Prawda

Sobota, 18 maja 2024 - 23:32

« Poprzedni Następny »


Beczka dziegciu i łyżka miodu


Lucjan Ferus 2020-09-27


Motto: „Dobro nigdy nie powołuje się na zło jako na swoją rację, lecz zło zawsze podaje za swą rację jakieś dobro” (Stanisław Lem).

Od razu wyjaśnię, iż to nie jest pomyłka, choć w popularnym kiedyś porzekadle jest mowa o beczce miodu i łyżce dziegciu. Niedawno zastanawiałem się do czego można by porównać religie, aby owa analogia dobrze oddawała ich istotę. Przypomniało mi się wtedy przysłowie o beczce miodu i łyżce dziegciu psującej jej zawartość. Tak, to jest obrazowe porównanie, chociaż dla każdego, kto choć trochę zna krwawą, pełną przemocy i hipokryzji historię religii będzie oczywiste, że aby ono oddawało istotę rzeczy należy odwrócić te proporcje.


Dopiero tytuł „Beczka dziegciu i łyżka miodu” oddaje właściwą analogię tego, co w religiach można utożsamiać z „dziegciem” (mazidło, smoła drzewna o nieprzyjemnym, intensywnym zapachu) i tego co z „miodem” (bardzo słodki, naturalny produkt pszczeli). Co wiec można by uznać za odpowiednik „dziegciu” psującego smak „miodu”? Wszystkie zakłamania i sprzeczności w doktrynach religijnych, które „psują smak” (czyli wiarygodność) religijnych prawd i dogmatów. Także zakłamaną działalność „sług bożych”, która zawsze sprowadza religie na manowce rytuałów i obrzędów, zamiast wewnętrznego przeżywania wiary.

 

Co natomiast byłoby odpowiednikiem owej „łyżki miodu”? Otóż to, co w religii jest dla jej wiernych najważniejsze: obietnica zmartwychwstania na końcu dziejów ludzkości i obietnica zbawienia ludzkich dusz, po pomyślnym zweryfikowaniu przez Sąd Ostateczny. To właśnie jest ideowa „marchewka” dla lojalnych wyznawców tej religii i tego Boga, mająca wynagrodzić ów ideowy „kij”, czyli wieczne męki w piekle dla grzeszników.

 

Zatem (o czym nie raz już pisałem), najbardziej w religiach irytuje mnie hipokryzja, której tak wiele nagromadziło się podczas ich historii, że nawet trudno to sobie wyobrazić. Aby nie być gołosłownym, przedstawię przykłady takiego zakłamania, jakie związane jest w różny sposób z naszą „świętą” religią (katolicką). Zacznę od aktualnych wydarzeń z rodzimego (religijno-kulturowego) „podwórka”, które niedawno miały miejsce w naszym kraju. Chodzi mi o włączenie się naszego Episkopatu do działań skierowanych przeciwko ruchowi LGBT.

 

Myślę, iż w sytuacji nasilającego się konfliktu z tą „ideologią” (jak długo można słuchać bredni o „pedofilskiej tęczy”, o „skazie in vitro”, czy podobnych bzdur?), najmądrzejszą rzecz jaką powinni uczynić duszpasterze, to wytłumaczyć społeczeństwu, że symbolika tęczy powinna przede wszystkim kojarzyć się wiernym z Bogiem i z jego przymierzem zawartym z ludźmi po potopie, o czym mówi ów fragment Biblii: „Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. /../ „To jest znak przymierza, które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami, jakie są na ziemi” (Rdz 9,13-17).

 

Zatem wg naszej religii, tęcza to symbol przymierza między Bogiem, a ludźmi. Czy nie może być też symbolem przymierza między ludźmi o różnej orientacji seksualnej? A jeśli już o tym mowa: czy preferencje seksualne osób określanych tym skrótem, nie są przypadkiem (wg religii) dane im od Boga? Przecież to nie jest ich wina, że tacy właśnie się urodzili, prawda? Człowiek nie może sobie wybrać ani charakteru, ani tym bardziej rodzaju seksualności. Czyżby wiernym nie był znany ten fragment Pisma Świętego?: „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakże by coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał?” ( Mdr 11,24,25).

   

Retoryczne pytanie, nad którym warto się zastanowić. Czy nie tego właśnie m.in. powinni nauczać wiernych duszpasterze, zamiast podjudzać ich przeciwko sobie? Wygląda jednak na to, że hierarchowie (szczególnie biskupi) od dawna są politykami w sutannach, zaciekle rywalizującymi o władzę i przywileje z politykami. A wierni jakby poszli w ich ślady, gdyż religijne zachowania ograniczają się dla nich do uczestnictwa w licznych obrzędach i bezmyślnym odprawianiu rytuałów. Na moralność/etykę to się nie przenosi, niestety.

 

Niedawno z doniesień medialnych można było wywnioskować, że jakiś odłam naszej patriotycznie i bogobojnie wychowanej młodzieży postanowił aktywnie włączyć się do obrony naszej tożsamości narodowej (odpowiadając na apel Episkopatu) przed „zalewem” ideologii LGBT, i zainicjować formację o nazwie „Żołnierze Chrystusa”. Otóż dobrze byłoby aby ci młodzi ludzie, pełni „świętego zapału” do czynienia świata lepszym, wpierw dokładnie i ze zrozumieniem przeczytali Ewangelie.

 

Bo wydaje mi się, że jest im całkowicie obca ta lektura, gdyby bowiem było inaczej, nie podejmowaliby takich absurdalnych działań. Dlaczego tak uważam? Otóż dlatego, że nauki i zachowanie ewangelicznego Jezusa są tak odległe od tego, co reprezentuje sobą tego rodzaju formacja „pseudo-religijna”, jak np. Bóg od Szatana, czy Chrystus od Antychrysta lub Dobro od Zła. Są to po prostu przeciwieństwa ideowe. Czego zatem nauczał Jezus w Ewangeliach? Czy może nauczał sposobów walczenia ze złem? Otóż nie! Nauczał natomiast m.in. tego:

„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. /../ Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. /../ Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! /../ Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 7-12, 39, 44). „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski” (Mt 6, 14). 

Jak się mają te nauki (i wiele innych w podobnym tonie) do powszechnie rozumianej  działalności żołnierskiej, polegającej głównie na używaniu przemocy, której konsekwencją jest nierzadko przelewanie krwi „niewiernych”, czyli ludzi inaczej myślących i wierzących? Abstrahując już od paradoksalnego założenia, iż Bogu wszechmogącemu (który nb. cały Wszechświat stworzył słowami: „Niechaj się stanie!”), potrzebna jest pomoc ze strony jego ułomnych stworzeń w postaci jakichś „żołnierzy”, czy też jakiejś „armii” złożonej z ludzi!? Czyżby duszpasterze nie cytowali im Pisma: „Oto Ja jestem Pan, Bóg wszelkiego ciała; czy jest może dla Mnie coś niemożliwego? (Jr 32,27). No, właśnie!

 

Powiedzmy więc to wyraźnie: w kontekście Boga wszechmogącego, wszechwiedzącego i wszechobecnego w swym dziele (każdy teolog potwierdzi, że taki właśnie jest nasz Bóg), jakiekolwiek działania ludzi czynione w jego imieniu i mające mu ponoć „pomagać” w jego planach opatrznościowych, są całkowicie bezzasadne, a wręcz żenująco naiwne. Sprawdźmy zatem czy ów Kościół, który go rzekomo „reprezentuje” na Ziemi, jest wart tego, by ludzie łatwowierni „służyli” mu bez zastanowienia i wiedzy o jego przeszłości. Może dobrze byłoby wiedzieć czym w istocie jest ta organizacja „prowadzona” ponoć przez Ducha Świętego?

                                                           ------ // ------    

 

Już św.Augustyna był pomysłodawcą tzw. „wojny sprawiedliwej”: ci, którzy zabijają bliźnich w imię Boga, są moralnie usprawiedliwieni bowiem działają w wyższej sprawie, powodowani miłością, więc są po stronie Dobra. Natomiast ci, którzy są po stronie przeciwnej, nie mają racji, gdyż są powodowani nienawiścią i co za tym idzie stoją po stronie przeciwników Boga, czyli reprezentują Zło. A potem było już tylko gorzej: wielki religijny myśliciel, św.Tomasz z Akwinu, „logicznie i racjonalnie” uzasadnił konieczność stosowania przemocy i zabijania heretyków, a konkretnie palenia ich na stosach. I tak to rozumowanie podsumował:

„Oczywiste, iż karanie heretyków śmiercią jest słuszne i zbawienne. W świetle płonącego stosu tym jaśniej ukazuje się Prawda, a gorejący heretyk mając nadal drogę do zbawienia otwartą, samym sobą zaświadcza, że ci, którzy mu ten stos zgotowali, tak wielką miłość ku niemu żywią, iż zmuszeni byli poświęcić jego ciało, byle mu duszę od zatracenia uratować. Heretycy słusznie mogą być skazywani przez władze świeckie na śmierć, nawet gdy nie gorszą innych, ponieważ są bluźniercami przeciwko Bogu, jako wyznawcy fałszywej wiary” 

I w taki oto „rozumowy” sposób przykazanie z Dekalogu „Nie będziesz zabijał” zostało zamienione na: „Będziesz zabijał na chwałę Kościoła, jeśli on ci na to przyzwoli”. Za co  docenił go i pochwalił publicznie inny święty tegoż Kościoła – papież Jan Paweł II. Nic to, że w imię Ewangelii wymordowano niezliczone miliony niewinnych ludzi. Niewielka to cena zapewne (wg religii) za ewangelizację półtora miliarda wiernych. Ta pełna fałszywej logiki argumentacja uzyskała w Kościele katolickim wielkie uznanie, a jej zakłamany sposób „dowodzenia” racji wykorzystywany był w innych dokumentach kościelnych i przetrwał bez mała do naszych czasów. Np.:

„W stosunku do heretyków, którzy błąd swój z uporem i ze szkodą innych dusz wbrew wyjaśnieniom Kościoła szerzą, sprawiedliwość wymagałaby najsurowszych kar. Ich grzech jest taką winą, która zasługuje nie tylko na wyłączenie z obcowania wiernych przez wyklęcie, ale na osądzenie jak inne zbrodnie przeciw bliźniemu i przeciw porządkowi publicznemu. Bo większą zbrodnią jest zatruwanie źródeł wiary i narażanie dusz ludzkich na chorobę i śmierć, aniżeli zatruwanie studni, z których woda niesie śmierć dla ciał tych, co z niej korzystają i z tego tytułu kara śmierci najzupełniej byłaby sprawiedliwa” (Teologia, czyli nauka o Bogu i rzeczach bożych, ks. Kazimierz Lutosławski, wyd. Moskwa 1916 r.)

W książce tej jest także mowa o tym, że „państwo jest zobowiązane krzewić prawdziwą wiarę i tępić wszelką herezję, bo gdy tego nie czyni, staje się wspólnikiem zbrodni odstępstwa od wiary”. Jest tam także mowa o tym, iż „Kościół dla dobra wiernych może wobec władzy, której przedstawiciele odstąpili od wiary, zwolnić wiernych od obowiązku posłuszeństwa i nawet od przysięgi nie tylko w charakterze kary dla odstępców, lecz także dla zabezpieczenia wiernych przed ich wpływem”. Jak widać z powyższego w miejsce nauk Jezusa, Kościół kat. od swych początków propagował własne nauki, całkowicie zaprzeczające Ewangeliom. Np., taka oto „instrukcja” Ojca Świętego Marcina V, skierowana do króla Jagiełły:

„A jeśliby trwali uporczywie w swoich błędach, nadaję ci wolność i władzę napadania zbrojno w Naszym i Kościoła imieniu na ich miasta, miasteczka, wsie i włości, zabierania ich w niewolę i wedle brzmienia ustaw kanonicznych prześladowania aż do zagłady. W każdej sprawie, gdzie idzie o utrzymanie wiary świętej godzi się i należy działać i występować nie tylko przeciw umowom i obietnicom, ale nawet przeciw prawom przyrodzonym, krewnemu, bratu, ojcu i synowi; ani może nazwać się zbrodnią, cokolwiek jest podjęte w obronie wiary katolickiej.”

Próżno by w niej szukać choćby najmniejszego śladu Nauk Jezusa z Ewangelii, nieprawdaż? Właśnie do takich i im podobnych działań i zachowań ludzkich (a właściwie nieludzkich!), jest zawsze potrzebna Kościołowi pomoc jego łatwowiernych owieczek. Niezgodna z literą Ewangelii, ale za to bardzo przydatna do utrzymywania władzy (siłą) nad masami wiernych. Tak było od zawsze i – jak widać – tak jest nadal, o czy najlepiej świadczą te zachowania naszych hierarchów. Można się tylko pocieszyć tym, że to niewyobrażalne zło, do jakiego dopuszczał się ten Kościół i ta religia, jest nieporównywalne z tym, co obserwujemy obecnie.

 

Aby nie być gołosłownym przytoczę jeszcze jedno znamienne świadectwo, choć mógłbym przytoczyć ich bardzo wiele na poparcie przedstawionej tu argumentacji. Oto fragment książki Leo Zena Tak wymyślono chrześcijaństwo, rozdz. „Kościół zinstytucjonalizowany”:

„Kolejnym krwawym papieżem był Pius V (XVI w.), który rozkazał przeprowadzić przerażającą masakrę Waldensów w Kalabrii. W jej trakcie całe miejscowości były podpalane, a ich mieszkańcy zabijani. Kto wyrażał skruchę i się nawracał, miał szansę umrzeć jedynie przez powieszenie lub podcięcie gardła albo zrzucenie z wieży. Pozostali byli paleni żywcem. Pod rządami tego papieża działania Inkwizycji sięgnęły szczytu. /../ papież gratulując królowi Francji Filipowi II masakr dokonanych na heretykach w Amiens i Tuluzie, skierował doń w duchu ewangelicznym takie słowa:

 

„Bądźcie bez litości, tępcie tych, którzy się poddają i tych, którzy stawiają opór, prześladujcie bez miary, zabijajcie, posyłajcie na stos, niech wszystko spłonie i spłynie krwią, aby tylko pomścić Pana!”. Oczywiście będąc papieżem o tak „ewangelicznym” życiorysie, w XVIII w. został ogłoszony świętym. Również w średniowieczu wszyscy przywódcy masakr i masowych mordów, którzy tym sposobem przyczyniali się do narzucenia chrześcijaństwa całej północnej Europie, zostali kanonizowani”.

Ileż to już było w przeszłości przeróżnych organizacji o podobnych nazwach: „Legiony Chrystusa”, „Żołnierze Chrystusa”, „Armia Boga”, czy Święte Krucjaty rzekomo mające „wyzwolić” grób Zbawiciela i „bronić” wiary itd. itp. Powoływanych zawsze w szczytnym religijnym celu, a kończące się zawsze brutalnymi i bezlitosnymi mordami na bliźnich, a przy okazji niejako grabieżami i rabowaniem dobytku całego ich życia. Tak, w bardzo dużym skrócie wygląda ten problem, mający na celu jakoby obronę dobrego imienia boga i religii.

 

A tak naprawdę chodziło zawsze (i chodzi) o wzmocnienie władzy doczesnej Kościoła nad łatwowiernymi i bezwolnymi masami wiernych. W różnych czasach, kulturach i religiach miał on różny zasięg i mniej lub bardziej krwawy i dramatyczny przebieg, a także różne były jego konsekwencje dla jego uczestników. Ale zawsze chodzi o to samo: aby rękoma nieuświadomionych wiernych wzmocnić i utrzymać władzę hierarchów kościoła. Dlatego jezuici wymyślili i wprowadzili w życie przerażającą doktrynę: „Cel uświęca środki” i co gorsze, że wcale się z tym nie kryli: wszystko było podporządkowane „świętemu” celowi.

 

I już na koniec. Wydawało mi się, iż pomysł porównania religii do „beczki dziegciu i łyżki miodu”, powinien dobrze oddawać proporcje zawartego w nich zła, ukrytego pod postacią immanentnej religiom hipokryzji (np. zakłamanej hierarchii wartości). Przy okazji jednak, nie da się uciec od przypomnienia fizycznego zła; niewyobrażalnych cierpień i wyrządzonych krzywd przez religie ludzkości. Kiedy bowiem zacząłem wertować materiały traktujące o zbrodniach różnych religii, uświadomiłem sobie, że w miejsce owej przysłowiowej „beczki” powinienem wstawić „cysternę” i bynajmniej nie byłoby to przesadą. Jednakże postanowiłem pozostać przy tej „beczce”, która tak mimowolnie i trwale zapadła mi w pamięć.  

 

Wrzesień 2020 r.                                ----- KONIEC-----

                                                          

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. Odpowiedź p.Krystynie Lucjan Ferus 2020-09-29
1. beczka dziegciu i łyżka miodu Krystyna 2020-09-29


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 908 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Odłożone w czasie zbawienie (II)   Ferus   2023-04-02
Irracjonalne „objawienia boże”   Ferus   2021-03-07
Odłożone w czasie zbawienie (III)   Ferus   2023-04-09
Niezastąpieni szafarze łask bożych   Ferus   2016-06-26
Fałszywi prorocy, Część III.   Ferus   2017-11-12
Tajemnica zawodowa duchownych   Ferus   2019-06-02
Credo sceptyka. Część V.   Ferus   2023-05-21
Fikcja uznawana za Prawdę (V)   Ferus   2020-04-11
Moja racjonalna wiara (II)   Ferus   2024-01-07
Refleksje sprzed lat: Na skrzydłach Nauki i Wiary II.   Ferus   2018-07-29
Doradztwo religijne i religioznawcze XVIII   Ferus   2015-07-19
Rozum i Wiara. Część V   Ferus   2016-01-10
Krzywdy wyrządzone ludzkości przez naukę   Ferus   2019-04-01
Niewierny Tomasz i krzew gorejący   Ferus   2017-01-01
Refleksje sprzed lat   Ferus   2016-10-16
Człowiek w labiryncie iluzji. Część VI.   Ferus   2018-04-15
Ojcowie (nie)ŚwięciCzęść II   Ferus   2015-08-09
Niepotrzebna ziemska sprawiedliwość   Ferus   2022-04-24
Alternatywny Genesis: Boski reality show.Czyli kwestia duchowości/duszy widziana z „nieco” innej perspektywy.   Ferus   2024-04-28
Kompleksy uświęcone   Ferus   2016-02-07
Autor urojony i jego frustracje   Ferus   2017-04-02
Rozum i Wiara (XVIII)   Ferus   2021-08-15
Jasełkowo-teologiczne refleksje dziadka „Maryi panienki”.   Ferus   2018-12-23
Rozum i Wiara. Część X   Ferus   2016-04-10
Rozum i Wiara. Część  XVII   Ferus   2017-01-22
Niewiarygodna idea bogów/Boga II.   Ferus   2023-12-03
Intrygujące pytanie papieża Franciszka   Ferus   2018-12-30
Człowiek w labiryncie iluzji   Ferus   2018-03-11
Uciekinierzy z bastionu fałszywych świętości (III)   Ferus   2021-02-07
Azyl ignorancji. Część VII.   Ferus   2017-02-19
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Wolna wola - klucz do piekielnych bram   Ferus   2017-02-05
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Trzy stulecia bałwochwalstwa   Ferus   2017-09-03
Credo ateisty (VII)   Ferus   2023-02-05
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Credo sceptyka. Część X.   Ferus   2023-06-25
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Cena świętego spokoju.Czyli religijny raj dla oportunistów albo też azyl ignorancji (wg Spinozy).   Ferus   2024-03-10
Niebo naprawdę istnieje? To i piekło też?   Ferus   2018-01-28
Dewocja to pobożność? Czyli wizyta u starszej pobożnej pani.   Ferus   2019-11-10
Potęga mitów: 10 plag egipskich.   Ferus   2016-01-17
Szamani: antenaci współczesnych kapłanów.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (II)   Ferus   2022-08-07
Tłumaczenie rzeczywistości na religijną modłę   Ferus   2016-09-04
Szamani: antenaci współczesnych kapłanówI.Czyli Niezależny Związek Zawodowy Duszpasterzy. (III)   Ferus   2022-08-14
Zbłąkane dzieci Matki Natury   Ferus   2022-09-25
Doradztwo religijne i religioznawcze XX   Ferus   2015-10-04
Geneza i paradoksy teizmu (III)   Ferus   2024-04-07
Mój dojrzały ateizm Część III   Ferus   2014-11-23
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Relikty religijnego myślenia, Część II.   Ferus   2017-10-01
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Rozum i Wiara. Część VIII   Ferus   2016-03-13
Mój dojrzały ateizm. Część XIII   Ferus   2015-03-07
Bogowie popkultury.Czyli jakimi religijnymi stereotypami „karmi” nas telewizja.   Ferus   2021-09-05
Baśnie wywołujące waśnie   Ferus   2015-11-29
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Najlepszy ze światów – Ziemia? Czyli najlepsza z możliwych marności nad marnościami.   Ferus   2023-08-06
Pasterze i ich bezwolne owce, czyli paradoksy „duchowego pasterzowania”   Ferus   2021-06-13
Credo ateisty (VIII)   Ferus   2023-02-12
Azyl ignorancji, Część II   Ferus   2016-11-06
Potęga mitów: Odkupienie i Zbawienie   Ferus   2016-02-28
DCLXVI Krucjata   Ferus   2014-12-20
Najdłużej trwająca mistyfikacja w dziejach ludzkości (VII)   Ferus   2020-02-16
Atak ateizmu na ludzki rozum? II.   Ferus   2021-10-17
Idea kontra rzeczywistość   Ferus   2015-10-25
Rozmyślając nad sensem życia (II).   Ferus   2019-04-14
Kiedy prowadzą nas ślepi przewodnicy (II)   Ferus   2023-07-30
Człowiek musi w coś wierzyć. Raskolnicy, Swedenborg.   Ferus   2018-11-04
Potęga mitów: Ziemia Obiecana   Ferus   2016-02-14
Grzechy religii: hipokryzja   Ferus   2015-08-30
Refleksje sprzed lat: „Fikcyjna walka dobra ze złem” i inne   Ferus   2021-10-31
Fałszywi prorocy. Podsumowanie.   Ferus   2018-01-14
Hejże dzieci (boże), hejże ha   Ferus   2016-07-03
Credo sceptyka. Część VII.   Ferus   2023-06-04
Kobieta czyli zło konieczne?   Ferus   2022-06-19
Pytania do Boga   Ferus   2022-03-20
Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (V)   Ferus   2019-10-06
Doradztwo religijne i religioznawcze IX   Ferus   2015-04-05
Poświąteczna refleksja: wymuszanie poczucia winy   Ferus   2017-04-23
Tęsknota za bezpiecznym miejscem. Czyli Królestwo Niebieskie na Ziemi.   Ferus   2018-02-11
Potwór stworzony ludzką wyobraźnią   Ferus   2022-06-26
Niespójne koncepcje Boga, Część II   Ferus   2017-09-17
Refleksje po lekturze „Ateisty”   Ferus   2019-01-13
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Człowiek musi w coś wierzyć. Manicheizm.   Ferus   2018-05-13
Fałszywi prorocy, Część VI.   Ferus   2017-12-10
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów (III)   Ferus   2020-12-20
Mój dojrzały ateizm. Część VI   Ferus   2014-12-27
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Adwokat diabła. Czyli religijne racje zastępujące prawdę.   Ferus   2018-12-09
Credo ateisty (II)   Ferus   2023-01-01
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Fałszywi prorocy. Część V   Ferus   2017-12-03
Refleksje sprzed lat: „Głęboka wiara” i inne.   Ferus   2020-09-20
Listy byłych niewolników do ich byłych Panów   Ferus   2020-11-29
Mój dojrzały ateizm. Część XI   Ferus   2015-02-21
Dziecko, grzech i kochający Ojciec w niebie   Ferus   2018-08-05
Czyżby bunt aniołów stróżów?   Ferus   2017-08-27
Rozmyślając nad sensem życia   Ferus   2019-04-07

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk