Prawda

Poniedziałek, 14 lipca 2025 - 22:49

« Poprzedni Następny »


Reformowanie złej wiary


Andrzej Koraszewski 2014-11-09

Otwarci katolicy patrzą z nadzieją na papieża Franciszka, oczekując, że powstrzyma proces cofania się w mroki średniowiecza, że zdoła zmniejszyć przepaść między moralnością XXI wieku, a religijną tradycją bazującą na pisanych przed Homerem księgach.


Dla ateisty może się to wydawać beznadziejną próbą wygładzenia kompletnie irracjonalnych wierzeń i dostosowania ich do dzisiejszej rzeczywistości na tyle, na ile to możliwe, bez wyrzucania tego wszystkiego na śmietnik.

Tłumy wierzących porzucają Kościół nie porzucając Boga i decydują się na samodzielną modyfikację swoich wierzeń tak, iżby nie były nazbyt rażąco sprzeczne z otaczającym światem. Równocześnie tłumy Natanków, Rydzyków, Terlikowskich, biskupów w cudacznych szmatkach, radykalizują swoje postawy, patrząc z niekłamanym przerażeniem na głosujących nogami i z równym przerażeniem na papieża sprawiającego wrażenie, jakby zamiast krucjaty wybierał poszukiwanie kompromisów.


Możemy się zastanawiać na ile natchnieniem tych Natanków, Rydzyków, Terlikowskich są islamscy radykałowie, wierzący wystarczająco głęboko, by palić i mordować? Nie dowiemy się tego, bo niektóre procesy mogą zachodzić zaledwie w podświadomości, zaś my możemy tę irytującą, ale jednak głównie słowną radykalizację chrześcijańskich fanatyków niesłusznie łączyć z barbarzyństwem muzułmańskiego radykalizmu, cofającego świat do średniowiecza w bardzo dosłownym sensie.


Warto pamiętać, że mówimy o cofaniu do średniowiecza widząc masowe egzekucje, wieszanie na latarniach, tortury, obcinanie głów. Zapominamy jednak czasem, jak niedawno masowe egzekucje ludzi złapanych na ulicach miały miejsce w Europie, jak motywowane nazistowską i komunistyczną ideologią barbarzyństwo przekraczało wszystko, co dziś robią muzułmańscy ekstremiści. Nasze, europejskie „średniowiecze” miało miejsce zaledwie dwa pokolenia temu i żyją wśród nas ludzie dobrze pamiętający tamte czasy.                          


Nazizm upadł, załamał się w brutalnej konfrontacji militarnej, podczas której obrońcy demokracji i praw człowieka musieli złamać nie tylko potęgę militarną, ale i morale społeczeństwa popierającego barbarię. Odpowiedzią na nienawistną i nie przebierającą w środkach ideologię były naloty dywanowe na niemieckie miasta i śmierć milionów ludzi, niezależnie czy uczestniczyli w  nazistowskim wysiłku podbijania świata, czy nie. 


Komunizm  trwał przez kolejne pół wieku, nieco łagodniejąc i staranniej ukrywając swoje bestialstwo, co samo w sobie było już ogromnym postępem. Patrząc na barbarzyństwo muzułmańskich ekstremistów zapominamy, jak niedawno na ulicach naszych miast roztrzaskiwano główki niemowląt. Patrząc dziś na Iran, Syrię, Irak, Libię, Somalię, Sudan, Nigerię, nie wyobrażamy sobie, aby ten typ morderczego fanatyzmu mógł odżyć w Europie.


Już odżywa. Miliony ludzi woli zamknąć oczy i uszy na okrzyki wielotysięcznych tłumów - „Żydzi do gazu” - na ulicach Berlina, na mordy we Francji, na hasła „Nie kupuj u Żyda”. Tak jest wygodniej, łatwiej budować muzea pamięci niż oglądać rzeczywistość. 


Fanatyzm, niezależnie czy jest on religijny, czy ideologiczny, monopolizuje ideę bliźniego i dehumanizuje każdego, kto myśli odrobinę inaczej.


Podobnie jak w czasach mojej młodości, kiedy chcieliśmy wierzyć w odwilż, kiedy z wypiekami na twarzach czytaliśmy artykuły marksistów-rewizjonistów szukających drogi do socjalizmu z ludzką twarzą, kiedy po ujawnieniu części stalinowskich zbrodni, chcieliśmy wierzyć, że nie ma możliwości powrotu do tego, co działo się wcześniej, tak dziś wielu otwartych katolików wsłuchuje się w każde słowo papieża Franciszka, mając nadzieję na kolejną odwilż.


I słusznie, chociaż nasze nadzieje były znacznie większe, chociaż rewizjoniści czasem tracili pracę, a czasem trafiali do więzień, chociaż Chruszczow okazał się pajacem, ale i tak szybko zastąpił go Breżniew, chociaż wcześniej zgniótł powstanie węgierskie i przywołał do porządku Gomułkę, który i bez tego żadnej demokracji wprowadzać nie zamierzał, jednak barbarzyństwo morderczego stalinizmu już nie wróciło.


Ciekawe, bo Chruszczow z jego ujawnieniem części stalinowskich zbrodni, był inspiracją papieża Jana XXIII, który postanowił wpuścić trochę świeżego powietrza do zatęchłych sal, w których dyskutowali katoliccy kardynałowie.


Eksperyment wszedł w fazę schyłkową natychmiast po jego śmierci, a potem naprawianie szkód spowodowanych nadmiarem świeżego powietrza powierzono papieżowi z Polski. A jednak soborowe zmiany zostawiły trwały ślad. Katolicyzm nie stał się ani demokratyczny, ani w pełni pogodzony z nowoczesnością, ale nie mógł już tak całkiem powrócić w stare koleiny. Podobnie jak marksistowscy rewizjoniści, tak i otwarci katolicy mieli poczucie całkowitej przegranej. Nic dziwnego, że kiedy kolejny papież, który w ponad pół wieku po rozpoczęciu Soboru Watykańskiego II, zaczął zachęcać do otwartej dyskusji i wysyłać sygnały dziwnie podobne do tego, co mówił Jan XXIII, wśród tych wierzących katolików, którzy nie chcieli ograniczać swojej wiary do uległości i posłuszeństwa, obudziły się nowe nadzieje.


Kamień Syzyfa obsuwa się raz za razem, ale zazwyczaj nie powraca do punktu wyjścia. Nie jestem przekonany, że wiązane z papieżem Franciszkiem nadzieje moich wierzących przyjaciół mogą się spełnić. Ukształtowana przez Jana Pawła II hierarchia kościelna jest potwornie konserwatywna i nawet gdyby obecny papież chciał przeprowadzić jakieś znaczące zmiany, to możemy być pewni, że natrafi na heroiczny opór. Również to pragnienie zmian samego papieża wydaje mi się nadal niezwykle problematyczne. Warto jednak pamiętać, że historia lubi zaskakiwać i możemy być świadkami interesujących niespodzianek. Uczciwie jednak mówiąc, ponownie rozbudzone nadzieje otwartych katolików wydają mi się chwilowo wręcz bardziej interesujące niż to, co do tej pory widać w samym Watykanie. Nadzieje są ważne, tu i ówdzie podnoszą się nowe głosy.


W globalnej wiosce ważniejsze od tego, co dzieje się w świecie katolickim, jest to, co dzieje się w świecie islamu. Tu każdy dzień przynosi koszmarne wiadomości. Równocześnie, w miarę nasilania się dramatu, pojawia się zjawisko przypominające głosy radzieckich dysydentów w końcu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Muzułmańscy dysydenci są osamotnieni, bez kontaktu z masami, ignorowani przez Zachód, mordowani przez fanatyków, ale nagle (przynajmniej w niektórych miejscach) mniej prześladowani przez władze przerażone zagrożeniem przez ekstremistów, a czasem nawet wpuszczani na łamy starannie cenzurowanych rządowych gazet.


Kiedy ten i ów z katolickich kardynałów opowiada się za odejściem od barbarzyńskiego potępienia homoseksualizmu, za rezygnacją z wykluczenia z Kościoła ludzi rozwiedzionych lub za innymi reformami całkowicie i od dawna oczywistymi dla świeckiej moralności, unosimy głowy i słuchamy z zainteresowaniem, a gazety znajdują miejsce dla takich wiadomości na pierwszych stronach.


Szejk Aadel Al-Kalbani jest byłym imamem Wielkiego Meczetu w Mekce. Jest salafitą i jak się wydaje jest w pełni świadomy, że to właśnie zrodzony w Arabii Saudyjskiej ruch salaficki jest najbardziej odpowiedzialny za radykalizację islamu.



Ciekawe jest to, co mówi ten znany duchowny, równie ciekawy jest fakt, że jego opinie publikuje główna gazeta rządowa “Al-Riyadh”.


Nie wiem kiedy Al-Kalbani przestał być imamem wielkiego Meczetu w Mekce, ani kto w tej sprawie podjął decyzję, wiadomo jednak, że już wcześniej potępiał terroryzm, uważał, że poeci mają prawo pisać wiersze bez tego, by duchowni mówili im jakie, pisał również, że nie widzi niczego niestosownego w tym, że kobieta prowadzi samochód.


Sam szejk wydaje się wyglądać jak przywódca duchowy połączonych sztabów wszystkich ekstremistów, ale mówi rzeczy dające wiele do myślenia.      


Jak czytamy w doniesieniu MEMRI: 15 sierpnia 2014 r. szejk Al-Kalbani tweetował (@abuabdelelah): "ISIS jest prawdziwym produktem salafizmu i musimy rozprawić się z tym z pełną przejrzystością".  



Awantura, która wynikła po tym jednym zdaniu na twitterze pokazała nie tylko rozmiary oburzenia, ale również poparcia. Oczywiście musimy pamiętać, że użytkownicy twittera to nie jest próbka losowa saudyjskiego społeczeństwa, ale Al-Kalabani nie jest tak całkiem osamotniony. 24 sierpnia, redakcja “Al-Riyadh” opublikowała artykuł Al-Kalbaniego pod prowokacyjnym dla wielu tytułem “Czy terroryzm jest produktem salafickim?”:


„Za każdym razem, kiedy widzimy sieć fitna zagarniającą młodych ludzi spomiędzy naszych synów… i wtrącającą ich w bardzo głęboką przepaść, z której wyłonią się tylko przy pomocy sloganów, które ociekają krwią, dręczy nas sumienie i zastanawiamy się: Skąd przyszło to do nas? Jak wpadli w to? Jak gdybyśmy niczego nie mogli zrobić wcześniej."


Jego odpowiedź jest jednoznaczna, przyczyną jest arogancja nazbyt silnie wierzących, że wiedzą, czego chce Allah, zapał ustawicznego potępiania, ściganie małowiernych:


„Tak, to jest roślina, która wykiełkowała na śmietnisku tych, którzy nadmiernie osądzają innych i udają, że reprezentują salafizm. Jak poważnie oskarżają innych o apostazję, o odchylenie od słusznej drogi, o herezję i rozwiązłość – jak gdyby arena leżała przed nimi otwarta i nie było nikogo, kto by ich potępił, ani żadnego sędziego, który by ich pokarał. Ponadto przyjmowano ich z udawanym szacunkiem i podziwem i otwierano przed nimi możliwości siania w umysłach naszych młodych ludzi myśli, że ten pobłądził, a ten jest niewiernym, a tamten jest niedbały w religijności. Nawet najwięksi duchowni, dawni i obecni, nie są oszczędzeni przez ich strzały. Szerzą zasady islamu w pokrętny sposób, który czyni je niezrozumiałymi lub wypaczonymi i zachowują rzeczy, które zaprzeczają islamowi. Mierzą sędziego, wykształconego i studenta, a także zwykłych ludzi miarą, której nauczyli się na pamięć, ale nie zrozumieli i myślą, że są uprawnieni do orzekania, że wyżej wymienieni są apostatami i do wzywania na nich kar Allaha, które nie są już dłużej stosowane, a robiąc to sądzą, że przywrócą chwałę i splendor monoteizmu.”


Były imam Wielkiego Meczetu zdaje sobie sprawę z faktu, ile zła uczynili duchowni, ile jadu sączy się z kazań i jaką siłę mają słowa nienawiści płynące z ambon. Oczywiście nie byłby duchownym, gdyby nie twierdził, że jego wiara (salafizm)  jest  „drogą, która szerzy miłość, braterstwo i akceptację innego wśród muzułmanów oraz współistnienie z nie-muzułmanami”. Żeby jednak był w rzeczywistości taką drogą, trzeba zbudować tamę dla wojowniczej propagandy tych, którzy myślą, że nikt poza nimi „nie jest źródłem dobra i obrońcą monoteizmu”. Islam – pisze imam - potrzebuje reform:   


„Potrzebne jest dostrzeżenie idei reformowania, nie zaś napomnienia, nagan, i utarczek słownych, które zajmują się objawami i ignorują chorobę! Nadal jeszcze jest czas na rehabilitację – ideologiczną i praktyczną – i na zapobieżenie podziału społeczeństwa na sekty i grupy, które tłoczą się za dygnitarzami otoczonymi aurą nietykalności i świętości, za taką czy inną grupą uważającą, że ma prawo kierować narodem i rekrutować jego młodzież.”


31 sierpnia 2014, Al-Kalbani opublikował kolejny artykuł: "Okowy przeszłości", w którym krytykował salafizm, propagujący bezkrytyczną zależność od przeszłości i wezwał do racjonalnego, krytycznego podejścia.


“Nigdy nie przestaliśmy wywyższać przeszłości za wszelką cenę, tak bardzo, że przejęła nasze życie i udaremniła kierowanie naszą teraźniejszością, a nie wiem, co zrobi naszej przyszłości. Twierdzimy, że przeszłość jest percepcją, czynem i poglądem przodków do tego stopnia, że kiedy któremuś z nas przydarza się nieszczęście, śpieszy szukać rozwiązania tego nieszczęścia w książce napisanej setki lat temu! A potem krzyczymy głośno: ‘Islam jest zgodny z każdym czasem i każdym miejscem’”.


Były imam Wielkiego Meczetu nie owija niczego w bawełnę, pisze wprost: „pozostajemy zamknięci w pułapce lochów bardzo odległej przeszłości”. To, co kiedyś było zmianą pozwalającą na postęp zostało przekształcone w kulę u nogi uniemożliwiającą marsz w przyszłość.


„Pierwsze pokolenie muzułmanów porzuciło ślepe naśladownictwo i słuchając wezwania ‘Głoś w imię twego Pana’ [Koran 96:1] zaczęło używać umysłu po wielu stuleciach zaniedbania; wagon zmiany zaczął poruszać się i zmieniać gorzką rzeczywistość pełną ucisku, zacofania i bałwochwalstwa we wzniosłe i wyraźne prawdy racjonalne.”


O tej racjonalności moglibyśmy zapewne długo dyskutować, ale faktem jest, że zwycięski islam w miarę imperialnych podbojów nauczył się otwartości na inne kultury i przez pewien czas czerpał garściami zarówno z nauki perskiej, indyjskiej, jak i greckiej, że w pułapce przeszłości utknął dopiero, kiedy jego duchowi przywódcy zaczęli nakazywać palenie bibliotek i mordowanie filozofów. Al-Kalbani wydaje się dostrzegać przyczynę dramatu i pisze: „Musimy przyznać, że nasza przeszłość zawiera rzeczy, których nie daje się pogodzić z naszą teraźniejszością.”  


„Spośród tych, którzy wzywają do absolutnego trzymania się przeszłości, wyłoniło się nowe pokolenie, które broni i walczy o opinie i sposoby pozbawione poprawnych koncepcji islamskich i poglądów religijnych, które mogą prowadzić ummah we właściwym kierunku. Ten gang, który przyznał sobie prawo do banicji umysłów, nie pojmuje sytuacji ummah i nie potrafił przystosować się do dzisiejszej rzeczywistości; dlatego jego drogą jest ujarzmianie innego lub oskarżanie go apostazję i zboczenie ze słusznej drogi. Tych ludzi można znaleźć w wszystkich warstwach społeczeństwa, niedopuszczających ludzi do zrozumienia postępu i dogonienia teraźniejszości i oskarżających każdego, kto ich krytykuje i wytyka im ich błędy o bycie Charydżytą. Każdy, kto mówi o prawach kobiet, odchodzi od słusznej drogi, jest dla nich obmierzły i nie dba o religię. Każdy, kto wyraża mądrą opinię, która była ukrywana i ignorowana, bo zaprzecza ich salafizmowi, sprzeciwia się olbrzymiej większości ludzi…”


Arabia Saudyjska od dziesięcioleci jest główny eksporterem muzułmańskiego ekstremizmu, większość meczetów budowanych na Zachodzie to meczety fundowane przez saudyjskich szejków, do których wysyła się duchownych zachęcających mieszkającą na Zachodzie muzułmańską młodzież do łamania praw krajów zamieszkania i wpajających religijny fanatyzm. Głos byłego imama Wielkiego Meczetu wydaje się być głosem wołającego na puszczy. Podnieca się nim zaledwie garstka jego rodaków, jeszcze mniejsza garstka jego braci w wierze i (prawdopodobnie) zaledwie kilka osób z zachodniego  świata. Mnie jednak ta publikacja w rządowej saudyjskiej gazecie dwóch artykułów byłego imama Wielkiego Meczetu kojarzy się z wydarzeniem jakim była publikacja opowiadania pod tytułem „Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza”.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj








Hili: Próbuję pamiętać.  
Ja: Co?
Hili: Wszystko.

Wersja angielska:

Hili: I'm trying to remember.

Me: What?

Hili: Everything.

Więcej

Jak zostałem chłopskim
dziennikarzem
Andrzej Koraszewski


Mieszkamy w Dobrzyniu nad Wisłą (tym, do którego Konrad Mazowiecki sprowadził Krzyżaków). Miasteczko nie jest piękne, jest tylko kochane. Mam tu pół setki przyjaciół bliższych i dalszych, znajomych bez liku. Wybór tego miejsca był przypadkowy, okazał się wspaniały. Pierwszy raz byłem w Dobrzyniu latem 1961 roku albo o rok później. Tak czy inaczej – jeszcze z Krystyną. Zalewu Włocławskiego oczywiście nie było, pośrodku były dwie wyspy. Rozbiliśmy namiot na jednej z nich. Mieliśmy motorówkę z radzieckim silnikiem Moskwa (dość udana kopia szwedzkiego silnika; umiałem go rozbierać jak żołnierz kałacha).

Więcej

Kanadyjskie wybory
i handel strachem
Paul Finlayson


Mark Carney nie wszedł do kanadyjskiej polityki jak rutynowy konik stajenny — wpadł z impetem, jak rasowy koń wyścigowy wyrywający się w stronę bram na torze Belmont, niepotrzebnie rozdygotany, górując nad stawką, w której był już koń faworyzowany w 90 procentach.

Kiedy Carney dołączył do wyścigu, Pierre Poilievre był murowanym kandydatem — sondaże pokazywały, że niemal 90 procent społeczeństwa uważa go za pewnego zwycięzcę następnych wyborów.

Więcej
Blue line

Odpowiedź do Petera Oborne’a
i Irfana Chowdhury’ego
David Collier

David Collier

Mój list do Davida (Autora poniższego tekstu), który wyślę dopiero po publikacji:

Drogi Davidzie,

Zapewne kojarzysz nazwisko Malgorzata Koraszewska, prosiła cię o pozwolenie na tłumaczenie twoich tekstów na język polski i publikację na naszym blogu. Prawdopodobnie, (podobnie jak to stało się z kilkoma innymi zaprzyjaźnionymi autorami), wysyłała już tylko linki do polskiej wersji, informując, że tekst został opublikowany. Małgorzata zmarła 17 czerwca, a ja udaję, że to nie jest prawdą i ciągnę ten wózek dalej. Można powiedzieć, że to zabawne, albo makabryczne. Pracuję na dwóch komputerach, bo wszystkie nasze źródła przychodzą na jej komputer, więc rano siadam w fotelu, na którym umarła, przeglądam jej pocztę i wysyłam do siebie to, nad czym będę pracował. Nadal codziennie dostaję od Malgorzaty kilka, czasem kilkanaście listów. Dziś przysłała ten tekst i natychmiast go opublikowałem. Jeśli ci się to nie podoba możesz mnie pozwać. (Świetny tekst, idealnie pasuje do mojego agresywnego nastroju. )

Pieprzyć tych sukinsynów

Andrzej  

Więcej

Dramat uchodźców
wczoraj i dziś
Z archiwum "Listów"

Zaporoże (Źródło zdjęcia https://war.ukraine.ua/)

Wspomnienia Richarda Kernera o Ludwiku Lewinie skłoniły profesor Romanę Kolarzową do bardzo osobistego komentarza. W prywatnej korespondencji pojawiło się nazwisko Chaima Potoka, znakomitego amerykańskiego pisarza, który podczas wojny koreańskiej był wojskowym kapelanem (rabinem). Wymieniając to nazwisko, poruszyłem jedną strunę, odpowiedziała druga. Romana odpisała: „O, Chaim Potok, którego w Polsce nikt wydać nie był łaskaw, choć tłumaczony na tyle języków, z czeskim i włoskim włącznie. Mało czytałam, ale My Name Is Asher Lev zrobiła wrażenie. No i ciepła, a przy tym diabelnie zabawna My First 79 Years, napisana w osobliwej spółce z Izaakiem Sternem. To wtedy 'namierzyłam' Potoka – wszystko przez to, że bez opamiętania wielbiłam (do dziś wielbię) ten klezmerski Schnitt, którego Stern nie wahał się używać w najszacowniejszej klasyce. Koncert A-dur Mozarta ma z tym 'podcięciem' zupełnie niesamowity, bynajmniej nie 'turecki' charakter. Spróbuję poszukać francuskiego wydania Harfy Dawida, bo jednak powieści, zwłaszcza takie wielowarstwowe, lepiej mi się w tym języku czyta.” A duchy mnie od wczoraj srodze obsiadły, tylko w jednym Broscianum. Tyle Romana Kolarzowa, której w odpowiedzi posłałem nasz tekst z 2022 roku. „Nasz”, bo tłumaczenie książki Potoka było wspólne. Zachwyciliśmy się nią oboje. Małgorzata jęczała, że nie uniesie trudu tłumaczenia poetyckiej prozy. 

Więcej
Blue line

Chochlik buszujący
w starym łbie
Andrzej Koraszewski


Czytaliście może Marchołta grubego a sprośnego? Mnie go podsunęła moja nauczycielka języka polskiego, Maria Baranowska, była studentka Tadeusza Kotarbińskiego, która po wojnie mieszkała z córką Basią w Poznaniu i uczyła polskiego w technikum księgarskim. O swoim mężu nie wspominała nigdy, co — w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów — oznaczało raczej śmierć niż rozwód. O naszej klasie mówiła, że jest „słoneczna”. Pani Maria twierdziła, że szkolne roczniki są jak wina: słoneczne i kwaśne. Kółko polonistyczne sejmikowało w jej maleńkim mieszkaniu, bez wiedzy i zgody władz szkolnych. Po każdym spotkaniu wychodziliśmy z książkami z jej biblioteki, które dobierała starannie, podług naszych duchowych potrzeb. Wspominałem już wcześniej, jak zareagowała na moją sprośną recenzję lirycznego wiersza. Zataiłem przeto późniejszą rozmowę w cztery oczy. 

Więcej

Taliban ma wiele twarzy
na Zachodzie
Phyllis Chesler


Co zrobi z tym ONZ?
Siódmego lipca, niemal cztery lata po tym, jak Ameryka opuściła Afganistan, a władzę przejął Taliban, Organizacja Narodów Zjednoczonych „wezwała” Talibów do „zaprzestania represyjnych działań” wobec kobiet i do „zapewnienia inkluzywnego systemu rządów”.

Więcej

Świat wciąż próbuje
odbudować Gazę
Oren Kessler

Dym unosi się po ataku w Gazie. (Zdjęcie: Mohammed Ibrahim / Unsplash)

Kilka miesięcy temu opinią publiczną wstrząsnęła wiadomość, że prezydent USA Donald Trump ogłosił plan wyludnienia, zrównania z ziemią i odbudowy zniszczonej wojną Strefy Gazy.

Wkrótce potem zaprezentował wygenerowane przez AI wideo, na którym popija drinka i zajada się przysmakami morza przy plaży z Elonem Muskiem i półnagim Benjaminem Netanjahu, podczas gdy dolary spadają na dzieci z Gazy. (Izraelscy twórcy klipu później wyjaśnili, że miała to być „satyra” i nie wiedzą, jak materiał trafił do Białego Domu).

Więcej

A P i propozycja
utworzenia Emiratu Hebronu
Itamar Macus

Ten palestyński szejk ma plan na pokój z Izraelem. Źródło: Times of Israel. 

PMW poinformowała o planie szejka Wadee'ego al-Jaabari'ego, który zakłada likwidację Autonomii Palestyńskiej (AP) i utworzenie rządzonych przez klany rodzinne emiratów, uznających państwo Izrael. Choć kilka dni temu AP nie wydała w tej sprawie oficjalnego oświadczenia – i nadal tego nie zrobiła – już rozpoczęła kontrkampanię: przedstawia tę koncepcję nie jako inicjatywę wpływowej rodziny Jaabari z Hebronu, lecz jako izraelski projekt.

Więcej

Mały problem 
z kontynuacją „Listów”
Andrzej Koraszewski

To zdjęcie zrobił kilkanaście lat temu Jerry Coyne. Byliśmy w dobrzyńskim porcie, Jerry coś oglądał czy robił jakieś zdjęcia, a my poszliśmy do przodu gadając o swoich sprawach. Jerry zrobił nam zdjęcie, obiecał, że nikomu nie pokaże, a ja je zamieściłem w informacji o autorach założonych w tym okresie \

Muszę się z Wami naradzić, Drodzy Czytelnicy. Tak, wiem, ta formuła „drodzy czytelnicy” jest okropnie staroświecka, ale ja mam 85 lat i jestem staroświecki. Jest gorzej — mam teraz obsesję nagości, potrzebuję bliskości. Ludziom, których lubię, zakazuję mówić do mnie „pan” (potrzebuję również dystansu od tych, którzy mnie drażnią). Moja obsesja nagości psychicznej przechodzi chwilami w potrzebę fizyczną — dotyku nagiej skóry, przenikania ludzkiego ciepła, nagości psychicznej i fizycznej, totalnej bliskości. Jestem ekshibicjonistą — opowiadam o sprawach najbardziej intymnych, bez cienia wstydu. Wczoraj niespodziewanie opowiedziałem młodej kobiecie o mojej inicjacji seksualnej. Opowieść była barwna, słuchaczka słuchała z zainteresowaniem historii o mnie, siedemnastoletnim.

Więcej

Poranny przegląd
doniesień z mediów
Uwagi Redaktora


Times of Israel informuje, że Trump pozwala decydować Netanjahu w sprawie Hamasu, ale naciska na porozumienie dotyczące zakończenia wojny.

Nie otwieram, nie mam czasu. Sprawa jest właściwie jasna. Trump i Netanjahu rozmawiali i coś powiedzieli dziennikarzom na odczepnego. (Oficjalnej konferencji prasowej po tym spotkaniu nie było, a jakby była, to informuję, że wiele razy wyjaśniałem uczniom, iż język częściej służy do ukrywania myśli niż do ich przekazywania).

Izrael kreśli nowe linie, do których IDF wycofa się w Gazie, po tym jak Hamas odmówił zaakceptowania przedstawionych wcześniej map. (Gry planszowe.)

Iran nie będzie wolny, dopóki wszystkie kobiety nie będą wolne”; ucisk kobiet w centrum irańskiego systemu. Wywiad z brytyjsko-irańskim dziennikarzem.

Notuję: do przeczytania koniecznie, natychmiast po wstępnym przeglądzie.

Więcej
Blue line

O życiu i twórczości
Ludwika Lewina
Richard (Ryszard) Kerner


Mój nieodżałowany, najbliższy przyjaciel Ludwik zmarł w klinice paryskiej ponad rok temu, 8 maja 2022 roku, po długiej i wyczerpującej chorobie. Ostatnie miesiące, spędzone na przemian w domu lub w szpitalu, były szczególnie ciężkie. Mimo to, w coraz krótszych okresach trochę lepszego samopoczucia, Ludwik nadal pisał teksty do „Słowa Żydowskiego”, z którym współpracował od wielu lat. Pisanie było dlań tak samo naturalne i konieczne jak oddychanie – od kiedy go pamiętam, a poznaliśmy się w Paryżu ponad 50 lat temu – teksty rodziły się podczas rozmów, opowiadania nabierały kształtu sprawozdań, reportaży lub esejów.

Więcej

Ostatni bastion
starożytnego chrześcijaństwa
Alberto M. Fernandez


Górska przystań


Azja jest najludniejszym kontynentem, ale jednocześnie tym, na którym chrześcijanie stanowią najmniejszy odsetek ludności. Oczywiście, żyje tu ponad dwieście milionów chrześcijan, rozciągających się od Bliskiego Wschodu po Daleki Wschód. Dwa azjatyckie państwa mają większość chrześcijańską – Timor Wschodni i Filipiny. Wyspa Flores w Indonezji jest w większości katolicka, a trzy z 28 stanów Indii – Nagaland, Mizoram i Meghalaya – mają większość chrześcijańską. Wszystkie te wspólnoty są efektem działalności misjonarskiej krajów zachodnich – od XVI do XX wieku – zarówno katolickiej Portugalii i Hiszpanii, jak i anglo-amerykańskich protestantów.

Więcej
Blue line

Historyczne ostrzeżenie
od Franklina
Bob Goldberg

<strong data-start=\

Benjamin Franklin, pisząc w 1788 roku w obronie Konstytucji Stanów Zjednoczonych, posłużył się mocną analogią zaczerpniętą z Tory i Talmudu. Ostrzegał, że cnota publiczna może zostać przejęta przez ludzi udających obrońców wolności, którzy w rzeczywistości dążą do władzy. Jako przykład przywołał bunt Koracha przeciwko Mojżeszowi:


„U Józefa Flawiusza i w Talmudzie znajdujemy szczegóły, których nie przedstawiono w pełni w Piśmie Świętym… Korach oskarżył Mojżesza o to, że rozmaitymi podstępami i oszustwami zdobył władzę i odebrał ludowi wolność.”
„Uchodził za gorliwego orędownika wolności i równych praw, wzywał do ustanowienia wolnej konstytucji… Ludzie byli skłonni go słuchać; niektórzy proponowali nawet, by został królem.”
„Skutki były straszliwe… a 250 ich przywódców… pochłonął ogień wychodzący z sanktuarium.”
„Czytając ten opis, można odnieść wrażenie, że to współczesny świat. Sceny są takie same, a natura ludzka najwyraźniej niewiele się zmieniła.”
„Konstytucja zatem nie będzie ani bezpieczna, ani trwała, jeśli ludzie nie będą dostatecznie oświeceni i cnotliwi, by odróżniać fałszywych przyjaciół wolności od prawdziwych.”


Słowa Franklina powinny być ostrzeżeniem również dla naszych czasów. Nie każdy krzyk „wyzwolenia” jest sprawiedliwy. Nie każdy ruch odwołujący się do praw człowieka jest moralny. I nie każda instytucja, która głosi inkluzywność, ma na myśli Żydów.

Więcej

Nieświęty sojusz marksizmu
i radykalnego islamizmu
Paul Finlayson 


Osobliwe zjawisko „nigdy bym ich razem nie połączył” — jak Liberace i Torquemada, albo Freud i burka — mamy teraz do czynienia z groteską tak ostrą, że Orwell wyplułby whisky do najbliższej popielniczki i przeładowałby pióro: mowa o nienaturalnym, bluźnierczym sojuszu marksizmu i radykalnego islamizmu.
To nie jest koalicja — to czołowe zderzenie dwóch ideologicznych pijaków, pędzących w przeciwnych kierunkach tą samą jednokierunkową ulicą, dzieląc się piersiówką z napisem „Śmierć Zachodowi”. Wyobraźcie sobie, jeśli zdołacie to znieść, ślub z przymusu między Che Guevarą a ajatollahem, udzielany przez zapłakanego biurokratę z ONZ, mruczącego uznania dla rdzennych ludów w dwunastu językach.

Więcej

Niezwykła propozycja
Palestyńczyków
Andrzej Koraszewski 

Hebron: Źródło: Wikipedia

Jak donosi „Israel Hayom”,  grupa czołowych szejków z Hebronu wystąpiła z inicjatywą wystąpienia z Autonomii Palestyńskiej i utworzenia ”Emiratu Hebronu”. Emirat przystąpiłby do Porozumień Abrahamowych.     

 

Według artykułu Elliota Kaufmana w Wall Street Journal, propozycja, która została przekazana ministrowi gospodarki Nirowi Barkatowi, obejmuje całkowite wycofanie się z Autonomii Palestyńskiej i bliską współpracę gospodarczą z Izraelem, która obejmowałaby zatrudnienie dziesiątek tysięcy pracowników z Hebronu.

Więcej

Chiny zbroją Huti, a Huti
zawierają pakt z Al-Szabab
Christine Douglass-Williams

Bojownicy Huti oddają nazistowski salut.

Morze Czerwone to szlak o kluczowym znaczeniu dla firm transportujących towary z Azji do Europy. Odpowiada za około „15% całkowitego światowego handlu morskiego”. Huti zakłócają ten szlak od początku 2024 roku, co wpływa na wzrost kosztów transportu i wydłuża czas dostaw — statki są bowiem celem ataków. Przekłada się to na wyższe ceny dla konsumentów na Zachodzie, i tak już dotkniętych kryzysem gospodarczym. Na początku maja Huti, wspierani przez Iran, zawarli porozumienie z Trumpem, zobowiązując się do zaprzestania ataków na statki w regionie Morza Czerwonego.

Więcej

Gwałt, wcale tak bardzo
nie posunęliśmy się do przodu!
Phyllis Chesler

Sean John Combs, znany jako Puff Daddy, P. Diddy, Puffy i Diddy – amerykański producent muzyczny, raper i aktor. Combs został aresztowany i oskarżony 16 września 2024 r. o wymuszenia, handel ludźmi siłą i transport w celach prostytucji. 2 lipca 2025 r., po trzech dniach narad, ława przysięgłych uznała Combsa za winnego dwóch zarzutów transportu w celach prostytucji z udziałem Ventury, innej byłej dziewczyny i pracowników seksualnych, ale nie uznała go za winnego spisku w celu wymuszenia okupu i zarzutów handlu ludźmi. Tego samego dnia Combsowi odmówiono zwolnienia za kaucją i nakazano mu pozostanie w areszcie do czasu ogłoszenia wyroku, który ma się odbyć 3 października. 

Odpowiadając na mój artykuł o katastrofie „Freak-off” z udziałem Diddy’ego, wielu czytelników pisało do mnie prywatnie. Zgadzali się z tym, co napisałam – ale jedna kobieta przesłała wyjątkowo niepokojący komentarz. Oczywiście ma pełne prawo do własnego zdania, ale przypomniała mi nieodżałowaną Margaret Mead, z którą kiedyś debatowałam – w 1977 roku. Mead wierzyła, że jeśli kobieta została zgwałcona, to zasłużyła na to; „musiała naruszyć jakieś tabu”.

Więcej

Jak zła terapia przejęła
kontrolę nad szkołami
Coleman Hughes

Coleman Hughes (Źródło: wikipedia)

Oto metoda: wyobraź sobie, że poziom każdego z tych czterech bożków w twoim życiu spada do średniej krajowej. Jak bolesne byłoby to dla ciebie w każdym z przypadków? Jak bardzo cierpiałbyś, mając jedynie przeciętną ilość władzy? Bogactwa? Przyjemności? Honoru? (Z drugiej strony, jeśli jesteś poniżej średniej w którejś z tych kategorii, którą najbardziej chciałbyś zwiększyć?)

Gdy Brooks zadał mi to pytanie, moją pierwszą myślą było to, że utrata władzy w ogóle by mnie nie ruszyła. Nigdy mnie to specjalnie nie pociągało. Przez lata miałem własny zespół, ale o wiele bardziej lubiłem być muzykiem wspierającym w cudzych projektach. Uwielbiam prowadzić podcast, ale nie przepadam za byciem jego szefem.

Więcej

Sprawozdanie
"Pana Nie wiem”
Andrzej Koraszewski


Pozwólcie, że wyjaśnię. Jak wyjaśnić siedmioletniemu chłopcu, kim jestem? Z jednej strony siwy obcy staruch, z drugiej – inteligentny siedmiolatek, syn cudownej przyjaciółki, która na upartego mogłaby być moją wnuczką. Jego matkę znam od czasu, kiedy miała czternaście lat, a nasze gęby rozjaśniały się zawsze przy każdym spotkaniu. Wczoraj wpadła, a raczej – kazałem jej przyjść do mnie, bo spotkanie na ulicy czy w sklepie groziło cyrkiem wspólnego, publicznego płaczu. Samotnie wychowuje syna i gadała o nim bez końca. Rozstaliśmy się jej stanowczym stwierdzeniem: „Następne spotkanie u mnie, będzie prawdziwa kawa, a nie to twoje rozpuszczalne świństwo”. Wróciłem do roboty, a gdzieś z tyłu głowy pytanie: jak też ja się przedstawię młodemu człowiekowi, który niedawno stracił dziadka i prawdopodobnie ma ograniczoną ochotę na rozmowę ze starym obcym dziadem? Trzeba się będzie jakoś przedstawić, ale jak?

Więcej

To jest
antyfaszysta
Brendan O'Neill


Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwego antyfaszystę, zapomnij o pozerach i nienawistnikach z Glastonbury – spójrz raczej na krótkie, odważne życie Yisraela Natana Rosenfelda. Gdy „antyfaszyzm” dla ospałych narcyzów z zachodniej lewicy oznacza jedynie wycie „Fuck Farage” i jedzenie wegańskich lodów na festiwalu muzycznym, dla Natana oznaczał wstąpienie do wojska i walkę przeciw ludziom, którzy dokonali największej rzezi Żydów od czasu Holocaustu. W obliczu rasistowskich kłamstw naszych elit, które oczerniają IDF jako ludobójczych demonów, Natan – ten współczesny Machabeusz – walczył za swój naród i swój lud przeciw ich faszystowskim prześladowcom. Jego niezwykła odwaga okrywa hańbą nikczemników z Glastonbury, którzy życzyli mu śmierci.]


Nazwisko, które powinniśmy zapamiętać z tego weekendu, to nie Bob Vylan. Ani Pascal Robinson-Foster – tak naprawdę nazywa się ów punk nienawidzący Izraela, który wzbudził takie oburzenie na Glastonbury. 

Więcej
Blue line

Bitwa
o "Palestynę"
Ivan Bassov


Jak niezrozumiana nazwa stała się bronią — i dlaczego Żydzi powinni ją odzyskać


Nazwa „Palestyna” stała się w żydowskim dyskursie głęboko polaryzującym terminem. U części Żydów samo jej wypowiedzenie wywołuje dyskomfort, a nawet wrogość. Reakcja ta wynika często z jej skojarzenia z retoryką antysyjonistyczną lub antysemicką — zwłaszcza w kontekście współczesnych ruchów politycznych. Termin ten bywa postrzegany jako zakwestionowanie legalności istnienia Izraela — a nawet samej żydowskiej tożsamości narodowej.


Jednak ta reakcja nie ma wyłącznie charakteru politycznego. Jest również emocjonalna, historyczna i głęboko symboliczna.

Więcej

Media odmawiają publikacji
fikcyjnego „rysunku Mahometa”
Elder of Ziyon


BBC: "Czterech pracowników satyrycznego magazynu w Turcji zostało aresztowanych za opublikowanie rysunku, który rzekomo przedstawia proroka Mahometa – postać świętą w islamie, którego wizerunek jest kwestią głęboko kontrowersyjną. Turecki minister spraw wewnętrznych Ali Yerlikaya potępił rysunek opublikowany przez magazyn LeMan, nazywając go 'bezczelnym' i ogłosił, że zatrzymano redaktora naczelnego, grafika, dyrektora instytucjonalnego oraz rysownika."

Więcej

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie II
Andrzej Koraszewski


Wojna sześciodniowa na Bliskim Wschodzie spowodowała długotrwałe turbulencje w Europie Wschodniej. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu cioci Mani na Pięknej. Pokój, kuchnia, łazienka i my we dwoje. Ciocia Mania to osobny rozdział. Małgorzata nie darzyła jej sympatią. Żydo-komuna w całej krasie. Powojenne życie spędziła w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Komunistką była przed wojną (światową), podczas wojny była w ZSRR, gdzie towarzysz Stalin uleczył ją z komunizmu. Małgorzata nie chciała się nawet interesować, dlaczego polazła do bezpieki, a Anna tylko się krzywiła. Tak czy inaczej, ciocia Mania wzięła przedwczesną emeryturę i pojechała turystycznie do Izraela. Małgorzata miała opiekować się mieszkaniem, więc przynajmniej chwilowo objęliśmy mienie pobezpieczniackie.

Więcej

Jak zmieniono Izrael
w krynicę zła
Daniel Ben-Ami


Od 7 października i początku wojny Izraela z Hamasem zachodni „postępowcy” zwrócili się przeciwko państwu żydowskiemu. Na ulicach i w mediach natężenie i gwałtowność nienawiści wobec Izraela – a nierzadko także wobec Żydów – bywały wręcz przytłaczające.


Czasem wręcz trudno pojąć naturę współczesnej nienawiści do Żydów. Jest tak powszechna i wszechogarniająca. Niemniej wciąż możliwe jest wyodrębnienie głównych elementów „postępowej” krytyki Izraela – a ściślej tego, co gdzie indziej nazywam „woke'owym antysemityzmem”.

U jego podstaw leży przekonanie, że Izrael jest ucieleśnieniem zła. Że jest państwem skrajnie nikczemnym. Widać to w sposobie, w jaki przeciwnicy Izraela już nie krytykują go według jakichkolwiek normalnych standardów. Nie ograniczają się do potępienia rządu Izraela, jego polityki czy działań w Gazie. Nie krytykują Izraela tak, jak krytykowane bywają inne państwa. Nie – krytycy Izraela przedstawiają go jako źródło całego zła tego świata. Widać to choćby na diagramie, który krążył w zeszłe lato w środowiskach antyizraelskich. „Palestyna to klucz” – głosił tytuł, sugerując, że to właśnie ten temat „łączy wszystko”.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Empatia to piękna rzecz
– póki nie zbrzydnie
Lucy Tabrizi

Irlandia wprowadza ustawę
'nie kupuj u Żyda'
Hank Berrien

Antysemityzm
i syjonofobia
Ivan Bassov

Wyciek informacji z CNN
to negacjonizm
Bob Goldberg

Prawdziwa
historia syjonizmu
Cheryl E. 

Aktywiści pro-palestyńscy
dali się nabrać
Ahmed Fouad Alkhatib

Przeczytaj konstytucję
Iranu i rozbij reżim
I. Marcus i B. Siegel

Nienawiść do Żydów
w tureckich mediach
Elder of Ziyon


Pamiętnik znaleziony
w starym łbie
Andrzej Koraszewski

Reakcje ONZ na ataki
Iranu na izraelskich cywilów
UN Watch

Wyobraź sobie,
że Hitler pozostał nietknięty
Joshua Hoffman

Kurdowie:
zapomniany naród
Paul Finlayson

Ataki Trumpa na Iran
były sygnałem dla Chin
Daniel; Greenfield

Czas, którego nigdy
nie zapomnimy
Phyllis Chesler

Od wtorku do wtorku
minął tydzień
Andrzej Koraszewski 

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk