Prawda

Środa, 27 sierpnia 2025 - 11:20

« Poprzedni Następny »


Płaska Ziemia: kwestia wiedzy czy wiary? (II)


Lucjan Ferus 2019-01-27

Ilustracja <span>Camille Flammarion (1842-1945)</span>
Ilustracja Camille Flammarion (1842-1945)

 Motto: „Największą przeszkodą odkryć nie jest ignorancja – jest nią iluzja wiedzy”.

                                                                                                          Daniel Boorstin

 

Jest to dalszy ciąg tekstu pisanego na podstawie dwóch artykułów z „Angory”, pt. „Tysiące Polaków wierzy, że Ziemia jest płaska” Doroty Krupińskiej i „Płaskoziemcy są wśród nas”  Marcina Łuniewskiego. Zanim przejdę do opisu dalszej części drugiego artykułu, pozwolę sobie odnieść się do niektórych „technicznych rozwiązań” owego „fenomenu płaskiej Ziemi”, gdyż moim zdaniem znajduje się w nim wiele niewyjaśnionych jeszcze szczegółów, które należałoby wytłumaczyć choćby takiemu sceptykowi z natury jak ja.


Jaki zatem wyłania się nam obraz płaskiej Ziemi z opisów zamieszczonych w artykułach? Otóż ma być ona „płaskim dyskiem”, lub „rombem”, czy też „fragmentem wyciętym z ogromnej pokrywy lodowej”, albo, że „powierzchnia Ziemi rozciąga się w nieskończoność”. Przyjmijmy zatem to najczęściej powtarzane określenie, iż ma ona „kształt płaskiego dysku”. „W jego centrum znajduje się biegun północny, a na brzegach rozpościera się lodowy mur o wysokości ponad 50 m., biegnący wzdłuż całej krawędzi Ziemi, którego zadaniem jest utrzymywanie oceanów na swoim miejscu. To wszystko przykrywa wielka kopuła, pod którą unoszą się Słońce i Księżyc o wiele mniejsze, niż twierdzą naukowcy”.     

 

Jak na razie zaczyna się bardzo interesująco (przynajmniej z pozycji dawnego miłośnika  powieści SF oraz fantasy). Zatem wg płaskoziemców Słońce i Księżyc są o wiele mniejsze. O ile mniejsze? Otóż: „Słońce ma w rzeczywistości 50 km średnicy i krąży 4000 km nad Ziemią”. Czyli Słońce ma 28 000 x mniejszą średnicę niż to „wydawało się naukowcom” i znajduje się w odległości od Ziemi nie 150 mln kilometrów, a jedynie 4000 km, czyli 37 500 x bliżej. Jak mogli naukowcy aż tak bardzo „pomylić się” w swych wyliczeniach?!

 

Skoro wiemy już tak dużo o „rzeczywistym wyglądzie płaskiej Ziemi”, to warto byłoby dowiedzieć się jeszcze o pewnych szczegółach jej budowy, których moim zdaniem brakuje w tym ogólnikowym opisie. Nie wiem, może owym płaskoziemcom taki opis wystarcza, by być „gotowymi na przyjęcie idei płaskiej Ziemi”, jednak dla mnie nie jest on wystarczający. Ciekawi mnie na przykład jakiej średnicy jest ten dysk Ziemi? Podobnej do średnicy naszego globu, czyli ok. 13 tys. kilometrów? A może większy lub mniejszy? Ile wynosi jego grubość? 100, 200 czy 500 km? Skoro jest on „płaski jak naleśnik”, to proporcja jego grubości do średnicy musi wynosić przynajmniej 1:100, prawda?

 

Osobną sprawą jest owa tajemnicza kopuła przykrywająca od góry ów dysk: z jakiego jest ona materiału i jaką ma grubość? Czy jest przezroczysta czy nie? Jak wysoko znajduje się jej najwyższy punkt? Na pewno nie mniej, niż 4050 km bo na takiej wysokości „krąży Słońce” pod nią, ale może jest wyższa? Ciekawy jestem ile mogłaby ważyć kopuła, która ma średnicę co najmniej 8000 km, ponad 4000 km wysokości i grubości może z 100, 500 albo i 1000 m? No i co najważniejsze: jakiż to „naturalny” proces zbudował ową osłonę Ziemi, bo z tych mi znanych procesów geologicznych, żaden by tego nie mógł dokonać.

 

Chyba, że jest to dzieło biblijnego Boga, skoro ów brytyjski „naukowiec” i wynalazca teorii płaskiej Ziemi Samuel Rowbotham, był jednocześnie religijnym fundamentalistą i w swoich pracach powoływał się na Biblię? A może twórcami tego dzieła są kosmici, którzy dysponują wysoko zaawansowaną techniką i technologiami, o których nam się nie śniło? Jedno bowiem jest pewne: czegoś takiego nie mogłyby wytworzyć naturalne procesy (np. górotwórcze, wulkaniczne, erozji, przyrodnicze lub inne), jakie od miliardów lat zachodzą na ziemski globie, w konsekwencji których ma on obecny wygląd.

 

No i ten uroczy, na naszą miarę skrojony mikrokosmos: małe Słońce (a właściwie słoneczko), malutki Księżyc (aż chciałoby się powiedzieć: księżulek), jak i inne zapewnie równie małe planetki, krążące na ziemskim niebie, schowanym pod ową gigantyczną kopułą. Zapewne pancerną i ogniotrwałą, gdyż pod nią przecież znajduje się gorejące Słońce. I to wszystko jest w ciągłym ruchu, napędzane przez jakąś tajemniczą siłę, która musi chyba rządzić się innymi prawami niż dobrze nam znana grawitacja. Bowiem owe dwa małe ciałka niebieskie nie krążą przecież wokół płaskiej Ziemi, lecz nad nią „kręcą się” (?) w kółko.  

 

I jeszcze jedno: interesuje mnie też, jaka jest historia powstania i ewoluowania tej płaskiej Ziemi? (i nie chodzi mi o historię powstania tej teorii, bo to już znam). Czy od samego początku była taka, jaką teraz wyobrażają sobie jej zwolennicy, czy np. wpierw powstał sam dysk, a dopiero po jakimś czasie (np. po paru miliardach lat) powstała owa kopuła, tworząca obecnie z nim całość? I w jaki sposób pod ową kopułą znalazło się Słońce i Księżyc? Na koniec pytanie: czy tylko nasza Ziemia jest takim ewenementem w znanym nam Kosmosie, czy znane są także przypadki innych płaskich planet?

 

Innymi słowy: czy ów „płaski jak naleśnik dysk ziemski” jest niewytłumaczalnym wyjątkiem pośród wielości kulistych globów, czy odwrotnie: wszystkie ciała niebieskie są płaskie jak ów dysk Ziemi i „nie ma żadnych dowodów na to, że trafiają się też kuliste globy”? Ciekawe jest też w jaki sposób płaskoziemcy wyliczyli, iż Słońce ma 50 km średnicy i krąży 4000 km nad Ziemią? Tyle moich uzupełniających pytań. Chciałbym się teraz odnieść do „eksperymentów” przeprowadzanych przez owych „dociekliwych” płaskoziemców, którym jednak nie dopisała wyobraźnia jak widać.

 

Chodzi mi o te „eksperymenty”, które miały rzekomo „potwierdzać” płaskość Ziemi: płaskie lustro jeziora na długości 6 km, płaska rzeka na długości 10 km i wniesiona na pokład samolotu poziomnica mająca pokazać czy maszyna leci cały czas prosto, czy zmienia pozycję zgodnie z kulistością globu (czy „piloci obniżają przez cały czas pułap, by nie wylecieć w kosmos”). Przede wszystkim wydaje mi się dziwne to, że w dobie lotów kosmicznych oraz mnóstwa krążących wokół Ziemi satelitów przesyłających zdjęcia kulistego globu, ktoś jeszcze próbuje z uporem godnym lepszej sprawy, takimi dziecinnymi „eksperymentami” podważać naukowe dokonania w tej kwestii.

 

Dlaczego uważam, iż są one dziecinne? Dlatego, że owi domorośli „eksperymentatorzy” nie brali w ogóle pod uwagę OGROMU Ziemi i potężnej siły GRAWITACJI, czyli przyciągania ziemskiego. I nie potrafili tego połączyć z maleńkością człowieka w tej skali i wyciągnąć z tego właściwych wniosków. Jesteśmy bowiem w sytuacji porównywalnej do mikroskopijnych bakterii, zasiedlających gigantyczną kulę (że strawestuję powiedzenie Schopenhauera o naszej cywilizacji na pomarszczonej skórce więdnącego jabłka ), która z ich maleńkiej perspektywy wydaje się im płaską powierzchnią pozbawioną wyraźnych granic, więc sami je wymyślili i uwierzyli w ich „prawdziwość”. Ba! Są nawet o tym absolutnie przekonani.

 

Aby pokazać niedorzeczność tego poglądu, proponuję przeprowadzenie pewnego eksperymentu myślowego. Nie będzie potrzebny do niego nocny spacer z latarką nad jezioro, ani nad rzekę. Nie trzeba też wystrzeliwać się rakietą w powietrze, ani udawać się w podróż samolotem z poziomicą w bagażu. Wystarczy duży karton i cyrkiel, liniał, ołówek, może jakiś podręczny kalkulatorek (jeśli ktoś nie lubi dokonywać obliczeń na papierze), no i przede wszystkim „nieco” WYOBRAŹNI, która przy tego rodzaju zadaniach jest nieodzowna.

 

Eksperyment ów polega na tym, iż dużym cyrklem na dużym kartonie wykreślamy niewielki odcinek łuku (u mnie miał on długość 0,5 m, chociaż wystarczy krótszy), którego promień wynosi 64 cm, więc cały okrąg miałby 128 cm średnicy, czyli oddaje on średnicę Ziemi (tę wyliczoną przez uczonych, czyli ok. 13 000 km) w skali 1: 10 000 000. Przyłóżmy teraz liniał do tego łuku, tak, by stykał się z nim w najwyższym punkcie. Okazuje się, iż przeciągnięta prosta cienka kreska, która styka się z krzywizną łuku na pewnej długości pokrywa się z nią, mimo tego, że jedna jest łukiem, a druga linią prostą.

 

Po przyłożeniu linijki z podziałką wyszedł wynik 5 cm, czyli w tej skali owe 5 cm, to 500 km w rzeczywistości. Czy jasne jest już, dlaczego 6-cio kilometrowy odcinek jeziora, jak i 10-cio kilometrowy odcinek rzeki wydawały się proste obserwującym je eksperymentatorom? Gdyż one były proste w rzeczywistości i to na odcinku kilkadziesiąt razy dłuższym. Krzywizna Ziemi jest bowiem tak bardzo łagodna z racji gigantycznej wielkość globu w relacji do wielkości człowieka. A jaki wysoki jest człowiek w tej samej skali? Uwaga: dwumetrowy dryblas miałby 2/10 000 mm, czyli byłby widoczny dopiero pod mikroskopem.

 

Pozostał jeszcze jeden problem, z którym nie potrafili sobie poradzić owi cytowani wcześniej płaskoziemcy: siła przyciągania ziemskiego, czyli GRAWITACJA, dlatego ich eksperymenty mające obalić teorię kulistej Ziemi były takie żałośnie infantylne. Nawet sami nie byli zgodni w tej kwestii. Np. autor artykułu pisze: „Ile płaskoziemców, tyle zdań dotyczących grawitacji. Większość z nich wierzy, że nie istnieje”. Tę wiarę łatwo przecież zweryfikować: wystarczy wejść na dach wysokiego budynku i zeskoczyć. Efekt tego eksperymentu powinien przekonać każdego, kto go przeżyje, że jednak ta siła istnieje i choć jest niewidoczna, to odczuwalna.

 

Dlatego piloci lecącego nad Ziemią samolotu, nie muszą korygować lotu, by nie wylecieć w kosmos. Oni bowiem lecąc nad kulistą Ziemią, cały czas w istocie lecą prosto, ponieważ przyciąganie ziemskie nie pozwala im się oderwać od Ziemi i odlecieć w kosmos. Aby tak się stało trzeba o wiele większej szybkości, która nazywa się „szybkością ucieczki” i wynosi o ile dobrze pamiętam 7,8 km/sek. Pozwala ona wlecieć na orbitę okołoziemską, aby zaś polecieć w kosmos potrzebna jest jeszcze większa prędkość, bodajże 11,2 km/sek. Z tychże powodów m.in. pomysł zabierania do samolotu poziomicy był naiwny, by nie powiedzieć absurdalny.

 

Dzięki istnieniu grawitacji oceany „trzymają się Ziemi”, mimo jej ruchu obrotowego wytwarzającego siłę odśrodkową i nie ma mowy o „spłynięciu” ich w okolice równika. Grawitacja „trzyma” także przy powierzchni Ziemi masy powietrza i chociaż obraca się ona ze znaczną szybkością powierzchniową (ponad 1600 km/godz.), to parokilometrowa warstwa atmosfery porusza się razem z powierzchnią globu. Jak potężna jest to siła niech świadczy fakt, iż od miliardów lat trzyma ona Ziemię w odległości 150 mln km od Słońca. Nie brać tej siły pod uwagę podczas tych dziecinnych prób obrony tezy o płaskości Ziemi, to moim zdaniem zwyczajna głupota, a nie przejaw intelektualnej rozrywki inteligentnych ludzi.

 

Jakie zatem pobudki kierują ludźmi o pokroju opisanych tu płaskoziemców? Myślę, iż zachodzi tutaj podobny mechanizm do tego, który Adolf Hitler wyraził słowami: „Kto wierzy w nieprawdę ma przewagę nad tym, który w nic nie wierzy”. Rozumiem to w ten sposób:

Logicznie biorąc taka „wiara w nieprawdę” powinna być nic nie warta, gdyż nieprawda jest DEZINFORMACJĄ, wprowadzającą w błąd wierzących w nią osobników. Jednakże należy wziąć pod uwagę pokrętną naturę ludzką, która w dbałości o swoje „priorytety” nakazuje człowiekowi często zachowywać się irracjonalnie (z pozycji rozumu), by mógł on osiągać innego rodzaju korzyści psychiczne, ważniejsze dla niego, jak się okazuje.

 

Chyba każdy człowiek chce się czymś wyróżniać spośród współziomków, co widać już u małych dzieci. Zatem pierwszym atutem wiary płaskoziemców jest przekonanie, iż wyróżnia ich ona spośród rzeszy pospolitych osobników, a co za tym idzie, czyni ich przez to wyjątkowymi i w ich mniemaniu lepszymi od innych. I na tym m.in. może polegać ta „przewaga nad tymi, którzy w nic nie wierzą”. Oni po prostu czują się lepszymi od reszty, bo wierzą w coś wyjątkowego, w coś, co niewielu ludzi wierzy.

 

Zgodność z rzeczywistością tych „prawd wiary” nie jest istotna, gdyż PRAWDA dla nich nie ma jakiegoś wyjątkowego znaczenia: „Dla płaskoziemców fakty często są względne. Nie są prawdziwe ani nieprawdziwe. Wszystko może być potencjalnie prawdą, albo może zostać podważone”, jak pisze autor artykułu. Podobnie jest w religiach. Nie tyle jest istotny przedmiot wiary, ile sama potrzeba wiary. Czy nie dlatego powstało powiedzenie „Człowiek musi w coś wierzyć”, bez zbędnego uzasadnienia w cóż miałaby być ta wiara?  

   

O psychicznych motywach płaskoziemców, autor artykułu pisze: „Próba zakwestionowania ich światopoglądu powoduje tylko, że jeszcze mocniej utwierdzają się w swojej wierze. To upodabnia ich do innych zwolenników teorii spiskowych. /../ dlaczego dla niektórych ludzi teorie spiskowe są tak atrakcyjne? Ci, którzy w nie wierzą, uważają, że weszli w posiadanie tajemnej wiedzy, o której reszta populacji nie ma pojęcia. To powoduje, że czują się wyjątkowi i lepsi” – tłumaczy psycholog, prof. Christopher French.

 

Inni angażują się w ruch płaskiej Ziemi w momentach życiowych kryzysów. - Niektórzy płaskoziemcy mówią o tym, że doświadczyli traumatycznych wydarzeń, które spowodowały, że chcieli odzyskać sens życia i kontrolę nad swoim losem. /../ Jedna z organizatorek spotkania rozstała się z partnerem i zastanawiała się nad sensem życia. Wiara w płaską Ziemię sprawiła, że poczuła się lepszym człowiekiem. Część ludzi z kolei interpretuje Stary Testament w sposób bardzo dosłowny, co staje się dowodem na to, że nasza planeta nie ma kształtu kuli. /../ dla niektórych osób dołączenie do ruchu jest lekiem na samotność”.

 

Pozostaje jeszcze dla mnie niewyjaśnioną zagadką, na podstawie jakiego rozumowania owi płaskoziemcy uznali, że wiara w płaską Ziemię nadała sens ich życiu? Czemu życie na płaskiej Ziemi miałoby mieć większy sens dla człowieka, niż życie na kulistym globie? Tego nie mogę pojąć. Nie potrafię dopatrzyć się przyczynowego związku, mającego uzasadnienie powyższego. No i nie znam przekonującego fragmentu ze ST, który miałby świadczyć o płaskości Ziemi. Chyba, że chodzi o zdanie z Księgi Hioba: „On przenika krańce ziemi”? Ziemi notabene opartej na SŁUPACH, które tylko Bóg wie na czym się wspierają.

 

Po lekturze owych artykułów o płaskoziemcach, odnoszę nieodparte wrażenie, że istnieje wielu ludzi, którzy czują się niepewnie  i niekomfortowo we współczesnym świecie, którego nie potrafią do końca ani zrozumieć, ani zaakceptować. Odrzucając naukowy światopogląd, skłaniają się do tego sprzed wieków, kiedy to: „Uważano, że Ziemia jest płaska, Słońce, jak głosi pierwszy rozdział Biblii, zostało umieszczone na niebie, aby oświetlić dni człowieka. Firmament jest czymś stałym, na co wskazuje jego nazwa, i podpiera kopułę niebios. Gwiazdy są dziurami w sklepieniu niebieskim, poprzez które aniołowie mogą obserwować krzątaninę grzesznego pokolenia Adama. Po śmierci grzesznik idzie do piekła, a duszę błogosławioną unoszą aniołowie do nieba” (wg Wszechświat ty i ja, Fritz Kahn).

 

Gdyby ci płaskoziemcy mieli więcej wyobraźni (albo jak to się potocznie określa „oleju w głowie”), nie wymyślaliby takich infantylnych „dowodów” na poparcie teorii płaskiej Ziemi, tylko przyznaliby otwarcie dlaczego wierzą, iż jest ona płaska: ponieważ z perspektywy wzrostu człowieka, Ziemia rzeczywiście WYDAJE SIĘ płaska. Tak samo jak patrząc z perspektywy obserwatora znajdującego się na powierzchni Ziemi WYDAJE SIĘ, że Słońce krąży wokół Ziemi. Te wierzenia powstały z tego powodu, iż ludziom przez wiele, wiele wieków WYDAWAŁO SIĘ, iż tak jest (i wydaje się nadal) i nie może być inaczej, a z rzeczywistej wielkości Ziemi i Kosmosu zaczęli zdawać sobie sprawę stosunkowo niedawno.

 

Dlatego niech owi płaskoziemcy nie przesadzają z tą oryginalnością swych infantylnych wierzeń, które jakoby miały ich czynić wyjątkowymi osobnikami. Ten ruch zwolenników czy raczej wyznawców płaskiej Ziemi robi „dobrą minę do złej gry”, czyli stara się nieudolnie dorabiać paranaukową podbudowę do odwiecznych wierzeń religijnych. Natomiast w kontekście odkryć naukowych w tej kwestii z ostatnich paru wieków, to tylko wstyd i poruta dla ponoć jedynych rozumnych istot na Ziemi. Na tej Ziemi. Tak bym to ocenił, chyba, że ktoś mnie przekona logicznymi argumentami, że się mylę w tym względzie.

"Ludzie zawsze szukają sensu - nawet 
jeśli powstaje przy tym bezsens"
- Erich von Daniken.

 

Styczeń 2019 r.                                  ----- KONIEC-----

 

 

  

 

 

    

 

   


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. Mojemu przedmówcy Lucjan Ferus 2019-01-31
1. Nie dostrzeganie związków Robert Śliwa 2019-01-30





Jabłka

Hili: Mamy nadmiar jabłek.

Ja: Tak, trzeba wezwać na pomoc sąsiadów.

Wersja angielska:

Hili: We’re overloaded with apples.
Me: Yeah, we better ask the neighbors for help.

Więcej

Homo sapiens
i myślenie stadne
Andrzej Koraszewski 

Australijscy demonstranci podczas <em data-start=\

Racjonalizm naszego gatunku jest złudzeniem. W ubiegłym stuleciu dwukrotnie widzieliśmy obłęd polowań na czarownice na globalną skalę. Absurdalne obietnice wspaniałego jutra pociągnęły setki milionów do akceptacji gułagów i obozów zagłady. Chińska rewolucja kulturalna nie tylko zmieniała stada chińskich studentów w bestie, ale miała również wdzięcznych sympatyków na Zachodzie. Ludobójstwo w Sudanie i w Rwandzie miało niemal pełne poparcie społeczeństwa. Stulecia historii pokazują, że trzeci szympans nieustannie szuka okazji do wystąpienia w roli szlachetnego mordercy. W całej udokumentowanej historii widzieliśmy, jak grupowy konformizm nieodmiennie brał górę nad gotowością kwestionowania nawet najbardziej idiotycznych twierdzeń.

Więcej

Człowiek, który przeprasza
swojego kata
Paul Finlayson


Jak zachodnie uniwersytety, biurokraci i wielokulturowa lewica zamienili prawdę na uczucia, wolność na kruchość, a społeczeństwo obywatelskie na piaskownicę dla histerycznych dzieci. „Istotą tyranii nie jest żelazne prawo. Jest nią kapryśne prawo” – napisał Christopher Hitchens. I nigdzie ta ponura maksyma nie objawia się tak wyraźnie jak we współczesnej biurokratycznej farsie sprawiedliwości. 

Więcej
Blue line

Czy Radosław Sikorski
jest bolszewikiem?
Andrzej Koraszewski


Minister Spraw Zagranicznych RP powiedział w moim imieniu w Hadze, że jego ministerstwo ogłasza sprzeciw wobec budowania mieszkań przez Żydów. Minister nie wyjaśnił, kto w tych mieszkaniach ma mieszkać, ani dlaczego budowanie mieszkań przez Żydów wywołuje jego gwałtowny sprzeciw. Portal „Do Rzeczy” cytuje słowa ministra przekazane na Twitterze/X:


"Izraelscy ministrowie deklarują, że chodzi o uniemożliwienie powstania państwa palestyńskiego. Skoro tak, to powstaje pytanie, co przewidują dla milionów Palestyńczyków, za których odpowiadają jako władza okupacyjna w Gazie i na Zachodnim Brzegu Jordanu."

Więcej

Dwa filmy
o wojnie w Gazie
Jerry A. Coyne


Kiedy kilka dni temu znalazłem o świcie w skrzynce mailowej wiadomość od starej i bliskiej przyjaciółki — która, przynajmniej jeśli o nią chodzi, prawdopodobnie nie uważa się już za moją przyjaciółkę. Do wiadomości załączyła fragment artykułu z brytyjskiego magazynu satyrycznego Private Eye, który czasem publikuje również materiały reporterskie, i uparcie twierdziła, że to pismo „ma wysoki poziom dziennikarstwa”. Cóż, jeśli kiedyś tak było, to już nie jest. Fragment, który mi przesłała, był nie tylko wyraźnie antyizraelski, ale też pełen kłamstw i niepopartych dowodami twierdzeń. Umieszczam go poniżej — z nadzieją, że da się przeczytać po kliknięciu na zdjęcie.
Powyższy artykuł całkowicie powiela propagandę Hamasu — począwszy od absurdalnego twierdzenia, że izraelska ofensywa spowodowała „ponad 60 tysięcy zgonów związanych z traumą” wśród palestyńskich cywilów, po „szacunkowe 70% ofiar to kobiety i dzieci, ofiary szeroko zakrojonych, nieukierunkowanych bombardowań”.

Więcej
Blue line

Harry Potter
i zegar na Placu Palestyny
Andrzej Koraszewski 

Antysemiuckie ulotkiu naklejane przez aktywistów w domach towarowych Wielkiej Brytanii.

Było już „wszystkie oczy na Rafah”, by nie widzieć Sudanu, Nigerii, Iranu, Ukrainy. Są wszystkie oczy na Gazę, by nie widzieć Syrii, Jemenu, Bangladeszu, Afganistanu. Wszystkie oczy na Izrael, by nie mówić, z kim walczy. Papież Leon XIV modli się za Gazę, wzywa do zakończenia barbarzyńskiej wojny przeciw niewinnym. António Manuel de Oliveira Guterres żąda pokoju dziś, żeby nazizm nie został przypadkiem pokonany. W Teheranie, na Placu Palestyny, nadal wielki zegar odlicza dni istnienia Izraela. Nie udało się tego zegara zniszczyć, ale nawet gdyby to się udało, ideologia szyickiej Islamskiej Republiki Iranu i sunnickiego Bractwa Muzułmańskiego pozostałaby żywa.

Więcej

Tak, antysyjonizm
to antysemityzm
Brendan O'Neill

Zarah Sultana, była posłanka brytyjskiej Partii Pracy. (Zrzut z ekranu)

Czy krytykowanie Izraela jest antysemickie? Oczywiście, że nie. Żadne państwo na świecie nie powinno być chronione przed krytyką czy wręcz szyderstwami ze strony obywateli świata.

Ale czy jest antysemityzmem wściekać się na Izrael dzień w dzień? Myśleć wyłącznie o nim? Pozwolić, by to małe państwo zajmowało każdą twoją myśl? Nazywać je wyjątkowo barbarzyńskim, wręcz demonicznym, państwem pałającym krwiożerczą żądzą jak żadne inne? Marzyć o jego zniszczeniu? Tydzień w tydzień maszerować po ulicach, krzycząc o jego unicestwieniu? Nazywać jego obywateli ludobójczymi potworami i szaleńcami? Drwić z nich, odwołując się do eksterminacji ich przodków, nazywając ich „nazistami”? Tak skupić się na wymazaniu tego jednego państwa, że całe twoje polityczne „ja” zostaje zredukowane do tego chorego celu, i z dumą określasz siebie mianem „antysyjonisty”? 
Tak. Tak, to jest antysemityzm. Jeśli obsesyjnie skupiasz się na żydowskiej ojczyźnie, jeślinie nawidzisz żydowskiego patriotyzmu bardziej niż jakiegokolwiek innego, jeśli z radością skandujesz o śmierci żołnierzy żydowskiego państwa i fantazjujesz o jego brutalnym wymazaniu „od rzeki do morza” – to masz problem z Żydami. I musimy powiedzieć to głośno.

Więcej

Twarz nowego
wspaniałego świata
Andrzej Koraszewski


Podejrzewam, że spotkanie Donalda Trumpa z Putinem tak zmieniło świat, jak zjazd trzech cesarzy,  w Skierniewicach we wrześniu 1884 roku. Wtedy dziennikarze zastanawiali się jak na historii świata odciśnie się to spotkanie i jak dzieci całego świata będą sobie radziły z nazwą Skierniewice. Gdyby ktoś pytał o czym cesarze rozmawiali w Skierniewicach, to uprzejmie donoszę, że o pokoju. Ustalili, że będą się nadal konsultować w kwestiach pokoju na europejskim kontynencie. Jałowe spekulacje, kto wygrał, a kto przegrał podczas spotkania Trump – Putin mamy za sobą, teraz czekamy na spotkanie Trump-Zełenski. Zanim opublikuję ten tekst będzie wiadomo, że nadal nic nie wiadomo i że perspektywa zakończenia wojny w Ukrainie jest równie odległa jak tydzień temu.

Więcej

Palestyńskie fantazje
Zachodu
Nils A. Haug

Prezydent Emmanuel Macron i prezydent Donald Trump w Białym Domu pochylają się nad losami świata, 24 lutego 2025 (Wikipedia)

Większość przywódców Zachodu wyraźnie odmawia wykazania się uczciwością, jeśli chodzi o kwestię palestyńską. Tylko liderzy całkowicie podporządkowani ekstremistycznym ideologiom mogliby uparcie forsować propozycję tak oderwaną od rzeczywistości i tak szkodliwą dla wielu ludzi – poczynając od rządzonych przez zbrodniarzy Palestyńczyków – że trudno to wręcz pojąć. Być może najlepiej zjawisko to opisuje pojęcie „błędu poznawczego”, który „prowadzi do interpretowania wszelkich nowych informacji jako potwierdzenia z góry przyjętych założeń”.
Powiązane z naiwnymi ideałami utopizmu – zwłaszcza wobec niebezpiecznie rosnącej liczby radykalnych muzułmanów w ich własnych krajach – jest schlebianie przez tych przywódców potencjalnym wyborcom w celu zapewnienia sobie reelekcji. W ten sposób nie tylko szkodzą własnemu społeczeństwu, kulturze i wartościom, ale też pędzą ku gwałtownej zagładzie cywilizacji zachodniej, na rzecz islamskiego kalifatu pod rządami szariatu. W Wielkiej Brytanii, na przykład, jak zauważył Stephen Pollard, „otwarta nienawiść do Żydów stała się normą”. Jakże upadli „mężowie stanu”.

Więcej

Pomylone troski
zagubionych elit
Andrzej Koraszewski 

Codzienna porcja nienawiści z \

Kilka osób zwróciło się do mnie z prośbą o publikację tekstu krótkiego nagrania, które zamieściłem na mojej stronie na Facebooku. Moje spojrzenie na dzisiejsze elity polityczne i kulturalne nie jest związane wyłącznie z Polską. Przeciwnie, nasz kraj zaledwie naśladuje trendy powszechne zarówno w krajach rozwiniętych, jak i w większości krajów mniej rozwiniętych. Najlepszy opis tego zjawiska elit politycznych, gospodarczych i kulturalnych, żyjących we własnym kraju jak na emigracji, przedstawił Joseph Conrad w jego powieści Nostromo, opublikowanej po raz pierwszy w 1904 roku.

Więcej

Powód, dla którego
ludzie nienawidzą Żydów
Joshua Hoffman


Zapytaj Żyda, dlaczego – jego zdaniem – ludzie nas nienawidzą, a usłyszysz różne odpowiedzi, każda ukształtowana przez czas i politykę.


Na skrajnej prawicy mówi się nam, że chodzi o „teorię zastąpienia” – fantazję, według której Żydzi potajemnie sprowadzają imigrantów, by „zastąpili” białych chrześcijan.


W retoryce islamistycznej jesteśmy znienawidzeni, bo rzekomo jesteśmy „niewiernymi”.

Więcej
Blue line

Faryzejska kultura
rzekomo współczujących
Andrzej Koraszewski


Uczę się życia z nowym kalectwem. Pospiesznie przygotowuję się do samotnej kontynuacji tego, co robiliśmy we dwoje. Czy to może się udać? Nie wiem, nie do mnie będzie należała ocena. Chwilowo czyszczę stajnię Augiasza, tworzę nowy warsztat pracy, borykam się z emocjami, które popychają raz w jedną, raz w drugą stronę. „Listy z naszego sadu” wypełniały nasze życie niemal bez reszty, były i nadal są protestem przeciw zakłamanemu światu.

Więcej

Obsesja
na punkcie Gazy
Hugh Fitzgerald


Znaczna część świata wydaje się dziś przekonana, że jedyną sprawą wartą marszów, skandowania, bicia Żydów, a nawet zabijania, jest Gaza i jej rzekomo brutalny ciemiężca – osaczony Izrael. Wciąż słyszymy, że Izrael to diaboliczne państwo osadniczo-kolonialne, odpowiedzialne za czystki etniczne i ludobójstwo. Masowy głód w Sudanie, Demokratycznej Republice Konga, Haiti, Zimbabwe, Somalii i Afganistanie, masowe mordy dokonywane przez islamskich terrorystów w Nigerii, masowe niewolnictwo czarnoskórych Afrykanów przez Arabów w Mali, Mauretanii i Nigrze – wszystko to zaledwie wzmianki w światowych mediach. Gaza, Gaza, Gaza – dzień po dniu.

Brendan O’Neill przypomina nam, że ta obsesyjna koncentracja na Gazie i tych nadprzyrodzenie nikczemnych Izraelczykach pozwala przeoczyć wiele znacznie gorszych konfliktów.

Więcej
Blue line

Lewicy czerep
rubaszny
Andrzej Koraszewski

Włodzimierz Czarzasty z ambasadorem państwa Palestyna. (Zdjęcie ze strony W. Czarzastego na Facebooku.)

Najnowszy sondaż popularności partii politycznych wskazuje, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się dziś, to wygrałby PiS, nie zdobywając jednak większości parlamentarnej. Ciekawy jest fakt, że duże partie polityczne tracą kosztem Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna i Nowej Lewicy, której współprzewodniczącym jest Włodzimierz Czarzasty. Nie są to jakieś wielkie przesunięcia, a jednak znamienne.

Grzegorz Braun przyciąga Polaków wyłącznie otwartym, tradycyjnym antysemityzmem. Czym czaruje bardziej nowoczesnych Polaków Włodzimierz Czarzasty? Wiele wskazuje na to, że dokładnie tym samym, tyle że w radzieckiej odmianie. Lewica ponownie krzyczy: Uwaga syjonizm.

Więcej

Nowi Purytanie:
czyli kult bez Boga
Paul Finlayson

Potrafią przetrwać sprzeciw. Potrafią przetrwać debatę. Ale nie przetrwają dźwięku śmiechu.

Kiedy Bóg umiera, ludzkość nie przestaje klękać — po prostu opuszcza wzrok. Ołtarz wciąż stoi, ale bożek robi się coraz bardziej tandetny i kruchy. Hymny zamieniają się w hasztagi, biblię zastępuje podręcznik różnorodności, a katedrę burzy się, by zrobić miejsce akademickiemu dziedzińcowi.

Tak oto przychodzi współczesna akademicka lewica — a raczej jej najgłośniejsza, najbardziej ponura frakcja — sekta, która skondensowała każdą histeryczną tendencję purytanizmu i połączyła ją z najgorszymi nawykami kultu. W efekcie otrzymujemy ortodoksję jednocześnie cenzorską i świętoszkowatą i nietolerancyjną. 

Więcej

Uwagi o strategiach
przetrwania 
Andrzej Koraszewski

Zdjęcie będące ilustracją wpisu Przemysława Wiszniewskiego.

Powodem przerwania miesięcznej przerwy na załatwienie spraw po śmierci mojej żony Małgorzaty jest wpis dziennikarza Przemysława Wiszniewskiego, który na swojej stronie na Facebooku wygłosił pean na cześć Konstantego Geberta jako naczelnego dostawcy „prawdy” o Izraelu. Przemysław Wiszniewski jest członkiem zarządu Otwartej Rzeczpospolitej, a także członkiem Towarzystwa Dziennikarskiego, z którego wycofałem swoje członkostwo po 7 października, kiedy to Towarzystwo, z jego prezesem Sewerynem Blumsztajnem na czele, postanowiło zignorować nazistowskie ludobójstwo w imię swojej zatwardziałej nienawiści do Izraela.

Więcej

Gdzie są prawdziwi
faszyści?
Redakcja "Listów"

Evyatar i Rom. Porwani w Izraelu 7 października 2023 roku i wykorzystywani w nazistowskiej propagandzie „ruchu oporu”.

Członek Towarzystwa Dziennikarskiego informuje nas, że jego jedynym autorytetem w dziedzinie bliskowschodniej jest Konstanty Gebert. Nasze Towarzystwo Dziennikarskie jest bardzo europejskie i bardzo potrzebuje lokalnego autorytetu, który upewni je, że jest moralne jak Macron, szlachetne jak niemiecki kanclerz i świątobliwe jak unijna komisarz polityczna. Trzyma zatem towarzystwo dziennikarskie naszego Geberta na ołtarzu jak jakąś relikwię Jana Pawła II, aby naukowo zapewnił ich, że ten Netanjahu prowadzi tę wojnę, żeby nie iść siedzieć, że nie ma powodu przejmować się jakimiś bombami atomowymi, bo to wymysł prawicy, która to prawica faszystowska jest. Zaś jego obiektywność i bezstronność ukazuje się w zauważeniu, że z tym Hamasem to chyba coś ździebko nie tak.

Więcej

Nagroda dojechała
do Dobrzynia
Andrzej Koraszewski


B’nai B’rith International organizuje uroczystość wręczenia nagród polskim obywatelom, którzy wykazali się zaangażowaniem w zachowanie dziedzictwa żydowskiego w Polsce oraz w rozwijanie relacji polsko-żydowskich. Wyróżnienie, przyznawane już po raz trzeci z rzędu, nosi nazwę Wdzięczność–Gratitude–הכרת הטוב – w języku polskim, angielskim i hebrajskim – i honoruje wybitny wkład osób i instytucji w te działania.

Począwszy od bieżącego roku, nagroda będzie wręczana ku czci Mariana Turskiego (1926–2025), polsko-żydowskiego dziennikarza, historyka, ocalałego z Holokaustu oraz członka loży B’nai B’rith Polska. Organizacja B’nai B’rith działa (z przerwą) w Polsce od 1923 roku.

Więcej

Tłum w ogrodzie
Pauliny
A.K.


Po zakończeniu części oficjalnej muszę przedstawić Jurka i Agnieszkę obecnym w ogrodzie mieszkańcom Dobrzynia oraz obecnych mieszkańców Dobrzynia Jurkowi i Agnieszce. To drugie zajmuje sporo czasu, bo muszę również powiedzieć o tych, których tu brakuje: o Gosi Konarskiej, naszej przyszywanej córce, znalezionej przy drodze w Strachoniu, o Radku i Justynie T., o Agnieszce S. i jej siostrze Justynie S., o Agacie Ziółkowskiej, która kocha swoich studentów, o Marioli, która jest winna temu, że między flagami izraelskimi wiszą lotki, i oczywiście o Anetce, siostrze Pauliny oraz o rodzicach Pauliny i o innych. Jednego imienia nie wymieniam. Jurek, który czyta uważnie każde słowo w „Listach”, natychmiast to zauważył.

Więcej

Próby świadectwa
raz jeszcze
Andrzej Koraszewski


Tekst odwołujący się do Prób świadectwa Jana Strzeleckiego był poniekąd naszym manifestem, kiedy zaczynaliśmy prowadzenie „Listów z naszego sadu” Dziś próbuję prowadzić je samodzielnie. Sądzę, że jest to możliwe dzięki niesamowitemu wsparciu wspaniałych i rozumiejących przyjaciół. Dziś, zaledwie w miesiąc  i 10 dni po śmierci Małgorzaty, jestem bliski zarówno zmodyfikowanej koncepcji „Listów” jak i nowej organizacji pracy redakcyjnej. Nic z tego nie byłoby możliwe bez pomocy Kuby. Zbudowane przez niego narzędzia AI pozwalają na przyspieszenie i samodzielne wykonanie pracy, którą ciągnęliśmy we dwoje.

Więcej

Stąd
do wieczności
A.K. 


 

Potrzebny jest drugi tekst na dzień dzisiejszy. Na świeży umysł zostawiam ostateczną kontrolę tekstu o Janie Strzeleckim. Wybór tematu drugiego tekstu zaplanowałem na pracę po drugim śnie. Tak często się ostatnio zdarza, że nocny sen rozbijam na trzy części. Po każdym śnie mam sprawny umysł. Kładąc się na godzinę snu, nie nastawiam żadnego budzika, używam naturalnego. Margines dokładności to około 15 minut. Przed snem papieros na schodkach poświęcony planom. Testament czy pantofelek? Pokusa kombinacji. Nie dam rady, kombinacja zbyt trudna. Zostaję przy pantofelku. Tak dyktuje instynkt drapieżcy.

Więcej
Blue line

Pośladkowy poród
IV Rzeczpospolitej
Andrzej Koraszewski


Redaktor jest nadal na urlopie, pod jego nieobecność przypominamy ważniejsze teksty z przeszłości. Dziś opowiadanie z tomiku I z Wichru odezwał się Pan wydanego przez Art Factory w Lund  w 2007 roku roku.
p.o. Administratora, Paulina Raniszewska

 

W ostatnich wyborach Upupiści Wschodni zwyciężyli nad Upupistami Zachodnimi. Tak czy siak upupizm, jakby nie trzeć upupizm. Ciumciakiewicze przeciw Ciapciakiewiczom. Od ćwierć wieku próbowali Bracia Bardzopolscy coś począć, a że nie wychodziło, więc szybko zdecydowali się na zapłodnienie in vitriol.

Więcej

Wyznanie
nieświętego Andrzeja
Andrzej Koraszewski

Zdjęcie: albo Elżbieta Wierzbicka albo jej mąż Andrzej Marciniak.

Kochany Czytelniku,

mam do Ciebie prośbę — przeczytaj hasło w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyznania. Preambuła tego hasła brzmi:

„Wyznania (łac. Confessiones) – książka autorstwa św. Augustyna z Hippony, należąca do światowej klasyki literatury duchowej. Składa się z 13 ksiąg napisanych pomiędzy 397 a 401 r. n.e. i zawiera wiele akcentów autobiograficznych.”

Więcej

Natura jest przeżarta
rują i korupcją
Andrzej Koraszewski 

Obrazek:David Plunkert

Redaktor jest na urlopie, pod jego nieobecność przypominamy ważniejsze teksty z przeszłości. Dziś „Na Zeusa…”, to wznowienie Administrator polecił  zadedykować Justynie Trawińskiej.  Tekst jest z 26 grudnia 2013 roku.
p.o. Administratora, Paulina Raniszewska

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o seks, ale nie zawsze, bo życie jest skomplikowane. Cudowna Natalie Angier poczęstowała na święta czytelników "New York Timesa" wspaniałą opowiastką o prezentach. Mogłoby się zdawać, że dzielenie się i dawanie prezentów to taka nasza ludzka specjalność, ale jak zwykle przemawia przez nas ignorancja i pycha. W pogoni za takim lub innym zyskiem, natura jest altruistyczna.

Więcej

Wyprawa
po złote runo
Redaktor


Wieś K. wraz z jej samotnym domem na skraju wsi to miejsce najbardziej emocjonalnie wysunięte w kierunku Tatr w całym województwie kujawsko-pomorskim. Wcześniej z Małgorzatą odwiedzaliśmy to miejsce wielokrotnie, przez biblijne siedem lat, obserwując budowę Domu. Obecnie Dom jest ukończony, piękny z zewnątrz, umeblowany i udekorowany starannie. Nie znajdziesz tu żadnego elementu, którego zakup i umieszczenie wewnątrz domu nie byłoby przedmiotem wielomiesięcznych rozważań i dyskusji. Ten Dom jest doskonałością w sobie i dla siebie, zmusza do podziwu i pokory, ale z jakiegoś powodu jego doskonałość niepokoi.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

List otwarty
do Adama Michnika
Andrzej Koraszewski

Czy ludzie są
małpami człekokształtnymi?
Jerry A. Coyne

Co dziś wiem
o listach z sadu
Sławomir Holand

Tajemnica popularności
sprawy palestyńskiej
Andrzej Koraszewski

Arkady, dziewczyny
i para spiskowców
Andrzej Koraszewski 

Kilka uwag o pełzającej
metamorfozie dziennikarstwa
Romana Kolarzowa

Wędrówki po ulicach
Pawła Włodkowica
Andrzej Koraszewski 

Wiadomości z innego
kraju i ze świata
Redaktor

PROCES
Adaptacja Kafki
Paul Finlayson

Haniebna obrona
terroryzmu przez BBC
Redakcja World Israeli News

Pewna religia
nienawidzi psów
Robert Spencer

Szekspir napisał
podręcznik antysemityzmu
Ruth Vanita

Zaczarowany świat
PRL
Andrzej Koraszewski

O podstawowej różnicy
między fajką a papierosem
Sublokator

Rozmowa z arystokratą
i schodki
Andrzej Koraszewski

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk