Prawda

Niedziela, 10 sierpnia 2025 - 08:24

« Poprzedni Następny »


Potęga mitów. Wieża Babel.


Lucjan Ferus 2015-12-06


Następnym biblijnym mitem po arce Noego i potopie, który chciałbym przeanalizować, jest mit o wieży Babel. Tak się składa, iż poniższy tekst pisałem już dość dawno temu, bo w 1992 r., a teraz przypomniałem sobie o nim. Nie podałem wtedy źródeł zamieszczonych w nim cytatów, uznając to za nieistotne. Teraz już nie pamiętam z jakich pozycji korzystałem (oprócz cytatów biblijnych). Mimo braku tej informacji, postanowiłem jednak przypomnieć ten tekst i niech Czytelnicy zadecydują czy było warto.

Biblijny mit o wieży Babel.

„Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali. /../ A gdy mieli już cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy nie rozproszyli się po całej ziemi”.


A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie i rzekł: „Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!”


W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi” (BT, Rdz 11, 1-9).

Tak w minimalnym skrócie wygląda ten religijno – architektoniczny mit. Zatem według Boga przyczyną zbudowania tej wieży była jedność ludu o jednakowej mowie. To ciekawe! I ta jego obawa, że w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe. To powinno chyba Boga cieszyć, skoro stworzył ludzi na swój obraz i podobieństwo, prawda? A jednak Bóg ludzi karze (ponownie!), dlaczego? W przypisach znajdujących się na dole każdej strony Biblii Tysiąclecia, znajduje się następujące wyjaśnienie tego mitu:

„Folklorystyczne to opowiadanie ma wyjaśnić przyczynę różnorodności narodów i języków. Oto ludzkość po potopie oddala się coraz bardziej od Boga, dążąc do przekroczenia granic jej zakreślonych. Gigantyczna budowla jest ucieleśnieniem tych niezdrowych dążeń. Karą za rosnącą pychę jest rosnące niezrozumienie między narodami” (str. 32).

No, pięknie: natchnione słowo Boże, „folklorystycznym opowiadaniem”!? A więc Bóg, który niby dobrze chce dla człowieka, boi się jedności ludzi iich zgodnego działania. Interesujące, nieprawdaż? Lecz o tym później; zacznijmy od dwóch rzucających się w oczy paradoksów: z biblijnego opisu wynika, iż budowniczowie wieży Babel byli społecznością wędrowną i koczującą. A od niej, do społeczeństwa rozwiniętego cywilizacyjnie i technicznie, zdolnego budować miasta i olbrzymie wieże (a co najważniejsze, odczuwającego potrzebę życia w mieście), jest droga daleka. Jest to zupełnie inny etap rozwoju społecznego; nie można być ludem koczującym, który nagle zatrzymuje się, buduje miasta i zikkuraty. To się po prostu wyklucza wzajemnie.

 

No i ta niezrozumiała i niemożliwa do zrealizowania przyczyna zbudowania tej wieży: miał to być znak, którego wierzchołek będzie sięgał nieba, zapobiegający rozproszeniu się po całej ziemi ówczesnych ludzi. Abstrahując od tego, że takie przedsięwzięcie jest praktycznie niemożliwe z racji na kulistość Ziemi (czyli każda wysokość wieży byłaby niewystarczająca, by ją widzieć ze wszystkich punktów globu), to cóż to za pomysł, iż ludzie nie mieli ciekawości poznania całej naszej planety, zadowalając się jednym jej miejscem? To jest niezgodne z naturą ludzką, co poświadcza najlepiej historia naszej odkrywczej cywilizacji.

 

A jak wyjaśnia ten mit nauka (religioznawstwo)?

 

Rodowód tej opowieści jest dużo starszy, sięga bowiem czasów kultury sumeryjskiej (ok. 3 tys. lat p.n.e.). Słowo „Babel” pochodzi z języka akadyjskiego i oznacza „Bramę Boga”, a nie jak autorzy tekstu biblijnego wywodzą go od hebrajskiego „balal”, co znaczy „pomieszać, poplątać”.

Te wieże zwane zigguratami budowano coraz wyższe i wyższe. Siłą napędową owego „pędu ku górze” było pragnienie jak najbliższego kontaktu z bóstwem mieszkającym w niebie. Były to jeszcze czasy, kiedy to człowiek (kapłan zazwyczaj) musiał fatygować się do „nieba”, by spotkać się z Bogiem. Dopiero dużo później to się zmieniło, kiedy to Bóg zstępował z nieba do wybranych przez siebie ludzi, by obwieścić im swoją wolę.

 

Wieża, której „wierzchołek sięgał nieba” stwarzała w mniemaniu jej budowniczych, realną szansę na spełnienie tego religijnego pragnienia. Wierzono bowiem, że na wierzchołkach takich wysokich budowli, przebywają gościnnie bogowie zstępujący z nieba, tam dokonują się ich epifanie (objawienia) i tam następuje zjednoczenie świata bogów i ludzi.

 

Zatem tworzy się tu ciekawy paradoks: ta wieża była budowana z myślą o kontakcie z Bogiem, z pobudek czysto religijnych. Dlaczego wiec Bóg Jahwe (choć wtedy jeszcze tak go nie nazywano) ją zniszczył? Nie chciał, aby ludzie się z nim kontaktowali? Odpowiedź jest prosta: tej wieży nie budowali Hebrajczycy, nie im miała służyć i nie Jahwe był tym Bogiem, z którym miano się spotykać na jej szczycie. Ten ziggurat poświęcony był bowiem bogu Mardukowi.

Dlatego przez Hebrajczyków ta wieża nazywana była „wieżą pychy”. Jestem pewien, że gdyby to oni ją zbudowali, byłoby wszystko w porządku; Jahwe pobłogosławiłby ich za ten zbożny czyn, a tak musiał interweniować, bo nie wiadomo czym taka samowola by się skończyła.   

Jest także interesujące wyjaśnienie kulturowe.

 

Ta olbrzymia wieża (według wyliczeń miała mieć 90 x 90 x100 m wys.), na pustynnym nomadzie, człowieku niezwiązanym z cywilizacją miejską – a takimi byli podówczas Izraelici – robić musiała szokujące wrażenie i w połączeniu z miastem pełnym gwaru i ruchu, stała się symbolem pychy, występku i bałwochwalstwa. Tym bardziej, że chodziło o obcego boga, państwa, które trzymało Izraelitów w niewoli.

 

W istocie więc opowieść o powstaniu i zniszczeniu Wieży Babel zawdzięczamy kompleksowi prowincjusza, który doprowadzony – pod przymusem – w otchłań wielkomiejskiej metropolii, doznał swoistego szoku kulturowego i nie mogąc się z nim uporać, a pragnąc go przezwyciężyć w imię ocalenia własnej tożsamości i równowagi psychicznej, totalnie zanegował wartość tego co ujrzał, a co było mu z gruntu obce. Nie chcąc zaś pozostać dłużej w rozterce, dorobił do tego ideologię, najwyższego jak mniemał stopnia – religijną.


Tyle wyjaśnienia kulturowego. A jak wyjaśnia to teologia?

 

Otóż według wersji teologicznej, podjęcie tak ambitnej „inwestycji” było przede wszystkim wyrazem ludzkiej pychy (bo nie było to dzieło wyznawców tego właściwego Boga), zaś jej unicestwienie interpretowane jest jako sprawiedliwa kara nałożona przez Boga, a zarazem kolejna – po wcześniejszym potopie – surowa wskazówka udzielona człowiekowi, aby pilnował swej miary i nie przekraczał wyznaczonych mu granic.

 

„Wieża Babel – powiada J.Bernhard – jest obrazem fałszywej jedności, próby związania człowieka z własną siłą i Kosmosem, bez oglądania się na Boga”. Wieża Babel, symbol fałszywej, bałwochwalczej wiary, była już w ruinie, w czasach gdy Żydzi przebywali w babilońskiej niewoli (VI w. pne.). Było to dla nich naocznym dowodem prawdziwości biblijnego tekstu, iż nad narodami pogańskimi wisi miecz Sądu i przekleństwo Boga.

 

Przyczyną niezgody narodów jest ich odejście od wiary w jednego Boga. Zgoda i pokój między narodami mogą nastąpić dopiero wtedy, gdy zjednoczą się w wierze i w czci jedynego i prawdziwego Boga. Tym jedynym i prawdziwym Bogiem jest oczywiście Bóg Jahwe (dla Żydów owszem, lecz inne narody mają w tej kwestii zapewne odmienną koncepcję?).

„Autorowi biblijnemu – pisze Lapple – chodzi o to, aby ukazać Boga, jako władcę wszystkich narodów. Chodzi mu też o pokrzepienie serc Izraelitów w czasach klęsk wojennych i niewoli, albowiem kto odrzuca Boga i ustanowiony przezeń ład, nie może zbudować trwałej i szczęśliwej społeczność. Cześć jedynego i prawdziwego Boga jest pewnym fundamentem wolności i pomyślności narodu”.

Wniosek ma być oczywisty: tylko jedność ludzkości wokół prawdziwego Boga, stanowi gwarancję szczęścia. Bardzo często powtarza się tu określenie „prawdziwy Bóg”. A który to jest? Zawsze będzie to ten zapewne, któremu uda się zapanować nad ludźmi (lub narodem). Co to znaczy „prawdziwy”? Czy Marduk dla Babilończyków był mniej prawdziwy, niż Jahwe dla Żydów? Zeus dla Greków, a Jowisz dla Rzymian? Powiedzcie Arabom, że ich Allach jest mniej prawdziwy od Jahwe, czy Jezusa Chrystusa!   

 

Każdy bóg jest prawdziwy dla wierzących w tę prawdziwość wyznawców. To ich wiara czyni  „prawdziwym” jego byt, jego istnienie. I jak ładnie „wyszło szydło z worka”: w opowieści biblijnej nie ma mowy o tym, iż chodzi o wieżę poświęconą innemu Bogu. Jahwe boi się tylko jedności ludzi we współdziałaniu, dlatego ich rozprasza po całym świecie. A tu okazuje się, iż ta jedność byłaby mile widziana, tyle, że miałaby dotyczyć jedynego, prawdziwego Boga, czyli tego biblijnego.

 

A więc nie chodziło o jedność we współdziałaniu samą w sobie (jak wynikałoby z Biblii), lecz o jedność w wyznawaniu obcego Boga i obcego kultu. I tę jedność Jahwe musiał zniszczyć po to, by z kolei zabiegać o jedność w wyznawaniu swojego kultu. Wiadomo, że za tym wszystkim stali kapłani, to oni przetworzyli ten stary mit, zmieniając jego wymowę i sens. Ich działania miały określony cel i miały mówić: to nasz Bóg jest prawdziwy i tylko on. Jedynie jego należy wyznawać i czcić. Natomiast wszyscy pozostali bogowie są fałszywi, a wiara w nich jest bałwochwalstwem.

 

Tyle teologia. Są jeszcze inne interpretacje tego mitu, a jedna z nich to ta, wynikająca z synkretycznego rozumowania i doświadczeń wielu dziedzin naukowych: hermeneutyki i semiotyki. Wyjaśnienie synkretyczne jest następujące:

 

Budowa wieży „sięgającej niebios” nie była wyrazem ludzkiej pychy i kolejnym zamachem człowieka na suwerenność Boga. Była natomiast, czy też miała być znakiem jednoczącym ludzkość, była wyrazem pełnej integracji gatunku ludzkiego, jedności totalnej i zhomogenizowanej. Ingerencja Boga wyrażająca się w pomieszaniu języków ludziom, nie była w tym kontekście karą za grzech pychy, ale czymś wręcz odwrotnym.

 

Była wyrazem troski o dalszy pomyślny rozwój człowieka i jego kultury, była darem języków, a zarazem ratunkiem ludzkości – nieświadomej w swej naiwności – przed niebezpieczeństwem kultury totalnej i monolitycznej. Była obroną jednostkowej, niepowtarzalnej osobowości człowieka. Dla współczesnych hermeneutów odczytujących Biblię w duchu kościelnej doktryny, casus wieży Babel jest wyrazem opiekuńczej woli i dalekowzroczności Boga, zabiegającego o pomyślny byt człowieka.

„Ingerencja Boga – pisze R.Mazurkiewicz – jawi się w tym ujęciu jako radykalna odpowiedź na bliskowzroczność człowieka, prowadzącą w efekcie do samozniszczenia jego kultury, do wulgaryzacji jego świadomości i totalitaryzmu ideologii. Przez pomieszanie języków, Bóg przywraca człowiekowi znikającą z jego pamięci kulturę wolność. Przywraca mu szansę rozwoju i twórczej rozmowy”.

Tyle współczesna hermeneutyka. Nie chciałbym się wymądrzać, ale coś mi tu nie gra! Toż to nie hermeneutyka lecz najwyraźniej egzegeza. Hermeneutyka o ile wiem, zajmuje się badaniem, objaśnianiem i wewnętrzną interpretacją źródeł pisanych, mającą na celu ustalenie poprawnego tekstu (poprawnego, czyli zgodnego ze źródłem). A to jest interpretacja sensu, czyli zupełnie coś innego. Przecież w ten sposób można wszystko przerobić dowolnie.

 

Proszę bardzo; oto wyjaśnienie mitu o upadku pierwszych ludzi w raju, w duchu tejże hermeneutyki współczesnej: Bóg wyganiając ludzi z raju, wcale nie chciał ich ukarać, a wprost przeciwnie; ingerencję Boga należy rozumieć jako wyraz dalekowzrocznej troski o ich rozwój jednostkowy. Człowiek zakosztowawszy rajskiego, łatwego i przyjemnego życia, chciał za wszelką cenę zachować ten status quo.

 

Lecz to doprowadziłoby go do uwiądu cywilizacyjnego, do stagnacji. Wiadomo bowiem, że tylko poprzez pracę człowiek może realizować się w życiu (praca uszlachetnia). Przez pracę może zdobywać tożsamość kulturową i dzięki pracy poznawać i odkrywać swoje „ja”, swoją osobowość i swoje człowieczeństwo.

 

Zatem Bóg, w trosce o harmonijny i prawidłowy rozwój człowieka, doprowadza do sytuacji (przy pomocy węża - szatana), nazywanej potocznie „upadkiem pierwszych ludzi w raju”, w konsekwencji którego doszło do zaistnienia „grzechu pierworodnego” (wg św.Augustyna). Ów grzech człowieka miał być pretekstem dla Boga, do zrealizowania swego dalekosiężnego planu.

Oczywiście człowiek – w swojej naiwności – wolałby żyć w słodkim nieróbstwiew raju, lecz Bóg w swojej mądrości wie przecież lepiej, co jest dla niego dobre, a co złe, prawda? Dlatego nie narzekajmy na ten „najlepszy ze światów”; na pracę ponad siły, niewolnictwo, głód, choroby, cierpienia, nieustające wojny, nietolerancję, troski i kłopoty – to wszystko dla naszego dobra. To dla nas; korony stworzenia, ukochanych dzieci Boga.

 

A tak już bardziej poważnie:

 

Jeśli różnorodność jest dla człowieka tak dobra, tak pożądana, że Bóg aż musiał mieszać ludziom języki, aby ją zapewnić, to pamiętajmy przy okazji, że różnorodność języków, to także różnorodność nacji, a co za tym idzie ciągłe wojny pomiędzy narodami, gdzie często przynależność językowa decyduje o tym, czy jest się obcym czy swoim. Dlaczego więc ta różnorodność nie ma też zastosowania do samej religii? Dlaczego różnorodność kultów była (i jest nadal) zawsze tępiona, na rzecz jednolitej wiary w jednego Boga?

 

Dlaczego religie najbardziej ekspansywne (w tym i wyznawcy Jahwe, tego Boga, który jakoby pomieszał ludziom języki, po to, by dać im różnorodność) z największą zaciętością zwalczały (i zwalczają) każdą odmienność, każdą inną religię, traktując ją jako bałwochwalczą, a każdego innego boga jako fałszywego? Dlaczego w końcu, nawet religie uniwersalistyczne dążyły do takiego ujednolicenia i usztywnienia doktryny, iż o żadnej odmienności pojmowania wiary nie mogło być mowy, a co dopiero o różnorodności?

 

To pomieszanie języków, które miało uchronić człowieka jako niepowtarzalną jednostkę, przed kulturą totalną i monolityczną, nie uchroniło go przed totalnym i monolitycznym światopoglądem religijnym! Człowiek wierzący jest nauczony od dziecka (a właściwie uwarunkowany) w co ma wierzyć i jak uzewnętrzniać swoją wiarę. A wszystko to według sztywnych reguł i tego samego schematu. I dopiero odmienność kulturowa (prócz bariery językowej) powoduje, iż ta różnorodność jest naprawdę zachowana, ale za to wyznawcy odmiennych kultów ciągle się zwalczają.

 

Ten religijny paradoks wyniknął z tego, iż hermeneutyka  (ta współczesna ponoć) całkowicie zmieniła sens opowieści biblijnej o wieży Babel. Bo tak naprawdę kapłanom redagującym te biblijne mity chodziło o coś zupełnie innego. Pokazać i przestrzec, iż wiara w innych bogów, fałszywych (wiadomo, że skoro nasz jest prawdziwy, to każdy inny musi być fałszywy), kończy się zawsze źle dla ich wyznawców. Że każdy ład społeczny oparty na wierze w innego Boga niż nasz (czyli nieprawdziwego), musi upaść jak ta wieża, a każdy porządek organizacyjny bałwochwalczej religii musi być zburzony, jako niemiły Bogu.

 

Także w micie o wieży Babel przebija się strach kapłanów przed utratą swojej władzy. To zdanie, które wypowiada Bóg: „A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić” (Rdz 11,6). Jakiego zagrożenia mógłby obawiać się Bóg ze strony ludzi? Wszechmocny i wszechwiedzący? Natomiast kapłani widzieli wyraźnie zagrożenie dla swej wiary, we wspólnym przedsięwzięciu wyznawców innego Boga.

 

Dlatego ta zgodność działania ludzi ich przerażała, bo niosła zagrożenia dla nich; jeśli kult obcego boga urośnie w siłę, oni zostaną pokonani, trzeba zatem zniszczyć zło póki można. Nie dopuścić do przejęcia władzy obcemu kultowi, obcemu bogu i innym kapłanom. I o to głównie zawsze chodzi tym wszystkim, którzy dzierżą władzę w imieniu jakiegoś bóstwa; nie pozwolić, by inny bóg zajął jego miejsce. W przeciwnym wypadku wieża Babel byłaby jednym wielkim paradoksem: miała być w zamyśle znakiem zapobiegającym rozproszeniu się ludzi po całej ziemi, a w istocie przyczyniła się właśnie do tego rozproszenia ludzi.

 

Marzec 1992 r.                                  

Grudzień 2015 r.

 

   


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. Robert Graves "Mity hebrajskie" Marek C (Negev) 2015-12-06
1. Muzułmanie budują najwyższe wieże. mieczysławski 2015-12-06






Rewolucja

Hili: Nabieramy rozpędu.

Ja: Tak, ale cały sierpień będzie nadal bardzo trudny.
Wersja angielska:
Hili: We are gaining momentum.
Me: Yes, but the whole of August will still be very difficult.

Więcej

Uwagi o strategiach
przetrwania 
Andrzej Koraszewski

Zdjęcie będące ilustracją wpisu Przemysława Wiszniewskiego.

Powodem przerwania miesięcznej przerwy na załatwienie spraw po śmierci mojej żony Małgorzaty jest wpis dziennikarza Przemysława Wiszniewskiego, który na swojej stronie na Facebooku wygłosił pean na cześć Konstantego Geberta jako naczelnego dostawcy „prawdy” o Izraelu. Przemysław Wiszniewski jest członkiem zarządu Otwartej Rzeczpospolitej, a także członkiem Towarzystwa Dziennikarskiego, z którego wycofałem swoje członkostwo po 7 października, kiedy to Towarzystwo, z jego prezesem Sewerynem Blumsztajnem na czele, postanowiło zignorować nazistowskie ludobójstwo w imię swojej zatwardziałej nienawiści do Izraela.

Więcej

Gdzie są prawdziwi
faszyści?
Redakcja "Listów"

Evyatar i Rom. Porwani w Izraelu 7 października 2023 roku i wykorzystywani w nazistowskiej propagandzie „ruchu oporu”.

Członek Towarzystwa Dziennikarskiego informuje nas, że jego jedynym autorytetem w dziedzinie bliskowschodniej jest Konstanty Gebert. Nasze Towarzystwo Dziennikarskie jest bardzo europejskie i bardzo potrzebuje lokalnego autorytetu, który upewni je, że jest moralne jak Macron, szlachetne jak niemiecki kanclerz i świątobliwe jak unijna komisarz polityczna. Trzyma zatem towarzystwo dziennikarskie naszego Geberta na ołtarzu jak jakąś relikwię Jana Pawła II, aby naukowo zapewnił ich, że ten Netanjahu prowadzi tę wojnę, żeby nie iść siedzieć, że nie ma powodu przejmować się jakimiś bombami atomowymi, bo to wymysł prawicy, która to prawica faszystowska jest. Zaś jego obiektywność i bezstronność ukazuje się w zauważeniu, że z tym Hamasem to chyba coś ździebko nie tak.

Więcej
Blue line

Nagroda dojechała
do Dobrzynia
Andrzej Koraszewski


B’nai B’rith International organizuje uroczystość wręczenia nagród polskim obywatelom, którzy wykazali się zaangażowaniem w zachowanie dziedzictwa żydowskiego w Polsce oraz w rozwijanie relacji polsko-żydowskich. Wyróżnienie, przyznawane już po raz trzeci z rzędu, nosi nazwę Wdzięczność–Gratitude–הכרת הטוב – w języku polskim, angielskim i hebrajskim – i honoruje wybitny wkład osób i instytucji w te działania.

Począwszy od bieżącego roku, nagroda będzie wręczana ku czci Mariana Turskiego (1926–2025), polsko-żydowskiego dziennikarza, historyka, ocalałego z Holokaustu oraz członka loży B’nai B’rith Polska. Organizacja B’nai B’rith działa (z przerwą) w Polsce od 1923 roku.

Więcej

Tłum w ogrodzie
Pauliny
A.K.


Po zakończeniu części oficjalnej muszę przedstawić Jurka i Agnieszkę obecnym w ogrodzie mieszkańcom Dobrzynia oraz obecnych mieszkańców Dobrzynia Jurkowi i Agnieszce. To drugie zajmuje sporo czasu, bo muszę również powiedzieć o tych, których tu brakuje: o Gosi Konarskiej, naszej przyszywanej córce, znalezionej przy drodze w Strachoniu, o Radku i Justynie T., o Agnieszce S. i jej siostrze Justynie S., o Agacie Ziółkowskiej, która kocha swoich studentów, o Marioli, która jest winna temu, że między flagami izraelskimi wiszą lotki, i oczywiście o Anetce, siostrze Pauliny oraz o rodzicach Pauliny i o innych. Jednego imienia nie wymieniam. Jurek, który czyta uważnie każde słowo w „Listach”, natychmiast to zauważył.

Więcej
Blue line

Próby świadectwa
raz jeszcze
Andrzej Koraszewski


Tekst odwołujący się do Prób świadectwa Jana Strzeleckiego był poniekąd naszym manifestem, kiedy zaczynaliśmy prowadzenie „Listów z naszego sadu” Dziś próbuję prowadzić je samodzielnie. Sądzę, że jest to możliwe dzięki niesamowitemu wsparciu wspaniałych i rozumiejących przyjaciół. Dziś, zaledwie w miesiąc  i 10 dni po śmierci Małgorzaty, jestem bliski zarówno zmodyfikowanej koncepcji „Listów” jak i nowej organizacji pracy redakcyjnej. Nic z tego nie byłoby możliwe bez pomocy Kuby. Zbudowane przez niego narzędzia AI pozwalają na przyspieszenie i samodzielne wykonanie pracy, którą ciągnęliśmy we dwoje.

Więcej

Stąd
do wieczności
A.K. 


 

Potrzebny jest drugi tekst na dzień dzisiejszy. Na świeży umysł zostawiam ostateczną kontrolę tekstu o Janie Strzeleckim. Wybór tematu drugiego tekstu zaplanowałem na pracę po drugim śnie. Tak często się ostatnio zdarza, że nocny sen rozbijam na trzy części. Po każdym śnie mam sprawny umysł. Kładąc się na godzinę snu, nie nastawiam żadnego budzika, używam naturalnego. Margines dokładności to około 15 minut. Przed snem papieros na schodkach poświęcony planom. Testament czy pantofelek? Pokusa kombinacji. Nie dam rady, kombinacja zbyt trudna. Zostaję przy pantofelku. Tak dyktuje instynkt drapieżcy.

Więcej

Pośladkowy poród
IV Rzeczpospolitej
Andrzej Koraszewski


Redaktor jest nadal na urlopie, pod jego nieobecność przypominamy ważniejsze teksty z przeszłości. Dziś opowiadanie z tomiku I z Wichru odezwał się Pan wydanego przez Art Factory w Lund  w 2007 roku roku.
p.o. Administratora, Paulina Raniszewska

 

W ostatnich wyborach Upupiści Wschodni zwyciężyli nad Upupistami Zachodnimi. Tak czy siak upupizm, jakby nie trzeć upupizm. Ciumciakiewicze przeciw Ciapciakiewiczom. Od ćwierć wieku próbowali Bracia Bardzopolscy coś począć, a że nie wychodziło, więc szybko zdecydowali się na zapłodnienie in vitriol.

Więcej

Wyznanie
nieświętego Andrzeja
Andrzej Koraszewski

Zdjęcie: albo Elżbieta Wierzbicka albo jej mąż Andrzej Marciniak.

Kochany Czytelniku,

mam do Ciebie prośbę — przeczytaj hasło w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyznania. Preambuła tego hasła brzmi:

„Wyznania (łac. Confessiones) – książka autorstwa św. Augustyna z Hippony, należąca do światowej klasyki literatury duchowej. Składa się z 13 ksiąg napisanych pomiędzy 397 a 401 r. n.e. i zawiera wiele akcentów autobiograficznych.”

Więcej

Natura jest przeżarta
rują i korupcją
Andrzej Koraszewski 

Obrazek:David Plunkert

Redaktor jest na urlopie, pod jego nieobecność przypominamy ważniejsze teksty z przeszłości. Dziś „Na Zeusa…”, to wznowienie Administrator polecił  zadedykować Justynie Trawińskiej.  Tekst jest z 26 grudnia 2013 roku.
p.o. Administratora, Paulina Raniszewska

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o seks, ale nie zawsze, bo życie jest skomplikowane. Cudowna Natalie Angier poczęstowała na święta czytelników "New York Timesa" wspaniałą opowiastką o prezentach. Mogłoby się zdawać, że dzielenie się i dawanie prezentów to taka nasza ludzka specjalność, ale jak zwykle przemawia przez nas ignorancja i pycha. W pogoni za takim lub innym zyskiem, natura jest altruistyczna.

Więcej

Wyprawa
po złote runo
Redaktor


Wieś K. wraz z jej samotnym domem na skraju wsi to miejsce najbardziej emocjonalnie wysunięte w kierunku Tatr w całym województwie kujawsko-pomorskim. Wcześniej z Małgorzatą odwiedzaliśmy to miejsce wielokrotnie, przez biblijne siedem lat, obserwując budowę Domu. Obecnie Dom jest ukończony, piękny z zewnątrz, umeblowany i udekorowany starannie. Nie znajdziesz tu żadnego elementu, którego zakup i umieszczenie wewnątrz domu nie byłoby przedmiotem wielomiesięcznych rozważań i dyskusji. Ten Dom jest doskonałością w sobie i dla siebie, zmusza do podziwu i pokory, ale z jakiegoś powodu jego doskonałość niepokoi.

Więcej
Blue line

List otwarty
do Adama Michnika
Andrzej Koraszewski


Redaktor jest na urlopie, pod jego nieobecność przypominamy ważniejsze teksty z przeszłości. Dziś "List Otwarty do Adanma Michnika" z lutego 2014 roku.
p.o. Administratora, Paulina Raniszewska

Wracają lata trzydzieste i powraca klarowna dychotomia, albo jesteśmy po stronie łajdactwa, albo mówimy głośno NIE dla planów ludobójstwa, NIE dla obłędu antysemityzmu. Dla uczciwego człowieka nie ma tu niczego pośredniego.

Więcej

Czy ludzie są
małpami człekokształtnymi?
Jerry A. Coyne


Redaktor jest na urlopie, pod jego nieobecność przypominamy ważniejsze teksty z przeszłości. Dziś artykuł Jerrego A. Coyne'a z lutego 2014 roku.
p.o. Administratora, Paulina Raniszewska
                                             &&&&&&&
Pora potwierdzić raz na zawsze, że ludzie są małpami człekokształtnymi.

Więcej
Blue line

Co dziś wiem
o listach z sadu
Sławomir Holand


Zastałem Andrzeja na wiklinowym fotelu, w cieniu pod bzem. Małym scyzorykiem zdejmował korę z patyka. Ucieszył się na mój widok, zapytał, czy chcę coś zjeść i wypić. Kiedy zaprzeczyłem, powiedział, że to będzie cybuch, że dostał śliczną, ale bez cybucha. W głębokim skupieniu dokończył zdejmowanie kory, potem długo i delikatnie wygładzał go ostrzem scyzoryka. Kazał mi sprawdzić, czy jest dość gładki. Potem powiedział: „Powinien poleżeć teraz dwa lata, ale ja nie mam czasu”. Poszliśmy do kuchni, wyszedł na chwilę, wrócił z suszarką do włosów.

Więcej

Tajemnica popularności
sprawy palestyńskiej
Andrzej Koraszewski

Terroryści Państwa Islamskiego z dumą pokazywali obcinanie głów 21 chrześcijanom w Libii 15 lutego 2015 roku. (Źródło zdjęcia: zrzut z ekranu wideo.)

Barbarzyństwo. Obcinanie głów, gwałty, mordowanie dzieci, podpalenia, porwania, sadyzm, palenie kościołów, nawracanie mieczem, niewolnictwo i handel kobietami. Islamskie Państwo Iraku i Syrii (ISIS), Hamas, Hezbollah, Huti, Al-Kaida, talibowie, Boko Haram — to garść tych, o których mogłeś słyszeć; są jeszcze dziesiątki innych, a wszystkie łączą te same metody, ten sam okrzyk „Allahu Akbar”, to samo żądanie podporządkowania wszystkich prawu szariatu. Precz z muzyką, precz z nauką, precz z demokracją. Islam jest rozwiązaniem. Czasem się łączą, częściej się spierają, mordują się wzajemnie, konkurują o to, kto jest bardziej radykalny, kto bardziej barbarzyński.

Ameryka jest Wielkim Szatanem. To z Ameryki płynie najgorsze zepsucie. Wszyscy niewierni są źli, chociaż niektórzy mogą się przydać jako chwilowi sojusznicy — zabije się ich później. Izrael jest Małym Szatanem. Mały, bo pogardzany. Mały, bo to ledwie widoczna plamka na mapie. 

Więcej

Arkady, dziewczyny
i para spiskowców
Andrzej Koraszewski 

<span>Clifford’s Tower w Yorku,</span>

„Mam 85 lat i jestem staroświecki. [...] Jestem ekshibicjonistą – opowiadam o sprawach najbardziej intymnych, bez cienia wstydu. Wczoraj niespodziewanie opowiedziałem młodej kobiecie o mojej inicjacji seksualnej.”
Kurwa, prawie się posikałem i niemal pękłem ze śmiechu – tutaj odstawiane są większe cyrki, niż sądziłem.
Ale to by tłumaczyło, dlaczego ta hasbara taka cieniutka, żenująca… Demencja?

Więcej

Kilka uwag o pełzającej
metamorfozie dziennikarstwa
Romana Kolarzowa


Niepostrzeżenie dziennikarstwo niezależne przeszło w kaznodziejstwo. Możliwe, że jest to zawrócenie w stronę źródła. Zatem regres, ale z uwagi na rozziew między cofniętymi w rozwoju technikami perswazji a superwydajnymi technikami przekazu wybitnie groźny. Z okazji Światowego Dnia Uchodźców czytelnicy otrzymali pasztet na wpół surowy, na wpół zaś zepsuty: Palestyńscy uchodzcy i UNRWA.- 77-letnia tymczasowość.

Więcej

Wędrówki po ulicach
Pawła Włodkowica
Andrzej Koraszewski 

Ulica Włodkowica w Dobrzyniu. Ostatni raz byłem w tej okolicy wiosną 1990 roku. Tu chyba wszędzie były pola, teraz to dzielnica najzamożniejszych, bogactwo sika. Ulica jest maleńkim zaułkiem, trzy domy po jednej stronie, trzy po drugiej, siódmy w głębi, zamykający zaułek. Powiedzieć, że nie ma tu żywej duszy to wierutne kłamstwo, obszczekują mnie psy, bardzo rasowe.

B’nai B’rith International organizuje uroczystość wręczenia nagród polskim obywatelom, którzy wykazali się zaangażowaniem w zachowanie dziedzictwa żydowskiego w Polsce oraz w rozwijanie relacji polsko-żydowskich. Wyróżnienie, przyznawane już po raz trzeci z rzędu, nosi nazwę Wdzięczność–Gratitude–הכרת הטוב – w języku polskim, angielskim i hebrajskim – i honoruje wybitny wkład osób i instytucji w te działania.


Począwszy od bieżącego roku, nagroda będzie wręczana ku czci Mariana Turskiego (1926–2025), polsko-żydowskiego dziennikarza, historyka, ocalałego z Holokaustu oraz członka loży B’nai B’rith Polska. Organizacja B’nai B’rith działa (z przerwą) w Polsce od 1923 roku.


Nagrody otrzymali:
Robert Kobylarczyk, Andrzej Koraszewski oraz Ireneusz Socha.
W moim imieniu nagrodę odebrał Jerzy Luty.

Dostałem właśnie list od Jurka – przeprasza, że nie wysłał statuetki, ale postanowili z żoną, że wręczą ją osobiście. Ucieszyłem się ogromnie, bo z Jurkiem znamy się wirtualnie, ale serdecznie. Jego żona na zdjęciach wygląda jak grecki ideał połączenia: piękna, dobra i mądrości, więc ceremonia wręczenia statuetki zapowiada się fantastycznie. Aczkolwiek Jurek to dr hab. i prof., jest nadal pięknym młodzieńcem.

Więcej

Wiadomości z innego
kraju i ze świata
Redaktor


Zawsze tak było — oboje z Małgorzatą byliśmy zwierzętami politycznymi. Od pierwszego spotkania na Trębackiej. Często różne rzeczy zwracały naszą uwagę. Małgorzata czasem kręciła głową ze zdumienia, kiedy sięgałem po książkę o ekonomii. Jej praca magisterska traktowała o prestiżu zawodów: wysoki prestiż profesora, nie tak wysoki księdza, prestiż robotnika wyższy niż sklepikarza. Nie wiązała tego z religią i zdziwiła się, kiedy zapytałem, czy sprawdzała, czy przypadkiem różnice wyznań religijnych nie są ważniejsze niż ustrój polityczny. Moje podejrzenia wynikały z badań na zupełnie inny temat. Czytałem jakiś raport z badań na temat stosunku do własności (indywidualnej i społecznej), gdzie zmienna wyznania przebijała wszystko inne. Katolicy mieli znacznie bardziej lekceważący stosunek do własności społecznej niż protestanci. Własność zbiorowa (czy to państwowa, czy gminna) nie była własnością w całym tego słowa znaczeniu, i jej zawłaszczenie nie spotykało się z poważnym potępieniem innych. W przypadku własności prywatnej, w krajach katolickich bardziej niż w krajach protestanckich istotne było, jak zamożny był poszkodowany. To były duże, międzynarodowe badania.

Więcej

PROCES
Adaptacja Kafki
Paul Finlayson


Adaptacja Kafki, mająca na celu ujawnienie zła biurokracji akademickiej w Kanadzie. Poznajcie parę demonów – wujka Malfaksa i jego ukochanego demonicznego siostrzeńca oraz nowego ucznia Smolderguta.

Więcej

Haniebna obrona
terroryzmu przez BBC
Redakcja World Israeli News


Dyrektor generalna BBC News właśnie stanęła w obronie Hamasu. To nie pomyłka.

Deborah Turness, najwyższa rangą osoba odpowiedzialna za wiadomości w BBC, stwierdziła w tym tygodniu, że Hamas ma „uzasadnioną rolę polityczną” — jakby była to jakaś niezrozumiana struktura rządowa, a nie ludobójcza organizacja terrorystyczna odpowiedzialna za masakrę z 7 października.

Jej komentarze pojawiły się po tym, jak BBC została zmuszona do wycofania dokumentu, którego narratorem był syn wysokiego rangą urzędnika rządu Hamasu.
Turness próbowała usprawiedliwić rolę ojca, twierdząc, że był on jedynie częścią „rządu kierowanego przez Hamas”, a nie jego skrzydła wojskowego. Jakby to coś zmieniało.

Nie ma znaczenia, że Wielka Brytania oficjalnie uznaje cały Hamas — zarówno polityczne, jak i militarne jego ramię — za organizację terrorystyczną.

Więcej
Blue line

Pewna religia
nienawidzi psów
Robert Spencer


Elity rządzące Islamską Republiką Iranu nie są znane na świecie z przyjaznego, pogodnego usposobienia; w rzeczywistości mają one długą i stale rosnącą listę znienawidzonych rzeczy – w tym Amerykę, Izrael, kobiety (przynajmniej te z odkrytą głową przebywające w miejscach publicznych) oraz najlepszego przyjaciela człowieka – psa. Rządzący irańscy ajatollahowie właśnie rozszerzyli na cały kraj zakaz, który obowiązywał już w ponad dwudziestu miastach Iranu: wyprowadzanie psa na spacer jest od teraz nielegalne. Oznacza to, że choć prywatne posiadanie psa jako zwierzęcia domowego jest teoretycznie dozwolone, to w praktyce zostało zakazane. Wamiz, francuskojęzyczny portal poświęcony wiadomościom o naszych czworonożnych przyjaciołach, poinformował we wtorek, że każdy, kto wyprowadza psa „na ulicach Iranu, ryzykuje czymś więcej niż tylko mandatem – a wszystko to z powodów głęboko religijnych.”

Więcej

Szekspir napisał
podręcznik antysemityzmu
Ruth Vanita

Źródło zdjęcia: Wikipedia

Szekspir najprawdopodobniej nigdy nie widział Żyda, ponieważ król Edward I wypędził Żydów z Anglii w 1290 roku.


Jednak, jak zauważył krytyk literacki Harold Bloom, Szekspir wie o nas wszystko.

Więcej

Zaczarowany świat
PRL
Andrzej Koraszewski

Romantyczne bocianie gniazdo, stojące w pobliżu wymagającego drobnych remontów budynku gospodarczego.

Przed chwilą odebrałem z paczkomatu długo oczekiwany album Marka Zürna. Łączy nas bardzo wiele – musieliśmy widywać się wielokrotnie w młodości, bo Marek studiował w tym samym czasie na tym samym wydziale filozofii i socjologii UW. Mieliśmy wspólnych znajomych, ale nie znaliśmy się. Obaj jesteśmy dziś szwedzkimi obywatelami. Nie wiem, czy Marek odzyskał polskie obywatelstwo (ja tak, bo inaczej miałbym kłopoty z kupnem domu w Polsce). Nie wiem, kiedy Marek zwrócił uwagę na moje istnienie, ale od lat jest wiernym czytelnikiem prowadzonych przeze mnie i moją żonę Małgorzatę „Listów z naszego sadu”.

Nerwowo rozrywałem strasznie starannie opakowaną przesyłkę. Rzuciłem na ziemię folię i karton, żeby wreszcie mieć ten album w ręku. Rzuciłem okiem na zdjęcia z archiwum Marka, zupełnie inaczej prezentujące się na stronach o wymiarze 23,5 × 23,5 cm, na doskonałym papierze – dopieszczone technicznie arcydzieło. I co? I natychmiast przypomniał mi się czarny książę Górnej Volty.

Więcej

O podstawowej różnicy
między fajką a papierosem
Sublokator


Wydaje mi się, że nikt o tym nie pisał. To prawdopodobnie wynika z faktu, że jestem mało oczytany i durny; zarozumiały grafoman myśli, że jest taki oryginalny. Prawdopodobnie z powodu ignorancji piszę to, co ktoś inny napisał dużo lepiej. Z literatury pamiętam wiele scen z fajką, ale nie uświadamiam sobie analizy – fajka vs. papieros.

Zacznijmy najkrócej: papieros jest jak obiad w McDonaldzie albo szybki posiłek z budki z ciepłymi potrawami. Fajka to obiad w restauracji w pięciogwiazdkowym hotelu albo w knajpie pod strzechą.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Rozmowa z arystokratą
i schodki
Andrzej Koraszewski

Interesująca groźba ataku
nuklearnego na Izrael
World Israel News

Ogólnoświatowy konkurs
na zakup fajki
KONKURS 

Cudowna podróż
autora i administratora WEIT
Jerry Coyne

Jak zostałem chłopskim
dziennikarzem
Andrzej Koraszewski

Kanadyjskie wybory
i handel strachem
Paul Finlayson

Odpowiedź do Petera Oborne’a
i Irfana Chowdhury’ego
David Collier

Dramat uchodźców
wczoraj i dziś
Z archiwum "Listów"

Chochlik buszujący
w starym łbie
Andrzej Koraszewski

Taliban ma wiele twarzy
na Zachodzie
Phyllis Chesler

Świat wciąż próbuje
odbudować Gazę
Oren Kessler

A P i propozycja
utworzenia Emiratu Hebronu
Itamar Macus

Nadzieja

Obserwacja

Nagroda

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk