Prawda

Poniedziałek, 17 czerwca 2024 - 17:15

« Poprzedni Następny »


Powiadom znajomych o tym artykule:
Do:
Od:

Człowiek staje przed Bogiem?


Lucjan Ferus 2015-05-03


To było 1 kwietnia, wyjątkowo wcześnie włączyłem telewizor, chcąc się dowiedzieć jakich i gdzie dokonała zniszczeń nocna wichura, która u nas na szczęście poobłamywała tylko suche konary z dużych drzew i nic poza tym. Czekając na te informacje „przeleciałem” pilotem po innych kanałach i oto na jednym z nich wypowiadało się parę osób, pośród których był także ksiądz, a tematem wiodącym była „Noc konfesjonałów”. Ponieważ nie rajcują mnie tego typu problemy, przełączyłem po chwili na inny kanał. Jednak w ostatnim momencie usłyszałem fragment wypowiedzi owego kapłana: „Człowiek staje przed Bogiem i..”

Na początku pomyślałem nawet, iż jest to żart primaaprilisowy z tą „nocą konfesjonałów” (dopiero następnego dnia okazało się, że jednak nie), dlatego nie wróciłem na ten kanał. Po namyśle doszedłem do przekonania, iż u nas nikt nie odważyłby się na tego rodzaju żarty, a ów ksiądz prawdopodobnie uzasadniał potrzebę takich akcji tym, że ludzie w każdej chwili powinni być przygotowani na spotkanie ze swym stwórcą. A według duszpasterzy najlepszym przygotowaniem do tego jedynego w swoim rodzaju wydarzenia jest oczywiście spowiedź i pokuta za grzechy.

 

Może niezbyt dokładnie odczytałem intencje, które w tym fragmencie wypowiedzi chciał zawrzeć ów kapłan, może chodziło mu o coś zgoła innego. Faktem jest jednak, iż to niedokończone zdanie zainspirowało mnie do napisania niniejszego tekstu, bowiem już na samym wstępie uświadomiłem sobie jego zakłamanie. Przecież według naszej religii, to nie człowiek staje przed Bogiem, lecz jego niematerialna dusza, będąca bytem (zakładając, że w ogóle istnieje) tak różnym od naszego cielesnego, iż nie sposób przenosić na nią (i vice versa) ludzkich odczuć i zachowań, na zasadzie takich prymitywnych analogii.

 

A tak w ogóle, to po co człowiek miałby „stawać” przed Bogiem po swojej śmierci? Kapłani zapewne powiedzą, że po to, aby Bóg go osądził i według tego skierował do nieba lub piekła. (W katolicyzmie jest jeszcze do dyspozycji czyściec, bowiem na soborze we Florencji w 1439 r. uzgodniono, iż kto „umrze w miłości Boga”, ale nie zdąży „godnymi owocami pokuty zadośćuczynić za winy”, jego dusza po śmierci będzie oczyszczana karami czyśćcowymi). Ten pogląd – jak i wiele innych religijnych poglądów – także jest wewnętrznie sprzeczny. Nie będę jednak teraz tłumaczył na czym owa sprzeczność polega (pisałem już na ten temat nie raz), ponieważ przyszedł mi do głowy inny pomysł (może to wpływ tej daty?).  

 

Postanowiłem bowiem napisać coś w rodzaju instrukcji dla osób, które niebawem pożegnają się z tym „padołem łez” (wg pesymistów), czy też „najlepszym ze światów” (wg optymistów) i mają nadzieję stanąć „oko w oko” przed swym Bogiem. Myślę, iż taka „instrukcja postępowania lub zachowania się” w tak ważnym momencie naszego życia (pozagrobowego), niejednemu może się przydać. Próżno bowiem szukać jakichkolwiek porad w tej kwestii w „Katechizmie” „Książeczce do nabożeństwa”, czy nawet w „Piśmie Świętym”. Tak, jakby ten istotny problem w ogóle nie interesował teologów lub ogólnie biorąc – duszpasterzy.

 

WPROWADZENIE

 

Każdy żyjący człowiek prędzej czy później musi umrzeć. Najbardziej prawdopodobnym zakończeniem ludzkiej egzystencjijest to, które sugeruje nauka, a przed czym każdy się wzbrania, odrzucając w myślach taką możliwość – definitywny koniec i nieistnienie. Jednak ludzkie ego, a także religie, które je wspierają i zaspokajają jego potrzeby, upierają się przy nieśmiertelnej duszy, Bogu sądzącym nas na końcu dziejów i nagrodzie lub karze, która sprawiedliwie będzie nam wymierzona. Co gorsze, iż nie można nawet tych religijnych obietnic i gróźb sprawdzić pod kątem prawdziwości, dopóki samemu się tego nie doświadczy. „Z królestwa zmarłych – powiada Vanini – nikt, nigdy jeszcze do nas nie powrócił, a przecież gdyby dusza była nieśmiertelna, to chociaż jedną kiedyś Bóg by wypuścił, żeby potępić ateizm” (Andrzej Nowicki Vanini).

 

Niezależnie więc od światopoglądu i wyznawanych poglądów, nie zaszkodzi jak człowiek będzie przygotowany na inną okoliczność, niż zakładany pośmiertny niebyt. Zatem coś w rodzaju „Zakładu” Pascala: jeśli okaże się to prawdą (że człowiek po śmierci staje przed Bogiem), możesz wiele zyskać, jeśli na to zasłużyłeś w oczach Boga. Jeśli natomiast nie okaże się prawdą – nic nie tracisz, bo i tak nie będziesz niczego świadomy. Zatem zwykły rozsądek nam podpowiada, iż warto przygotować się do tego spotkania, obojętnie czy do niego dojdzie, czy też nie.

 

INSTRUKCJA DLA WIERZĄCYCH

 

Każda religia zapewnia swych wiernych, że tylko ona jedyna jest Prawdą objawioną przez samego Boga, a wszystkie inne są fałszywe i nic nie warte. Dlatego ich wyznawcy są przygotowywani na spotkanie z takim Bogiem, jakiego propagują ich religie i Kościoły, które nie przewidują innej możliwości, jeśli chodzi o jego wizerunek. Kiedy zatem zorientujemy się, że istniejemy na powrót (pomimo pamiętania okoliczności zgonu) i stoimy przed Bogiem, jak tego chcą religie, nie musimy się przedstawiać czy też recytować swoje CV, ponieważ Bóg jest zazwyczaj wszechwiedzący i wie o nas wszystko, czyli o wiele więcej niż my sami.

 

Dobrze jest natomiast zorientować się czy stoimy przed tym Bogiem, na którego spotkanie przygotowywali nas od małego dziecka duszpasterze. Jest to o tyle ważne, że stawanie wyznawcy jakiejś religii przed Bogiem innego wyznania może mieć dla owego wyznawcy opłakane skutki. Na przykład: dla biblijnego Boga Jahwe najważniejszą sprawą zapewne będzie nasze obrzezane przyrodzenie i w przypadku braku tego „znaku przymierza” (choć nie potrafię wyobrazić sobie jak to przenosi się na niematerialną duszę), nie zagrzejemy długo miejsca w niebie pod jego panowaniem. Nawet przyjętym w niemowlęctwie chrztem, temu Bogu nie zaimponujemy.

 

Albo umieramy z powodu jakiegoś banalnego nowotworu, czy też guza mózgu, a przez pomyłkę stajemy przed Allachem. I co się okazuje? Życie wieczne i rajskie rozkosze przechodzą nam koło nosa, mimo to, iż prowadziliśmy się w życiu moralnie. Skąd zatem ta niesprawiedliwość? Stąd, iż Bóg islamu nagradza życiem wiecznym tylko tych, którzy zginęli w walce z wrogami tej religii i to najlepiej śmiercią męczeńską. Zatem jeśli nie wysadziliśmy się w powietrze, zabijając przy okazji jak najwięcej niewiernych, to nie mamy co liczyć na obiecane 72 dziewice i igraszki z nimi w rajskim ogrodzie (chociaż panuje też opinia, iż jest to błędny przekład, a tak naprawdę chodzi o „jasne winogrona o wielkiej piękności”).

 

Dlatego tak ważne jest właściwe zidentyfikowanie Boga, przed którym przyszło nam stanąć. Nie liczyłbym też na rozpoznanie go po wyglądzie, już chociażby dlatego, że Boga nikt, nigdy nie widział (choć z Biblii wynika, iż widziały go przynajmniej 74 osoby, tyle, że nie zachował się żaden jego opis). A po drugie: to tylko nam się tak wydaje, że znamy wygląd np. Jezusa Chrystusa, którego wizerunek powielany jest na niezliczonej ilości obrazach i figurach. To bardzo mylny pogląd, bo prawdę mówiąc nie wiemy nic pewnego o jego wyglądzie (nawet tego, czy w ogóle istniał). Poza tym, będąc w niebie u boku swego Ojca, wcale nie musi przybierać  ludzkiej postaci. Tam może być sobą, czyli nie wiadomo kim i czym.

 

Następny punkt: zakładając, iż tak się rzeczy mają, jak przekonują nas religie, to rozum nam podpowiada, że najbardziej tego bezpośredniego kontaktu ze Stwórcą powinni bać się właśnie wierzący w niego, a najmniej – niewierzący. Dlaczego? Już tłumaczę ten pozorny paradoks. Otóż wygląda na to, iż najbardziej przechlapane na Sądzie Ostatecznym będą mieli chrześcijanie, a w szczególności katolicy. Czyż nie modlą się oni do Boga słowami: „.. i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”?

 

Biorąc pod uwagę ułomną naturę ludzką (co szczególnie jest zauważalne u osób „głęboko wierzących”, skrajnie prawicowych) , można założyć, że jeśli Bóg będzie im odpuszczał ich winy i grzechy w podobny sposób, jak oni „odpuszczają” swoim winowajcom, to piekło z wiecznymi mękami mają jak w banku! A dlaczego katolicy? Z powodu permanentnego nieprzestrzegania najważniejszych przykazań Dekalogu. Przykazania drugiego, które kapłani  wyrugowali dla korzyści płynących z malowania „świętych” obrazów i handlowania nimi, jak i oddawania im czci przez pielgrzymujących do „cudownych” miejsc.

 

A także szóstego, zakazującego zabijania, czego katolicyzm nigdy nie przestrzegał podczas krwawej i pełnej przemocy „ewangelizacji” świata. Ogólnie zaś biorąc z tego powodu, iż Bóg zakazuje człowiekowi akurat takich rzeczy i zachowań, które przy jego ułomnej naturze są niemożliwe do przestrzegania. To, co człowiekowi sprawia największą przyjemność i nadaje sens jego życiu, okazuje się zazwyczaj grzeszne i niemiłe Bogu, za co będziemy ukarani. Tak, jak byśmy np. w przypadku prokreacji mieli jeszcze jakąś alternatywę, oprócz tej „grzesznej”, (wg Kościoła katolickiego). Nawiasem mówiąc, to była boża koncepcja, aby wywieść rodzaj ludzki z protoplastów o skażonej grzechem naturze. Czemu więc ma być za to karany człowiek?

 

Patrząc jednak na ten problem z innej strony, nie powinniśmy zbytnio narzekać; porównując się z naszymi „starszymi braćmi w wierze”, którzy oprócz Dekalogu dostali od Boga Jahwe dodatkowe 613 zakazów i nakazów do przestrzegania, jesteśmy w iście komfortowej sytuacji. Już chociażby dlatego, że to do nich, a nie do nas ów Bóg skierował następujące słowa: „Jedynie was znałem ze wszystkich narodów na ziemi, dlatego was nawiedzę karą za wszystkie wasze winy” (Am 3,2). Ciekawa koncepcja, prawda? Okazuje się, że bycie „narodem wybranym” przez Boga, nie tylko nie faworyzuje jego członków, a wręcz przeciwnie; jest wystarczającym powodem do wymierzenia surowej kary.

 

Biorąc pod uwagę bardzo ambitne plany Boga, chcącego za wszelką cenę udowodnić, iż Kant (być może krytykujący jego koncepcję wywiedzenia rodzaju ludzkiego z ułomnej pary protoplastów o skażonej grzechem naturze) nie miał racji mówiąc: „Z krzywego pnia człowieczeństwa, nic prostego nie da się wyciosać”. Dlatego karanie swych niesfornych stworzeń stało się dla Boga sprawą priorytetową, a kto wie czy nie ambicjonalną. O czym może chociażby świadczyć poniższy fragment z Biblii (jeden z wielu o podobnej wymowie):

 

„Ja jestem Pan, Bóg wasz /../ Jeżeli zaś nie będziecie mnie słuchać i nie będziecie wykonywać tych wszystkich nakazów /../ to i ja obejdę się z wami odpowiednio: ześlę na was przerażenie, wycieńczenie i gorączkę, które prowadzą do ślepoty i rujnują zdrowie /../ Jeżeli nadal będziecie postępować Mnie na przekór i nie zechcecie Mnie słuchać, ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy: ześlę na was dzikie zwierzęta, które pożrą wasze dzieci /../ Jeżeli i wtedy nie będziecie Mi posłuszni i będziecie postępować Mi na przekór, to i Ja z gniewem wystąpię przeciwko wam /../ Będziecie jedli ciało synów i córek waszych /../ rzucę wasze trupy na trupy waszych bożków, będę brzydzić się wami”. (Kpł 26,14-33). Itd., itp.

 

Jakby na to nie patrzyć – z perspektywy religijnej, czy areligijnej – osobnicy wierzący w Boga mogą mieć uzasadnione obawy, co do pośmiertnego i osobistego kontaktu z nim. Nie mam na myśli jednostkowych przykładów, które w oczywisty sposób mogłyby przeczyć tej opinii lecz chodzi mi o ogólną ocenę ludzkiej kondycji moralnej, którą dobrze przedstawił Philip Vandenberg w Spisku sykstyńskim: „Największe okrucieństwa w historii nie były dziełem szatana, ale dokonywały się w imieniu światopoglądów rzekomo dobrych ludzi”. Lub to: „Dobrzy ludzie będą czynili dobre rzeczy, źli ludzie będą czynili złe rzeczy. Ale do tego, by dobrzy ludzie czynili złe rzeczy, potrzebna jest religia” (Steven Weinberg, 2003 r.).

 

A jeszcze dobitniej ujął to Bertrand Russell: „Największe i najstraszniejsze zło jakie człowiek wyrządza człowiekowi, bierze się z niezłomnej wiary w słuszność fałszywych przekonań /../”. Oraz to: „Religia jest oparta przede wszystkim i głównie na strachu. /../ Strach rodzi okrucieństwo, nic więc dziwnego, że okrucieństwo i religia szły zawsze ręka w rękę. Lęk jest podstawą ich obu. /../ W tzw. wiekach wiary, gdy ludzie rzeczywiście wierzyli we wszystkie twierdzenia religii chrześcijańskiej /../ nie było okrucieństwa, którego by się nie dopuszczono /../ w imię religii”.

 

Czy nie mam zatem racji uważając, iż wierni (przynajmniej) tej religii mają się czego obawiać w przypadku, jeśli kiedyś dojdzie do przewidywanego przez jej duszpasterzy bezpośredniego kontaktu stworzenia z jego Stwórcą? Tym bardziej, że niektórzy jej hierarchowie malują wręcz przerażającą wizję bożej „miłości i sprawiedliwości”, jak chociażby kard. John Henry Newman, tymi słowami: „Nawet najmniejszy grzech powszedni jest w oczach Boga większym złem, niż zniszczenie całego świata i śmierć w mękach wszystkich jego mieszkańców”. Urocza wizja, nieprawdaż? Ten to musiał być dopiero nieskazitelny!

 

INSTRUKCJA DLA NIEWIERZĄCYCH.

   

A jak się przedstawia powyższy problem w przypadku dajmy na to, ateistów? Czy osoby niewierzące w istnienie Boga, mają się czego obawiać w sytuacji, gdyby się okazało, iż nie mają racji w tej kwestii, a Bóg jednak istnieje? Większość religii stara się przekonać swych wiernych, że w takiej sytuacji jest się czego bać. Wmawiają im, iż największym z możliwych grzechów człowieka jest odrzucenie swego Boga, czyli niewiara w jego istnienie. I że za taki ciężki grzech czeka wszystkich ateistów (a nawet sceptyków) surowa kara, którą np. Kościół katolicki w ten sposób widzi:

 

Katechizm rzymski ustalony przez sobór trydencki /../ uprzedza w mocnych słowach, że „bezbożni są w piekle wiecznie, pozbawieni światłości boskiego obrazu”, że zostaną wrzuceni „w ogień wieczny” i cierpią ból, „jak przy biciu albo biczowaniu, albo też przy innego rodzaju karach cielesnych, spośród których bez wątpienia największy ból sprawia udręka ognia”, tym bardziej, że „trwać będzie po wsze czasy” i potępieni „nigdy nie zdołają się uwolnić od towarzystwa najniegodziwszych diabłów”! /../ ów katechizm podkreśla jednoznacznie: „Oto co duszpasterze powinni bardzo często uświadamiać wiernym”.

 

Tak ten teologiczny problem wygląda od strony Kościoła (a raczej należałoby powiedzieć: tak według niego powinien wyglądać). Tyle, że to wcale nie musi być prawdą, z uwagi na to, kto i dlaczego wymyślił taki, a nie inny wizerunek Boga. Ponieważ wszelkich bogów, jacy kiedykolwiek byli czczeni przez ludzi stworzyli kapłani z różnych czasów i kultur, nie ma się więc co dziwić, że nie tolerują oni (ci nasi bogowie) niewierzących w nich osobników. Dla każdego, kto poznał bliżej historię religii, jest to fakt oczywisty i bezdyskusyjny. O czym najlepiej świadczą wypowiedzi niektórych wielkich ludzi:  

 

„Odrzuć wszelkie lęki niewolniczych i służalczych przesądów, które słabsze umysły utrzymują na klęczkach. Osadź rozum mocno na jego siedzisku i pod jego osąd oddawaj każdy fakt, każdą opinię. Śmiało kwestionuj nawet istnienie Boga, albowiem, jeśli jakikolwiek Bóg istnieje, bardziej cenić sobie musi hołd rozumu niż ślepego lęku” (z listu Thomasa Jeffersona do Carra, wg Bóg urojony Richarda Dawkinsa).

 

Otóż to! „Jeśli jakikolwiek Bóg istnieje, bardziej cenić sobie musi hołd rozumu niż ślepego lęku”. Czyż w Biblii nie potwierdzono tego, tymi oto słowami?: „Pan spogląda z nieba na synów ludzkich, badając czy jest wśród nich rozumny, który szukałby Boga” (Psalm XIV). A św. Augustyn stwierdził: „Bardzo kochaj myślenie. Jeśli bowiem samego Pisma Świętego /../ nie pojmiemy prawidłowo, pozostanie dla nas bezużyteczne”. Skoro wyjaśniliśmy to sobie, proponuję zapoznać się jeszcze z paroma mądrymi wypowiedziami ludzi nieprzeciętnych:

 

„Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych. Krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości. Ani też nie wierzę w przeżycie przez jednostkę śmierci jej ciała, chociaż słabe dusze żywią takie myśli z powodu strachu lub absurdalnego egotyzmu” (Albert Einstein).

„Nie mogę uwierzyć w Boga, który przez cały czas chce być chwalony” (F.Nietzsche).

„Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. Uważam, iż świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył” (Stanisław Lem).

 

Bardzo ciekawie, a zarazem utrafiając w sedno tego złożonego problemu, napisał Michael Schmidt-Salomon w doskonałej książce Poza dobrem i złem:

 

„Pomyślmy tylko, że Słońce wokół którego krążymy i na którego życiodajną energię  jesteśmy zdani, to jedynie skromna gwiazda położona na skraju Drogi Mlecznej w jednym z jej mało znaczących ramion. Tylko w naszej rodzimej Galaktyce krąży jeszcze od stu do dwustu miliardów innych gwiazd. Galaktyka Andromedy, która porusza się w stronę Drogi Mlecznej z prędkością 120 km/s i za jakieś dwa miliardy lat zderzy się z nią, zawiera kolejny bilion gwiazd.

 

Już same te liczby przekraczają możliwości naszej wyobraźni, a przecież w obserwowanym przez nas kosmosie obok Drogi Mlecznej i Andromedy istnieje około stu miliardów innych galaktyk, z których każda zawiera średnio do stu miliardów gwiazd. Daje to w sumie tak niewyobrażalnie wielką liczbę gwiazd, że gdyby taką samą liczbą szklanych kuleczek pokryć powierzchnię ziemi, powstałaby warstwa o grubości sięgającej wierzchołka Mount Everestu. Ale to nie wszystko: niewykluczone, że nasz gigantyczny wszechświat jest tylko częścią jeszcze potężniejszego uniwersum, zawierającego nieskończenie wiele kosmosów”. Dalej:

 

„Wystarczy uświadomić sobie tę monstrualną dymensję, by zrozumieć, że w rzeczywistości nasza planeta nie jest niczym więcej jak małym pyłkiem w kosmosie. Cóż zatem w obliczu takich rozpoznań myśleć o tym, że małpopodobna forma życia, która powstała przypadkowo na tymże pyłku, gatunek, którego przed prawie dwoma miliardami lat jeszcze nie było, a za dwa miliardy już dawno nie będzie, zmyśla sobie historie mówiące o tym, że w sumie cały kosmos został stworzony tylko dla niego?

 

Czyż nie jest to wyraz największej megalomanii, kiedy owe suchonose małpy zawdzięczające swoją egzystencję temu, że prassaki wielkości szczurów przetrwały przypadkowo katastrofę wywołaną uderzeniem dziesięciokilometrowej asteroidy, wmawiają sobie istnienie wyimaginowanego stwórcy kosmosu (Boga), który nie ma nic lepszego do roboty, jak właśnie pod postacią tej małpy pojawiać się na ziemi (u chrześcijan) lub też argusowym okiem pilnować, czy ta przejściowa forma życia nie spożywa przypadkiem na swej małej planetce golonki (w judaizmie i islamie)?”

 

Otóż wystarczy spojrzeć na ten problem z perspektywy proponowanej przez naukę, aby stało się oczywiste jak infantylny wizerunek Boga wykreowały religie. Na miarę ograniczonych umysłów ówczesnych kapłanów i wiernych, oraz niewielkich możliwości poznawczych człowieka tamtych odległych czasów. Ten ciekawy paradoks dostrzegł Carl Sagan, pisząc w Błękitnej kropce:

 

„Dlaczegóż żadna z wielkich religii, patrząc na naukę, nie doszła do wniosku: „Jest lepiej niż mogliśmy przypuszczać. Wszechświat okazał się znacznie większy niż przewidywali nasi prorocy, wspanialszy, bardziej skomplikowany, bardziej elegancki. Zatem Bóg musi być wiele potężniejszy, niż nam się wydawało”? Zamiast tego wołają: „Nie, nie, nie! Nasz Bóg jest malutkim Bogiem i chcemy, by tak już na zawsze zostało”. Religia stara lub nowa, doceniająca wspaniałość Wszechświata ukazywaną przez współczesną naukę, potrafiłaby wzbudzić uczucia czci i wiary, których nie poruszają tradycyjne religie” (wg Bóg urojony Richarda Dawkinsa).

 

ZAKOŃCZENIE.

 

Reasumując: religia czy też idea bogów „od zawsze” była (i jest nadal) wykorzystywana jako narzędzie władzy człowieka nad człowiekiem. Dobrze to ujął Henri Beyle Stendhal, pisząc: „Wszelkie religie bazują na lękach wielu i na sprycie nielicznych”. Dlatego wizerunki ich bogów są tak pomyślane, aby u wiernych wzbudzać przede wszystkim strach, jako rękojmię bogobojności, a u niewiernych przerażenie z powodu kary, jaka ich czeka za trwanie w tej bluźnierczej postawie względem Stwórcy. „ .. czego żąda od ciebie Pan, Bóg twój? Tylko tego, byś się bał Pana, Boga swojego, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Panu, Bogu twemu, z całego swojego serca i z całej swej duszy” (Pwt 10,12).

 

I o ile w przypadku wiernych każdej w zasadzie religii, czy też wierzących w danego boga, ta metoda „wychowawcza” (kija i marchewki) sprawdza się od wielu wieków, to już w przypadku osób niewierzących zawodzi na całej linii. I to z bardzo prostego powodu: dostrzegają oni z łatwością daleko idący infantylizm religijnych doktryn, wewnętrzne sprzeczności w atrybutach Boga i niezmierzone pokłady zakłamania w religijnych „prawdach objawionych”. Co powoduje, iż siłą rzeczy stają się one niewiarygodne dla nich, a co za tym idzie raczej śmieszne niż straszne, raczej żałośnie prymitywne niż wzruszające i mądre. Już dawno temu na to zwrócił uwagę sam wielki Goethe:

 

„Jest wiele głupoty w prawach Kościoła. Ale chce on panować i do tego musi mieć ograniczone masy, które się korzą i które się nadają, by nad nimi panować. Wysokie, bogato dotowane duchowieństwo nie boi się niczego bardziej niż oświecenia dołów”.

 

Osobiście uważam, iż nie ma nic lepszego w religii, co mogłoby bardziej przyczynić się do owego „oświecenia dołów”, niż koncepcja piekła z wiecznymi mękami dla tych wszystkich, którzy są przeciwnikami religii lub w jakikolwiek sposób jej nie sprzyjają. Czy Bogu, który chciałby „zachęcić” ludzi do wiary w siebie – szanując jednocześnie ich wolną wolę – nie wystarczyłaby nagroda w postaci życia wiecznego, przeznaczona dla wierzących w niego? Musiał jeszcze wymyślić karę dla niepokornych i nieposłusznych sobie, której okrucieństwo jest wręcz nie do wyobrażenia (nie mówiąc już o zaakceptowaniu)?!   

 

Doskonale ten problem scharakteryzował Christopher Hitchens w książce bóg nie jest wielki: „Tertulian, jeden z ojców Kościoła /../ obiecywał, że jedną z największych rozkoszy oraz przyjemności życia w niebie, będzie nieskończona kontemplacja wynikająca z tortur, jakimi poddani będą potępieni. Poświadczył tym samym w sposób bardziej prawdziwy, niż zdawał sobie sprawę, że wiara jest w istocie dziełem człowieka”. Natomiast św. Tomasz z Akwinu nauczał, że „jeśli potępieni są skazani na wieczną karę, to muszą wiedzieć, że jest ona wieczna, ponieważ świadomość ta jest z konieczności częścią ich kary”.

 

Zgadzam się z Hitchensem, iż chyba żadna inna „prawda” religijna nie pokazuje w tak dobitny sposób, że religie są wymysłem kapłanów (i to nad wyraz mściwych i bezlitosnych). Widać w niej wyraźnie, jak drastycznie daleko posunęli się oni w potrzebie nastraszenia swych owieczek, tylko po to, by mieć nad nimi nieograniczoną władzę i czerpać z niej wymierne korzyści. To naprawdę wymagało sadystycznego geniuszu, ale też nieludzkiej perfidii i hipokryzji. Jak mówi wielki inkwizytor w Braciach Karamazow Dostojewskiego: „Za grobem nie znajdą niczego oprócz śmierci. Ale powinniśmy trzymać to w tajemnicy i dla ich własnego dobra łudzić ich nagrodą niebios i życiem wiecznym”.     

 

Gdyby więc miało kiedyś dojść do sytuacji, którą sugeruje tytuł tego tekstu, to spotkania ze Stwórcą Wszechświata powinni bać się przede wszystkim ci wszyscy, którym religie zdeformowały umysł wpajając mentalność niewolnika („Kto się boi jest niewolnikiem” Seneka). Muszą oni bowiem mieć swego Pana, który będzie za nich myślał („Rezygnujemy z intelektu w imię Boga” Ignacy Loyola), decydował co jest dla nich dobre, a co złe i który stworzył im iluzję pośmiertnego szczęścia, wolności i sensu życia. Uważam, iż zasłużyli oni sobie w pełni na takiego „boga”, jakiego wykreowali im ich troskliwi duszpasterze dla ich „własnego dobra”, bo przecież człowiek musi w coś wierzyć, jak się popularnie uważa.

 

Natomiast ci wszyscy, którzy odrzucili te infantylne i wewnętrznie sprzeczne wizerunki „bogów” (włącznie z całą ideą boga) i uczynili to z pobudek rozumowych, nie powinni mieć z tego tytułu powodu do strachu ani żadnych wyrzutów sumienia. „Gdyby Bóg rzeczywiście chciał uwolnić ludzi od takich myśli, powinien był poświęcić więcej uwagi w trakcie dzieła stworzenia i wynaleźć inny gatunek” (jak ujął to Hitchens w bóg nie jest wielki).

 

Nie twierdzę, że są przez to szczęśliwsi, ale na pewno coraz bardziej świadomi otaczającej nas rzeczywistości. Każdy rodzaj wolności ma jakąś cenę, zawsze jest coś za coś. Pozostaje tylko indywidualną kwestią, czy warto było ją zapłacić. Bo jak ujął to Abraham Lincoln: „Czasem można oszukać wszystkich ludzi, a niektórych można oszukiwać przez cały czas, ale nie można oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas”. Oby miał rację!        

 

                                                           ----- // -----

 

„W epoce mroku i ciemnoty religia jest najlepszym przewodnikiem ludzi, tak jak w noc ciemną choć oko wykol najlepszym przewodnikiem będzie ślepiec. On zna wszystkie drogi i ścieżki lepiej aniżeli człek, który widzi. Kiedy jednak nastaje dzień, głupotą jest posługiwać się starymi ślepcami w roli tego, który idzie na przedzie”.

                                               Heinrich Heine, Gedanken und Einfalle

 

Maj 2015 r.

Lucjan Ferus

 

Wieloletni publicysta portalu „Racjonalista”, pasjonat religioznawstwa, artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
4. błąd m 2015-11-01
3. Odpowiedź Markowi C (Negev) Lucjan Ferus 2015-05-04
2. siła religijnej indoktrynacji mieczysławski 2015-05-03
1. Prima Aprilis Marek C (Negev) 2015-05-03








Pajączek
Ja: Zostaw tego pająka.
Hili: Ja się z nim tylko witam.

Więcej

Palestynizm rozpoczął się
od nazizmu 
Alan M. Dershowitz

<span>Założyciel ruchu palestyńskiego w okresie poprzedzającym drugą wojnę światową był dumnym nazistą i przyjacielem Adolfa Hitlera. To wielki mufti Jerozolimy, Hadż Amin al-Husseini, zmienił spór arabsko-żydowski z dającego się rozwiązać konfliktu o ziemię w nierozwiązywalny konflikt o religię. Na zdjęciu: Hitler spotyka się z Husseinim 28 listopada 1941 r. (Źródło zdjęcia: Niemieckie Archiwum Federalne)</span>

Założyciel ruchu palestyńskiego w okresie poprzedzającym drugą wojnę światową był dumnym nazistą i przyjacielem Adolfa Hitlera. Hadż Amin al-Husseini był wielkim muftim Jerozolimy, przywódcą religijnym muzułmanów na terenie dzisiejszego Izraela, nazywanego wówczas Palestyną, a po upadku Imperium Osmańskiego powierzonego Brytyjczykom mandatem Ligi Narodów. To Husseini zmienił spór arabsko-żydowski z dającego się rozwiązać konfliktu o ziemię w nierozwiązywalny konflikt o religię.

Husseini głosił, że zezwolenie Żydom na suwerenność choćby nad centymetrem terytorium, które wcześniej było terytorium osmańskim, jest sprzeczne z islamskim prawem szariatu i na zawsze jest to religijna ziemia muzułmańska, część dziedzictwa, czyli „
wakf”, powierzona Allahowi. Sprzeciwiał się utworzeniu jakiegokolwiek państwa żydowskiego, niezależnie od tego, jak małego, nawet jeśli było to częścią rozwiązania w postaci dwóch państw, które dawało Palestyńczykom znacznie większy procent ziemi na ich państwo.

Więcej

Nadwiślański antysyjonizm
po 56 latach
Andrzej Koraszewski

Okładka książki Dariusza Stoli Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-1968

Jeszcze niedawno gdyby mi ktoś powiedział, że „Krytyka Polityczna” zamieści tekst o polskim antysyjonizmie bardziej uczciwy niż teksty publikowane w „Rzeczpospolitej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Więzi”, „Wyborczej”, „Newsweeku” i „Polityce” razem wziętych, prawdopodobnie zareagowałbym głośnym śmiechem. Kiedy czytelnik napisał, że warto przeczytać zamieszczony w "Krytyce Politycznej" tekst Jakuba Woroncowa spodziewałem się żiżkowego bełkotu z odrobiną faktów. Przeczytałem zdumiewająco rzetelny i dobrze napisany artykuł, który nie tylko warto polecić, ale o którym warto opowiedzieć. To najlepszy artykuł o polskim antysyjonizmie od czasu jego wprowadzenia na polską scenę przez PZPR i dziennikarzy będących na usługach Moskwy.

Więcej
Blue line

Dwie koncepcje
zbawienia ludzi (III)
Lucjan Ferus


Wiem z doświadczenia jacy są ludzie! Mogą oni bardzo mocno wierzyć w jakąś ideę, która ma w założeniu uczynić człowieka lepszym, a jednocześnie mogą – w imię tejże idei – czynić innym ludziom zło! Bo taki zakłamany i obłudny jest człowiek! – Bóg kończy z goryczą w głosie.

- Nie rozumiem wobec tego, po co im była potrzebna ta moja „ofiara”? – Syn boży zwraca się do Boga, ale ten rozkłada ręce z miną mówiącą:

- No, masz ci los! –

Więcej

Dlaczego nie ma
państwa palestyńskiego? 
Hussain Abdul-Hussain

Zdjęcie starej Gazy

Konflikt między Izraelem a Palestyńczykami jest niemożliwy do rozwiązania. Jedno państwo dwunarodowe jest niemożliwe, biorąc pod uwagę, że obie strony – Żydzi i Arabowie – mają nie do pogodzenia projekty narodowe. Scenariusz dwóch państw również okazał się nieosiągalny, ponieważ Palestyńczycy odmawiają uznania narodu żydowskiego. Nawet gdyby tak się stało, Palestyńczycy nie wykazali żadnej zdolności do zbudowania własnego państwa i rządzenia nim – czy to demokracji, czy autokracji. Dopóki warunki wstępne pokoju nie zostaną spełnione, status quo będzie się utrzymywać: mieszana autonomia palestyńska połączona z izraelską policją i okazjonalnymi wybuchami wojny.

Więcej
Blue line

Antyizraelscy studenci
zdobyli znaczących fanów
Robert Spencer

Zdjęcie protestujących pod Białym Domem w Waszyngtonie w niedzielę 9 czerwca 2024 r.

Wiele można powiedzieć o osobie lub ruchu po przyjaciołach i sojusznikom, których on, ona lub ono sobie wybiera. Antyizraelscy protestujący, z ich ignorancką, hałaśliwą i zadufaną obecnością na kampusach w całej Ameryce, nie są wyjątkiem. Właśnie zjednali sobie kilku znanych przyjaciół, którzy ujawnili równie wiele na temat ruchu szalejącego na kampusach uniwersyteckich, co właściwie powiedzieli lub zrobili sami protestujący.
Pierwszym był zastępca sekretarza generalnego Hezbollahu, szejk Naim Kassem, który niedawno wyraził się entuzjastycznie o protestach, mówiąc: „Kiedy naród amerykański zajmuje stanowisko poparcia dla Gazy… salutujemy im i oklaskujemy."

Więcej

Krzyki
Byai Phu
Ben Cohen

Protest po zamachu wojskowym 1 lutego 2021. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Cywile zmuszeni do siedzenia na otwartej przestrzeni przez dwa dni, bez pożywienia, w palącym słońcu. Żołnierze rozdają proszącym o wodę butelki z własnym moczem. Mężczyźni, którym wytatuowano obraźliwe tatuaże, krzyczą z bólu, gdy ich skóra jest spalana zapaloną benzyną. Żołnierze, w większości pijani, żądają łopat do zakopania ciał tych, których rozstrzelali. Kobiety, mężczyźni i dzieci brutalnie bite podczas odpowiadania na pytania zadawane im przez żołnierzy, niezależnie od tego, co odpowiadają.

Więcej

Szepty i krzyki w salonie
krzywych luster
Andrzej Koraszewski

Ayaan Hirsi Ali (Zrzut z ekranu wideo.)

„Jeśli zastanawiacie się, dlaczego ja – kolorowa kobieta, Afrykanka, była muzułmanka, była osoba ubiegająca się o azyl i imigrantka – z takim strachem i drżeniem patrzę na wybryki dzisiejszych antyizraelskich i antyamerykańskich demonstrantów, pozwólcie mi to wyjaśnić.”


Tak zaczyna się fascynujący artykuł Ayaan Hirsi Ali na łamach magazynu „The Free Press”. Urodzona w 1969 roku w Somalii Autorka opisuje tragedię swojego kraju, do którego dotarły macki ZSRR. Komunistyczny eksperyment oznaczał ogromny rozlew krwi, masowy głód i tyranię. Normalne rozmowy zastąpiły szepty i nieustanny lęk.     

Więcej

ONZ nie chroni ludności
cywilnej przed Hamasem
Seth J. Frantzman

Zrzut z ekranu wideo IDF.

Izrael przeprowadził nalot w nocy z 5 na 6 czerwca, którego celem byli terroryści Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, którzy nielegalnie przejęli część szkoły ONZ w Gazie. ONZ złożyła skargę w związku z nalotem, a w różnych raportach papugowano te twierdzenia. Jednakże obecność terrorystów w obiekcie ONZ po raz kolejny pokazuje, że ONZ nie robi wystarczająco dużo, aby chronić ludność cywilną przed Hamasem.

„W nocy IDF przeprowadziła precyzyjny, oparty na danych wywiadowczych atak, wymierzony w dziesiątki terrorystów Hamasu i Islamskiego Dżihadu ukrywających się w szkole ONZ w Gazie. Niektórzy z tych terrorystów uczestniczyli w masakrze w Hamasie 7 października. Wkrótce ujawnię tożsamość kilku terrorystów, których wyeliminowaliśmy” – oznajmił rzecznik IDF.

Rzecznik IDF, kontradmirał Daniel Hagari, powiedział następnie: „Terroryści działali z tej szkoły ONZ. Planowali i przeprowadzali ataki z budynku szkoły UNRWA. Nasz precyzyjny atak opierał się na konkretnych informacjach pochodzących z wielu źródeł. 

Więcej

Piękni dwudziestoletni:
„Zabij kolejnego syjonistę!”
Elder of Ziyon


Przez ostatnie osiem miesięcy widzieliśmy, jak antyizraelscy protestujący twierdzili, że nie są zwolennikami Hamasu ani nie popierają 7 października i że po prostu chcą zawieszenia broni i zakończenia wojny. Wielu mówi, że sami są Żydami i twierdzi uparcie, że sprzeciwia się antysemityzmowi.

 

Ale jeśli tylko chcą pokoju, dlaczego milczą, gdy ludzie z ich obozu aktywnie nawołują do mordowania Żydów?

Więcej

„Prawa człowieka”
tarczą dla nienawiści 
Olga Deutsch

Członkowie delegacji RPA w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości, 24 maja 2024. Zdjęcie: Bastiaan Musscher/U.N. Photo/ICJ-CIJ.

Podczas gdy Izrael toczy wojnę na wielu frontach, staje także w obliczu rosnącej agresji na arenie międzynarodowej, w tym oskarżeń o charakterze politycznym i spraw przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK) i Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (MTS). W MTK rozpatrywany jest wniosek o wydanie nakazów aresztowania izraelskiego premiera... 

Więcej
Blue line

Wyklęty w Amsterdamie:
dziwaczne deplatformowanie 
Jerry A. Coyne i Maarten Boudry

Maarten Boudry i Jerry A. Coyne 

Podobnie jak uderzenie pioruna, deplatforming – najpierw zaproszenie do zabrania głosu, a potem pozbawienie go ze względu na poglądy polityczne – to coś, co, jak zakładasz, zdarza się tylko innym ludziom. Ale w przeciwieństwie do uderzenia pioruna nie jest to rzadkie zjawisko. "Baza danych deplatformingu na kampusach” amerykańskich uniwersytetów prowadzona przez Foundation for Individual Rights and Expression (FIRE) zawiera listę 626 udanych prób deplatformingu od 1998 r. Tylko w tym roku miało miejsce już 110 przypadków anulowania wystąpień, w większości z udziałem mówców sympatyzujących z Izraelem. Żaden z nas jednak nigdy wcześniej osobiście nie doświadczył tego rodzaju anulowania.

Więcej

Nigdy nie obwiniamy
Hamasu o nic
Brendan O’Neill


Ratowanie zakładników jest teraz zbrodnią wojenną. W istocie, jest to „poważna, bardzo poważna zbrodnia wojenna”. Tak twierdzi Owen Jones z „Guardiana”, który jest oburzony „faktem”, że żołnierze IDF wykorzystali ciężarówkę z pomocą humanitarną*, aby wkraść się do miasta Nuseirat, gdzie uratowali czterech zakładników ze szponów Hamasu i jego lokalnych bandziorów. Kenneth Roth, do niedawna szef Human Rights Watch, również wścieka się z powodu wybryków IDF, przypominając Izraelowi, że ma prawny obowiązek „nie przebierać żołnierzy za cywilów”. Ci ludzie są wariatami. Czego oczekują od IDF? Że zapukają do drzwi faszystów przetrzymujących ich rodaków i powiedzą: „Czy możemy prosić o zwrot naszych Żydów?”

Więcej
Blue line

Pua Rakowska
- z religijnej rodziny w świat
Patrycja Walter

Źródło zdjęcia:\

Kto mógłby przypuszczać, że urodzona w 1865 w Białymstoku w religijnej rodzinie żydowskiej Pua Rakowska już jako nastolatka odrzuci ideę Boga, stanie się syjonistką, feministką i pedagożką, sprzeciwiającą się aranżowanym małżeństwom, ograniczeniom edukacyjnym kobiet, ich ekonomicznej zależności i politycznemu niebytowi?

Więcej

Izrael cierpi
na nadmiar demokracji
Victor Rosenthal

Antyrządowe protesty w Tel Awiwie (Zrzut z ekranu wideo)

Państwo Izrael jest dziś bardziej zagrożone niż kiedykolwiek od 1948 r., włącznie z 1973 rokiem. Ugrzęzło w Gazie, podczas gdy jego wrogowie czekają na swoją kolej w Libanie, Syrii, AP, Jemenie, Iraku i Iranie – który może już posiadać broń nuklearną. Bezprecedensowa kampania podżegania antysemickiego niszczy poparcie społeczne dla Izraela na całym świecie, a rząd za rządem karze go, uznając „Państwo Palestyna” na jego terytorium. Im bardziej ludobójczy są jego wrogowie, tym częściej jest fałszywie oskarżany o ludobójstwo. Jego decyzja o ustawieniu się jako satelita Stanów Zjednoczonych przyniosła gorzkie owoce, ponieważ o polityce USA w coraz większym stopniu decydują elementy pragnące zniknięcia Izraela; jednocześnie wrogowie USA traktują go jako forpocztę amerykańskiej potęgi, którą należy wyeliminować.
Elity polityczne, wywiadowcze i wojskowe Izraela okazały się niekompetentne.

Więcej

„New York Times” i jego
„przeważnie pokojowe” protesty
Elder of Ziyon

Marsz poparcia dla Izraela w Nowym Jorku. (Zrzut z ekranu wideo CBS.)

Relacja "New York Timesa" z parady na rzecz w Nowym Jorku zawiera rażąco fałszywe zdanie.

 

Choć w tytule czytamy: „Znaczące siły bezpieczeństwa podczas pokojowej parady dla Izraela na Manhattanie”, w artykule znajduje się informacja: „Wydarzenie miało przeważnie pokojowy charakter i przyciągnęło bardzo niewielu protestujących”.

 

„Przeważnie pokojowy”? To wyrażenie stało się eufemizmem mającym na celu zminimalizowanie przemocy, zastraszania i podżegania, które miały miejsce podczas tysięcy antyizraelskich demonstracji na całym świecie od 7 października.

Więcej

Północny Izrael
płonie
Matti Friedman

Plaga pożarów (podpaleń) w północnym Izraelu. Zrzut z ekranu ILTV Israeli News

Moi rodzice jechali taksówką w niedzielę wieczorem w swoim mieście Nahariya, niedaleko granicy Izraela z Libanem, kiedy nagły huk wstrząsnął ulicami i budynkami. Samobójczy dron Hezbollahu uderzył w pobliżu nadmorskiej promenady. Po uderzeniu z opóźnieniem zawyła syrena przeciwlotnicza – izraelskie systemy ostrzegania, zaprojektowane dla rakiet, mają kłopoty z dronami. Rodzice i kierowca taksówki wbiegli do pobliskiego budynku, gdzie było już kilku przerażonych mieszkańców, którzy schronili się na klatce schodowej.

Więcej

Dwie koncepcje
zbawienia ludzi (II)
Lucjan Ferus


Satanael ujął Syna bożego za rękaw, mówiąc:

- Twoje słowa Panie są piękne, ale ludzie je wyszydzą, albo zrozumieją po swojemu... dasz im swe serce na dłoni, a oni je podepczą. Syn boży przyjrzał mu się z namysłem, a potem wolno, bez złości, rzekł:

- Odejdź ode mnie Luciferusie, nie przekonałeś mnie, - a zwracając się do Boga:

- A ty Ojcze pozwól Mi spróbować, mojej koncepcji zbawienia, proszę cię o to!

Więcej

Hamas jako ruch
milenijny
Richard Landes


Hamas ma spójną historię otwarcie ludobójczych oświadczeń przeciwko Izraelowi, sięgającą obecnie trzech pokoleń wstecz. Ten ludobójczy dyskurs należy do odrębnej kategorii ruchów milenijnych: aktywnych kataklizmów apokaliptycznych. „Prawdziwie wierzący” uważają się za (bożych) agentów masowego zniszczenia, którzy torują drogę do nadejścia „królestwa bożego na ziemi”: niszcząc świat, by go ocalić. Ten ludobójczy dyskurs można znaleźć w innych tego typu ruchach, które skupiają się na arcywrogu (Antychryst, Dadżal) z towarzyszącą mu brutalną paranoją, kozłem ofiarnym, projekcją i kultem śmierci.

Więcej

„Queers dla Palestyny”,
jak „Norki dla futer”
Bassam Tawil

<span>„Queers dla Palestyny” powinni porozmawiać z „Queers </span>w<span> Palestynie”, żeby dowiedzieć się o cierpieniach palestyńskiej społeczności LGBTQ. „Queers dla Palestyny” powinni opowiadać się za prawami swoich kolegów na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, zamiast organizować demonstracje przeciwko Izraelowi, jedynemu krajowi na Bliskim Wschodzie, w którym osoby LGBTQ czują się bezpiecznie. (Źródło zdjęcia: David Wolpe, Twitter/X)</span>

Antyizraelska grupa „Queers dla Palestyny”, której członkowie często demonstrują na ulicach amerykańskich miast, by krytykować Izrael za obronę przed islamistycznymi terrorystami, prawdopodobnie nie słyszała o sprawie Ahmada Abu Marchiji, geja Palestyńczyka z miasta Hebron na Zachodnim Brzegu [w Judei i Samarii, MK]. Nawet jeśli organizacja była świadoma tej sprawy, nie zrobiła nic, by zaprotestować przeciwko straszliwej śmierci Abu Marchiji.

Więcej

Kto stoi za antyizraelskimi
protestami?
Steven Stalinsky

Obóz protestujących student na Harvardzie. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Dwudziestego drugiego  kwietnia 2024 r. w „Wall Street Journal” opublikowano artykuł dyrektora wykonawczego MEMRI Stevena Stalinsky’ego zatytułowany „Kto stoi za protestami antyizraelskimi” z podtytułem „Hamas, Hezbollah, Houthi i inni wychowują aktywistów w USA i na całym Zachodzie". Główne organizacje terrorystyczne wyraziły poparcie dla tych protestów i destrukcyjnych działań, które od dawna stanowią kluczową część planu Hamasu.

Więcej
Blue line

Niszczycielska ukryta
wojna 
Douglas Altabef

Dym unosi się po tym, jak rakiety wystrzelone z Libanu uderzyły w miasto Kirjat Szemona w północnym Izraelu, 5 maja 2024 r. Zdjęcie: Ayal Margolin/Flash90.

Wojna Izraela przeciwko Hamasowi cieszy się ogromnym zainteresowaniem. To wojna sprawiedliwa, w której nasz cel, jakim jest likwidacja Hamasu, pokrywa się z naszym celem, jakim jest uratowanie naszych porwanych zakładników.


Pełna hipokryzji uwaga świata skupiona była na naszej strategii, taktyce i ostatecznie na naszym naleganiu na zwycięstwo.

Toczy się jednak inna wojna – a ściślej rzecz biorąc, inny front tej samej wojny – której poświęcono mniej uwagi zarówno tutaj, jak i za granicą. Niemniej sugerowałbym, że ten konflikt ma co najmniej taką samą wagę i wymaga od Izraela opracowania i wdrożenia zwycięskiej strategii.

Więcej

Lewicowość sprzeczna
z lewicowymi wartościami
Andrzej Koraszewski

Dumni bojownicy Allaha z ciałem zamordowanej Shani Louk wywożonym do Gazy. (Zdjęcie wykonane przez dziennikarza-terrorystę.)

Amerykański autor napisał długi esej o amoralnym antysyjonizmie postępowej lewicy. Czytając go próbowałem dociec jak rozumie „lewicę”, dlaczego deklaruje jej dozgonną wierność, czy jeśli na samym początku zaznacza, że ten amoralny antysyjonizm jest chorobą „postępowej” lewicy, to on sam jest konserwatywnym lewicowcem? Krótko mówiąc, czytając wyraźnie czepiałem się tego patrzenia na świat przez pryzmat politycznego wyznania.

 

Na pytanie, kim ja sam jestem, odpowiadam, że tylko sobą, czyli niewiernym, lub jak kto woli bezwyznaniowym gościem w rzeczywistości, (co automatycznie skreśla mnie z listy członków).   

Więcej

Rozwiązanie w postaci
terrorystycznego państwa
Liat Collins

Flagi Palestyny, UE, Ukrainy i Irlandii powiewają 28 maja przed Leinster House w Dublinie po tym, jak Irlandia ogłosiła, że uznała państwo palestyńskie. (Zdjęcie: Instagram)

Gratulacje dla Norwegii, Irlandii i Hiszpanii z okazji uznania upadłego państwa Palestyna.


Potrzeba było nie odwagi moralnej, ale braku busoli moralnej, by oficjalnie uznać państwo, które nie ma określonych granic, demokracji i którego gospodarka jest tak beznadziejna, że w zeszłym tygodniu, dzień po ogłoszeniu przez trzy kraje europejskie zamiaru uhonorowania niepodległego państwa palestyńskiego, Bank Światowy ostrzegł, że Autonomia Palestyńska stoi w obliczu „załamania fiskalnego”.

Więcej

10 lat później
#BringBackOurGirls
Z materiałów MEMRI

Boko Haram (Źródło: Pulse.ng)

Dziesięć lat temu, 14 kwietnia 2014 r., działająca w Nigerii grupa dżihadystów Boko Haram porwała 276 uczennic, w większości chrześcijanek, w wieku od 16 do 18 lat, ze szkoły średniej w miejscowości Chibok, w północno-wschodniej części kraju. „Ten bezwzględny akt zła dokonany przez grupę terrorystyczną Boko Haram wywołał ogólnoświatowe oburzenie i hasło do 'Bring Back Our Girls'. Dziesięć lat później, gdy zastanawiamy się nad tą mroczną rocznicą, staje się jasne, że walka o uratowanie i odzyskanie tych młodych kobiet jeszcze się nie skończyła”.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Rafah przypomina nam
o nikczemności Hamasu 
Brendan O’Neill

Zdaniem ekspertów setki
umierają z głodu
Elder of Ziyon

Muzułmanie będą
kontynuować dżihad 
Z materiałów MEMRI 

List Chameneiego
do amerykańskich studentów
Elder of Ziyon

Alarmujący raport
o stanie wolnego świata
Majid Rafizadeh

Gaza jako ostatni bastion
“budowania państwa”
Daniel Greenfield

Dwie koncepcje
zbawienia ludzi
Lucjan Ferus

Jak to jest z tym
narodem wybranym?
Andrzej Koraszewski

W Madrycie rządzi
antyhiszpański rząd
Alberto M. Fernandez

Palestyński mówca
na konferencji w Detroit
Elder Of Ziyon

Rzeźnik z wielkimi
przywilejami
Anjuli Pandavar

Nie bagatelizuj wpływu
oskarżeń Netanjahu przez MTK
Jonathan S. Tobin

Sojusz nazistowsko-arabski:
zaniedbany aspekt edukacji
Lyn Julius

Moralna mgła w Hadze
pozostawi plamę na historii
Luiat Collins

Umarł Bóg,
niech żyje bóg
Andrzej Koraszewski

Blue line
Polecane
artykuły

Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk