się chuliganami i rasistami, a nie tymi, którzy z nimi walczą. Ale mylił się.
Nie wydarzyło się to ani w Monachium w latach trzydziestych, ani w Berlinie. Do zdarzenia doszło w ubiegły weekend na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Profesorem jest Shai Davidai, Amerykanin izraelskiego pochodzenia, wykładowca prestiżowej uniwersyteckiej szkoły biznesu zrzeszonej w Ivy League.

Więcej

USA, Katar i Iran:
Uwolnijcie zakładników!
Michael Calvo

<span>Chociaż wśród zakładników w Gazie nadal znajdują się obywatele amerykańscy, wydaje się, że Stany Zjednoczone stanęły po stronie grup terrorystycznych Hamasu i Hezbollahu oraz wspierających tych terrorystów patronów, Kataru i Iranu. Na zdjęciu: Hersh Goldberg-Polin, obywatel Stanów Zjednoczonych i Izraela przetrzymywany jako zakładnik Hamasu w Gazie, z amputowaną lewą ręką, pojawia się w propagandowym filmie Hamasu opublikowanym 24 kwietnia 2024 r.</span>

To nie pierwszy raz, kiedy muzułmanie przeprowadzają ataki na niemuzułmanów i biorą zakładników.


Nie słyszeliśmy, by rektor kairskiego uniwersytetu Al-Azhar, ani Egipt i Jordania, państwa muzułmańskie, które zawarły porozumienie pokojowe z Izraelem, potępiły Hamas za przetrzymywanie izraelskich, amerykańskich, chińskich, francuskich, niemieckich, rosyjskich, filipińskich i tajskich zakładników.


Nie mogli tego potępić: branie jeńców jest dozwolone przez Koran (9:5; 23:1-5 i 70:30-35), o ile jeńcy nie są muzułmanami. W związku z tym ISIS uzasadniało branie jazydzkich kobiet na niewolnice seksualne.

Więcej

Dlaczego USA wspierają
tych, którzy demonizują Amerykę?
Itamar Marcus i Ephraim D. Tepler

Źródło zdjęcia: Wikipedia.

Dlaczego sojusznicy Hamasu, którzy terroryzują i grożą zwolennikom Żydów i Izraela na kampusach w całych Stanach Zjednoczonych, jednocześnie krzyczą „śmierć Izraelowi” i „śmierć Ameryce”?

Odpowiedź jest taka, że podczas gdy Stany Zjednoczone są siłą napędową wywierającą nacisk na Izrael, aby zaakceptował rządy Autonomii Palestyńskiej w Gazie i podczas gdy AP przyjmuje z radością pomoc USA i cicho dziękuje jej za wsparcie ratujące życie, AP jednocześnie nieustannie demonizuje USA. AP posuwa się nawet do twierdzenia, że wojna Izraela przeciwko Hamasowi w Gazie jest w rzeczywistości antyarabską i antyislamską wojną amerykańską, w której Izrael jest jedynie amerykańskim narzędziem. 

Więcej
Blue line

Co widzą ci,
którzy nie widzą?
Andrzej Koraszewski

Kadr z filmu \

Czasami pytam młodych ludzi, czy widzieli film „Kabaret”. Wśród urodzonych w tym stuleciu z tych, których o to pytałem, nikt nie słyszał o tym filmie. Kiedy wszedł na ekrany w 1972 roku był niezwykle popularny. Fenomenalna gra Lizy Minnelli i Michaela Yorka była częściej tematem dyskusji, niż fakt, że była to (i nadal jest) najwspanialsza prezentacja atmosfery Berlina w momencie, w którym nazizm stawał się religią niemieckiego narodu. Film jest dostępny za niewielką opłatą, można go również kupić na DVD. Oglądanie go dziś robi piorunujące wrażenie. Ponad pół wieku temu ten film opowiadał o odległej historii, dziś opowiada o świecie, w którym żyjemy.

Więcej

Terroryzm psychologiczny:
czy padniemy ofiarą?
Sheri Oz


To jest terroryzm psychologiczny w najbardziej wyrafinowanej formie.

Czuję się złapana w pułapkę – a to nie ja dźwigam na barkach ciężar narodu. Nie ja mam obowiązek lub władzę podejmowania jakichkolwiek decyzji. Jestem zwykłą obywatelką, która próbuje przebić się przez gąszcz informacji i „informacji”, aby zrozumieć, co się teraz dzieje i gdzie stoję wśród różnych punktów widzenia.


Ale najpierw sam film. Napis po arabsku w rogu i na pełnym ekranie na końcu filmu oznacza: „Media wojskowe”.

Więcej
Blue line

Alternatywny Genesis:
Boski reality show
Lucjan Ferus

Jean Effel (szkic ołówkowy do ilustracji książki „Stworzenie świata”)

Kiedy widzę jak w telewizji powtarzany jest do znudzenia ten sam film czy serial i kiedy patrzę na postaci w nich grające, nie zdające sobie sprawy z wielokrotności swego pobytu na ekranie, nieodmiennie przychodzą mi na myśl pytania: Czy przypadkiem nie jest tak samo z naszym życiem? Skąd mamy pewność, że żyjemy tylko jeden, jedyny raz i że jest to nasze premierowe życie? A może jesteśmy w podobnej sytuacji jak ci niczego nie świadomi bohaterowie, ciągle powtarzanych filmów? Może już nie raz odgrywaliśmy tę naszą życiową rolę, myśląc, że wszystko od nas zależy, a tak naprawdę nie mogąc niczego w niej zmienić?

Więcej

Jest wielu winnych
wzrostu antysemityzmu
Howard Levitt

<span>Kto jest winien fali nienawiści do Żydów, która zalewa kanadyjskie miejsca pracy, uniwersytety, związki zawodowe, wpisy w mediach społecznościowych, a nawet nasze ulice i dzielnice? Kim są zwolennicy antysemityzmu? Na zdjęciu: Policja bada miejsce, z którego została ostrzelana żydowska szkoła w listopadzie 2023r. (Zrzut z ekranu wideo)</span>

Kanadyjscy pracodawcy od kilku lat coraz częściej zatrudniali trenerów „różnorodności, równości i włączenia” (DEI), aby uwolnić swoich pracowników od świadomego, a nawet podświadomego rasizmu. Na pierwszy rzut oka, kto może sprzeciwić się różnorodności, równości i włączeniu? To jakby sprzeciwić się Świętemu Mikołajowi.


Niestety, warsztaty te zbyt często były przejmowane przez radykalnych ideologów, którzy w efekcie podżegali do konfliktów rasowych. Nieszczęśliwa historia Richarda Bilkszto, który popełnił samobójstwo po tym, jak jeden z takich szkoleniowców uznał go za rasistę, ponieważ powiedział, że Kanadyjczycy nie są bardziej rasistowscy niż Amerykanie, była tylko nagłośnioną sprawą będącą czubkiem góry lodowej.

Więcej

Wycie wściekłości
na cywilizację
Brendan O’Neill


Bez wątpienia najgorszym podejściem do tematu "obozu solidarności z Gazą", który od zeszłego tygodnia okupuje Columbia University w Nowym Jorku, jest mówienie, że studenci zawsze robili takie rzeczy. Studenci od zawsze okupowali budynki i place, aby wyrazić swój pogląd polityczny. Studenci od dawna agitowali przeciwko wojnie. Studenci często okazują radykalną intensywność. Spójrzcie na erę Wietnamu – piszą publicyści w świecie chrześcijańskim – tak jakby obóz poparcia dla Gazy był kolejną eksplozją młodzieńczego antyimperializmu.

Więcej

Antyliberalna krucjata
w obronie antysemickiego tłumu
Jonathan S. Tobin

Studenci na Columbia University (Zrzut z ekranu wideo)

Wszelkie wątpliwości co do tego, czy władze Uniwersytetu Columbia rozumiały gniew, jaki wywołało tolerowanie rutynowej nienawiści do Żydów na ich kampusie, zostały rozwiane w tym tygodniu, dzień po zeznaniach przedstawicieli uniwersytetu przed Izbą Reprezentantów USA. To, co nastąpiło później, stanowiło rzadką próbę wyegzekwowania pewnych konsekwencji wobec antysemickiego tłumu. Ale chociaż wezwanie policji i stanowczość była pewną ulgą, przyzwolenie, jakie tacy ludzie najwyraźniej otrzymali od władz, o tyle gotowość tak wielu liberalnych ekspertów w prasie korporacyjnej do obrony tej tłuszczy jest oznaką tego, w jak niebezpiecznym momencie historii znaleźliśmy się dziś.

Więcej

Co znaczą związki
Chin z Hamasem?
Steven Stalinsky

Chiński dyplomata Wang Kejian spotkał się 17 marca w Katarze z przywódcą politycznym Hamasu Ismailem Haniją (źródło: Biuro Mediów Hamasu).

Coraz wyraźniejszy sojusz Hamasu z Rosją i Chinami po ataku Hamasu z 7 października jest istotnym elementem sytuacji. Rosja zyskała na odsunięciu uwagi świata od jej wojny w Ukrainie; Chiny zyskały na odsunięciu uwagi od Tajwanu – wydaje się, że oczy wszystkich zwrócone są na wojnę Izrael-Hamas. Chińscy komentatorzy zwracają uwagę, że konflikt Hamas-Izrael oferuje Chinom szansę na inwazję na Tajwan, którą „należy rozpocząć natychmiast”, podczas gdy uwaga Stanów Zjednoczonych jest skierowana gdzie indziej. Przywódca Hamasu powiedział, że Chińczycy mogą wziąć przykład z 7 października.

Więcej

„Lepsi” cywile
z Gazy
Alan M. Dershowitz

<span>Niektórzy cywile w Gazie ponoszą „ciężką odpowiedzialność za wszystkie zbrodnie popełnione przez wybrany przez siebie rząd”. Weźmy pod uwagę cywilów z Gazy, którzy 7 października podążyli za terrorystami do Izraela. Cywile ci pojmali pielęgniarkę Nili Margalit i po zamordowaniu innych Izraelczyków uprowadzili ją do Gazy, gdzie pokazali ją „rozradowanym tłumom” cywilów, którzy wiwatowali na cześć jej porywaczy. Na zdjęciu: terrorysta Hamasu i palestyńscy wspólnicy cywilni wchodzą do kibucu Be'eri, by mordować, gwałcić, torturować i porywać Żydów, 7 października 2023 r. (Źródło zdjęcia: kamera bezpieczeństwa kibucu Be'eri)</span>

„Zbrodnie popełnione przez Niemców są okropne i na każdym rogu słyszy się o nieszczęściach i stratach, jakie celowo sprowadzili na narody. Najdziwniejsze jest to, że nawet lepsi ludzie wśród Niemców nie są świadomi swojej ogromnej odpowiedzialności za te wszystkie zbrodnie popełnione przez wybrany przez siebie rząd i że świat zewnętrzny jest raczej skłonny o tym zapomnieć”.


Te słowa napisał Albert Einstein 16 września 1945 roku, wkrótce po zakończeniu II wojny światowej, w liście, który miałem szczęście zdobyć.

Więcej

Skamieniałe zachowanie:
termity w bursztynie
Jerry A. Coyne


Oto rzadki przykład skamieniałości zachowań zwierząt. W tym przypadku chodzi o termity, których współcześni przedstawiciele jako pary angażują się w zachowania zwane „bieganiem w tandemie”. Dzieje się tak po tym, jak odlatuje grupa rozmnażających się termitów, które opuściły swoje gniazdo narodzenia. Zachowanie to z pewnością ewoluowało jako sposób na rozpoczynanie nowych kolonii. W przeciwieństwie do innych owadów społecznych, takich jak pszczoły, w kolonii termitów jest wiele zdolnych do rozmnażania się samców i samic, które mają skrzydła, oczy i zdolność do kojarzenia się i zakładania nowych kolonii (innym robotnikom brakuje skrzydeł i oczu). W czasie godów rój reprodukcyjnych osobników odlatuje losowo, a następnie ląduje na ziemi lub, w tym przypadku, na pniu drzewa.

Więcej

Jak głęboka jest nienawiść
muzułmanów do niewiernych?
Andrzej Koraszewski

Ten słodki obrazek pokutuje w sieci od lat. Nie przybliża pokoju. Ignorancja i naiwność nie pierwszy raz sprzyjają barbarzyństwu.     

Bestialska napaść wyzwoliła wycie żądnej krwi tłuszczy za oceanem i w Europie, podniecając również Teheran, Ankarę, Moskwę i Pekin. Ideologie są różne, ale chwilowo cel jest wspólny – Śmierć Ameryce, ale najpierw śmierć Izraelowi. Odwieczny fanatyzm religijny znakomicie służy do rozbudzenia gniewu na wspólnego wroga. O ile napad zbirów Hamasu i towarzyszących im cywilów na izraelskie miejscowości w pobliżu granicy z Gazą przyniósł mieszkańcom Gazy katastrofę, czyli klęskę militarną i humanitarną, to zdaniem przywódców Hamasu, ich sponsorów i ich sojuszników, 7 października przyniósł historyczne zwycięstwo na skalę światową, a im więcej palestyńskich ofiar (faktycznych lub zmyślonych), tym większy sukces islamu w sojuszu z globalną lewicą w ich wojnie z demokracjami.

Na łamach gazety „The Wall Street Journal” Steven Stalinsky analizuje islamskie reakcje na masowe propalestyńskie protesty w amerykańskich miastach, a w szczególności na amerykańskich uniwersytetach. Autor cytuje wypowiedzi przywódców organizacji terrorystycznych zachwyconych wizją podpalenia świata.

Więcej
Blue line

Zobaczcie bojkot
XXI wieku 
Phyllis Chesler


Książka w łańcuchach. Zdjęcie: Square Frog/Pixabay.

Dwunastego kwietnia „Ha'aretz” opublikował długi i ważny artykuł, w którym opisano „bezprecedensowy światowy bojkot izraelskich naukowców”. Ich raport opiera się na ankiecie przeprowadzonej w styczniu przez Izraelską Akademię Młodych, w której jedna trzecia z 1000 ankietowanych starszych wykładowców zgłosiła „znaczny spadek ich więzi z naukowcami za granicą”.

Więcej

Jak „przebudzona lewica”
stała się miłośniczką Iranu 
Brendan O’Neill


Zatrzymać ludobójstwo, sympatycy Hamasu protestują w Helsinkach, 21 października 2023r. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)   

Jak szybko lobby „Zawieszenie broni teraz!” zamieniło się w pieniących się podżegaczy wojennych. Gdy tylko Iran rozpoczął swoje zbrodnicze bombardowanie Izraela, ci fałszywi zwolennicy pokoju podskakiwali z radości. To „prawdziwa solidarność” – stwierdziła jedna z grup protestacyjnych w odpowiedzi na grad rakiet Iranu na państwo żydowskie. 

Więcej

Chrześcijanie wolą żyć
w Izraelu
Bassam Tawil

<span>Odkąd Autonomia Palestyńska (AP) przejęła kontrolę nad Betlejem w 1995 r., udział chrześcijan w populacji spadł z 65% do zaledwie 12% obecnie. W przeciwieństwie do tego w ostatnich latach populacja chrześcijan w Izraelu rośnie. „Większość z nas, 180 tys. chrześcijańskich Izraelczyków, woli żyć swobodnie pod rządami Izraela, niż pod reżimem Autonomii Palestyńskiej kontrolującym Betlejem. Izrael daje nam wolność, podczas gdy życie pod rządami Arabów było ludobójcze dla chrześcijan na całym Bliskim Wschodzie” – mówi Szadi Challoul, chrześcijanin Maronita, który określa siebie jako „patriotycznego Izraelczyka”. Na zdjęciu: Bazylika Narodzenia Pańskiego w Betlejem z Abbasem w roli statysty. (Źródło obrazu: Britannica)</span>

Tego samego dnia, w którym prezenter amerykańskiej telewizji Tucker Carlson przeprowadził wywiad z pastorem z Betlejem, który fałszywie oskarżył Izrael o znęcanie się nad chrześcijanami, Izraelski Uniwersytet w Hajfie poinformował o mianowaniu profesor Mony Maron na stanowisko rektora. Maronicka chrześcijanka z wioski Isfija niedaleko Hajfy, Maron jest pionierką w zakresie integracji i awansu kobiet w nauce, szczególnie w społeczności arabskiej. Była pierwszą Arabką ze swojej wioski, która uzyskała stopień doktora i pierwszym arabskim profesorem neuronauki w Izraelu.

Więcej

Protesty propalestyńskie
w Ameryce
Jerry A. Coyne

Studenckie rozruchy na Columbia University, 21 kwietnia 2024r. (Zrzut z ekrtanu wideo)

Rozprzestrzeniły się w ciągu ostatnich dwóch tygodni propalestyńskie protesty po całej Ameryce, zwłaszcza na kampusach uniwersyteckich, takich jak Yale i Columbia, ale także w wielu miastach, gdzie protestujący blokują mosty i ulice. Te protesty stały się intensywniejsze i bardziej nienawistne. Nieuniknione hasła stały się mroczniejsze, przekształcając się z nienawiści do Izraela w nienawiść do Żydów. W niektórych miejscach (patrz poniżej) wybuchła także przemoc wobec Żydów. Nastroje wśród protestujących zmieniają się z obrony narodu palestyńskiego na aprobatę Hamasu i Iranu oraz przemocy i terroryzmu.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Gdy­by nie Ży­dzi
nie byłoby problemu
Henryk Grynberg

Islam jako potęga
kolonialna
Daled Amos

Geneza i paradoksy
teizmu (IV)
Lucjan Ferus

Historie zakładników
i narracje terrorystów
Liat Collins

Czemu Warszawa mówi,
że „Tel Awiw powiedział”?
Andrzej Koraszewski

Co robić by chronić
prawa człowieka?
G. Steinberg i I. Reuveni

„Science”: rozszerzyć DEI
w STEMM
Jerry A. Coyne

Niebezpieczny pęd by
uratować Hamas
Allan M. Dershowitz

Hamas niszczy Gazę,
ale głosi „zwycięstwo”
Bassam Tawil

Palestyńczycy  nie są
małymi dziećmi
Einat Wilf 

Ruchy masowe i tęsknota
do nienawiści
Andrzej Koraszewski

Antonio Guterres i kochający
terror arcykapłan
Z materiałów MEMRI

Ile jest wart
martwy Żyd?
Gadi Taub

Prawdziwy obraz wojny
na Bliskim Wschodzie
Matti Friedman

Zniszczenie irańskiego konsulatu
było całkowicie uzasadnione
Con Coughlin

Blue line
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk