Prawda

Niedziela, 6 lipca 2025 - 17:03

« Poprzedni Następny »


GOŚĆ W SADZIE

Upiory religii


Lucjan Ferus 2014-03-08


Czyli jak kłamstwo zastąpiło Prawdę uważaną za objawioną

Motto:
„Kiedy widzisz, że zwycięża prawda,
pytaj jakie potężne kłamstwo za nią walczyło”.
Friedrich Nietzsche

Do tych głównych prawd religijnych należy jeszcze ta, iż człowiek dostał od Boga wolną wolę. Jest to jedna z ważniejszych prawd tej religii. I to jej właśnie chciałbym poświęcić ten tekst, gdyż ostatnio znów zaczął się ten problem pojawiać w komentarzach, świadcząc dobitnie, iż przynajmniej dla niektórych osób jest on ważny, aczkolwiek chyba nie do końca zrozumiały.


Warto zgłębiać myśli wielkich ludzi (przynajmniej od czasu do czasu), są to zazwyczaj perełki intelektu, potrafiące zawierać w kilku lub kilkunastu słowach głębokie treści, dotyczące naszego świata jak i nas samych. To na ich podstawie umysł i wyobraźnia uważnego czytelnika zostają „zapłodnione” wartościowymi przemyśleniami. Spełniają one rolę „intelektualnego zapłonu”, ożywczej iskry, pobudzającej nasz rozum i pomagającej mu wznieść się na wyższy poziom świadomości, a więc i człowieczeństwa.

Aby nie być gołosłownym posłużę się konkretnym przykładem, który wykorzystałem jako motto do niniejszego tekstu. Co można wywnioskować z tej niejednoznacznej i dość ogólnikowej wypowiedzi? Abstrahując od tego (nie no, w ten sposób to my się nie dogadamy panie Maksiu. A może jednak?) co miał na myśli sam Nietzsche formułując tę konstatację, pragnę przedstawić swoje przemyślenia, które z niej wynikły. Osobom wierzącym może wydawać się to niemożliwe, ale są w naszej narodowej religii (czyli katolicyzmie) takie „prawdy”, które bez pomocy kłamstwa nie miałyby żadnych szans zwyciężyć i przetrwać do dnia dzisiejszego.

Zacznę od małej ale ważnej dygresji: powyższa maksyma ma zastosowanie głównie w religii (również w polityce, ale to inna bajka), dlatego, iż to jej „prawdy” muszą być wspierane kłamstwem i siłą, gdyż nie można ich udowodnić w żaden przekonujący sposób. W innych dziedzinach (np. naukowych)  prawda doskonale broni się sama i nie musi za nią walczyć żadne potężne kłamstwo. Jest nawet odwrotnie i jak pisał Vanini: „Można ją badać ze wszystkich stron, nieustannie sprawdzać, poddawać próbom, ze wszystkich takich prób wyjdzie zwycięsko; można ją uczynić przedmiotem dyskusji i krytyki, dzięki nim będzie coraz jaśniej rozbłyskiwać” (A.Nowicki Vanini).

Z jaką zatem zwyciężającą prawdą mamy do czynienia w naszej religii? Oczywiście jest ich wiele i nie będę ich tu wszystkich przytaczał. Te główne wszyscy znamy: np., Bóg istnieje, jest on bytem osobowym, stwórcą naszego świata i nas – ludzi, a ci sprzeciwili mu się w raju i dostąpili upadku, który zaowocował grzechem pierworodnym człowieka. Od tego czasu rodzaj ludzki jest grzeszny i śmiertelny. Bóg więc wydał swego Syna na ofiarę odkupicielską, mającą zbawić tych, którzy w niego uwierzą, a wszystkich grzeszników i niewierzących w jego plan opatrznościowy względem ludzi, czeka zasłużona kara w ogniu piekielnym, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębami”, jak to obrazowo przedstawił Jezus w Ewangeliach.

Do tych głównych prawd religijnych należy jeszcze ta, iż człowiek dostał od Boga wolną wolę. Jest to jedna z ważniejszych prawd tej religii, chociaż trudno byłoby znaleźć jej potwierdzenie w Biblii. I to jej właśnie chciałbym poświęcić ten tekst, gdyż ostatnio znów zaczął się ten problem pojawiać w komentarzach, świadcząc dobitnie, iż przynajmniej dla niektórych osób jest on ważny, aczkolwiek chyba nie do końca zrozumiały. Zatem fakt, iż człowiek dostał od Boga wolną wolę, będzie w tym konkretnym przypadku ową zwycięską prawdą, która jako jedna z nielicznych dotrwała do naszych czasów (w historii tej religii zaistniało ok. 400 herezji, które zostały pokonane i wyparte).

Jakie zatem jest to potężne kłamstwo, które wspomagało powyższą prawdę? Otóż jest nim stwierdzenie, iż niewiara, czy też brak wiary w Boga jest największym grzechem, który powinien być najsurowiej karany przez Kościół (czyli śmiercią poprzez spalenie na stosie). Połączenie tego kłamstwa z tą teologiczną prawdą, poskutkowało największym złem, nękającym przez wiele wieków  znaczną część ludzkości, która podlegała wpływom Kościół katolickiego. 

Aby przybliżyć na czym polega potężna moc tego kłamstwa (w istocie było ich więcej, ale o tym potem), posłużę się konkretnym przykładem  św. Tomasza z Akwinu, który swój ponadprzeciętny umysł poświęcił służbie Kościołowi katolickiemu, (choć wydawało mu się, iż służy Bogu) w umacnianiu jego ziemskiej potęgi i to w bardzo niechlubnym aspekcie tej służby. Uzasadnił on bowiem rozumowo (czyli w logiczny sposób), iż Kościół ma prawo i obowiązek używać przemocy podczas swej ewangelizacyjnej misji, włącznie ze skazywaniem ludzi na tortury i śmierć na stosie.

Jednym słowem; stworzył on rozumowe uzasadnienie zbrodni dla instytucji Kościoła i to o tyle zbrodni doskonałej, iż opartej na niemożliwej do zweryfikowania „prawdzie” o istnieniu Boga, który swym autorytetem miałby jakoby wspierać te zbrodnicze działania. Przypomnę, iż jest to ten sam myśliciel, który jeden ze swoich słynnych „dowodów” na istnienie Boga zaczyna od słów: „Co do poznania istoty Bożej, najpierw należy przyjąć, że Bóg jest”. No, właśnie! Po cóż więc dowody?

„Idee, które przewodzą światu, przylatują lotem gołębia” (K. Marks) /../ „Wstrzymajmy ich lot i przyjrzyjmy się im dobrze” (Jean Fourastie). Przyjrzyjmy się więc temu „rozumowemu uzasadnieniu”, które jako jedno z dokonań tomizmu, chwalił nawet nasz wielki Rodak z Wadowic. Posłużę się w tym celu fragmentami eseju „Pominięta kwestia Tomasza z Akwinu”, wchodzącego w skład książki pt. „Ludzkie oblicza boskiej prawdy”, profesora filozofii katolickiej Jerzego Kopani. Autor tej ciekawej publikacji tak zaczyna ów esej:

„Tomasz z Akwinu służył Bogu z całą mocą swego rozumu i zwykł mawiać, że rozum jest najpiękniejszym tworem Boga /../ a jeśli jest to rozum człowieka wierzącego, wówczas staje się dla niego oczywiste, że droga poznania biegnie w tym samym kierunku co droga wiary, dzięki czemu uzyskać możemy jeden i jednolity obraz rzeczywistości – prawdę o Bogu i stworzeniu”.

Dla pełniejszego obrazu dodaje: „Pojęcie prawdy leży u podstaw europejskiej cywilizacji, jest jednym z pojęć, które współtworzą kształt filozoficznego myślenia”. Aż dochodzimy do meritum tego eseju: „Wielkiego i bolesnego problemu – ludzkiego odstępstwa od prawdy”. Autor tak pisze:


„Tak bardzo Bóg umiłował człowieka, że zechciał, by służył mu bez przymusu i dlatego obdarował go wolną wolą, dopuścił by mógł oddalić się od Prawdy i zbliżyć się do nicości. /../ Wszelako odróżniać powinniśmy tych, którzy odchodzą od Prawdy i tych, którzy Prawdy nie znają; pierwszych zwiemy heretykami /../ drugich zaś po prostu niewiernymi /../ Kwestię stosunku do niewierzących /../ Tomasz zaczyna od rozważenia czy niewiara jest grzechem i z właściwą sobie ścisłością rozgranicza /../ niewiarę jako prosty brak wiary i niewiarę jako przeciwieństwo wiary. /../ Oczywiście tacy niewierni są potępieni /../ wszelako z powodu niewiary jako takiej potępieni nie są.

Inaczej jest w przypadku tych, którzy słyszą Prawdę, lecz nie chcą Jej przyjąć, odmawiając posłuchania, a nawet wyrażając pogardę. Przecież powiedział Pan: „Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu” /../ Ten rodzaj niewiary stąd się wywodzi, iż człowiek sprzeciwia się wierze i dlatego ta niewiara jest grzechem /../ Niewiara jako grzech jest rezultatem pychy ludzkiej – zaślepiony pychą człowiek nie chce ukorzyć swego rozumu, poddając go zasadom wiary i zdrowemu osądowi Ojców Kościoła /../

Trzeba też z całym naciskiem powiedzieć, że niewiara jako przeciwieństwo wiary jest grzechem największym z możliwych. Każdy grzech sprowadza się bowiem w swej istocie do tego, iż człowiek odwraca się od Boga; a więc im większe oddalenie człowieka od Boga, tym większy grzech. Otóż nic tak nie oddala człowieka od Boga jak niewiara, gdyż pozbawia go ona prawdziwego poznania; jest więc niewiara grzechem największym”.

Pięknie się to zaczyna, prawda?: Bóg, który tak bardzo umiłował człowieka, iż obdarzył go wolną wolą, gdyż chciał aby ten służył mu  bez przymusu. Nawet w dalszej części eseju przytoczony jest fragment „Deklaracji o wolności religijnej”, przyjętej na Soborze Watykańskim II, mającej świadczyć, iż Kościół nie zszedł nigdy z drogi wytyczonej przez św. Tomasza: „Jednym z zasadniczych punktów nauki katolickiej, zawartym w słowie Bożym i nieustannie głoszonym przez Ojców jest zdanie, że człowiek powinien dobrowolnie odpowiedzieć Bogu wiarą; nikogo więc wbrew jego woli nie wolno do wiary przymuszać”. Do takiego wniosku prowadzi przesłanka, że wiara jest sprawą wolnej woli.

A zatem wydaje się, że wszystko gra, prawda?: Bóg chce aby człowiek dobrowolnie w niego wierzył i po to właśnie dał mu wolną wolę, Sobór Watykański II potwierdza swoim autorytetem, iż nikogo do wiary religijnej nie można przymuszać siłą, że człowiek dobrowolnie powinien odpowiedzieć Bogu wiarą, Jak więc mogło w powyższym kontekście wyjść św. Tomaszowi, iż niewiara jest największym z możliwych grzechów człowieka?! Czy to możliwe, aby ten święty mąż się pomylił w tej kwestii?

Oj, pomylił się i to jak! (o ile to w ogóle można nazwać pomyłką, a nie świadomym kłamstwem). Np. uznając, iż człowiek sprzeciwiając się Bogu popełnia największy z możliwych grzech i że jest on rezultatem pychy, gdyż jego rozum nie chce się ukorzyć – to jak wg tego „wielkiego myśliciela” miałby człowiek korzystać z danej mu przez Boga wolnej woli, gdyby nie mógł zrezygnować z odmowy wiary? Przecież cały sens dobrowolności wiary w Boga polega właśnie na tym, iż każdy przymus w tym względzie niweczy wolę Boga w tym aspekcie jego dzieła, jak i wolę Soboru Watykańskiego II wyrażoną w owej Deklaracji. Czyż nie tak?

Po drugie owo dziwne stwierdzenie Tomasza: „Każdy grzech sprowadza się w swej istocie do tego, iż człowiek odwraca się od Boga; a więc im większe oddalenie człowieka od Boga, tym większy grzech”. W jakiż to sposób człowiek może się „oddalić” od Boga, który wg nauki Kościoła wypełnia sobą całe swoje dzieło (wszechobecność), włącznie z naszymi umysłami, gdyż zna każdą naszą myśl zanim zarejestrowała ją nasza świadomość? Wygląda to tak, jakby jakaś postać z powieści chciała się „oddalić” od jej autora. Ewidentna bzdura,.. chyba, że Tomasz miał na myśli oddalenie się człowieka od Kościoła, który wg niego tożsamy jest z Bogiem?  To by wszystko tłumaczyło. 


Tym bardziej owa „pomyłka” jest widoczna, kiedy się weźmie pod uwagę katolicką definicję wiary religijnej: „Akt wiary jest to przyjęcie prawdy nadnaturalnej przez rozum, pod nakazem woli, pod wpływem łaski, ze względu na powagę Boga objawiającego”. Tak się składa, iż łaską Bóg obdarza kogo chce i kiedy chce: „Ja wyświadczam łaskę komu chcę i miłosierdzie nad kim się lituję. (Wybranie) więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale od Boga /../ A zatem komu chce okazuje miłosierdzie, a kogo chce czyni zatwardziałym” (Rzym 9,15-18).

Wystarczy zatem aby Bóg nie miał chęci obdarzyć kogoś łaską i jego akt wiary pryska jak przysłowiowa  mydlana bańka, ponieważ ani sam rozum, ani ludzka wola, same tu nic nie zdziałają! Nie mówiąc już o tym, gdy Bóg uczyni kogoś (z wiadomych tylko sobie powodów) zatwardziałym (jak np. faraona, aby mógł go doświadczyć wszystkimi plagami), wtedy nie żadne zaślepienie ludzkiego umysłu przez jego grzeszną i karygodną pychę, lecz palec boży, który jakże często dotyka różnych nieszczęśników. I mają wtedy przechlapane u swych bogobojnych bliźnich, którzy przypisują im pychę, podszepty szatana czy inne powody ich niewiary, nie biorąc pod uwagę tej najbardziej oczywistej: woli bożej w tym względzie. 

Czy ci apologetyczni autorzy nie wiedzą o tym? Ależ wiedzą, wiedzą! W tymże samym eseju jest napisane: „Skoro wszystko od Boga pochodzi, więc boskie myślenie jest przyczyną zaistnienia każdej rzeczy i każdej myśli”. A w Biblii jest takie oto stwierdzenie: „Wiem Panie, że to nie człowiek wyznacza swą drogę i nie w jego mocy leży kierować swoimi krokami” (Jr 10,23). Zatem można śmiało przyjąć, iż św. Tomasz (świadomie lub nie) zamienił bożą prawdę o wolnej woli danej człowiekowi po to, by służył mu dobrowolnie i bez przymusu, w „logicznie uzasadnione” kłamstwo, mówiące, iż człowiek musi wierzyć w Boga, inaczej popełnia najcięższy z możliwych grzech. Konsekwencje owego kłamstwa – jak się okaże – będą przerażające dla znacznej części ludzkości i to przez wiele, wiele wieków. Dalej autor owego eseju tak pisze:

„Zauważmy bowiem: skoro nieznajomość Prawdy sprawia, że człowiek pozostaje niby w gęstych ciemnościach, to czyż nie należy wyprowadzić go na Światło, choćby używając przymusu, jeśli on sam nie potrafi ocenić właściwie swego stanu? /../ Czyż nie zatrzymamy niewidomego kroczącego ku przepaści, nawet jeśli będzie się opierał, błędnie sądząc, że idzie drogą właściwą? /../ To był zawsze wielki problem brata Tomasza – jak wykazać mocą przyrodzonego rozumu, że błąd popełniają ci, którzy nie uznają Prawdy. To był jeden z najważniejszych celów jego trudu myślowego. Cóż jednak począć z tymi, którzy ze złej woli od Prawdy odchodzą? Jak wykazano trwanie w herezji jest winą największą z możliwych, zatem i na stosowną karę zasługuje”.

W tym miejscu brat Tomasz znów posługuje się analogią pokazującą, iż większą zbrodnią jest fałszowanie wiary niż pieniędzy, z której to analogii ma wynikać jasno, że „O wiele bardziej godzi się i należy heretyków nie tylko obłożyć klątwą, lecz także ukarać śmiercią /../ jasne jest więc, że Kościół słusznie czyni, gdy mając na względzie zarówno ukaranie heretyka, jak zbawienie pobożnych, mocą klątwy usuwa go ze społeczności wiernych i następnie przekazuje władzy świeckiej, gdyż jest on od tej chwili /../ tym, który musi być śmiercią usunięty z tego świata”.      

Następne akapity poświęcone są logicznym uzasadnieniom, dlaczego heretycy-recydywiści wyjątkowo zasługują na śmierć, a konkluzja owego wywodu jest następująca: „Dlatego śmierć heretyka konieczna jest zarówno z uwagi na jego zbawienie, jak i ze względu na zbawienie innych. Nie sposób podważyć tego rozumowania” /../ Zatem konkluzja jest oczywista i jednoznaczna: „Tak więc karanie heretyków śmiercią słuszne jest i zbawienne. W świetle płonącego stosu tym jaśniej ukazuje się Prawda, a gorejący heretyk, mając nadal drogę do zbawienia otwartą, samym sobą zaświadcza, że ci, którzy mu stos zgotowali, tak wielką miłość ku niemu żywią, iż zmuszeni byli poświęcić jego ciało, byle mu duszę od zatracenia uratować”.

Kawał „pięknego” rozumowania, nieprawdaż? Św. Tomasz nie ma najmniejszych nawet wątpliwości, iż Bóg istnieje i że jest on taki, jakim go sobie wyobraża. Już nie mówi się tutaj o tym, że po to dał on człowiekowi wolną wolę, aby ten służył mu dobrowolnie i bez przymusu,.. że nikogo nie można  wbrew jego woli przymuszać siłą do wiary religijnej – natomiast jest dużo o tym, że niewiara w Boga jest najcięższym z możliwych grzechów, który musi być ukarany najwyższą z kar – śmiercią.

Używa się natomiast określeń typu: „Jak wykazano trwanie w herezji jest winą największą z możliwych, zatem i na stosowną karę zasługuje”. Nie ważne, iż „wykazano” to w sposób pokrętny i fałszywy, ważne że wykazano!  Ponieważ „ci, których obdarzył Bóg łaską wiary silnej, mają obowiązek podtrzymywania siłą słabnących. Tak więc jedno z dwojga: albo wyznajemy Prawdę, albo przyjmujemy postawę Piłata”. Zauważyłem znamienną rzecz: kiedy określenie „prawda” pisane jest z dużej litery, należy przyglądać się temu z natężoną uwagą, bo zazwyczaj jest to sygnał, że wbrew pozorom wcale nie chodzi o prawdę, lecz o zaznaczenie autorytetu, który ma świadczyć o prawdzie.

W taki więc pokrętny (i podstępny zarazem) sposób prawda o wolnej woli człowieka została zastąpiona kłamstwem o podporządkowaniu się Kościołowi, który w ten sposób przyznał sobie prawo do narzucania mu siłą wiary religijnej, pod groźbą klątwy i kary śmierci na stosie. Nic to, że w Biblii napisano: „Bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakże by coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jakby się zachowało, czego byś nie wezwał?”. Nic to, że VI przykazanie Dekalogu stanowi: „Nie będziesz zabijał!”.

Nawet nie pomogło zawarte w tymże eseju doskonałe kryterium prawdy objawionej, które w ten sposób zostało przez jego autora sformułowane: „Jeżeli ludzka prawda prowadzi do zbrodni, to nie jest ona Prawdą /../ Jeżeli prawda tego oto człowieka może prowadzić do zbrodni, to nie jest ona Prawdą”. Czy trzeba czegoś więcej, aby właściwie ocenić dokonania tego wielkiego człowieka Kościoła, jak i samego Kościoła katolickiego? To wszystko nie ma znaczenia, gdyż ta religia i ten Kościół jest ponad prawami bożymi i ma własne prawa, między innymi te, które sformułował św. Tomasz. Jakie są tego konsekwencje w historii naszej cywilizacji? Przerażające i tragiczne! Posłużę się tylko paroma cytatami, chociaż mógłbym ich przytoczyć mnóstwo:          

„Kościół dowiódł całą swoją historią, że jest symbolem, ucieleśnieniem i absolutnym mistrzem zbrodni dziejowej! /../ Teoretycznie chrześcijaństwo jest najbardziej pokojową, ale w praktyce najkrwawszą religią w dziejach świata. Uczciwi badacze podkreślali to niejednokrotnie. Angielski historyk Wiliam E.H.Lecky: /../ „Kościół zadał ludziom więcej niezasłużonych cierpień, niż jakakolwiek inna religia”. A niemiecki teolog Bruno Bauer przyznaje: „Żadna religia nie pochłonęła tylu ofiar w ludziach, i tak haniebnie ich wymordowując, jak ta, która szczyci się przezwyciężeniem śmierci na zawsze”.

„Z całą pewnością i bez żadnego uproszczenia można by stwierdzić, że Kościół, w tym szczególnie Kościół katolicki, stworzył najstraszniejszy w dziejach ludzkości mechanizm struktur władzy i właściwą temu doktrynę moralną, której metodą była zbrodnia. Zbrodnicze i antyludzkie systemy polityczne XX wieku, hitleryzm i stalinizm, całymi garściami czerpały z doświadczeń Kościoła, dokonując eksterminacji całych narodów, a zwłaszcza wszystkich tych, których posądzono o nieposłuszeństwo i nieprawomyślność. Getta, żółte gwiazdy, obozy eksterminacyjne, a nade wszystko myśl usprawiedliwiającą zbrodnię i uzasadniającą potrzebę zbrodni, nie są wynalazkiem dwudziestego stulecia. Wszystko to dobrze jest znane z dziejów Kościoła”. (Karlheinz Deschner Opus diaboli).

Ale to jeszcze nie wszystko. Jak to w życiu bywa, jedno kłamstwo często nie wystarczy do przeforsowania niektórych (szczególnie religijnych) poglądów. I tak było w tym przypadku: jednym z większych zakłamań religii jest to, co Lequier ujął w stwierdzeniu: „Gdy się wierzy, że posiadło się prawdę, trzeba wiedzieć, że się w to wierzy, a nie, że się to wie”. Dlaczego to takie ważne?  Ponieważ wiedza = pewność, a wiara = niepewność (czyli brak dostatecznej pewności). Tymczasem religia fałszuje tę zależność, uznając wiarę religijną za synonim pewności i to pewności absolutnej.

Powinno być tak, że skoro światopogląd religijny opiera się jedynie na wierze, to wszelkie zachowania i działania kapłanów jak i wiernych powinny odzwierciedlać tę zależność. Skoro nie mają oni całkowitej pewności, że to w co wierzą jest prawdziwe i realne, że odnosi się do jakiegoś konkretnego aspektu naszej rzeczywistości – powinni w swoich poglądach przejawiać daleko idącą tolerancję dla odmiennej myśli (wszak „Niepewność jest matką tolerancji”, jak to ujął E.M.Remark). Lecz co najistotniejsze nie powinni podejmować takich decyzji i działań, które mogą wynikać jedynie z absolutnej pewności, że to co się czyni ma całkowite uzasadnienie w takiej czy innej prawdzie, którą w dostępny sposób można zweryfikować naszym rozumem i naszymi zmysłami.

Religie opierając się wyłącznie na wierze, tej całkowitej pewności nie mają, natomiast zachowują się zawsze tak, jakby ją miały. Czyli podejmują działania nieodwracalne, a więc takie, których nie sposób naprawić, gdyby się okazało, iż nie mają racji (np. zabijanie ludzi i to nierzadko na masową skalę, niszczenie całych kultur, eksterminacje i aneksje narodów). Zatem tym następnym potężnym kłamstwem, które walczyło (i walczy nadal) za religijną wiarę, jest umiejętnie wpajane wiernym przez duszpasterzy przekonanie, że wiara religijna jest synonimem pewności.

Czas na podsumowanie. Nietrudno się zorientować, że jedyną rzeczywistą prawdą, która tu występowała była ta, że wszystkie „prawdy” religijne opierają się na wierze, nie mając na swe poparcie żadnych dowodów. Dlatego aby nie wyszło na jaw, iż wiara religijna nie opiera się na absolutnej pewności musiały za nią walczyć inne potężne kłamstwa, które tu przedstawiłem.I to głównie dzięki ich pomocy zawsze zwyciężają religijne „prawdy”, wspierane dodatkowo siłą instytucji Kościoła, która się bierze z odwiecznego sojuszu ołtarza z tronem.

Tylko co to ma wspólnego z wolną wolą człowieka? Jak pokazuje niechlubna historia tejże religii, chodziło w tym przypadku jedynie o podporządkowanie ludzi Kościołowi katolickiemu i stworzenie mu możliwości egzekwowania tego prawa siłą i usankcjonowanym przymusem, wytłumaczonym dla niepoznaki wolą Boga w tym względzie. Ten kto zna dobrze Biblię i krwawą, pełną przemocy historię Kościoła katolickiego, wie dobrze, iż tak naprawdę człowiek nigdy nie miał wolnej woli w kwestiach wiary, w kwestiach religijnych. Czyż wierni nie modlą się do swego Boga: „Bądź wola Twoja, jako na ziemi, tako i w niebie?”. Czy ta modlitwa nie wyraża rezygnacji z wolnej woli wiernych na rzecz ich Boga?

Niestety wyraża, bowiem idea wolnej woli człowieka (całkowicie pozbawiona sensu w kontekście wolnej woli Boga), po to została wymyślona przez kapłanów, aby móc obciążyć winą i odpowiedzialnością człowieka, a nie jego Stwórcę, za zło istniejące w jego dziele. Jej główne zakłamanie polega na tym, iż religie rządząc ludźmi z pozycji władzy w imieniu Boga, nigdy nie pozwoliły mu na pełną realizację swej wolnej woli. Zawsze dominowała wola Boga (czytaj: kapłanów), co najlepiej oddaje słynny fragment z Listu do Rzymian 9,19,20:           

„Któż bowiem woli jego może się sprzeciwić? Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: „Dlaczego mnie takim uczyniłeś?”.

Cóż można do tego dodać? Mam nadzieję, iż ów tekst wystarczająco dobrze pokazuje w jaki sposób Kościół katolicki rozumie „wolną wolę” człowieka, jak i jego „niezbywalne prawo” do jej realizacji. Kto chce wiedzieć więcej o tym aspekcie naszej religii, niech pozna jej historię.

Legenda mówi, iż na jakiś czas przed śmiercią św. Tomasz zamilkł całkowicie, a na łożu śmierci podobno wyszeptał: „Wszystko to słoma tylko…”, mając zapewne na myśli swoje dokonania. Podejrzewam, iż mógł mu się ukazać szatan i uświadomić mu gorzką prawdę, że bardzo się mylił w swej pysze mniemając, że służy swym umysłem Bogu, opracowując dla Kościoła straszliwy mechanizm zbrodni. Tym bardziej perfidny, iż działający w imieniu Boga i wykorzystujący Jego autorytet. Podczas gdy tak naprawdę służył tylko ziemskiemu interesowi Kościoła katolickiego i nic poza tym.

Mówi się, że kiedy rozum śpi, budzą się upiory. Zapewne jest to prawda, z tym, że upiory o których tutaj piszę nie pojawiły się w naszej rzeczywistości znikąd, kiedy rozum człowieka był uśpiony, lecz są – przyznajmy to otwarcie – produktem chorych umysłów, które nie były w stanie odróżnić fikcji od rzeczywistości (tworów zrodzonych wyobraźnią ludzką) od realnego świata. A konsekwencje tego zawsze były i są nadal przerażające. A jakie są tego skutki, każdy widzi, choć nie każdy zdaje sobie sprawę z ich przyczyny.

------ /// ------

„Po raz setny powtarzam: nie czyni się przysługi Bogu, czyniąc źle ludziom”

Wolter

Lucjan Ferus

Wieloletni autor portalu racjonlista.pl , gdzie czytelnik może znaleść jego 130 artykułów, publikowanych w latach 2002-2013. (Ostatni tekst publikowany w "Racjonaliście" 10 grudnia 2013r.)


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
3. Bezbłędna logika pawel_wr 2014-03-10
2. Autor jak zwykle w wyśmienitej formie. Pkor 2014-03-08
1. Dziękuję kika 2014-03-08




Kotlet

Ja: Nie chce mi się jeść, chcesz mój kotlet.

HilI: Tylko jeśli się przy tym upierasz.

DZIŚ NIEDZIELA, CHRZEŚCIJAŃSKI DZIEŃ ŚWIĘTY, PODOBNIE JAK RICHARD DAWKINS, JESTEM KULTUROWYTM CHRZEŚCIJANINEM, WIĘC DZIŚ NIE MA NOWYCH ARTYKUŁÓW. DO ZOBACZENIA JUTRO.     

Więcej




Ławka

Hili: Tak rzadko tu teraz siadasz.

Ja: Zmieniam obyczaje.

Więcej

Gwałt, wcale tak bardzo
nie posunęliśmy się do przodu!
Phyllis Chesler

Sean John Combs, znany jako Puff Daddy, P. Diddy, Puffy i Diddy – amerykański producent muzyczny, raper i aktor. Combs został aresztowany i oskarżony 16 września 2024 r. o wymuszenia, handel ludźmi siłą i transport w celach prostytucji. 2 lipca 2025 r., po trzech dniach narad, ława przysięgłych uznała Combsa za winnego dwóch zarzutów transportu w celach prostytucji z udziałem Ventury, innej byłej dziewczyny i pracowników seksualnych, ale nie uznała go za winnego spisku w celu wymuszenia okupu i zarzutów handlu ludźmi. Tego samego dnia Combsowi odmówiono zwolnienia za kaucją i nakazano mu pozostanie w areszcie do czasu ogłoszenia wyroku, który ma się odbyć 3 października. 

Odpowiadając na mój artykuł o katastrofie „Freak-off” z udziałem Diddy’ego, wielu czytelników pisało do mnie prywatnie. Zgadzali się z tym, co napisałam – ale jedna kobieta przesłała wyjątkowo niepokojący komentarz. Oczywiście ma pełne prawo do własnego zdania, ale przypomniała mi nieodżałowaną Margaret Mead, z którą kiedyś debatowałam – w 1977 roku. Mead wierzyła, że jeśli kobieta została zgwałcona, to zasłużyła na to; „musiała naruszyć jakieś tabu”.

Więcej
Blue line

Jak zła terapia przejęła
kontrolę nad szkołami
Coleman Hughes

Coleman Hughes (Źródło: wikipedia)

Oto metoda: wyobraź sobie, że poziom każdego z tych czterech bożków w twoim życiu spada do średniej krajowej. Jak bolesne byłoby to dla ciebie w każdym z przypadków? Jak bardzo cierpiałbyś, mając jedynie przeciętną ilość władzy? Bogactwa? Przyjemności? Honoru? (Z drugiej strony, jeśli jesteś poniżej średniej w którejś z tych kategorii, którą najbardziej chciałbyś zwiększyć?)

Gdy Brooks zadał mi to pytanie, moją pierwszą myślą było to, że utrata władzy w ogóle by mnie nie ruszyła. Nigdy mnie to specjalnie nie pociągało. Przez lata miałem własny zespół, ale o wiele bardziej lubiłem być muzykiem wspierającym w cudzych projektach. Uwielbiam prowadzić podcast, ale nie przepadam za byciem jego szefem.

Więcej

Sprawozdanie
"Pana Nie wiem”
Andrzej Koraszewski


Pozwólcie, że wyjaśnię. Jak wyjaśnić siedmioletniemu chłopcu, kim jestem? Z jednej strony siwy obcy staruch, z drugiej – inteligentny siedmiolatek, syn cudownej przyjaciółki, która na upartego mogłaby być moją wnuczką. Jego matkę znam od czasu, kiedy miała czternaście lat, a nasze gęby rozjaśniały się zawsze przy każdym spotkaniu. Wczoraj wpadła, a raczej – kazałem jej przyjść do mnie, bo spotkanie na ulicy czy w sklepie groziło cyrkiem wspólnego, publicznego płaczu. Samotnie wychowuje syna i gadała o nim bez końca. Rozstaliśmy się jej stanowczym stwierdzeniem: „Następne spotkanie u mnie, będzie prawdziwa kawa, a nie to twoje rozpuszczalne świństwo”. Wróciłem do roboty, a gdzieś z tyłu głowy pytanie: jak też ja się przedstawię młodemu człowiekowi, który niedawno stracił dziadka i prawdopodobnie ma ograniczoną ochotę na rozmowę ze starym obcym dziadem? Trzeba się będzie jakoś przedstawić, ale jak?

Więcej
Blue line

To jest
antyfaszysta
Brendan O'Neill


Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwego antyfaszystę, zapomnij o pozerach i nienawistnikach z Glastonbury – spójrz raczej na krótkie, odważne życie Yisraela Natana Rosenfelda. Gdy „antyfaszyzm” dla ospałych narcyzów z zachodniej lewicy oznacza jedynie wycie „Fuck Farage” i jedzenie wegańskich lodów na festiwalu muzycznym, dla Natana oznaczał wstąpienie do wojska i walkę przeciw ludziom, którzy dokonali największej rzezi Żydów od czasu Holocaustu. W obliczu rasistowskich kłamstw naszych elit, które oczerniają IDF jako ludobójczych demonów, Natan – ten współczesny Machabeusz – walczył za swój naród i swój lud przeciw ich faszystowskim prześladowcom. Jego niezwykła odwaga okrywa hańbą nikczemników z Glastonbury, którzy życzyli mu śmierci.]


Nazwisko, które powinniśmy zapamiętać z tego weekendu, to nie Bob Vylan. Ani Pascal Robinson-Foster – tak naprawdę nazywa się ów punk nienawidzący Izraela, który wzbudził takie oburzenie na Glastonbury. 

Więcej

Bitwa
o "Palestynę"
Ivan Bassov


Jak niezrozumiana nazwa stała się bronią — i dlaczego Żydzi powinni ją odzyskać


Nazwa „Palestyna” stała się w żydowskim dyskursie głęboko polaryzującym terminem. U części Żydów samo jej wypowiedzenie wywołuje dyskomfort, a nawet wrogość. Reakcja ta wynika często z jej skojarzenia z retoryką antysyjonistyczną lub antysemicką — zwłaszcza w kontekście współczesnych ruchów politycznych. Termin ten bywa postrzegany jako zakwestionowanie legalności istnienia Izraela — a nawet samej żydowskiej tożsamości narodowej.


Jednak ta reakcja nie ma wyłącznie charakteru politycznego. Jest również emocjonalna, historyczna i głęboko symboliczna.

Więcej

Media odmawiają publikacji
fikcyjnego „rysunku Mahometa”
Elder of Ziyon


BBC: "Czterech pracowników satyrycznego magazynu w Turcji zostało aresztowanych za opublikowanie rysunku, który rzekomo przedstawia proroka Mahometa – postać świętą w islamie, którego wizerunek jest kwestią głęboko kontrowersyjną. Turecki minister spraw wewnętrznych Ali Yerlikaya potępił rysunek opublikowany przez magazyn LeMan, nazywając go 'bezczelnym' i ogłosił, że zatrzymano redaktora naczelnego, grafika, dyrektora instytucjonalnego oraz rysownika."

Więcej

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie II
Andrzej Koraszewski


Wojna sześciodniowa na Bliskim Wschodzie spowodowała długotrwałe turbulencje w Europie Wschodniej. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu cioci Mani na Pięknej. Pokój, kuchnia, łazienka i my we dwoje. Ciocia Mania to osobny rozdział. Małgorzata nie darzyła jej sympatią. Żydo-komuna w całej krasie. Powojenne życie spędziła w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Komunistką była przed wojną (światową), podczas wojny była w ZSRR, gdzie towarzysz Stalin uleczył ją z komunizmu. Małgorzata nie chciała się nawet interesować, dlaczego polazła do bezpieki, a Anna tylko się krzywiła. Tak czy inaczej, ciocia Mania wzięła przedwczesną emeryturę i pojechała turystycznie do Izraela. Małgorzata miała opiekować się mieszkaniem, więc przynajmniej chwilowo objęliśmy mienie pobezpieczniackie.

Więcej

Jak zmieniono Izrael
w krynicę zła
Daniel Ben-Ami


Od 7 października i początku wojny Izraela z Hamasem zachodni „postępowcy” zwrócili się przeciwko państwu żydowskiemu. Na ulicach i w mediach natężenie i gwałtowność nienawiści wobec Izraela – a nierzadko także wobec Żydów – bywały wręcz przytłaczające.


Czasem wręcz trudno pojąć naturę współczesnej nienawiści do Żydów. Jest tak powszechna i wszechogarniająca. Niemniej wciąż możliwe jest wyodrębnienie głównych elementów „postępowej” krytyki Izraela – a ściślej tego, co gdzie indziej nazywam „woke'owym antysemityzmem”.

U jego podstaw leży przekonanie, że Izrael jest ucieleśnieniem zła. Że jest państwem skrajnie nikczemnym. Widać to w sposobie, w jaki przeciwnicy Izraela już nie krytykują go według jakichkolwiek normalnych standardów. Nie ograniczają się do potępienia rządu Izraela, jego polityki czy działań w Gazie. Nie krytykują Izraela tak, jak krytykowane bywają inne państwa. Nie – krytycy Izraela przedstawiają go jako źródło całego zła tego świata. Widać to choćby na diagramie, który krążył w zeszłe lato w środowiskach antyizraelskich. „Palestyna to klucz” – głosił tytuł, sugerując, że to właśnie ten temat „łączy wszystko”.

Więcej

Empatia to piękna rzecz
– póki nie zbrzydnie
Lucy Tabrizi


Na Zachodzie zbudowaliśmy cały nasz moralny system wartości wokół empatii. Wychwalamy ją. Nagłaśniamy. Czcimy. Ale gdzieś po drodze empatia przestała być cnotą, a stała się słabością – podatną na przejęcie i wykorzystanie przeciwko nam.


Znam empatię. Żyłam nią. Wywodzę się z kręgów obrońców praw zwierząt; moje dawne konto nosiło nazwę „compassionate living” (współczujące życie), jeśli to cokolwiek mówi. Spędzałam godziny oglądając nagrania z rzeźni, przyglądając się cierpieniu, od którego większość ludzi odwraca wzrok. Stałam kiedyś po kolana w zakrwawionej wodzie morskiej, filmując ciężarną wielorybicę w agonii. Zginęła. Zostały mi po tym objawy PTSD.

Jestem też matką. Sama myśl o cierpieniu moich dzieci jest nie do zniesienia. 

Więcej
Blue line

Irlandia wprowadza ustawę
'nie kupuj u Żyda'
Hank Berrien


Po raz pierwszy od klęski nazistowskich Niemiec jakikolwiek europejski rząd promuje prawo, które wprost nawołuje do bojkotu towarów produkowanych przez Żydów.

Więcej

Antysemityzm
i syjonofobia
Ivan Bassov


Od supersesjonizmu do wymazywania: jak teologia zastępstwa napędza nienawiść wobec Żydów i ich państwa.

Często słyszymy: „Nie jestem antysemitą, jestem tylko antysyjonistą”. To rozróżnienie – regularnie wykorzystywane jako retoryczna zasłona dymna – dziś się rozpada. Współczesna wrogość wobec Żydów coraz częściej wyraża się nie przez dawne obelgi, lecz poprzez obsesyjny sprzeciw wobec ich państwa. Dlatego potrzebujemy nowego języka, który odzwierciedla tę zmianę. Wiele osób twierdzących, że sprzeciwia się „tylko Izraelowi”, przejawia tak głęboką, nieproporcjonalną wrogość, że zasługuje ona na własną nazwę: syjonofobia.

Więcej
Blue line

Wyciek informacji z CNN
to negacjonizm
Bob Goldberg

Irańska instalacja nuklearna, przed jej zniszczeniem.

Podczas gdy izraelska i amerykańska precyzja w działaniu niszczyły infrastrukturę Iranu, prasa spieszyła się, by naprawić reputację teokracji.

Media wykonały swoją robotę dobrze — dla Teheranu.

Udało im się przedstawić niszczycielski, precyzyjny atak na irańską infrastrukturę nuklearną i system dowodzenia jako kosztowną stratę czasu. Na podstawie jednej wstępnej, wywiadowczej oceny szkód w irańskich operacjach nuklearnych, udostępnionej wszystkim czołowym mediom jednocześnie, dziennikarze sumiennie przekazali komunikat: ataki Izraela i USA opóźniły Iran zaledwie o kilka miesięcy.

Więcej

Prawdziwa
historia syjonizmu
Cheryl E. 


Wszyscy słyszeliśmy, jak ignoranci opowiadali, że pewnego dnia w 1897 roku grupa żydowskich syjonistów z Europy Wschodniej obudziła się i postanowiła rozpocząć ruch mający na celu zmuszenie i zmanipulowanie całego świata, by „ukradł” arabską ziemię – tylko dlatego, że ci źli żydowscy syjoniści chcieli odzyskać ziemię, na której żyli ich przodkowie i z której zostali wygnani niemal 1800 lat wcześniej.

Więcej

Aktywiści pro-palestyńscy
dali się nabrać
Ahmed Fouad Alkhatib


Islamska Republika Iranu nigdy nie zaprzestanie mieszania się w sprawę palestyńską, ponieważ Teheran potrzebuje tego konfliktu, by zasilać swoją machinę propagandową. W rzeczywistości bezpieczna, stabilna i niezależna Palestyna pozostanie odległą możliwością, dopóki Islamska Republika istnieje w swojej obecnej formie i może utrzymywać pozory poparcia dla Palestyńczyków. Tylko poprzez napiętnowanie tego złowrogiego reżimu i zdystansowanie się od niego ruch pro-palestyński ma szansę stać się skuteczny.

Więcej

Przeczytaj konstytucję
Iranu i rozbij reżim
I. Marcus i B. Siegel


Chociaż niedawna porażka sojuszniczych ugrupowań Iranu — Hamasu, Hezbollahu i Syrii Asada — przyniosła ulgę wielu osobom, zwłaszcza w Izraelu, to świętowanie jest nadal przedwczesne.
Cele Iranu nie zmieniły się tylko z powodu upadku jego pełnomocników. Prawdziwe zagrożenie, jakie Islamska Republika nadal stwarza dla całej ludzkości, leży na stole w jej podstawowym dokumencie — konstytucji. Przyjęta w 1979 r. i zmieniona w 1989 r. Konstytucja Islamskiej Republiki Iranu stanowi jasną artykulację przyszłego porządku świata, który Iran uważa za swój cel: najpierw narzucić go światu islamskiemu, a następnie całej ludzkości.

Więcej

Nienawiść do Żydów
w tureckich mediach
Elder of Ziyon



Po raz kolejny tureckie media wyprzedziły inne kraje i zostały światowym mistrzem w kwestii antysemityzmu.


Mają go więcej niż Iran. Więcej niż Jordania. Więcej niż Jemen.


Oto kilka ostatnich tureckich wyczynów.


A tu prawdziwa ilustracja 
artykułu w gazecie Aydinlik na temat tego, jak żydowscy miliarderzy rzekomo finansują Izrael:

Więcej

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie
Andrzej Koraszewski


Dawno, dawno temu był sobie w Polsce komunizm. To nie był ruski komunizm, to nie był afrykański komunizm, ani jugosłowiański komunizm. To był nasz polski komunizm. Komunistów w Polsce nie widziałem. Byli oportuniści, mnóstwo łajdaków, byli marzyciele tacy jak Jacek Kuroń, urzeczeni utopią i chcący budować utopię, byli durnie tacy jak ja, którzy dali się nabrać na pomysł rewizjonizmu, czyli rozmiękczania tego od środka. (O tej mojej przygodzie z rewizjonizmem może będzie kiedyś osobno.)

Więcej

Reakcje ONZ na ataki
Iranu na izraelskich cywilów
UN Watch


Trzynastego czerwca 2025 r. Izrael rozpoczął operację Wstający Lew, prewencyjny atak militarny na irański program broni jądrowej, kilka godzin po tym, jak Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ONZ (MAEA) po raz pierwszy od 20 lat ogłosiła, że Iran naruszył porozumienie. Precyzyjne ataki zostały przeprowadzone przeciwko dowódcom wojskowym Iranu i naukowcom zajmującym się energią jądrową, a także przeciwko krytycznej infrastrukturze wojskowej, w tym irańskim systemom obrony powietrznej, obiektom do przechowywania i produkcji pocisków balistycznych oraz obiektom jądrowym. Premier Netanjahu uzasadniał te ataki jako konieczny akt samoobrony. „Gdyby tego nie powstrzymano, Iran mógłby wyprodukować broń jądrową w bardzo krótkim czasie — może to być rok lub kilka miesięcy” — powiedział.

Więcej

Wyobraź sobie,
że Hitler pozostał nietknięty
Joshua Hoffman


Pozwolić najwyższemu przywódcy Iranu, Alemu Chameneiemu, wyjść z tej wojny bez szwanku to jak pozwolić Hitlerowi wycofać się do Berlina w 1944 roku — z poturbowaną armią, ale z nietkniętą ideologią.


Czy potrafisz wyobrazić sobie świat, w którym architekci ludobójstwa mogą działać dalej bezkarnie — nadal trzymają się władzy i wciąż wierzą, że mieli rację?


To nie jest alternatywna historia. To ostrzeżenie.

Bo po 12-dniowej wojnie między Izraelem a Iranem właśnie z takim scenariuszem flirtuje dziś świat. Najwyższy Przywódca Iranu, Ali Chamenei, przeżył. Jego reżim nadal jest chroniony. Jego machina propagandowa nadaje. Jego Gwardia Rewolucyjna nadal maszeruje. Jego rakiety mogą być osłabione, jego zastępcze siły zdezorientowane, jego program nuklearny cofnięty — ale on sam pozostaje nietknięty.

Więcej
Blue line

Kurdowie:
zapomniany naród
Paul Finlayson


Niedawno znalazłem się na spotkaniu zorganizowanym przez godną podziwu, nieco donkiszotowską organizację Tafsik — grupę, której misją jest zszywanie postrzępionych nitek ludzkiej wspólnoty w epoce dudnienia plemiennych werbli. To było wspaniałe wydarzenie, kalejdoskop sprzeciwu wobec ponurych obrazów współczesnego świata.

Więcej

Ataki Trumpa na Iran
były sygnałem dla Chin
Daniel; Greenfield


Ameryka właśnie stała się nieprzewidywalna.
Jedną z największych słabości amerykańskiej polityki zagranicznej była nasza przewidywalność. Nasi przeciwnicy potrafili dokładnie określić, co zrobimy, a czego nie.


Jednym z największych atutów prezydenta Trumpa jest jego nieprzewidywalność. W sprawie ataków na Iran nie tylko trzymał wszystkich w niepewności do ostatniej chwili, ale też zastosował wyrafinowane środki, by zmylić obserwatorów. Dan Caldwell, znajomy Tuckera Carlsona, został usunięty z Pentagonu z powodu zarzutów o przecieki. Podobny los spotkał kilku innych. Kiedy ataki faktycznie zostały przeprowadzone, nie pojawiły się wcześniej żadne przecieki – mimo że niektóre media twierdziły, iż mają informacje od anonimowych „urzędników”. Wszyscy nauczyli się milczeć w sprawach naprawdę istotnych.

Więcej

Czas, którego nigdy
nie zapomnimy
Phyllis Chesler

Karykatura zamieszczona przez egipskiego liberała.

Mamy przywilej żyć w tych czasach – czasach, których nigdy nie zapomnimy, w których ważą się losy narodów.


Izrael wykonał całą ciężką pracę, tę brudną robotę – w imię własnego przetrwania, w imię Zachodu, w imię całej ludzkości. Niezwykłe osiągnięcie militarne państwa żydowskiego, w połączeniu z sukcesem zadziwiającej operacji psychologicznej – zdawałoby się, że skoordynowanej ze Stanami Zjednoczonymi – doprowadziło do unicestwienia niemal już gotowej zdolności Iranu do zniszczenia Izraela – chas we’szalom (Boże uchowaj!).

Więcej

Od wtorku do wtorku
minął tydzień
Andrzej Koraszewski 


Nieznośna lekkość dalszego bytu. Informuję szanownych czytelników o chwilowej (lub trwałej) impotencji twórczej. Podobnie jak z pszczołami (tymi od Kubusia Puchatka), z impotencją nigdy nic nie wiadomo. Mój mózg chodzi na zwolnionych obrotach, a nie chciałbym zabierać ludziom czasu ględzeniem.


Zbyt dużo palę. Siedzę na schodkach werandy, gdzie siedzieliśmy 40 minut przed śmiercią Małgorzaty, a ona silnym i ożywionym głosem referowała ostatnie wiadomości. Zawsze lubiliśmy siedzieć na tych schodkach, czasem dziwiliśmy się, że tak pięknie urządziliśmy sobie to nasze ostatnie gniazdko. Tak wyszło — dziewięćdziesiąt procent zasługi to wiele przypadków, dziesięć procent to wysiłki, żeby przypadkowym zdarzeniom nadać jakiś sens.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

„Filozof Putina”
to antysemita
Elder of Ziyon

Iran jest z Ameryką
w stanie wojny od 46 lat
Daniel Greenfield

Kolejne
„Boskie zwycięstwo”
Hussain Abdul-Hussain

Ciąg dalszy „Listów
z naszego sadu”
Andrzej Koraszewski

Niech przemówi mój
podziw dla Żydów
Paul Finlayson

Rewolucja już jest,
ale jaka to rewolucja?
Alberto M. Fernandez

Granice nieposłuszeństwa
obywatelskiego
Patrycja Walter

Myśli o dziennikarstwie
zależnym
Andrzej Koraszewski

Antysemityzm  gorszy niż
twojej babci
Avi Herbatschek

Wojna Izraela z Iranem
jest przysługą dla ludzkości
Z materiałów MEMRI 

Izrael musi powiedzieć
kim jest wróg
Yonatan Daon

Komiczny upadek
kultu kefiji
Brendan O’Neill

Świat pogrążył się
w moralnej otchłani
David Collier

Powinniśmy poważnie traktować
hasło „Śmierć Ameryce”
Daniel Greenfield

Antysemityzm bywa wyrokiem
śmierci
Joshua Hoffman

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk