Prawda

Sobota, 5 lipca 2025 - 01:28

« Poprzedni Następny »


Doradztwo religijne i religioznawcze XX


Lucjan Ferus 2015-10-04


W mediach aktualnie królują dwa tematy, którym poświęca się najwięcej czasu antenowego: ogólnoeuropejski problem uchodźców z muzułmańskich krajów i tzw. „złoty pociąg” z Wałbrzycha. Ani w jednym, ani w drugim przypadku nie szykuje się szybkie rozwiązanie problemu. A wręcz odwrotnie: z napływających co dzień nowych informacji wynika, iż oba te problemy komplikują się coraz bardziej i sukcesywnie zwiększają zasięg oddziaływania. Dość tych dygresji, dzwoni pierwszy zainteresowany lub zainteresowana.


Doradca: Doradztwo religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?


Mężczyzna: Czytał może pan w „Listach z naszego sadu” artykuł Douglasa Murray’a pt. „Kanada: Powrót hiszpańskiej Inkwizycji”?

D: Oczywiście, że czytałem, tak jak i pozostałe artykuły.

 

M: To świetnie się składa, bo jestem ciekawy pańskiego zdania w kwestii proponowanego przez Zgromadzenie Narodowe w Quebecu projektu „ustawy o bluźnierstwie”. Ma uznawać ona za niezgodną z prawem krytykę islamu,której projektodawcy nadali nową nazwę „mowy nienawiści”. Co pan o tym myśli? Jest to dobry pomysł, czy nie?

 

D: Pomysł jest dobry, tylko skierowany pod niewłaściwym adresem. Już tłumaczę co mam na myśli: otóż w doskonałej książce Sama Harrisa Koniec wiary. Religia, terror, przyszłość rozumu jest taki fragment, który bardzo trafnie charakteryzuje sedno tego problemu:

„Dopóki można zaakceptować fakt, iż ktoś wierzy, że zna zamiary Boga odnośnie tego, w jaki sposób ma żyć każdy człowiek na ziemi, dopóty będziemy się wzajemnie mordować z powodu naszych mitów. /../ Muzułmański dyskurs jest obecnie pasmem mitów, teorii spiskowych i nawoływania do odtworzenia świetności z siódmego stulecia.” (rozdział Problem z islamem).

Według mnie, jeśli już ktoś wpadł na pomysł wprowadzenia tej „ustawy o bluźnierstwie”, to powinna ona dotyczyć największego i najtragiczniejszego w skutkach bluźnierstwa, jakim jest „przekazywanie rzekomej woli Bożej” przez różnych ludzi (kapłanów, ale nie tylko) w przeróżnych kwestiach politycznych, społecznych i moralnych. Jeśli spojrzymy na historię religii, to z łatwością dostrzeżemy, iż najwięcej zła, cierpienia i krzywd wyrządzili ludzie ludziom w imieniu swoich wierzeń religijnych. Ale najwięcej ofiar oraz przelane morze krwi kosztuje ludzkość wiara w Bogów religii monoteistycznych. Historia naszej cywilizacji pełna jest odrażających przykładów ludzi (proroków, świętych, nawiedzonych, papieży itp.), którzy bezczelnie powołując się na wolę Bożą nakazywali (i nakazują) zabijać wiernym „wrogów Boga i religii”, obiecując im za to niebo, a w przypadku odmowy wieczystą karę piekła.

 

Jak np. papież Grzegorz VII, którego ulubiona dewiza brzmiała: „Niech będzie przeklęty ten, kto nie chce miecza umaczać we krwi”. Albo papież Urban II, który nawoływał do „świętej wojny”, zapewniając odpuszczenie grzechów, obfity łup, krainę mlekiem i miodem płynącą i krzyczał: „To nakazuje Chrystus!”. Lub hasło pierwszej krucjaty: „Bóg tak chce!”. Albo też przykład Francji, kiedy to w 1573 r. w ciągu jednej nocy zmasakrowano 20 tys. hugenotów, których „wyplenienia” żądał papież Pius V. Okrzyk bojowy morderców, to: „Niech żyje msza! Zabijajcie, zabijajcie!”. Czy też coś współczesnego: wypowiedź przywódcy Boko Haram, Shekau: „Lubię zabijanie każdego, kogo Bóg nakazuje mi zabić – tak jak lubię zabijanie kur i baranów”, itd., podobne przykłady można by jeszcze długo wymieniać.

 

Jednym słowem; „ustawa o bluźnierstwie” powinna zakazywać komukolwiek powoływanie się na rzekomą „wolę Bożą”, traktując to, jako najgroźniejsze bluźnierstwo, które będzie karane jak najsurowiej (choć może nie aż tak, jak u muzułmanów) i z całą bezwzględnością. Już chociażby dlatego, iż nie sposób dowieść prawdziwości tych twierdzeń, co otwiera drogę dla wszelkiej maści perfidnych oszustów, osobników o chorych ambicjach, którzy dla władzy i korzyści własnej zrobią wszystko, by zrealizować swoje rojenia o panowaniu nad światem, bez względu na cenę, jaką przyjdzie zapłacić innym ludziom.

 

Według mnie wstępna wersja tej „ustawy o bluźnierstwie” mogłaby wyglądać mniej więcej w następujący sposób (aczkolwiek nie upieram się, iż jest ona ostateczna):

„Każdy kto twierdzi, że zna zamiary Boga odnośnie tego, w jaki sposób powinni żyć ludzie na Ziemi, i że Bóg mu polecił, a nawet nakazał przymusić ich do tego jedynie słusznego stylu życia, a porzucić dotychczasowy, którego On nie pochwala, a wręcz się nim brzydzi – jest groźnym i niebezpiecznym bluźniercą, który z racji na zło, jakie ma zamiar wyrządzać innym ludziom, powinien być zamknięty w odosobnieniu lub w inny sposób odseparowany od społeczności ludzi dokonujących wolnych wyborów i ponosząc ich konsekwencje.

 

Zakazuje się też nauczać dzieci mowy nienawiści (czyli tzw. „prawdy objawionej”)która jakoby w imię Boga ma ludzi jednoczyć, a tak naprawdę ich dzieli i poróżnia ze sobą. Nie ma bowiem Boga, który jednakowo kochałby wszystkich ludzi na Ziemi i zabraniał swym wiernym prześladować innych wyznawców. Można śmiało przyjąć, iż Bóg, który nakazuje swym wyznawcom zabijanie niewinnych ludzi (tzw. „niewiernych”), jest fałszywym bogiem wymyślonym przez ludzi i dla ludzi, którzy w jego imieniu uzurpują sobie władzę nad resztą wiernych”. To tyle. Oczywiście bez rytualnego zakończenia „Tak mi dopomóż Bóg”, które służy politykom do zaznaczania swojej służalczości względem aktualnie panującej religii. I co pan myśli o tym moim „projekcie ustawy”?

 

M: Ciekawe! Czy jednak nie odwrócił pan „kota ogonem”? Przecież z tego co przeczytałem w tym artykule, to owi projektodawcy tę „ustawę o bluźnierstwie” szykują na ludzi czy też na dziennikarzy, którzy krytykują islam! A pan ją formułuje w zupełnie odwrotny sposób, tak aby ograniczała roszczenia islamistów. Jest pan pewien, że dobrze pan zrozumiał sens tego zamysłu?

 

D: Przekonajmy się! Proszę mi powiedzieć, czy to kanadyjscy emigranci „nawiedzili” jakiś kraj muzułmański i są w nim w znikomej mniejszości? Czy jest odwrotnie: Kanadyjczycy są u siebie, a muzułmanie są przybyszami z obcego kraju, obcej kultury i stanowią nieznaczną część mieszkańców tego pięknego kraju – Kanady?

M: Oczywiście w grę wchodzi ta druga opcja.

 

D: Jeśli tak, to dlaczego dla świętego spokoju tej niewielkiej ilości obcych przybyszów tworzy się specjalne prawo, które ma chronić ich religię przed krytyką, a ogranicza się prawa własnych obywateli do wolności wypowiedzi i wyrażania swych poglądów? W czyim interesie to Zgromadzenie Narodowe jest powołane, jeśli nie w interesie własnego narodu? Czy nie powinno być w tej sytuacji odwrotnie: to owi muzułmańscy emigranci powinni się dopasować do kultury kraju, w którym przyszło im żyć (zintegrować się, zasymilować), a nie wymagać, aby jego mieszkańcy dopasowali się do ich zwyczajów i respektowali ich religię, kulturę i tradycję?

 

Jak pan myśli: czy gdyby tak się złożyło, że to katolicy zmuszeni byliby wyemigrować do któregoś z muzułmańskich krajów; mogliby liczyć na podobne przywileje – jeśli chodzi o ochronę swych wierzeń, religii i możliwość nieskrępowanego ich praktykowania – ze strony lokalnych władz i tamtejszych duchownych? Stawiano by tam dla nich kościoły, tak jak meczety w Europie zachodniej? Czy byliby oni gotowi zawiesić dla nich prawodawstwo Koranu dotyczące niewiernych, aby ochraniać obcą sobie religię?

 

Tym bardziej, że to nie ci niepokorni dziennikarze są zagrożeniem dla pokoju w tym rejonie świata, lecz ci przybysze, którzy są wyznawcami bardzo niebezpiecznej religii propagującej dżihad, czyli „świętą wojnę” z niewiernymi, karanie śmiercią apostatów, a jej podstawowa idea doktryny jest jednoznaczna: nawróć, podporządkuj lub zabij niewierzących; zabij odszczepieńców i podbij świat. Posłużę się w tym miejscu cytatem ze wspomnianej pozycji:

 

„Gdy się weźmie pod uwagę to, w co wierzą islamiści, to widać, że dla nich absolutnie racjonalne jest duszenie nowoczesności, gdziekolwiek wpadnie im w ręce. Dla muzułmańskich kobiet racjonalne jest nawet zachęcanie swoich dzieci do samobójstwa, o ile walczą one na drodze Boga. Nabożni muzułmanie po prostu  wiedzą, że idą do lepszego miejsca. Bóg jest zarówno nieskończenie potężny, jak i nieskończenie sprawiedliwy. Czemu by w takim razie nie znaleźć przyjemności w agonii grzesznego świata?”.

Taka jest moja propozycja w tej kwestii, aczkolwiek nie traktuję jej przesadnie poważnie. Po prostu takie rozwiązanie podpowiada mi rozum, racjonalizm i logika, czyli to wszystko, co składa się na pojęcie „zdrowego rozsądku”. Nie kieruję się natomiast krańcowo obłudną tzw. „poprawnością polityczną”, której odrażających przykładów mamy aż nadto w naszym świecie i obecnych czasach. Jeśli to wszystko, żegnam i dziękuję za rozmowę.

 

Na podstawie takich jak ten przykładów z Kanady, odnoszę wrażenie, iż ten świat zaczyna „schodzić na psy”. Albo drugi przykład z tej samej dziedziny: z artykułu „Ugłaskiwanie radykalnego islamu w Niemczech”, autor Vijeta Uniyal (tekst także publikowany w „Listach z naszego sadu”), wynika niedwuznacznie, iż Niemcy nie są wcale gorsi od Kanadyjczyków, jeśli chodzi o pomysłowość w rozwiązywaniu problemów z muzułmańskimi emigrantami we własnym kraju.

 

Otóż zamiast pomagać im integrować się i asymilować się w wolnym i demokratycznym społeczeństwie zachodnim i w obcej im kulturze, wymyślili, aby przekazywanie edukacji religijnej od pierwszej klasy szkoły podstawowej prowadzili islamscy radykałowie, specjalnie w tym celu sprowadzani i zatrudniani. Jaką władze Niemiec upatrują w tym korzyść dla swego państwa i społeczeństwa, tego nie potrafię w żaden sposób zgadnąć. W każdym razie, władze niemieckie nie widzą w tym żadnego problemu. Oby tylko kiedyś nie „obudzili się z ręką w nocniku”, jak mawia stara mądrość ludowa. Następny telefon:

 

Doradca: Porady religijne i religioznawcze. W czym mogę pomóc?

Kobieta: Spytam na wstępie; interesuje pana również opinia dzwoniącej osoby, czy tylko można zadawać pytania dotyczące przedstawianego problemu?

D: Interesuje jak najbardziej! Jaką opinią chciała się pani ze mną podzielić?

 

K: Będącą na czasie, bo dotyczącą emigrantów z muzułmańskich krajów. Otóż tak się składa, że od 10 już lat mieszkam z mężem i dziećmi pod Londynem i wśród naszych znajomych są również muzułmanie. Chciałam tylko przedstawić jeden z aspektów tego problemu, na który zwróciłam uwagę jako kobieta, bo prawdę mówiąc żal mi jest tych ludzi i serdecznie im współczuję.

D: O! Aż tak?! Może pani powiedzieć dlaczego?

 

K: Tak, oczywiście! Zacznijmy więc od tego, że nasze kultury różnią się tak bardzo, że muszą się oni czuć u nas mniej więcej podobnie, jak żyjący pośród nas XIV-wieczni chrześcijanie. Te siedem wieków różnicy w powstaniu ich religii jednak swoje robi i tego nie sposób zniwelować z dnia na dzień.

D: Co konkretnie ma pani na myśli? Może pani sprecyzować?

 

K: Już mówię! Otóż żyjąc w naszej, a jednocześnie obcej sobie kulturze, na każdym nieomal kroku stykają się ci młodzi mężczyźni z problemami obraźliwymi z ich punktu widzenia i będącymi nie do zaakceptowania przez ich religijny system wartości, którym kierują się w codziennym życiu. Bo u nich jest inaczej niż u nas: my chodzimy w niedzielę do kościoła, a przez resztę tygodnia nie myślimy o religii. A u nich całe życie jest jej podporządkowane i ma ona przemożny wpływ na ich zachowanie. Tak, jak to było zresztą i w naszej religii kiedyś, a do czego nieustannie dążą nasi kapłani i niektórzy politycy,.. mówię o Polsce, oczywiście.

 

Przechodzę do konkretnego przykładu: ich stosunek do kobiet. U nich tradycja islamu nakazuje, aby w miejscach publicznych pokazywały się one zakryte szczelnie od stóp do głowy, z wyjątkiem wąskiej szczeliny na oczy, i w żadnym wypadku nie wolno im samotnie chodzić po mieście, muszą być w towarzystwie mężczyzny z rodziny. A co widzą u nas na każdym kroku? Mnóstwo młodych, wyzwolonych kobiet i dziewcząt, paradujących w lekkich strojach, latem więcej odsłaniających niż zasłaniających, często samych lub we własnym towarzystwie, a nawet prowadzących samochody, co u nich w niektórych krajach jest nie do pomyślenia i zaakceptowania.

 

A co muszą czuć ci młodzi muzułmańscy mężczyźni, kiedy znajdą się na basenie pośród mnóstwa roznegliżowanych kobiet i mężczyzn, dziewcząt i chłopców? Czy nie doznają wtedy szoku kulturowego? Potrafimy wyobrazić sobie ich wewnętrzne napięcie emocjonalne, będące efektem tego, co im wpajano od dziecka w tej kwestii, a tym widokiem, który mają przed sobą? Dla nas jest on bezsprzecznie piękny, niewinny i na pewno nie amoralny. Dla nich zapewne diabelski, grzeszny i nie do zniesienia.

 

Przecież uczono ich przez całe dotychczasowe życie, że kobiety muszą się szczelnie okrywać, aby swym widokiem nie budzić grzesznego pożądania u obcych mężczyzn. Więc zasłanianie przez kobiety swych naturalnych wdzięków jest dlatamtejszych mężczyzn czymś tak oczywistym, że nie budzi to u nich najmniejszych nawet wątpliwości. A nikt im nie mówił, że to nie kobiety powinny się zasłaniać, gdyż to ogranicza ich wolność, lecz to oni – mężczyźni powinni nauczyć się panować nad swymi popędami i emocjami, jak to się już od dość dawna dzieje w całym cywilizowanym świecie.

 

Wyobraża pan sobie ile oni muszą cierpieć już chociażby z tego jednego powodu? Tyle młodych, pięknych, wolnych i niezależnych kobiet, mających za nic święte przykazania ich proroka w tym względzie? Chodzących gdzie chcą, robiących co im się żywnie podoba i dobierających sobie towarzystwo według własnego uznania. Na dodatek obnoszących się bezwstydnie ze swoją urodą i seksapilem. Czy taką wszechobecną rozwiązłość – według ich moralności – można znosić długo bez uszczerbku dla zdrowia psychicznego i fizycznego? Jak pan myśli?

D: Przyznam się pani, iż nie mam „zielonego” pojęcia. Nigdy nie byłem aż w tak ekstremalnej sytuacji psychicznej, mimo tego, że wielokrotnie w życiu bywałem na basenie i doświadczałem tam relaksującej przyjemności, bez żadnych ubocznych skutków.

 

K: No, widzi pan! A oni muszą to znosić ze stoickim spokojem i na dodatek udawać, że nie widzą w tym żadnego problemu. A to tylko jeden z aspektów tej ich odmienności kulturowej, których jest dużo więcej i wszystkie z nich wynikają z ich bezwolnego podporządkowania się swej religii – islamowi. Nie będę ich tu przytaczała, bo to zbyt obszerny temat, powiem tylko panu jaka konstatacja przyszła mi na myśl w związku z powyższym.

 

Otóż wydaje mi się, że w poszukiwaniu lepszego, wygodniejszego życia, sami zgotowali sobie psychiczne „tantalowe tortury”, okupione nieustającym stresem. Uciekając do lepszego życia nie wzięli pod uwagę, że nieopatrznie zabrali ze sobą istotną część tego systemu wartości, przed rezultatami którego chcieli uciec: zapisaną w ich umysłach na tyle trwale, że mimo pozornej zmiany otoczenia i kultury, nadal są jej bezwolnymi niewolnikami, patrzącymi na świat i wartościującymi go według wpojonych im norm religijno-moralnych. Może powinni raczej zacząć zmieniać własną świadomość zamiast zmieniać otoczenie i kulturę, która jest zazwyczaj wypadkową owej zbiorowej świadomości? Nie uważa pan?

 

D: No cóż,.. ma pani niewątpliwie rację, tyle, że musieliby spojrzeć na siebie z innej perspektywy, niż ta, którą podsuwa im ich religia i przesycona nią kultura. A wie pani czym to grozi dla jej wyznawców, prawda? Błędne koło, w którego duszącym uścisku żyje i umiera duża część ludzkości, święcie przekonana o swojej wyjątkowości i nie mogąca się pogodzić ze swoim „upokorzeniem”, wmawiając sobie i wszystkim, że jego przyczyna tkwi na zewnątrz. Jeśli to wszystko, dziękuję za podrzucenie ciekawego tematu i żegnam panią.

 

Sam Harris w cytowanej już książce, tak ujął ten problem: „Już czas, abyśmy przyznali, że nie wszystkie kultury są na takim samym etapie rozwoju moralnego. /../ Wystarczy tylko przeczytać Koran, żeby wiedzieć, niemal z matematyczną dokładnością, że wszyscy naprawdę pobożni muzułmanie będą mieli „przekonanie o wyższości swojej kultury i obsesję niższości swojej potęgi”. /../ Nie wiadomo, jak obecnie wyglądałby nasz świat, gdyby wielkie królestwo Rozumu wyłoniło się w czasie wypraw krzyżowych i zaprowadziło pokój wśród łatwowiernych rzesz ludzkich w Europie i na Środkowym Wschodzie. Być może mielibyśmy nowoczesną demokrację i Internet przed rokiem 1600?”. Kto wie?

 

                                                           ------ // ------

 

Na tym odcinku postanowiłem zakończyć ten cykl „doradczy”, ukazujący się jeszcze w portalu „Racjonalista.pl” od września 2012 r. do września 2013 r. Potem w „Listach z naszego sadu”od grudnia 2014 r. do października 2015 r. W sumie uzbierały się 23 „Doradztwa..”, w których „doradzałem dzwoniącym” w zrozumieniu 110 różnych problemów religijnych i religioznawczych. O ile ci „dzwoniący do mnie” byli fikcyjnymi postaciami (choć po pierwszym odcinku niektórzy czytelnicy dali się nabrać), to problemy, z którymi się do mnie „zwracali”, były jak najbardziej realne (w sensie realności religijnej lub religioznawczej), choć z pozoru niektóre mogły wyglądać na fikcyjne lub fantastyczne. Na tym polega zwodnicza magia religii. Dziękuję wszystkim Czytelnikom za zainteresowanie. Autor.

 

Październik 2015 r.

Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj












Pochwała

Hili: To był spokojny dzień.

Ja: Nie chwal dnia przed wieczorem.

Więcej

Sprawozdanie
"Pana Nie wiem”
Andrzej Koraszewski


Pozwólcie, że wyjaśnię. Jak wyjaśnić siedmioletniemu chłopcu, kim jestem? Z jednej strony siwy obcy staruch, z drugiej – inteligentny siedmiolatek, syn cudownej przyjaciółki, która na upartego mogłaby być moją wnuczką. Jego matkę znam od czasu, kiedy miała czternaście lat, a nasze gęby rozjaśniały się zawsze przy każdym spotkaniu. Wczoraj wpadła, a raczej – kazałem jej przyjść do mnie, bo spotkanie na ulicy czy w sklepie groziło cyrkiem wspólnego, publicznego płaczu. Samotnie wychowuje syna i gadała o nim bez końca. Rozstaliśmy się jej stanowczym stwierdzeniem: „Następne spotkanie u mnie, będzie prawdziwa kawa, a nie to twoje rozpuszczalne świństwo”. Wróciłem do roboty, a gdzieś z tyłu głowy pytanie: jak też ja się przedstawię młodemu człowiekowi, który niedawno stracił dziadka i prawdopodobnie ma ograniczoną ochotę na rozmowę ze starym obcym dziadem? Trzeba się będzie jakoś przedstawić, ale jak?

Więcej

To jest
antyfaszysta
Brendan O'Neill


Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwego antyfaszystę, zapomnij o pozerach i nienawistnikach z Glastonbury – spójrz raczej na krótkie, odważne życie Yisraela Natana Rosenfelda. Gdy „antyfaszyzm” dla ospałych narcyzów z zachodniej lewicy oznacza jedynie wycie „Fuck Farage” i jedzenie wegańskich lodów na festiwalu muzycznym, dla Natana oznaczał wstąpienie do wojska i walkę przeciw ludziom, którzy dokonali największej rzezi Żydów od czasu Holocaustu. W obliczu rasistowskich kłamstw naszych elit, które oczerniają IDF jako ludobójczych demonów, Natan – ten współczesny Machabeusz – walczył za swój naród i swój lud przeciw ich faszystowskim prześladowcom. Jego niezwykła odwaga okrywa hańbą nikczemników z Glastonbury, którzy życzyli mu śmierci.]


Nazwisko, które powinniśmy zapamiętać z tego weekendu, to nie Bob Vylan. Ani Pascal Robinson-Foster – tak naprawdę nazywa się ów punk nienawidzący Izraela, który wzbudził takie oburzenie na Glastonbury. 

Więcej
Blue line

Bitwa
o "Palestynę"
Ivan Bassov


Jak niezrozumiana nazwa stała się bronią — i dlaczego Żydzi powinni ją odzyskać


Nazwa „Palestyna” stała się w żydowskim dyskursie głęboko polaryzującym terminem. U części Żydów samo jej wypowiedzenie wywołuje dyskomfort, a nawet wrogość. Reakcja ta wynika często z jej skojarzenia z retoryką antysyjonistyczną lub antysemicką — zwłaszcza w kontekście współczesnych ruchów politycznych. Termin ten bywa postrzegany jako zakwestionowanie legalności istnienia Izraela — a nawet samej żydowskiej tożsamości narodowej.


Jednak ta reakcja nie ma wyłącznie charakteru politycznego. Jest również emocjonalna, historyczna i głęboko symboliczna.

Więcej

Media odmawiają publikacji
fikcyjnego „rysunku Mahometa”
Elder of Ziyon


BBC: "Czterech pracowników satyrycznego magazynu w Turcji zostało aresztowanych za opublikowanie rysunku, który rzekomo przedstawia proroka Mahometa – postać świętą w islamie, którego wizerunek jest kwestią głęboko kontrowersyjną. Turecki minister spraw wewnętrznych Ali Yerlikaya potępił rysunek opublikowany przez magazyn LeMan, nazywając go 'bezczelnym' i ogłosił, że zatrzymano redaktora naczelnego, grafika, dyrektora instytucjonalnego oraz rysownika."

Więcej
Blue line

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie II
Andrzej Koraszewski


Wojna sześciodniowa na Bliskim Wschodzie spowodowała długotrwałe turbulencje w Europie Wschodniej. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu cioci Mani na Pięknej. Pokój, kuchnia, łazienka i my we dwoje. Ciocia Mania to osobny rozdział. Małgorzata nie darzyła jej sympatią. Żydo-komuna w całej krasie. Powojenne życie spędziła w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Komunistką była przed wojną (światową), podczas wojny była w ZSRR, gdzie towarzysz Stalin uleczył ją z komunizmu. Małgorzata nie chciała się nawet interesować, dlaczego polazła do bezpieki, a Anna tylko się krzywiła. Tak czy inaczej, ciocia Mania wzięła przedwczesną emeryturę i pojechała turystycznie do Izraela. Małgorzata miała opiekować się mieszkaniem, więc przynajmniej chwilowo objęliśmy mienie pobezpieczniackie.

Więcej

Jak zmieniono Izrael
w krynicę zła
Daniel Ben-Ami


Od 7 października i początku wojny Izraela z Hamasem zachodni „postępowcy” zwrócili się przeciwko państwu żydowskiemu. Na ulicach i w mediach natężenie i gwałtowność nienawiści wobec Izraela – a nierzadko także wobec Żydów – bywały wręcz przytłaczające.


Czasem wręcz trudno pojąć naturę współczesnej nienawiści do Żydów. Jest tak powszechna i wszechogarniająca. Niemniej wciąż możliwe jest wyodrębnienie głównych elementów „postępowej” krytyki Izraela – a ściślej tego, co gdzie indziej nazywam „woke'owym antysemityzmem”.

U jego podstaw leży przekonanie, że Izrael jest ucieleśnieniem zła. Że jest państwem skrajnie nikczemnym. Widać to w sposobie, w jaki przeciwnicy Izraela już nie krytykują go według jakichkolwiek normalnych standardów. Nie ograniczają się do potępienia rządu Izraela, jego polityki czy działań w Gazie. Nie krytykują Izraela tak, jak krytykowane bywają inne państwa. Nie – krytycy Izraela przedstawiają go jako źródło całego zła tego świata. Widać to choćby na diagramie, który krążył w zeszłe lato w środowiskach antyizraelskich. „Palestyna to klucz” – głosił tytuł, sugerując, że to właśnie ten temat „łączy wszystko”.

Więcej

Empatia to piękna rzecz
– póki nie zbrzydnie
Lucy Tabrizi


Na Zachodzie zbudowaliśmy cały nasz moralny system wartości wokół empatii. Wychwalamy ją. Nagłaśniamy. Czcimy. Ale gdzieś po drodze empatia przestała być cnotą, a stała się słabością – podatną na przejęcie i wykorzystanie przeciwko nam.


Znam empatię. Żyłam nią. Wywodzę się z kręgów obrońców praw zwierząt; moje dawne konto nosiło nazwę „compassionate living” (współczujące życie), jeśli to cokolwiek mówi. Spędzałam godziny oglądając nagrania z rzeźni, przyglądając się cierpieniu, od którego większość ludzi odwraca wzrok. Stałam kiedyś po kolana w zakrwawionej wodzie morskiej, filmując ciężarną wielorybicę w agonii. Zginęła. Zostały mi po tym objawy PTSD.

Jestem też matką. Sama myśl o cierpieniu moich dzieci jest nie do zniesienia. 

Więcej

Irlandia wprowadza ustawę
'nie kupuj u Żyda'
Hank Berrien


Po raz pierwszy od klęski nazistowskich Niemiec jakikolwiek europejski rząd promuje prawo, które wprost nawołuje do bojkotu towarów produkowanych przez Żydów.

Więcej

Antysemityzm
i syjonofobia
Ivan Bassov


Od supersesjonizmu do wymazywania: jak teologia zastępstwa napędza nienawiść wobec Żydów i ich państwa.

Często słyszymy: „Nie jestem antysemitą, jestem tylko antysyjonistą”. To rozróżnienie – regularnie wykorzystywane jako retoryczna zasłona dymna – dziś się rozpada. Współczesna wrogość wobec Żydów coraz częściej wyraża się nie przez dawne obelgi, lecz poprzez obsesyjny sprzeciw wobec ich państwa. Dlatego potrzebujemy nowego języka, który odzwierciedla tę zmianę. Wiele osób twierdzących, że sprzeciwia się „tylko Izraelowi”, przejawia tak głęboką, nieproporcjonalną wrogość, że zasługuje ona na własną nazwę: syjonofobia.

Więcej

Wyciek informacji z CNN
to negacjonizm
Bob Goldberg

Irańska instalacja nuklearna, przed jej zniszczeniem.

Podczas gdy izraelska i amerykańska precyzja w działaniu niszczyły infrastrukturę Iranu, prasa spieszyła się, by naprawić reputację teokracji.

Media wykonały swoją robotę dobrze — dla Teheranu.

Udało im się przedstawić niszczycielski, precyzyjny atak na irańską infrastrukturę nuklearną i system dowodzenia jako kosztowną stratę czasu. Na podstawie jednej wstępnej, wywiadowczej oceny szkód w irańskich operacjach nuklearnych, udostępnionej wszystkim czołowym mediom jednocześnie, dziennikarze sumiennie przekazali komunikat: ataki Izraela i USA opóźniły Iran zaledwie o kilka miesięcy.

Więcej
Blue line

Prawdziwa
historia syjonizmu
Cheryl E. 


Wszyscy słyszeliśmy, jak ignoranci opowiadali, że pewnego dnia w 1897 roku grupa żydowskich syjonistów z Europy Wschodniej obudziła się i postanowiła rozpocząć ruch mający na celu zmuszenie i zmanipulowanie całego świata, by „ukradł” arabską ziemię – tylko dlatego, że ci źli żydowscy syjoniści chcieli odzyskać ziemię, na której żyli ich przodkowie i z której zostali wygnani niemal 1800 lat wcześniej.

Więcej

Aktywiści pro-palestyńscy
dali się nabrać
Ahmed Fouad Alkhatib


Islamska Republika Iranu nigdy nie zaprzestanie mieszania się w sprawę palestyńską, ponieważ Teheran potrzebuje tego konfliktu, by zasilać swoją machinę propagandową. W rzeczywistości bezpieczna, stabilna i niezależna Palestyna pozostanie odległą możliwością, dopóki Islamska Republika istnieje w swojej obecnej formie i może utrzymywać pozory poparcia dla Palestyńczyków. Tylko poprzez napiętnowanie tego złowrogiego reżimu i zdystansowanie się od niego ruch pro-palestyński ma szansę stać się skuteczny.

Więcej
Blue line

Przeczytaj konstytucję
Iranu i rozbij reżim
I. Marcus i B. Siegel


Chociaż niedawna porażka sojuszniczych ugrupowań Iranu — Hamasu, Hezbollahu i Syrii Asada — przyniosła ulgę wielu osobom, zwłaszcza w Izraelu, to świętowanie jest nadal przedwczesne.
Cele Iranu nie zmieniły się tylko z powodu upadku jego pełnomocników. Prawdziwe zagrożenie, jakie Islamska Republika nadal stwarza dla całej ludzkości, leży na stole w jej podstawowym dokumencie — konstytucji. Przyjęta w 1979 r. i zmieniona w 1989 r. Konstytucja Islamskiej Republiki Iranu stanowi jasną artykulację przyszłego porządku świata, który Iran uważa za swój cel: najpierw narzucić go światu islamskiemu, a następnie całej ludzkości.

Więcej

Nienawiść do Żydów
w tureckich mediach
Elder of Ziyon



Po raz kolejny tureckie media wyprzedziły inne kraje i zostały światowym mistrzem w kwestii antysemityzmu.


Mają go więcej niż Iran. Więcej niż Jordania. Więcej niż Jemen.


Oto kilka ostatnich tureckich wyczynów.


A tu prawdziwa ilustracja 
artykułu w gazecie Aydinlik na temat tego, jak żydowscy miliarderzy rzekomo finansują Izrael:

Więcej

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie
Andrzej Koraszewski


Dawno, dawno temu był sobie w Polsce komunizm. To nie był ruski komunizm, to nie był afrykański komunizm, ani jugosłowiański komunizm. To był nasz polski komunizm. Komunistów w Polsce nie widziałem. Byli oportuniści, mnóstwo łajdaków, byli marzyciele tacy jak Jacek Kuroń, urzeczeni utopią i chcący budować utopię, byli durnie tacy jak ja, którzy dali się nabrać na pomysł rewizjonizmu, czyli rozmiękczania tego od środka. (O tej mojej przygodzie z rewizjonizmem może będzie kiedyś osobno.)

Więcej

Reakcje ONZ na ataki
Iranu na izraelskich cywilów
UN Watch


Trzynastego czerwca 2025 r. Izrael rozpoczął operację Wstający Lew, prewencyjny atak militarny na irański program broni jądrowej, kilka godzin po tym, jak Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ONZ (MAEA) po raz pierwszy od 20 lat ogłosiła, że Iran naruszył porozumienie. Precyzyjne ataki zostały przeprowadzone przeciwko dowódcom wojskowym Iranu i naukowcom zajmującym się energią jądrową, a także przeciwko krytycznej infrastrukturze wojskowej, w tym irańskim systemom obrony powietrznej, obiektom do przechowywania i produkcji pocisków balistycznych oraz obiektom jądrowym. Premier Netanjahu uzasadniał te ataki jako konieczny akt samoobrony. „Gdyby tego nie powstrzymano, Iran mógłby wyprodukować broń jądrową w bardzo krótkim czasie — może to być rok lub kilka miesięcy” — powiedział.

Więcej

Wyobraź sobie,
że Hitler pozostał nietknięty
Joshua Hoffman


Pozwolić najwyższemu przywódcy Iranu, Alemu Chameneiemu, wyjść z tej wojny bez szwanku to jak pozwolić Hitlerowi wycofać się do Berlina w 1944 roku — z poturbowaną armią, ale z nietkniętą ideologią.


Czy potrafisz wyobrazić sobie świat, w którym architekci ludobójstwa mogą działać dalej bezkarnie — nadal trzymają się władzy i wciąż wierzą, że mieli rację?


To nie jest alternatywna historia. To ostrzeżenie.

Bo po 12-dniowej wojnie między Izraelem a Iranem właśnie z takim scenariuszem flirtuje dziś świat. Najwyższy Przywódca Iranu, Ali Chamenei, przeżył. Jego reżim nadal jest chroniony. Jego machina propagandowa nadaje. Jego Gwardia Rewolucyjna nadal maszeruje. Jego rakiety mogą być osłabione, jego zastępcze siły zdezorientowane, jego program nuklearny cofnięty — ale on sam pozostaje nietknięty.

Więcej

Kurdowie:
zapomniany naród
Paul Finlayson


Niedawno znalazłem się na spotkaniu zorganizowanym przez godną podziwu, nieco donkiszotowską organizację Tafsik — grupę, której misją jest zszywanie postrzępionych nitek ludzkiej wspólnoty w epoce dudnienia plemiennych werbli. To było wspaniałe wydarzenie, kalejdoskop sprzeciwu wobec ponurych obrazów współczesnego świata.

Więcej

Ataki Trumpa na Iran
były sygnałem dla Chin
Daniel; Greenfield


Ameryka właśnie stała się nieprzewidywalna.
Jedną z największych słabości amerykańskiej polityki zagranicznej była nasza przewidywalność. Nasi przeciwnicy potrafili dokładnie określić, co zrobimy, a czego nie.


Jednym z największych atutów prezydenta Trumpa jest jego nieprzewidywalność. W sprawie ataków na Iran nie tylko trzymał wszystkich w niepewności do ostatniej chwili, ale też zastosował wyrafinowane środki, by zmylić obserwatorów. Dan Caldwell, znajomy Tuckera Carlsona, został usunięty z Pentagonu z powodu zarzutów o przecieki. Podobny los spotkał kilku innych. Kiedy ataki faktycznie zostały przeprowadzone, nie pojawiły się wcześniej żadne przecieki – mimo że niektóre media twierdziły, iż mają informacje od anonimowych „urzędników”. Wszyscy nauczyli się milczeć w sprawach naprawdę istotnych.

Więcej

Czas, którego nigdy
nie zapomnimy
Phyllis Chesler

Karykatura zamieszczona przez egipskiego liberała.

Mamy przywilej żyć w tych czasach – czasach, których nigdy nie zapomnimy, w których ważą się losy narodów.


Izrael wykonał całą ciężką pracę, tę brudną robotę – w imię własnego przetrwania, w imię Zachodu, w imię całej ludzkości. Niezwykłe osiągnięcie militarne państwa żydowskiego, w połączeniu z sukcesem zadziwiającej operacji psychologicznej – zdawałoby się, że skoordynowanej ze Stanami Zjednoczonymi – doprowadziło do unicestwienia niemal już gotowej zdolności Iranu do zniszczenia Izraela – chas we’szalom (Boże uchowaj!).

Więcej
Blue line

Od wtorku do wtorku
minął tydzień
Andrzej Koraszewski 


Nieznośna lekkość dalszego bytu. Informuję szanownych czytelników o chwilowej (lub trwałej) impotencji twórczej. Podobnie jak z pszczołami (tymi od Kubusia Puchatka), z impotencją nigdy nic nie wiadomo. Mój mózg chodzi na zwolnionych obrotach, a nie chciałbym zabierać ludziom czasu ględzeniem.


Zbyt dużo palę. Siedzę na schodkach werandy, gdzie siedzieliśmy 40 minut przed śmiercią Małgorzaty, a ona silnym i ożywionym głosem referowała ostatnie wiadomości. Zawsze lubiliśmy siedzieć na tych schodkach, czasem dziwiliśmy się, że tak pięknie urządziliśmy sobie to nasze ostatnie gniazdko. Tak wyszło — dziewięćdziesiąt procent zasługi to wiele przypadków, dziesięć procent to wysiłki, żeby przypadkowym zdarzeniom nadać jakiś sens.

Więcej

„Filozof Putina”
to antysemita
Elder of Ziyon


Aleksandr Dugin, rosyjski ultranacjonalista często nazywany „filozofem Putina”, to nie tylko niebezpieczny ideolog. To także antysemita opętany teoriami spiskowymi na punkcie Izraela, a jego majaki odzwierciedlają powracającą prawdę: że Żydzi i państwo żydowskie postrzegani są jako egzystencjalne zagrożenie dla totalitarnych ideologii – właśnie dlatego, że wartości żydowskie pozostają z nimi w moralnej opozycji.

The New York Times przedstawił Dugina swoim czytelnikom w 2022 roku, opisując go jako „filozofa Putina”, który był jednym z głównych orędowników inwazji na Ukrainę.
Jego myśl opiera się na idei „eurazjatyzmu” – przekonaniu, że Rosja to odrębna cywilizacja, która powinna stworzyć państwo obejmujące cały kontynent, wzorowane na dawnym imperium, ale bez komunistycznej ideologii Związku Radzieckiego. 

Więcej

Iran jest z Ameryką
w stanie wojny od 46 lat
Daniel Greenfield


„Ameryka nie może nam nic zrobić” – przechwalał się ajatollah Chomeini, przetrzymując naszych zakładników. Administracja Cartera osłabiła rządy szacha na korzyść islamistów, którzy przejęli władzę, a następnie uniemożliwili żołnierzom piechoty morskiej obronę amerykańskiej ambasady i ludzi w niej przebywających przed muzułmańskimi grupami „studenckimi”, które twierdziły, że przybywają z pokojową intencją. „Pokojowi” działacze studenccy przejęli amerykańską ambasadę i wzięli jej pracowników jako zakładników.
Najwyższy Przywódca Ali Chamenei drwił z prezydenta Trumpa w tym samym przekonaniu, że „Ameryka nie może nam nic zrobić” — w czerwcu, po tym jak zaproponowano mu porzucenie irańskiego programu produkcji broni jądrowej. Najwyższy Przywódca powiedział: „Nasza odpowiedź na amerykańskie bzdury jest jasna: nie mogą nic zrobić w tej sprawie”.

Więcej

Kolejne
„Boskie zwycięstwo”
Hussain Abdul-Hussain


Wygląda na to, że Chamenei powtórzy błędy Saddama i Nasrallaha: bombastyczne przemówienia, nierealne obietnice zniszczenia Izraela i machina wojenna zdziesiątkowana przez państwo żydowskie. Niezależnie od wyniku wojny między Iranem a Izraelem, Teheran ogłosi zwycięstwo. Najwyższy Przywódca Iranu Ali Chamenei już zacytował werset Koranu „zwycięstwo od Boga i nieuchronny podbój”. Obserwatorzy Bliskiego Wschodu widzieli ten film wiele razy i zawsze kończy się tak samo: dzięki swojej potędze militarnej Izrael zwycięża — podczas gdy pobity Iran i jego sojusznicy pokazują znak zwycięstwa na gruzach, które kiedyś nazywali domem. Zwycięstwo militarne nigdy nie zdarza się przez czysty przypadek. Jest to jedynie wierzchołek góry lodowej — wynik zbudowany na sukcesie w innych dziedzinach, w tym wolności, dobrych rządach, rządach prawa, wzroście gospodarczym i postępie naukowym.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Ciąg dalszy „Listów
z naszego sadu”
Andrzej Koraszewski

Niech przemówi mój
podziw dla Żydów
Paul Finlayson

Rewolucja już jest,
ale jaka to rewolucja?
Alberto M. Fernandez

Granice nieposłuszeństwa
obywatelskiego
Patrycja Walter

Myśli o dziennikarstwie
zależnym
Andrzej Koraszewski

Antysemityzm  gorszy niż
twojej babci
Avi Herbatschek

Wojna Izraela z Iranem
jest przysługą dla ludzkości
Z materiałów MEMRI 

Izrael musi powiedzieć
kim jest wróg
Yonatan Daon

Komiczny upadek
kultu kefiji
Brendan O’Neill

Świat pogrążył się
w moralnej otchłani
David Collier

Powinniśmy poważnie traktować
hasło „Śmierć Ameryce”
Daniel Greenfield

Antysemityzm bywa wyrokiem
śmierci
Joshua Hoffman

Izrael wykonuje
brudną robotę za innych
Elder of Ziyon

Chirurgiczny atak
na tyranię islamistyczną
Brendan O’Neill

Tak wygląda
„Nigdy więcej”
Joshua Hoffman

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk