Krótko o akcji Amnesty International.
Od lat otrzymywałam newslettery od Amnesty International. Różnej wagi i sensu też rozmaitego, ale jak dotąd były one jakoś wyważone. Niekiedy nawet zanadto grzeczne, jakby mniej szło o sedno rzeczy i o poszkodowanych, a więcej o oględność wobec sprawców. Rozumiałam i to, bo w końcu zbyt mocne psucie samopoczucia rozmaitym paskudnym dyktaturom może przynieść skutki wręcz odwrotne do intencji.
Aż do ostatniego tygodnia, cokolwiek w tych wiadomościach bywało, nie było szyderstwem z przyzwoitości. Dzisiaj otrzymałam link do petycji, który znajduje się też na końcu tego wpisu:
https://x.com/amnestyPL/status/1866131439638450235
Szlag mnie trafił siarczysty. Właśnie dlatego, że od 7.X.2023. roku nie dostałam ani jednej wiadomości, że tworzy się petycja/protest w sprawie porwanych ludzi, różnej płci i wieku, których łączyło tylko to, że albo byli Izraelczykami, albo znajdowali się w tym dniu w złym miejscu Izraela. Nie dotarła do mnie propozycja oprotestowania nawet takiego zdziczenia, jakim jest publiczne pastwienie się nad konającymi, nad skatowanymi do nieprzytomności ani nad martwymi. Nie znalazłam apelu o poparcie żądania uwolnienia porwanych; ani o podpisanie petycji o dopuszczenie do porwanych przedstawicieli organizacji humanitarnych. Amnesty International nie proponowała choćby przedstawienia informacji o tym, czy porwani mają jakąś opiekę medyczną.
W naiwności swojej, chyba jednak przekraczającej granicę frajerstwa, spodziewałam się takiego memoriału już, zaraz, natychmiast... obraz Shani Louk, może już martwej, wiezionej na masce samochodu jako "trofeum" ku uciesze wyjącego tłumu śni się do dzisiaj... wydawało się, ze reakcja będzie najdalej w ciągu tygodnia. Nie było żadnej.
Była, dużo później - gdy rannego terrorystę wieziono do szpitala na masce wojskowego pojazdu. Jakżeż tak można?! Niehumanitarne i degradujące! Shani nie do szpitala wieziono; i ten wyjący tłum nie był ani trochę niehumanitarny. Cóż bardziej oczywistego, niż zdobyć się na instytucjonalny protest - a jednak protestu nie było.
Powinnam była już wtedy odpisać się z tego newslettera; ale jako się rzekło, naiwność, o frajerstwo się ocierająca, jeszcze skłoniła do czekania.
Po lekturze osławionego raportu (porównanego z 4. innymi, na ten sam temat, choć z innymi aktorami) i po dzisiejszej nowinie mam dość. Mogę tolerować naiwność (muszę i z sobą jakoś wytrzymywać), odrealnienie, obłudę albo kunktatorstwo, nadmiar wiary w moc zbawiania świata dobrym słowem... i jeszcze kilka przymiotów tej klasy. Tolerancji dla cynizmu nie będę na stare lata się uczyć, bo wstyd by był wielki.