Prawda

Niedziela, 19 maja 2024 - 03:58

« Poprzedni Następny »


Powiadom znajomych o tym artykule:
Do:
Od:

Holocaust, lewica i powrót nienawiści


Jamie Palmer 2016-04-28

Ocaleni z Buchenwaldu w Hajfie.
Ocaleni z Buchenwaldu w Hajfie.

Lewica europejska zmaga się, by zwalczyć antysemityzm wśród swoich członków. Jeśli historia jest jakąkolwiek wskazówką, może upłynąć dużo czasu zanim ich solidarność rozciągnie się na Żydów i Izraelczyków.


Alex Chalmers, współprzewodniczący Oxford University Labour Club, złożył rezygnację 17 lutego z powodu szerzącego się antysemityzmu i wrogości do Żydów wśród członków klubu. Jego oświadczenie i następujący po nim komunikat prasowy Oxford University Jewish Society stanowią trzeźwiącą lekturę, również dlatego, że nie jest to odizolowany wypadek.


Na początku marca brytyjska Labour Party musiała tłumaczyć, dlaczego pozwoliła Gerry’emu Downingowi, który pisał o potrzebie “zajęcia się kwestią żydowską”, i Vicki Kirby, która tweetowała, że Adolf Hitler mógłby być „Bogiem syjonistów”, na ponowne przyjęcie do partii po ich zawieszeniu za antysemityzm. Kirby była nawet kandydatką na posła do parlamentu, a po powrocie do partii mianowano ją wiceprzewodniczącą lokalnego komitetu wykonawczego tej partii.


Przez ostatnich kilka lat wyraźne poczucie niepokoju narastało wśród Żydów na lewicy europejskiej. U sedna tych napiętych stosunków leży następujący dylemat: olbrzymia większość Żydów jest syjonistami, a olbrzymia większość ludzi o lewicowych poglądach nie jest.


Problem wykracza jednak poza kwestię samego Izraela. Dotyczy także ogólnego odczucia, że lewicy nie obchodzą sprawy żydowskie i nie jest chętna poważnie potraktować kwestii narastającego antysemityzmu, woląc zamiast tego zbywać go jako konsekwencję polityki izraelskiej lub zahaczające o cenzurę próby zamknięcia dyskusji o tej polityce. Zgroza, z jaką wielu Żydów przyjęło wybór Jeremy’ego Corbyna na przywódcę Partii Pracy, przewyższała jedynie świadomość, że jego zwolennicy uważali jego zamiłowanie do towarzystwa antysemitów za niewarte uwagi.


Jest to złożony temat, z korzeniami sięgającymi wstecz do początków poprzedniego stulecia. Próbuję nakreślić – z konieczności ogólnie – niektóre trendy myśli, jaka wpływała na stosunki między Żydami i lewicą, jak również zmieniające się postawy wobec Izraela. Mam nadzieję, że uda mi się tym rzucić nieco światła na ich implikacje.


Żydzi i Europejczycy wyciągnęli inną naukę o nacjonalizmie z doświadczeń II wojny światowej. Na kontynencie oszpeconym chaosem podboju, okupacji, kolaboracji i ludobójstwa, uznano nazizm i faszyzm za logiczny koniec nacjonalizmu. Kiedy szowinizm i ślepa duma narodowa ustąpiły miejsca introspekcji i zwątpieniu w siebie, z ruin wyłonił się nowy uniwersalizm i internacjonalizm – założenie Narodów Zjednoczonych, przyjęcie przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i wzrost nastrojów antykolonialnych i antyimperialistycznych, które z czasem doprowadziły do rozmontowania imperiów przez demokracje zachodnie.


Dla Żydów europejskich jednak nacjonalizm, w tym wypadku syjonizm, był teraz kwestią wyzwolenia i gwarancją przeżycia. Poszli więc w różnych kierunkach. Przed wojną sprawa syjonizmu była kontrowersyjna. Wśród Żydów, nieproporcjonalnie radykalnych, wielu wolało poświęcić się międzynarodowej walce o socjalizm. Wielu innych wolało asymilować się jako lojalni członkowie swoich społeczeństw. Wojna zmieniła to wszystko. Komunistów żydowskich już zdradził pakt Ribbentrop-Mołotow, który był deklaracją sojuszu między Związkiem Radzieckim a Niemcami nazistowskimi. Pakt ten wymagał od oszołomionych komunistów, by bronili porozumienia z ludobójczymi antysemitami. Kraje neutralne blokowały imigrację żydowską i zawracały uchodźców. Ani kapitalistyczny Zachód, ani Związek Radziecki nie podjęli kroków, by obrać za cel infrastrukturę Ostatecznego Rozwiązania, kiedy dotarła do nich widomość o tym, co się dzieje. A kiedy wojna skończyła się, proletariat nie powstał, by zsowietyzować Europę zachodnią, jak to przepowiadał Stalin. Zamiast tego przez okupowany wschód Europy przeszła fala pogromów. Dochodząc do wniosku, że ani zachodnia asymilacja, ani radziecka utopia nie dawały drogi do bezpieczeństwa i ratunku, porzuceni przez Europę Żydzi zwrócili się do syjonizmu.


Kluczowym pytaniem, stojącym przed lewicą europejską, jest to, czy zmieni się w taki sposób, by Żydzi raz jeszcze poczuli się częścią lewicowej rodziny politycznej. Niestety, na dającą się przewidzieć przyszłość, odpowiedź na to pytanie wydaje się negatywna.


Mimo horroru Szoah kwestia syjonizmu dzieliła powojenną lewicę brytyjską. W odróżnieniu od krajów okupowanych przez nazistów na kontynencie europejskim Wielka Brytania nie musiała borykać się z dziedzictwem kolaboracji. Jednak, jako zarządzająca Mandatem Palestyńskim, Wielka Brytania była odpowiedzialna za Białą Księgę z 1939 r., która ograniczyła imigrację żydowską na życzenie nacjonalistycznego kierownictwa arabskiego, skazując w ten sposób niezliczonych Żydów na śmierć, której inaczej mogli uniknąć. Przywódcy powojennego rządu labourzystowskiego – w szczególności premier Clement Attlee i minister spraw zagranicznych Ernst Bevin – nie byli entuzjastyczni wobec planów utworzenia państwa żydowskiego w Palestynie. Bevin posunął się tak daleko, że deportował żydowskich imigrantów z Palestyny, wielu ocalonych z Holocaustu wśród nich, i starał się sabotować stworzenie państwa żydowskiego w ONZ. Pod wpływem reakcji społeczeństwa i nacisków partyjnych oraz narastającej przemocy w Palestynie, rząd brytyjski w końcu zdecydował jednak zrzucić cały ten zabałaganiony problem na ONZ.


Choć Labour Party starała się oddzielić antysemityzm od kwestii Palestyny z powodów politycznych, europejskie partie komunistyczne robiły to samo z powodów ideologicznych, mimo pełnych udręki protestów swoich żydowskich członków. W kwietniu 1947 r. teoretyk partii komunistycznej Wielkiej Brytanii, Rajani Palme Dutt, opublikował oświadczenie zatytułowane Declaration on Palestine, w którym napisał:

Ostrzegamy wszystkich Żydów, że syjonizm, który stara się zrobić z Palestyny lub części Palestyny państwo żydowskie, jest sojusznikiem mocarstw imperialistycznych i ich bazy na Bliskim Wschodzie, odciąga Żydów od prawdziwego rozwiązania problemu antysemityzmu, którym jest rozwój demokracji i pełna równość praw w krajach, w których żyją.

W reakcji na takie poglądy Moshe Sneh, członek Knesetu z ramienia izraelskiej partii komunistycznej, mówił później:

Każdy Żyd, który pozostał przy życiu, wie i czuje, że żyje tylko przez przypadek – albo dlatego, że był poza Trzecią Rzeszą, albo dlatego, że zabrakło czasu, by wpakować go do komory gazowej i pieca… Przyjść do tych ludzi teraz i radzić im: „Proszę, asymilujcie się, zapomnijcie, że jesteście Żydami, uwolnijcie się od waszej żydowskości, żebyście byli wolni” – czy można wyobrazić sobie coś bardziej cynicznego i okrutnego?

Dla wielu na dzisiejszej lewicy Holocaust jest dziwnie niewygodnym tematem. Na marginesach skrajnej lewicy można znaleźć poważne próby zaprzeczenia Holocaustowi. Jednak w kulturalnej i akceptowanej części lewicy często zdarza się usłyszeć ludzi dobrej woli, którzy domagają się wyjaśnienia, dlaczego Izraelczycy upierają się przy prześladowaniu innych, tak jak sami byli kiedyś prześladowani.


O przeprowadzaniu analogii między Izraelem a Niemcami nazistowskimi mówi się czasami jako o swego rodzaju zaprzeczaniu Holocaustowi (twierdzenie, że naziści nie byli gorsi niż Izraelczycy) lub jako o oszczerstwie o mordzie rytualnym (twierdzenie, że Izraelczycy nie są lepsi niż naziści), ale rzadko jest ta analogia zamierzona jako jedno lub drugie. Intencją jest przemodelowanie historii prześladowania Żydów w instrument hańby. W każdy Dzień Pamięci Holocaustu podnoszą się oburzone głosy na lewicy w rzekomej trosce o ciężką dolę Palestyńczyków, ale ostentacyjnie odmawiające przyznania istnienia antysemityzmu lub w ogóle eksterminacji żydostwa europejskiego. Nieżyjący już politolog, Norman Geras pisał, że  jest to jak powiedzenie kobiecie, która właśnie dała klapsa swojemu dziecku, że nie jest lepsza od jej ojca, który ją bił i gwałcił.


W wywiadzie, jaki Lee Smith z Hudson Institute przeprowadził niedawno z izraelsko-arabskim dyplomatą, Georgem Deekem, Deek zaproponował wyjaśnienie osobliwego okrucieństwa i mściwości, z jaką Holocaust jest używany do atakowania Izraela. Problem, argumentował, polega na tym, że sam Izrael jest powszechnie źle pojmowany. Nie widzi się go jako realizacji praw narodowych bezpaństwowego narodu, ale jako projekt europejskiej pokuty, wielkoduszności i współczucia. A ponieważ utworzenie Izraela postrzega się jako konsekwencje szczodrości europejskiej, legalność istnienia Izraela zawsze będzie zależała od aprobaty Europy. Deek streszcza panującą postawę tak:

Tak samo, jak ja okazałem współczucie tobie, ty musisz okazać współczucie innym. Jeśli zaś nie okażesz współczucia – lub tego, co ja uważam za współczucie – to nie będę miał obowiązku okazywać ci dalszego współczucia, a wtedy twoje prawo znajdowania się tutaj lub zachowywania się w pewien sposób, jest ci odebrane.

W historii opozycji lewicy wobec syjonizmu jest jeden ciekawy wyjątek: głos Związku Radzieckiego za podzieleniem Palestyny na państwa żydowskie i arabskie. 26 listopada 1947 r. Andriej Gromyko, przedstawiciel Stalina w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, wyjaśnił  pogarszającą się sytuacją w Palestynie brakiem praktycznej alternatywy, poczym dodał:

[Ta decyzja] jest zgodna z zasadą o samostanowieniu narodów… [i] zaspokoi prawomocne żądania narodu żydowskiego, z którego setki tysięcy są, jak wiecie nadal bez kraju, bez domów, znalazłszy tymczasowe schronienie w kilku specjalnych obozach w kilku krajach Europy zachodniej.

Wszystko to było całkowitą nowością dla europejskich komunistów takich jak Dutt, którzy spędzili lata powojenne posłusznie atakując takie twierdzenia. Kapryśne odwrócenie polityki sowieckiej przez Stalina nie miało jednak nic wspólnego z ideologią komunistyczną ani troską o dobro Żydów. Była to czysta realpolitik, wyrażająca pragnienie Stalina wyrzucenia Brytyjczyków z Bliskiego Wschodu i, jeśli to możliwe, niewpuszczenia tam również Amerykanów, co podniosłoby potęgę i wpływy Związku Radzieckiego. W tym celu zaopatrzył on Izrael w samoloty Messerschmitt i inne wyposażenie, lekceważąc brytyjsko-amerykańskie embargo, kiedy nowonarodzone państwo żydowskie walczyło o swoje życie przeciwko inwazji armii arabskich.


Ten eksperyment filosemityzmu nie trwał długo. Zamiast z wdzięcznością poddać się panowaniu radzieckiemu, Izrael wybrał ostrożną politykę niezaangażowania. Co więcej, Stalin nie przewidział elektryfikującego efektu zwycięstwa Izraela w Wojnie o Niepodległość na Żydów w Związku Radzieckim. Kiedy ambasador Izraela, Golda Meir, odwiedziła ZSRR pod koniec 1948 r., dziesiątki tysięcy Żydów radzieckich wypełniły ulice Moskwy. Meir pisała później: „Przyszli oni – ci dobrzy, dzielni Żydzi – żeby okazać swoje poczucie pokrewieństwa i świętować ustanowienie państwa Izrael”.


Również Stalin odniósł takie wrażenie, ale był znacznie mniej tym zachwycony. Widział  spontaniczny wyraz radości i dumy jako brak lojalności ze strony „burżuazyjnych nacjonalistów”, o których myślał, że są agentami imperialistycznej piątej kolumny.


W rzeczywistości zwrócenie się Stalina przeciwko Żydom już się zaczęło. W Mińsku radziecka tajna policja zamordowała Solomona Michoelsa, przewodniczącego Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego. Po wizycie Goldy Meir w Moskwie paranoicznie antysemicki terror rozpoczął się na dobre.


Ambasador Izraela w Związku Radzieckim, Golda Meir, jest otoczona przez 50 tysięcy Żydów w pobliżu synagogi moskiewskiej w pierwszy dzień Rosz Haszana, 1948. Zdjęcie: Wikimedia
Ambasador Izraela w Związku Radzieckim, Golda Meir, jest otoczona przez 50 tysięcy Żydów w pobliżu synagogi moskiewskiej w pierwszy dzień Rosz Haszana, 1948. Zdjęcie: Wikimedia

Tysiące Żydów walczyło za rosyjską ojczyznę i rząd radziecki podczas II wojny światowej. Teraz jednak rządy, pod którymi żyli, zwróciły się przeciwko nim. W listopadzie 1948 r. aresztowano jeszcze żyjących członków Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego za rzekome spiskowanie z wywiadem amerykańskim, by założyć republikę żydowską na Krymie. W styczniu następnego roku państwowe media radzieckie rozpoczęły wielką kampanię przeciwko rzekomej groźbie żydowskiego „kosmopolityzmu bez korzeni”. Zamknięto teatry, szkoły, biblioteki i wydawnictwa w języku jidysz, aresztowano i torturowano dużą liczbę Żydów, wielu rozstrzelano innych wywieziono do gułagu. Wiktor Komarow, opisany przez Simona Sebaga Montefiore jako „szatański sadysta” i „bestialski psychopata antysemicki”, nadzorował brutalne przesłuchania. „Oskarżeni trzęśli się przede mną – pisał z zadowoleniem w liście do Stalina. – Szczególnie nienawidziłem i byłem bezlitosny wobec nacjonalistów żydowskich, których uważam za najbardziej niebezpiecznych i nikczemnych wrogów”. Kontrolowane przez państwo media w krajach Europy Wschodniej, które podczas wojny zalane były antysemityzmem nazistowskim, teraz były zalane ich sowieckim odpowiednikiem.


Tak to wyglądało, mimo że teoretycznie antysemityzm był sprzeczny z radziecką doktryną internacjonalistyczną. W 1931 r. sam Stalin mówił o nim jako „najbardziej niebezpiecznej pozostałości kanibalizmu” i „Według prawa ZSRR czynni antysemici podlegają karze śmierci”. Z tą sprzecznością poradzono sobie po prostu łącząc Żydów i syjonistów. W 1952 r. Stalin oświadczył: “Każdy nacjonalista żydowski jest agentem wywiadu amerykańskiego”.


Tego samego roku trwały dalsze prześladowania, takie jak Noc Zamordowanych Poetów, proces Slansky’ego w Czechosłowacji i Spisek Lekarzy – procesy pokazowe, w których olbrzymia większość oskarżonych była zdradzieckimi rzekomo Żydami. Historyk Colin Shindler napisał, że „W kategoriach jawnego antysemityzmu proces Slansky’ego daleko przewyższył procesy pokazowe lat 1930. Także nie-Żydów oskarżano o ‘żydowskość’, ponieważ byli usidleni , zdaniem śledczych, przez swoje żydowskie żony… Oskarżano ich o ‘syjonizm’, o kontakty z ambasadą izraelską, o powodowanie szkód państwu i o uczestnictwo w obejmującej cały świat sieci spiskowej”.


Śmierć Stalina w 1953 r. dała krótkie wytchnienie, ale jego następcy nie byli dużo lepsi. Podczas wielkiej kampanii radzieckiej w latach 1961-1964 w celu wyplenienia „przestępstw gospodarczych” dokonano egzekucji nieproporcjonalnej liczby Żydów z użyciem starych, antysemickich oszczerstw w prasie i towarzyszących artykułom karykatur. W 1975 r. zaś Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję 3379 oświadczającą, że syjonizm jest „formą rasizmu”. Niezależnie od tego, czy rezolucję przedstawiono na rozkaz Związku Radzieckiego, jak twierdzą niektórzy historycy, Związek Radziecki głosował za jej przyjęciem.


Wszystko to byłoby wystarczająco złe, gdyby było ograniczone do sfery radzieckiej. Na demokratycznym Zachodzie jednak radziecki antysemityzm był sumiennie i bezkrytycznie powielany w prasie komunistycznej i w ten sposób dostał się do ideologicznego krwiobiegu lewicy. Autorzy piszący dla “L’Humanité” we Francji, “Öesterreichische Volkstimme” w Austrii, “Drapeau Rouge” w Belgii, “Vorwärts” w Szwajcarii, “L’Unità” we Włoszech i  „Daily Worker” w Wielkiej Brytanii, oskarżali Żydów radzieckich o zdradę. Każdy na lewicy, kto się temu sprzeciwiał, był atakowany i szkalowany jako wspólnik syjonistów. Szereg zaś fałszywych twierdzeń o syjonizmie i prawdziwej naturze państwa Izrael zaczęło powolną, ale systematyczną podróż z radykalnego marginesu do głównego nurtu.


Twierdzenia, że syjonizm jest rasizmem, instrumentem lub manipulantem imperialistów żydowskich i amerykańskich, projektem kolonializmu zachodniego lub podkładką do żydowskiej dominacji nad światem; że syjoniści byli współspiskowcami i ideologicznymi przodkami Niemiec nazistowskich, którzy kontrolują rynki, przemysł i media; i że Izrael jest „reżimem terroru” – wszystkie te twierdzenia powstały w propagandzie radzieckiej i są dzisiaj rozprzestrzenione wśród aktywistów lewicy. I tak samo jak lokalne partie mobilizowały komunistów żydowskich do rozprowadzania propagandy antysemickiej na Zachodzie, tak dzisiaj aktywiści żydowscy są na pierwszej linii ruchu Bojkot, Dywestycje, Sankcje (BDS).


Dzisiaj antysyjoniści nieodmiennie przypominają swoim krytykom, że kiedyś Żydzi powszechnie wyznawali antysyjonizm. Kalumnie jednak, jakie bezmyślnie powtarzają, nie mają żadnego związku z debatami teoretycznymi z lat przedwojennych. Są one trującym dziedzictwem radzieckiego antysemityzmu, przyjętym w całości przez tych, którzy dążą do zniszczenia kwitnącego państwa, członka ONZ. Być może najwięcej mówi przetrwanie posunięcia retorycznego, które akademik David Hirsh nazwał Formułą Livingstone’a, nazwaną od byłego burmistrza Londynu, Kena Livingstone’a, który twierdził, że oskarżenia o antysemityzm są używane dla uciszenia krytyki Izraela i syjonizmu. To twierdzenie jest głęboko zakorzenione w radzieckim antysemityzmie. Na przykład, podczas procesu pokazowego o zdradę Rudolf Slansky „przyznał się” do narzucania konspiracji milczenia:

Umyślnie chroniłem syjonizm przez publiczne występowanie przeciwko ludziom, którzy wskazywali na wrogie działania syjonistów, i przez określanie tych ludzi jako antysemitów, żeby tych ludzi postawiono w stan oskarżenia i prześladowano. Tworzyłem w ten sposób atmosferę, w której ludzie bali się przeciwstawiania syjonizmowi.

Nowa rzeczywistość regionalna stworzona przez osłupiające zwycięstwo Izraela w Wojnie Sześciodniowej 1967 r. pod dwoma ważnymi względami wpłynęła na rozumienie konfliktu arabsko-izraelskiego przez europejską lewicę.


Pierwszym było to, że szybkie upokorzenie wrogów przez Izrael przekonało wielu ludzi, że Izrael – a przez przedłużenie, Żydzi – nie wymagają dłużej specjalnej ochrony należnej ofiarom rasizmu. Żydzi pokazali, że potrafią teraz sami zadbać o siebie. Drugim efektem było wywrócenie pojęcia tego, kto jest grożącym, a kto uciskanym. Przy rozpoczęciu konfliktu, Izrael był postrzegany jako naród narażony i zagrożony. Sześć dni później był okupującym mocarstwem.


Zbiegło się to w czasie z rosnącą popularnością “trzecioświatowości” na lewicy europejskiej. Trzecioświatowość była luźno pojmowaną ideologią, stworzoną na bazie połączenia antyimperializmu marksistowskiego i paternalistycznego prymitywizmu romantycznego – tendencja do idealizowania naturalnego stanu człowieka i oczerniania nowoczesności, industrializacji i postępu jako odpowiedzialnych za zepsucie rajskiej niewinności człowieka oraz za dewastowanie planety.


Zlanie się tych idei wywarło olbrzymi wpływ na myśl radykalną w powojennej epoce antykolonialnej agitacji i protestów. Rewolucjoniści nowej lewicy europejskiej z klasy średniej skorzystali skwapliwie z wydanej w 1961 r. polemiki Frantza Fanona The Wretched of the Earth ze względu na jego wojownicze usprawiedliwienie zbrojnego oporu wobec ucisku kolonialnego. Później postkolonialne prace Edwarda W. Saida, a szczególnie jego  napuszona monografia z 1978 r., Orientalism, przypisywały niezbędnie rasistowski, cyniczny i dwulicowy charakter wszystkiemu, co robił Zachód wobec Wschodu. Teza książki dotyczyła jednak, jak to Said ujawnił później, Palestyny.


Na tle algierskiej wojny o niepodległość, eskalacji zaangażowania amerykańskiego w Azji Południowowschodniej i szerzenia się buntów marksistowskich w Ameryce Łacińskiej, trzecioświatowość pomogła wbudować szereg idei w myśli i opinię lewicy europejskiej, których największymi beneficjentami zostali później Palestyńczycy:

• Bezkrytyczne wysokie cenienie każdego rdzennego ruchu, który przedstawia się jako wrogi wobec celów i interesów Zachodu;
• Odpowiadające temu przypisywanie najbardziej nagannych motywów każdej akcji Zachodu (lub braku akcji);
• Wtórna satysfakcja z racji gloryfikacji przemocy rewolucyjnej, także – czy wręcz szczególnie – kiedy kieruje się na cele cywilne. Innymi słowy: poparcie dla terroryzmu. 


Po sukcesie wyrzucenia Francuzów z Algierii i poniżeniu Amerykanów w Wietnamie, Nowa Lewica skupiła uwagę na Palestynie i OWP. Jaser Arafat stał się Che Guevarą w kefii. Przez całe lata 1970. OWP galwanizowała europejskich zwolenników i terroryzowała ich rządy kampanią morderstw, terroryzmu i piractwa powietrznego, głównie wycelowanymi w Żydów i obywateli oraz interesy Izraela. Tymczasem grupy radykalnej Nowej Lewicy, jak niemiecka grupa Baader-Meinhof, nie tylko przyklaskiwała takim akcjom terroru, ale szkoliła się razem z Palestyńczykami na Bliskim Wschodzie i czynnie uczestniczyła w aktach terroru.


Przyjmowane założenie, że Zachód ponosi odpowiedzialność nie tylko za problemy we własnych społeczeństwach, ale także za problemy wszystkich innych, zniechęcało do jakiejkolwiek sensownej analizy ruchów partyzanckich, którym radykałowie dawali tak bezkrytyczne poparcie. Jakie były motywy i przekonania algierskiej FLN? Jakie było stanowisko sandinistów wobec demokracji? Co OWP rzeczywiście miało do powiedzenia o Żydach? Takie pytania spotykały się z rutynową wystudiowaną obojętnością.


Trzecioświatowcy i teoretycy postkolonializmu pomogli skonsolidować twierdzenie, że Izrael jest neokolonialnym projektem Zachodu, a Palestyńczycy są tego projektu ofiarami. Europejczycy byli moralnie odpowiedzialni za istnienie Izraela. Amerykanie są moralnie odpowiedzialni za trwające poparcie ich kraju dla Izraela. Izraelczycy są moralnie odpowiedzialni za bycie instrumentami i agentami ucisku. Jednak Palestyńczycy, jako strona uciskana, są w tej narracji niezdolni do odpowiedzialności moralnej.


Lewicowi autorzy zużyli ocean atramentu na poparcie sprawy palestyńskiej, jest jednak uderzające, jak mało obchodzi ich palestyńska ideologia i polityka. Rzekome zbrodnie izraelskie są obsesyjnie brane pod lupę (niemal najbardziej w prasie izraelskiej), ale korupcja, ucisk i odrzucanie wszelkich propozycji przez Palestyńczyków są albo uważane za winę Izraela, albo – znacznie częściej – po prostu ignorowane.


Flagi palestyńskie podczas marszu o darmową edukację w Brighton w Wielkiej Brytanii, czerwiec 2014. Zdjęcie: Daniel Hadley / flickr
Flagi palestyńskie podczas marszu o darmową edukację w Brighton w Wielkiej Brytanii, czerwiec 2014. Zdjęcie: Daniel Hadley / flickr

Stopień, do jakiego ta wypaczona perspektywa spojrzenia na konflikt stała się mądrością obiegową na lewicy, pokazały reakcja europejska i relacje medialne z wojny w Gazie w 2014 r. Szanowane media i NGO oskarżały Izrael o zbrodnie wojenne i umyślne celowanie do dzieci; znakomitości reklamowały swoje cnoty przez tweetowanie poparcia dla Gazy; groteskowe karykatury przedstawiające rzekomą krwiożerczość żołnierzy i polityków izraelskich krążyły w mediach społecznościowych; informacje o antysemickich incydentach wzrosły niepomiernie; ulice miast europejskich rozbrzmiewały hasłami wzywającymi do zagazowania Żydów; francuska demonstracja zamieniła się w spontaniczny pogrom.


A kto na lewicy występował za prawem demokratycznego kraju do obrony swoich obywateli przed terroryzmem i rakietami odpalanymi przez ludobójczych antysemitów? Niewielu. Na przykład, izraelskie próby zwrócenia uwagi na używanie przez Palestyńczyków ludzkich tarcz po to, by zmaksymalizować własne ofiary cywilne, spotykały się ze znudzonym wzruszeniem ramion. Dla europejskich Żydów, z których wielu ma krewnych żyjących w Izraelu, było to przypomnienie, że tylko jedna strona w tym konflikcie jest uważana za zdolną do moralnej odpowiedzialności.


Następstwa zamachów 11 września 2001 pokazały, że duże odłamy zachodniej lewicy mają trudności z akceptacją szczerości wygłaszanych irracjonalnych doktryn. Jeśli przyczyną tych zamachów nie była jakaś racjonalna i rozpaczliwa reakcja na jakiś rodzaj potwornej niesprawiedliwości, to były one tylko aktem bezmyślnej rzezi. W rezultacie oferowano rozmaite wyjaśnienia, dlaczego terroryści mogli zabić siebie i zamordować niemal trzy tysiące amerykańskich cywilów w jeden poranek, a większość z nich wnioskowała, że Ameryka musiała w jakiś sposób sama ściągnąć na siebie tę katastrofę. Dla wielu było to jedyne zrozumiałe wytłumaczenie tej potworności.


Była to głęboka ułomność wyobraźni ze strony ludzi czepiających się wiary, że w głębi serca każdy zasadniczo chce tych samych rzeczy, jakich chcą tolerancyjni zachodni liberałowie. W kolejnych latach dająca się obserwować rzeczywistość poważnie podważała tę wiarę. Barbarzyństwo uwolnione przez Wiosnę Arabską oraz islamistyczna fala, przetaczająca się przez Bliski Wschód i Afrykę nie chce poddać się liberalnemu żądaniu racjonalności.


Można by oczekiwać, że eskalacja barbarzyństwa regionalnego będzie bezpośrednio skorelowana z wzrostem zrozumienia dla trudnej sytuacji Izraela. Paradoksalnie jednak, antypatia do Izraela wyłącznie nasiliła się. Nadal piętrzą się żądania bojkotu i krzykliwe potępienia. Lewica wydaje się zakładać, że jako otwarte społeczeństwo Izrael musi być sądzony jak inne otwarte społeczeństwa, takie jak te w Skandynawii, które nie mają konieczności chodzenia na wojnę co dwa lub trzy lata. Izraelczycy żyją jednak na Bliskim Wschodzie i politycy, których wybierają, by ich bronili, odpowiednio kalibrują swój sąd o zagrożeniu. Niektórzy nawet bardzo inteligentni ludzie nie rozumieją tej różnicy.


Wybitny przykład tej tendencji pojawił się w 2003 r., kiedy nieżyjący już historyk, Tony Judt, na łamach „New York Review of Books” rekomendował jedno państwo jako rozwiązanie konfliktu. Jego esej, niezbyt dobrze wówczas przyjęto, ale ten pomysł dziś powraca. Sama idea państwa żydowskiego, wzdychał Judt, jest „anachronizmem”. Prawdopodobnie nie przejąłby się dzisiejszym alarmującym wzrostem przemocy antysemickiej, która znów skłania  wielu Żydów europejskich do szukania schronienia w Izraelu, ponieważ twierdził, że to nienawistne zachowanie Izraela, nie zaś polujący na Żydów Arabowie i inni muzułmanie, jest odpowiedzialne za narażanie życia Żydów europejskich na niebezpieczeństwo.


Najbardziej jednak zdumiewająca jest ewidentna niezdolność Judta do wyobrażenia sobie rzeczywistości innej od tej, jaką on ciszył się na Zachodzie. „A gdyby rozwiązanie dwunarodowe było nie tylko coraz bardziej prawdopodobne, ale było pożądanym wynikiem? – rozmarzał się. – Większość czytelników tego eseju żyje w pluralistycznych państwach, które dawno temu stały się multietniczne i multikulturowe. [Izrael] importował separatystyczny projekt, charakterystyczny dla końca XIX wieku do świata, który poszedł naprzód, świata praw jednostki, otwartych granic i prawa międzynarodowego”.


Niedawne wydarzenia w Brukseli i Paryżu dostarczyły krwawego przypomnienia, że demokracje europejskie nie są obrazem szczęśliwej, wielokulturowej harmonii, którą Judt uważał za pouczający wzór. Otwarte granice na Bliskim Wschodzie? Prawa jednostki? Prawo międzynarodowe? Gdyby Judt dożył dzisiejszych dni, czy nadal wygłaszałby te uroczyste kazania o anachronizmie aspiracji narodowych Kurdów w Iraku północnym? Czy też może zastanawiałby się, czy nie pomylił „świata” z kampusem uniwersytetu w Nowym Jorku za oknem swojego gabinetu?


Niemniej od 2001 r. nagromadziła się znacząca literatura z żądaniami zastąpienia Izraela jeszcze jednym państwem z większością arabską, które łączy terytoria Brytyjskiego Mandatu Palestyny. Najnowszym przykładem tego ponurego trendu był długi artykuł redakcyjny Perry’ego Andersona w listopadowo-grudniowym  numerze 2015 r. „New Left Review”. Teza, że Żydzi, jako wyjątek wśród narodów, powinni być obdarci z ich domu narodowego i zmuszeni do życia na łasce innych w najbardziej niebezpiecznej i antysemickiej części świata, jest intelektualnie niepoważna, nierealna i moralnie naganna. Fakt, że nie zmniejsza to jednak jej popularności wśród akademików i aktywistów na Zachodzie, z których wielu wznosi taki plan do statusu imperatywu kategorycznego, jest wymowną wskazówką postawy lewicy wobec żydowskich praw, interesów i bezpieczeństwa.


Wiele napisano w ostatnich miesiącach o niepożądanym ponownym wzroście poprawności politycznej i polityki tożsamości oraz irytujących doktryn sprawiedliwości społecznej lewicy. Po prostu zauważę tutaj, że  “postępowe schody” [progressive stack] – porządkująca zasada zaprojektowana, by wydobyć na pierwszy plan głosy tych, których uważa się za “marginalizowanych” – nie są przyjazne dla Żydów.


Po części jest tak dlatego, że ci, którzy zawiadują ustawianiem hierarchii uciskanych, nadal próbują zdecydować, czy Żydów należy uznać za „białych”, a więc „uprzywilejowanych” i jako takich niezasługujących na ochronę społeczną przed rasizmem, jaką przyznaje się innym grupom mniejszościowym (jak gdyby oni mieli w ogóle jakieś prawo definiowania Żydów). Oczywiście, Formuła Livingstone’a pogarsza ten problem.


Jest jednak dalszy problem ze sposobem, w jaki aktywiści sprawiedliwości społecznej wyobrażają sobie i rozumieją rasizm. Według zasad krytycznej teorii ras, rasizm wynika wyłącznie z połączenia przesądów oraz siły. Ponieważ antysemityzm jest spiskową teorią o złowrogim wpływie potężnego i zakłamanego świata żydostwa, zasadniczo teoria ta utrzymuje, że Żydzi wywołują nienawiść z powodu potęgi, jaką mają. Antysemityzm w tej koncepcji w ogóle nie jest rasizmem, ale czymś bardziej podobnym do ruchu oporu.


Dotychczas koncentrowałem się tu na sytuacji Żydów w Europie. Rozważmy jednak niedawny post na Facebooku zamieszczony przez młodą, żydowską absolwentkę Oberlin College - opublikowany przez Davida Bernsteina na stronie internetowej „Washington Post” – w którym opisuje ona postawy wobec Żydów, na jakie regularnie natykała się wśród liberalnych ludzi, pozornie oddanych antyrasizmowi. Albo spójrzmy na niedawną serię esejów w “Mosaic” o alarmującym wzroście antysemityzmu na kampusach USA.  


Poparcie dla Izraela w społeczeństwie amerykańskim pozostaje stabilne, około 70 procent – wyższe niż gdziekolwiek indziej na świecie. Ale uderzające podobieństwa między postem o Oberlin a wypowiedzią o Oxford University, od której rozpocząłem ten esej, są niepokojącymi zwiastunami tego, co nadejdzie. Jeśli amerykańska lewica nie zajmie się pilnie szerzącym się antysemityzmem, to post o Oberlin i debata z „Mosaic” zaczną bardzo przypominać martwe kanarki w coraz bardziej toksycznej kopalni węgla.


Gotowość lewicy do krytykowania motywów i działań Zachodu i wskazywania niedoskonałości we własnych społeczeństwach była cennym hamulcem dla szowinizmu i motorem postępowych reform. Ten impuls istnieje jednak obok nieznośnej wiary lewicy we własną wyższość moralną, a do kwestionowania tego artykułu wiary lewica jest skrajnie niechętna. Twierdzi ona, że być na lewicy oznacza troszczyć się o innych; być na prawicy oznacza nie troszczenie się o nikogo poza sobą. Ten zakładany monopol na prawdę i cnotę niesie ze sobą założenie, że ci, którzy kwestionują aksjomaty lewicy, mają haniebną motywację. Tymczasem organizacje na lewicy  - szczególnie te w sektorze NGO – są z definicji bez zarzutu, a więc nie muszą być poddawane żadnej kontroli.


Ten odruch plemienny przeszkadza czasami lewicy w czynieniu najważniejszego i podstawowego rozróżnienia moralnego, którym nie jest rozróżnienie między polityczną lewicą i prawicą, ale między demokratami i autokratami. Lewica często usprawiedliwia lewicowych dyktatorów i wyraża wściekłe oburzenie na demokratyczną prawicę, kiedy ta wskazuje na naganne czyny tych dyktatorów. Jeśli okazuje się, że prawica miała w jakiejś sprawie rację, to często słyszy się zastrzeżenie, że jest tak „z niewłaściwej przyczyny”.


Ta tendencja umieściła Izrael w dodatkowo niekorzystnej sytuacji w jego stosunkach z lewicą europejską i, coraz częściej, z lewicą amerykańską. Izrael dawno przestał być syjonistycznym eksperymentem partii pracy, jakim był na początku, co ściągnęło mu sympatię i poparcie wielu europejskich socjaldemokratów. Od 1977 r. demokracja izraelska jest zdominowana przez partie prawicowe, a od 2009 r. na czele Izraela stoi Benjamin Netanjahu – postać, której każda wypowiedź, niezależnie od tego, jak rozsądna, wprawia lewicę w gorączkę odrazy i nienawiści.


W czasie ostatnich wyborów izraelskich Netanjahu powiedział, że dzisiaj nie ma żadnej możliwości ustanowienia państwa palestyńskiego, a lewica zachodnia, włącznie z prezydentem Stanów Zjednoczonych, powstała jak jeden mąż, by go potępić. Na początku lutego 2016 r. jednak Isaac Herzog, przywódca lewicowej partii Unia Syjonistyczna, z zakłopotaniem zgodził się z Netanjahu i poza kilkoma pomrukami reakcją była powszechna obojętność.


Protest na Parliament Hill w Ottawie, 2014. Zdjęcie: Tony Webster / Wikimedia
Protest na Parliament Hill w Ottawie, 2014. Zdjęcie: Tony Webster / Wikimedia

Także syjonistyczna lewica zadowala się dlatego staniem z boku i pozwalaniem, by wrogowie Izraela oczerniali i szkalowali rząd Netanjahu. Być może mają nadzieję, że krytyczna masa wrogości antyizraelskiej przekona izraelskich wyborców, by przywrócili rząd, który bardziej podobałby się lewicy, lub skłoni ich do nacisków na Netanjahu, by uczynił pożądane przez lewicę ustępstwa. Jeśli jednak myślą, że mogą się uratować przez wydanie Likudu i osadników z Zachodniego Brzegu na pożarcie antysyjonistycznemu krokodylowi, to nie rozumieją nienasyconej natury jego apetytu. Jest to strategia, która prowadzi do odwrotnych skutków od zamierzonych i utrudnia rozróżnienie uzasadnionej opozycji wobec polityki izraelskiej od antysyjonizmu szeroko pojętej lewicy.


Natychmiast po awanturze w sprawie Oxford Labour Club były prezes stowarzyszenia żydowskiego na tym uniwersytecie, napisał artykuł w „Guardianie”, w którym stwierdził: “Nie znoszę tego, że moja żydowskość i moje postępowe poglądy polityczne są obecnie nie do pogodzenia”. Dlaczego więc europejska lewica nie może zmienić się w taki sposób, by europejscy socjaliści i socjaldemokraci żydowscy znowu poczuli się mile widziani? Nasuwa się kilka rekomendacji:


1. Przestańcie widzieć podział Palestyny Mandatowej jako jakiś rodzaj aktu paternalistycznego odkupienia za grzechy europejskie, zamiast jako zrealizowanie uprawnionego dążenia prześladowanego narodu do samostanowienia.

2. Wyrzućcie określenie ”antysyjonizm” z obszaru dopuszczalnego dyskursu i zmieńcie ramy krytyki Izraela – niezależnie od tego, jak zajadłej – w kategorie polityczne, nie zaś egzystencjalne.

3. Uszanujcie fakt, że dla olbrzymiej większości Żydów Izrael stanowi wyraz i ostatecznego gwaranta żydowskiego bezpieczeństwa i tożsamości.  

4. Piętnujcie antysemityzm w taki sam sposób, jak każdy inny rodzaj rasizmu, także wtedy, kiedy przychodzi z ust przedstawicieli innych grup mniejszościowych.

5. Przestańcie traktować ogólnie Arabów, a w szczególności Palestyńczyków jak dzieci, których patologiom trzeba cierpliwie pobłażać.

6. Odrzućcie relatywizm moralny i kulturowy i wymagajcie od wszystkich ludzi tych samych wysokich standardów, jakich wymagalibyście od siebie w tych samych okolicznościach.  

7. Zrozumcie, że różnice opinii z większością demokratów o jakichkolwiek przekonaniach politycznych powinny znajdować się z granicach szanowanej niezgody.

8. Doceńcie wartość demokracji liberalnej i nauczcie się traktować poważnie groźby tych, którzy deklarują swój zamiar zniszczenia jej.  


Rzeczywistość jest jednak taka, że lewica nie jest w nastroju do zaakceptowania żadnego z powyższych punktów. Wręcz przeciwnie, idzie w dokładnie odwrotnym kierunku. W Wielkiej Brytanii Partia Pracy wybrała na swojego przywódcę Jeremy’ego Corbyna – zatwardziałego lewicowca antysyjonistycznego, który występował publicznie wspólnie z ludobójczymi terrorystami, oszczercami o mordzie rytualnym i negacjonistami Holocaustu, żeby rzekomo zademonstrować swoją solidarność z uciskanymi mieszkańcami Palestyny, także kiedy podpisywał petycję o aresztowanie centrowego posła do Knesetu w momencie jego przybycia do Wielkiej Brytanii.


Zwolennicy polityki proizraelskiego byłego premiera Tony’ego Blaire’a i europejskiej lewicy syjonistycznej są w oblężeniu, osłabieni i w rozsypce. Liczne oznaki wskazują, że będzie gorzej. Blairyzm nie przetrwał, ponieważ szeregowi laburzyści nigdy nie zaakceptowali jego centrystycznych wartości i woleli biadolić i tęsknić do dnia, kiedy przyjdzie „prawdziwy rząd labourzystowski”. Użyli katastrofy Iraku, by zdyskredytować i oczernić cały projekt polityczny, którego nigdy specjalnie nie lubili. Jednak według oceny samego Blaira, jego stanowcze poparcie Izraela podczas wojny libańskiej w 2006 r. było tym, co go wykończyło. „Prawdopodobnie zaszkodziło mi [to] bardziej niż cokolwiek od czasów Iraku – napisał. – Pokazało, jak daleko odszedłem od obiegowej mądrości głównego nurtu mediów zachodnich i od własnych ludzi”.


Czasami jednak lewica pokazywała, że jest zdolna do samokrytyki w sprawie Izraela, Żydów i kwestii Palestyny. Dla jednych było to w czasie morderczych ataków drugiej intifady, kampanii przemocy, która nie tylko zniszczyła palestyńskie społeczeństwo obywatelskie, ale także rozbiła izraelski ruch pokojowy. W 2002 r. należący dotychczas do „gołębi” historyk Benny Morris powiedział, że czuł się, jakby obserwował czołgi rosyjskie wtaczające się do Budapesztu w 1956 r.


Krytyk amerykański, Paul Berman, zidentyfikował porwanie samolotu do Entebbe w 1976 r. wraz z wcześniejszą masakrą w Monachium jako moment, w którym część Nowej Lewicy zwróciła się ku „podejrzeniom, że, z powodu jakiejś koszmarnej dialektyki historii, skończyli imitując nazistów, zamiast się im przeciwstawiać – upajali się marzeniami o lepszym świecie, który nadejdzie, podczas gdy [w rzeczywistości] nie robili niczego innego jak [wspieranie] przygotowań do mordowania Żydów jak popadnie”.


Jeremy Corbyn, obecnie przywódca brytyjskiej Labour Party, przemawia na pro palestyńskim wiecu na londyńskim Trafalgar Square, styczeń 2009. Zdjęcie: Davide Simonetti / flickr
Jeremy Corbyn, obecnie przywódca brytyjskiej Labour Party, przemawia na pro palestyńskim wiecu na londyńskim Trafalgar Square, styczeń 2009. Zdjęcie: Davide Simonetti / flickr

A wcześniej, Spisek Lekarzy Stalina z 1952 r., w którym setki lekarzy żydowskich oskarżono o planowanie zamordowania najwyższych dygnitarzy radzieckich, zmusiło żarliwych uprzednio stalinistów do skonfrontowania bolesnego faktu, że dali się oszukać i bronili morderczego pogromu politycznego.


Dzisiaj trudno jednak o takie momenty. Jak pokazała obecna fala ataków nożowych i samochodowych, lewicy po prostu nie wzrusza terror palestyński. Antysyjonistyczni Żydzi lub (jeszcze lepiej) ci, którzy gotowi są wyrzec się ostatnich resztek swojej tożsamości żydowskiej, będą oczywiście nadal gorąco witani i zapraszani do dołączenia do niestrudzonej walki lewicy przeciwko nienawistnej sile tworu syjonistycznego i kapitału żydowskiego. Dla wszystkich innych bezwarunkowe poparcie dla Palestyńczyków i wrogość wobec państwa Izrael – nie tylko za to, co robi, ale za to, czym jest – stało się warunkiem sine qua non  lewicowości europejskiej. Jest to obecnie stanowisko tak silnie inkorporowane do fundamentalnych zasad tego, co to znaczy być na lewicy, że jest przyjmowane bez zastanowienia. Zmiana tego będzie wymagała ponownej surowej oceny tego, czym są wartości lewicy, jak również tego, czym ona gardzi, oraz odwagi kwestionowania niektórych z najświętszych artykułów wiary lewicy. Niestety, obecnie wola podjęcia tego rodzaju bolesnej samokrytyki jest praktycznie nieobecna.


The Holocaust, The Left and The Return of Hate

The Tower, Kwiecień 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jamie Palmer


Brytyjski dziennikarz i reżyser zajmujący się multikulturlizmem, terroryzmem i Bliskim Wschodem. Prowadzi blog jacobinism.blogspot.co.uk.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Holocaust, lewica i powrot nienawisci JG Tel Aviv 2016-05-19








Niepewność
Hili: Niby idylla, a nigdy nie wiadomo.
Ja: Święta prawda.

Więcej

Najnowszy palestyński
sondaż
Elder of Ziyon

Z okładki raportu PCPSR

Ostatni sondaż PCPSR ukazał się w połowie kwietnia. W dużej mierze jest on podobny do poprzedniego sondażu przeprowadzonego trzy miesiące wcześniej, ale o niektórych postawach Palestyńczyków, które warto zrozumieć, zachodnie media w zasadzie nadal milczją. 

71% Palestyńczyków nadal wierzy, że Hamas miał rację rozpoczynając wojnę w październiku, co niezmiennie pokazują wyniki sondaży zarówno w Gazie, jak i na Zachodnim Brzegu.

W Gazie 70% osób przebywających w schroniskach prowadzonych przez UNRWA twierdzi, że organizatorzy rozdzielają pomoc w sposób nieuczciwy w oparciu o względy polityczne.  

Tylko 7% Palestyńczyków twierdzi, że Hamas jest odpowiedzialny za cierpienia w Gazie.  

Zdolność Palestyńczyków do oszukiwania samych siebie jest najwyraźniej nieograniczona. Chociaż w grudniu 78% zgodziło się, że mordowanie cywilów w ich domach jest zbrodnią wojenną, tylko 5% uważa, że Hamas dopuścił się tych zbrodni wojennych. Większość nie widziała filmów przedstawiających okrucieństwa z 7 października, ale nawet wśród tych, którzy je widzieli, tylko 17% uważa, że Hamas popełnił morderstwa, które sami widzieli na filmach. To spadek z 31% w grudniu.  

Więcej

Hamas jest winny izraelskiej
operacji w Rafah
Bassem Eid

https://twitter.com/LindseyGrahamSC/status/1788390216652218649

Jako palestyński działacz na rzecz praw człowieka czuję się w obowiązku zabrania głosu w sprawie trwającej operacji wojskowej w Rafah, która często jest błędnie przedstawiana w różnych kręgach. Operacja ta, dowodzona przez Siły Obronne Izraela (IDF), to nie tylko odpowiedź na agresję, ale kluczowa misja ratunkowa mająca na celu uwolnienie zakładników, w tym obywateli USA. Odpowiedzialność za tę eskalację ponosi w całości grupa terrorystyczna Hamas, która nieustannie odrzucała liczne propozycje zawieszenia broni i eskalowała przemoc wobec ludności cywilnej.

Więcej
Blue line

Nie chcemy zawieszenia broni,
ale dalszej wojny
Z materiałów MEMRI

Logo Al-Watan

„Palestyna jest państwem, kontynuujmy opór”, palestyński dziennikarz Samir Al-Barghouti napisał w artykule z 12 maja 2024 r. w katarskiej gazecie „Al-Watan”, że atak na Izrael z 7 października zwiększył światową świadomość sprawy palestyńskiej, jak wynika z rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 10 maja 2024 r., która podniosła status Palestyny w tym organie i zaleciła Radzie Bezpieczeństwa rozważenie przyznania jej pełnego członkostwa w ONZ. Al-Barghouti wezwał do kontynuowania oporu „nawet jeśli Palestyna poświęci miliony męczenników i rannych” i dodał: „Nie chcemy zawieszenia broni, chcemy, by wojna trwała”, ponieważ „wróg rozumie jedynie język siły”.  

Poniżej podajemy przetłumaczone fragmenty jego artykułu.

Więcej

Condorcet ozdobiony
kefiją
Amir Taheri

<span>Dzisiejsi protestujący niewiele wiedzą o tym, przeciwko czemu się buntują, i przynajmniej z naszego doświadczenia, jakie wynika z rozmów z niektórymi z nich w Paryżu oraz czytania i/lub słuchania, co mówią ich odpowiednicy na amerykańskich kampusach, nawet nie chcą wiedzieć. Na zdjęciu: antyizraelscy protestujący przed paryskim Instytutem Studiów Politycznych (Sciences Po), 26 kwietnia 2024 r. (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo.)</span>

Dla tych z nas, którzy są na tyle dorośli, że pamiętają dobre (lub złe) dni buntu studentów na zachodnich uniwersytetach w latach 60., obecne zamieszki na wielu europejskich i amerykańskich uniwersytetach wydają się kiepskim remakiem kontrowersyjnego oryginału.


Obecne zaburzenia mają znacznie mniejszą skalę.


W USA dotknęły one kilka uniwersytetów i przyciągnęły kilka tysięcy studentów z łącznej liczby ponad 15 milionów studentów.

Więcej
Blue line

Czerwone skarby czyli
opowieść o truskawkach
Athayde Tonhasca Júnior

Fragment Ogrodu Rozkoszy Ziemskich © Museo del rado, Wikimedia Commons.

Holenderski malarz Hiëronymus Bosch (ok. 1450–1516), mistrz koszmarnych krajobrazów i dziwacznych stworzeń, najwyraźniej miał słabość do poziomek: owoc ten został przedstawiony trzykrotnie w jego słynnym Ogrodzie rozkoszy ziemskich. Od dawna toczą się dyskusje na temat symboliki obrazu i roli poziomek. Roślina może być alegorią grzechu i pokusy, ponieważ rośnie, pełzając nisko po ziemi, niczym wąż z ogrodu Eden. 

Więcej

Kobiety, Hamas
i luksusowe wierzenia
Andrzej Koraszewski 

Źródło: zrzut z ekranu wideo: UCLA protest: groups address overnight violence at pro-Palestinian encampment (youtube.com)

Rewolucja jest kobietą, najpierw pisze pełne współczucia listy do skazanych za masowe morderstwa, a potem proponuje im małżeństwo. Heather Mac Donald, redaktor naczelna amerykańskiego magazynu „City Journal”, zastanawia się nad pytaniem, dlaczego wśród protestujących na uniwersytetach dominują kobiety? Autorka nie dysponuje dokładnymi danymi statystycznymi, ale osobista obserwacja, materiały zdjęciowe i filmy nie pozostawiają wiele miejsca na wątpliwości, amerykańskie studentki kochają Hamas i sprawiedliwość.

Więcej

Państwo palestyńskie
doprowadzi do kolejnych masakr
Bassam Tawil 

<span>Podobnie jak większość Arabów, Saudyjczykom nie zależy na państwie palestyńskim i w tajemnicy mogą woleć w ogóle go nie mieć. Bez wątpienia zdają sobie sprawę, że największą przeszkodą w utworzeniu własnego państwa są sami Palestyńczycy. Na zdjęciu: Sekretarz stanu USA Antony Blinken spotyka się z saudyjskim księciem koronnym Mohammedem bin Salmanem w Rijadzie, 7 czerwca 2023r. (Zdjęcie: Wikipedia)</span>

Sekretarz stanu USA Antony Blinken wielokrotnie od czasu ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r.  mówił o potrzebie "drogi” do utworzenia państwa palestyńskiego na Zachodnim Brzegu [tj. Judei i Samarii], w Strefie Gazy i we wschodniej Jerozolimie. Według Blinkena państwo palestyńskie miałoby dwa pozytywne skutki: po pierwsze, utorowałoby drogę do normalizacji stosunków między Izraelem a Arabią Saudyjską, a po drugie, „izolowałoby” Iran i jego terrorystycznych pełnomocników, w tym Hamas i Hezbollah.

Więcej

Uchodźcy z Rafah: dlaczego
Egipt ich nie wpuszcza
Judean Rose


Zdjęcia uchodźców z Rafah uciekających, jak mogą – samochodem, pieszo, wozami zaprzężonymi w osły – były wczoraj wszędzie, a sezonowy deszcz dodał przejmującego akcentu do ich trudnej sytuacji. Rodzice mieli ponure wyrazy twarzy, natomiast dzieci wydawały się dość pogodne i uśmiechały się. Opuszczali Rafah. To była przygoda.
Długo oczekiwana operacja IDF w Rafah już się rozpoczęła, jeśli liczyć ewakuację około 100 tysięcy cywilów w Rafah do nowej strefy humanitarnej stworzonej specjalnie dla nich. 

Więcej

Przesłanie Bidena
do terrorystów i dyktatorów
Elder of Ziyon 


CNN:

Prezydent Joe Biden powiedział w środę po raz pierwszy, że jeśli premier Benjamin Netanjahu zarządzi poważną inwazję na miasto Rafah, to on wstrzyma część dostaw amerykańskiej broni do Izraela – która, jak powiedział, była używana do zabijania cywilów w Gazie.
„W Gazie giną cywile w wyniku tych bomb i innych form ataku na skupiska ludności” – powiedział Biden Erin Burnett z CNN w ekskluzywnym wywiadzie dla „Erin Burnett OutFront”, mówiąc o bombach o masie 2000 funtów, których transport Biden wstrzymał w zeszłym tygodniu.

„Wyjaśniłem, że jeśli wejdą do Rafah – jeszcze nie dotarli do Rafah – jeśli wejdą do Rafah, nie dostarczę broni, której w przeszłości używano do rozprawienia się z Rafah, do rozprawienia się z miastami – która rozwiązuje ten problem” – powiedział Biden.

Więcej

Palestyńczyk odwiedza
Auschwitz 
Hugh Fitzgterald


Pierwszym Palestyńczykiem, który odwiedził nazistowski obóz koncentracyjny, był wielki mufti Jerozolimy Hadż Amin al Husseini, przywódca palestyńskich Arabów od lat dwudziestych do czterdziestych XX wieku, który lata wojny spędził w Berlinie. Odbył miłą pogawędkę z Hitlerem 28 listopada 1941 r., uwiecznioną na słynnej fotografii. Al-Husseini wyraził Hitlerowi swój entuzjazm dla ostatecznego rozwiązania. Zaprzyjaźnił się z Heinrichem Himmlerem i istnieją pewne, ale nie rozstrzygające, dowody na to, że Mufti mógł zostać zabrany do Auschwitz właśnie przez Himmlera lub być może przez inną osobę, z którą się zaprzyjaźnił, Adolfa Eichmanna, aby zobaczyć, jak gładko sprawy tam przebiegają. Jest pewne, że Mufti odwiedził obóz koncentracyjny w Trebbin, ponieważ istnieje wiele zdjęć przedstawiających go w tym miejscu wraz z wysokimi urzędnikami nazistowskimi.

Więcej
Blue line

Jak zawiodła edukacja
o Holokauście 
Jonathan S. Tobin

Płonąca świeca na tle flagi izraelskiej w Jom Haszoah, Dniu Pamięci o Holokauście. Zdjęcie: Melnikov Dmitriy/Shutterstock.

Przez dziesięciolecia amerykańskie żydostwo obchodziło Jom Haszoah – Dzień Pamięci o Holokauście – tymi samymi rytuałami i retoryką. Słuchali ocalałych, których liczba stale maleje i którzy opowiadali o swoich przerażających doświadczeniach. Słuchali także opinii uczonych, którzy byli częścią rozwijającego się przemysłu skupiającego się na studiach nad Holokaustem, co dla wielu Żydów i nie-Żydów stało się sumą ich wiedzy o historii narodu żydowskiego. Słuchali także polityków i przywódców społecznych, którzy bez przerwy wypowiadali puste słowa o  niedopuszczeniu „nigdy więcej” do tak okropnej rzeczy. Było to konieczne, ponieważ nie bez powodu Żydzi obawiali się, że bez ceremonii, pomników i muzeów, które rozrosły się w ciągu ostatnich kilku dekad, pamięć o zagładzie europejskiego żydostwa przez niemieckich nazistów i ich kolaborantów zostanie utracona lub wymazana.

Więcej

Do skandującego
chłopca w kefiji 
Paul Finlayson


Ludzkość jest niesamowita. Podróżowaliśmy na Księżyc i zwiedziliśmy głębiny oceanów. Być może nie pokonaliśmy śmierci, ale walczymy z nią, opóźniamy ją i podbiliśmy znaczną część natury. Żyjemy w komforcie w ekstremalnych warunkach zimy. Podbiliśmy gorące krainy, tak wilgotne, pełne malarii i komarów, tak pełne śmierci, i pozwoliliśmy ludziom żyć tam w komforcie i spokoju. Sprawiliśmy, że pustynia zakwitła.


A mimo to walczymy; być może pokonaliśmy bakterie, ale nie pokonaliśmy próżności naszych złudzeń.

Więcej
Blue line

Alternatywny Genesis:
Boski reality show” (III)
Lucjan Ferus

Rycina: Jean Effel \

Znów – jak było do przewidzenia – wszyscy aniołowie chcieli widzieć osobiście, jak Bóg będzie urządzał im ten świat rozrywki. Więc zgodnym chórem wyrazili swą gotowość udziału w dalszym bożym dziele. Zatem Stwórca jedynie klasnął w dłonie,... i po chwili wszyscy byli już na Ziemi, rozglądając się dookoła z nieskrywaną ciekawością,... choć po prawdzie nie było jeszcze zbyt wiele do oglądania. Ziemia była wtedy bezładem i pustkowiem, jedynie wiatr hulał nad nimi, przedmuchując z miejsca na miejsce tumany piasku. 

Więcej

Dialog z głuchymi
i głodnymi
Andrzej Koraszewski


Ludzie mają skłonność do stadnego myślenia i do stadnego obłędu, a zmysły powoli odzyskują indywidualnie, jeden po drugim.

―Charles MacKay

Odwiedził nas przyjaciel z Warszawy. Rozmawiamy o Żydach, a dokładniej o tych dobrych ludziach, którzy radośnie wskakują w buty dziadków i pradziadków i szukają potwierdzenia, że coś z tymi Żydami jest nie tak. Nie, oczywiście, broń boże, żadnymi antysemitami nie z są, skądże znowu, wręcz przeciwnie. Ale to zabijanie dzieci, ludobójstwo, głodzenie cywilnej ludności… W rozmowach wyskakują autorytety ONZ, Amnesty International, Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i bóg wie kogo. Nie, nie są antysemitami, no ale gazety, radio i telewizja, a wreszcie koronny dowód, że coś z tym Izraelem jest nie tak, bo sami Żydzi piszą, jaki Izrael jest straszny.

Więcej

“Lancet” wychwala
wiedzę rdzennych ludów
Jerry A. Coyne

[„Historycznie rzecz biorąc, anatomia i fizjologia ciał z waginami była zaniedbana”]

Brytyjskie czasopismo medyczne „Lancet” lansuje "przebudzenie" (jego redaktor jest nie do uratowania), chociażby z powodu poniższej okładki. Jak już kiedyś powiedziałem, jego „przebudzenie” czyni „Lancet” brytyjską wersją „Scientific American”, chociaż zajmuje się oryginalnymi badaniami i ma całkowicie (lub rzekomo całkowicie) charakter medyczny. Czasopismo zarobiło właśnie większą porcję niesławy, publikując entuzjastyczny pean na cześć „Rdzennej ludności i jej wiedz”, pozornie czyniąc wiedzę rdzennej ludności równą wiedzy wytwarzanej przez współczesną naukę. Innymi słowy, przyjmuje coś, co wydaje się być krajową polityką edukacji przedmiotów ścisłych w Nowej Zelandii.

Więcej

Instytucjonalne ułatwianie
ludobójstwa 
Ben Poser

Francuscy spadochroniarze stojący na straży lotniska w Rwandzie. Sierpień 1994, Źródło: Wikipedia.

Siódmego kwietnia 2024 r. minęło sześć miesięcy od największego ludobójczego masowego mordu na Żydach w tym stuleciu; była to także 30. rocznica rozpoczęcia ludobójstwa w Rwandzie. Spośród różnych podobieństw, jakie każdy racjonalny człowiek może dostrzec pomiędzy tymi dwiema zbrodniami, jedno wyróżnia się swoją ohydą: tak jak było to pokolenie temu, Organizacja Narodów Zjednoczonych jest prawdopodobnie największym na Ziemi czynnikiem ułatwiającym ludobójstwo.

Więcej

Pakt Biden – Sinwar
– Chamenei
Andrzej Koraszewski 

Źródło zdjęcia: Wikipedia.

Były ambasador USA w Izraelu powiedział, że nie ma wątpliwości, iż Biden stanął po stronie Hamasu. W Dniu Pamięci Ofiar Holokaustu amerykański prezydent oznajmił, że zamierza wstrzymać dostawy broni dla Izraela (z wyjątkiem pocisków do Żelaznej Kopuły). Innymi słowy amerykański prezydent oznajmił, że będzie się starał, żeby żydowskich ofiar nie było zbyt dużo, ale likwidacja zagrożenia izraelskich cywilów koliduje z jego planami współpracy z Iranem.

Więcej

NATO opisało
strategię Hamasu
Elder of Ziyon

Centrum Doskonałości Komunikacji Strategicznej NATO sporządziło w 2014 roku jasny opis strategii Hamasu polegającej na używaniu ludzkich tarcz</a>.

Hamas, islamistyczna grupa bojowników i de facto władza rządząca Strefą Gazy, używa ludzkich tarcz w konfliktach z Izraelem od 2007 roku. Zgodnie ze Statutem Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) zbrodnia wojenna polegająca na używaniu ludzkich tarcz obejmuje „wykorzystywanie obecności osoby cywilnej lub innej osoby podlegającej ochronie w celu osłony pewnych punktów, obszarów lub sił zbrojnych przed działaniami wojskowymi”. Hamas wystrzelił rakiety oraz atakował izraelskie siły zbrojne (IDF) z obszarów mieszkalnych i handlowych.

Więcej

Od Kolumbii po Columbię
– nieustanna wojna z Izraelem
Ben Cohen

Inauguracja prezydenta Gustavo Petro w Bogocie w Kolumbii, 7 sierpnia 2022. Zdjęcie: Casa Rosada, Presidencia of Argentina/Wikimedia Commons.

Żydzi w trudnych czasach reagują na wiele sposobów, a być może najcenniejszym z nich jest humor. Kiedy Związek Radziecki był rzeczywistym więzieniem dla żydowskich obywateli, żartów było mnóstwo, równocześnie kąśliwych i przeplatanych melancholią i kpiną. Na przykład dowcip o oficerze Armii Czerwonej, który prosi żydowskiego chłopca, aby podał imię ojca - „Związek Radziecki”, matki - „Partia Komunistyczna”, na  pytanie, kim chce zostać, gdy dorośnie chłopiec odpowiada: „sierotą”. Albo ten o przybyciu agentów KGB do domu Żyda, żeby go aresztować, chyba że zgodzi się oddać coś, co najbardziej ceni. „Estero, kochanie – woła mężczyzna do żony – KGB przyszło po ciebie!” Chętnie ciągnąłbym dalej, ale pewnie już rozumiecie, o co mi chodzi.

Więcej

Uwagi o prohamasowskiej lewicy
i jej poprzednikach
Jeffrey Herf 

Demonstrant rozbija szybę młotkiem, żeby się dostać do zamkniętej salii na Uniwersytecie Columbia w Morningside Heights na Manhattanie. (Zrzut z ekranu wideo.)

Wieczorem 29 kwietnia 2023 r. demonstranci zajęli Hamilton Hall w Columbii, zabarykadowali się w środku i odmówili ruszenia się, dopóki Columbia nie zgodzi się na pozbycie się swoich funduszy zainwestowanych w Izraelu. Wideo opublikowane przez Free Press pokazuje zamaskowaną osobę używającą młotka do rozbicia szyby w drzwiach budynku, a następnie używającą czegoś, co wydaje się być zamkiem rowerowym, by je zabezpieczyć. Inni zamaskowani demonstranci budują prowizoryczną barykadę z krzeseł. 

Więcej
Blue line

Więcej ludzi, więcej dobrobytu:
wskaźnik obfitości Simona 
Marian L. Tupy

Zdjęcie Fas Khan w <span>Unsplash</span>

Simon Abundance Index (Indeks obfitości Simona) na rok 2024 został opublikowany dzisiaj [22 kwietnia] zbiegając się z corocznymi obchodami Dnia Ziemi. To nie był przypadek: Indeks ma na celu modyfikację empirycznego i metafizycznego znaczenia Dnia Ziemi. Kiedy po raz pierwszy obchodzono go w 1970 r., w Dzień Ziemi słusznie opłakiwano szkody wyrządzone planecie w ciągu poprzednich dwóch stuleci w wyniku masowej, choć w większości korzystnej ekspansji gospodarczej, i wzywano nasz gatunek do lepszego zarządzania planetą. 

Więcej

Hamas znowu robi durni
z ludzi Zachodu
Bassam Tawil

 Jeśli Hamas i Autonomia Palestyńska otrzymają państwo sąsiadujące z Izraelem, będą niewątpliwie nadal realizować swój cel, jakim jest zabijanie Żydów i unicestwienie Izraela. Funkcjonariusz Hamasu, Ghazi Hamad, wyraźnie powiedział, że ta grupa terrorystyczna będzie wielokrotnie powtarzać atak z 7 października, aż Izrael zostanie unicestwiony. Na zdjęciu: wywiad z Hamadem 24 października 2023 r. w telewizji LBC (Liban). (Źródło obrazu: MEMRI)

Po wymordowaniu 1200 Izraelczyków i porwaniu 240 innych 7 października 2023 r. wspierana przez Iran grupa terrorystyczna Hamas ponownie próbuje oszukać naiwnych ludzi Zachodu, w tym administrację Bidena i Unię Europejską, wmawiając im, że zaakceptowała „rozwiązanie w postaci dwóch państw”. Rozwiązanie to zakłada utworzenie obok Izraela, suwerennego i niezależnego państwa palestyńskiego, na całych ziemiach Zachodniego Brzegu [Judei i Samarii], Strefy Gazy i wschodniej Jerozolimy. Ostatnie oszustwo Hamasu miało formę oświadczeń Chalila al-Hajji, wysokiego rangą funkcjonariusza tej grupy, w wywiadzie dla Associated Press (AP).

Więcej

Al-Dżazira służy Hamasowi
i organizacjom terrorystycznym
Z materiałów MEMRI

Bassem Barhoum (Zdjęcie: Shfanews.net)

Dziennikarz Bassem Barhoum napisał w artykule z 11 marca 2024 r. w gazecie Autonomii Palestyńskiej (AP) „Al-Hayat Al-Jadida” , że katarska Al-Dżazira to populistyczna sieć medialna, która rozpowszechnia złudzenia wśród arabskiej opinii publicznej i opisuje wydarzenia w stronniczy sposób jednocześnie umiejętnie realizując swój program islamistyczny i program ekstremistycznych organizacji terrorystycznych. 

Więcej

Profesor, który kłamie
przy pomocy statystyki
Hugh Fitzgerald


Amerykański profesor Alan J. Kuperman przedstawił "badanie", z którego wynika, że IDF w Gazie zabija więcej cywilów niż arabska milicja znana jako Dżandżawidzi zabiła czarnych afrykańskich cywilów w Darfurze w Sudanie. Informacje na temat jego twierdzeń znajdziesz tutaj: „Amerykański naukowiec w ‘Guardianie’ wypacza statystyki, aby porównać Gazę z najgorszymi niedawnymi ludobójstwami”, Rachel O'Donoghue, HonestReporting, 18 kwietnia 2024 r. Ale jego statystyki są nieprawdziwe.

Więcej
Dorastać we wszechświecie

Krzyki przed ciszą:
Zło, któremu zaprzeczają
Judean Rose

Pusta mantra
Nigdy więcej?
Ruthie Blum

Alternatywny Genesis:
Boski reality show (II)
Lucjan Ferus 

Szaleństwo uniwersytetu,
żądania niedouczonych
Phyllis Chesler

Kraju Republik
nowe twórz bajki…
Andrzej Koraszewski

Trzy “wzory osobowe”
Autonomii Palestyńskiej
I. Marcus i N. J. Zilberdik

Amerykańskie kampusy:
troskliwy wychów terrorystów
Bassam Tawil

Dlaczego kobiety w Ameryce
kibicują Hamasowi i Iranowi?
Phyllis Chesler

Rdzenna matematyka:
zasłona dymna
Jerry A. Coyne

Teraz jest czas
na dokonanie wyboru
Caroline B. Glick

Na “afrykańskim placu”
pojawiają się nowi gracze
Alberto M. Fernandez

Hamas przegrywa w Gazie,
ale wygrywa w USA
Ben-Dror Yemini

USA, Katar i Iran:
Uwolnijcie zakładników!
Michael Calvo

Dlaczego USA wspierają
tych, którzy demonizują Amerykę?
Itamar Marcus i Ephraim D. Tepler

Co widzą ci,
którzy nie widzą?
Andrzej Koraszewski

Blue line
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk