Piękne: Koty: Oficjalne zwierzę towarzyszące ateistów :)
Prościej nie umiem, sensem życia ateisty jest samo życie. I to szeroko pojęte dostrzeganie i zachwyt nad zwierzętami, roślinami, pięknem krajobrazu. Nie mam zamiaru z tego się okradać w celu leżenia krzyżem przed jednym z wielu niewidzialnych bóstw. Najczęściej leży się przed bóstwem, z góry wybranym przez rodzinę i położenie geograficzne. Religianci wszelkiej maści sami mają kłopot z sensem własnego żywota skoro tak nachalnie pragną urobić innych wedle swego modelu. Różniastymi formami zawracania religijnie niezainteresowanym głów, żeby nie rzec tyłków, odbierają przecież swój bezcenny czas, na obcowanie ze swoim cudnym bóstwem, które ponoć ważniejsze dla nich niż oni sami, najbliżsi, praca, nauka, dzierganie czy piłka kopana(w kontekście rozmodlonych kiboli). Owszem wiem, że jakoś tak wszystkie bóstwa się zmówiły i nakazują nawracanie niewiernych, które całkiem przypadkiem wiąże się z przypływem grosza wprost do kiesy personelu naziemnego bóstw ;) Pozdrawiam znakomitych Redaktorów, w tym Naczelną.