Tydzień temu prezydent USA Joe Biden nakazał eliminację szefa Al-Kaidy Ajmana al-Zawahiriego w Kabulu. Kilka dni później izraelski premier Jair Lapid nakazał eliminację dowódcy Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu (PIJ) Tajseera al-Dżabariego w Gazie. Byli oni z jednej gliny: masowi mordercy, których jedynym celem było zadawanie bólu, śmierci i zniszczenia zwykłym przyzwoitym ludziom w celu urzeczywistnienia ich wizji islamskiego podboju.
Oczywiście była inna historia, kiedy to Izrael zadziałał przeciwko Dżabariemu. Specjalny Koordynator ONZ ds. Procesu Pokojowego na Bliskim Wschodzie Tor Wennesland był „głęboko zaniepokojony” „nacelowanym zabiciem palestyńskiego przywódcy Islamskiego Dżihadu w Strefie Gazy”.
Oczywiście, że był zaniepokojony. Nieważne, że atak na Dżabariego i jego grupę terrorystyczną zapobiegł śmierci niewinnych cywilów; to nic nie znaczy dla organizacji, która jest instytucjonalnie uprzedzona przeciwko Izraelowi. Dowodem jest Miloon Kathari, jeden z komisarzy w najnowszym sądzie kapturowym Rady Praw Człowieka ONZ badającym Izrael, który zaledwie kilka dni temu został zmuszony do wygłoszenia czegoś, co szef UN Watch Hillel Neuer nazwał „przeprosinami bez przeproszenia” za jego antysemickie uwagi w zeszłym miesiącu.