Prawda

Wtorek, 14 maja 2024 - 15:16

« Poprzedni Następny »


Potęga mitów
Gwiazda betlejemska


Lucjan Ferus 2015-12-20

Zdjęcie zrobione telefonem (na poczcie)
Zdjęcie zrobione telefonem (na poczcie)

Zawsze z okazji świąt czytam takie same lub podobne artykuły w różnych gazetach, których zadaniem jest „naukowa” podbudowa bożonarodzeniowych legend. Stałym i co roku ponawianym tematem jest owa „gwiazda betlejemska”, prowadząca Trzech Króli do miejsca urodzin dzieciątka Jezus. Jak zatem wygląda „uwiarygodnienie naukowe” tego tajemniczego zjawiska? (Zresztą wbrew samej Biblii, gdzie w przypisach wyraźnie napisano: „Ewangelista ma na myśli nadzwyczajne jakieś zjawisko, dlatego daremne są wszystkie próby naturalnego wytłumaczenia”.)



 

Pierwsze i zarazem najbardziej popularne wytłumaczenie, to kometa, chociaż żadna z tych bardziej znanych, których czas pojawienia się w pobliżu Ziemi można już dokładnie obliczyć. A więc nie kometa. Drugie wytłumaczenie, to koniunkcja: zbliżenie do siebie (oczywiście tylko wizualne, z perspektywy ziemskiego obserwatora) dwóch albo i trzech planet, które to koniunkcje także czasowo nie bardzo zgadzają się z hipotetyczną datą urodzin przyszłego Mesjasza. No i nie przemieszczają się dość szybko po niebie, zatem też raczej nie. Jakie więc astronomiczne zjawisko miał na myśli ewangelista Mateusz?

 

Ci wszyscy „uczeni w Piśmie” (czyli jak dzisiaj powiedzielibyśmy: bibliści i historycy starożytności), którzy od dawna rozpisują się na ten temat (albo są cytowani), chyba musieli nie czytać prof. Krawczuka, który już wiele lat temu stwierdził, iż nie było „specjalnej” gwiazdy na niebie, chyba, że… w wyobraźni ludzkiej. Bowiem świadomość ludzi tamtych czasów (wygląda na to, że obecnych też), domagała się cudownego znaku z nieba, potwierdzającego nadprzyrodzoność jakiejś wybranej postaci, w tym przypadku Jezusa. Inaczej mówiąc; niebo musiało uwiarygodnić jakimś czytelnym znakiem, że ta postać jest tym za kogo się podaje (a raczej za kogo się ją bierze). I tylko tyle!     

 

Wystarczy bowiem uważnie wczytać się w zapis z ewangelii, dotyczący tego tajemniczego zjawiska: „A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię” (Mt 2,9), aby stwierdzić, iż jest ono produktem bogatej wyobraźni ludzkiej. Czy słyszał ktoś o gwieździe (komecie, koniunkcji), która poruszałaby się na niebie z szybkością karawany, by potem zatrzymać się nad miejscem urodzin dzieciątka Jezus? Jeszcze lepiej bajkowość tej opowieści widać w Apokryfach Nowego Testamentu, gdzie w „Ewangelii gruzińskiej” tak to przedstawiono:

 

„A w tym samym dniu ukazała się w Indiach gwiazda, podobna do księżyca w pełni, zaś na księżycu tym siedziała czternastoletnia panna podobna do słońca i trzymała na rękach chłopczyka mającego jeden dzień życia. Gwiazda ta była widoczna w ciągu dnia i nocy, lecz poza Indiami nigdy nikt jej nie widział”.

 

Zaiste, bardzo ciekawe! Gwiazda o wyglądzie i wielkości księżyca w pełni, to musiało być bardzo, bardzo rzadkie zjawisko. A jeszcze ta siedząca na niej panna czternastoletnia z jednodniowym dziecięciem na rękach. Jakaż musiała być imponująca ostrość tego obrazu, skoro można było określić nie tylko wiek owej panny, ale też jej dziecięcia?! Niesłychane! Szkoda tylko, że tego nadprzyrodzonego zjawiska nie oglądał nikt i nigdy poza Indiami.

 

Potem w tejże „Ewangelii gruzińskiej” jest opis, jak to każdy z trzech królów zebrał po 4 000 księży i po 4 000 ludu i wyruszył, by oddać hołd dzieciątku Jezus „gwiazda zaś wskazywała im drogę /../ wreszcie dotarli trzej ci królowie wraz z 12 000 ludu do Jerozolimy (a gdzie się podziało 12 000 księży? Pytanie moje), spędziwszy w podróży 7 i pół miesiąca. Tam się zatrzymali; gwiazda zaś schowała się przed nimi, gdyż Chrystus się jeszcze nie narodził”.

 

Ta przymusowa przerwa w podróży trwała „dopóty, dopóki nie ukazała im się gwiazda, która przedtem była niewidzialna. Wtedy oni udali się w drogę, a gwiazda szła naprzód”. Tak było do czasu, aż „gwiazda, która prowadziła królów zatrzymała się nad skałą, gdzie znajdowało się dziecię, wtedy poznali oni, że tam właśnie narodził się Chrystus”. No, proszę; oprócz przewodnictwa nawet czasowe „zgranie się” im zapewniała. Co za precyzja przestrzenno-czasowa! Choć może nie do końca, skoro półtora miesiąca przybyliby przed czasem, gdyby się im owa gwiazda celowo nie schowała!  

 

Powracając zaś do głównego wątku; jak wyjaśnić realność gwiazdy (to pytanie do tych, którzy starają się tłumaczyć te legendy, naturalnymi zjawiskami; przyrodniczymi czy jak w tym przypadku, astronomicznymi), która idzie przed karawaną, potem znika na jakiś czas, by potem znów się pojawić i kontynuować swą wędrówkę, abywreszcie zatrzymać się na nieboskłonie nad konkretnym miejscem na Ziemi i to na tyle nisko, aby nie było żadnych wątpliwości, iż to właśnie o to, a nie o inne miejsce chodzi?

 

Zastanawia mnie, na jakiej ona musiałaby być wysokości, by wskazać konkretny budynek lub skałę?  (bo są dwie wersje dotyczące miejsca narodzin Jezusa). Nawiasem mówiąc, ze zjawisk astronomicznych tylko meteoryt może dokładnie „wskazać” konkretne miejsce na ziemi, spadając z wysokości z impetem na nie. Jednak meteoryt widać na niebie (właściwie ślad po nim w atmosferze) nawet nie 9 sekund, a z pewnością nie 9 miesięcy! To tylko mała dygresja.

 

Wracając do pytania: na jakiej wysokości powinna zatrzymać się ta gwiazda, by precyzyjnie wskazać miejsce na ziemi o powierzchni kilkunastu/kilkudziesięciu metrów kwadratowych? Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie właściwą skalę tego zjawiska? Biorąc pod uwagę, jak wielu dorosłych wierzy w te dziecinne bajki, można przypuszczać, iż tylko nieliczni są do tego zdolni. Proponuję więc swoisty „test wyobraźni”: załóżmy więc, iż nie jest to kometa, ani koniunkcja, lecz jak to napisano w Biblii, jest to gwiazda.

 

Wyglądałoby to mniej więcej tak: wyobraźmy wpierw sobie Układ Słoneczny w skali jeden do miliarda. Jego centralne miejsce zajmuje ognista kula Słońca, o średnicy ok. 1,4 m. W odległości 60 m od niego krąży Merkury wielkości ziarenka grochu. Nieco ponad 100 m od Słońca znajduje się Wenus, wielkości małej wisienki, a 50 m dalej krąży błękitno-zielona kuleczka Ziemi, wielkości nieco większej wiśni, z oblatującym ją w odległości 3,8 m groszkiem Księżyca.

 

240 m od centrum tego układu jest Mars – duże ziarno grochu – potem pas asteroid, a w odległości ¾ km majestatycznie płynie Jowisz wielkości dużej pomarańczy, z plejadą własnych księżyców, wyglądającą jak miniaturowy układ planetarny. Dalej nie będę wyliczał, bo to i tak nie ma znaczenia dla tego porównawczego zadania. I teraz do tego słonecznego układu w miarę stabilnego od miliardów lat, zbliża się z głębi Kosmosu gwiazda kierowana niezawodną ręką Boga (tak przynajmniej wynika z doktryny religijnej), wielkości naszego Słońca, które w skali kosmicznej jest całkiem przeciętną gwiazdą.

 

Mogłaby zbliżać się do nas w płaszczyźnie ekliptyki, siejąc zamieszanie pośród planet olbrzymów, albo prostopadle do niej zmierzając od razu w okolice Ziemi. Choć skutki tych odwiedzin byłyby zapewne takie same (mógłby ktoś pokusić się o stworzenie symulacji komputerowej tego zjawiska), przyjmijmy jako prostszą tę drugą wersję wydarzeń. Zatem do Ziemi wielkości wiśni zbliża się gorejąca kula ognia (ok. miliona stopni Celsjusza w koronie i 6 000 stopni na powierzchni) o średnicy ok. 1,5 m. Spora różnica wielkości, prawda?

 

Pytanie, które mnie frapuje jest następujące (uwzględniając właściwą proporcję tych dwóch ciał niebieskich): na jaką odległość powinna się zbliżyć owa półtorametrowa gwiazda do ziemi-wisienki, aby „wskazać” konkretne miejsce na jej powierzchni? Wypadałoby w tej skali, że na 1/1 000 mm, czyż nie? Już to widzę oczyma wyobraźni: nad kuleczką wielkości wisienki, stykając się z nią nieomal, wisi ogromna (w porównaniu z ziemią) gorejąca kula gwiazdy, strzelając wokoło gejzerami płomieni, długości ok. 10 cm (w tej skali oczywiście).

 

Przypuszczam, że w rzeczywistości już dużo wcześniej Ziemia pomknęłaby na jej spotkanie po spiralnym torze, aby wyparować w jej koronie, a opalone resztki utopić w bezdennym oceanie ognia (około miliona globów ziemskich mogłoby zmieścić się w kuli o średnicy Słońca). Ale to tak gwoli ścisłości. Powtórzę zatem pytanie: na jaką odległość powinna się zbliżyć owa gwiazda do Ziemi, aby „wskazać” na niej konkretne i bardzo niewielkie miejsce? A jednocześnie nie spalić żywcem całego życia na Ziemi i nie zniszczyć przy okazji całego Układu Słonecznego?

 

Bowiem te dwa słońca stałyby się zapewne gwiazdą podwójną, krążącą wokół wspólnego środka grawitacji, a planety powciągałyby w siebie, przynajmniej do Marsa włącznie. Wizualny efekt tego zbliżenia byłby taki, że prawie wszyscy mieszkańcy Ziemi (zakładając, że jakimś cudem przeżyliby to pandemonium), widzieliby nad sobą, w bliższej i dalszej odległości, gorejącą powierzchnię gwiazdy, wyrzucającą gejzery atomowego ognia z jej wnętrza, spalające wszystko na swojej drodze, topiąc i wyparowując w mgnieniu oka nawet skały. Do czego można by to porównać? Do ciągłego wybuchu bomb termojądrowych rozmieszczonych niedaleko siebie na całej powierzchni Ziemi? Jeśli nie czegoś znacznie bardziej apokaliptycznego.

 

Przerażeni tą piekielną wizją zapewne stwierdzą, że jednak musiała to być kometa, która nie narobiłaby takich niewyobrażalnie wielkich szkód na Ziemi. Niechby to była i kometka nawet (a są to miliony, jeśli nie miliardy ton lodu i odłamków skał), to przy takim zbliżeniu do Ziemi, musiałaby w nią uderzyć, bez dwóch zdań! A więc nie dane byłoby pasterzom, a przy okazji 90% gatunkom zwierząt, komukolwiek głosić Dobrej Nowiny o narodzinach Pana, bo wyparowaliby w ułamku sekundy razem ze swymi stadami, dzieciątkiem Jezus i jego świętą rodziną, jak i przybyłymi doń trzema królami. Tak mniej więcej musiałoby to wyglądać. Tym bardziej, że komety zazwyczaj też nie stają na nieboskłonie w miejscu na zawołanie, nawet w tak ważnych dla ludzi okolicznościach.

 

Ach ten „nasz Bóg”! Zamiast robić tyle zamieszania tym niewiarygodnym cudem (bo musiał to być cud na miarę zatrzymania Słońca na swej orbicie, aby przedłużyć dzień na Ziemi), mógł po prostu zaopatrzyć trzech króli w dokładne mapy tamtego regionu, które byłyby dzisiaj jedną z najcenniejszych relikwii chrześcijaństwa… i byłoby po kłopocie. A tak śmiech tylko bierze, kiedy człowiek to czyta i uświadamia sobie jak wielka jest łatwowierność ludzka, iż bierze się takie bajki za prawdę i nawet próbuje się je podbudowywać „naukowo”, w dwadzieścia wieków później!

 

Bo niezależnie od tego w jaki sposób chcielibyśmy uwiarygodniać tę religijną legendę bożonarodzeniową, to nie da się niestety wskazać piłką mikroskopijnego miejsca na ziarnku maku, obojętnie w jaki sposób by ją do niego zbliżać i przykładać. A taka jest właśnie proporcja wielkości Ziemi do niewielkiej nawet gwiazdy. Tyle, że kiedyś ludzie nie zdawali sobie z tego sprawy, jak i z wielu innych aspektów naszej rzeczywistości. Któż z ówczesnych ludzi mógł wtedy przypuszczać, że te maleńkie świecące punkciki na nocnym niebie, są w istocie gigantycznymi kulami ognia, miliony razy większe od naszej Ziemi – skoro nie był nawet tego świadomy „nasz Bóg”, który w jednej z ewangelii, takimi słowami straszył swoich bliźnich: „Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte” (Mt 24,29).

 

A wtórowali mu „natchnieni” autorzy Apokalipsy św.Jana: „I gwiazdy spadły z nieba na ziemię /../ i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia /../ i ujrzałem gwiazdę, która spadła z nieba na ziemię” (Ap 6,13. 8,10. 9,1). Dlatego dzisiaj ten rodzaj twórczości można śmiało „między bajki włożyć”, jako budujące przykłady ludzkiej nieposkromionej wyobraźni, nie popartej odpowiednią wiedzą astronomiczną.

 

 

Grudzień 2015 r.

 

*Tekst jest uzupełnioną i poprawioną wersją artykułu publikowanego kilka lat temu na łamach byłego „Racjonalisty”.                                      

 

  


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
2. wiele razy widziałem drugie Słońce Robert Ś. 2015-12-31
1. wychowanie autorytarne mieczysławski 2015-12-20


Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 908 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Absurdalna awersja wierzących do ateizmu   Ferus   2021-11-07
Afrykańska ateistka ujawnia, dlaczego się ukrywa   Igwe   2016-01-21
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Allah mi kazał   Greenfield   2014-10-08
Allah stworzył kobiety, żeby były w domach     2018-10-25
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Alternatywna forma ateizmu   Ferus   2023-12-24
Alternatywna koncepcja zbawienia   Ferus   2022-04-17
Alternatywna koncepcja zbawienia (II)   Ferus   2022-04-18
Apostołowie Nowego Ładu (II)   Ferus   2019-07-14
Apostołowie Nowego Ładu. Czyli ludzie pogodzeni z nieubłaganymi prawami natury.   Ferus   2019-07-07
Archipelag islam, czy mamy się bać?   Koraszewski   2018-02-08
Artykuł ateistki w “New York Times” zachwala prawdziwe cuda dokonane przez początkujących świętych   Coyne   2016-09-16
Artykuł w ”New York Times”: Nauka może uczyć się od religii   Coyne   2019-02-20
Atak ateizmu na ludzki rozum? (III)   Ferus   2021-10-24
Atak ateizmu na ludzki rozum? II.   Ferus   2021-10-17
Atak ateizmu na ludzki rozum?!   Ferus   2021-10-10
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
Ateistyczny Kościół powszechny?   Ferus   2014-10-08
Ateizm i religijna nienawiść w Zambii   Igwe   2018-03-15
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Ateizm w Etiopii   Igwe   2016-07-06
Ateizm w Nigerii Północnej   Igwe   2018-05-15
Ateizm w społecznościach czarnych   Igwe   2014-12-29
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Ateiści nie pomagają, pewnie źle patrzyłeś   Koraszewski   2017-06-03
Australijka, Świadek Jehowy (i jej płód) umierają, bo odmówiła transfuzji krwi   Coyne   2015-04-16
Australijski arcybiskup odmawia informowania o pedofilii księży i ich ofiarach   Coyne   2018-04-12
Autor urojony i jego frustracje   Ferus   2017-04-02
Ayyan Hirsi Ali porzuciła ateizm dla chrześcijaństwa   Koraszewski   2024-01-01
Azyl ignorancji, Część II   Ferus   2016-11-06
Azyl ignorancji, Część IX.   Ferus   2017-03-26
Azyl ignorancji.   Ferus   2016-10-23
Azyl ignorancji. Część III.   Ferus   2016-11-20
Azyl ignorancji. Część IV.   Ferus   2016-12-04
Azyl ignorancji. Część V.   Ferus   2016-12-18
Azyl ignorancji. Część VI.   Ferus   2017-01-29
Azyl ignorancji. Część VII.   Ferus   2017-02-19
Azyl ignorancji. Część VIII.   Ferus   2017-03-12
Azyl ignorancji. Część X.   Ferus   2017-04-30
Bóg bez państwa i państwo bez Boga   Koraszewski   2019-07-12
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Bóg odkrywa modlitwy ludzkości w spamie     2015-01-01
Bóg pierwszego kontaktu   Kruk   2014-10-14
Bóg się rodzi i inne troski   Koraszewski   2017-12-24
Bóg się rodzi i islmofobia w kafkowskim świecie   Koraszewski   2021-12-26
Bóg ześle naukę i technikę     2016-08-30
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Bóg, ojczyzna, nędza i zniewolenie   Koraszewski   2021-01-14
Bajka o „zagubionej owcy” i cwanych „pasterzach duchowych”   Ferus   2021-07-11
Bajka-nie bajka o powstaniu religii   Ferus   2019-12-01
Bajkowe dziedzictwo religii. Czyli wspaniała, ale też przerażająca potęga wyobraźni.   Ferus   2021-01-17
Bandycki ramadan   Bekdil   2016-07-15
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga II   Ferus   2023-09-10
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Baśnie wywołujące waśnie   Ferus   2015-11-29
Beczka dziegciu i łyżka miodu   Ferus   2020-09-27
Będzie zadowoleni (po śmierci)!   Ferus   2022-03-06
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Bezbożny Olimp   Koraszewski   2015-01-04
Bezlitosne Miłosierdzie Boże   Ferus   2019-06-16
Biblia, kobiety i Bóg? (II)   Ferus   2021-07-04
Biblia, kobiety i Bóg? (III)   Ferus   2021-08-08
Biblia, kobiety i Bóg? Czyli co takiego Bóg chce powiedzieć czytelnikom Pisma Świętego?   Ferus   2021-06-06
Biskupa czerep rubaszny   Koraszewski   2019-11-08
Biły się dwa bogi   Koraszewski   2019-04-29
Bogom/Bogu nic nie jesteśmy winniCzyli „prawda” religii versus prawda rozumu   Ferus   2024-02-18
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby   Ferus   2018-06-10
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (II)   Ferus   2018-06-17
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (III)   Ferus   2018-06-24
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (IV)   Ferus   2018-07-01
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (V)   Ferus   2018-07-08
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Bogowie, przesądy i fizjologia   Koraszewski   2023-08-13
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (II)   Ferus   2024-02-25
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (III)   Ferus   2024-03-03
Bohaterscy imamowie, o których nic nie słychać   Khan   2017-08-03
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Boże, zbaw nas od religii!   Farhi   2014-12-19
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Boży ludzie w Afryce i w Polsce   Koraszewski   2023-06-15
Brat Tayler o Reza Aslanie   Coyne   2016-06-06
Brawo dla Ariana Fostera: pierwszego, czynnego, zawodowego sportowca w USA, który przyznaje, że jest ateistą   Coyne   2015-08-14
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Byli ateiści, obecnie wierzący   Ferus   2019-11-17
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Bądźmy uczniami Chrystusa?   Ferus   2022-04-03
Bądźmy uczniami Chrystusa? (II)   Ferus   2022-04-10
Błędna analogia o wybaczaniu   Ferus   2022-02-13
Błędna droga rozwoju ludzkości   Ferus   2022-11-06
Błędna droga rozwoju ludzkości (II)   Ferus   2022-11-13
Błądzenie - ludzka rzecz   Ferus   2023-09-17
Błądzenie - ludzka rzecz II   Ferus   2023-09-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Chcę sprzedać moją córkę, co ksiądz o tym sądzi?   Söderberg   2015-03-26
Chcecie zamknąć mi usta? Idźcie na koniec kolejki!   Raza   2017-10-16
Chora koncepcja Boga/bogów   Ferus   2021-08-22
Chrześcijanie przestawiają bramki, kiedy nie mogą wygrać uczciwie   Seidensticker   2015-07-27

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk