Prawda

Wtorek, 30 kwietnia 2024 - 13:39

« Poprzedni Następny »


Mój problem z Bogiem


Natalie Angier 2014-06-24


Kiedy zbierałam materiały do książki o kanonach naukowych i zadręczałam setki badaczy na najlepszych uniwersytetach kraju pytaniami o to, jakie ich zdaniem są najważniejsze witaminy i minerały biegłości w ich dziedzinach, jedno powtarzające się przesłanie wbiło mnie w rodzaj otępienia z migającymi disneyowskimi gwiazdkami w oczach. Biolodzy, geolodzy, fizycy, chemicy, astronomowie czy inżynierowie, dosłownie wszyscy moi rozmówcy umieszczali na czele swojej listy życzenie, by ludzie rozumieli naukę, z naciskiem na szałową ideę Darwina. Błagali mnie: Proszę powiedzieć ludziom, że ewolucja jest faktem. Proszę im wyjaśnić, że są przytłaczające dowody na rzecz ewolucji i że zrozumienie ewolucji służy jako podstawa naszego rozumienia wszelkiego życia na tej planecie.

Innymi słowy naukowcy chcieli, żebym przyłożyła się do prób zmiany koszmarnej statystyki, o której ciągle słyszą, a wskazującej na to, że o wiele więcej Amerykanów wierzy w anioły, diabły i złośliwe duchy niż dowody na rzecz ewolucji.

 

Według niedawnego badania opinii publicznej 82 procent Amerykanów jest przekonanych o rzeczywistym istnieniu niebios (a 63 procent sądzi, że tam właśnie udadzą się po śmierci); 51 procent wierzy w duchy; ale tylko 28 procent przekonuje teoria ewolucji.

 

Naukowcy uważają, że to straszne — to dziwaczne niedocenianie przez społeczeństwo jednego z największych i najbardziej niezachwianych odkryć nauki: o tym jak powstaliśmy my i wszystko co żywe — i mają rację.

 

Nie mogę jednak powstrzymać irytacji na ograniczenia, jakie większość z nich nakłada na swoje narzekania. Chcą mianowicie powiększyć liczbę ludzi uznających ewolucję — bez konfrontowania kilku innych istotnych statystyk o kosmogonii religijnej Ameryki, ujawnionych przez badania opinii publicznej.

 

Na przykład niewielu naukowców martwi się, że około 77 procent Amerykanów twierdzi, że Jezus narodził się z dziewicy w akcie partenogenezy, przeczącym wszystkiemu, co wiemy o genetyce i rozmnażaniu się ssaków. Nie załamują również rąk nad 80 procentami Amerykanów, którzy wierzą w zmartwychwstanie Jezusa i odsyłają do diabła prawa termodynamiki.

 

Nie, większość naukowców nie jest zainteresowana konfrontacją z samymi fundamentami chrześcijaństwa. Narzekają na irracjonalne myślenie, pogardzają "nauką" kreacjonistów, przewracają oczami nad fascynacją Ameryki astrologią, telekinezą, zginaniem łyżek, reinkarnacją i UFO, ale są tolerancyjni, pełni szacunku, i rewerencji wobec większości aktów magicznych, które zdobyły imprimatur przez włączenie do Biblii.

 

Wielu chętnie wskazuje na to, że Kościół Katolicki udzielił poparcia teorii ewolucji i nie widzi konfliktu między wiarą w Boga i w boskość Jezusa a koncepcją ewolucji w drodze doboru naturalnego. Jeśli kupuje to papież, to przyczyna oporu większości Amerykanów wobec ewolucji musi mieć mniej wspólnego z religią, a więcej z marną kampanią reklamową.

 

Tak więc w sprawie głównych religii monoteistycznych i irracjonalności leżącej u podstaw wielu z podstawowych zasad religii naukowcy odkładają na bok szpilki, prychnięcia i niecierpliwe domaganie się dowodów, a zamiast tego przywdziewają uspokajający sweter aktora prowadzącego program dla dzieci w publicznej telewizji. Zapewniają publiczność, że religia i nauka nie są ze sobą sprzeczne, ale że reprezentują odrębne "magisteria", jak to bardzo niespójnie formułował nieżyjący już Stephen Jay Gould.

 

Nikt nie będzie żądał od ludzi, by zrezygnowali ze swojej wiary religijnej, z wiary w wieczną duszę wraz z nieśmiertelną pamięcią każdego meczu piłki nożnej, który wygrały ich dzieci, i każdej chwili spędzonej na zabawie z psem. Nikt nie będzie drwił z ich religijnych przekonań. No cóż, jeśli chcesz wierzyć, że któregoś dnia będziesz siedział na niebiańskim bankiecie z twoim dawno zmarłym ojcem po prawej ręce i Jane Austin po lewej — i że będzie ona miała ochotę na rozmowę z tobą przez następne sto milionów lat albo więcej — to jest to twój prywatny relikwiarz i nie jesteśmy od tego, żeby włamywać się do niego łomem.

 

Przypatrzmy się bardzo różnemu traktowaniu dwóch pytań przedstawionych na forum internetowym Cornell University  noszącym tytuł: "Zapytaj astronoma". Na pytanie "Czy w oparciu o istniejące dowody większość astronomów wierzy w Boga?" astronom Dave Rothstein odpowiada, że jego zdaniem "współczesna nauka zostawia wiele miejsca na istnienie Boga (...) miejsca, w które ludzie wierzący w Boga mogą wpasować swoją wiarę w ramy naukowe bez tworzenia żadnych sprzeczności". Podaje Wielki Wybuch jako koncepcję przynoszącą pociechę tym, którzy chcą wierzyć w jej odpowiednik z Księgi Rodzaju, i probabilistyczne dziedziny mechaniki kwantowej jako coś, co podnosi możliwość "Boga interweniującego za każdym razem, kiedy dokonuje się pomiaru", zanim dochodzi do wniosku, że ostatecznie nauka nigdy nie może dowieść istnienia lub nieistnienia boga, a wiara religijna nie ma — i nie powinna mieć — "nic wspólnego z rozumowaniem naukowym".

 

O ile mniej aksamitna jest odpowiedź czytelnikowi pytającemu, czy astronomowie wierzą w astrologię. "Nie, astronomowie nie wierzą w astrologię" odpowiada gniewnie Dave Kornreich. "Uważają ją za niedorzeczne oszustwo. Nie ma żadnych dowodów, że działa, a jest mnóstwo dowodów, że nie działa". Dr Kornreich kończy swoją pogardliwą tyradę twierdzeniem, że w nauce "nie potrzeba powodu, żeby w coś nie wierzyć". Sceptycyzm jest "pozycją wyjściową" i "dowodu żąda się, kiedy ma się zostać przekonanym o istnieniu czegoś".

 

Innymi słowy ciężar dowodu spoczywa całkowicie na fanach horoskopów, biednych naiwnych dupkach; podczas gdy od rzesz ludzi wierzących w taki czy inny sposób, że boska inteligencja prowadzi każdy skaczący lepton, nie wymaga się żadnego dowodu, nie muszą oni przezwyciężać żadnego sceptycyzmu, nie muszą się martwić. Jako wierzący możesz znaleźć delikatne poparcie swojej wiary religijnej w niedawnych odkryciach — to jest, jeśli jesteś skłonny do zmieniania swoich przenośni i definicji zgodnie z wymaganiami najnowszych danych, do wyszukiwania nowych nisz ignorancji i wieloznaczności, żeby je wypełnić gęsim puchem wiary, i zaakceptować, że mimo pewnych akapitów Starego Testamentu, świat jest bardzo stary, nie wszystko w naturze zostało zrobione w tydzień i (proszę podkręcić mikrofony!) Ewolucja  Ma Miejsce.

 

A jeśli w rozległym targowisku nauki nie znajdujesz uzasadnienia dla swojego wybranego bóstwa czy dla swojej najbardziej cenionej wersji życia pozagrobowego, to jest to także w porządku. Nie ma potrzeby tracić wiary, kiedy od początku szukało się w złym miejscu. Nauka nie może ci powiedzieć, czy Bóg istnieje, ani gdzie pójdziesz po śmierci. Nauka nie może ostatecznie wykluczyć opcji niebios z balonikami napełnionymi helem i włosami jak z reklamy szamponu Brecka dla wszystkich. Nauka w żadnym razie nie chce być kojarzona z przerażającymi myślami, jak na przykład możliwość, że świadomość dana ci na blisko stulecie przez pofałdowany, galaretowaty i przemijający organ w twojej czaszce, może po prostu być całą historią ciebie i wszystkiego o tobie. Nauka nie jest arogancka. Nauka zajmuje się dającym się obserwować wszechświatem i dającymi się sprawdzać hipotezami. Religii zostaje irracjonalna panika o północy. Ale o ewolucji słyszeliście, prawda?

 

No to dlaczego większość naukowców unika krytykowania religii, mimo że potępiają magiczny sposób myślenia? Po pierwsze niektórzy badacze sami są tradycyjnie pobożni, utrzymując koszerną kuchnię czy idąc do komunii w każdą niedzielę. Przyznaję, że jestem zaskoczona za każdym razem, kiedy spotykam religijnego naukowca. Jak może wprowadzony w tajniki laboratoryjnego warsztatu doktor nauk, który po południu robi marmoladę z prezentacji genomu nicieni przedstawionej przez kolegę na PowerPoint, a potem idzie do domu, czytać w liczącej dwa tysiące lat, rojącej się od sprzeczności kronice o odkryciu zasługującym na meta-Nobla jak "wskrzeszenie ze zmarłych" i mówić: o rety, to brzmi przekonująco? Czy taki poczciwy doktor nie zastanawia się, jak wyglądała grupa kontrolna?

 

Naukowcy to jednak znacznie mniej religijne towarzystwo niż populacja amerykańska, a im wyżej wspinasz się na Olimp jajogłowych tym większa proporcja ateistów, agnostyków i innych rozmaitych pogan. Według badania z 1998 roku, opublikowanego w "Nature" tylko 7 procent członków prestiżowej Amerykańskiej Akademii Nauk wyrażało wiarę w "osobowego Boga". (To ciekawe, że nieco większa liczba - 7,9 procenta — twierdziła, że wierzy w "osobową nieśmiertelność", co może mówić równie wiele o nadętości ich naukowego ego, jak o czymkolwiek innym.) Innymi słowy, ponad 90 procent naszej elity naukowej nie modli się o boskie poparcie, niezależnie od tego jak bardzo chcą zdążyć z publikacją przed rywalem.

 

A jednak tylko garstka niewiernych publicznie ujawnia swoją niewiarę lub krytykuje religię, z godnymi uwagi i elokwentnymi wyjątkami w postaci Richarda Dawkinsa z Oxfordu i Daniela Dennetta z Tufts University. Dawkins i Dennett nie zyskali zbyt wielkiej przychylności swoich kolegów za poglądy antyklerykalne; pewien astronom, z którym rozmawiałam, powiedział o Dawkinsie: "Czyż to nie  prawdziwy kaznodzieja parafialny ze szkoły dyszących ogniem piekielnym i siarką?"

 

Dlaczego więc większość naukowców milczy w sprawie religii? Prawdopodobnie chodzi o coś bliskiego staremu, wiernemu refleksowi układu limbicznego nazywanemu "instynktem samozachowawczym". Przez stulecia nauka dobrze sobie żyła dzięki kształtowaniu swojego wizerunku rezerwy i obiektywności, bycia ponad religią, polityką, biznesem, dobrymi manierami. Naukowcy chcą, by ich zostawić w spokoju, żeby mogli wykonywać swoją pracę, olśniewać swoich kolegów i zatrudniać absolwentów uniwersyteckich do mycia szkła laboratoryjnego.

 

Kiedy dochodzi do walki poza murami, naukowcy ostrożnie wybierają swoje krucjaty. Dobieranie się do Uri Gellera czy raelian jest rozrywką bez ryzyka, łatwiejszą niż naśmiewanie się z wydziału socjologii. Zwalczanie obozu kreacjonistów jest dużo trudniejszą i mniej przyjemną walką, ale ci naukowcy, którzy się tego podjęli, uważają, że mają bezpośrednią stawkę w debacie i mają prawo ją podjąć, ponieważ kreacjoniści, a ostatnio adwokaci teorii "inteligentnego projektu", twierdzą, że w swej metodologii są równie naukowi jak naukowcy.

 

Kiedy jednak nastolatka o nazwisku Darrel Lambert wyrzucono ze skautów za to, że jest ateistą, naukowcy nagle przypomnieli sobie te wszystkie żele, których muszą dopilnować, i ciemną materię, którą muszą znaleźć, i siedzą cicho. Lambert wyjaśnił powody, dla których został ateistą, mimo dzieciństwa spędzonego na lekcjach o Biblii i w młodzieżowych grupach kościelnych. W 9 klasie miał lekcje biologii i zamiast poświęcać się studiowaniu zarysów biustonosza siedzącej przed nim dziewczynki, naprawdę nauczył się nieco biologii. A to, czego się nauczył, przekonało go, że Biblia pełna jest... krótkich opowiadań. Niektóre z nich są dobre, niektóre inspirujące, niektóre wręcz pikantne, niemniej wszystkie są fikcją. Za jego przenikliwe, przemyślane i naukowe spojrzenie na życie i za odmowę sfałszowania danych i po prostu skłamania skautom o swoich myślach o Bogu — jak mu niektórzy doradzali — Darrel Lambert powinien był otrzymać stojącą owację od całej społeczności naukowej. Zamiast tego musiał zadowolić się wywiadem z Connie Chung, nadanym bezpośrednio po reportażu o rodzinie Gambino.

 

Naukowcy mają dostatecznie ważny powód, by uważać, że muszą unikać wizerunku antyreligijnego, prionowego organizmu, zdecydowanego na zniszczenie najświętszej jałówki w Ameryce. W końcu badacze uniwersyteccy pasą się na pastwiskach podatników. Jeśli w najmniejszym choćby stopniu śledzą wiadomości, zauważyli z pewnością wzrastającą gotowość konserwatywnych polityków i szeregu wysoce motywowanych organizacji religijnych do wtrącania się do naukowej działalności — zmieniając internetową stronę informacyjną dla konsumentów przy National Cancer Institute, żeby aborcja wyglądała jak przyczyna raka piersi, czym oczywiście nie jest, lub zapełniając naukowe ciała doradcze anty-aborcyjnymi "uzdrowicielami wiarą".

 

Niedawno mało znany klub o nazwie "Koalicja tradycyjnych wartości" zaczął przeczesywać opisy projektów wspieranych przez Krajowy Instytut Zdrowia i zgłaszać zażalenia do przychylnie nastawionych kongresmanów na te projekty, które uznali za moralnie "zgniłe", w większości badania nad zachowaniami seksualnymi i zapobieganiu AIDS. Kongresmani z kolei rozpoczęli szereg przesłuchań, wzywając urzędników Instytutu, by zapytać, kogo na Boga obchodzą perwersje indiańskich homoseksualistów, na co badacze odpowiedzieli, jak to, ale przecież badania zostały zatwierdzone przez zespół ekspertów naukowych i, hm, społeczność Indian północnoamerykańskich otrzymuje zbyt mało uwagi i pomocy i ma teraz prawdziwy problem z AIDS. Jak dotąd projekt uniknął skreślenia, ale nagi pokaz pobożnie wyszczerzonych zębów z pewnością musiał przestraszyć najbardziej nawet zadziornego, wolnomyślnego profesora, wygodnie usadowionego na stałym etacie. Manipulowanie opisem darwinizmu w podręcznikach szkolnych to jedna rzecz. Ale grozić odebraniem ocenionej przez środowisko dotacji naukowej! Ten Dan Dennett; to jest trochę pompatyczny gaduła, prawda?

 

Niemniej w rezultacie wzdrygania się i kapitulacji przychodzi kolejny łomot. Nie wystarcza teraz, by kandydaci na prezydenta mimochodem wspominali o swojej "wierze". Teraz dziennikarz z "Newsweeka" uważa za swój przywilej, jeśli nie obowiązek, żądać od Howarda Deana odpowiedzi: "Czy uważa pan Jezusa Chrystusa za syna Boga i wierzy w niego jako w drogę do zbawienia i wiecznego życia?" W mojej osobistej bajce Dean, który jest lekarzem i plasuje się gdzieś w typie Scientificus, mógłby zagrzmieć: "No cóż, przy jego poglądach na wielbłądy i bogaczy z pewnością nie głosowałby na republikanów!" albo mógłby odpowiedzieć: "Nie, ale słyszałem, że ma kompleks Mela Gibsona". Dr Dean mógłby mówić o swoich pacjentach, którzy doznali udarów i stracili samą istotę swojej osobowości oraz o tym, że widział absolutnie zasadniczą rolę mózgu dla poczucia bycia jednostką. Mógłby wyrazić wątpliwość, czy "ja" przeżywa mózg, ale, tak już jest, życie idzie dalej, życie jest większe, silniejsze i lepiej wyposażone niż jakikolwiek Bush w kombinezonie i jesteśmy częścią dzikiej, kłębiącej się rzeki życia, nasze cząsteczki były cząsteczkami dinozaurów, a przedtem gwiazd, i nie jest to nonsensowna bajeczka, jest to potwierdzona rzeczywistość.

 

Na nieszczęście dla mojego urojonego spektaklu dr Howard Dean nie miał żadnego wyboru i musiał potakiwać, że tak, z pewnością widzi Jezusa jako syna Boga, chociaż przynajmniej zrobił unik w kwestii wiecznego życia pokornie mamrocząc o tym, że jego zbawienie nie zależy od niego.

 

Mogę być ateistką i może mi imponować, że dzięki konsekwentnemu rygorowi nauki, której brew — podobna do brwi Spocka — zawsze uniesiona jest w powątpiewaniu, wiele nauczyliśmy się o wszechświecie. Niemniej dostrzegam, że tu czy tam, tam czy tu, wszędzie jest pełno niewyjaśnionych dziwów. Dlaczego jest tak dużo ciemnej materii i ciemnej energii w wielkim Wszechświecie i dlaczego kosmolodzy nie mogli im dać wystarczająco niepodobnych nazw, bym mogła je odróżnić? Dlaczego istnieje coś zamiast niczego, i dlaczego tak wiele z tego znajduje się na moim biurku? Żeby już nie wspomnieć stałego misterium e-maili, jak na przykład, dlaczego codziennie przychodzi do mnie powiększający się wykładniczo spam, z którego dziewięć dziesiątych stanowią zachęty, bym powiększyła wypustkę ciała, której nie posiadam?

 

Rozumiem, że nauka nie ma wszystkich odpowiedzi i nie udaje, że je ma, i jest to jedna z rzeczy, za które ją kocham. Ma ona jednak dość dobre pojęcie o tym, co jest prawdopodobne czy możliwe, a dziewiczych porodów oraz ponownych narodzin cieśli po prostu nie ma na tej liście.

 

Czy istnieje boska inteligencja, odrębna od wszechświata, ale w jakiś sposób kierująca wszechświatem, albo przy jego powstaniu, albo przez podkręcanie jego parametrów? Brak dowodów. Czy sam wszechświat jest Bogiem? Czy wszechświat jest świadomy siebie? My jesteśmy tutaj. Jesteśmy świadomi. Czy to czyni z nas Boga? Czy teraz moja córka będzie musiała chodzić do szkoły kwakrów?

 

Nie wierzę w życie po śmierci, ale chciałabym wierzyć w życie przed śmiercią. Chciałabym wierzyć, że któregoś dnia porzucimy przesądy i urojenia, jak również telewizyjne programy ewangelistów. Także naukowcy chcieliby w to wierzyć. Chwilowo jednak jeszcze bardziej chcą uzyskiwać naukowe dotacje.

 

My God Problem

 

Tekst opublikowany pierwotnie w "The American Scholar" w 2004 roku. Tłumaczenie polskie z zezwoleniem autorki i ukazało się po raz pierwszy w roku 2006 na łamach portalu Racjonalista”.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Natalie Angier

Pracuje w dziale naukowym "The New York Times". Jest laureatką nagrody Pulitzera i autorką książek Natural Obsessions, The Beauty of the Beastly, Kobieta: geografia intymna (przekład Barbara Kopeć-Umiastowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2001) i mającej się niebawem ukazać The Canon: A Whirligig Tour of the Beautiful Basics of Science.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 906 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Allah mi kazał   Greenfield   2014-10-08
Allah stworzył kobiety, żeby były w domach     2018-10-25
Alternatywa dla idei zbawienia   Ferus   2020-10-04
Alternatywna forma ateizmu   Ferus   2023-12-24
Alternatywna koncepcja zbawienia   Ferus   2022-04-17
Alternatywna koncepcja zbawienia (II)   Ferus   2022-04-18
Apostołowie Nowego Ładu (II)   Ferus   2019-07-14
Apostołowie Nowego Ładu. Czyli ludzie pogodzeni z nieubłaganymi prawami natury.   Ferus   2019-07-07
Archipelag islam, czy mamy się bać?   Koraszewski   2018-02-08
Artykuł ateistki w “New York Times” zachwala prawdziwe cuda dokonane przez początkujących świętych   Coyne   2016-09-16
Artykuł w ”New York Times”: Nauka może uczyć się od religii   Coyne   2019-02-20
Atak ateizmu na ludzki rozum? (III)   Ferus   2021-10-24
Atak ateizmu na ludzki rozum? II.   Ferus   2021-10-17
Atak ateizmu na ludzki rozum?!   Ferus   2021-10-10
Ateista i „zatroskany głos rozsądku”   Ferus   2021-05-16
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
Ateistyczny Kościół powszechny?   Ferus   2014-10-08
Ateizm i religijna nienawiść w Zambii   Igwe   2018-03-15
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Ateizm w Etiopii   Igwe   2016-07-06
Ateizm w Nigerii Północnej   Igwe   2018-05-15
Ateizm w społecznościach czarnych   Igwe   2014-12-29
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Ateiści nie pomagają, pewnie źle patrzyłeś   Koraszewski   2017-06-03
Australijka, Świadek Jehowy (i jej płód) umierają, bo odmówiła transfuzji krwi   Coyne   2015-04-16
Australijski arcybiskup odmawia informowania o pedofilii księży i ich ofiarach   Coyne   2018-04-12
Autor urojony i jego frustracje   Ferus   2017-04-02
Ayyan Hirsi Ali porzuciła ateizm dla chrześcijaństwa   Koraszewski   2024-01-01
Azyl ignorancji, Część II   Ferus   2016-11-06
Azyl ignorancji, Część IX.   Ferus   2017-03-26
Azyl ignorancji.   Ferus   2016-10-23
Azyl ignorancji. Część III.   Ferus   2016-11-20
Azyl ignorancji. Część IV.   Ferus   2016-12-04
Azyl ignorancji. Część V.   Ferus   2016-12-18
Azyl ignorancji. Część VI.   Ferus   2017-01-29
Azyl ignorancji. Część VII.   Ferus   2017-02-19
Azyl ignorancji. Część VIII.   Ferus   2017-03-12
Azyl ignorancji. Część X.   Ferus   2017-04-30
Bóg bez państwa i państwo bez Boga   Koraszewski   2019-07-12
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Bóg odkrywa modlitwy ludzkości w spamie     2015-01-01
Bóg pierwszego kontaktu   Kruk   2014-10-14
Bóg się rodzi i inne troski   Koraszewski   2017-12-24
Bóg się rodzi i islmofobia w kafkowskim świecie   Koraszewski   2021-12-26
Bóg ześle naukę i technikę     2016-08-30
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Bóg, ojczyzna, nędza i zniewolenie   Koraszewski   2021-01-14
Bajka o „zagubionej owcy” i cwanych „pasterzach duchowych”   Ferus   2021-07-11
Bajka-nie bajka o powstaniu religii   Ferus   2019-12-01
Bajkowe dziedzictwo religii. Czyli wspaniała, ale też przerażająca potęga wyobraźni.   Ferus   2021-01-17
Bandycki ramadan   Bekdil   2016-07-15
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga II   Ferus   2023-09-10
Bardzo nieelegancka hipoteza Boga. Czyli mocno niedoskonałe wyobrażenia absolutnej doskonałości   Ferus   2023-09-03
Baśnie wywołujące waśnie   Ferus   2015-11-29
Beczka dziegciu i łyżka miodu   Ferus   2020-09-27
Będzie zadowoleni (po śmierci)!   Ferus   2022-03-06
Bezbożne „Ranczo” (II)   Ferus   2021-05-23
Bezbożny Olimp   Koraszewski   2015-01-04
Bezlitosne Miłosierdzie Boże   Ferus   2019-06-16
Biblia, kobiety i Bóg? (II)   Ferus   2021-07-04
Biblia, kobiety i Bóg? (III)   Ferus   2021-08-08
Biblia, kobiety i Bóg? Czyli co takiego Bóg chce powiedzieć czytelnikom Pisma Świętego?   Ferus   2021-06-06
Biskupa czerep rubaszny   Koraszewski   2019-11-08
Biły się dwa bogi   Koraszewski   2019-04-29
Bogom/Bogu nic nie jesteśmy winniCzyli „prawda” religii versus prawda rozumu   Ferus   2024-02-18
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby   Ferus   2018-06-10
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (II)   Ferus   2018-06-17
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (III)   Ferus   2018-06-24
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (IV)   Ferus   2018-07-01
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (V)   Ferus   2018-07-08
Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (VI)   Ferus   2018-07-15
Bogowie, przesądy i fizjologia   Koraszewski   2023-08-13
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (II)   Ferus   2024-02-25
Bogu/bogom nic nie jesteśmy winni (III)   Ferus   2024-03-03
Bohaterscy imamowie, o których nic nie słychać   Khan   2017-08-03
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Boże, zbaw nas od religii!   Farhi   2014-12-19
Bożonarodzeniowa koniunkcja planet. Czyli coroczna „koniunkcja” religii z nauką.   Ferus   2020-12-27
Boży ludzie w Afryce i w Polsce   Koraszewski   2023-06-15
Brat Tayler o Reza Aslanie   Coyne   2016-06-06
Brawo dla Ariana Fostera: pierwszego, czynnego, zawodowego sportowca w USA, który przyznaje, że jest ateistą   Coyne   2015-08-14
Brudny czyściec i diabelnie skuteczny strach przed piekłem   Ferus   2020-11-22
Byli ateiści, obecnie wierzący   Ferus   2019-11-17
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Bądźmy uczniami Chrystusa?   Ferus   2022-04-03
Bądźmy uczniami Chrystusa? (II)   Ferus   2022-04-10
Błędna analogia o wybaczaniu   Ferus   2022-02-13
Błędna droga rozwoju ludzkości   Ferus   2022-11-06
Błędna droga rozwoju ludzkości (II)   Ferus   2022-11-13
Błądzenie - ludzka rzecz   Ferus   2023-09-17
Błądzenie - ludzka rzecz II   Ferus   2023-09-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Chcę sprzedać moją córkę, co ksiądz o tym sądzi?   Söderberg   2015-03-26
Chcecie zamknąć mi usta? Idźcie na koniec kolejki!   Raza   2017-10-16
Chora koncepcja Boga/bogów   Ferus   2021-08-22
Chrześcijanie przestawiają bramki, kiedy nie mogą wygrać uczciwie   Seidensticker   2015-07-27
Chrześcijańskie stanowisko wobec rozdziału Kościoła i państwa   Koraszewski   2021-07-17
Chrześcijaństwo, Zagłada i syjonizm   Koraszewski   2019-12-02

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk