Prawda

Środa, 15 maja 2024 - 09:16

« Poprzedni Następny »


Duchowa służba zdrowia. Czyli oblicze Boga zatroskanego Miłosierdziem.


Lucjan Ferus 2021-04-18

<br /><span>\

"Gdy papież niesiony jest w uroczystej procesji na sedia gestatoria, t. j. na siedzeniu z drzewa pozłacanego pokrytem czerwonym aksamitem i obramowanem złotym galobem, dwaj tajni szambelani, idąc z boków, powiewają flabellami, już to dla wyrażenia dostojności Ojca chrześcijaństwa, już aby zwrócić jego uwagę pełnemi oczów piórami pawiemi, iż rostropnym być winien i na czyny swe baczyć, gdyż niezliczona liczba oczów ludu chrześcijańskiego wciąż nań patrzy" (abp A. J. Nowowiejski, Wykład Liturgji Kościoła katolickiego t. 2, s. 468).


Ostatnio z racji panującej pandemii koronawirusa, dość często mówi się w mediach, jak i w prywatnych rozmowach o naszej „kulejącej” służbie zdrowia, borykającej się od zawsze z brakiem pieniędzy i dobrego zarządzania. Nie mam zamiaru tym tekstem przyłączać się do licznych i często uzasadnionych krytyk, tej potrzebnej chorym instytucji, mimo, że z racji wieku daleko mi do okazu zdrowia. Biorąc bowiem pod uwagę moje nietypowe zainteresowania, chciałbym przy okazji niedawnego święta, poruszyć problem zasugerowany w tytule tekstu, nazwany przeze mnie „Duchową służbą zdrowia”. Dlaczego akurat tak?

Jest to nawiązanie do „medycznej” analogii przedstawionej w Ewangeliach, oddającej pewien religijny i zakłamany stan rzeczy: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, co się źle mają. /../ Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (BT, Mt 9,12 i Mk 2,17). Dla ścisłości dodam, iż jest to odpowiedź Jezusa na pytanie faryzeuszy: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” (Mt 9,11). Nie wdając się w ówczesne spory religijno-obyczajowe, chciałbym tylko rozważyć czy ta „medyczna” analogia do Boga-lekarza ma logiczne uzasadnienie, czy jest zakłamana, jak wiele innych religijnych „prawd”?

 

Po co chorzy ludzie udają się do lekarzy? Oczywiście po to, aby ich wyleczyli z choroby. I co do tego jest pełna zgoda: nie potrzebują lekarza zdrowi lecz chorzy (czyli ci, co się źle mają). Liczą więc oni na fachowość lekarza: na chęć wyleczenia nas, jego umiejętność rozpoznania choroby i właściwy dobór środków (np. lekarstw, zabiegów itp.), które pozwolą wyleczyć chorego. Jednak z dalszej części wypowiedzi Jezusa wynika, że owa domniemana „choroba”, to grzechy ludzi a jego zadaniem jest „wyleczyć” ich z tej ciężkiej przypadłości. Czy naprawdę ta „lekarska” analogia ma uzasadnienie w odniesieniu do Boga i religii?

 

A co, gdyby się miało okazać, że tę naszą „wrodzoną chorobę” (czyli grzeszną naturę ludzką) spowodował dawno temu Ojciec tego „lekarza”, by jego Syn miał kogo leczyć? Czy to nie zmienia diametralnie tego stanu rzeczy i naszego stosunku do owego „lekarza-Boga”? Otóż mówiąc wprost, ów cytat z Biblii sugeruje, że religia zaspokaja naturalne potrzeby ludzi (w tym przypadku chodzi o „leczenie z grzechów”). Ale to nieprawda, gdyż religie kreują nasze rzekome „choroby”, po to, by potem je „leczyć”. Wygląda to bowiem mniej więcej tak, jak opisał to Daniel Dennett w książce Odczarowanie. Religia jako zjawisko naturalne:

„Wielu z nas sądzi, że najważniejszą rolą religii jest wspieranie moralności przez dostarczanie ludziom najmocniejszego powodu do tego, by czynili dobro: obietnicy wiecznej nagrody w niebie oraz (zależnie od gustu) groźby wiecznej kary w piekle, jeśli nie będą go czynić. Zgodnie z tym założeniem uważa się, że bez boskiego kija i marchewki ludzie wylegiwaliby się lub folgowali swoim prymitywnym zachciankom, łamaliby obietnice, zdradzali współmałżonków, zaniedbywali obowiązki itd.”.

Jednak powyższe założenie, należy do łagodniejszych aspektów tego kłamstwa. Bowiem

religia nie tyko wmówiła człowiekowi chorobę (grzech pierworodny), ale też zaordynowała na nią swoje „lekarstwa” (rytuały, liturgię i obrzędy, odprawianie mszy „świętych”, częste odwiedziny świątyń, spowiedź, pokutę, komunię, uroczyste nabożeństwa, oddawanie czci obrazom, figurom, rzeźbom itd. itp.). I poleciła swoich zaufanych „lekarzy” – kapłanów specjalnie szkolonych do tej „(nie)odpowiedzialnej” funkcji. Zorganizowała też własną „służbę zdrowia duchowego”, czyli zinstytucjonalizowane Kościoły, zarządzane przez sztab  wyselekcjonowanych („powołanych”) ludzi – hierarchów z „Ojcem Świętym” na czele.

 

W jakim celu zatem została wymyślona analogia, w której to Bóg jest przyrównany do lekarza? Czy może być coś bardziej różnego jeśli chodzi o ich możliwości sprawcze? Na przykład: lekarz (nawet niech będzie światowej klasy specjalistą), jest tylko człowiekiem, który nie jest nieomylny i może popełniać błędy. Jest on także zależny od aktualnych możliwości technicznych medycyny, jak i stanu wiedzy medycznej. Nie może uczynić nic, co wykraczałoby poza te ograniczenia, wynikające niejako z istniejącej rzeczywistości. Np. nie może dokonać cudu i wyleczyć chorego dotykiem rąk i słowami: „Wstań, jesteś już zdrowy!”

 

Bóg natomiast (wg religii) może absolutnie wszystko (choć wg niektórych „autorytetów teologicznych” też jest ograniczony w wielu aspektach swej „wszechmocy”). Skoro cały Wszechświat stworzył słowami: „Niechaj się stanie!”, to jakim dla niego byłoby problemem wyleczyć kogokolwiek z czegokolwiek? Mało tego; będąc wszechmocny i wszechwiedzący, nie musi on nikogo leczyć (w ludzkim rozumieniu tego słowa), skoro może spowodować, że jego stworzenia na nic nigdy nie zachorują, ani nawet źle się poczują? Lekarz zaś stawiany jest w obliczu sytuacji, która już się wydarzyła i na którą on nie miał żadnego wpływu.

 

Natomiast Bóg, znając całą przyszłość swego dzieła, wie już nieskończenie wcześniej co i kiedy się w nim wydarzy, z jakich przyczyn i jakie będą tego konsekwencje w przyszłości. Ma więc zawsze pod dostatkiem czasu (który nb. może w każdej chwili zatrzymać lub cofnąć) by zapobiec niechcianemu wydarzeniu. Jak zatem można porównywać go z lekarzem, który „nie dorasta mu do pięt”, jeśli chodzi o możliwości sprawcze!? Z powyższych argumentów wyraźnie wynika, iż celem tej biblijnej analogii o Bogu-lekarzu jest takie ukierunkowanie ludzkiej wyobraźni, by rozumiano ten problem w zakłamany sposób. Z pominięciem wielu logicznych konsekwencji, jakie do niego wnoszą Boże atrybuty (i to nawet nie wszystkie).

 

Działania lekarza-człowieka siłą rzeczy muszą ograniczać się do zastanej rzeczywistości, w której istnieje i egzystuje. Bóg zaś nie dostosowuje się do rzeczywistości lecz ją kreuje, mając nad nią absolutną władzę. Ta zakłamana analogia ma przekonać wiernych, że Bóg zachowuje się podobnie jak człowiek, będący na jego miejscu. Nie można więc go obwiniać o ten ogrom zła, cierpienia i niezawinionych krzywd, jakich doświadczają jego stworzenia w tym rzekomo „najlepszym ze światów”. Inaczej tego nie można zrozumieć, bo chyba mało prawdopodobne jest, by autor tej analogii nie był świadomy czym różnią się możliwości Boga od ludzkich. Jak zatem wygląda (wg religii) ten ogólnoludzki „stan chorobowy”, tych co się „źle mają”, do wyleczenia którego aż potrzeba lekarza-Boga?     

„Człowiek zwiedziony przez szatana, pogrzebał w swoim sercu zaufanie do Boga, nadużył danej mu wolności i sprzeciwił się bożemu przykazaniu. W tym objawił się pierwszy ludzki grzech. Odtąd prawdziwa powódź grzechu zalewa świat: Kain zabił Abla; grzech stał się zgubą ludzkości” (Katechizm Kościoła katolickiego).


„W ciągu bowiem całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana” (Sobór Wat. II Geudium et spes).

Jest to (wg religii) ogólny stan „chorej duchowości” ludzkiej, którego rzekomą przyczyną był „upadek pierwszych ludzi w raju” i wynikły z tego „grzech pierworodny człowieka”, który poprzez prokreację przenosi się na wszystkie następne pokolenia ludzi. A czym jest grzech?

„Grzechem nazywamy: świadome i dobrowolne przekroczenie Bożych przykazań; odwrócenie się od Pana Boga; osłabienie lub zerwanie przyjaźni z Bogiem i bliźnimi.

Wyróżniamy dwa rodzaje grzechów: śmiertelne i powszednie. Grzech śmiertelny to całkowicie świadome i dobrowolne przekroczenie przykazań w poważnej sprawie. Skutkiem takiego grzechu jest całkowite zerwanie przyjaźni z Bogiem i utrata łaski uświęcającej. Aby wrócić do kochającego Ojca, trzeba przystąpić do sakramentu pokuty. Grzech powszedni – uczyniony w mniej ważnej sprawie – osłabia naszą przyjaźń z Bogiem, ale nie powoduje utraty łaski uświęcającej” (Katechizm jw.).

Wielkim fałszem tej argumentacji (m.in.) są słowa o „całkowicie świadomym i dobrowolnym przekroczeniu przykazań”. O ile z tą naszą „świadomością” różnie bywa, to trudno mówić o „dobrowolności” w przypadku, gdy każdy człowiek rodzi się z „grzeszną naturą, skłonną do czynienia zła i nieprawości”. Wiadome jest, że „natura ciągnie wilka do lasu”, jak twierdzi znane przysłowie. Jaki więc ludzie mają wybór w tej kwestii, jeśli nie bierne poddanie się instynktownym potrzebom ich umysłów, jak i ciała? Jeśli Bóg nie chce, by ludzie grzeszyli, nie powinien wywodzić naszego gatunku z protoplastów skażonych grzeszną naturą, prawda?

 

A poza tym, gdyby ta na poły apokaliptyczna wizja roztaczana przez religie miała być prawdą, to los ludzkości byłby nie do pozazdroszczenia, a nawet pożałowania godny! Na nasze szczęście, to wszystko jest fikcją i Wielką Mistyfikacją, wykreowaną przez cwanych kapłanów wszechczasów, nazywających siebie „pomocnikami” Boga, „sługami Bożymi”, a nawet „sługami sług Bożych”, co jest szczytem hipokryzji, gdyż tak nazwali się papieże. Uznając zapewne, że nadając sobie taki tytuł, nikt się nie zorientuje, iż dzierżą oni najwyższą władzę w tej parareligijnej i stricte politycznej instytucji, jaką jest instytucja papiestwa.

 

Prawda w tej kwestii (i to bynajmniej nie religioznawcza, lecz religijna, a dokładniej mówiąc: chrześcijańska),  jest bowiem zgoła inna i może dlatego pomijana w katolickim nauczaniu. Jak bardzo owa religijna analogia przyrównująca Boga do lekarza jest niewłaściwa (a prawdę mówiąc zakłamana, skoro Biblia jest natchniona przez Ducha Świętego, to jej autorzy musieli być świadomi jej niewłaściwości, bo on by ich nie okłamał przecież!), niech świadczą słowa z NT dotyczące Jezusa Chrystusa: „On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na nas” (1P 1,20).

 

Cóż takiego ważnego one mówią? Otóż to, że zanim Bóg stworzył świat i wszystko na nim, zanim stworzył pierwszych ludzi i umieścił ich w rajskim ogrodzie, zanim ci ludzie zgrzeszyli sprzeciwiając się mu i zjadając zakazany owoc, co ponoć doprowadziło do ich upadku, który w konsekwencji Bożej kary przerodził się w tzw. grzech pierworodny człowieka – na długo przed tym wszystkim, Syn Boży już został przez Boga przewidziany na Odkupiciela i Zbawiciela ludzkości! Jak to należy rozumieć? Czy nie tak, że Bóg nie tylko wiedział, że ludzie zgrzeszą, ale sam to wszystko tak zaplanował, by ludzie musieli „zgrzeszyć”!?

 

Czego zresztą ta religia wcale się nie wypiera, przedstawiając w orędziu wielkanocnym w taki sposób: „O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!”. Mówiąc wprost: ludzie musieli w raju zgrzeszyć, a Bóg „musiał” ich ukarać wygnaniem na ziemię, by tam rozmnażali się z grzeszną naturą skłonną do czynienia zła i nieprawości, aby ów grzech (nazywany potem pierworodnym), zawładnął niepodzielnie całą ludzkością. Bo jak to ujął Cesare Vanini: „Jeśli istnieje grzech, widać że Bóg tak chce!” (jest przecież wszechwiedzący i wszechmogący).

 

Zatem nie mogło być tak, jak próbują nam wmówić religie, że za istnienie zła i śmierci w dziele bożym winny jest człowiek, natomiast Bóg robi wszystko co może, by pomóc mu uporać się z tymi odwiecznymi problemami egzystencjalnymi (biorąc pod uwagę atrybuty Boga, musi być to ewidentnym kłamstwem). Jeśliby wierzyć Biblii, byłoby akurat odwrotnie: Bóg specjalnie stworzył ułomne, grzeszne i śmiertelne stworzenia – ludzi, aby potrzebny był im Zbawiciel, który mógłby ich wyzwolić od wrodzonego lęku przed śmiercią. Mówiąc wprost: stwarzając grzesznego i śmiertelnego człowieka (i wmawiając mu winę za ten stan rzeczy), Bóg – Ojciec „załatwił” swemu Synowi „posadę” Boga Odkupiciela i Zbawiciela grzesznej ludzkości. Czy to już wszystko w tej kwestii co mam do powiedzenia?

 

Otóż nie! Jest jeszcze pewne „uzupełnienie” owych „prawd” religijnych, orzeczenia Soboru Watykańskiego I, a oto niektóre z nich: „Bóg współdziała w każdej czynności stworzeń”. „Bóg współdziała w każdym fizycznym grzechu”. „Bez dopuszczenia zła moralnego – czyli grzechu – na świecie, nie ujawniłby się ten przymiot Boży, któremu na imię Miłosierdzie /../ dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga przebaczającego”. Konkluzja?: „Zło moralne w ostatecznym wyniku służy również celowi wyższemu: chwale bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczanie, wtórnie zaś w sprawiedliwości przez karę”.

 

Pięknie jest to wyłożone przez uczonych teologów Kościoła rzymsko-katolickiego, prawda? Jak należy to rozumieć? Otóż gdyby ludzkość nie była grzeszna ze swej natury, ludzie nie grzeszyliby, Bóg nie miałby powodów do okazywania im swego miłosierdzia i przebaczania win, a co za tym idzie ucierpiałaby też jego chwała, która się uzewnętrznia przede wszystkim w bożym miłosierdziu przez przebaczanie,.. no i karaniu oczywiście, jakże by inaczej! Zatem człowiek musiał „upaść” i stać się grzeszny z natury po to, by chwała boża mogła jaśnieć pełnym blaskiem. Czy można mu się dziwić, że stworzył sobie taki rodzaj istot, które będą najbardziej odpowiadały jego potrzebom? Czy można mieć o to pretensje do Boga? A skądże!

                                                           ------ // ------

Tak się przypadkiem złożyło, iż piszę ten tekst w Niedzielę Miłosierdzia Bożego (11.04.), które to święto zostało ogłoszone w dniu kanonizacji św. Faustyny w 2000 r. W tym roku przypada 90 rocznica pierwszych objawień (jak czytam z notatki w jednej z gazet). Media telewizyjne też zamieszczały sporo wiadomości o tym szczególnym dniu dla wiernych tej religii i Kościoła. Słyszałem m.in. takie wypowiedzi, jak np. „Miłosierdzie Boże jest nadzieją na zbawienie”, była też mowa o „..prawdziwym obliczu Boga zatroskanego o szczęście i zbawienie każdego człowieka” itp. Choć prawdę mówiąc, nie wsłuchiwałem się w te wieści, bo wiem dobrze, iż należą one do wielkiej rodziny religijnych fikcji uznawanych za Prawdę.

 

Wystarczy jednak przeanalizować choćby te podstawowe „prawdy” religijne rozumem wspomaganym logiką i wyobraźnią (zamiast w nie wierzyć ślepo, bez najmniejszych wątpliwości), aby się przekonać, iż są one przepełnione sprzecznościami wzajemnie się wykluczającymi i będącymi przez to niewiarygodnymi dla osób myślących. Jak choćby to „osławione boże miłosierdzie”, które dla wszechmogącego Boga powinno być powodem do wstydu, a nie do chwały! Tak, tak! Ci wszyscy, którzy przyczynili się do nadania Bogu tego atrybutu, i którzy przed całym światem chwalą go za tę (ich zdaniem) wspaniałą cechę, „dali plamę” jako przedstawiciele gatunku homo sapiens czyli człowiek myślący.

 

Otóż miłosierdzie (polegające na umiejętności wybaczania lub przebaczaniu win bliźnim), jest cenną zaletą u ludzi, głównie z racji na naszą ułomną naturę. Jednak w przypadku Boga, który może wszystko – posiadanie tego atrybutu (i szczycenie się nim!) jest sprzeczne z jego wszechmocą! Dlaczego? Otóż dlatego, że wszechmocny Bóg ma możliwość stworzyć istoty na tyle doskonałe, że ich zachowanie zawsze będzie zgodne z jego oczekiwaniami (jeśli takie ma naprawdę!). W związku z czym, nigdy nie powinna wystąpić taka sytuacja, by musiał im okazywać swoje miłosierdzie i przebaczać im wspaniałomyślnie winy i grzechy.

 

A jeśli jednak ona istnieje, to znaczy, że albo Bóg nie jest wszechmocny, albo (co jeszcze gorsze!), że ma bardzo paskudny charakter, gdyż woli mieć podległych sobie niewolników, trzęsących się ze strachu przed śmiercią, korzących się przed nim i żebrzących o łaskę i zbawienie – zamiast doskonałych istot, samemu stanowiących o swym losie i całkowicie wolnych od jego wymuszonej podstępem „opieki”. Która wygląda tak, jakby Bóg chciał zawlec ludzi do nieba przemocą i groźbami, dając alternatywę wiecznych mąk piekielnych, a nie jako wspaniałą nagrodę za życie bezgrzeszne. Na miejscu tegoż Boga wstydziłbym się za takich bezmyślnych „przewodników duchowych” jak i nazbyt łatwowiernych wyznawców!

 

Kwiecień 2021 r.                               ------ KONIEC------            

    


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 908 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Odłożone w czasie zbawienie (II)   Ferus   2023-04-02
Irracjonalne „objawienia boże”   Ferus   2021-03-07
Odłożone w czasie zbawienie (III)   Ferus   2023-04-09
Niezastąpieni szafarze łask bożych   Ferus   2016-06-26
Fałszywi prorocy, Część III.   Ferus   2017-11-12
Tajemnica zawodowa duchownych   Ferus   2019-06-02
Credo sceptyka. Część V.   Ferus   2023-05-21
Fikcja uznawana za Prawdę (V)   Ferus   2020-04-11
Moja racjonalna wiara (II)   Ferus   2024-01-07
Refleksje sprzed lat: Na skrzydłach Nauki i Wiary II.   Ferus   2018-07-29
Doradztwo religijne i religioznawcze XVIII   Ferus   2015-07-19
Rozum i Wiara. Część V   Ferus   2016-01-10
Krzywdy wyrządzone ludzkości przez naukę   Ferus   2019-04-01
Niewierny Tomasz i krzew gorejący   Ferus   2017-01-01
Refleksje sprzed lat   Ferus   2016-10-16
Człowiek w labiryncie iluzji. Część VI.   Ferus   2018-04-15
Ojcowie (nie)ŚwięciCzęść II   Ferus   2015-08-09
Niepotrzebna ziemska sprawiedliwość   Ferus   2022-04-24
Alternatywny Genesis: Boski reality show.Czyli kwestia duchowości/duszy widziana z „nieco” innej perspektywy.   Ferus   2024-04-28
Kompleksy uświęcone   Ferus   2016-02-07
Autor urojony i jego frustracje   Ferus   2017-04-02
Rozum i Wiara (XVIII)   Ferus   2021-08-15
Jasełkowo-teologiczne refleksje dziadka „Maryi panienki”.   Ferus   2018-12-23
Rozum i Wiara. Część X   Ferus   2016-04-10
Rozum i Wiara. Część  XVII   Ferus   2017-01-22
Niewiarygodna idea bogów/Boga II.   Ferus   2023-12-03
Intrygujące pytanie papieża Franciszka   Ferus   2018-12-30
Człowiek w labiryncie iluzji   Ferus   2018-03-11
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (III)   Ferus   2021-02-07
Azyl ignorancji. Część VII.   Ferus   2017-02-19
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Wolna wola - klucz do piekielnych bram   Ferus   2017-02-05
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Trzy stulecia bałwochwalstwa   Ferus   2017-09-03
Credo ateisty (VII)   Ferus   2023-02-05
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Credo sceptyka. Część X.   Ferus   2023-06-25
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Cena świętego spokoju.Czyli religijny raj dla oportunistów albo też azyl ignorancji (wg Spinozy).   Ferus   2024-03-10
Niebo naprawdę istnieje? To i piekło też?   Ferus   2018-01-28
Dewocja to pobożność? Czyli wizyta u starszej pobożnej pani.   Ferus   2019-11-10
Potęga mitów: 10 plag egipskich.   Ferus   2016-01-17
Szamani: antenaci współczesnych kapłanów.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (II)   Ferus   2022-08-07
Tłumaczenie rzeczywistości na religijną modłę   Ferus   2016-09-04
Szamani: antenaci współczesnych kapłanówI.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (III)   Ferus   2022-08-14
Zbłąkane dzieci Matki Natury   Ferus   2022-09-25
Doradztwo religijne i religioznawcze XX   Ferus   2015-10-04
Geneza i paradoksy teizmu (III)   Ferus   2024-04-07
Mój dojrzały ateizm Część III   Ferus   2014-11-23
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Relikty religijnego myślenia, Część II.   Ferus   2017-10-01
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Rozum i Wiara. Część VIII   Ferus   2016-03-13
Mój dojrzały ateizm. Część XIII   Ferus   2015-03-07
Bogowie popkultury.Czyli jakimi religijnymi stereotypami „karmi” nas telewizja.   Ferus   2021-09-05
Baśnie wywołujące waśnie   Ferus   2015-11-29
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Najlepszy ze światów – Ziemia? Czyli najlepsza z możliwych marności nad marnościami.   Ferus   2023-08-06
Pasterze i ich bezwolne owce, czyli paradoksy „duchowego pasterzowania”   Ferus   2021-06-13
Credo ateisty (VIII)   Ferus   2023-02-12
Azyl ignorancji, Część II   Ferus   2016-11-06
Potęga mitów: Odkupienie i Zbawienie   Ferus   2016-02-28
DCLXVI Krucjata   Ferus   2014-12-20
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VII)   Ferus   2020-02-16
Atak ateizmu na ludzki rozum? II.   Ferus   2021-10-17
Idea kontra rzeczywistość   Ferus   2015-10-25
Rozmyślając nad sensem życia (II).   Ferus   2019-04-14
Kiedy prowadzą nas ślepi przewodnicy (II)   Ferus   2023-07-30
Człowiek musi w coś wierzyć. Raskolnicy, Swedenborg.   Ferus   2018-11-04
Potęga mitów: Ziemia Obiecana   Ferus   2016-02-14
Grzechy religii: hipokryzja   Ferus   2015-08-30
Refleksje sprzed lat: „Fikcyjna walka dobra ze złem” i inne   Ferus   2021-10-31
Fałszywi prorocy. Podsumowanie.   Ferus   2018-01-14
Hejże dzieci (boże), hejże ha   Ferus   2016-07-03
Credo sceptyka. Część VII.   Ferus   2023-06-04
Kobieta czyli zło konieczne?   Ferus   2022-06-19
Pytania do Boga   Ferus   2022-03-20
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (V)   Ferus   2019-10-06
Doradztwo religijne i religioznawcze IX   Ferus   2015-04-05
Poświąteczna refleksja: wymuszanie poczucia winy   Ferus   2017-04-23
Tęsknota za bezpiecznym miejscem. Czyli Królestwo Niebieskie na Ziemi.   Ferus   2018-02-11
Potwór stworzony ludzką wyobraźnią   Ferus   2022-06-26
Niespójne koncepcje Boga, Część II   Ferus   2017-09-17
Refleksje po lekturze „Ateisty”   Ferus   2019-01-13
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Człowiek musi w coś wierzyć. Manicheizm.   Ferus   2018-05-13
Fałszywi prorocy, Część VI.   Ferus   2017-12-10
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów (III)   Ferus   2020-12-20
Mój dojrzały ateizm. Część VI   Ferus   2014-12-27
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Adwokat diabła. Czyli religijne racje zastępujące prawdę.   Ferus   2018-12-09
Credo ateisty (II)   Ferus   2023-01-01
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Fałszywi prorocy. Część V   Ferus   2017-12-03
Refleksje sprzed lat: „Głęboka wiara” i inne.   Ferus   2020-09-20
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów   Ferus   2020-11-29
Mój dojrzały ateizm. Część XI   Ferus   2015-02-21
Dziecko, grzech i kochający Ojciec w niebie   Ferus   2018-08-05
Czyżby bunt aniołów stróżów?   Ferus   2017-08-27
Rozmyślając nad sensem życia   Ferus   2019-04-07

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk