Prawda

Sobota, 6 wrzesnia 2025 - 00:07

« Poprzedni Następny »


Osiedla utrudniają zawarcie pokoju?


Andrzej Koraszewski 2014-10-17


Dostałem list od Henryka Rubinsteina z jednym zdaniem: „Chyba tak jest”. Poniżej był link do artykułu redaktora naczelnego „Times of Israel” Davida Horovitza. Horovitz zaczyna od ostrzeżenia, że jest to tekst osobisty i bolesny, pisze, że podjęta kilka miesięcy temu decyzja o zajęciu 950 akrów ziemi na Zachodnim Brzegu oburzyła go bardziej niż cokolwiek innego w jego długim życiu politycznym, że wyszedł na durnia, a nikt tego nie lubi.

Obserwując tamten świat z małego miasteczka w Polsce, raczej nie mogę wiedzieć więcej niż będący na miejscu znakomity dziennikarz, który ogląda to wszystko na własne oczy, ma za sobą setki rozmów z politykami i zwykłymi ludźmi, tak po izraelskiej, jak i po arabskiej stronie, ma również doskonałą orientację na temat postaw i motywów dziennikarzy i polityków zachodniego świata.

 

A jednak, gdybym miał użyć tego samego osobistego tonu, powiedziałbym, że wszystko się we mnie buntuje przeciwko temu rozumowaniu.

 

Nie, nie zamierzam bronić decyzji izraelskiego rządu, nie zamierzam jej również krytykować. Nigdy nie aspirowałem do roli doradcy księcia, więc nie doradzam ani rządowi w moim kraju, ani tym bardziej zagranicznym mężom stanu. (Sytuacja Horovitza jest inna, on jest redaktorem naczelnym ważnego w jego kraju pisma, jego głos się liczy i może być wysłuchany.)

 

Mam poglądy, których wcale nie jestem aż tak bardzo pewien, ale mam wrażenie, że wywód Horovitza jest błędny. To wymaga prezentacji mojego rozumowania, żebym sam mógł mu się bliżej przyjrzeć.

 

David Horovitz, w artykule pod znamiennym tytułem „Osiedla, głupcze” w ostatnim akapicie pisze m. in. :

„Netanjahu ma [również] rację stwierdzając, że za każdym razem, kiedy Szwecja uznaje Palestynę lub kiedy brytyjski parlament wzywa do takiego uznania, wzmacnia się maksymalistyczne żądania parametrów takiego państwa, a tym samym utrudnia się negocjacje w sprawie skutecznego rozwiązania w postaci dwóch państw. Jednak coraz większa część międzynarodowej społeczności nie przejmuje się już tym, ma dość ciągłego rozszerzania osiedli. Wydają się pytać, jak może Netanjahu w wiarogodny sposób sprzeciwiać się jednostronnym pro-palestyńskim działaniom politycznym,  kiedy Izrael jednostronnie tworzy fakty dokonane.”

 

Czytając ten artykuł od końca widzimy lepiej problem, z którym boryka się izraelski dziennikarz. Izrael dostarcza pretekstu do odwracania oczu od wszystkiego, co rzeczywiście stoi na drodze do pokojowego rozwiązania problemu palestyńskiego. Horovitz pisze wyraźnie o tym, że nie ma (i zapewne długo nie będzie) warunków do rozwiązania w postaci dwóch państw. Pierwszym takim brakującym warunkiem jest uznanie prawa Izraela do istnienia, drugim, zgoda na demilitaryzację tak Zachodniego Brzegu, jak i Gazy. Pozostałych warunków nie warto nawet wymieniać, bo wszystko uzależnione jest od tych dwóch pierwszych.

 

Horovitza niepokoi zwrot międzynarodowej opinii publicznej, czy też mówiąc dokładniej, nasilenie się postaw wrogich wobec Izraela. Ja nazywam to inaczej: ponownym wzrostem brunatnej fali. Rzygać mi się chce, kiedy słyszę słowo osiedla. Horovitz pisze, że nawet ludzie przez lata broniący Izraela odwracają się. Mam kłopot i mam ochotę powiedzieć, że nawet ludzie, którzy wcześniej mieli dość przyzwoitości, żeby nie kłamać, zaczynają szukać jakiegokolwiek pretekstu, żeby dołączyć do zakłamanych tłumów.

 

Mój stosunek do tych osiedli nie jest jednoznaczny. Judea i Samaria oraz Jerozolima Wschodnia  zostały w 1948 roku zdobyte przez armię jordańską uzbrojoną przez Brytyjczyków i dowodzoną przez oficerów brytyjskich, którzy wiedzieli, że celem jest eksterminacja społeczności żydowskiej. Część żydowskich mieszkańców Jerozolimy Wschodniej została wymordowana, a reszta wygnana. Międzynarodowa opinia publiczna nie miała problemów. W latach 1948-1967 tzw. Zachodni Brzeg był pod okupacją Jordanii, Palestyńczycy nie mieli w tym czasie żadnej autonomii, nikt nawet nie wspominał o palestyńskim państwie, nikogo nie interesowały warunki życia uchodźców palestyńskich pod arabską okupacją. Zachodnia opina publiczna nie miała problemów. Po 1967 roku Izrael proponował Gazę Egiptowi, kontrolę nad Zachodnim Brzegiem rządowi w Jordanii. Jordania i Liga Arabska miały lepszy pomysł, wolały żeby Izrael okupował te terytoria. Izraelczycy nie lubią być okupantami, a co więcej znaleźli się pod presją międzynarodowej opinii publicznej.

 

W wyniku wojny prewencyjnej 1967 roku (kiedy armie arabskie stały gotowe do ataku na wszystkich granicach Izraela) armia izraelska zajęła Półwysep Synaj, Wzgórza Golan, Gazę i Zachodni Brzeg. Pojawił się plan osadnictwa na terenach strategicznych. Był wówczas rząd Partii Pracy, kierowany przez Levi Eszkola. Ten rząd przyjął plan Jigala Allona, który przewidywał budowę osiedli we Wschodniej Jerozolimie, osiedla Gusz Ecjon i w Dolinie Jordanu. Chodzi o miejsca strategicznie ważne dla obronności Izraela, które miały (po negocjacjach pokojowych) stać się częścią Izraela. Osiedla powstały również w Gazie, na Wzgórzach Golan i na Synaju.

 

Niespełna trzy miesiące po zakończeniu wojny sześciodniowej, w końcu sierpnia 1967 roku szefowie ośmiu państw arabskich, w tym Egiptu, Syrii i Jordanii, a więc krajów, które utraciły terytoria w wyniku agresji na Izrael, spotkali się w Chartumie i uzgodnili trzy podstawowe zasady arabskiej polityki zagranicznej: nie, dla pokoju z Izraelem; nie dla uznania prawa Izraela do istnienia; nie dla negocjacji z Izraelem.

 

Jeśli Izrael miał nadzieję na wymianę zdobytych terytoriów za traktaty pokojowe, to natychmiast otrzymał informację, że po drugiej stronie nie ma chętnych. W ten sposób, wbrew swojej woli Izraelczycy zostali okupantami.

 

Bez wątpienia są to najgorsi okupanci, jakich można sobie wyobrazić. Nie biorą przykładu z Brytyjczyków, którzy w końcu okupowali imperium, w którym nie zachodziło słońce, którzy dla ułatwienia sobie swoich okupacji wymyślili i drut kolczasty, i obozy koncentracyjne, nie biorą przykładu z Niemców, którzy wymyśli przemysłowe uśmiercanie mieszkańców okupowanych krajów, niestety nie wzięli również przykładu z Amerykanów, którzy żądali bezwzględnej demilitaryzacji, przeprowadzili w swoim sektorze w Niemczech denazyfikację, narzucili reformy i ściśle kontrolowane przejście do stopniowej demokracji. Podobnie udana była amerykańska okupacja w Japonii, gdzie również wszystko rozpoczynało się od pełnej demilitaryzacji i policyjnej kontroli wszystkich organizacji.

 

Jeśli idzie o okupację, Izraelczycy nie chcieli brać przykładu ani z Brytyjczyków, ani z Niemców, ani z Francuzów, ani, niestety, z Amerykanów. Wymyślili własny model okupacji, tworząc dla okupowanego społeczeństwa przedsiębiorstwa, zatrudniając okupowanych na takich samych warunkach, na jakich pracują okupanci, budując dla nich infrastrukturę i domy.

 

Międzynarodowa opinia publiczna zareagowała słusznym gniewem, kiedy okupanci postanowili zniszczyć obozy dla uchodźców i zagwarantować im normalne życie. Była to zbrodnia poprzedzająca osiedla, której przeciwstawiły się kraje arabskie i wywarły skuteczną presję na Organizację Narodów Zjednoczonych, która zmusiła okupantów do powstrzymania się od takiego okrucieństwa. Zamiast w wybudowanych przez Izraelczyków normalnych osiedlach mieszkaniowych potomkowie uchodźców palestyńskich w Gazie i na Zachodnim Brzegu nadal gnieżdżą się więc w „obozach dla uchodźców”.

 

W połowie lat siedemdziesiątych pojawił się ruch Gusz Emunim, religijnych Żydów, przekonanych, że dzięki boskiej interwencji, Judea i Samaria, kolebka narodu żydowskiego, znalazła się znów w rękach żydowskich, i że trzeba ją czym prędzej zasiedlić. Była to działalność ze wszech miar kłopotliwa dla kolejnych rządów izraelskich. Niektórych takich osiedleńców eksmitowano siłą, inni wygrywali w końcu i uzyskiwali zgodę na pozostanie. David Horovitz z pewnością zna wszystkie szczegóły, których ja nie znam. Pamiętam moją własną irytację i dopytywanie się, dlaczego się na to pozwala. Odpowiedzi dostawałem różne, sytuacja zmieniała się w czasie, część izraelskiego społeczeństwa była oburzona, zachodnia (głównie lewicowa) opinia publiczna uznała to za boską interwencję i dar boży pozwalający na odzyskanie salonowej akceptacji antysemityzmu.

 

Osiedla okazały się najlepszym pretekstem do odwrócenia uwagi od nadal obowiązujących trzech głównych zasad polityki arabskiej wobec Izraela. Ten pretekst pozwalał twierdzić, że gdyby nie osiedla, to kraje arabskie oraz rzekomo posiadający jakąś demokratyczną reprezentację Palestyńczycy, uznaliby prawo Izraela do istnienia, chcieliby pokoju i usiedliby do negocjacji.

 

Rozumiem izraelskiego dziennikarza, który mówi „nie dawajmy im tego pretekstu”. Ja jednak nie jestem ani Izraelczykiem, ani nawet Żydem i nie mogę zgodzić się na mydlenie oczu. Zachodnia wrogość wobec Izraela nie ma nic wspólnego z osiedlami, osiedla mogłyby być przedmiotem dyskusji pod warunkiem, żeby byłaby jakaś dyskusja. Warunkiem dyskusji jest uznanie prawa Izraela do istnienia, a to prawo jest kwestionowane w Gazie, w Ramallah, we wszystkich stolicach państw arabskich, w perskim Teheranie, w Sztokholmie, w Londynie w Paryżu i (mniej demonstracyjnie) w Waszyngtonie.

 

Nie wolno pozwalać się oszukiwać, kiedy szwedzki parlament uznaje Palestynę, przestańmy gaworzyć o osiedlach, a zadajmy pytanie, o jaką Palestynę chodzi?

 

Mamy setki, jeśli nie tysiące, wypowiedzi palestyńskich polityków, duchownych, dziennikarzy stwierdzających publicznie, że przez Palestynę rozumieją obszar „od rzeki do morza”, setki razy słyszeliśmy slogany: „nie oddamy ani centymetra kwadratowego Palestyny”, logo Fatahu, to mapa Izraela pokryta arafatką (a Fatah to podobno ta najszlachetniejsza, najbardziej umiarkowana, najbardziej państwowotwórcza część palestyńskich władz).



Logo Hamasu jest równie wyraźnie.



Zachodni politycy dobrze wiedzą co strona arabska rozumie przez słowo Palestyna i jaką Palestynę uznają w swoich parlamentach, dyskutując tylko o osiedlach. Osiedla mają odwrócić naszą uwagę od faktu, że świadomie i z premedytacją podpisują się pod akceptacją hasła o likwidacji państwa Izrael, a osiedla służą im jako zasłona usprawiedliwiająca ich działania.



Na zdjęciu powyżej brytyjski konsul generalny w Jerozolimie, Alistair McPhail (z lewej) paradujący w szaliku z mapą „Palestyny” jak ją widzą Palestyńczycy, a obecnie również parlamenty Szwecji i Wielkiej Brytanii. Jeśli ktoś chce powiedzieć, że brytyjskiego dyplomatę skłoniła do tego kroku w sierpniu 2014 roku izraelska decyzja o rozbudowie jakiegoś osiedla, to jego prawo, ja mam na ten temat odmienne zdanie.    

 

W marcu 2013 prezydent Obama był z wizytą w Ramallah, jako dobry chrześcijanin postanowił odwiedzić również Betlejem, na trasie jego przejazdu pospiesznie demontowano pomnik z mapą Palestyny.



Było to przed tą decyzją o budowie osiedla, o której pisze Horovitz, więc Obama z konieczności musiał mówić o innych decyzjach. Prezydent amerykański wspomniał również, że Palestyńczycy muszą uznać prawo Izraela do istnienia i że nie powinni wykorzystywać sprawy osiedli do sabotowania negocjacji. Na sprawę osiedli nacisk był silniejszy, na sprawę uznania prawa Izraela do istnienia delikatny, by nie zaszkodzić rozmowom pokojowym.   

 

Gdybym był izraelskim dziennikarzem, być może pisałbym to samo co Horovitz, ale ja jestem Polakiem z domieszką litewskiego uporu.   

 

David Horovitz przypomina, że podczas debaty w brytyjskim parlamencie sprawa osiedli była przywoływana ponad 40 razy, nie pisze ile razy padło słowo demilitaryzacja, uznanie prawa do istnienia, warunki pokojowej koegzystencji. Przywoływanie osiedli bez przywołania prawa do istnienia jest uznaniem takiej Palestyny, jaką sobie wyobrażają Palestyńczycy.

 

Spotkałem się z butną opinią Izraelczyka: „Będziemy budować osiedla tak długo, jak długo Palestyńczycy nie zaczną uczciwie rozmawiać o pokoju”. Znacznie częściej spotykam się z wypowiedziami pełnymi niepokoju bądź krytycznymi, takimi jak głos Davida Horovitza.

 

Decyzje parlamentów w Szwecji i w Wielkiej Brytanii zbiegają się z międzynarodową konferencją w Kairze w sprawie pomocy dla Gazy. Na konferencji w Kairze nie dyskutowano o osiedlach, dyskutowano o Planie Marshalla dla Gazy. Nie nazwano tego w ten sposób, mówiono o odbudowie straszliwych zniszczeń spowodowanych izraelskimi bombardowaniami (wg. badań ONZ 5 procent, reszta nietknięta, dziennikarze donoszący o straszliwych zniszczeniach mieszkają w luksusowych hotelach i kąpią się w luksusowych basenach w Gazie, jak donoszą dziennikarze palestyńscy, pomoc dla palestyńskich ofiar ostatniej wojny jest notorycznie rozkradana przez członków Hamasu). Jak odnotował amerykański sekretarz stanu, John Kerry, kwestia demilitaryzacji Hamasu została zdjęta ze stołu. Prawdę mówiąc, nie została na tym stole przez nikogo położona. Położenie jej na stole mogłoby utrudnić drogę do pokoju i do budowy dwóch państw palestyńskich (trzech, gdyby ktoś chciał być dokładny, bo Jordania ma palestyńską większość, ale Palestyńczycy są tam obywatelami drugiej i trzeciej kategorii).

 

Kiedy w 2005 roku izraelski okupant pospiesznie siłą wyrzucał z Gazy izraelskich osadników, by zostawić Gazę okupowanym Palestyńczykom Judenfrei, operację nadzorował Ariel Szaron. Okupant pozostawił te osiedla w nienagannym stanie, rozpoczął również budowę portu. Osiedla i ich infrastrukturę gospodarczą zniszczono. Gaza została przekształcona w bazę terrorystów, o której demilitaryzacji nikt z dyskutujących o osiedlach nie ma ochoty rozmawiać. Po śmierci Szarona przeczytałem kilkanaście wspomnień o tym polityku napisanych przez zachodnich dziennikarzy. Ani jeden nie przypomniał jego słów z 1989 roku:

 

„Wychodzę z podstawowego przekonania, że Żydzi i Arabowie mogą żyć razem. Powtarzam to przy każdej okoliczności, nie dla dziennikarzy i nie dla poklasku, ale dlatego, że nigdy nie wierzyłem ani nie myślałem inaczej, od wczesnego dzieciństwa i nadal… Wiem, że wszyscy jesteśmy mieszkańcami tej ziemi i chociaż państwo jest żydowskie, nie znaczy to, że Arabowie nie mają być w nim pełnymi obywatelami w każdym sensie tego słowa”.

 

Rozumiem troskę, a nawet gniew Horoviza, ale nie mam złudzeń co do tego, czy na drodze do pokoju na Bliskim Wschodzie stoją izraelskie osiedla, czy zachodnie parlamenty i zachodnia opinia publiczna, tak strasznie umęczona osiedlami.       

 

      

 

              


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. osiedla utrudniaja zawarcie pokoju krystyna stahl 2014-10-18
1. jak powstały kolonie Mieczysławski 2014-10-17






Skrucha

Hili: Muszę cię przeprosić.

Ja: Za co?

Hili: Za to, że ci podrapałam w nocy plecy, ale chciałam, żebyś się przesunął.

Wersja angielska: 

Hili: I owe you an apology.
Me: For what?
Hili: For scratching your back last night. I just wanted you to move over.

Więcej

Pokolenie 
Homo sovieticus
Andrzej Koraszewski

Przywódca Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP), Jasir Arafat, przybył 13 listopada 1974 roku do siedziby ONZ. Był pierwszym mówcą podczas debaty Zgromadzenia Ogólnego na temat kwestii palestyńskiej. Zgromadzenie przegłosowało 14 października 1974 zaproszenie OWP do udziału w swoich obradach dotyczących tej sprawy.Na zdjęciu Jasir Arafat w rozmowie z Sekretarzem Generalnym ONZ Kurtem Waldheimem tuż przed rozpoczęciem debaty w Zgromadzeniu Ogólnym. (Źródło: https://media.un.org/photo/en/asset/oun7/oun7593916)

Jan Hartman pisze na swoim blogu w „Polityce” o Flotylli Wolności. Zastanawia się, jak ci działacze, dziennikarze i politycy myślą, dlaczego sądzą, że pomagają Palestyńczykom, czemu zwracają się przeciwko Izraelowi, wspomagając Hamas? Gdzie powinniśmy szukać odpowiedzi na takie pytania?


Najnowszy sondaż przeprowadzony przez Uniwersytet Harvarda i Harris Research Foundation ujawnił wyraźny podział pokoleniowy w podejściu do Izraela i Hamasu, podkreślając, jak głęboko debata na temat konfliktu na Bliskim Wschodzie przekształca amerykańską kulturę polityczną. Badanie przeprowadzono online w dniach 20–21 sierpnia 2025 roku na próbie ponad dwóch tysięcy zarejestrowanych wyborców. Wyniki pokazały, że 60 procent przedstawicieli Pokolenia Z (w wieku od 18 do 24 lat) zadeklarowało poparcie dla Hamasu w konflikcie z Izraelem. Była to jedyna grupa wiekowa, która opowiedziała się w ten sposób, co pozostaje w ostrym kontraście do starszych Amerykanów, którzy nadal w przeważającej większości wspierają Izrael.

Więcej

Bractwo Muzułmańskie:
zagrożenie dla świata
Uzay Bulut

Prezydent Turcji Erdogan wykonuje charakterystyczny gest poparcia dla Bractwa Muzułmańskiego (Wikipedia) 

Szesnastego lipca senator USA Ted Cruz, przewodniczący senackiej podkomisji ds. Afryki i globalnej polityki zdrowotnej, przedstawił projekt ustawy o uznaniu Bractwa Muzułmańskiego za organizację terrorystyczną (Muslim Brotherhood Terrorist Designation Act of 2025). Ustawa ta zakłada nową, zmodernizowaną strategię formalnego uznania Bractwa Muzułmańskiego (MB) za organizację terrorystyczną.

Cruz oświadczył:

„Bractwo Muzułmańskie to organizacja terrorystyczna, która wspiera inne swoje odłamy będące organizacjami terrorystycznymi. Jednym z takich odłamów jest Hamas, który 7 października dokonał najkrwawszej masakry Żydów od czasów Holokaustu — mordując i porywając co najmniej 53 obywateli USA. Bractwo dąży do obalenia i zniszczenia Stanów Zjednoczonych oraz innych rządów nieislamistycznych na całym świecie, stanowiąc bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. 

Więcej
Blue line

Żałosna banda
wrogów Izraela
Brendan O'Neill

Huti rozpętali wojnę z Izraelem, a teraz wyją jak dzieci, bo Izrael oddał.

Gdybym przez ostatnie dwa lata wystrzeliwał rakiety w stronę Francji, to w którymś momencie spodziewałbym się mocnej w odpowiedzi. Nawet pogrążony w delirium francofobicznej nienawiści, wiedziałbym, że Francuzi prędzej czy później będą chcieli mnie zabić — i że będą mieli do tego pełne prawo. Dlaczego więc cały ten lament i teatralne mdlenie po tym, jak Izrael ściął głowę grupie terrorystycznej Huti? To przecież agresywna, antysemicka bojówka, która od dwóch lat terroryzuje państwo żydowskie bombami i dronami. Odpowiedź Izraela to nie „zbrodnia wojenna”, jak bredzi moralnie upośledzony tłum izraelofobów — to sprawiedliwość.

Więcej

Świat akademicki
stał się tubą islamistów
Jay Engelmayer


Akademicy po stronie terroru, a nie prawdy. Oto prawdziwe przestępstwo.

Dziś Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Ludobójstwa (International Association of Genocide Scholars – IAGS, @GenocideStudies) poważnie skompromitowało się. W akcie, który można określić jedynie mianem politycznego teatru, grupa tak zwanych „ekspertów ds. ludobójstwa” przegłosowała rezolucję uznającą wojnę Izraela z Hamasem w Strefie Gazy za ludobójstwo. Nie była to analiza. Nie był to osąd oparty na faktach. To była propagandowa deklaracja, przebrana za opinię akademicką.

Więcej
Blue line

Dlaczego irańska ideologia
zagraża Zachodowi?
Majid Rafizadeh

Ruhollah Musawi Chomeini założyciel i twórca ideologii Islamskiej Republiki Iranu. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Wysoki rangą irański urzędnik otwarcie zadeklarował, że Iran jest zdolny do uderzenia w każde miejsce w Europie, a nawet w miasta USA, twierdząc, że irańskie okręty mogą zostać rozmieszczone w odległości około 2000 kilometrów od wybrzeża Stanów Zjednoczonych – w zasięgu ataku na Waszyngton, Nowy Jork i inne amerykańskie miasta. Groźba Iranu nie jest hipotetyczna – to udokumentowana zdolność połączona z udokumentowaną gotowością do jej użycia. Podczas trwającej 12 dni wojny w czerwcu Iran wystrzelił setki pocisków balistycznych w kierunku Izraela – dziesiątki z nich przedarły się przez izraelskie systemy obronne, siejąc zniszczenie, uderzając zarówno w cele cywilne, jak i wojskowe.

Więcej

Wojna z izraelskimi politykami
przekroczyła granice absurdu
Joshua Hoffman


Nienawiść do izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu i jego koalicji stała się globalnym sportem — i przestańmy udawać, że chodzi tu naprawdę o politykę. To kwestia najstarszej nienawiści.
Benjamin Netanjahu był już różnie nazywany: mistrzem taktyki, upartym ideologiem, a nawet — przez pewnego niezbyt mądrego karykaturzysty z „The Guardian” — odpowiednikiem Władimira Putina.
To ostatnie porównanie jest niemal komiczne. Jeden polityk zdobył władzę przez cenzurę, więzienia polityczne i przemoc; drugi był wielokrotnie wybierany w demokratycznych wyborach w jednym z najbardziej politycznie zaangażowanych społeczeństw na świecie. Porównywanie ich to jak zestawianie arcymistrza szachowego z ulicznym zabijaką — obaj rywalizują, ale tylko jeden gra zgodnie z uczciwymi zasadami.

Więcej

Homo sapiens
idzie na wojnę
Andrzej Koraszewski


Lato się kończy, ruszyła flotylla ze stu państw ratować Gazę. Co ratować? No właśnie — ciekawe, którzy z uczestników tej wyprawy dobrze wiedzą, co robią, a którzy są lunatykami zamroczonymi przez media małe i duże? Jeśli pytasz, dlaczego tak wielu dało się nakłonić do poparcia jawnego nazizmu, spójrz w inną stronę. Brytyjski autor Winston Marshall wybrał się tego lata do Libanu. Jak pisze na łamach The Free Press, Hezbollah, podobnie osłabiony jak Hamas, nadal dysponuje tysiącami fanatycznych bojowników. Co jest istotą tego fanatyzmu? Gotowość oddania życia za wiarę i podziw dla Adolfa Hitlera.

Więcej

Terroryści Huti
najechali siedzibę ONZ
Jerusalem Post


Terroryści Huti dokonali w niedzielę najazdu na biura Organizacji Narodów Zjednoczonych w Sanie i zatrzymali co najmniej 11 członków personelu.


Rzeczniczka Światowego Programu Żywnościowego (WFP), Abeer Etefa, powiedziała agencji Associated Press, że siły bezpieczeństwa wtargnęły w niedzielę rano do biura agencji w stolicy Jemenu kontrolowanej przez Huti, dodając, że co najmniej jeden pracownik został zatrzymany w Sanie, a inni – według doniesień – w innych częściach kraju.

Więcej

Orgiastyczny taniec
pluszowych misiów
Andrzej Koraszewski


Podczas gdy czołowi politycy zachodniego świata wybierają się do USA, by tam uroczyście uznać władców „Palestyny” za niezaprzeczalnych przedstawicieli tego narodu, administracja prezydenta Trampa zapowiedziała, że tych przedstawicieli do Nowego Jorku nie wpuści. Zapowiada się sensacja w teatrze absurdu. Czego chcą postępowi politycy z Australii, Francji, Kanady, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii? Twierdzą, że chcą pokoju. Ciekawe, bo finansują kształcenie do nienawiści, ideologię faszyzmu i deklaracje ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej.

Więcej

Ciche ludobójstwa
muzułmanów
Paul Finlayson

Kiedy muzułmanie zabijają muzułmanów, oburzenie jest opcjonalne; kiedy robią to inni — staje się operą.

Spójrzmy bez mrugnięcia okiem w dwie równoczesne otchłanie, które świat woli ignorować: Jemen i Sudan. To nie są drobne zapalne punkty w zapomnianych krainach, lecz rozległe rzeźnie, w których muzułmańskie frakcje mordują innych muzułmanów z zapałem, który zawstydziłby samego Czyngis-chana.

Teologia przywoływana jest na każdym punkcie kontrolnym, przy każdym nalocie, przy każdej masowej mogile; każda ze stron stylizuje się na prawowitego sługę Boga. 

Więcej
Blue line

Pan Romek
ma pytanie
Andrzej Koraszewski

Jak donosi Al Dżazira, Katar negocjuje zawieszenie broni w Demokratycznej Republice Konga.

Pan Romek w prywatnych wiadomościach na Facebooku zadaje mi pytanie o to, co proponuję w kwestii palestyńskiej, skoro nie „rozwiązanie dwupaństwowe”? Profil pana Romka jest skromny — nie wiadomo, gdzie mieszka ani czym się zajmuje. Zastanawiam się, dlaczego zwraca się z tym dręczącym go pytaniem akurat do mnie, mieszkańca Dobrzynia nad Wisłą? Być może wyczytał gdzieś, że jestem emerytowanym dziennikarzem i nie domyślił się tego, że byłem dziennikarzem jeszcze wtedy, kiedy wierzono, że dziennikarze mają informować, a nie wymyślać rozwiązania konfliktów w odległych krajach.

Więcej

Śmierć lepsza
niż matura
Nan Jacques Zilberdik


Wysoka rangą przedstawicielka Autonomii Palestyńskiej, Laila Ghannam, wyraziła jedną z podstawowych wartości ideologii AP — że śmierć za Allaha, poprzez akty terroru wobec Izraelczyków, stanowi jedno z najwyższych osiągnięć w palestyńskim społeczeństwie — wyższe niż edukacja, wyższe niż samo życie.

Posługując się niepokojącą grą słów opartą na arabskim wyrazie shahada, który oznacza zarówno „świadectwo” (np. ukończenia szkoły), jak i „męczeństwo”, Ghannam — gubernatorka dystryktu Ramallah — pogratulowała rodzinom poległych „męczenników” tego, że ich dzieci osiągnęły „większą szahadę”, czyli śmierć za Allaha, zamiast świadectwa maturalnego:

Więcej
Blue line

Wiek Bezużytecznego
Aktywizmu
Lucy Tabrizi

Ilustracja wygenerowana przez AI.

Dziś wszyscy z czymś „solidaryzują się” – zwykle siedząc przy tym z telefonem w ręku. Jeszcze nigdy bycie „aktywistą” nie wymagało tak niewiele: wystarczy udostępnienie artykułu, flaga w zdjęciu profilowym, może kilka godzin spędzonych na marszu.

Protest kiedyś miał wagę, bo niósł ze sobą ryzyko. Sufrażystki przykuwały się do ogrodzeń, by wywalczyć prawo do głosu. Marsze na rzecz praw obywatelskich kończyły się pałkami, psami policyjnymi i armatkami wodnymi – wszystko po to, by położyć kres segregacji rasowej. To nie były moralne przedstawienia dla lajków. To były działania z jasno określonymi celami i planem. Dlatego odniosły sukces.

Więcej

Krucjata dziennikarzy
przeciwko Żydom
Bob Goldberg

Generowanie głodu przy pomocy AI.

Ogłoszenie przez ONZ klęski głodu w Gazie nie jest neutralną informacją, lecz najnowszą mutacją starego oszczerstwa — oskarżenia o mord rytualny — przebranej w szaty dziennikarstwa, uświęconej przez NGO i wykorzystanej jako broń w sądzie opinii publicznej.


Prawdopodobnie znasz już ten rytuał, odmawiany z liturgiczną precyzją. „Głód potwierdzony.” „Porażka ludzkości.” Ulubione przymiotniki ONZ pojawiają się jak w zegarku — jakby żałosna skarga była komunikatem prasowym. 

Więcej

Homo sapiens
i myślenie stadne
Andrzej Koraszewski 

Australijscy demonstranci podczas <em data-start=\

Racjonalizm naszego gatunku jest złudzeniem. W ubiegłym stuleciu dwukrotnie widzieliśmy obłęd polowań na czarownice na globalną skalę. Absurdalne obietnice wspaniałego jutra pociągnęły setki milionów do akceptacji gułagów i obozów zagłady. Chińska rewolucja kulturalna nie tylko zmieniała stada chińskich studentów w bestie, ale miała również wdzięcznych sympatyków na Zachodzie. Ludobójstwo w Sudanie i w Rwandzie miało niemal pełne poparcie społeczeństwa. Stulecia historii pokazują, że trzeci szympans nieustannie szuka okazji do wystąpienia w roli szlachetnego mordercy. W całej udokumentowanej historii widzieliśmy, jak grupowy konformizm nieodmiennie brał górę nad gotowością kwestionowania nawet najbardziej idiotycznych twierdzeń.

Więcej

Człowiek, który przeprasza
swojego kata
Paul Finlayson


Jak zachodnie uniwersytety, biurokraci i wielokulturowa lewica zamienili prawdę na uczucia, wolność na kruchość, a społeczeństwo obywatelskie na piaskownicę dla histerycznych dzieci. „Istotą tyranii nie jest żelazne prawo. Jest nią kapryśne prawo” – napisał Christopher Hitchens. I nigdzie ta ponura maksyma nie objawia się tak wyraźnie jak we współczesnej biurokratycznej farsie sprawiedliwości. 

Więcej

Czy Radosław Sikorski
jest bolszewikiem?
Andrzej Koraszewski


Minister Spraw Zagranicznych RP powiedział w moim imieniu w Hadze, że jego ministerstwo ogłasza sprzeciw wobec budowania mieszkań przez Żydów. Minister nie wyjaśnił, kto w tych mieszkaniach ma mieszkać, ani dlaczego budowanie mieszkań przez Żydów wywołuje jego gwałtowny sprzeciw. Portal „Do Rzeczy” cytuje słowa ministra przekazane na Twitterze/X:


"Izraelscy ministrowie deklarują, że chodzi o uniemożliwienie powstania państwa palestyńskiego. Skoro tak, to powstaje pytanie, co przewidują dla milionów Palestyńczyków, za których odpowiadają jako władza okupacyjna w Gazie i na Zachodnim Brzegu Jordanu."

Więcej

Dwa filmy
o wojnie w Gazie
Jerry A. Coyne


Kiedy kilka dni temu znalazłem o świcie w skrzynce mailowej wiadomość od starej i bliskiej przyjaciółki — która, przynajmniej jeśli o nią chodzi, prawdopodobnie nie uważa się już za moją przyjaciółkę. Do wiadomości załączyła fragment artykułu z brytyjskiego magazynu satyrycznego Private Eye, który czasem publikuje również materiały reporterskie, i uparcie twierdziła, że to pismo „ma wysoki poziom dziennikarstwa”. Cóż, jeśli kiedyś tak było, to już nie jest. Fragment, który mi przesłała, był nie tylko wyraźnie antyizraelski, ale też pełen kłamstw i niepopartych dowodami twierdzeń. Umieszczam go poniżej — z nadzieją, że da się przeczytać po kliknięciu na zdjęcie.
Powyższy artykuł całkowicie powiela propagandę Hamasu — począwszy od absurdalnego twierdzenia, że izraelska ofensywa spowodowała „ponad 60 tysięcy zgonów związanych z traumą” wśród palestyńskich cywilów, po „szacunkowe 70% ofiar to kobiety i dzieci, ofiary szeroko zakrojonych, nieukierunkowanych bombardowań”.

Więcej

Harry Potter
i zegar na Placu Palestyny
Andrzej Koraszewski 

Antysemiuckie ulotkiu naklejane przez aktywistów w domach towarowych Wielkiej Brytanii.

Było już „wszystkie oczy na Rafah”, by nie widzieć Sudanu, Nigerii, Iranu, Ukrainy. Są wszystkie oczy na Gazę, by nie widzieć Syrii, Jemenu, Bangladeszu, Afganistanu. Wszystkie oczy na Izrael, by nie mówić, z kim walczy. Papież Leon XIV modli się za Gazę, wzywa do zakończenia barbarzyńskiej wojny przeciw niewinnym. António Manuel de Oliveira Guterres żąda pokoju dziś, żeby nazizm nie został przypadkiem pokonany. W Teheranie, na Placu Palestyny, nadal wielki zegar odlicza dni istnienia Izraela. Nie udało się tego zegara zniszczyć, ale nawet gdyby to się udało, ideologia szyickiej Islamskiej Republiki Iranu i sunnickiego Bractwa Muzułmańskiego pozostałaby żywa.

Więcej

Tak, antysyjonizm
to antysemityzm
Brendan O'Neill

Zarah Sultana, była posłanka brytyjskiej Partii Pracy. (Zrzut z ekranu)

Czy krytykowanie Izraela jest antysemickie? Oczywiście, że nie. Żadne państwo na świecie nie powinno być chronione przed krytyką czy wręcz szyderstwami ze strony obywateli świata.

Ale czy jest antysemityzmem wściekać się na Izrael dzień w dzień? Myśleć wyłącznie o nim? Pozwolić, by to małe państwo zajmowało każdą twoją myśl? Nazywać je wyjątkowo barbarzyńskim, wręcz demonicznym, państwem pałającym krwiożerczą żądzą jak żadne inne? Marzyć o jego zniszczeniu? Tydzień w tydzień maszerować po ulicach, krzycząc o jego unicestwieniu? Nazywać jego obywateli ludobójczymi potworami i szaleńcami? Drwić z nich, odwołując się do eksterminacji ich przodków, nazywając ich „nazistami”? Tak skupić się na wymazaniu tego jednego państwa, że całe twoje polityczne „ja” zostaje zredukowane do tego chorego celu, i z dumą określasz siebie mianem „antysyjonisty”? 
Tak. Tak, to jest antysemityzm. Jeśli obsesyjnie skupiasz się na żydowskiej ojczyźnie, jeślinie nawidzisz żydowskiego patriotyzmu bardziej niż jakiegokolwiek innego, jeśli z radością skandujesz o śmierci żołnierzy żydowskiego państwa i fantazjujesz o jego brutalnym wymazaniu „od rzeki do morza” – to masz problem z Żydami. I musimy powiedzieć to głośno.

Więcej
Blue line

Twarz nowego
wspaniałego świata
Andrzej Koraszewski


Podejrzewam, że spotkanie Donalda Trumpa z Putinem tak zmieniło świat, jak zjazd trzech cesarzy,  w Skierniewicach we wrześniu 1884 roku. Wtedy dziennikarze zastanawiali się jak na historii świata odciśnie się to spotkanie i jak dzieci całego świata będą sobie radziły z nazwą Skierniewice. Gdyby ktoś pytał o czym cesarze rozmawiali w Skierniewicach, to uprzejmie donoszę, że o pokoju. Ustalili, że będą się nadal konsultować w kwestiach pokoju na europejskim kontynencie. Jałowe spekulacje, kto wygrał, a kto przegrał podczas spotkania Trump – Putin mamy za sobą, teraz czekamy na spotkanie Trump-Zełenski. Zanim opublikuję ten tekst będzie wiadomo, że nadal nic nie wiadomo i że perspektywa zakończenia wojny w Ukrainie jest równie odległa jak tydzień temu.

Więcej

Palestyńskie fantazje
Zachodu
Nils A. Haug

Prezydent Emmanuel Macron i prezydent Donald Trump w Białym Domu pochylają się nad losami świata, 24 lutego 2025 (Wikipedia)

Większość przywódców Zachodu wyraźnie odmawia wykazania się uczciwością, jeśli chodzi o kwestię palestyńską. Tylko liderzy całkowicie podporządkowani ekstremistycznym ideologiom mogliby uparcie forsować propozycję tak oderwaną od rzeczywistości i tak szkodliwą dla wielu ludzi – poczynając od rządzonych przez zbrodniarzy Palestyńczyków – że trudno to wręcz pojąć. Być może najlepiej zjawisko to opisuje pojęcie „błędu poznawczego”, który „prowadzi do interpretowania wszelkich nowych informacji jako potwierdzenia z góry przyjętych założeń”.
Powiązane z naiwnymi ideałami utopizmu – zwłaszcza wobec niebezpiecznie rosnącej liczby radykalnych muzułmanów w ich własnych krajach – jest schlebianie przez tych przywódców potencjalnym wyborcom w celu zapewnienia sobie reelekcji. W ten sposób nie tylko szkodzą własnemu społeczeństwu, kulturze i wartościom, ale też pędzą ku gwałtownej zagładzie cywilizacji zachodniej, na rzecz islamskiego kalifatu pod rządami szariatu. W Wielkiej Brytanii, na przykład, jak zauważył Stephen Pollard, „otwarta nienawiść do Żydów stała się normą”. Jakże upadli „mężowie stanu”.

Więcej

Pomylone troski
zagubionych elit
Andrzej Koraszewski 

Codzienna porcja nienawiści z \

Kilka osób zwróciło się do mnie z prośbą o publikację tekstu krótkiego nagrania, które zamieściłem na mojej stronie na Facebooku. Moje spojrzenie na dzisiejsze elity polityczne i kulturalne nie jest związane wyłącznie z Polską. Przeciwnie, nasz kraj zaledwie naśladuje trendy powszechne zarówno w krajach rozwiniętych, jak i w większości krajów mniej rozwiniętych. Najlepszy opis tego zjawiska elit politycznych, gospodarczych i kulturalnych, żyjących we własnym kraju jak na emigracji, przedstawił Joseph Conrad w jego powieści Nostromo, opublikowanej po raz pierwszy w 1904 roku.

Więcej

Powód, dla którego
ludzie nienawidzą Żydów
Joshua Hoffman


Zapytaj Żyda, dlaczego – jego zdaniem – ludzie nas nienawidzą, a usłyszysz różne odpowiedzi, każda ukształtowana przez czas i politykę.


Na skrajnej prawicy mówi się nam, że chodzi o „teorię zastąpienia” – fantazję, według której Żydzi potajemnie sprowadzają imigrantów, by „zastąpili” białych chrześcijan.


W retoryce islamistycznej jesteśmy znienawidzeni, bo rzekomo jesteśmy „niewiernymi”.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Faryzejska kultura
rzekomo współczujących
Andrzej Koraszewski

Obsesja
na punkcie Gazy
Hugh Fitzgerald

Lewicy czerep
rubaszny
Andrzej Koraszewski

Nowi Purytanie:
czyli kult bez Boga
Paul Finlayson

Uwagi o strategiach
przetrwania 
Andrzej Koraszewski

Gdzie są prawdziwi
faszyści?
Redakcja "Listów"

Nagroda dojechała
do Dobrzynia
Andrzej Koraszewski

Tłum w ogrodzie
Pauliny
A.K.

Próby świadectwa
raz jeszcze
Andrzej Koraszewski

Stąd
do wieczności
A.K. 

Pośladkowy poród
IV Rzeczpospolitej
Andrzej Koraszewski

Wyznanie
nieświętego Andrzeja
Andrzej Koraszewski

Natura jest przeżarta
rują i korupcją
Andrzej Koraszewski 

Wyprawa
po złote runo
Redaktor

List otwarty
do Adama Michnika
Andrzej Koraszewski

Blue line
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk