Prawda

Niedziela, 20 lipca 2025 - 05:41

« Poprzedni Następny »


Dejudaizacja Jerozolimy w 1948 roku


John Roy Carlson 2015-09-07


W mediach zachodnich powracają nieustannie zarzuty o „judaizacji” Jerozolimy. Zachodni publicyści powtarzają jak za panią matką pacierz wszystkie argumenty z propagandy islamistów o „konieczności obrony Jerozolimy przed judaizacją”. Mieszkający obecnie w Ammanie, były tytularny burmistrz Jerozolimy Wschodniej, Haj Zaki Al Ghoul, wydał niedawno dramatyczne oświadczenie o rzekomo pogarszającej się sytuacji arabskich mieszkańców Jerozolimy.

Jakoś nie widać, żeby podobno dyskryminowani  Arabowie izraelscy (czy to obywatele Izraela, czy tylko rezydenci) uciekali od „prześladowań” do Jordanii, Egiptu, czy do Europy. Jest zgoła odwrotnie, coraz więcej arabskich mieszkańców Jerozolimy składa podania o izraelskie obywatelstwo. Dla wielu zachodnich dziennikarzy nie jest to jednak żadne powód do krytycznego spojrzenia na powielane przez nich propagandowe materiały. Nie tylko nie sięgają do analiz palestyńskich dysydentów, całkowicie akceptują ahistoryczną narrację i wydają sie nie interesować historią dejudaizacji Jerozolimy w 1948 roku.      


W latach 1948-1967 wschodnia część Jerozolimy (wraz ze Starym Miastem) była okupowany przez Jordanię, a Żydzi nie mieli tam wstępu. Jerozolimę podzieliły zasieki z drutu kolczastego i pola minowe. Żydowskie synagogi czy jesziwy były wysadzane w powietrze przez wojska jordańskie. Niszczono żydowskie cmentarze. Dzielnica Żydowska Starego Miasta została zrównana z ziemią.


Jak się wydaje, warto w tym miejscu przypomnieć historię zajęcia Jerozolimy przez armie arabskie w 1948 roku. Tę historię opisywał amerykański dziennikarz ormiańskiego pochodzenia, który (udając amerykańskiego nazistę) towarzyszył jako fotograf egipskim ochotnikom z Bractwa Muzułmańskiego. John Roy Carlson (właściwie Avedis Boghos Derounian) opisał walki o Jerozolimę w swojej książce Cairo to Damascus, która po raz pierwszy ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 1951 roku.

 

Ostatni exodus

 

Zwycięzcy i sępy krążyły na peryferiach Starego Miasta Żydowskiego, bombardowanego bezlitośnie przez Legion Arabski. Abdullah El Tal obiecał miłosierdzie przy kapitulacji, ale w barbarzyński sposób starał się do niej doprowadzić. Nie było drogi do „pokoju" poza wojną, bo Żydzi odmawiali poddania się. Karabiny Legionu strzelały prosto do celów z odległości nie większej niż niespełna pięćdziesiąt do dwustu metrów. Doszedłem tak blisko, jak tylko śmiałem. W miarę jak obrońcy byli wypychani z kolejnych ostrzeliwanych budynków, przychodzili saperzy i wysadzali całość. Dom za domem Żydzi byli wpychani do środka swojego getta. Trwało to dzień i noc i teraz był już dziesiąty dzień.


Arabów było pod dostatkiem — setki żołnierzy Legionu Arabskiego kłębiło się w brytyjskich mundurach khaki i kefijach. Byli wszyscy młodzi i wyglądali na prawdziwą, walczącą armię. Byli ciężko uzbrojeni i bez przerwy donoszono amunicję w skrzyniach z angielskimi oznaczeniami. Nie brakowało ani ludzi, ani broni.


Dostałem pozwolenie od jednego z oficerów, żeby zobaczyć obronę Bramy Syjońskiej. Jedna część masywnego portalu wisiała w zwariowany sposób na jednym zestawie zawiasów, druga była wysadzona. Przejście o szerokości około sześciu metrów i wysokości około dziewięciu było ciasno upakowane drutem kolczastym, drągami i kamieniami. Tutaj także znalazłem grupę dezerterów brytyjskich, którzy walczyli po stronie arabskiej. Bezpośrednio przed Bramą trzy brytyjskie ciężkie samochody pancerne czekały w zasadzce na Palmach. Jeśli Żydzi będą próbowali kolejnego przedarcia się przez Bramę, czeka ich gorąca niespodzianka.

[...]

Za biurkiem siedział dowódca frontu Bramy Syjońskiej, kapitan Mahmoud Bey Mousa. [...] Przez tłumacza podałem moje nazwisko i zawód i poprosiłem o pozwolenie pozostania aż do kapitulacji.


— Sądzę, że negocjacje zaczną się jutro rano - powiedział Mahmoud Bey.


Siedział dosłownie na przysłowiowej beczce prochu, bo za nim i wokół niego, pod jego łóżkiem, które stało obok, i aż do najdalszego końca piwnicy używanej jako szpital polowy, stały skrzynia na skrzyni z amunicją ze znakami armii Jego Królewskiej Mości. Wcisnąłem moją torbę między skrzynie z amunicją pod jego łóżkiem i poszedłem na najwyższe piętro, żeby zrobić zdjęcia dzielnicy żydowskiej. Okazały się mieć wartość historyczną, bo w mniej niż czterdzieści osiem godzin później z getta pozostały ruiny i gruz.


Kapitulacja

 

Nie było spokoju tej nocy. Z górnych pięter miażdżący ogień sypał się na getto, podczas gdy z dołu szczekały większe działa. Budynek zawalał się za budynkiem z wyciem i klekotem kamieni. Budynek szkoły trząsł się od wściekłej kanonady. Płomienie dziko lizały wszystko w dzielnicy żydowskiej. Coraz większy obszar nieba czerwieniał od poświaty. Wydawało się, że cała dzielnica żydowska stoi w ogniu — jak rozżarzony piec, gigantyczna ofiara dla bogów wojny, okrucieństwa i barbarzyństwa. A gdy bogowie donośnie żądali więcej, przewracało się więcej budynków, zapalało się więcej ogni. Szerzej rozpościerała się poświata głowni i rozżarzonych kamieni, bardziej mdlący smród palących się mebli, ubrań i martwych ciał.


Stojąc na dachu za umocnieniami z worków z piaskiem, patrzyłem na piekło, na palenie żywcem miasta, na spopielanie jego świątyń, miejsc świętych, ksiąg świętych, świętych wspomnień. Patrzyłem na te jatki i miałem mdłości. Odwróciłem się, żeby zejść na dół, kiedy skądś z getta wystrzeliła kolejna czerwona raca — krzyk o pomoc.

[...]

Zbudziłem się o świcie 28 maja — w dniu, który miał okazać się niemal równie historyczny dla losu Żydów jak 15 maja. [...] Żydzi, za pośrednictwem Czerwonego Krzyża, prosili o przychylne warunki kapitulacji. Kurierzy biegali tam i z powrotem. Abdullah El Tel wyznaczył ostateczny termin na 13:30. Do tego czasu kapitulacja miała zostać zaakceptowana albo znowu rozpocznie się dewastacja.


Szerzyły się plotki, że emisariusze Żydów już idą. Inne plotki mówiły, że wszyscy Żydzi są już martwi.

[...]

Nad głowami tłumu zobaczyłem białą flagę przyczepioną do kija. To byli żydowscy emisariusze!


Flagę trzymała patriarchalna postać rabina w czarnym ubraniu, z powiewająca brodą, podpierającego się laską. Rabin Ben Zion Hazzan Irek, 72 lata, był wysoki jak na Żyda ze Starego Miasta, głowę trzymał wysoko, nie kuląc się ze strachu. Towarzyszył mu niski, przestraszony mężczyzna, osiemdziesięciosześcioletni Żyd, Israel Zief Mintzberg. [...] Zaprowadzono ich do tylnego wejścia. Siedzieli na ławce i czekali na kapitana Mahmouda Bey Moussę. [...] Przedstawiciele Ihwan El Muslimin (Bractwa Muzułmańskiego) — z Egiptu, Syrii i Palestyny — krążyli rozwścieczeni, warcząc na takie traktowanie emisariuszy.


— Żydzi zasłużyli tylko na to… — jeden z nich przeciągnął ręką po gardle.


Rozmowa była krótka. Kiedy kapitan Mahmoud przybył, powiedział im, krótko, ale uprzejmie, że kapitulacja ma być bezwarunkowa. Mogli ją przyjąć albo odrzucić.

[...]

Beznamiętnym tonem major Tel zaczął czytać warunki porozumienia: 1. Oddanie całej broni i przejęcie jej przez Legion Arabski; 2. Wszyscy zdrowi mężczyźni będą wzięci do niewoli jako jeńcy wojenni; 3. Starcy, kobiety, dzieci i poważnie ranni dostaną pozwolenie na wejście do Nowego Miasta przy nadzorze Czerwonego Krzyża; 4. Legion Arabski gwarantuje bezpieczeństwo wszystkich Żydów, którzy się poddadzą; 5. Legion Arabski będzie okupował dzielnicę żydowską.


— A co z kobietami, które walczyły jako żołnierze? - zapytałem majora.


— Będą traktowane jak cywile i pójdą z innymi.


— To niesprawiedliwe dla nas. Ich kobiety strzelają równie dobrze jak mężczyźni — był to głos brytyjskiego dezertera z karabinem przewieszonym przez ramię.


Wyjście

 

Była dokładnie 15:25. Uzgodniono, że nie będzie żadnej zwłoki w usunięciu Żydów, bo gdy raz rozejdzie się wiadomość, tysiące Arabów rzuci się na dzielnicę w orgii masakry i gwałtów, które będzie można powstrzymać tylko ogniem Legionu Arabskiego. Z dr Azcaraet (przedstawiciel Czerwonego Krzyża) i Weingartenem (burmistrz dzielnicy żydowskiej) na czele tłum żołnierzy, dziennikarzy i fotografów przeszedł drogą Bramy Syjońskiej do samego serca dzielnicy żydowskiej. Cóż za staranną pracę dewastacji wykonały broń i amunicja Jego Królewskiej Mości w tej części Świętego Miasta! Była to ziemia niczyja gruzów i kamienia — Saint-Lo, Berlin, Hiroszima w miniaturze — ze zwęglonymi resztkami ubrań i przedmiotów codziennego użytku rozrzuconymi wśród gruzów.


Żołnierze Legionu otwierali drzwi lub włamywali się do zamkniętych domów. Szedłem z nimi. Większość domów była pusta. W jednej kamiennej ruderze znaleźliśmy kobietę. Albo była obłożnie chora, nie chciała, albo bała się wyjść. Miała na sobie zieloną podomkę i długie włosy w nieładzie spadające na ramiona. Siedziała na łóżku, zawodząc wstrząsającym duszę lamentem, do jakiego zdolni są tylko ludzie Orientu.


Żołnierz Legionu kazał jej wyjść: "Imszi! Imszi!" Płakała jeszcze bardziej i trzymała się łóżka. Najwyraźniej chciała umrzeć w tym ciemnym grobie. Żołnierz zamierzył się kolbą, ale zobaczył mnie, zmienił zdanie i znowu zawołał: "Imszi! Imszi!" Kobieta wreszcie wstała z łóżka. Zobaczyłem, że ma spuchnięte nogi. [...]


Szedłem za żołnierzami. Nie miałem pojęcia, dokąd idziemy. [...] Jakiś Arab dał mi święty zwój w znakomitym stanie. Bałem się go wziąć, żeby w podnieceniu nie wzięto mnie za Żyda. [...] Ofiarodawca rzucił zwój i ktoś po nim przeszedł. Widziałem kolumnę młodych Żydów maszerujących pod ciężką strażą Legionów. Wąskie, kręte uliczki - datujące się z dni Chrystusa, a może nawet Dawida, o tysiąc lat wcześniej — były chaosem pchających się mężczyzn, gruzu i uchodźców.


Nagle wyszliśmy na dużą, otwartą przestrzeń, której podobieństwo odmalowano na słynnych obrazach przedstawiających piekło Dantego. Ciężki, niebieskawy dym wisiał nad masą skulonych ludzi; nie widziałem ani boków placu, ani jak daleko rozciągała się masa ludzka. Po prawej stronie był szpital; dym wydostawał się oknami w powolnych, leniwych spiralach, jak gdyby nie chciał wychodzić, nie chciał pożreć tego prastarego budynku. Wszystko tutaj było zakorzenione w przeszłości. Ten, kto tego nie widział, nie może zrozumieć nadzwyczajnego przywiązania ludzi do ducha i ziemi Jerozolimy.


Szedłem od grupy do grupy, fotografując exodus. Tutaj był niewidomy, stary Żyd, który wydawał się równie prastary jak Biblia, prowadziła go żona, niemal tak stara jak on, dołączyli do kolejki uchodźców, którzy właśnie mieli opuścić piekło. Tam była żydowska kobieta z gromadką dzieci, skulonych wokół niej. [...]


Gdzie była Hagana? Chciałem na własne oczy zobaczyć tych, którzy przez miesiące odpierali ataki tysięcy Arabów, żyjąc na głodowych racjach i walcząc przy brakach amunicji, stawiając wyzwanie potędze Legionu Arabskiego, aż ich ciała i dusze nie mogły już wytrwać dłużej.

[...]

Krzyki żołnierzy mieszały się z zawodzeniem kobiet, udręczonymi słowami mężczyzn i odwiecznym pochlipywaniem dzieci. Płacz dzieci i męczarnie starców najbardziej szarpały za serce, bo ci są najbardziej niewinni. Jakie grzechy popełniło to dziecko i ten stary Żyd, by zasłużyć na to wyszarpanie z domu, w którym się urodził, tak jak jego ojciec i dziad przed nim?

[...]

Teraz widzę więźniów wychodzących na plac z Drogi Bramy Syjońskiej. Wyglądają młodo. To Hagana!


Było ich około 250, młodzież zmieszana z mężczyznami do pięćdziesiątego roku życia. [...] Chodziłem między nimi, obserwowałem ich twarze, patrzyłem im w oczy. Wszyscy byli niscy, większość wątła, wychudzona i zmęczona, najbardziej niebohatersko wyglądająca grupa pierwszorzędnych bojowników, jaką kiedykolwiek widziałem. (Później dowiedziałem się, że tylko 40 z nich było żołnierzami z Hagany, pozostali to byli sklepikarze i studenci zamienieni na bojowników w chwili potrzeby.)


Tej nocy dzielnica żydowska została podpalona i płonęła od jednego końca do drugiego, olbrzymi pożar konsumujący wszystko, co pozostało po poprzednich pożarach. Fotografowałem to całopalenie z dachu szkoły. Niepochowane ciała pod gruzami i ciała pochowane od czasu zakończenia Mandatu były spopielane raz jeszcze. Domy, szpitale, synagogi i sklepy zostały spalone do fundamentów. Miasto, w który Żydzi mieszkali niemal bez przerwy przez trzy i pół tysiąca lat, zostało zniszczone jak nigdy przedtem — była to gruntowniejsza robota niż kiedy zrównał je z ziemią Tytus, bo starożytny generał rzymski nie miał dynamitu ani karabinów i pocisków ze znakami armii Jego Królewskiej Mości.


Exodus się skończył, cmentarzysko zostało zapieczętowane. Żydzi nie mieli teraz powodu, żeby wracać do miejsca świętego swoich przodków. Było tak jak życzył sobie tego Allah — i brytyjskie Foreign Office.


Tekst pierwotnie był opublikowany w dawnym „Racjonaliście”. 

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

* Książkę Carlsona można nabyć w języku angielskim za pośrednictwem księgarni Amazon.



John Roy Carlson

Avedis Boghos Derounian vel John Roy Carlson urodził się w 1909 roku w greckim mieście Alexandroupoli (zmarł w 1991 w Nowym Jorku). Amerykański dziennikarz ormiańskiego pochodzenia. Jego wydana w 1943 roku książka "Under cover" była bestsellerem. Ujawniał w niej działalność nazistowskich organizacji w Stanach Zjednoczonych. W 1948 roku pojechał do Egiptu, gdzie podał się za amerykańskiego nazistę i zdobył dostęp do kierownictwa Bractwa Muzułmańskiego. Jako fotograf towarzyszył ochotnikom Bractwa podczas wojny z Izraelem.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
3. Dejudaizacja Jerozolimy Adam Gryniewicz 2021-07-13
2. Było sobie Imperium kuba 2019-07-03
1. Co na to Anglia? MKraus 2015-09-07









Ja: Jeszcze kilka dni i biorę sobie tydzień urlopu.

Hili: Nie potrafisz.

Ja: Zobaczysz

Wersja angielskja:


Me: Just a few more days and I'm taking a week off.

Hili: You’re not capable.

Me: You'll see for yourself.

Więcej

Wędrówki po ulicach
Pawła Włodkowica
Andrzej Koraszewski 

Ulica Włodkowica w Dobrzyniu. Ostatni raz byłem w tej okolicy wiosną 1990 roku. Tu chyba wszędzie były pola, teraz to dzielnica najzamożniejszych, bogactwo sika. Ulica jest maleńkim zaułkiem, trzy domy po jednej stronie, trzy po drugiej, siódmy w głębi, zamykający zaułek. Powiedzieć, że nie ma tu żywej duszy to wierutne kłamstwo, obszczekują mnie psy, bardzo rasowe.

B’nai B’rith International organizuje uroczystość wręczenia nagród polskim obywatelom, którzy wykazali się zaangażowaniem w zachowanie dziedzictwa żydowskiego w Polsce oraz w rozwijanie relacji polsko-żydowskich. Wyróżnienie, przyznawane już po raz trzeci z rzędu, nosi nazwę Wdzięczność–Gratitude–הכרת הטוב – w języku polskim, angielskim i hebrajskim – i honoruje wybitny wkład osób i instytucji w te działania.


Począwszy od bieżącego roku, nagroda będzie wręczana ku czci Mariana Turskiego (1926–2025), polsko-żydowskiego dziennikarza, historyka, ocalałego z Holokaustu oraz członka loży B’nai B’rith Polska. Organizacja B’nai B’rith działa (z przerwą) w Polsce od 1923 roku.


Nagrody otrzymali:
Robert Kobylarczyk, Andrzej Koraszewski oraz Ireneusz Socha.
W moim imieniu nagrodę odebrał Jerzy Luty.

Dostałem właśnie list od Jurka – przeprasza, że nie wysłał statuetki, ale postanowili z żoną, że wręczą ją osobiście. Ucieszyłem się ogromnie, bo z Jurkiem znamy się wirtualnie, ale serdecznie. Jego żona na zdjęciach wygląda jak grecki ideał połączenia: piękna, dobra i mądrości, więc ceremonia wręczenia statuetki zapowiada się fantastycznie. Aczkolwiek Jurek to dr hab. i prof., jest nadal pięknym młodzieńcem.

Więcej

Wiadomości z innego
kraju i ze świata
Redaktor


Zawsze tak było — oboje z Małgorzatą byliśmy zwierzętami politycznymi. Od pierwszego spotkania na Trębackiej. Często różne rzeczy zwracały naszą uwagę. Małgorzata czasem kręciła głową ze zdumienia, kiedy sięgałem po książkę o ekonomii. Jej praca magisterska traktowała o prestiżu zawodów: wysoki prestiż profesora, nie tak wysoki księdza, prestiż robotnika wyższy niż sklepikarza. Nie wiązała tego z religią i zdziwiła się, kiedy zapytałem, czy sprawdzała, czy przypadkiem różnice wyznań religijnych nie są ważniejsze niż ustrój polityczny. Moje podejrzenia wynikały z badań na zupełnie inny temat. Czytałem jakiś raport z badań na temat stosunku do własności (indywidualnej i społecznej), gdzie zmienna wyznania przebijała wszystko inne. Katolicy mieli znacznie bardziej lekceważący stosunek do własności społecznej niż protestanci. Własność zbiorowa (czy to państwowa, czy gminna) nie była własnością w całym tego słowa znaczeniu, i jej zawłaszczenie nie spotykało się z poważnym potępieniem innych. W przypadku własności prywatnej, w krajach katolickich bardziej niż w krajach protestanckich istotne było, jak zamożny był poszkodowany. To były duże, międzynarodowe badania.

Więcej
Blue line

PROCES
Adaptacja Kafki
Paul Finlayson


Adaptacja Kafki, mająca na celu ujawnienie zła biurokracji akademickiej w Kanadzie. Poznajcie parę demonów – wujka Malfaksa i jego ukochanego demonicznego siostrzeńca oraz nowego ucznia Smolderguta.

Więcej

Haniebna obrona
terroryzmu przez BBC
Redakcja World Israeli News


Dyrektor generalna BBC News właśnie stanęła w obronie Hamasu. To nie pomyłka.

Deborah Turness, najwyższa rangą osoba odpowiedzialna za wiadomości w BBC, stwierdziła w tym tygodniu, że Hamas ma „uzasadnioną rolę polityczną” — jakby była to jakaś niezrozumiana struktura rządowa, a nie ludobójcza organizacja terrorystyczna odpowiedzialna za masakrę z 7 października.

Jej komentarze pojawiły się po tym, jak BBC została zmuszona do wycofania dokumentu, którego narratorem był syn wysokiego rangą urzędnika rządu Hamasu.
Turness próbowała usprawiedliwić rolę ojca, twierdząc, że był on jedynie częścią „rządu kierowanego przez Hamas”, a nie jego skrzydła wojskowego. Jakby to coś zmieniało.

Nie ma znaczenia, że Wielka Brytania oficjalnie uznaje cały Hamas — zarówno polityczne, jak i militarne jego ramię — za organizację terrorystyczną.

Więcej
Blue line

Pewna religia
nienawidzi psów
Robert Spencer


Elity rządzące Islamską Republiką Iranu nie są znane na świecie z przyjaznego, pogodnego usposobienia; w rzeczywistości mają one długą i stale rosnącą listę znienawidzonych rzeczy – w tym Amerykę, Izrael, kobiety (przynajmniej te z odkrytą głową przebywające w miejscach publicznych) oraz najlepszego przyjaciela człowieka – psa. Rządzący irańscy ajatollahowie właśnie rozszerzyli na cały kraj zakaz, który obowiązywał już w ponad dwudziestu miastach Iranu: wyprowadzanie psa na spacer jest od teraz nielegalne. Oznacza to, że choć prywatne posiadanie psa jako zwierzęcia domowego jest teoretycznie dozwolone, to w praktyce zostało zakazane. Wamiz, francuskojęzyczny portal poświęcony wiadomościom o naszych czworonożnych przyjaciołach, poinformował we wtorek, że każdy, kto wyprowadza psa „na ulicach Iranu, ryzykuje czymś więcej niż tylko mandatem – a wszystko to z powodów głęboko religijnych.”

Więcej

Szekspir napisał
podręcznik antysemityzmu
Ruth Vanita

Źródło zdjęcia: Wikipedia

Szekspir najprawdopodobniej nigdy nie widział Żyda, ponieważ król Edward I wypędził Żydów z Anglii w 1290 roku.


Jednak, jak zauważył krytyk literacki Harold Bloom, Szekspir wie o nas wszystko.

Więcej

Zaczarowany świat
PRL
Andrzej Koraszewski

Romantyczne bocianie gniazdo, stojące w pobliżu wymagającego drobnych remontów budynku gospodarczego.

Przed chwilą odebrałem z paczkomatu długo oczekiwany album Marka Zürna. Łączy nas bardzo wiele – musieliśmy widywać się wielokrotnie w młodości, bo Marek studiował w tym samym czasie na tym samym wydziale filozofii i socjologii UW. Mieliśmy wspólnych znajomych, ale nie znaliśmy się. Obaj jesteśmy dziś szwedzkimi obywatelami. Nie wiem, czy Marek odzyskał polskie obywatelstwo (ja tak, bo inaczej miałbym kłopoty z kupnem domu w Polsce). Nie wiem, kiedy Marek zwrócił uwagę na moje istnienie, ale od lat jest wiernym czytelnikiem prowadzonych przeze mnie i moją żonę Małgorzatę „Listów z naszego sadu”.

Nerwowo rozrywałem strasznie starannie opakowaną przesyłkę. Rzuciłem na ziemię folię i karton, żeby wreszcie mieć ten album w ręku. Rzuciłem okiem na zdjęcia z archiwum Marka, zupełnie inaczej prezentujące się na stronach o wymiarze 23,5 × 23,5 cm, na doskonałym papierze – dopieszczone technicznie arcydzieło. I co? I natychmiast przypomniał mi się czarny książę Górnej Volty.

Więcej

O podstawowej różnicy
między fajką a papierosem
Sublokator


Wydaje mi się, że nikt o tym nie pisał. To prawdopodobnie wynika z faktu, że jestem mało oczytany i durny; zarozumiały grafoman myśli, że jest taki oryginalny. Prawdopodobnie z powodu ignorancji piszę to, co ktoś inny napisał dużo lepiej. Z literatury pamiętam wiele scen z fajką, ale nie uświadamiam sobie analizy – fajka vs. papieros.

Zacznijmy najkrócej: papieros jest jak obiad w McDonaldzie albo szybki posiłek z budki z ciepłymi potrawami. Fajka to obiad w restauracji w pięciogwiazdkowym hotelu albo w knajpie pod strzechą.

Więcej

Rozmowa z arystokratą
i schodki
Andrzej Koraszewski


Jest sobota, 12 lipca 2025, niebawem minie miesiąc, odkąd fotel Małgorzaty albo jest pusty, albo leży na nim nasza kotka Hili, którą czternaście lat temu przyniosły nam Paulina i jej starsza siostra Anetka. Dawniej byłem znacznie bardziej przywiązany do Anetki, teraz Paulina jest moim „słoneczkiem”. Moja siostra Barbara kochała książkę dla dziewczynek Słoneczko, a ja wiem o jej zawartości prawdopodobnie z drugiej ręki. Wczoraj Paulina przekazała mi informację o błędach w rozdziale trzecim: otóż ona nie ma dwudziestu pięciu lat, a dwadzieścia osiem, a mieszkają z nami nie trzy czy cztery lata, a pięć. Odpowiadam od rzeczy, że te błędy są bez znaczenia, że my z Małgorzatą spędziliśmy ze sobą grubo ponad pół wieku, nie patrząc z niecierpliwością, ile to już lat mordujemy się ze sobą. O pięćdziesiątej rocznicy ślubu musiał nas poinformować pan prezydent Duda. Nie będę nic zmieniał, czytelnik zauważy późniejszą erratę.

Więcej

Interesująca groźba ataku
nuklearnego na Izrael
World Israel News


Wysoki doradca przewodniczącego parlamentu Iranu publikuje wygenerowany komputerowo obraz Izraela uderzanego przez głowice jądrowe

 miniony weekend czołowy doradca jednego z najważniejszych irańskich parlamentarzystów opublikował zawoalowaną groźbę nuklearnej wojny z Izraelem.

W sobotę Mehdi Mohammadi, doradca ds. strategicznych przewodniczącego irańskiego parlamentu, Mohammada Baghera Ghalibafa, zamieścił wygenerowany komputerowo obraz przedstawiający widok z lotu ptaka na Izrael, w momencie gdy kraj ten zostaje uderzony przez – jak się wydaje – dwie eksplozje jądrowe w postaci charakterystycznych grzybów atomowych.


Większa z dwóch eksplozji skoncentrowana jest mniej więcej w okolicach Jerozolimy – stolicy Izraela.


Pierwotny wpis został później usunięty – jak poinformowano na koncie Mohammadiego – jednak kilka godzin później opublikowano kolejny post zawierający ten sam obraz.


Mohammadi obwinił o publikację administratora strony i zdystansował się od przesłania, jakie mogło z niego wynikać, wyrażając sprzeciw wobec irańskiego programu broni jądrowej.


„Witajcie, przyjaciele – ten post został zamieszczony przez administratora mojej strony, ale po kilku minutach został usunięty,” napisał Mohammadi.


„Nie wierzę, że budowa broni jądrowej może poprawić zdolność Iranu do odstraszania. Przynajmniej w obecnej chwili sprawa ta jest bardzo złożona.”

Więcej
Blue line

Ogólnoświatowy konkurs
na zakup fajki
KONKURS 

Model preferowany.

Ogłaszam dwudniowy konkurs na zakup elektronicznej fajki dla starego durnia, czyli mnie. Papierosy stały się teraz jedną z trzech zmiennych zagrażających mojemu dalszemu trwaniu. Dziś spędzam dzień w klinice okulistycznej, gdzie rozstrzygnie się sprawa mojego jedynego oka. Z chwila kiedy stracę możliwość pisania wybieram spokojne odejście zgodnie z szekspirowska frazą „umrzeć, zasnąć”. Nie będę ukrywał, że nic mnie tu nie trzyma oprócz szaleństwa.

Więcej

Cudowna podróż
autora i administratora WEIT
Jerry Coyne


Autor zamieścił na swojej stronie krótką informację dla swoich czytelników: Po pierwsze, jeśli próbujesz wysłać do mnie maila, wstrzymaj się przez około pięć dni – do czasu, aż dotrzemy na Islandię – ponieważ na statku nie mam dostępu do poczty elektronicznej. Dziś płyniemy z Svalbardu na wyspę Jan Mayen. 

Więcej
Blue line

Jak zostałem chłopskim
dziennikarzem
Andrzej Koraszewski


Mieszkamy w Dobrzyniu nad Wisłą (tym, do którego Konrad Mazowiecki sprowadził Krzyżaków). Miasteczko nie jest piękne, jest tylko kochane. Mam tu pół setki przyjaciół bliższych i dalszych, znajomych bez liku. Wybór tego miejsca był przypadkowy, okazał się wspaniały. Pierwszy raz byłem w Dobrzyniu latem 1961 roku albo o rok później. Tak czy inaczej – jeszcze z Krystyną. Zalewu Włocławskiego oczywiście nie było, pośrodku były dwie wyspy. Rozbiliśmy namiot na jednej z nich. Mieliśmy motorówkę z radzieckim silnikiem Moskwa (dość udana kopia szwedzkiego silnika; umiałem go rozbierać jak żołnierz kałacha).

Więcej

Kanadyjskie wybory
i handel strachem
Paul Finlayson


Mark Carney nie wszedł do kanadyjskiej polityki jak rutynowy konik stajenny — wpadł z impetem, jak rasowy koń wyścigowy wyrywający się w stronę bram na torze Belmont, niepotrzebnie rozdygotany, górując nad stawką, w której był już koń faworyzowany w 90 procentach.

Kiedy Carney dołączył do wyścigu, Pierre Poilievre był murowanym kandydatem — sondaże pokazywały, że niemal 90 procent społeczeństwa uważa go za pewnego zwycięzcę następnych wyborów.

Więcej

Odpowiedź do Petera Oborne’a
i Irfana Chowdhury’ego
David Collier

David Collier

Mój list do Davida (Autora poniższego tekstu), który wyślę dopiero po publikacji:

Drogi Davidzie,

Zapewne kojarzysz nazwisko Malgorzata Koraszewska, prosiła cię o pozwolenie na tłumaczenie twoich tekstów na język polski i publikację na naszym blogu. Prawdopodobnie, (podobnie jak to stało się z kilkoma innymi zaprzyjaźnionymi autorami), wysyłała już tylko linki do polskiej wersji, informując, że tekst został opublikowany. Małgorzata zmarła 17 czerwca, a ja udaję, że to nie jest prawdą i ciągnę ten wózek dalej. Można powiedzieć, że to zabawne, albo makabryczne. Pracuję na dwóch komputerach, bo wszystkie nasze źródła przychodzą na jej komputer, więc rano siadam w fotelu, na którym umarła, przeglądam jej pocztę i wysyłam do siebie to, nad czym będę pracował. Nadal codziennie dostaję od Malgorzaty kilka, czasem kilkanaście listów. Dziś przysłała ten tekst i natychmiast go opublikowałem. Jeśli ci się to nie podoba możesz mnie pozwać. (Świetny tekst, idealnie pasuje do mojego agresywnego nastroju. )

Pieprzyć tych sukinsynów

Andrzej  

Więcej

Dramat uchodźców
wczoraj i dziś
Z archiwum "Listów"

Zaporoże (Źródło zdjęcia https://war.ukraine.ua/)

Wspomnienia Richarda Kernera o Ludwiku Lewinie skłoniły profesor Romanę Kolarzową do bardzo osobistego komentarza. W prywatnej korespondencji pojawiło się nazwisko Chaima Potoka, znakomitego amerykańskiego pisarza, który podczas wojny koreańskiej był wojskowym kapelanem (rabinem). Wymieniając to nazwisko, poruszyłem jedną strunę, odpowiedziała druga. Romana odpisała: „O, Chaim Potok, którego w Polsce nikt wydać nie był łaskaw, choć tłumaczony na tyle języków, z czeskim i włoskim włącznie. Mało czytałam, ale My Name Is Asher Lev zrobiła wrażenie. No i ciepła, a przy tym diabelnie zabawna My First 79 Years, napisana w osobliwej spółce z Izaakiem Sternem. To wtedy 'namierzyłam' Potoka – wszystko przez to, że bez opamiętania wielbiłam (do dziś wielbię) ten klezmerski Schnitt, którego Stern nie wahał się używać w najszacowniejszej klasyce. Koncert A-dur Mozarta ma z tym 'podcięciem' zupełnie niesamowity, bynajmniej nie 'turecki' charakter. Spróbuję poszukać francuskiego wydania Harfy Dawida, bo jednak powieści, zwłaszcza takie wielowarstwowe, lepiej mi się w tym języku czyta.” A duchy mnie od wczoraj srodze obsiadły, tylko w jednym Broscianum. Tyle Romana Kolarzowa, której w odpowiedzi posłałem nasz tekst z 2022 roku. „Nasz”, bo tłumaczenie książki Potoka było wspólne. Zachwyciliśmy się nią oboje. Małgorzata jęczała, że nie uniesie trudu tłumaczenia poetyckiej prozy. 

Więcej

Chochlik buszujący
w starym łbie
Andrzej Koraszewski


Czytaliście może Marchołta grubego a sprośnego? Mnie go podsunęła moja nauczycielka języka polskiego, Maria Baranowska, była studentka Tadeusza Kotarbińskiego, która po wojnie mieszkała z córką Basią w Poznaniu i uczyła polskiego w technikum księgarskim. O swoim mężu nie wspominała nigdy, co — w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów — oznaczało raczej śmierć niż rozwód. O naszej klasie mówiła, że jest „słoneczna”. Pani Maria twierdziła, że szkolne roczniki są jak wina: słoneczne i kwaśne. Kółko polonistyczne sejmikowało w jej maleńkim mieszkaniu, bez wiedzy i zgody władz szkolnych. Po każdym spotkaniu wychodziliśmy z książkami z jej biblioteki, które dobierała starannie, podług naszych duchowych potrzeb. Wspominałem już wcześniej, jak zareagowała na moją sprośną recenzję lirycznego wiersza. Zataiłem przeto późniejszą rozmowę w cztery oczy. 

Więcej

Taliban ma wiele twarzy
na Zachodzie
Phyllis Chesler


Co zrobi z tym ONZ?
Siódmego lipca, niemal cztery lata po tym, jak Ameryka opuściła Afganistan, a władzę przejął Taliban, Organizacja Narodów Zjednoczonych „wezwała” Talibów do „zaprzestania represyjnych działań” wobec kobiet i do „zapewnienia inkluzywnego systemu rządów”.

Więcej

Świat wciąż próbuje
odbudować Gazę
Oren Kessler

Dym unosi się po ataku w Gazie. (Zdjęcie: Mohammed Ibrahim / Unsplash)

Kilka miesięcy temu opinią publiczną wstrząsnęła wiadomość, że prezydent USA Donald Trump ogłosił plan wyludnienia, zrównania z ziemią i odbudowy zniszczonej wojną Strefy Gazy.

Wkrótce potem zaprezentował wygenerowane przez AI wideo, na którym popija drinka i zajada się przysmakami morza przy plaży z Elonem Muskiem i półnagim Benjaminem Netanjahu, podczas gdy dolary spadają na dzieci z Gazy. (Izraelscy twórcy klipu później wyjaśnili, że miała to być „satyra” i nie wiedzą, jak materiał trafił do Białego Domu).

Więcej

A P i propozycja
utworzenia Emiratu Hebronu
Itamar Macus

Ten palestyński szejk ma plan na pokój z Izraelem. Źródło: Times of Israel. 

PMW poinformowała o planie szejka Wadee'ego al-Jaabari'ego, który zakłada likwidację Autonomii Palestyńskiej (AP) i utworzenie rządzonych przez klany rodzinne emiratów, uznających państwo Izrael. Choć kilka dni temu AP nie wydała w tej sprawie oficjalnego oświadczenia – i nadal tego nie zrobiła – już rozpoczęła kontrkampanię: przedstawia tę koncepcję nie jako inicjatywę wpływowej rodziny Jaabari z Hebronu, lecz jako izraelski projekt.

Więcej
Blue line

Mały problem 
z kontynuacją „Listów”
Andrzej Koraszewski

To zdjęcie zrobił kilkanaście lat temu Jerry Coyne. Byliśmy w dobrzyńskim porcie, Jerry coś oglądał czy robił jakieś zdjęcia, a my poszliśmy do przodu gadając o swoich sprawach. Jerry zrobił nam zdjęcie, obiecał, że nikomu nie pokaże, a ja je zamieściłem w informacji o autorach założonych w tym okresie \

Muszę się z Wami naradzić, Drodzy Czytelnicy. Tak, wiem, ta formuła „drodzy czytelnicy” jest okropnie staroświecka, ale ja mam 85 lat i jestem staroświecki. Jest gorzej — mam teraz obsesję nagości, potrzebuję bliskości. Ludziom, których lubię, zakazuję mówić do mnie „pan” (potrzebuję również dystansu od tych, którzy mnie drażnią). Moja obsesja nagości psychicznej przechodzi chwilami w potrzebę fizyczną — dotyku nagiej skóry, przenikania ludzkiego ciepła, nagości psychicznej i fizycznej, totalnej bliskości. Jestem ekshibicjonistą — opowiadam o sprawach najbardziej intymnych, bez cienia wstydu. Wczoraj niespodziewanie opowiedziałem młodej kobiecie o mojej inicjacji seksualnej. Opowieść była barwna, słuchaczka słuchała z zainteresowaniem historii o mnie, siedemnastoletnim.

Więcej

Poranny przegląd
doniesień z mediów
Uwagi Redaktora


Times of Israel informuje, że Trump pozwala decydować Netanjahu w sprawie Hamasu, ale naciska na porozumienie dotyczące zakończenia wojny.

Nie otwieram, nie mam czasu. Sprawa jest właściwie jasna. Trump i Netanjahu rozmawiali i coś powiedzieli dziennikarzom na odczepnego. (Oficjalnej konferencji prasowej po tym spotkaniu nie było, a jakby była, to informuję, że wiele razy wyjaśniałem uczniom, iż język częściej służy do ukrywania myśli niż do ich przekazywania).

Izrael kreśli nowe linie, do których IDF wycofa się w Gazie, po tym jak Hamas odmówił zaakceptowania przedstawionych wcześniej map. (Gry planszowe.)

Iran nie będzie wolny, dopóki wszystkie kobiety nie będą wolne”; ucisk kobiet w centrum irańskiego systemu. Wywiad z brytyjsko-irańskim dziennikarzem.

Notuję: do przeczytania koniecznie, natychmiast po wstępnym przeglądzie.

Więcej

O życiu i twórczości
Ludwika Lewina
Richard (Ryszard) Kerner


Mój nieodżałowany, najbliższy przyjaciel Ludwik zmarł w klinice paryskiej ponad rok temu, 8 maja 2022 roku, po długiej i wyczerpującej chorobie. Ostatnie miesiące, spędzone na przemian w domu lub w szpitalu, były szczególnie ciężkie. Mimo to, w coraz krótszych okresach trochę lepszego samopoczucia, Ludwik nadal pisał teksty do „Słowa Żydowskiego”, z którym współpracował od wielu lat. Pisanie było dlań tak samo naturalne i konieczne jak oddychanie – od kiedy go pamiętam, a poznaliśmy się w Paryżu ponad 50 lat temu – teksty rodziły się podczas rozmów, opowiadania nabierały kształtu sprawozdań, reportaży lub esejów.

Więcej

Ostatni bastion
starożytnego chrześcijaństwa
Alberto M. Fernandez


Górska przystań


Azja jest najludniejszym kontynentem, ale jednocześnie tym, na którym chrześcijanie stanowią najmniejszy odsetek ludności. Oczywiście, żyje tu ponad dwieście milionów chrześcijan, rozciągających się od Bliskiego Wschodu po Daleki Wschód. Dwa azjatyckie państwa mają większość chrześcijańską – Timor Wschodni i Filipiny. Wyspa Flores w Indonezji jest w większości katolicka, a trzy z 28 stanów Indii – Nagaland, Mizoram i Meghalaya – mają większość chrześcijańską. Wszystkie te wspólnoty są efektem działalności misjonarskiej krajów zachodnich – od XVI do XX wieku – zarówno katolickiej Portugalii i Hiszpanii, jak i anglo-amerykańskich protestantów.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Historyczne ostrzeżenie
od Franklina
Bob Goldberg

Nieświęty sojusz marksizmu
i radykalnego islamizmu
Paul Finlayson 

Niezwykła propozycja
Palestyńczyków
Andrzej Koraszewski 

Chiny zbroją Huti, a Huti
zawierają pakt z Al-Szabab
Christine Douglass-Williams

Gwałt, wcale tak bardzo
nie posunęliśmy się do przodu!
Phyllis Chesler

Jak zła terapia przejęła
kontrolę nad szkołami
Coleman Hughes

Sprawozdanie
"Pana Nie wiem”
Andrzej Koraszewski

To jest
antyfaszysta
Brendan O'Neill

Bitwa
o "Palestynę"
Ivan Bassov

Media odmawiają publikacji
fikcyjnego „rysunku Mahometa”
Elder of Ziyon

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie II
Andrzej Koraszewski

Jak zmieniono Izrael
w krynicę zła
Daniel Ben-Ami

Empatia to piękna rzecz
– póki nie zbrzydnie
Lucy Tabrizi

Irlandia wprowadza ustawę
'nie kupuj u Żyda'
Hank Berrien

Antysemityzm
i syjonofobia
Ivan Bassov

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk