Prawda

Poniedziałek, 30 czerwca 2025 - 22:43

« Poprzedni Następny »


Powiadom znajomych o tym artykule:
Do:
Od:

Kiedy słowa zabijają?


Andrzej Koraszewski 2015-03-25

Zbombardowana rogłośnia w Belgrdzie.
Zbombardowana rogłośnia w Belgrdzie.

Gdzie są granice wolnego słowa i kiedy na słowa należy odpowiadać bombami? Być może jestem w błędzie, ale mam wrażenie, że ostatni raz kraje demokratyczne użyły bomb przeciwko wolnemu słowu w 1999 roku, bombardując serbską rozgłośnię radiową i telewizyjną. Zginęło 16 pracowników rozgłośni, do dziś dyskutuje się, czy była to zbrodnia państw zachodnich, czy skuteczne przeciwdziałanie ludobójstwu?

Ciekawym przyczynkiem od tych sporów o wolność słowa były opublikowane w sierpniu 2014 roku badanianad wpływem państwowej rozgłośni radiowej na rozmiary ludobójstwa w Ruandzie.


Badano dokładnie zasięg radia, jego wpływ na działania zbiorowe, czyli na zachowania milicji Hutu, jak i na zachowania jednostkowe. Badano również rozmiary przemocy tam, gdzie nadająca najbardziej jadowite programy stacja nie docierała, ale słuchano audycji innej stacji radiowej. Analizowano treść nadawanych audycji i zeznania oskarżonych oraz to, jak często nawiązywały one do programów radiowych. Autorzy twierdzą, że co najmniej 10 procent ataków ze skutkiem śmiertelnym miało bezpośredni związek z nadawanymi programami radiowymi.  Zaś wpływu pośredniego nie da się dokładnie oszacować. Audycje miały silniejszy wpływ na działania zorganizowane niż na sprawców mordów popełnionych przez pojedyncze jednostki.


Kierujący tymi badaniami David Yanagizawa-Drott z Harvard University, przypomina we wstępie, że od zakończenia drugiej wojny światowej w 1945 roku 22 miliony cywilów zostało zabitych w ramach działań ludobójczych. „Były to polityczne masowe mordy zazwyczaj sponsorowane i inicjowane przez elity mające kontrolę nad rządem, które były zainteresowane w osłabieniu lub eliminacji pewnych grup (etnicznych lub religijnych), uznawanych za polityczne zagrożenie.”      


Organizacja takich masowych mordów wymaga mobilizacji i koordynacji, a tu niezwykłą rolę odgrywają środki przekazu.


„Elity – czytamy dalej we wstępie do prezentacji wyników tych badań – mające wpływ na autokratyczne państwo, wielokrotnie wykorzystywały masowe media (które znajdowały się często pod ich bezpośrednia kontrolą) z zamiarem podżegania ludności do poparcia i udziału w aktach przemocy przeciwko pewnym grupom. Badania w wielu krajach wykazały, że kiedy prześladowania pewnych grup w społeczeństwie stają się oficjalną ideologią elit władzy, gwałtownie wzrasta prawdopodobieństwo przerodzenia się konfliktu w masowe polityczne mordy. Nadal jednak pozostaje otwarte pytanie, czy i jak propaganda, która otwarcie zachęca do przemocy przeciwko pewnej grupie, może rzeczywiście doprowadzić do przemocy wobec tej grupy.”

Do takich wniosków skłaniają doświadczenia przeszłości i obserwacje wydarzeń bieżących. Prześladowania czy to chrześcijan w krajach muzułmańskich, czy walki między różnymi wyznaniami muzułmańskimi, czy wreszcie nienawiść do Żydów nieodmiennie ma swój początek w kampaniach medialnych lub religijnych w postaci kazań w świątyniach. Nazistowski minister propagandy, Joseph Goebbels, mówił, że radio jest najważniejszym instrumentem kierowania masami, jaki kiedykolwiek istniał.        


W 1994 roku ludobójcza kampania w Ruandzie kierowana była przez pochodzących z plemienia Hutu członków rządu przeciwko mniejszości Tutsi. Liczbę ofiar śmiertelnych szacuje się na od pół miliona do miliona zabitych. W kraju – czytamy w raporcie z tych badań – w którym gazety docierają do niewielu, gdzie jest również słaby dostęp do telewizji, radio stanowiło dominujące medium przekazu informacji rządowych.  Radio Télévision Libre des Mille Collines (RTLM) stanowiło główne medium podżegania do eksterminacji mniejszości Tutsi. Kierownictwo tej rozgłośni zostało uznane za winne zbrodni podżegania do ludobójstwa przez Międzynarodowy Trybunał Karny.


Masowe mordy w Ruandzie  trwały od 7 kwietnia do połowy czerwca. Jak przypominał Shmuley Boteach w artykule o niesławnych decyzjach ówczesnej administracji amerykańskiej: „21 kwietnia 1994 r. kanadyjski dowódca sił ONZ w Ruandzie, generał Romeo Dallaire, powiedział, że wystarczyłoby mu 5 tysięcy żołnierzy, by natychmiast zatrzymać ludobójstwo. Ponadto jeden nalot na radio RTLM uniemożliwiłby Hutu koordynowanie działań ludobójczych.”


Nie tylko zakazano kanadyjskiemu generałowi podjęcie jakichkolwiek działań, ale decyzją Rady Bezpieczeństwa ONZ zredukowano kontyngent sił pokojowych z 5 tysięcy do 270 żołnierzy. Sekretarz Generalny ONZ, Kofi Annan, był tu zaledwie wykonawcą oczekiwań i nacisków administracji prezydenta Clintona.    


Przypomnijmy przebieg wypadków. W październiku 1990 roku armia partyzantów Tutsi zaatakowała Ruandę z Ugandy. Jednostki składały się głównie z uchodźców, którzy uciekli podczas wcześniejszych zamieszek i otrzymali wsparcie za granicą. Po ponad dwóch latach walk na północy kraju, prezydent Habyarimana podpisał (sierpień 1993) w Tanzanii pokój z partyzantami. Do Ruandy zostały wysłane siły pokojowe ONZ, które miały nadzorować wprowadzenie władzy rządu tymczasowego. W początkach kwietnia 1994 samolot z prezydentem  Habyarimana na pokładzie został zestrzelony i w kilka dni później ekstremiści Hutu przeprowadzili zamach stanu i przejęli władzę. Niemal natychmiast rozpoczęła się masakra, która – jak czytamy w raporcie z badań –miała głównie charakter lokalny, to znaczy w poszczególnych wsiach ludność Hutu danej wsi mordowała swoich sąsiadów Tutsi.          


„Na ogół przemoc przyjmowała dwie postaci. Pierwsza to zorganizowana i skoordynowana przez agendy rządu, w której w zasadzie wszystkie organy rządy brały udział. W tym przypadku wykonawcami rzezi byli członkowie dwóch państwowych milicji i związanych z nimi paramilitarnych oddziałów, które razem stanowiły koalicję znaną pod nazwą „Władza Hutu”. Milicja była zorganizowana w całym kraju, aż do szczebla wioskowego. Jej członkowie organizowali blokady drogowe, rozdawali broń, planowali i przeprowadzali systematyczne masakry Tutsi. Uzupełnieniem przemocy ze strony milicji były ataki ze strony niezorganizowanych cywilów, głównie przy pomocy prymitywnej broni w postaci maczet i pałek. Nie oznacza to, że przemoc ze strony ludności cywilnej była całkowicie niezależna od przemocy ze strony milicji, jest wiele świadectw mówiących o wspólnych operacjach.”

Milicja nie tylko sama mordowała, rozdawała broń i zachęcała cywilów do mordowania, ale również wyszukiwała i mordowała członków plemienia Hutu przeciwstawiających się masakrom, a nawet tych, którzy odmawiali udziału w mordowaniu.              


Radio RTLM zostało utworzone dziewięć miesięcy przed masakrami Tutsi (zaczęło nadawanie 1 lipca 1993) i, jak czytamy, szybko stało się najbardziej popularną rozgłośnią w kraju, dostarczając najbardziej jadowitej propagandy przeciwko Tutsi. Założone zostało przez koalicję „Władza Hutu” i miało poparcie prezydenta.


Systematyczne i otwarte podżeganie do mordów miało miejsce przez cały czas, a nawet po zwycięstwie wojsk Tutsi nad armią ruandyjską. „Radio wzywało do eksterminacji ludności Tutsi i twierdziło, że jest to niezbędna reakcja w ramach samoobrony.”       


W innych badaniach przeanalizowano treść zapisanych na taśmach audycji RTLM. Język tych programów zmierzał do dehumanizacji ludzi pochodzenia Tutsi, których nazywano karaluchami. Po zamachu stanu w kwietniu 1994 radio przekazywało informację, że nowy rząd nie chroni Tutsi przed atakami i że Hutu, którzy zabijają Tutsi nie będą pociągnięci do odpowiedzialności. Zarówno pracownicy rozgłośni, jak i wypowiadający się na jej falach przedstawiciele rządu, otwarcie zachęcali do zabijania. Powtarzało się hasło, że Tutsi są wrogiem, który musi być wyeliminowany raz na zawsze. Radio zachęcało nie tylko do mordowania, ale i do rabunku.


Badania wykazały, że te programy radiowe prowadziły nie tylko do wzrostu przemocy w danej wsi, ale prowadziły do większej aktywności milicji tych pobliskich wsi, gdzie sygnał radiowy nie docierał, ale docierała informacja „od ludzi”. Dowody pokazują – czytamy w podsumowaniu – że propaganda zachęcająca do przemocy wobec mniejszości  etnicznych jest bardziej skuteczna, kiedy ta mniejszość jest względnie mała i bezbronna. Autorzy przypominają, jak znaczące jest znaczenie tradycji wzajemnych antagonizmów i pamięci wcześniejszych masakr.     


Prowadzi to do pytania, kiedy niezbędne są restrykcje wobec mediów, w szczególności w warunkach sponsorowanej przez państwo przemocy. Ludobójstwo w Ruandzie jest tu bardzo istotnym przykładem. Wspomniany na początku kanadyjski generał  Romeo Dallaire najpierw żądał pozwolenia na zbombardowanie nadajników tego radia, potem domagał się, aby społeczność międzynarodowa podjęła działania zmierzające do zagłuszania tych audycji. Otrzymał odpowiedź, że „naruszałoby to suwerenność Ruandy oraz byłoby pogwałceniem fundamentalnej zasady wolności słowa.” 


Amerykański departament obrony oszacował, że takie zagłuszanie programów tego radia kosztowałoby około czterech milionów dolarów. Departament Stanu wydał decyzję, że Stany Zjednoczone nie powinny ich zagłuszać.


Jak się wydaje mamy tu interesujący przyczynek do dyskusji o wolności słowa. Oczywiście nie wiemy, czy decyzja o zbombardowaniu rozgłośni w Belgradzie była w jakiś sposób podjęta po doświadczeniach decyzji podejmowanych podczas ludobójstwa w Ruandzie. Istotne jest jednak pytanie, od czego zaczynać dyskusję o granicach wolności słowa. Stoimy przed pytaniem, czy naprawdę zasada wolności słowa jest absolutnym dogmatem, czy musimy przyznać, że i w tym przypadku istnieją granice? Uzgodnienie tych granic nie jest i nie może być łatwym zadaniem. Przede wszystkim trzeba jednak odrzucić dogmat o świętości tej zasady. Dalej pojawia się pytanie o przypadki, w których są stosunkowo najmniejsze wątpliwości. Odnoszę wrażenie, że w przypadku państwowej rozgłośni podżegającej do ludobójstwa i koordynującej ludobójstwo, możliwy jest dość szeroki konsensus w kwestii potrzeby użycia siły przeciw „wolnemu słowu”. Dalej mamy sprawy mniej klarowne, takie jak wzywanie do ludobójstwa nie przez państwo, a przez ruchy religijne, czy organizacje polityczne.  Czy prawo powinno reagować? A jeśli tak, to czy tylko na wezwania do mordowania, czy również dehumanizacja i propagowanie nienawiści winny się spotykać z penalizacją, czy tylko z potępieniem? Jak definiować dehumanizację i propagandę nienawiści i czy w ogóle jest możliwa taka definicja tych pojęć, aby były one ostre w prawniczym tego słowa rozumieniu?


Nie wydaje mi się rozsądne rozpoczynanie dyskusji o wolności słowa od sporów na temat tego, czy wydawać jakąś książkę, czy nie, czy słuszne jest karanie kwestionowania Holocaustu, czy nie. W moim odczuciu wyraźna granica wolności słowa zaczyna się od zakazu nawoływania do zabijania. Wychodząc z tego miejsca możemy rozważać, na ile należy tę granicę przesuwać dalej pamiętając, że borykamy się z problemem konfliktu wartości – wolności słowa i ludzkiego życia.                            

 
Zatrącającą o absurd ilustracją tego problemu był zamach (w piątek 20 marca 2015)  w stolicy Jemenu na dwa szyickie meczety. Jak informowała CNN zginęło w tych zamachach 137 osób a rannych było 357, zamachowcy udający ludzi ze złamanymi nogami, przemycili bomby w gipsie. Za zamachy przyjął na siebie odpowiedzialność ISIS. Przypadkiem ktoś w jednym z meczetów filmował i włożył film na YouTube. Widzimy ludzi skandujących pod kierunkiem duchownego okrzyki: ”Śmierć Ameryce”, „Śmierć Izraelowi”, nie wkroczyło prawo, nie wkroczył Allah, w tym momencie interweniowali ludzie skandujący w swoich świątyniach te same hasła, do niemal tego samego boga, w głębokim przekonaniu, że za zabicie inaczej wierzących muzułmanów otrzymają niebiańską nagrodę Allaha. Przekonały ich do tego słowa ich duchownych, a słowa zabijają.  Dlatego trzeba dyskutować o granicach wolności słowa.
     


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj












Okulary

Ja: Czy wiesz gdzie sa moje okulary.

Hili: W kuchni,  koło czajnika. 

Więcej

Antysemityzm
i syjonofobia
Ivan Bassov


Od supersesjonizmu do wymazywania: jak teologia zastępstwa napędza nienawiść wobec Żydów i ich państwa.

Często słyszymy: „Nie jestem antysemitą, jestem tylko antysyjonistą”. To rozróżnienie – regularnie wykorzystywane jako retoryczna zasłona dymna – dziś się rozpada. Współczesna wrogość wobec Żydów coraz częściej wyraża się nie przez dawne obelgi, lecz poprzez obsesyjny sprzeciw wobec ich państwa. Dlatego potrzebujemy nowego języka, który odzwierciedla tę zmianę. Wiele osób twierdzących, że sprzeciwia się „tylko Izraelowi”, przejawia tak głęboką, nieproporcjonalną wrogość, że zasługuje ona na własną nazwę: syjonofobia.

Więcej

Wyciek informacji z CNN
to negacjonizm
Bob Goldberg

Irańska instalacja nuklearna, przed jej zniszczeniem.

Podczas gdy izraelska i amerykańska precyzja w działaniu niszczyły infrastrukturę Iranu, prasa spieszyła się, by naprawić reputację teokracji.

Media wykonały swoją robotę dobrze — dla Teheranu.

Udało im się przedstawić niszczycielski, precyzyjny atak na irańską infrastrukturę nuklearną i system dowodzenia jako kosztowną stratę czasu. Na podstawie jednej wstępnej, wywiadowczej oceny szkód w irańskich operacjach nuklearnych, udostępnionej wszystkim czołowym mediom jednocześnie, dziennikarze sumiennie przekazali komunikat: ataki Izraela i USA opóźniły Iran zaledwie o kilka miesięcy.

Więcej
Blue line

Prawdziwa
historia syjonizmu
Cheryl E. 


Wszyscy słyszeliśmy, jak ignoranci opowiadali, że pewnego dnia w 1897 roku grupa żydowskich syjonistów z Europy Wschodniej obudziła się i postanowiła rozpocząć ruch mający na celu zmuszenie i zmanipulowanie całego świata, by „ukradł” arabską ziemię – tylko dlatego, że ci źli żydowscy syjoniści chcieli odzyskać ziemię, na której żyli ich przodkowie i z której zostali wygnani niemal 1800 lat wcześniej.

Więcej

Aktywiści pro-palestyńscy
dali się nabrać
Ahmed Fouad Alkhatib


Islamska Republika Iranu nigdy nie zaprzestanie mieszania się w sprawę palestyńską, ponieważ Teheran potrzebuje tego konfliktu, by zasilać swoją machinę propagandową. W rzeczywistości bezpieczna, stabilna i niezależna Palestyna pozostanie odległą możliwością, dopóki Islamska Republika istnieje w swojej obecnej formie i może utrzymywać pozory poparcia dla Palestyńczyków. Tylko poprzez napiętnowanie tego złowrogiego reżimu i zdystansowanie się od niego ruch pro-palestyński ma szansę stać się skuteczny.

Więcej
Blue line

Przeczytaj konstytucję
Iranu i rozbij reżim
I. Marcus i B. Siegel


Chociaż niedawna porażka sojuszniczych ugrupowań Iranu — Hamasu, Hezbollahu i Syrii Asada — przyniosła ulgę wielu osobom, zwłaszcza w Izraelu, to świętowanie jest nadal przedwczesne.
Cele Iranu nie zmieniły się tylko z powodu upadku jego pełnomocników. Prawdziwe zagrożenie, jakie Islamska Republika nadal stwarza dla całej ludzkości, leży na stole w jej podstawowym dokumencie — konstytucji. Przyjęta w 1979 r. i zmieniona w 1989 r. Konstytucja Islamskiej Republiki Iranu stanowi jasną artykulację przyszłego porządku świata, który Iran uważa za swój cel: najpierw narzucić go światu islamskiemu, a następnie całej ludzkości.

Więcej

Nienawiść do Żydów
w tureckich mediach
Elder of Ziyon



Po raz kolejny tureckie media wyprzedziły inne kraje i zostały światowym mistrzem w kwestii antysemityzmu.


Mają go więcej niż Iran. Więcej niż Jordania. Więcej niż Jemen.


Oto kilka ostatnich tureckich wyczynów.


A tu prawdziwa ilustracja 
artykułu w gazecie Aydinlik na temat tego, jak żydowscy miliarderzy rzekomo finansują Izrael:

Więcej

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie
Andrzej Koraszewski


Dawno, dawno temu był sobie w Polsce komunizm. To nie był ruski komunizm, to nie był afrykański komunizm, ani jugosłowiański komunizm. To był nasz polski komunizm. Komunistów w Polsce nie widziałem. Byli oportuniści, mnóstwo łajdaków, byli marzyciele tacy jak Jacek Kuroń, urzeczeni utopią i chcący budować utopię, byli durnie tacy jak ja, którzy dali się nabrać na pomysł rewizjonizmu, czyli rozmiękczania tego od środka. (O tej mojej przygodzie z rewizjonizmem może będzie kiedyś osobno.)

Więcej

Reakcje ONZ na ataki
Iranu na izraelskich cywilów
UN Watch


Trzynastego czerwca 2025 r. Izrael rozpoczął operację Wstający Lew, prewencyjny atak militarny na irański program broni jądrowej, kilka godzin po tym, jak Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ONZ (MAEA) po raz pierwszy od 20 lat ogłosiła, że Iran naruszył porozumienie. Precyzyjne ataki zostały przeprowadzone przeciwko dowódcom wojskowym Iranu i naukowcom zajmującym się energią jądrową, a także przeciwko krytycznej infrastrukturze wojskowej, w tym irańskim systemom obrony powietrznej, obiektom do przechowywania i produkcji pocisków balistycznych oraz obiektom jądrowym. Premier Netanjahu uzasadniał te ataki jako konieczny akt samoobrony. „Gdyby tego nie powstrzymano, Iran mógłby wyprodukować broń jądrową w bardzo krótkim czasie — może to być rok lub kilka miesięcy” — powiedział.

Więcej

Wyobraź sobie,
że Hitler pozostał nietknięty
Joshua Hoffman


Pozwolić najwyższemu przywódcy Iranu, Alemu Chameneiemu, wyjść z tej wojny bez szwanku to jak pozwolić Hitlerowi wycofać się do Berlina w 1944 roku — z poturbowaną armią, ale z nietkniętą ideologią.


Czy potrafisz wyobrazić sobie świat, w którym architekci ludobójstwa mogą działać dalej bezkarnie — nadal trzymają się władzy i wciąż wierzą, że mieli rację?


To nie jest alternatywna historia. To ostrzeżenie.

Bo po 12-dniowej wojnie między Izraelem a Iranem właśnie z takim scenariuszem flirtuje dziś świat. Najwyższy Przywódca Iranu, Ali Chamenei, przeżył. Jego reżim nadal jest chroniony. Jego machina propagandowa nadaje. Jego Gwardia Rewolucyjna nadal maszeruje. Jego rakiety mogą być osłabione, jego zastępcze siły zdezorientowane, jego program nuklearny cofnięty — ale on sam pozostaje nietknięty.

Więcej

Kurdowie:
zapomniany naród
Paul Finlayson


Niedawno znalazłem się na spotkaniu zorganizowanym przez godną podziwu, nieco donkiszotowską organizację Tafsik — grupę, której misją jest zszywanie postrzępionych nitek ludzkiej wspólnoty w epoce dudnienia plemiennych werbli. To było wspaniałe wydarzenie, kalejdoskop sprzeciwu wobec ponurych obrazów współczesnego świata.

Więcej
Blue line

Ataki Trumpa na Iran
były sygnałem dla Chin
Daniel; Greenfield


Ameryka właśnie stała się nieprzewidywalna.
Jedną z największych słabości amerykańskiej polityki zagranicznej była nasza przewidywalność. Nasi przeciwnicy potrafili dokładnie określić, co zrobimy, a czego nie.


Jednym z największych atutów prezydenta Trumpa jest jego nieprzewidywalność. W sprawie ataków na Iran nie tylko trzymał wszystkich w niepewności do ostatniej chwili, ale też zastosował wyrafinowane środki, by zmylić obserwatorów. Dan Caldwell, znajomy Tuckera Carlsona, został usunięty z Pentagonu z powodu zarzutów o przecieki. Podobny los spotkał kilku innych. Kiedy ataki faktycznie zostały przeprowadzone, nie pojawiły się wcześniej żadne przecieki – mimo że niektóre media twierdziły, iż mają informacje od anonimowych „urzędników”. Wszyscy nauczyli się milczeć w sprawach naprawdę istotnych.

Więcej

Czas, którego nigdy
nie zapomnimy
Phyllis Chesler

Karykatura zamieszczona przez egipskiego liberała.

Mamy przywilej żyć w tych czasach – czasach, których nigdy nie zapomnimy, w których ważą się losy narodów.


Izrael wykonał całą ciężką pracę, tę brudną robotę – w imię własnego przetrwania, w imię Zachodu, w imię całej ludzkości. Niezwykłe osiągnięcie militarne państwa żydowskiego, w połączeniu z sukcesem zadziwiającej operacji psychologicznej – zdawałoby się, że skoordynowanej ze Stanami Zjednoczonymi – doprowadziło do unicestwienia niemal już gotowej zdolności Iranu do zniszczenia Izraela – chas we’szalom (Boże uchowaj!).

Więcej
Blue line

Od wtorku do wtorku
minął tydzień
Andrzej Koraszewski 


Nieznośna lekkość dalszego bytu. Informuję szanownych czytelników o chwilowej (lub trwałej) impotencji twórczej. Podobnie jak z pszczołami (tymi od Kubusia Puchatka), z impotencją nigdy nic nie wiadomo. Mój mózg chodzi na zwolnionych obrotach, a nie chciałbym zabierać ludziom czasu ględzeniem.


Zbyt dużo palę. Siedzę na schodkach werandy, gdzie siedzieliśmy 40 minut przed śmiercią Małgorzaty, a ona silnym i ożywionym głosem referowała ostatnie wiadomości. Zawsze lubiliśmy siedzieć na tych schodkach, czasem dziwiliśmy się, że tak pięknie urządziliśmy sobie to nasze ostatnie gniazdko. Tak wyszło — dziewięćdziesiąt procent zasługi to wiele przypadków, dziesięć procent to wysiłki, żeby przypadkowym zdarzeniom nadać jakiś sens.

Więcej

„Filozof Putina”
to antysemita
Elder of Ziyon


Aleksandr Dugin, rosyjski ultranacjonalista często nazywany „filozofem Putina”, to nie tylko niebezpieczny ideolog. To także antysemita opętany teoriami spiskowymi na punkcie Izraela, a jego majaki odzwierciedlają powracającą prawdę: że Żydzi i państwo żydowskie postrzegani są jako egzystencjalne zagrożenie dla totalitarnych ideologii – właśnie dlatego, że wartości żydowskie pozostają z nimi w moralnej opozycji.

The New York Times przedstawił Dugina swoim czytelnikom w 2022 roku, opisując go jako „filozofa Putina”, który był jednym z głównych orędowników inwazji na Ukrainę.
Jego myśl opiera się na idei „eurazjatyzmu” – przekonaniu, że Rosja to odrębna cywilizacja, która powinna stworzyć państwo obejmujące cały kontynent, wzorowane na dawnym imperium, ale bez komunistycznej ideologii Związku Radzieckiego. 

Więcej

Iran jest z Ameryką
w stanie wojny od 46 lat
Daniel Greenfield


„Ameryka nie może nam nic zrobić” – przechwalał się ajatollah Chomeini, przetrzymując naszych zakładników. Administracja Cartera osłabiła rządy szacha na korzyść islamistów, którzy przejęli władzę, a następnie uniemożliwili żołnierzom piechoty morskiej obronę amerykańskiej ambasady i ludzi w niej przebywających przed muzułmańskimi grupami „studenckimi”, które twierdziły, że przybywają z pokojową intencją. „Pokojowi” działacze studenccy przejęli amerykańską ambasadę i wzięli jej pracowników jako zakładników.
Najwyższy Przywódca Ali Chamenei drwił z prezydenta Trumpa w tym samym przekonaniu, że „Ameryka nie może nam nic zrobić” — w czerwcu, po tym jak zaproponowano mu porzucenie irańskiego programu produkcji broni jądrowej. Najwyższy Przywódca powiedział: „Nasza odpowiedź na amerykańskie bzdury jest jasna: nie mogą nic zrobić w tej sprawie”.

Więcej

Kolejne
„Boskie zwycięstwo”
Hussain Abdul-Hussain


Wygląda na to, że Chamenei powtórzy błędy Saddama i Nasrallaha: bombastyczne przemówienia, nierealne obietnice zniszczenia Izraela i machina wojenna zdziesiątkowana przez państwo żydowskie. Niezależnie od wyniku wojny między Iranem a Izraelem, Teheran ogłosi zwycięstwo. Najwyższy Przywódca Iranu Ali Chamenei już zacytował werset Koranu „zwycięstwo od Boga i nieuchronny podbój”. Obserwatorzy Bliskiego Wschodu widzieli ten film wiele razy i zawsze kończy się tak samo: dzięki swojej potędze militarnej Izrael zwycięża — podczas gdy pobity Iran i jego sojusznicy pokazują znak zwycięstwa na gruzach, które kiedyś nazywali domem. Zwycięstwo militarne nigdy nie zdarza się przez czysty przypadek. Jest to jedynie wierzchołek góry lodowej — wynik zbudowany na sukcesie w innych dziedzinach, w tym wolności, dobrych rządach, rządach prawa, wzroście gospodarczym i postępie naukowym.

Więcej

Ciąg dalszy „Listów
z naszego sadu”
Andrzej Koraszewski


Dostaję pytania, co dalej z „Listami”. Nie umiem jeszcze odpowiedzieć. Chwilowo wyjmowałem ze spiżarni teksty przełożone przez Małgorzatę, ale to się skończyło. Wózek zaprojektowany na dwa konie trzeba będzie przerobić. Małgorzata poświęcała sześć godzin dziennie na przeglądy źródeł — jedne referowała ustnie, inne z adnotacją „przeczytaj koniecznie”, jeszcze inne „zobacz, czy to dla nas”.


Czy jest szansa, żeby ciągnąć te „Listy” bez obniżenia ich poziomu? Rozważam różne koncepcje: ograniczenie publikacji do pięciu dni w tygodniu albo do jednego tekstu dziennie. Nie wiem, być może będę trochę eksperymentował, sprawdzał, ile potrafię. Pewnie będzie nieco więcej moich tekstów, mniej tłumaczeń. (Czasu potrzebnego na śledzenie tego, co ważne, nie można nadmiernie redukować.)

Więcej

Niech przemówi mój
podziw dla Żydów
Paul Finlayson


Zacznijmy od szczerej obserwacji: naród żydowski, stanowiący zaledwie 0,2% populacji świata, nie tylko przetrwał, ale wręcz rozkwitł, uderzając tak mocno, że równie dobrze mogliby boksować w wadze ciężkiej.

Tymczasem ich przeciwnicy — szczególnie w świecie arabskim — tkwią w bagnie, które sami stworzyli, miotając się w lamentach, podczas gdy ich gospodarki i społeczeństwa są w rozpadzie. Teza jest prosta: Żydzi wygrywają, ich wrogowie  obsesyjnie myślą o Izraelu i jego mieszkańcach, być może nadszedł czas, aby nienawistnicy spojrzeli w lustro i zajęli się swoją katastrofalną impotencją.

Więcej

Rewolucja już jest,
ale jaka to rewolucja?
Alberto M. Fernandez


Co zrobiłbyś, aby powstrzymać to, co uważasz za ostateczne zło? Jeśli jesteś naprawdę szczery, prawdopodobną odpowiedzią jest, że zrobiłbyś wszystko, co konieczne. „Ludobójstwo”, żarzące się, podżegające słowo, często używane w dzisiejszych czasach, wydaje się być częścią tego, co wielu uważa za zło.  Ale w dzisiejszych czasach podżeganie, jeśli chodzi o retorykę publiczną, jest używane niemal wyłącznie w odniesieniu do państwa Izrael, Żydów i głównego zwolennika Izraela, Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Więcej

Granice nieposłuszeństwa
obywatelskiego
Patrycja Walter


Współczesny dyskurs na temat antysyjonizmu, antysemityzmu oraz odpowiedzialności cywilnej ujawnia głębokie napięcia między prawem do protestu a moralnymi i prawnymi granicami demokratycznego sporu. Coraz częściej akty sprzeciwu przybierają radykalne formy, a język solidarności wykorzystywany jest do usprawiedliwiania przemocy zarówno symbolicznej, jak i fizycznej.

Więcej
Blue line

Myśli o dziennikarstwie
zależnym
Andrzej Koraszewski


Co to takiego dziennikarz niezależny, zastanawia się mój przyjaciel i mogłem mu to wyjaśnić na przykładzie „Listów z naszego sadu.” Mam doświadczenie pracy w BBC, bardzo poważnie traktuję to, co BBC pisze w swoich poradnikach dla swoich pracowników. Nasza strona jest utrzymywana przez BBC, bo pewnie bez mojej emerytury z tej firmy mielibyśmy trudności. 

Więcej

Antysemityzm  gorszy niż
twojej babci
Avi Herbatschek


Oprogramowanie moralne, którego używamy do wykrywania antysemityzmu, nie było aktualizowane od lat. Nie rozpoznaje już nowych odmian nienawiści do Żydów. Dlatego właśnie jest tak niebezpieczne.


Kilka tygodni temu mój paryski przyjaciel zapytał mnie, czy sądzę, że po ośmiu latach spędzonych za granicą wrócę kiedyś do Francji.


Powiedziałem mu, że jestem zadowolony z życia, jakie zbudowałem za granicą, i nie jest to kwestia, która zaprząta mi myśli. Myślałem, że ta odpowiedź go zadowoliła. Ale po chwili przerwy dodałem: „Poza tym nie jestem pewien, czy jest w Europie przyszłość dla Żydów”.

Więcej

Wojna Izraela z Iranem
jest przysługą dla ludzkości
Z materiałów MEMRI 


 Na saudyjskiej stronie internetowej Elaph w artykule zatytułowanym „Izraelskie Siły Obronne – Obrona Ludzkości przed Siłami Ciemności” Muhmmad Sa'd Chairallah, egipski pisarz i politolog mieszkający w Szwecji, wyraził bezwarunkowe poparcie dla izraelskiej operacji wojskowej przeciwko Iranowi i jego obiektom nuklearnym oraz skrytykował wszystkich w świecie arabskim, którzy potępiają tę operację. Twierdził, że występując przeciwko reżimowi irańskiemu, który jest odpowiedzialny za ogromny rozlew krwi w wielu krajach arabskich i za poważne zbrodnie przeciwko samym Irańczykom, Izrael oddaje wielką przysługę regionowi i całemu światu. Ponadto, powiedział, atakując irańskie obiekty nuklearne, Izrael uwalnia ludzkość od egzystencjalnego zagrożenia. „Izrael nie tylko broni siebie, ale prowadzi kampanię w imieniu [całego] wolnego świata przeciwko siłom ciemności kierowanym przez Iran”.

Więcej

Izrael musi powiedzieć
kim jest wróg
Yonatan Daon


To nie jest po prostu wojna z Hamasem. To jest wojna z "Palestyną".

Pamiętam popularny w izraelskich wiadomościach klip z 2017 r., z kolejnej izraelskiej operacji militarnej będącej odpowiedzią na ataki Hamasu z Gazy. (Straciłem rachubę, ile ich było).


W panelu zasiadł Moshe Feiglin, były poseł Knesetu, i Giora Inbar, były generał brygady w IDF. Feiglin zadał proste pytanie: „Kto jest wrogiem: Hamas czy tunele?”


Inbar nie wahał się. „Tunele” – powiedział.


I to była informacja: cały wysiłek wojenny sprowadzony do problemu infrastruktury. Nie wróg, nie ideologia, nawet nie ludzie — ale beton i pręty zbrojeniowe. Najwyraźniej nie byliśmy w stanie wojny z Gazą. Byliśmy w stanie wojny z projektem budowlanym.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Komiczny upadek
kultu kefiji
Brendan O’Neill

Świat pogrążył się
w moralnej otchłani
David Collier

Powinniśmy poważnie traktować
hasło „Śmierć Ameryce”
Daniel Greenfield

Antysemityzm bywa wyrokiem
śmierci
Joshua Hoffman

Izrael wykonuje
brudną robotę za innych
Elder of Ziyon

Chirurgiczny atak
na tyranię islamistyczną
Brendan O’Neill

Tak wygląda
„Nigdy więcej”
Joshua Hoffman

Skorumpowana sprawa
sądowa przecuiw Netanjahu
David Isaac

Wczoraj był piątek
trzynastego
Andrzej Koraszewski

Dwadzieścia lat
amerykańskiej głupoty
Jonathan S. Tobin 

Logika i uprzedzenia:
od starożytności do BBC
Noru Tsalic

Dlaczego administracja Trumpa
sprzedaje broń Katarowi?
Robert Williams

Gaza – Palestyna
- kalifat
Andrzej Koraszewski

Prawdziwym kryzysem
klimatycznym jest antysemityzm
Ruthie Blum

Krzyż na drogę
jachtowi głupków
Brendan O’Neill

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk