Prawda

Środa, 9 lipca 2025 - 10:39

« Poprzedni Następny »


Poprawiony mit o rajskim ogrodzie


Lucjan Ferus 2016-03-06

Ilustracja z książki Jeana Effela \
Ilustracja z książki Jeana Effela "Stworzenie świata"

Zastanawiałem się kiedyś nad następującym teologicznym paradoksem: Otóż z lektury Biblii wynika, że protoplaści rodzaju ludzkiego poznali czym jest dobro i zło dopiero wtedy, kiedy sprzeciwiając się bożemu zakazowi, zjedli owoc z drzewa poznania dobra i zła. Wcześniej byli zbyt „doskonali”, aby umieć rozróżniać te przeciwstawne sobie pojęcia. Dopiero po tej zabronionej przez Stwórcę konsumpcji „otworzyły się im oczy” i poznali czym ono jest. A przy okazji dowiedzieli się, że właśnie to, co uczynili przed chwilą, było ewidentnym złem, za które przyjdzie im ponieść surową karę.


Zatem umiejętność rozróżniania dobra i zła, od tego znamiennego wydarzenia powinna stać się immanentną cechą ludzkiej natury (skażonej także innymi grzesznymi skłonnościami), z którą Bóg – za karę – nakazał im się rozmnażać, i której opłakane skutki widoczne są także w dzisiejszym świecie na każdym nieomal kroku. Przyznam się, że gdybym był osobnikiem religijnie wierzącym, miałbym poważne wątpliwości, czy ci pierwsi ludzie w raju (właściwie to drudzy, ale to nie jest teraz istotne) rzeczywiście zjedli ten zakazany przez Boga owoc.

 

Przecież cała późniejsza historia rodzaju ludzkiego (ta opisana w Biblii oczywiście) świadczy o czymś wręcz przeciwnym: ludzie nigdy nie wiedzieli i nie wiedzą do dziś czym jest dobro i zło! Zastanówmy się: po co Bóg dał ludziom Dekalog, a przy okazji 613 różnych szczegółowych zakazów i nakazów, odnośnie prawie każdej dziedziny życia ludzkiego i to nie tylko duchowego? Zapewne po to, aby wiedzieli co im wolno, a czego nie wolno czynić, prawda? Czyli aby wiedzieli i mieli pewność co jest dla nich dobre, a co złe.

 

Dalej: Po co Bóg swój krnąbrny naród wybrany prowadził nieomal „za rączkę” przez dzieje, pouczając na każdym kroku i przy każdej okazji jak mają się zachowywać, co im wolno a czego nie i jakie kary oraz przekleństwa na nich spadną, jeśli nie będą wypełniać jego przykazań? Ponieważ sami Izraelczycy nie wiedzieli jak powinni się zachowywać w określonych sytuacjach – mimo zawieranych z Bogiem kolejnych przymierzy – stąd konieczna była ta bezpośrednia boża „opieka” i ingerencja w ich życie, czy też w ich historię.

 

Następnie: Po co Syn Boży wygłaszał długie umoralniające kazania (np. najsłynniejszy jego moralitet – Kazanie na Górze), które po dzień dzisiejszy nie mają zbyt wielu zwolenników z racji za wysoko ustawionej poprzeczki moralnej przedstawionej tam, jako wzorzec do naśladowania? (Szczególnie polecam fragmenty jego nauk, dotyczące wyłupywania sobie oka patrzącego z pożądliwością na kobietę i odcinania sobie ręki będącej przyczyną grzechu). Ponieważ następny naród wybrany (czyli chrześcijaństwo) także nie wiedział, co mu wolno, a czego nie powinien czynić, aby się nie narazić na gniew boży.

 

I dalej: Po co istnieją religie i Kościoły, których zadaniem jest nauczanie człowieka (od przedszkola, bo wcześniej raczej się nie da) norm moralnych, czyli umiejętności rozróżniania czym jest dobro i zło? Wynika z tego następny paradoks, gdyż religie i Kościoły nauczają wiernych akurat tego, czego Bóg ludziom zabronił: wiedzy na temat dobra i zła. Ponieważ człowiek ze swej natury nie wie czym jest dobro i zło; musi się tego dowiedzieć od innych ludzi, którzy wyspecjalizowali się w nabywaniu i przekazywaniu tej wiedzy.

 

Następnie: Czemu kapłani nie odstępują „na krok” od swoich owieczek, pouczając je w świątek i piątek o zgubności ulegania złu (choć sami dalecy są od przestrzegania w życiu swych nauk), starając się w swojej „pobożnej” nadgorliwości nauczyć wszystkich – nawet tych, którzy sobie tego nie życzą – czym jest dobro i zło i co trzeba robić aby iść drogą tego pierwszego, a wystrzegać się drugiego? Odpowiedź jak wyżej: ponieważ natura człowieka nie została „zaprogramowana” na tę szczególną wiedzę.

 

Do czego to wszystko mogłoby być potrzebne rodzajowi ludzkiemu, który ponoć już od swego zarania nabył wiedzę o istocie dobra i zła (co prawda niby wbrew woli Boga, ale czy to nie jest sprzeczne z jego atrybutami ?), do tego stopnia trwale, iż stała się ona immanentną cechą jego natury, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, zgodnie zresztą z nakazem Boga? Do niczego oczywiście! Dlatego jest to najlepszy dowód na to, iż człowiek – jako stworzenie boże, jak się uważa – nigdy nie wiedział i nie wie nadal czym jest dobro i zło.

 

Wniosek: pierwsi ludzie nie zjedli zakazanego owocu z drzewa poznania dobra i zła. Gdyby człowiek zjadł w rajskim ogrodzie ten owoc, wiedza o istocie dobra i zła przeniosłaby się na następne jego pokolenia, a potem na resztę ludzkości w taki sam sposób, w jaki przeniósł się grzech spowodowany upadkiem człowieka – drogą płciową. Stając się tym samym częścią jego grzesznej natury, skażonej skłonnościami do czynienia zła i nieprawości. Tak się jednak nie stało. Ergo: do dziś człowiek nie wiedząc czym jest dobro i zło, musi nabywać tę wiedzę w każdym nowym pokoleniu, a służy temu katecheza prowadzona przez kapłanów, lub wyspecjalizowanych w tym katechetów.

 

Spójrzmy teraz na ten sam teologiczny problem od strony Boga: Czy powołując religię oraz tworząc moralność (nie mówiąc już o instytucji Kościołów) i obejmując je swoim osobistym patronatem, Bóg nie przyznał się do tego, że tak naprawdę człowiek rozumny (jako gatunek) – mimo zjedzenia zakazanego owocu – nie wie czym jest dobro i zło? Tak, gdyż sensem religii jest podobno nauczanie wiernych jak rozróżnić dobro od zła i co robić aby iść przez życie drogą dobra, a wystrzegać się zła. A wszystko po to, aby dobrymi uczynkami zasłużyć sobie na zbawienie duszy (choć to też jest sprzeczne z doktryną).

 

Czy posyłając swojego Syna na ziemię, Bóg nie przyznał się do tego, iż ludzie tamtejszej kultury nie bardzo wiedzieli na czym ma polegać ich właściwe zachowanie i stosunek do swego Stwórcy? Dlatego jego Syn miał za zadanie – prócz głoszenia Dobrej Nowiny o rychłym nadejściu królestwa bożego na ziemi – nauczyć ich tego, zanim nie będzie za późno? (wg nauk Jezusa miało ono nastąpić jeszcze za życia jego uczniów i jego bliźnich). Owszem, przyznał się do tego i nie tylko do tego.

 

Przyznał się też, iż jego dotychczasowa ingerencja w swe dzieło nic nie dała, skoro jego Syn musiał dalej „naprawiać” jego niedoskonałe stworzenia, ucząc je od początku nowych reguł pojmowania dobra i zła. Owo słynne: „Powiedziano waszym ojcom, róbcie tak i tak – a ja wam powiadam: róbcie inaczej” itd. Następne pytanie: Czy nie wydaje się dziwne, iż ten sam Bóg, który wpierw zabrania człowiekowi poznania istoty dobra i zła, i który bardzo surowo  karze ludzi za przekroczenie tego zakazu – potem sam nakazuje człowiekowi poznanie tej wiedzy, obwarowując karami nie przestrzeganie jej, jak i odrzucenie?

 

Ten pozorny teologiczny paradoks łatwo rozwiązać, a zacznę od istotnego pytania: Co przyniosło więcej szkody rodzajowi ludzkiemu – potrzeba wiedzy (inaczej mówiąc; ciekawość), czy powszechna i przemożna potrzeba władzy i dominacji? Dla tych, co myślą, iż to nie jest problem teologiczny, zacytuję fragment z Pisma Świętego: „Każdy niech będzie poddany władzom sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga” (Rz 13,1,2).

 

Natomiast ci, którzy znają historię ludzkości pełną okrucieństwa, nietolerancji i hipokryzji – odpowiedzą bez chwili wahania na powyższe pytanie: to potrzeba władzy i dominacji, wyrządziła ludziom niewyobrażalną wprost ilość zła, a nie ich ciekawość światai potrzeba jej zaspokojenia przez nabywanie wiedzy. O ile wiem nadmiar wiedzy u ludzi nigdy nie był przyczyną wojen, za to jej brak czy też niedostatek, bardzo często. Jak to ujął Sokrates: „Jest tylko jedno dobro przeznaczone dla człowieka, a jest nim wiedza i jedno, jedyne zło, którym jest niewiedza”. Otóż to!

 

Zatem wiedza jest dobrem, niewiedza złem.Dlaczego więc Bóg zabronił człowiekowi spożywać owoce z drzewa wiedzy, a nie z drzewa władzy? Że co? Nie było takiego drzewa w rajskim ogrodzie? Być może! Lecz cóż to byłby za problem dla Boga stworzyć takie drzewo i posadzić je zamiast tamtego? Skoro wiedza jest dobrem, a władza jest złem, to przypisując jej boskie „nadanie”, obciąża się odpowiedzialnością Boga za każde zło wyrządzone ludziom przez ich władze, które zostały przez niego ustanowione, czyż nie?

 

Jednak Bóg karze ludzi za zerwanie i zjedzenie owocu z drzewa wiedzy, choć to nie ona, lecz potrzeba władzy i dominacji wyrządziła ludziom najwięcej zła i niezliczoną ilość krzywd, cierpień i nieszczęść. Czy to nie dziwne? Jeśli zastanowić się nad tym bardzo ważnym problemem w kontekście naszej krwawej i pełnej przemocy historii, to aż nie chce się wierzyć, że Bogu wtedy w raju chodziło o drzewo wiedzy, a nie o drzewo władzy.

 

A może jednak chodziło, tylko ci co pisali, a później redagowali „święte księgi” dzierżyli akurat władzę nad sumieniami wiernych i nie mogli podcinać „złotej gałęzi” na której sprawowali swe zaszczytne funkcje. Zatem umieścili tam to „drzewo wiedzy”, widząc w niej największe zagrożenie dla swojej władzynad umysłami ludzi prostych i nieoświeconych. Możliwe byłoby to? Czemu nie? Czyż cel nie uświęca środków? Ba! I to jak bezwzględnie. Zostawmy na razie tę dygresję, bo widzę tu jeszcze jeden teologiczny paradoks.

 

Jeśliby przyjąć za prawdę (tak jak robią to wierzący) ten biblijny mit o skuszeniu ludzi przez węża (czyli szatana), to wynikałoby, iż wyręczył on tym aktem Boga, który obdarzając ludzi wolną wolą, nie powinien jednocześnie jej ograniczać zakazem dostępu do wiedzy o istocie dobra i zła. Zakazując im nabycie tej wiedzy spowodował, iż „wolna wola” człowieka stała się fikcją, skoro Bóg i tak zastrzegł sobie prawo do decydowania co jest dla ludzi dobre, a co złe (czyli mówiąc po chłopsku: lejce i bat i tak zostawił sobie).

 

W tym kontekście ów podstępny wąż wyświadczyłby człowiekowi przysługę, umożliwiając mu posiadanie wiedzy o istocie dobra i zła, a co za tym idzie, umożliwiłby mu właściwe korzystanie z danej od Boga wolnej woli. Bo na cóż głupiemu wolna wola, skoro nie ma on na tyle świadomości aby ją z pożytkiem wykorzystać i nie wyrządzać przy okazji bliźnim krzywdy? (mówi o tym znane przysłowie o małpie z brzytwą). A przecież religia twierdzi, iż szatan jest nieprzyjacielem ludzi i Boga, i nieustannie szkodzi w jego dziele, ile tylko się da.

 

W przypadku drzewa władzy, z którego Bóg zakazałby jeść człowiekowi owoce, to jego podstępne działanie miałoby logiczny sens. Bo w przeciwieństwie do wiedzy o naturze dobra i zła, niepohamowana potrzeba władzy i dominacji u człowieka, wyrządziła ludzkości niewyobrażalną ilość zła, cierpienia i niezawinionych krzywd, do czego Bóg w swej dobroci nie chciałby dopuścić (z racji całej wiedzy o przyszłości). Leżało to natomiast w interesie owego anioła upadłego, który najwięcej skorzystałby z tego stanu rzeczy.

 

Jakby zatem mogłaby wyglądać ta biblijna opowieść, po dokonaniu poprawki? Dajmy na to, od momentu, kiedy Bóg umieszcza dopiero co stworzonego człowieka w ogrodzie Eden i zwraca się do niego tymi słowami: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania władzy nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (jeśli można tak nazwać zgon po 930 latach życia). Potem bóg dochodzi do wniosku, iż nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam (pewno, skoro został stworzony samcem) i dorabia mu życiową partnerkę – niewiastę.     

 

W rajskim ogrodzie (tym wzorcu i oazie doskonałości) był także wąż, który był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, stworzone przez Pana Boga. On to rzekł do niewiasty (bo oprócz tego, że był przebiegły umiał mówić w języku ludzkim): „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?”. Niewiasta odpowiedziała wężowi: „Owoce z drzew tego ogrodu możemy jeść, tylko o owocach z drzewa , które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno jest wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli”.

 

Wtedy wąż rzekł do niewiasty: „Mówisz, że Bóg zabronił wam jeść owoce z drzewa rosnącego w samym środku ogrodu rajskiego? A wiesz chociaż kobieto jakie tam rośnie drzewo?!” Niewiasta przecząco pokręciła głową, a wąż z błyskiem żółtego oka, odparł:

 

„Rośnie tam drzewo poznania władzy i to jego owoców Bóg wam zabronił jedzenia! Wiesz dlaczego? Bo wie Bóg doskonale, że od spożywanie tych owoców nie umiera się, ale gdy zjecie owoc z tego drzewa, staniecie się bardziej podobni do swego Stwórcy: będziecie mieli władzę nad światem, nad wszystkimi stworzeniami i nad innymi ludźmi. Będziecie decydowali nie tylko o tym jak mają żyć, jak się zachowywać w życiu i w co wierzyć, ale też będziecie Panami ich życia i śmierci. Jednym słowem będziecie wielcy i ważni jak sam Bóg”.

 

Ten przebiegły gad wiedział doskonale, że w środku rajskiego ogrodu Bóg zasadził dwa drzewa: drzewo poznania władzy i drzewo życia, którego boży zakaz nie dotyczył. Jednak tak sprytnie zwrócił uwagę niewiasty na to pierwsze drzewo, iż od razu spostrzegła, że jest ono rozkoszą dla oczu, a jego owoce już z wyglądu nadają się do jedzenia, no i można dzięki nim zdobyć upragnioną (zazwyczaj dla mężczyzn) władzę. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała go i dała swemu partnerowi, który go zjadł do końca głośno mlaskając.

 

A wtedy otworzyły się im oczy i poznali, że są nadzy, ale nie przejęli się wcale tym faktem. Dlaczego mieliby się wstydzić swej nagości? Skoro takimi ich stworzył Bóg, to znaczy, że chyba lepiej wiedział co robi, nieprawdaż? A poza tym w raju było na tyle ciepło, parno i przyjemnie, iż nie było najmniejszego powodu myśleć o jakichkolwiek okryciach, choćby nawet symbolicznych i ażurowych, na przykład z gałązek figowych.

 

Gdy zaś mężczyzna i kobieta usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze powiewu wiatru (szkoda, że nie ja to wymyśliłem), nie starali się ukryć pośród drzew i krzewów, lecz wyszli mu naprzeciw (dzięki temu Bóg nie zdążył się ośmieszyć przed ludźmi, zadając głupie pytanie przy swoich atrybutach: „Gdzie jesteście?”). Bóg spojrzał na nich karcącym okiem, a widząc ich bezwstydną nagość i brak najmniejszego zażenowania z tego powodu, od razu domyślił się cóż takiego się stało. Pokręcił głową z dezaprobatą, lecz dla zachowania pozorów spytał: „Nie zjedliście przypadkiem owocu z zakazanego wam drzewa?”

 

I tu mężczyzna zachował się „po męsku”, od razu biorąc kobietę w obronę i nie próbując obciążyć ją winą. Zdecydowanym głosem odparł: „Tak Panie, zjedliśmy. Lecz to nie jest wina Ewy, lecz tego podstępnego gada, który w taki perfidny sposób ją przekonał, że dała się omamić. Nie chciałbym być niemiły Panie, ale wydaje mi się, że chyba jeszcze ktoś tu zawinił. Skąd w rajskim ogrodzie – symbolu bożej doskonałości – wziął się ten podstępny gad, który na dodatek zna ludzką mowę i potrafi wysuwać takie skuteczne argumenty? Przecież każde stworzenie chciałoby być bliższe wizerunkowi swego Stwórcy, czyż nie? Kto by się temu oparł? Ja się tam wcale nie dziwię Ewie, bo sam bym inaczej nie postąpił w podobnej sytuacji. Mam nadzieję Panie, iż w swojej doskonałej sprawiedliwości uwzględnisz ten fakt kuszenia nas, przez twoje własne stworzenie?”.

 

Pan Bóg „puścił mimo uszu” tę arogancką uwagę Adama, a potem rzekł  do nich: „A więc uczyniliście to, mimo mojego wyraźnego zakazu… Nie wyobrażacie sobie nawet, jaką krzywdę wyrządziliście sobie i swoim przyszłym potomkom po wszystkie czasy. Zjadając ów zakazany przeze mnie owoc, staliście się odtąd bezwolnymi niewolnikami potrzeby, a raczej pożądania władzy, które odtąd będzie niepodzielnie panować nad waszymi umysłami i prowadzić do największych i najstraszliwszych zbrodni, o jakich się wam nawet nie śniło.

 

Dla możliwości spełnienia tego chorobliwego pożądania, zrobicie wszystko: największą podłość, najobrzydliwsze świństwo, najohydniejsze draństwo i każde zło, jakie tylko można sobie wyobrazić, byle tylko móc zrealizować swoje chore ambicje w panowaniu nad ludźmi. Będziecie w tym celu kłamać, oszukiwać, fałszować idee, skazywać niewinnych ludzi na bestialskie tortury i śmierć w męczarniach, i nie będzie dla was żadnej świętości, która mogłaby was odwieść od tego żałosnego marszu ku nieuchronnemu zatraceniu.

 

Ta przemożna chciwość posiadania władzy nad bezwolnymi masami, będzie zbierać pośród was obfite żniwo, a jej ofiarami będą niezliczone miliony zabitych w przeróżnych wojnach, wywołanych przez osobników o miernym rozumie, lecz chorych ambicjach rządzenia. Wyciągnie ona swe brudne i zakrwawione łapska po wszystko, co jest dla was najcenniejsze: po wasze dzieci, po waszych najbliższych, po wasze najpiękniejsze uczucia i wasze dobra materialne z trudem gromadzone na czarną godzinę. Upomni się nie tylko o wasz krótki byt materialny, ale też o wasze myśli, emocje jak i waszą lojalność.

 

A wszystko to jakoby dla „wyższych celów”, „jedynie słusznej sprawy”, dla „dobra Narodu i Ojczyzny”, w „obronie Boga i religii”, aby „pokonać zło i szatana” i wiele innych podobnych haseł, które mają za zadanie przysłonić ten główny powód: walkę o zdobycie władzy i utrzymanie jej jak najdłużej. Aby urzeczywistnić tę palącą rządzę, będzie niektórych ludzi stać na wszystko i zapłacić za to najwyższą cenę. Tyle, że tę przerażająca cenę zawsze płacą masy, a nie ci, którzy wymyślają i wprowadzają w życie te chore rojenia. Może to jeszcze do was nie dociera, ale kiedyś wasi potomkowie zrozumieją, co teraz do was mówię i przyznają mi rację. To tyle co mam wam do powiedzenia”.

 

Po tym oświadczeniu Pan Bóg nawet nie sporządził dla ludzi odzienia ze skór i nie przyodział ich, lecz powiedział do siebie: „Oto człowiek stał się taki jak My, bogowie: posiada już immanentną potrzebę rządzenia ludźmi, oraz wszystkim co jest w zasięgu jego wzroku i świadomości. Będzie chciał panować nad wszystkimi aspektami rzeczywistości i mieć nad swoim światem nieograniczoną władzę. Niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, by zerwać także owoc z drzewa życia, zjeść go i rządzić się bez mojej pomocy przez wieki”.

 

Dlatego Pan Bóg wydalił (lub mówiąc wprost: wygnał) ludzi z ogrodu Eden i gdyby przypadkiem próbowali wrócić w to miejsce, postawił u jego wrót na straży cherubów z połyskującymi mieczami, aby strzegli drogi do drzewa życia”.

Jakie ta zmiana mogłaby mieć konsekwencje w późniejszej historii religii? Dokładnie trudno powiedzieć, myślę jednak, że znaczące. Otóż nie mogąc powoływać się na boskie nadanie władzy (bo wszelka władza pochodziłaby od szatana, a nie od Boga), nie mogłyby powstać systemy religijne, których podstawą istnienia jest odwieczny sojusz ołtarza z tronem. Czego znamiennym i bliskim nam przykładem jest katolicyzm pod rządami papieży. Poza tym, religie nie mając boskiego uprawomocnienia swego panowania, nie mogłyby uzurpować sobie bezwzględnego prawa do ewangelizacji, czyli władzy nad umysłami wszystkich ludzi.

 

Nie mogłaby powstać instytucja papiestwa, starająca się rządzić całym światem i podporządkować go sobie, ani mocno rozbudowana hierarchia kapłanów, od zawsze mająca ambicje polityczne. Nie powstałaby idea „świętej wojny”, a św.Augustyn nie mógłby wymyślić pojęcia „sprawiedliwej wojny”, oraz „słusznych prześladowań” („Prześladowania kościelne są sprawiedliwe, albowiem podyktowane miłością; prześladowania uderzające w Kościół zasługują na potępienie, gdyż płyną z okrucieństwa”). Natomiast św.Tomasz nie mógłby udowodnić „logiczne i racjonalnie”, iż Kościół ma prawo prześladować i skazywać na śmierć heretyków i kobiety oskarżone o czary.

 

Nie mogłoby być świętych krucjat, ani świętej inkwizycji, torturującej i palącej na stosach kacerzy i „czarownice”, ani „ewangelizacji” obu Ameryk, prowadzonych ogniem i mieczem, jak i wojen religijnych, rzezi oraz pogromów. To wszystko bowiem służyło w uzyskaniu i utrzymaniu władzy religii i Kościoła nad wiernymi (i niewiernymi), a nie jako dodatkowa pomoc na drodze do zbawienia duszy. Bardzo wielu instytucji religijnych i zachowań ludzkich  nie mogłoby jeszcze być (np. nagminnie stosowanej praktyki wg hasła: „Czyja władza, tego religia”), gdyż one wszystkie stanowiły (i stanowią nadal) jeden z aspektów władzy człowieka nad człowiekiem, uzurpowanej w imieniu bogów/Boga.

 

Czyż nie byłaby to jedna z najpiękniejszych utopii, jakie wymyślił człowiek? Wystarczyłoby tylko dokonać niewielkiego zabiegu „dendrologicznego” i zamienić pewne drzewo w rajskim ogrodzie na inne, oraz zakazać pierwszym ludziom spożywać z niego owoce, aby historia ludzkości potoczyła się zupełnie innym torem. Naiwna wizja? Być może! Nie bardziej jednak niż ta, w którą nakazuje wierzyć Kościół i religia:

 

„Człowiek zwiedziony przez szatana, pogrzebał w swoim sercu zaufanie do Boga, nadużył danej mu wolności i sprzeciwił się bożemu przykazaniu. W tym objawił się pierwszy ludzki grzech. Odtąd prawdziwa powódź grzechu zalewa świat: Kain zabił Abla; grzech stał się zgubą ludzkości” (Katechizm Kościoła katolickiego).

„W ciągu bowiem całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana” (Sobór Wat. II Geudium et spes).

 

Marzec 2016 r.


Tipsa en vn Wydrukuj






Irytacja

Hili: Powiedz Mariuszowi, że samochód Julii ma być porządnie zaparkowany.

Ja: Zgadzam się, zaparkował ten samochód w irytujący sposób.    

Więcej

O życiu i twórczości
Ludwika Lewina
Richard (Ryszard) Kerner


Mój nieodżałowany, najbliższy przyjaciel Ludwik zmarł w klinice paryskiej ponad rok temu, 8 maja 2022 roku, po długiej i wyczerpującej chorobie. Ostatnie miesiące, spędzone na przemian w domu lub w szpitalu, były szczególnie ciężkie. Mimo to, w coraz krótszych okresach trochę lepszego samopoczucia, Ludwik nadal pisał teksty do „Słowa Żydowskiego”, z którym współpracował od wielu lat. Pisanie było dlań tak samo naturalne i konieczne jak oddychanie – od kiedy go pamiętam, a poznaliśmy się w Paryżu ponad 50 lat temu – teksty rodziły się podczas rozmów, opowiadania nabierały kształtu sprawozdań, reportaży lub esejów.

Więcej

Ostatni bastion
starożytnego chrześcijaństwa
Alberto M. Fernandez


Górska przystań


Azja jest najludniejszym kontynentem, ale jednocześnie tym, na którym chrześcijanie stanowią najmniejszy odsetek ludności. Oczywiście, żyje tu ponad dwieście milionów chrześcijan, rozciągających się od Bliskiego Wschodu po Daleki Wschód. Dwa azjatyckie państwa mają większość chrześcijańską – Timor Wschodni i Filipiny. Wyspa Flores w Indonezji jest w większości katolicka, a trzy z 28 stanów Indii – Nagaland, Mizoram i Meghalaya – mają większość chrześcijańską. Wszystkie te wspólnoty są efektem działalności misjonarskiej krajów zachodnich – od XVI do XX wieku – zarówno katolickiej Portugalii i Hiszpanii, jak i anglo-amerykańskich protestantów.

Więcej
Blue line

Historyczne ostrzeżenie
od Franklina
Bob Goldberg

<strong data-start=\

Benjamin Franklin, pisząc w 1788 roku w obronie Konstytucji Stanów Zjednoczonych, posłużył się mocną analogią zaczerpniętą z Tory i Talmudu. Ostrzegał, że cnota publiczna może zostać przejęta przez ludzi udających obrońców wolności, którzy w rzeczywistości dążą do władzy. Jako przykład przywołał bunt Koracha przeciwko Mojżeszowi:


„U Józefa Flawiusza i w Talmudzie znajdujemy szczegóły, których nie przedstawiono w pełni w Piśmie Świętym… Korach oskarżył Mojżesza o to, że rozmaitymi podstępami i oszustwami zdobył władzę i odebrał ludowi wolność.”
„Uchodził za gorliwego orędownika wolności i równych praw, wzywał do ustanowienia wolnej konstytucji… Ludzie byli skłonni go słuchać; niektórzy proponowali nawet, by został królem.”
„Skutki były straszliwe… a 250 ich przywódców… pochłonął ogień wychodzący z sanktuarium.”
„Czytając ten opis, można odnieść wrażenie, że to współczesny świat. Sceny są takie same, a natura ludzka najwyraźniej niewiele się zmieniła.”
„Konstytucja zatem nie będzie ani bezpieczna, ani trwała, jeśli ludzie nie będą dostatecznie oświeceni i cnotliwi, by odróżniać fałszywych przyjaciół wolności od prawdziwych.”


Słowa Franklina powinny być ostrzeżeniem również dla naszych czasów. Nie każdy krzyk „wyzwolenia” jest sprawiedliwy. Nie każdy ruch odwołujący się do praw człowieka jest moralny. I nie każda instytucja, która głosi inkluzywność, ma na myśli Żydów.

Więcej

Nieświęty sojusz marksizmu
i radykalnego islamizmu
Paul Finlayson 


Osobliwe zjawisko „nigdy bym ich razem nie połączył” — jak Liberace i Torquemada, albo Freud i burka — mamy teraz do czynienia z groteską tak ostrą, że Orwell wyplułby whisky do najbliższej popielniczki i przeładowałby pióro: mowa o nienaturalnym, bluźnierczym sojuszu marksizmu i radykalnego islamizmu.
To nie jest koalicja — to czołowe zderzenie dwóch ideologicznych pijaków, pędzących w przeciwnych kierunkach tą samą jednokierunkową ulicą, dzieląc się piersiówką z napisem „Śmierć Zachodowi”. Wyobraźcie sobie, jeśli zdołacie to znieść, ślub z przymusu między Che Guevarą a ajatollahem, udzielany przez zapłakanego biurokratę z ONZ, mruczącego uznania dla rdzennych ludów w dwunastu językach.

Więcej
Blue line

Niezwykła propozycja
Palestyńczyków
Andrzej Koraszewski 

Hebron: Źródło: Wikipedia

Jak donosi „Israel Hayom”,  grupa czołowych szejków z Hebronu wystąpiła z inicjatywą wystąpienia z Autonomii Palestyńskiej i utworzenia ”Emiratu Hebronu”. Emirat przystąpiłby do Porozumień Abrahamowych.     

 

Według artykułu Elliota Kaufmana w Wall Street Journal, propozycja, która została przekazana ministrowi gospodarki Nirowi Barkatowi, obejmuje całkowite wycofanie się z Autonomii Palestyńskiej i bliską współpracę gospodarczą z Izraelem, która obejmowałaby zatrudnienie dziesiątek tysięcy pracowników z Hebronu.

Więcej

Chiny zbroją Huti, a Huti
zawierają pakt z Al-Szabab
Christine Douglass-Williams

Bojownicy Huti oddają nazistowski salut.

Morze Czerwone to szlak o kluczowym znaczeniu dla firm transportujących towary z Azji do Europy. Odpowiada za około „15% całkowitego światowego handlu morskiego”. Huti zakłócają ten szlak od początku 2024 roku, co wpływa na wzrost kosztów transportu i wydłuża czas dostaw — statki są bowiem celem ataków. Przekłada się to na wyższe ceny dla konsumentów na Zachodzie, i tak już dotkniętych kryzysem gospodarczym. Na początku maja Huti, wspierani przez Iran, zawarli porozumienie z Trumpem, zobowiązując się do zaprzestania ataków na statki w regionie Morza Czerwonego.

Więcej

Gwałt, wcale tak bardzo
nie posunęliśmy się do przodu!
Phyllis Chesler

Sean John Combs, znany jako Puff Daddy, P. Diddy, Puffy i Diddy – amerykański producent muzyczny, raper i aktor. Combs został aresztowany i oskarżony 16 września 2024 r. o wymuszenia, handel ludźmi siłą i transport w celach prostytucji. 2 lipca 2025 r., po trzech dniach narad, ława przysięgłych uznała Combsa za winnego dwóch zarzutów transportu w celach prostytucji z udziałem Ventury, innej byłej dziewczyny i pracowników seksualnych, ale nie uznała go za winnego spisku w celu wymuszenia okupu i zarzutów handlu ludźmi. Tego samego dnia Combsowi odmówiono zwolnienia za kaucją i nakazano mu pozostanie w areszcie do czasu ogłoszenia wyroku, który ma się odbyć 3 października. 

Odpowiadając na mój artykuł o katastrofie „Freak-off” z udziałem Diddy’ego, wielu czytelników pisało do mnie prywatnie. Zgadzali się z tym, co napisałam – ale jedna kobieta przesłała wyjątkowo niepokojący komentarz. Oczywiście ma pełne prawo do własnego zdania, ale przypomniała mi nieodżałowaną Margaret Mead, z którą kiedyś debatowałam – w 1977 roku. Mead wierzyła, że jeśli kobieta została zgwałcona, to zasłużyła na to; „musiała naruszyć jakieś tabu”.

Więcej

Jak zła terapia przejęła
kontrolę nad szkołami
Coleman Hughes

Coleman Hughes (Źródło: wikipedia)

Oto metoda: wyobraź sobie, że poziom każdego z tych czterech bożków w twoim życiu spada do średniej krajowej. Jak bolesne byłoby to dla ciebie w każdym z przypadków? Jak bardzo cierpiałbyś, mając jedynie przeciętną ilość władzy? Bogactwa? Przyjemności? Honoru? (Z drugiej strony, jeśli jesteś poniżej średniej w którejś z tych kategorii, którą najbardziej chciałbyś zwiększyć?)

Gdy Brooks zadał mi to pytanie, moją pierwszą myślą było to, że utrata władzy w ogóle by mnie nie ruszyła. Nigdy mnie to specjalnie nie pociągało. Przez lata miałem własny zespół, ale o wiele bardziej lubiłem być muzykiem wspierającym w cudzych projektach. Uwielbiam prowadzić podcast, ale nie przepadam za byciem jego szefem.

Więcej

Sprawozdanie
"Pana Nie wiem”
Andrzej Koraszewski


Pozwólcie, że wyjaśnię. Jak wyjaśnić siedmioletniemu chłopcu, kim jestem? Z jednej strony siwy obcy staruch, z drugiej – inteligentny siedmiolatek, syn cudownej przyjaciółki, która na upartego mogłaby być moją wnuczką. Jego matkę znam od czasu, kiedy miała czternaście lat, a nasze gęby rozjaśniały się zawsze przy każdym spotkaniu. Wczoraj wpadła, a raczej – kazałem jej przyjść do mnie, bo spotkanie na ulicy czy w sklepie groziło cyrkiem wspólnego, publicznego płaczu. Samotnie wychowuje syna i gadała o nim bez końca. Rozstaliśmy się jej stanowczym stwierdzeniem: „Następne spotkanie u mnie, będzie prawdziwa kawa, a nie to twoje rozpuszczalne świństwo”. Wróciłem do roboty, a gdzieś z tyłu głowy pytanie: jak też ja się przedstawię młodemu człowiekowi, który niedawno stracił dziadka i prawdopodobnie ma ograniczoną ochotę na rozmowę ze starym obcym dziadem? Trzeba się będzie jakoś przedstawić, ale jak?

Więcej

To jest
antyfaszysta
Brendan O'Neill


Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwego antyfaszystę, zapomnij o pozerach i nienawistnikach z Glastonbury – spójrz raczej na krótkie, odważne życie Yisraela Natana Rosenfelda. Gdy „antyfaszyzm” dla ospałych narcyzów z zachodniej lewicy oznacza jedynie wycie „Fuck Farage” i jedzenie wegańskich lodów na festiwalu muzycznym, dla Natana oznaczał wstąpienie do wojska i walkę przeciw ludziom, którzy dokonali największej rzezi Żydów od czasu Holocaustu. W obliczu rasistowskich kłamstw naszych elit, które oczerniają IDF jako ludobójczych demonów, Natan – ten współczesny Machabeusz – walczył za swój naród i swój lud przeciw ich faszystowskim prześladowcom. Jego niezwykła odwaga okrywa hańbą nikczemników z Glastonbury, którzy życzyli mu śmierci.]


Nazwisko, które powinniśmy zapamiętać z tego weekendu, to nie Bob Vylan. Ani Pascal Robinson-Foster – tak naprawdę nazywa się ów punk nienawidzący Izraela, który wzbudził takie oburzenie na Glastonbury. 

Więcej
Blue line

Bitwa
o "Palestynę"
Ivan Bassov


Jak niezrozumiana nazwa stała się bronią — i dlaczego Żydzi powinni ją odzyskać


Nazwa „Palestyna” stała się w żydowskim dyskursie głęboko polaryzującym terminem. U części Żydów samo jej wypowiedzenie wywołuje dyskomfort, a nawet wrogość. Reakcja ta wynika często z jej skojarzenia z retoryką antysyjonistyczną lub antysemicką — zwłaszcza w kontekście współczesnych ruchów politycznych. Termin ten bywa postrzegany jako zakwestionowanie legalności istnienia Izraela — a nawet samej żydowskiej tożsamości narodowej.


Jednak ta reakcja nie ma wyłącznie charakteru politycznego. Jest również emocjonalna, historyczna i głęboko symboliczna.

Więcej

Media odmawiają publikacji
fikcyjnego „rysunku Mahometa”
Elder of Ziyon


BBC: "Czterech pracowników satyrycznego magazynu w Turcji zostało aresztowanych za opublikowanie rysunku, który rzekomo przedstawia proroka Mahometa – postać świętą w islamie, którego wizerunek jest kwestią głęboko kontrowersyjną. Turecki minister spraw wewnętrznych Ali Yerlikaya potępił rysunek opublikowany przez magazyn LeMan, nazywając go 'bezczelnym' i ogłosił, że zatrzymano redaktora naczelnego, grafika, dyrektora instytucjonalnego oraz rysownika."

Więcej
Blue line

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie II
Andrzej Koraszewski


Wojna sześciodniowa na Bliskim Wschodzie spowodowała długotrwałe turbulencje w Europie Wschodniej. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu cioci Mani na Pięknej. Pokój, kuchnia, łazienka i my we dwoje. Ciocia Mania to osobny rozdział. Małgorzata nie darzyła jej sympatią. Żydo-komuna w całej krasie. Powojenne życie spędziła w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Komunistką była przed wojną (światową), podczas wojny była w ZSRR, gdzie towarzysz Stalin uleczył ją z komunizmu. Małgorzata nie chciała się nawet interesować, dlaczego polazła do bezpieki, a Anna tylko się krzywiła. Tak czy inaczej, ciocia Mania wzięła przedwczesną emeryturę i pojechała turystycznie do Izraela. Małgorzata miała opiekować się mieszkaniem, więc przynajmniej chwilowo objęliśmy mienie pobezpieczniackie.

Więcej

Jak zmieniono Izrael
w krynicę zła
Daniel Ben-Ami


Od 7 października i początku wojny Izraela z Hamasem zachodni „postępowcy” zwrócili się przeciwko państwu żydowskiemu. Na ulicach i w mediach natężenie i gwałtowność nienawiści wobec Izraela – a nierzadko także wobec Żydów – bywały wręcz przytłaczające.


Czasem wręcz trudno pojąć naturę współczesnej nienawiści do Żydów. Jest tak powszechna i wszechogarniająca. Niemniej wciąż możliwe jest wyodrębnienie głównych elementów „postępowej” krytyki Izraela – a ściślej tego, co gdzie indziej nazywam „woke'owym antysemityzmem”.

U jego podstaw leży przekonanie, że Izrael jest ucieleśnieniem zła. Że jest państwem skrajnie nikczemnym. Widać to w sposobie, w jaki przeciwnicy Izraela już nie krytykują go według jakichkolwiek normalnych standardów. Nie ograniczają się do potępienia rządu Izraela, jego polityki czy działań w Gazie. Nie krytykują Izraela tak, jak krytykowane bywają inne państwa. Nie – krytycy Izraela przedstawiają go jako źródło całego zła tego świata. Widać to choćby na diagramie, który krążył w zeszłe lato w środowiskach antyizraelskich. „Palestyna to klucz” – głosił tytuł, sugerując, że to właśnie ten temat „łączy wszystko”.

Więcej

Empatia to piękna rzecz
– póki nie zbrzydnie
Lucy Tabrizi


Na Zachodzie zbudowaliśmy cały nasz moralny system wartości wokół empatii. Wychwalamy ją. Nagłaśniamy. Czcimy. Ale gdzieś po drodze empatia przestała być cnotą, a stała się słabością – podatną na przejęcie i wykorzystanie przeciwko nam.


Znam empatię. Żyłam nią. Wywodzę się z kręgów obrońców praw zwierząt; moje dawne konto nosiło nazwę „compassionate living” (współczujące życie), jeśli to cokolwiek mówi. Spędzałam godziny oglądając nagrania z rzeźni, przyglądając się cierpieniu, od którego większość ludzi odwraca wzrok. Stałam kiedyś po kolana w zakrwawionej wodzie morskiej, filmując ciężarną wielorybicę w agonii. Zginęła. Zostały mi po tym objawy PTSD.

Jestem też matką. Sama myśl o cierpieniu moich dzieci jest nie do zniesienia. 

Więcej

Irlandia wprowadza ustawę
'nie kupuj u Żyda'
Hank Berrien


Po raz pierwszy od klęski nazistowskich Niemiec jakikolwiek europejski rząd promuje prawo, które wprost nawołuje do bojkotu towarów produkowanych przez Żydów.

Więcej

Antysemityzm
i syjonofobia
Ivan Bassov


Od supersesjonizmu do wymazywania: jak teologia zastępstwa napędza nienawiść wobec Żydów i ich państwa.

Często słyszymy: „Nie jestem antysemitą, jestem tylko antysyjonistą”. To rozróżnienie – regularnie wykorzystywane jako retoryczna zasłona dymna – dziś się rozpada. Współczesna wrogość wobec Żydów coraz częściej wyraża się nie przez dawne obelgi, lecz poprzez obsesyjny sprzeciw wobec ich państwa. Dlatego potrzebujemy nowego języka, który odzwierciedla tę zmianę. Wiele osób twierdzących, że sprzeciwia się „tylko Izraelowi”, przejawia tak głęboką, nieproporcjonalną wrogość, że zasługuje ona na własną nazwę: syjonofobia.

Więcej

Wyciek informacji z CNN
to negacjonizm
Bob Goldberg

Irańska instalacja nuklearna, przed jej zniszczeniem.

Podczas gdy izraelska i amerykańska precyzja w działaniu niszczyły infrastrukturę Iranu, prasa spieszyła się, by naprawić reputację teokracji.

Media wykonały swoją robotę dobrze — dla Teheranu.

Udało im się przedstawić niszczycielski, precyzyjny atak na irańską infrastrukturę nuklearną i system dowodzenia jako kosztowną stratę czasu. Na podstawie jednej wstępnej, wywiadowczej oceny szkód w irańskich operacjach nuklearnych, udostępnionej wszystkim czołowym mediom jednocześnie, dziennikarze sumiennie przekazali komunikat: ataki Izraela i USA opóźniły Iran zaledwie o kilka miesięcy.

Więcej

Prawdziwa
historia syjonizmu
Cheryl E. 


Wszyscy słyszeliśmy, jak ignoranci opowiadali, że pewnego dnia w 1897 roku grupa żydowskich syjonistów z Europy Wschodniej obudziła się i postanowiła rozpocząć ruch mający na celu zmuszenie i zmanipulowanie całego świata, by „ukradł” arabską ziemię – tylko dlatego, że ci źli żydowscy syjoniści chcieli odzyskać ziemię, na której żyli ich przodkowie i z której zostali wygnani niemal 1800 lat wcześniej.

Więcej

Aktywiści pro-palestyńscy
dali się nabrać
Ahmed Fouad Alkhatib


Islamska Republika Iranu nigdy nie zaprzestanie mieszania się w sprawę palestyńską, ponieważ Teheran potrzebuje tego konfliktu, by zasilać swoją machinę propagandową. W rzeczywistości bezpieczna, stabilna i niezależna Palestyna pozostanie odległą możliwością, dopóki Islamska Republika istnieje w swojej obecnej formie i może utrzymywać pozory poparcia dla Palestyńczyków. Tylko poprzez napiętnowanie tego złowrogiego reżimu i zdystansowanie się od niego ruch pro-palestyński ma szansę stać się skuteczny.

Więcej
Blue line

Przeczytaj konstytucję
Iranu i rozbij reżim
I. Marcus i B. Siegel


Chociaż niedawna porażka sojuszniczych ugrupowań Iranu — Hamasu, Hezbollahu i Syrii Asada — przyniosła ulgę wielu osobom, zwłaszcza w Izraelu, to świętowanie jest nadal przedwczesne.
Cele Iranu nie zmieniły się tylko z powodu upadku jego pełnomocników. Prawdziwe zagrożenie, jakie Islamska Republika nadal stwarza dla całej ludzkości, leży na stole w jej podstawowym dokumencie — konstytucji. Przyjęta w 1979 r. i zmieniona w 1989 r. Konstytucja Islamskiej Republiki Iranu stanowi jasną artykulację przyszłego porządku świata, który Iran uważa za swój cel: najpierw narzucić go światu islamskiemu, a następnie całej ludzkości.

Więcej

Nienawiść do Żydów
w tureckich mediach
Elder of Ziyon



Po raz kolejny tureckie media wyprzedziły inne kraje i zostały światowym mistrzem w kwestii antysemityzmu.


Mają go więcej niż Iran. Więcej niż Jordania. Więcej niż Jemen.


Oto kilka ostatnich tureckich wyczynów.


A tu prawdziwa ilustracja 
artykułu w gazecie Aydinlik na temat tego, jak żydowscy miliarderzy rzekomo finansują Izrael:

Więcej

Pamiętnik znaleziony
w starym łbie
Andrzej Koraszewski


Dawno, dawno temu był sobie w Polsce komunizm. To nie był ruski komunizm, to nie był afrykański komunizm, ani jugosłowiański komunizm. To był nasz polski komunizm. Komunistów w Polsce nie widziałem. Byli oportuniści, mnóstwo łajdaków, byli marzyciele tacy jak Jacek Kuroń, urzeczeni utopią i chcący budować utopię, byli durnie tacy jak ja, którzy dali się nabrać na pomysł rewizjonizmu, czyli rozmiękczania tego od środka. (O tej mojej przygodzie z rewizjonizmem może będzie kiedyś osobno.)

Więcej

Reakcje ONZ na ataki
Iranu na izraelskich cywilów
UN Watch


Trzynastego czerwca 2025 r. Izrael rozpoczął operację Wstający Lew, prewencyjny atak militarny na irański program broni jądrowej, kilka godzin po tym, jak Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ONZ (MAEA) po raz pierwszy od 20 lat ogłosiła, że Iran naruszył porozumienie. Precyzyjne ataki zostały przeprowadzone przeciwko dowódcom wojskowym Iranu i naukowcom zajmującym się energią jądrową, a także przeciwko krytycznej infrastrukturze wojskowej, w tym irańskim systemom obrony powietrznej, obiektom do przechowywania i produkcji pocisków balistycznych oraz obiektom jądrowym. Premier Netanjahu uzasadniał te ataki jako konieczny akt samoobrony. „Gdyby tego nie powstrzymano, Iran mógłby wyprodukować broń jądrową w bardzo krótkim czasie — może to być rok lub kilka miesięcy” — powiedział.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Wyobraź sobie,
że Hitler pozostał nietknięty
Joshua Hoffman

Kurdowie:
zapomniany naród
Paul Finlayson

Ataki Trumpa na Iran
były sygnałem dla Chin
Daniel; Greenfield

Czas, którego nigdy
nie zapomnimy
Phyllis Chesler

Od wtorku do wtorku
minął tydzień
Andrzej Koraszewski 

„Filozof Putina”
to antysemita
Elder of Ziyon

Iran jest z Ameryką
w stanie wojny od 46 lat
Daniel Greenfield

Kolejne
„Boskie zwycięstwo”
Hussain Abdul-Hussain

Ciąg dalszy „Listów
z naszego sadu”
Andrzej Koraszewski

Niech przemówi mój
podziw dla Żydów
Paul Finlayson

Rewolucja już jest,
ale jaka to rewolucja?
Alberto M. Fernandez

Granice nieposłuszeństwa
obywatelskiego
Patrycja Walter

Myśli o dziennikarstwie
zależnym
Andrzej Koraszewski

Antysemityzm  gorszy niż
twojej babci
Avi Herbatschek

Wojna Izraela z Iranem
jest przysługą dla ludzkości
Z materiałów MEMRI 

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk