Prawda

Piątek, 19 kwietnia 2024 - 12:13

« Poprzedni Następny »


Jak i dlaczego prasa zniekształca wiadomości?


Matti Friedman 2014-12-07

Samochód Reutersa jedzie przez zbombardowany obóz dla uchodźców w Gazie. (Yannis Behrakis/Reuters)
Samochód Reutersa jedzie przez zbombardowany obóz dla uchodźców w Gazie. (Yannis Behrakis/Reuters)

Podczas wojny w Gazie latem tego roku stało się jasne, że jeden z najbardziej istotnych aspektów nasyconego mediami konfliktu między Żydami i Arabami otrzymuje najmniej uwagi: sama prasa. Prasa zachodnia stała się nie tyle obserwatorem tego konfliktu, co jego współuczestnikiem, a ta jej rola ma konsekwencje dla milionów ludzi, którzy próbują zrozumieć wydarzenia bieżące, włącznie z politykami, którzy polegają na relacjach dziennikarzy, żeby zrozumieć region, w którym nieustannie i bezskutecznie próbują interweniować.

Mój opublikowany przez "Tablet" esej, pod tytułem Były korespondent Associated Press wyjaśnia, wywołał żywe zainteresowanie. W artykule opartym na moich doświadczeniach w latach 2006 -2011 jako reporter i redaktor biura Associated Press w Jerozolimie, jednej z największych na świecie organizacji informacyjnych, wskazałem na istnienie problemu i ogólnie go omówiłem. Zilustrowałem nieproporcjonalną uwagę mediów poświęconą temu konfliktowi w stosunku do innych wydarzeń przez pokazanie stanu liczebnego personelu i dałem przykłady decyzji redakcyjnych, które wyglądały na podejmowane ze względów ideologicznych, nie zaś dziennikarskich. Pisałem, że kumulatywny efekt tego zjawiska stworzył niezmiernie uproszczony obraz – rodzaj nowoczesnego moralitetu, w którym Żydzi z Izraela pokazani są jako przykład porażki moralnej, bardziej zasługujący na potępienie niż jacykolwiek inni ludzie na ziemi. Jest to wzór myślenia z głębokimi korzeniami w cywilizacji zachodniej.


Jak jednak ten wzór myślenia przejawia się w codziennym funkcjonowaniu, a raczej złym funkcjonowaniu dziennikarzy?  Odpowiedź na to pytanie wymaga zbadania sposobu, w jaki relacje prasy zachodniej są kształtowane przez wyjątkowe okoliczności tutaj w Izraelu, a także przez wady funkcjonowania mediów poza ramami tego konfliktu. Analizując to, będę czerpał z doświadczeń własnych i doświadczeń moich kolegów. Są one oczywiście ograniczone, ale sądzę, że są reprezentatywne.


Wiec poparcia dla Islamskiego Dżihadu na uniwersytecie Al-Kuds w Jerozolimie Wschodniej w listopadzie 2013 r. (Z archiwum Matti Friedmana)
Wiec poparcia dla Islamskiego Dżihadu na uniwersytecie Al-Kuds w Jerozolimie Wschodniej w listopadzie 2013 r. (Z archiwum Matti Friedmana)

Zacznę od prostej ilustracji. Powyżej jest zdjęcie z wiecu studenckiego zorganizowanego w listopadzie zeszłego roku na uniwersytecie Al-Kuds, instytucji palestyńskiej głównego nurtu w Jerozolimie Wschodniej. Na wiecu poparcia dla zbrojnej grupy fundamentalistycznej, Islamski Dżihad, w którym uczestniczyły setki studentów, widzieliśmy aktorów grających martwych żołnierzy izraelskich i szereg zamaskowanych mężczyzn z rękoma w charakterystycznym salucie. Na tym uniwersytecie podobne wiece są często organizowane.


Nie używam tej fotografii, by twierdzić, że Palestyńczycy są nazistami. Palestyńczycy nie są nazistami. Są, podobnie jak Izraelczycy, ludźmi porającymi się z trudną teraźniejszością i przeszłością w sposób, który czasami jest szpetny. Pokazuję ją z innego powodu.


Takie wydarzenie w instytucji takiej jak Uniwersytet Al-Kuds, kierowany w owym czasie przez dobrze znanego, umiarkowanego profesora, z powiązaniami z siostrzanymi instytucjami w Ameryce, mówi coś o tym, jakie wiatry wieją w społeczeństwie palestyńskim i w całym świecie arabskim. Wiec jest ciekawy z powodu wizualnego związku, jaki czyni między radykalnym islamem tutaj i gdzie indziej w regionie; takie zdjęcie może pomóc wyjaśnić, dlaczego wielu całkowicie racjonalnych Izraelczyków obawia się wycofania swojego wojska z Jerozolimy Wschodniej lub Zachodniego Brzegu, mimo że nienawidzą okupacji i pragną żyć w pokoju ze swoimi palestyńskimi sąsiadami. Obrazy z tej demonstracji były, jak to lubią mówić redaktorzy zajmujące się dokumentacją fotograficzną, „mocne”. Innymi słowy, wiec miał wszystkie niezbędne elementy wiadomości na pierwszą stronę.


Wydarzenie to miało miejsce o żabi skok od domów i biur setek dziennikarzy z całego świata, którzy mają bazy w Jerozolimie. Dziennikarze wiedzieli o tym: na przykład, duże biuro Associated Press, które potrafi wyprodukować kilkanaście doniesień dziennie, miało zdjęcia z tego wydarzenia, włącznie z tym powyżej, już następnego dnia. (Zdjęcia zrobił znajomy, który był tego dnia na kampusie i sam wysłałem je do biura.) Jerozolimscy redaktorzy uznali, że zdjęcia i sam wiec nie były warte opublikowania i AP wspomniała o tej demonstracji dopiero kilka tygodni później, kiedy bostońskie biuro organizacji  poinformowało , że Uniwersytet Brandeis zerwał z powodu tego incydentu związki z Al-Kuds. W dniu wydarzenia, kiedy AP postanowiła zignorować wiec, 6 listopada 2013 r., to samo biuro opublikowało relację o zobowiązaniu Departamentu Stanu USA niewielkiego zwiększenia funduszy dla Autonomii Palestyńskiej; to było warte publikowania. I to jest standard. Żeby podać inny przykład: budowa 100 mieszkań w osiedlu żydowskim jest zawsze wiadomością wartą opublikowania; przeszmuglowanie 100 rakiet do Gazy przez Hamas, nie jest, z rzadkimi wyjątkami, żadną wiadomością.


Rurociąg wiadomości z Izraela jest nie tylko pordzewiały i przeciekający, ale jest celowo zapychany.


Wspominam te sytuacje, żeby pokazać praktykę decyzji podejmowanych systematycznie w biurach prasy zagranicznej informującej z Izraela i terytoriów palestyńskich oraz pokazać, że rurociąg informacji z tego miejsca jest nie tylko pordzewiały i przeciekający, co jest stanem normalnym w mediach, ale także celowo zapychany.


Istnieją banalne wyjaśnienia problemów z przekazywaniem relacji o wydarzeniach – reporterzy spieszą się, redaktorzy są przeciążeni i roztargnieni. Taka jest rzeczywistość i może ona wyjaśnić małe błędy i niefortunne wpadki, jak niezręczne tytuły, i dlatego takie szczegóły nie uderzają mnie jako szczególnie ważne lub warte analizy. Niektórzy mówią, że przesada i pomijanie są nieuniknionym wynikiem uczciwych prób informowania o wydarzeniach w trudnym i czasami niebezpiecznym środowisku, w co początkowo sam wierzyłem. Kilka lat w tej pracy spowodowało, że zmieniłem zdanie. Takie wymówki nie mogą wyjaśnić, dlaczego to samo rozdymanie wiadomości i pomijanie wiadomości powraca raz za razem i dlaczego prosta „relacja o Izraelu” w mediach międzynarodowych jest tak nieprawdziwa dla ludzi znających kontekst historyczny i regionalny tego miejsca. Wyjaśnienie leży gdzie indziej.

* * *

Żeby nadać sens większości międzynarodowego dziennikarstwa z Izraela, ważne jest zrozumienie, że wiadomości mówią nam znacznie mniej o Izraelu niż o ludziach piszących te wiadomości. Decyzje redakcyjne podejmują ludzie, żyjący w określonym środowisku społecznym, które – jak większość grup społecznych – pociąga za sobą pewne ujednolicenie postaw, zachowania, a nawet ubioru (zainteresowanych informuję, że modna dzisiaj nie jest już kamizelka z niepotrzebną liczbą kieszeni, ale koszula z niepotrzebną liczbą guzików). Ci ludzie znają się wzajemnie, spotykają regularnie, wymieniają informacje i ściśle obserwują wzajemnie swoją pracę. Pomaga to wyjaśnić, dlaczego czytelnik patrzący jednego dnia na artykuły pół tuzina największych dostawców wiadomości w regionie odkryje, że chociaż artykuły napisane są i zredagowane przez zupełnie inne osoby i organizacje, na ogół brzmią tak samo.


Najlepsze spostrzeżenia w kwestii jednego z kluczowych zjawisk na tym polu pochodzą nie od reportera z Bliskiego Wschodu, ale od dziennikarza i pisarza Philipa Gourevitcha. Gourevitch pisał w 2010 r., że w Ruandzie i innych miejscach w Afryce uderzyło go istnienie etycznej szarej strefy związków między reporterami a organizacjami pozarządowymi (NGO). „Zbyt często prasa przedstawiała organizacje humanitarne z bezkrytycznym podziwem” – pisał w „The New Yorker”. „Dlaczego nie sprawdzamy ich uczciwości? Dlaczego nasze relacje o nich tak bardzo przypominają materiały w apelach tych organizacji o zbieranie funduszy? Dlaczego mielibyśmy my (jak to robi wielu fotoreporterów i dziennikarzy) pracować dla agencji humanitarnych w przerwach między pracami dziennikarskimi, pomagając im w popularyzowaniu ich oficjalnych raportów i apeli w sposób, w jaki nigdy byśmy tego nie zrobili dla korporacji, partii politycznych lub agend rządowych?”


To pomieszanie ról jest jak najbardziej widoczne w Izraelu i na terytoriach palestyńskich, gdzie zagraniczni aktywiści są wybijającym się elementem krajobrazu i gdzie międzynarodowe NGO i liczne agendy ONZ znajdują się między najpotężniejszymi graczami, obracając miliardami dolarów i zatrudniając wiele tysięcy zagranicznych i miejscowych pracowników. Ich SUV-y dominują w dzielnicach Jerozolimy Wschodniej, a ich fundusze reprezentacyjne utrzymują ekonomię Ramallah. Dostarczają reporterom kręgów towarzyskich, partnerów do romansów oraz alternatywnego zatrudnienia – który to fakt jest obecnie ważniejszy niż kiedykolwiek w obliczu podupadania wielu gazet i ubóstwie ich internetowych następców.


Za moich czasów dziennikarskich nauczyłem się, że nasz stosunek z tymi grupami nie jest dziennikarski. Moi koledzy i ja nie staraliśmy się analizować lub krytykować ich. Dla wielu zagranicznych dziennikarzy grupy te nie są celem dziennikarskiego zainteresowania, ale źródłem informacji i przyjaciółmi – w pewnym sensie, kolegami po fachu, nieformalnymi sojusznikami. Sojusz składa się z aktywistów i międzynarodowego personelu ONZ i NGO; zachodniego korpusu dyplomatycznego, szczególnie w Jerozolimie Wschodniej; i zagranicznych reporterów. (Jest tam także element lokalny, składający się z niewielkiej liczby izraelskich aktywistów praw człowieka, którzy sami są w znacznej mierze finansowani przez rządy europejskie, jak również personel palestyński z Autonomii Palestyńskiej, NGO i ONZ.) Wszyscy oni obracają się w miejscach takich, jak uroczy podwórzec orientalny hotelu American Colony w Jerozolimie Wschodniej, lub na przyjęciach wydawanych przy basenie na dachu konsulatu brytyjskiego. Dominującą cechą niemal wszystkich tych ludzi jest ich przejściowość. Przybywają skądś, spędzają trochę czasu, żyjąc w specyficznej kulturze ludzi mieszkających w obcym kraju, a potem jadą dalej.


Paskudniejsze aspekty społeczeństwa palestyńskiego są nietykalne, bo zakłóciłyby “opowieść o Izraelu”, która jest opowieścią o żydowskiej porażce moralnej.


Z mojego doświadczenia wynika, że w tych kręgach obrzydzenie wobec Izraela stało się czymś pośrednim między akceptowanym uprzedzeniem a warunkiem koniecznym otrzymania wejściówki do salonu. Nie chodzi mi o krytyczne podejście do polityki izraelskiej lub niezręcznego rządu, jaki obecnie kieruje krajem, ale o przekonanie, że do pewnego stopnia Żydzi w Izraelu są symbolem zła na tym świecie, szczególnie zła kojarzonego z nacjonalizmem, militaryzmem, kolonializmem i rasizmem – jest to idea, która szybko staje się jednym z centralnych elementów „postępowego” zeitgeist zachodniego, szerząc się od europejskiej lewicy do amerykańskich uniwersytetów i intelektualistów, włącznie z dziennikarzami. W tej grupie społecznej to uczucie przekłada się na decyzje redakcyjne dokonywane przez poszczególnych reporterów i redaktorów informujących z Izraela, to zaś z kolei daje takiemu myśleniu środki masowej samoreplikacji.

* * *

Każdy, kto podróżował za granicę, rozumie, że przybycie do nowego kraju jest deprymujące,  jeśli oczekują od ciebie natychmiastowego wykazania się znajomością rzeczy. Sam tego doświadczyłem w 2008 r., kiedy AP posłała mnie, bym informował o inwazji rosyjskiej na Gruzję. 24 godziny później jechałem w konwoju rosyjskich pojazdów wojskowych. Muszę przyznać, że nie tylko nie znałem rosyjskiego, gruzińskiego ani historii tego regionu, ale nie wiedziałem, z której strony jest północ i ogólnie nie powinienem był tam jechać. Dla reportera w takiej sytuacji rozwiązaniem jest trzymanie się blisko bardziej doświadczonych kolegów i postępowanie zgodnie z powszechnie uznawanymi opiniami.


Wielu nowoprzybyłych do Izraela reporterów, podobnie zgubionych w nowym kraju, podlega szybkiej socjalizacji w wymienionych wyżej kręgach. Dostarcza im to nie tylko źródeł i przyjaciół, ale także gotowych ram relacjonowania – narzędzi do destylowania i wypaczania skomplikowanych wydarzeń w prostą narrację, w której jest zły facet, który nie chce pokoju, i dobry facet, który chce pokoju. To jest „opowieść o Izraelu” i ma to tę przewagę, że łatwo o niej informować. Wszyscy tutaj odpowiadają na dzwonki swoich telefonów komórkowych i wszyscy wiedzą, co powiedzieć. Możesz umieścić swoje dzieci w dobrej szkole i jadać w dobrych restauracjach. Wszystko jest w porządku, jeśli jesteś gejem. Prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie pokażą na YouTube obcinanie twojej głowy, jest nikłe. Niemal wszystko co potrzebujesz wiedzieć – to, że informacje (w większości krytyczne wobec Izraela) nie tylko są łatwo dostępne, ale już poinformowali cię o nich dziennikarze izraelscy lub zestawiły je NGO. Możesz twierdzić, że mówisz władzy prawdę w oczy, wybrawszy jedyną „władzę” w okolicy, która nie stanowi zagrożenia dla twojego bezpieczeństwa.


Wielu zagranicznych dziennikarzy zaczęło postrzegać się jako część tego świata organizacji międzynarodowych, a szczególnie jako medialnego ramienia tego świata. Postanowili nie tylko opisywać i wyjaśniać, co jest wystarczająco trudne i ważne, ale „pomóc”. I tu zaczynają się kłopoty reporterów, ponieważ „pomaganie” jest zawsze przedsięwzięciem mrocznym, subiektywnym i politycznym, a jest tym trudniejsze, jeśli nie znasz języków i historii regionu.


Pomieszanie w kwestii roli prasy wyjaśnia jeden z najdziwniejszych aspektów relacjonowania tego konfliktu – a mianowicie, podczas gdy organizacje międzynarodowe należą do najpotężniejszych aktorów w kształtowaniu obrazu Izraela, niemal nigdy nie ma o nich informacji. Czy są nadmiernie rozrośnięte, nieefektywne lub skorumpowane? Czy pomagają, czy szkodzą? Nie wiemy, ponieważ są to grupy, które należy cytować, a nie zajmować się ich  badaniem. Dziennikarze przechodzą z miejsc takich jak BBC do organizacji takich jak Oxfam i z powrotem. Na przykład, obecny rzecznik agencji ONZ dla uchodźców palestyńskich w Gazie jest byłym pracownikiem BBC. Palestynka, która uczestniczyła w protestach przeciwko Izraelowi i z wściekłością tweetowała o Izraelu kilka lat temu, pracowała równocześnie jako rzeczniczka biura ONZ i była bliską przyjaciółką kilku reporterów, których znam. I tak dalej.



Organizacje międzynarodowe na terytoriach palestyńskich w znacznej mierze przyjęły na siebie rolę adwokatów sprawy palestyńskiej przeciwko Izraelowi, a znaczna część prasy pozwoliła, by ta rola polityczna zajęła miejsce ich roli dziennikarskiej. Ta dynamika wyjaśnia rozumowanie, jakie kryje się za wyborami redakcyjnymi, które inaczej trudno pojąć, jak ten przykład, który podałem w moim pierwszym eseju o zatajeniu przez jerozolimskie biuro AP informacji o izraelskiej ofercie pokojowej dla Palestyńczyków w 2008 r., lub decyzje o zignorowaniu wiecu na uniwersytecie Al-Kuds, lub też ideę, że rozwinięcie przez Hamas rozległych prac zbrojeniowych w Gazie w ostatnich latach nie jest warte poważnego reportażu mimo, że obiektywnie jest to jedno z najważniejszych wydarzeń, wymagające uwagi reporterów.


Jak zwykle, Orwell był tu pierwszy. Oto jego opis z 1946 r. dziennikarstwa komunistów i „poputczików”: „Argument, że powiedzenie prawdy byłoby ‘niefortunne’ lub ‘ułatwiłoby zadanie’ temu lub innemu, uważa się za nieodparty i niewielu ludzi niepokoi perspektywa, że kłamstwa, na które godzą się, przedostaną się do gazet i do podręczników historii”. Wydarzenia, o których wspomniałem, byłyby „niefortunne” dla Palestyńczyków i „ułatwiłyby zadanie” Izraelczykom. Tak więc, zdaniem korpusu prasowego, na ogół nie są warte publikacji.


Po trzytygodniowej wojnie w Gazie w 2008-2009 r., nie całkiem jeszcze rozumiejąc mechanizmów działania, spędziłem tydzień pisząc o NGO takich jak Human Rights Watch, którego praca o Izraelu właśnie była przedmiotem niezwykle ostrej krytyki na łamach „New York Times” ze strony samego założyciela tej organizacji, Roberta Bernsteina. (Pisał, że Bliski Wschód “pełen jest autorytarnych reżimów, które w przerażający sposób gwałcą prawa człowieka. Niemniej, w ostatnich latach, Human Rights Watch napisał znacznie więcej potępień naruszeń prawa międzynarodowego przez Izrael niż przez jakikolwiek inny kraj tego regionu”.) Mój artykuł był stosunkowo łagodny, stwierdzałem w nim na początku: 


JEROZOLIMA (AP)  Drażliwe relacje między Izraelem a jego krytykami z organizacji praw człowieka przerodziły się w bezprecedensową wojnę słów w czasie, kiedy efekty ofensywy Izraela w Gazie trwają już dziesięć miesięcy po zakończeniu walk.  


Redaktorzy nie puścili tekstu.

Mniej więcej w tym czasie mieszcząca się w Jerozolimie grupa o nazwie NGO Monitor toczyła walkę z organizacjami międzynarodowymi, które potępiały Izrael po konflikcie zbrojnym z Gazą, i chociaż grupa ta jest bardzo pro-izraelska i nie jest obiektywnym obserwatorem, mogła dostarczyć argumentów drugiej strony w naszych artykułach o oskarżeniach NGO, że Izrael popełnił „zbrodnie wojenne”. Jednak biuro wydało wyraźny rozkaz reporterom, by nigdy nie cytowali wypowiedzi tej grupy ani jej dyrektora, urodzonego w Ameryce profesora Geralda Steinberga. Przez cały mój czas pracy w AP, w charakterze  człowieka piszącego o miejscowym konflikcie, rozmawiano z tłumami szaleńców, bigotów i morderców, ale jedyną osobą, jaka kiedykolwiek była przedmiotem zakazu prowadzenia z nią wywiadów, był ten właśnie profesor.


Kiedy ONZ opublikowała kontrowersyjny raport Goldstone’a o walkach w Gazie, w biurze roztrąbiliśmy to w dziesiątkach artykułów, chociaż już w tym czasie toczyły się dyskusje w sprawie braku dowodów na główne oskarżenie raportu: że Izrael celowo zabijał cywilów. (Dyrektor głównej grupy praw człowieka w Izraelu, B’Tselem, który był krytyczny wobec działań izraelskich, powiedział mi wówczas, że to twierdzenie „sięga zbyt daleko, biorąc pod uwagę fakty”, którą to ocenę poparł z czasem sam autor raportu. „Gdybym wiedział wówczas to, co wiem dzisiaj, Raport Goldstone’a byłby innym dokumentem” napisał Richard Goldstone w „Washington Post” w kwietniu 2011 r.) Rozumieliśmy, że naszym zadaniem nie było krytyczne patrzenie na raport ONZ ani na żaden tego typu dokument, ale nagłaśnianie go. 


Trudno pojąć takie decyzje, jeśli wierzysz, że rolą prasy zagranicznej jest wyjaśnienie skomplikowanej historii ludziom, którzy są daleko od tych wydarzeń. Mają one jednak sens, jeśli rozumiesz, że dziennikarze donoszący z Izraela i terytoriów palestyńskich często nie w ten sposób widzą swoją rolę. Dziennikarz radiowy i prasowy, Mark Lavie, który relacjonował o wydarzeniach w tym regionie od 1972 r., był moim kolegą w AP, gdzie był redaktorem biura w Jerozolimie, a potem w Kairze do przejścia na emeryturę w zeszłym roku. (Lavie był tym dziennikarzem, który pierwszy dowiedział się o ofercie pokojowej Izraela z końca 2008 r. i dostał rozkaz zignorowania sprawy od swoich przełożonych.) Urodzony w Indianie Izraelczyk o umiarkowanych poglądach politycznych, miał długi staż w dziennikarstwie, który obejmował kilka wojen i pierwszą intifadę palestyńską, i nie widział wielu powodów, by narzekać na funkcjonowanie mediów.


Sprawy jednak zmieniły się poważnie w 2000 r. wraz z załamaniem się wysiłków osiągnięcia pokoju i wybuchem drugiej intifady. Tej jesieni Izrael zaakceptował plan pokojowy prezydenta Billa Clintona, a Palestyńczycy odrzucili go, jak to Clinton wyraźnie potwierdził. Niemniej Lavie powiedział mi niedawno, że linią redakcyjną biura było, iż konflikt jest winą Izraela, zaś Palestyńczycy i świat arabski są bez winy. Pod koniec swojej kariery Lavie redagował izraelską edycję w regionalnym biurze AP na Bliski Wschód w Kairze, próbując przywrócić równowagę i kontekst doniesieniom, które jego zdaniem miały niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jak mówi, przeszedł od widzenia siebie jako dumnego członka międzynarodowego korpusu prasowego do „żydowskiego chłopca, który palcem zatyka przeciekającą tamę”. Napisał książkę Broken Spring o tym, jak z pierwszego rzędu widział staczanie się Bliskiego Wschodu w chaos i odszedł na emeryturę rozczarowany i gniewny.


Reporterzy postanowili nie tylko opisywać i wyjaśniać, ale “pomóc”. I tu właśnie zaczęły się kłopoty.


Uważałem te wady, które obaj widzieliśmy w AP, za objawy ogólnego sposobu rozumowania w prasie, ale Lavie miał bardziej zaciekłe stanowisko, uważając tę wpływową amerykańską organizację medialną za jednego z głównych autorów tego sposobu myślenia. (Rzecznik AP, Paul Colford, odrzucił moją krytykę jako „wypaczenia, półprawdy i nieścisłości” i zaprzeczył, by relacjonowanie AP było nieobiektywne wobec Izraela.) Nie jest tak tylko dlatego, że wiele tysięcy mediów bezpośrednio używa materiałów AP, ale także dlatego, że kiedy dziennikarze przychodzą rano do pracy, pierwszą rzeczą, którą robi wielu z nich, jest sprawdzenie depesz AP (lub dzisiaj obejrzenie ich na Twitterze). AP jest jak Ringo Starr, walący w bębny z tyłu sceny; z przodu mogą być bardziej efekciarscy wykonawcy, ale kiedy milknie Ringo, milkną wszyscy.


Lavie uważa, że w ostatnich latach jego pracy zawodowej, działalność AP w Izraelu przesunęła się od tradycyjnej roli starannego wyjaśniania do aktywizmu politycznego, który zarówno przyczynia się, jak karmi narastającą wrogością do Izraela na całym świecie. „AP jest niesłychanie ważna i kiedy odwróciła się AP, odwróciła ze sobą dużą część świata – powiedział Lavie. – Wtedy zaczęło być trudniej pracować tutaj każdemu profesjonalnemu dziennikarzowi. Żydowi lub nie. Odrzucam myśl, że moje niezadowolenie jest związane z tym, że jestem Żydem lub Izraelczykiem. Jest związane z tym, że jestem dziennikarzem”.

* * *

Podczas drugiej wojny światowej - pisał amerykański krytyk Paul Fussell - prasa była cenzurowana i cenzurowała się sama do takiego stopnia, że „przez niemal sześć lat duże obszary rzeczywistości – może jedna czwarta lub połowa – były ogłoszone za zakazane, a złagodzoną i pełną eufemizmów pozostałość przedstawiano jako całość”. Podczas tej samej wojny dziennikarze amerykańscy (głównie z pism Henry’ego Luce’a) zajmowali się tym, co Fussel nazwał „Wielką Mistyfikacją Chińską” – latami tendencyjnego informowania, którego celem było przedstawienie skorumpowanego reżimu Czang Kaj-szeka jako godnego podziwu sojusznika Zachodu w wojnie z Japonią. Chang sześciokrotnie występował na okładce „Time”, a korupcję i dysfunkcjonalność jego rządu starannie ignorowano. Jeden z żołnierzy piechoty morskiej stacjonujący w Chinach był tak rozczarowany przepaścią między tym, co widział, a tym, co czytał, że po zwolnieniu z wojska powiedział “Przerzuciłem się na ‘Nesweek’”.


Innymi słowy, dziennikarskie halucynacje mają precedens. Pojawiają się na ogół, jak w wypadku Wielkiej Mistyfikacji Chińskiej, kiedy reporterzy nie mają swobody pisania o tym, co widzą, ale oczekuje się od nich podtrzymywania „narracji”, która biegnie wzdłuż przewidywalnych linii. Dla prasy międzynarodowej paskudniejsze aspekty społeczeństwa palestyńskiego są nietykalne, bo zakłóciłyby “opowieść o Izraelu”, która jest opowieścią o żydowskiej porażce moralnej.


Większość konsumentów opowieści o Izraelu nie rozumie, jak ta opowieść jest sfabrykowana. Rozumie to jednak Hamas. Od przejęcia władzy w Gazie w 2007 r. Islamski Ruch Oporu zrozumiał, że wielu reporterów przywiązanych jest do narracji, w której Izraelczycy są ciemiężcami, a Palestyńczycy są biernymi ofiarami, które mają rozsądne cele, i dziennikarzy nie interesują sprzeczne z tym informacje. Rozumiejąc to, pewni rzecznicy Hamasu zaczęli zwierzać się dziennikarzom zachodnim, włącznie z kilkoma, których znam osobiście, że grupa w rzeczywistości jest potajemnie organizacją pragmatyczną z wojowniczą retoryką, dziennikarze zaś – chętni do dawania wiary tym zwierzeniom, a czasami niechętni do przypisywania ludziom miejscowym wystarczającej inteligencji, by ich oszukać – przyjęli to jako sensacyjny materiał, zamiast jako bajeczkę dla naiwnych.


Za moich czasów w AP pomagaliśmy Hamasowi przekazać tę tezę manierą dziennikarstwa, którą można zaklasyfikować jako „Zaskakujące Oznaki Umiarkowania” (wcześniej pisaliśmy - „Bractwo Muzułmańskie Jest W Istocie Liberalne”, która to formułka przez krótki czas była modna w sprawie Egiptu). W jednym z moich ulubionych artykułów „Bardziej tolerancyjny Hamas” (11 grudnia 2011) reporterzy cytowali rzecznika Hamasu, który informował czytelników, że polityka ruchu jest taka, iż “nie będziemy nikomu niczego dyktowali”, inny zaś przywódca Hamasu mówił, że ruch “nauczył się, że musi być bardziej tolerancyjny wobec innych”. W tym właśnie czasie starsi redaktorzy biura poinformowali mnie, że nasz palestyński reporter w Gazie w żaden sposób nie może dostarczać krytycznych materiałów o Hamasie, gdyż naraziłoby go to na niebezpieczeństwo.


W manipulowaniu mediami Hamasowi pomaga stare przekonanie reporterskie (rodzaj odruchu), według którego reporterzy nie powinni wspominać o istnieniu reporterów. W konflikcie takim, jak nasz, wymaga to niemałych wysiłków: na przykład unikania ujawniania, że tak wielu fotografów zajmuje się protestami w Izraelu i na terytoriach palestyńskich; w efekcie jednym z wyzwań dla każdego, kto robi zdjęcia, jest utrzymanie kolegów poza kadrem. Fakt, że inni fotografujący dziennikarze są równie ważni dla tematu, jak protestujący Palestyńczycy lub żołnierze izraelscy – tego nikt nie wydaje się zauważać.


Wojownik Hamasu w podziemnym tunelu w Gazie w sierpniu 2014 r. podczas  wycieczki dla dziennikarzy Reutersa (Mohammed Salem/Reuters)
Wojownik Hamasu w podziemnym tunelu w Gazie w sierpniu 2014 r. podczas  wycieczki dla dziennikarzy Reutersa (Mohammed Salem/Reuters)

W Gazie zamienia się to z osobliwego detalu psychologii prasy w główną wadę. Strategią Hamasu jest prowokowanie reakcji izraelskiej przez atakowanie zza pleców cywilów palestyńskich, ściągając w ten sposób kontruderzenia, które zabijają cywilów. Następnie ofiary filmowane są przez jeden z największych na świecie kontyngentów prasowych, by wynikające z tego oburzenie na świecie stępiło reakcję Izraela. Jest to bezlitosna strategia i bardzo skuteczna. I jest zależna od współpracy dziennikarzy. Jednym z powodów, że działa, jest odruch, o którym wspomniałem. Jeśli informujesz, że Hamas ma strategię opartą na kooptowaniu mediów, podnosi to szereg trudnych pytań, takich jak: jakie właściwie są stosunki między mediami a Hamasem? Czy te stosunki skorumpowały media? Jest łatwiej pozostawić innych fotografów poza kadrem i pozwolić, by zdjęcie opowiedziało o wydarzeniu: tutaj są martwi ludzi i zabił ich Izrael.


W poprzednich rundach walk w Gazie Hamas nauczył się, że relacje mediów międzynarodowych z terytoriów palestyńskich mogą być kształtowane zgodnie z jego potrzebami, którą to lekcję zastosował w wojnie tego lata. Większość roboty prasowej w Gazie wykonują lokalni pomagierzy, tłumacze i reporterzy, ludzie, którzy ze zrozumiałych względów nie ośmielają się rozgniewać Hamasu, co czyni, że grupa ta rzadko tylko musi grozić zachodniemu dziennikarzowi. Można zrobić tak, że siły zbrojne organizacji znikają z pola widzenia. Można zaufać prasie, że odegra swoją rolę według scenariusza Hamasu zamiast informowania o istnieniu takiego scenariusza. Według Hamasu, jego strategia nie istnieje – lub, jak powiedzieliby reporterzy „nie była tematem”. Nie było karty Hamasu oskarżającej Żydów o stulecia perfidii  i wzywająca do ich zamordowania; to nie było tematem. Rakiety spadające na miasta izraelskie były „całkowicie nieszkodliwe”; one także nie były tematem.


Jest łatwiej pozostawić innych fotografujących poza kadrem i pozwolić, by zdjęcie opowiedziało o wydarzeniu: tutaj są martwi ludzi i zabił ich Izrael.


Hamas rozumiał, że dziennikarze nie tylko zaakceptują jako fakt podawaną przez Hamas liczbę ofiar cywilnych – przekazywaną przez ONZ lub przez coś o nazwie “Ministerstwo Zdrowia w Gazie”, kontrolowany przez Hamas urząd – ale również to, że uczynią te liczby najważniejszym punktem swoich relacji. Hamas zrozumiał, że reporterów można zastraszyć, kiedy to konieczne, i że nie poinformują o tym, że ich zastraszono; zachodnie organizacje przekazywania informacji nie widzą żadnego imperatywu etycznego do informowania czytelników o restrykcjach kształtujących ich relacje w krajach, w których panują represje, lub na innych niebezpiecznych obszarach. Po wojnie można było liczyć na sojusz NGO-ONZ-media, że rozpętają atak organów społeczności międzynarodowej na Izrael i zostawią grupę dżihadystyczną w spokoju.


Kiedy przywódcy Hamasu analizowali swoje aktywa przed letnią rundą walk, wiedzieli, że wśród tych aktywów jest prasa międzynarodowa. Personel AP w Gazie mógł być świadkiem odpalenia rakiety sprzed ich biura, narażając reporterów i innych cywilów – a AP nie poinformuje o tym nawet w artykułach AP o izraelskich twierdzeniach, że Hamas odpala rakiety z dzielnic mieszkalnych. (To właśnie się zdarzyło.) Wojownicy Hamasu mogą wpaść do biura AP w Gazie i grozić personelowi – a AP nie poinformuje o tym. (Także to zdarzyło się.) Kamerzyści przed szpitalem Szifa w Gazie mogą filmować przybycie ofiar cywilnych, a potem, na sygnał dany przez funkcjonariusza Hamasu, wyłączyć kamery, kiedy przybywają martwi i ranni wojownicy, co pomagało Hamasowi utrzymywać iluzję, że giną tylko cywile. (To także zdarzyło się; informacja pochodzi z wielu źródeł z wiedzą z pierwszej ręki o tych incydentach.)


Colford, przedstawiciel AP, potwierdził, że uzbrojeni bojówkarze weszli do biura AP w Gazie na początku wojny, żeby złożyć zażalenie na fotografię, która pokazywała lokalizację wyrzutni rakiet, chociaż powiedział, że Hamas twierdził, iż ci ludzie „nie reprezentowali grupy”. AP „nie informuje o wielu kontaktach z milicją, armiami, zbirami lub rządami – napisał. – Te incydenty są częścią trudności w zdobyciu wiadomości – nie są zaś same wiadomościami”.


Tego lata, z Jazydami, chrześcijanami i Kurdami uciekającymi przed siłami radykalnego islamu niezbyt daleko stąd, lokalna franszyza tej ideologii rozpętała najnowszą wojnę przeciwko ostatniej, prosperującej mniejszości na Bliskim Wschodzie. Zachodni korpus prasowy stawił się en masse, żeby o tym informować. Ten konflikt obejmował grad rakiet na Izrael i był świadomie rozgrywany spoza pleców palestyńskich cywilów, z których wielu zginęło w wyniku tego konfliktu. Przytępieni latami „opowieści o Izraelu” i przyzwyczajeni do rutynowego pomijania pewnych spraw, zdezorientowani co do roli, jaką mają odgrywać i dokooptowani przez Hamas, reporterzy opisywali tę wojnę jako izraelską napaść na niewinnych ludzi.  Tym samym ta grupa inteligentnych i na ogół pełnych dobrych intencji profesjonalistów przestała być wiarygodnymi obserwatorami i stała się zamiast tego grupą nagłaśniającą propagandę jednej z najbardziej nietolerancyjnych i agresywnych sił na ziemi. I to, jak powiadają oni, jest prawdziwy temat.


How the media makes the Israel story

The Atlantic, 30 listopada 2014

Wcześnieszy tekst Matti Friedmana w „Listach”: Były korespondent Associated Press wyjaśnia     



Matti Friedman

Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. sercem pisane Ola 2014-12-08
1. Bez komentarza zygmunt 2014-12-08







Poszukiwanie
Ja: Czego szukasz?
Hili: Patrzę gdzie jest kierowca.

Więcej

„Science”: rozszerzyć DEI
w STEMM
Jerry A. Coyne

(Żródło zdjęcia: Wikipedia)

Trwa walka pomiędzy prawdą (lub umiejętnościami) a sprawiedliwością społeczną, której przykładem jest słynny wykład Johna Haidta w Duke na temat dwóch typów podejść do edukacji. Tym razem jest to nowy artykuł w piśmie „Science”, w którym nalega się na rozszerzenie inicjatyw DEI [Diversity, Equity, Inclusion czyli Różnorodność, Równość, Włączenie. MK] w dziedzinach STEMM (nauka, technologia, inżynieria, matematyka i medycyna).

Więcej

Niebezpieczny pęd by
uratować Hamas
Allan M. Dershowitz

<span> Odejście administracji Bidena od pełnego wsparcia dla Izraela będzie kosztować więcej ofiar śmiertelnych wśród Palestyńczyków i Izraelczyków. Zachęci Hamas do dalszej walki i ciągłego odrzucania propozycji powrotu zakładników w zamian za humanitarne zawieszenie broni. Najnowsze dane pokazują, że to nie Izrael powoduje głód w Gazie, ale Hamas: „Hamas, który gromadzi żywność i okrada Gazańczyków, jest główną przyczyną cierpień Gazańczyków”. Na zdjęciu: mieszkaniec Gazy sprzedający na rynku leki z pomocy humanitarnej. (Zdjęcie: Twit</span>ter https://twitter.com/imshin/)

Odejście administracji Bidena od pełnego wsparcia dla Izraela będzie kosztować więcej ofiar śmiertelnych wśród Palestyńczyków i Izraelczyków. Zachęci Hamas do dalszej walki i ciągłego odrzucania propozycji powrotu zakładników w zamian za humanitarne zawieszenie broni. Przekona Hamas, że może wygrać wojnę, osłabić Izrael i stworzyć dystans między USA a Izraelem.

Gdyby administracja Bidena utrzymała silne poparcie dla zniszczenia Hamasu, jakie okazała bezpośrednio po 7 października, walki mogłyby już zakończyć się i wszyscy zakładnicy zostaliby zwróceni. Ale za każdym razem,  administracja Bidena osłabia swoje poparcie dla Izraela i wzmacnia to determinację Hamasu.

Więcej
Blue line

Hamas niszczy Gazę,
ale głosi „zwycięstwo”
Bassam Tawil

<span>Nie jest zaskoczeniem, że Hamas, wyraźnie podbudowany faktem, że Stany Zjednoczone są po jego stronie, zwiększył żądania. Teraz mówi, że chce jeszcze większych ustępstw ze strony Izraela. Gdzie jest jakakolwiek presja USA na Hamas, Iran czy Katar? Na zdjęciu: przywódca Hamasu w Gazie Jahja Sinwar (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo)</span>

Według doniesień wspierana przez Iran palestyńska grupa terrorystyczna Hamas przygotowuje się do zorganizowania wieców „zwycięstwa”, jeśli i kiedy tylko zakończy się wojna w Strefie Gazy. Jednak wielu Arabów wyśmiewa oczekiwane uroczystości Hamasu i oskarża tę grupę terrorystyczną i jej patronów w Teheranie o zniszczenie Strefy Gazy. „Przyjaciel z miasta Rafah powiedział mi, że widział duże znaki i banery drukowane/przygotowywane przez Hamas w celu zorganizowania „wieców zwycięstwa”. 

Więcej

Palestyńczycy  nie są
małymi dziećmi
Einat Wilf 

Przedstawiciel Hamasu, Osama Hamdan, konferencja prasowa w Bejrucie, 4 kwietnia 2024r. (Zrzut z ekranu wideo Al Dżaziry)


"Palestyńczycy są dorośli". Ze wszystkich pomysłów, które przez lata omawiałam, w książkach, esejach, rozmowach i na spotkaniach, odkryłam, że ta jedna idea reprezentuje mentalną barierę, którą niewielu jest w stanie przekroczyć. Lewicowi czy prawicowi, amerykańscy, europejscy, izraelscy rozmówcy myślą podobnie – w jakiś sposób idea, że Palestyńczycy są dorośli, że mogą mówić za siebie, że wiedzą, o co walczą, że mają jasno wyartykułowane cele, do których dążą z wytrwałością, wydaje się być o krok za daleko.

Więcej
Blue line

Ruchy masowe i tęsknota
do nienawiści
Andrzej Koraszewski

Wydawnictwo: Fundacja Lethe/Animi2, 2020r.

Rob Henderson jest doktorem psychologii. To, co go różni od innych psychologów, to życiorys. Syn koreańskiej prostytutki i narkomanki, pierwsze lata życia w przyczepie campingowej, potem domy rodzinne,  potem bezdomność, kradzieże, alkohol i narkotyki. Wreszcie wojsko i studia. Jego niedawno wydana autobiografia jest bestsellerem, ultrapostępowcy patrzą na niego podejrzliwie. Prawdę mówiąc, on na nich też. Henderson ukuł pojęcie luxury belief (luksusowy światopogląd lub luksusowe wierzenia). Żyjący w luksie chcą urządzać świat innym w oparciu o swoje wizje. Ten luksusowy światopogląd doprowadził już do  tego, że większość amerykańskich dzieci w rodzinach ubogich wychowuje się w rozbitych rodzinach bez ojca, że masowa oświata nie dostarcza wykształcenia, demokracja przestała być respektowana, powraca anarchia i przemoc. 

Więcej

Antonio Guterres i kochający
terror arcykapłan
Z materiałów MEMRI

Al-Tajjeb wita Guterresa (Zdjęcie: Facebook.com/OfficialAzharEg, 24 marca 2024)

Podczas podróży po Bliskim Wschodzie z okazji Ramadanu Sekretarz Generalny ONZ, Antonio Guterres, 24 marca 2024 r. spotkał się w Kairze z Szejkiem Al-Azhar, Ahmadem Al-Tajjebem, najwyższym autorytetem religijnym w świecie sunnickim. Po tym spotkaniu Guterres pochwalił Al-Tajjeba, mówiąc, że „jego nieustanne zaangażowanie na rzecz wspierania pokoju i solidarności musi być przykładem dla wszystkich”. Zrobił to mimo bezwarunkowego wsparcia wyrażonego przez Al-Tajjeba i kierowaną przez niego instytucję dla organizacji terrorystycznej Hamas.

W niniejszym raporcie dokonano przeglądu niedawnego spotkania Sekretarza Generalnego ONZ Guterresa z Szejkiem Al-Azhar  Al-Tajjebem oraz stanowisk wyrażonych przez tego ostatniego oraz przez instytucję, którą kieruje, na cześć Hamasu i przeciwko Izraelowi od 7 października.

Więcej

Ile jest wart
martwy Żyd?
Gadi Taub

Zdjęcia ofiar z miejsca festiwalu Nova w Re’im. (Źródło zdjęcia:: YONATAN SINDEL/FLASH90 via Jerusalem Post)

Lital Szemesz, prezenterka wiadomości telewizyjnych izraelskiego Channel 14, zna terror niemal z pierwszej ręki. W sierpniu ubiegłego roku jej życie nagle się zmieniło. „Byłam w domu, kiedy w grupach WhatsApp przedstawicieli mediów zaczęły krążyć wiadomości o dwóch ofiarach morderstwa” – wspomina Szemesz w swojej nowej książce (po hebrajsku). „Szokujące jest to, że sami Palestyńczycy na miejscu zrobili zdjęcia dowodów osobistych ofiar, a zdjęcia te również zostały szeroko rozpowszechnione. I tak oto na sofie w moim salonie nagle zobaczyłam ukochane twarze mojego wujka Silasa i jego syna Aviada. Do warsztatu, w którym naprawiali samochód, przybył terrorysta i zastrzelił ich z bliskiej odległości”. Następnego dnia – kontynuuje Szemesz – inny terrorysta zamordował jej nauczycielkę z przedszkola.

Więcej

Prawdziwy obraz wojny
na Bliskim Wschodzie
Matti Friedman

Irański „parlament” Majlis raduje się w niedzielę 14 kwietnia 2024r. z powodu ataku na Izrael. (Źródło zdjęcia: zrzut z ekranu wideo.)

JEROZOLIMA – Po nocy pełnej napięcia i huku nad głowami w Jerozolimie (w tym czasu spędzonego z rodziną w schronie, gdy syrena przeciwlotnicza wyła na ulicy, a Żelazna Kopuła pracowała nad głową) bezpośrednie konsekwencje bezprecedensowego irańskiego ataku na Izrael nie są jeszcze jasne. Ale jak błyskawica w ciemności, atak w końcu dał światu coś cennego: wgląd w prawdziwą wojnę na Bliskim Wschodzie.

Przez ostatnie sześć miesięcy, od czasu dokonanej przez Hamas masakry z 7 października, siły ideologiczne sprzymierzone przeciwko Izraelowi robiły wszystko, co w ich mocy, aby wyglądało to na wojnę, w której są dwie strony, a tymi stronami są izraelscy żołnierze i palestyńscy cywile. Ta kampania informacyjna jest tak samo ważna dla wrogów Izraela jak wojna fizyczna, ponieważ osłabia zachodnie poparcie, którego Izrael potrzebuje, aby wygrać i przetrwać.

Więcej

Zniszczenie irańskiego konsulatu
było całkowicie uzasadnione
Con Coughlin

<span>Zamach bombowy na konsulat Iranu w Damaszku w Syrii nie był, jak twierdzą Irańczycy, zwykłym atakiem na niewinną misję dyplomatyczną. Był to starannie ukierunkowany atak na kwaterę główną ekspansywnej siatki terrorystycznej, którą Teheran utworzył na całym Bliskim Wschodzie. Na zdjęciu: teren ambasady Iranu w Damaszku, 1 kwietnia 2024 r. po nalocie, który zniszczył budynek konsulatu. (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo)</span>

Zamach bombowy na konsulat Iranu w Damaszku w Syrii nie był, jak twierdzą Irańczycy, zwykłym atakiem na niewinną misję dyplomatyczną.

Był to starannie ukierunkowany atak na kwaterę główną ekspansywnej siatki terrorystycznej, którą Teheran utworzył na całym Bliskim Wschodzie.

Prawdziwy cel budynku konsulatu Iranu, przylegającego do ambasady Iranu w Damaszku, został ujawniony, gdy sami Irańczycy przyznali, że w nalocie zginęło dwóch wysokich dowódców elitarnej Siły Kuds irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), co powszechnie przypisuje się izraelskiemu lotnictwu.

Więcej

Co znaczy „żelazne”
wsparcie USA dla Izraela”
Elder of Ziyon


Prezydent Biden uwielbia używać słowa „żelazne poparcie”, mówiąc o wsparciu USA dla bezpieczeństwa Izraela.

 

Użył tego określenia podczas kampanii w 2019r., mówiąc, że jego administracja „[utrzyma] nasze żelazne zobowiązania na rzecz bezpieczeństwa Izraela, niezależnie od tego, jak bardzo nie zgadza się z jego obecnym przywódcą”.

 

Powtórzył to ponownie w latach 2021, 2022, 2023, w zeszłym tygodniu i wczoraj.

Więcej
Blue line

Irański atak
na Izrael
Andrzej Koraszewski

TEHRAN (Tasnim) – Dziesiątki rakiet balistycznych wystrzelonych przez Korpus Strażnikow Rewolucji Islamskiej uderzyło w cele na terenie okupowanej Palestyny – donosi Agencja Informacyjna Tasnim. W Izraelu nic o tym nie wiedzą. (Źródło zdjęcia: Tasnim News.)

Napięcie rosło od kilku dni. Zarówno izraelski, jak i amerykański wywiad wiedziały o przygotowaniach Iranu do ataku na Izrael. Wczoraj wieczorem z terenu Iranu wystrzelono serię dronów i rakiet, były pogłoski o wystrzeleniu rakiet supersonicznych, te jednak nie sprawdziły się. Dziś rano wiemy, że atak poszedł z Iranu, Iraku, Jemenu i Syrii. Niemal wszystkie drony i rakiety zostały zestrzelone przed dotarciem do izraelskiej przestrzeni powietrznej. W samym Izraelu w wyniku ataku poważnie ranna jest siedmioletnia beduińska dziewczynka.

Więcej

“GUARDIAN” podburza
antysemicką tłuszczę
Adam Levick

Kobieta przy trumnach Żydów zamordowanych w pogromie kieleckim w lipcu 1946 roku. Źródło zdjęcia: US Holocaust Memorial Museum.

Pierwsze znane oszczerstwo o rytuale krwi miało miejsce w 1144 r., kiedy w Norwich w Anglii znaleziono zamordowanego 12-letniego chłopca Williama. Chociaż nie było żadnych dowodów łączących Żydów z tym morderstwem, mnich Thomas z Monmouth odwiedził Norwich cztery lata później i oskarżył Żydów z miasta o torturowanie i zabicie chłopca. Wkrótce po całym kraju rozeszły się oskarżenia o mordy rytualne na dzieciach. Dodatkowe przypadki odnotowano w Anglii i całej Europie w XII i XIII wieku.

Więcej
Blue line

Palestyński plan „dwóch państw”:
oszukiwanie Zachodu
Richard Landes

Bill Clinton, Yitzhak Rabin i Yasser_Arafat przed Białym Domem, 13 września 1993r. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Jedną z wielkich nierozwiązanych zagadek XXI wieku jest to, dlaczego – skoro okazało się to tak wielką katastrofą – ktokolwiek, a tym bardziej cała falanga polityków, dyplomatów i „czyniących pokój”, wielokrotnie próbował wynegocjować porozumienie pokojowe między Izraelczykami a Palestyńczykami. Biorąc pod uwagę, że koncepcja opierała na wyrzeczeniu się przez Arafata i Palestyńczyków ich dążenia do zniszczenia Izraela, umożliwiając w ten sposób korzystne dla obu stron rozwiązanie problemu, oraz że Palestyńczycy wyraźnie nie wyrzekli się tego dążenia, ani formalnie, ani w praktyce.  

Więcej

Być może Izrael
jest bardziej etyczny?
Elder of Ziyon


Można zastanawiać się, czy krytyka Izraela ze strony Stanów Zjednoczonych i innych krajów zachodnich nie jest w znacznym stopniu funkcją ich własnych niedociągnięć w etyce wojennej w porównaniu z Izraelem. Przecież każda innowacja, jaką Izrael wymyśla, by zminimalizować liczbę ofiar śmiertelnych wśród cywilów – drony z głośnikami, „pukanie w dach”, obszerne mapy instruujące ludność cywilną, ostrzeganie nawet wtedy, gdy da to przewagę wrogowi, setki tysięcy telefonów wezwania i ulotki – muszą teraz być kopiowane przez wszystkie inne armie, ponieważ nie chcą wyglądać gorzej niż Izrael.

Więcej

Outsourcing: Zachód
nagradza zabijanie Żydów
Andrzej Koraszewski

Niewiele zdjęć pokazuje lepiej stosunek Zachodu do antyizraelskiego terroru jak to, na którym ewidentnie podpity wiceprezydent Biden, trzymając w objęciach roześmianego dyktatora Autonomii Palestyńskiej, rozmawia z zachwyconym prezydentem Barackiem Obamą. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Gdyby sześć miesięcy temu ktoś powiedział mi, że największa od zakończenia drugiej wojny światowej bestialska masakra Żydów spowoduje lawinowy wzrost antysemityzmu na świecie byłbym raczej sceptyczny. Ten fenomen jest zdumiewający. Czy wyjaśnia go skala izraelskiej reakcji na napaść na ich kraj przez ludobójczą armię? Czy umiemy zanalizować reakcje świata? Nasilanie się światowego antysemityzmu obserwujemy od początku tego stulecia. Czy to znaczy, że wcześniej był ten antysemityzm łagodny i nieszkodliwy?

Więcej

Przeciwni Hamasowi
Gazańczycy
Sheri Oz

<span>Zdjęcie zrobione przez IDF 5 listopada 2023r. (https://www.idf.il/146549)</span>

Czy Gazańczycy będą kiedykolwiek w stanie odwrócić katastrofę spowodowaną przez Hamas za dziesięć, sto lat lub kiedykolwiek i osiągnąć taki rodzaj ostatecznego zwycięstwa, jakim Niemcy i Japonia cieszyły się po przegranej II wojnie światowej?

„Potop Al-Aksa” – kryptonim, który Hamas nadał swojemu atakowi na Izrael z 7 października, stał się metaforą, po pierwsze, opisującą zalanie tuneli Hamasu w Gazie, które rzekomo rozważa Izrael. Po drugie, ze względu na zmieniające się przypływy i odpływy kontroli Hamasu nad ludnością Gazy.

Więcej

Dlaczego nauka powinna
być neutralna?
Jerry A. Coyne


Augustin Fuentes z pewnością stara się o tytuł Naukowca Roku ds. Sprawiedliwości Społecznej, co udokemtowałem  w wielu postach. Ilekroć pojawia się artykuł o fanatyzmie, rasizmie i seksizmie naukowców, w tym o Darwinie, lub gdy trzeba napisać artykuł wychwalający sprawiedliwość społeczną w nauce, ale który będzie miał niewielki lub żaden wpływ na społeczeństwo, prawdopodobnie znajdziesz tam nazwisko Fuentesa. (Jest profesorem antropologii w Princeton.)
W ramach swojej ostatniej próby wprowadzenia polityki do nauki napisał „e-list” do „Science”. Nie wiedziałem wcześniej o e-Listach, ale stanowią one „forum ciągłej oceny wzajemnej. 

Więcej

Dlaczego tak wielu
wierzy w kłamstwa Hamasu?
Brendan O'Neill

Zdjęcie z kamery przemysłowej na którym widać jak hamasowcy ciągną izraelskiego zakładnika na korytarzu szpitala. (Źródło: Wikipedia)

„Pozwólmy Hamasowi na wykorzystywanie szpitali do planowania swoich morderczych ataków na państwo żydowskie”. Niewiele osób spoza wewnętrznego kręgu Hamasu powiedziałoby coś takiego na głos. Niewielu ludzi wyraziłoby tak prowojenne, zbrodnicze stanowisko. Nikt, kto chce być uważany za osobę moralną, choć trochę przyzwoitą, nie zaangażowałby się w tak bezczelną apologetykę Hamasu. A jednak w istocie to właśnie mówi zachodnia klasa aktywistów, kiedy wścieka się na Izrael z powodu jego najazdów na szpital Al-Szifa. Mówią, że Izrael powinien się wycofać i pozwolić ludziom, którzy już są w szpitalu – czytaj Hamasowi – robić, co chcą. To postawa proterrorystyczna udająca aktywizm pokojowy.

Więcej

„Rewitalizowana” Autonomia
Palestyńska 
Itamar Marcus

Muna Al-Chalili

Autonomia Palestyńska ogłosiła utworzenie nowego rządu w ramach spełnienia amerykańskiego żądania dotyczącego „rewitalizacji” Autonomii Palestyńskiej. Jednak dla AP „rewitalizacja” nie wyklucza religijnego podżegania do terroru i demonizowania Żydów jako „małp i świń”, wspierania terroru i terrorystów lub odrzucania uznania Izraela jako państwa.

Więcej

„Cywilizacja i islam
to dwie różne rzeczy”
Anjuli Pandavar

Fathi Muhammad z rzeźbą Abu al 'Alaa al Ma'arri, 1944

Słowa cytowane w tytule to słowa ajatollaha Alego Sistaniego, skierowane do kanadyjskiego naukowca, „umiarkowanego muzułmanina”, który był na tyle naiwny, że odbył specjalną podróż do Nadżaf, żeby prosić o dyspensę i móc mówić o islamie w swoich wykładach. Relacja Abdulaziza Sachediny z tej rozmowy ocieka patosem.

Więcej
Blue line

Atak IDF na szpital
Al Szifa 
Seth Frantzman

Mapa kompleksu szpitala Al Szifa, tak opisana przez brytyjskich wikipedystów: „Mapa przekazana przez Izrael rzekomo militarnego wykorzystania kompleksu szpitala Al Szifa”. (Źródło: Wikipedia)

Operacja IDF na szpital Al Szifa, która rozpoczęła się 18 marca, doprowadziła do aresztowania setek terrorystów i zabicia około 200 osób w starciach i strzelaninach. W ciągu ostatnich kilku miesięcy terroryści powrócili do szpitala Al Szifa, prawdopodobnie zakładając, że teren szpitala będzie bezpieczny przed drugim izraelskim nalotem po zabezpieczeniu i oczyszczeniu terenu przez Izrael w listopadzie.

Więcej

Nagroda dla fotografa -
terrorysty
Jonathan S. Tobin

Shani Louk, obywatelka izraelsko-niemiecka zamordowana przez Hamas 7 października 2023 r. Źródło: za zgodą Nissima Louka.

Jaki jest obowiązek reportera lub fotografa wiadomości relacjonującego akt terroryzmu lub działań wojennych? Czy chodzi tylko o udokumentowanie tego, co się wydarzyło? A może istnieją jakieś ograniczenia dotyczące tego, co dziennikarz powinien zrobić, żeby zdobyć materiał lub obraz? Jak dziennikarz godzi prawo opinii publicznej do wiedzy i potrzebę dokumentowania momentów, które można uznać za część pierwszego szkicu historii, z innymi względami? Granica pomiędzy byciem  muchą na ścianie obserwującą wydarzenia, w których reporter/fotograf nie jest aktorem, w odróżnieniu od aktywnego uczestnictwa w nich, bywa czasem cienka jak włos. I jest mnóstwo sytuacji, kiedy niełatwo rozpoznać tę granicę.

Więcej

Kogo i czego uczy
historia?
Andrzej Koraszewski


Wielu zastanawiało się nad pytaniem, kto i dlaczego głosował w 2016 roku na Donalda Trumpa. Dziś wszystko wskazuje na to, że ta historia może się w listopadzie powtórzyć. W Stanach Zjednoczonych właśnie ukazała się nowa książka, której autorka raz jeszcze próbuje odpowiedzieć na pytanie, co i kogo skłania do takiego wyboru.  

Więcej

Wojna jakiej dotąd
nie było
Hillel Fuld


Ostrzeżenie!!!


To bardzo niepopularna opinia, która z pewnością rozgniewa wielu ludzi. 


Jedną z rzeczy, która najbardziej niepokoi mnie w tej wojnie, jest fakt, że tak długo trwa likwidowanie Hamasu. 

Po tych wszystkich wojnach, które wygraliśmy z wieloma armiami, a niektóre trwały zaledwie kilka dni, jak to się dzieje, że od tylu miesięcy toczymy wojnę z organizacją terrorystyczną, która nie jest nawet armią?

Czy Armia Obronna Izraela traci przewagę? Czy już straciła? Czy dawna, silna, odważna IDF należy już do przeszłości? 


Nie wiem jak wy, ale mnie ten problem dręczy od miesięcy.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Geneza i paradoksy
teizmu (III)
Lucjan Ferus

Nowe prawo międzynarodowe
tylko dla Izraela
Elder of Ziyon

Czy Darwin znowu
się myli?
Jerry A.Coyne 

Jesteśmy ofiarami i wszystko
jest usprawiedliwione
Daniel Greenfield

Tygodnik "Economist:
„Samotny Izrael ”
Jeff Jacoby

Globalny antysemityzm
i izolacja Izraela 
Jonathan S. Tobin

Poniedziałkowa tragedia
i historia amerykańskich pomyłek
Elder of Ziyon

Wybiórcze współczucie
czyli tylko dla Palestyńczyków
Hugh Fitzgerald

Czasami gwoździe, koparki,
czasami lalki, wstążki,
Athayde Tonhasca Júnior

Głos Ojca żołnierza,
który zginął w Gazie
Hagai Lober

Palestyńczyk
jak go widzą
Andrzej Koraszewski

Lordowie Haw-Haw
z Hamasu 
Brendan O'Neill

Kiedy zbrodnia
spektakularnie się opłaca
Majid Rafizadeh

Gaza: razzia 
jako wojna polityczna
Amir Taheri

Geneza i paradoksy
teizmu (II)
Lucjan Ferus

Blue line
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk