Prawda

Sobota, 18 maja 2024 - 19:24

« Poprzedni Następny »


Oblężenie Paryża, czyli wojna światów


Paweł Zbierski 2021-03-24

<span>Dementia Tremens spektakl, październik 2020, Paryż : foto Michael Bunel © Theatre Elizabeth Czerczuk.</span>
Dementia Tremens spektakl, październik 2020, Paryż : foto Michael Bunel © Theatre Elizabeth Czerczuk.

W spektaklu „Dementia tremens” w scenie za sceną bohaterowie wydają na ogół nieartykułowane dźwięki. Zaaopatrzeni w maseczki przeciwepidemiczne, poruszają się w rytmie Kantorowskiej  „Umarłej klasy”. Jeden z nich gra na saksofonie, inny jest psem, a jeszcze inny z rajstopą na głowie i skakanką na szyi czuje się najpewniej, gdy wykrzykuje w końcu „to be or not to be”. A Paryżanie wszystkie te ponure sytuacje egzystencjalne gorąco oklaskują, jako celne artystycznie świadectwo czasu. Bo też nigdy dotąd - jak się wydaje - począwszy od oblężenia Paryża przez Wikingów  - stolica Francji nie robiła na przyjezdnych tak intrygującego i smutnego zarazem  wrażenia.  Wszyscy są w defensywie. Jedynie teatr próbuje się bronić. I Emmanuel Macron..

Otwarta wojna Islamu z Europą – zwłaszcza z Francją. Szturm populistów i francuskich parafaszystów w realu i w sieci internetowej. Bombardowanie epidemiczne, szczególnie dotkliwe w Paryżu, mutujące globalnym wirusem Covid-19, przymusowe - związane z tą pandemią - areszty domowe. Co sobotnie bunty anarchistyczne - niegdyś w żółtych kamizelkach -  wobec zarządzeń globalnego bezpieczeństwa. Wreszcie wciąż wlewająca się do miasta coraz potężniejsza i coraz gorzej kontrolowana fala migrantów. Wszytko to jak nurt szalonej rwącej rzeki, występującej z brzegów skumulowało się w jednym miejscu i w czasie. Prezydent publicznie wzywa do zaprzestania przemocy domowej, bo liczba przypadków maltretowania współmałżonków gwałtownie skoczyła w górę, rośnie liczba dziecięcych samobójstw. Oto Paryż bez żadnego wystrzału armatniego, bez jednego choćby ataku rakietowego, bronić się musi przed upadkiem własnej cywilizacji.

 

„To jest wojna” mówił w telewizyjnym on live Emanuel Macron, dodając przy akompaniamencie Marsylianki : „Niech żyje Republika!”. A odnosił się tymi akurat słowami zaledwie do coronavirusa. 

                                                                      *

Aleksandra Fontaine: Na czas szczytu pandemicznego pozamykano nie tylko szkoły, knajpy i dyskoteki, ale poważnie ograniczono liczbę stałych mieszkańców miasta. Szczurów nie wypędzono. Ani migrantów. Jednak przestrzeń wokół wieży Eiffla upiornie opustoszała nawet z najbardziej wytrwałych bywalców: przybyszów z Senegalu czy Konga handlujących tam pozłacanymi miniaturkami francuskiego cudu techniki. Porażającą ciszę wokół wieży przerywał jedynie co kilka minut ogłuszający ryk krążących z pobliżu wozów policyjnych i karetek pogotowia.

 

Za to teatr paryski Elizabeth Czerczuk nie wiódł co prawda ludu na barykady, ale reagował bardzo żywo. Bo nawet gdy z powodu wirusa nie mogli grać dla publiczności, cały czas próbowali.   

 

Elizabeth Czerczuk: Inspiruje mnie życie: wszystko, co mnie otacza, moi aktorzy, rozmowy z nimi, a także doniesienia mediów. Nie chcę jednak komentować na scenie bieżących wydarzeń.

Powtórzę, co już kiedyś powiedziałam: najbardziej fascynuje mnie człowiek. To, że się przewraca, podnosi, i to, że pewnego dnia już się nie podniesie, rozsypie się w proch między ziemią a niebem. Na pewno teraz, w czasie kryzysu sanitarnego, lęk przed śmiercią i rozpadem jest większy niż kiedykolwiek – i to znajduje odbicie w moim teatrze.

 

                                                         Dziecko Orwella

 

Triumfalny podbój Paryża poprzedziła w życiu Aleksandry Fontaine cała seria cudownych zdarzeń. Jeszcze jako szesnastolatka wyruszyła przecież z jedną małą walizką z rodzinnego – jak je sama nazwie – „szaro-burego” - Trójmiasta do Uniwersytetu Sztuki w Linz. W Austrii skłamała:  że jest świeżo po maturze, a właściwe papiery rodzina dośle wkrótce. Papiery nie doszły, ale mimo to przyjęto ją entuzjastycznie. Potem była od razu Barcelona wraz z prestiżowym kontraktem w „It Dansa”. Jednak kiedy ogłoszono wielki casting do Lido de Paris  nie wahała się nawet przez sekundę. I wykupiła najtańszy lot do Paryża. W jednym z wywiadów zwierzyła się: „ Aby móc pracować w słynnej na świecie rewii, musisz mieć minimum 175 cm wzrostu. Ja, z moimi 177 cm, byłam jedną z niższych na castingu. Na szczęście okazało się, że dyrektor artystyczny i słynny choreograf Pierre Rambert uwielbiał tancerki klasyczne. Bo przecież zupełnie inny ruch sceniczny prezentuje tancerka towarzyska, a inny dziewczyna ze szkoły baletowej. Kiedy wskazał na mnie palcem, podeszłam bliżej, a on powiedział: "Witaj w Lido. Jesteś jedną z najbardziej utalentowanych artystek XXI wieku". Miałam wtedy 19 lat, nie docierało to do mnie. Zadzwoniłam zaraz do mojej choreografki z Barcelony i podzieliłam się z nią informacją. Na niej zrobiło to wtedy chyba jeszcze większe wrażenie niż na mnie. Była zachwycona taką wiadomością. Na tyle, że ja zostałam już w Paryżu, a ona sama zapakowała wszystkie moje rzeczy i wysłała je do mnie. Zaczęłam więc karierę jako jedna z głównych tancerek, w pierwszej linii, z jedną walizką i nie znając kompletnie języka francuskiego.

 

Dość szybko została potem naturalizowana jako obywatelka Francji przez ówczesnego premiera Emmanuela Valssa i uzyskała specjalny status Artystki Republiki Francuskiej: -  A za sobą zostawiłam smutny kraj coraz mniej ich wszystkich rozumiejąc - wyznaje. Ale z drugiej strony zagłębiła się wreszcie w ten swój własny, urodzinowy „Rok 1984” Orwella. Plon tych przemyśleń zawarła w wystawionej na scenie Teatru w Perpigan sztuce „La fille a la valise” w roku 2018 - z muzyką Jacka Kaczmarskiego w prologu i bliźniaczo podobną Lluisą Llacha w finale.  

         

                                                                         *

Z opóźnieniem trafiły do niej pożerane teraz dzieła Witkacego i oglądane z płyt filmy polskiego reżysera Piotra Szulkina. Po latach - już na emigracji -  widzi jak bardzo uniwersalny i wyłamujący się z nadwiślańskich peryferii jest także język Gombrowicza, sztuka Grotowskiego, pantomima Tomaszewskiego, a przede wszystkim teatr Kantora. Dlatego Ola nie ma dziś problemu z rozpoznaniem w Paryżu jako „swego” teatru Elizabeth Czerczuk tworzonego w tej iście apokaliptycznej aurze.  

 


Maciej Świeszewski, Anathomy of the Puppet (1989)
Maciej Świeszewski, Anathomy of the Puppet (1989)

Paweł Zbierski Temat końca i katastrofy jest odwieczny, a jednak coraz bardziej alarmujący,   podejmowany z jednej strony przez malarzy: Bruegla, Memlinga czy np. polskiego malarza współczesnego Macieja Świeszewskiego, a z drugiej - przez Becketta, Witkacego, Kantora, a teraz Panią. Czy katastrofa jest coraz bliżej?

 

Elizabeth Czerczuk: - Nie chcę być Kasandrą, wieszczącą upadek świata. Moja sztuka daje nadzieję przez to, że powraca do źródeł - do katharsis, do „oczyszczającej” funkcji teatru. Współcześni twórcy, także we Francji, odeszli od tej misji, gdyż często chcą tylko dostarczyć widzom łatwej rozrywki.

                                                          

Aleksandrze, zanim trafiła na Elizabeth Czerczuk, Paryż dał rangę wielkiej tancerki i pozwolił się jej odbić z autorskimi występami do reszty świata, bo występowała w całej Europie, w Azji, w Ameryce i na Dalekim Wschodzie. Podróż stała się jej sposobem istnienia, jej stylem bycia, polem dla nieustannej wymiany doświadczeń, do porównań. Wszystko to w strumieniach szampana i w setkach wielokolorowych bukietów od fanów. Ale do czasu.

 

Datą graniczną, swoistą cezurą, stały się bowiem ataki terrorystyczne z 2015 r: na Bataclan i na redakcję  satyrycznego tygodnika „Charlie Hebdo”. Bo terroryści strzelali i uśmiercali  swoje ofiary bez pardonu zaledwie kilkanaście metrów od jej domu. Ból i niepokój był dla Aleksandry  wielokrotny tym bardziej, że spora część jej najbliższej rodziny wyemigrowała niegdyś do Paryża z Maroko nie mając w sobie nawet cienia sympatii nie tylko do terroru a nawet do islamu…


Wspomina jak przez wiele dni  profesjonalne, pachnące najlepszą wodą kolońską patrole, obchodziły potem wszystkie okoliczne klatki schodowe w sercu 11 dzielnicy. To były nienaganne w manierach specjalistyczne ekipy zatrudnionych przez Republikę psychologów. Aleksandra nikogo do własnego domu nie wpuściła. Echo tych wydarzeń widać w jej debiutanckiej książce a także we francuskojęzycznej sztuce kryminalnej wystawionej w 2018 roku w Teatrze w Perpignan.

 

W każdym razie po wspominanych zamachach sprzedała jedno ze swoich mieszkań w Paryżu. A już latem 2017 roku postanowiła uleczyć swoją traumę na południu Francji, w  północnej Katalonii. Jednak od razu, bo już po przylocie z Paryża do Barcelony  na lotnisku czekała na nią niespodzianka. Z włączonego gdzieś w pobliżu radia gruchnęła wieść:  „W Barcelonie doszło do tragedii. Rozpędzona furgonetka wjechała w tłum ludzi na najbardziej ruchliwej ulicy La Rambla. Policja potwierdza, że zginęło co najmniej 13 osób, a ponad 100 zostało rannych. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie, jeden z zatrzymanych to Marokańczyk”. Przy wyjściu z terminala do oczekującego na nią taksówkarza rzuciła krótko „La Rambla!”. Zamiast w Pireneje do swego letniego domu, ruszyła więc na początku na najbardziej popularny deptak w stolicy Katalonii,  zamieniony w rzekę krwi. Trzęsącą się dłonią otwierała SMS-a od przyjaciółki: „…w dupę sobie mogą wsadzić kondolencje, niech podziękują Merkelowej za to się dzieje teraz w Europie…”  Była tak wściekła, że rysowała markerem na białej kopercie czerwoną solidarycą polskie słowo „Solidarność” a potem ułożyła tę kopertę wśród dziesiątków tysięcy kwiatów leżących na krwawym bruku La Rambla.  

                                                                       *

Spędziła więc trochę czasu w tej swojej letniej rezydencji -  Katalonii.  W raju natury między Morzem Śródziemnym a Pirenejami, by trochę ochłonąć …I by czytając Witkacego znów zatęsknić za Paryżem ze wskazaniem na ten jeden konkretny teatr, w którym jego twórczyni nie jeden raz przywołuje twórcę „Wariata i zakonnicy”

 

Elizabeth CzerczukKatastroficzne profecje Witkacego współgrają z absurdem dzisiejszego indywidualistycznego świata, w którym szaleństwo jest jedną z niewielu rzeczy, które nas łączą. Odpowiada mi też groteskowy humor autora „Wariata i zakonnicy”, pozwalający oswoić się z okrucieństwem świata i egzystencjalną samotnością, których doświadcza każdy z nas. Także – a może przede wszystkim  – artysta.

 

Przy tworzeniu przedstawień inspiracją dla mnie są wszystkie dzieła Witkiewicza oraz jego filozofia czystej formy i nienasycenia, a nie tylko konkretny tekst dramatyczny  – w tym wypadku „Wariat i zakonnica”. 


Kantora, jego teatr śmierci, odkryłam już jako studentka w Krakowie. Dzisiaj gdy temat śmierci i rytuał jej towarzyszący zanika, mierzenie się na scenie z eschatologią traktuję jako m
ój artystyczny obowiązek. Dlatego świat sceniczny Teatru Elizabeth Czerczuk jest mroczny, choć jednocześnie przepojony groteskowym humorem.

 

                            

                            Czy wszystkich szaleńców wypuszczono z psychiatryków?

 

Krótkie intermezzo między pandemią a pandemią. W Paryżu najpierw otwarto Luwr. Tak, to ten sam Luwr do którego François Hollande  dobudował przecież w trakcie własnej kadencji nowe sale wystawiennicze, poświęcone sztuce islamu. A od września 2020 r. zapowiedziano wreszcie odmrożenie teatrów. Na moment. Ludzie  masowo - obładowani walizkami -  wracali więc do Paryża z Bretanii i Normandii, z Katalonii i Lazurowego Wybrzeża… Wracali w tym wielkim tłumie z przymusowej kwarantanny. A wraz z nimi  Aleksandra.

 

Mniej więcej 10 minut jazdy samochodem od Bastylii jest Gare De Lyon.  Przyjechała wczesnym popołudniem na ten, zatłoczony teraz do granic możliwości  dworzec pociągiem z Perpignan, by stawić się na casting w Teatrze Elizabeth Czerczuk. Normalka. Tyle już tych castingów przecież przeżyła. Na dworcu od razu rzucił się jej w oczy na oko dwudziestoparoletni, wątły bardzo,
jasnowłosy  chłopak, z psem trzymanym jedną dłonią na smyczy. Przywiązał się paskiem od spodni do metalowego rzędu krzesełek dla podróżnych i wykrzykuje, jakby go obdzierano ze skóry: „ Attention, attention - Macron vous tuera tous ...! Attention ATTENTION…” (Uwaga, uwaga - Macron was wszystkich zabije...! Uwaga, uwaga…"  )   Kiwa się przy tym to w prawo, to w lewo, w tych swoich rozciągniętych spodniach dresowych. Jego nogi - jak resory - unoszą resztę korpusu - od pasa aż do głowy, aż po sine usta, z których toczy pianę. Echo odbija pogłosem ten agresywny wrzask czystej, ludzkiej rozpaczy od sklepień hali dworcowej. By wezwać policję pasażerom wystarczą następujące fakty: szaleniec jest bez maseczki, do hali nie wolno wprowadzać psów, a w dodatku pies, czarny jamnik, tak głośno ujada, że płoszy oczekujące na pociąg dzieci! I rzeczywiście, w ciągu dwóch, trzech minut w kierunku szaleńca dziarskim krokiem zbliża się bezpardonowo trzyosobowy patrol rosłych żandarmów w kaskach, w czarnych maseczkach i w rękawicach wyglądających na motocyklowe. Jeden z nich trzymając w wyciągniętej dłoni pałkę policyjną wskazuje kolegom kołyszącą się sylwetkę szalonego nieszczęśnika.

 

Aleksandra przesiadła się do metra, by dotrzeć szybko do Republiki. A tu już w ciągu zaledwie  minuty między siedzeniami pędzącego wagonika  przewinął się cały korowód głęboko cierpiących i z pewnością bezdomnych postaci:  najpierw młodzian  ciemnoskóry  i jęczący coś pod nosem   - zapewne po heinemedinie, a tuż za nim skośnooki akordeonista w skórzanym płaszczu i czerwonym berecie perfekcyjnie wykonujący na swojej szczerbatej harmonii tango argentyńskie, wreszcie stara, karłowata Arabka w czarnej chuście niezbyt dokładnie opinającej jej owłosioną szczękę, w jednej dłoni dźwigająca wózek z tobołkami, a drugą potrząsająca proszalnie metalową puszką z monetami. Wszyscy w maseczkach.

 

 


<span>Dementia Tremens spektakl, październik 2020, Paryż : foto Michael Bunel © Theatre Elizabeth Czerczuk.</span>
Dementia Tremens spektakl, październik 2020, Paryż : foto Michael Bunel © Theatre Elizabeth Czerczuk.

W ciągu dwóch kolejnych dni na casting stawiają się wielkie tłumy wyposzczonych pandemią artystów, nie tylko europejskich: Francuzów, Holendrów, Arabów, Polaków… Aleksandra musi pokonać około dwieście osób, swoich rywali by zyskać akceptację Elizabeth Czerczuk przedstawiającej właśnie w Paryżu surrealistyczną i groteskową wizję rzeczywistości inspirowaną między innymi sztuką Kantora i Witkacego.

 

                     Nauczyciel bez głowy

 

Powroty z prób stały się dla aktorów coraz bardziej ryzykowne, zwłaszcza od momentu gdy Macron wprowadził od  21. godzinę policyjną. Ludzie biegli zdyszani z teatru do metra, nerwowo patrząc na zegarki, byle zdążyć do nieraz odległych od centrum podparyskich dzielnic. Te wieczorne biegi, w chłodnym i zamglonym jesiennie Paryżu potęgowały jakąś apokaliptyczną aurę. Coraz częściej wokół domów między Placami: Bastylii i Republiki Aleksandra widziała teraz kilku- a nawet kilunastoosobowe grupy młodzieży biegnące do klatek schodowych z naręczami kocy, śpiworów i poduszek, nierzadko z butelkami wina w dłoniach. Coraz popularniejszy w Paryżu stał się bowiem nowy sposób spędzania nocy: u przyjaciół albo znajomych mających mieszkania w centrum. Była w tym także jakaś publiczna demonstracja wraz z zawoalowanym komunikatem w podtekście: nie uda się nas aresztować we własnych mieszkaniach, chcemy nadal normalnie żyć, pić wino, razem jeść i kochać się! 

                                                                 *

Tymczasem już 16 października 2020 roku wieczorem milionami Francuzów wstrząsnął w internecie i w telewizorach bardzo sugestywny obraz Macrona, poruszonego i wyciszonego zarazem i nadzwyczaj zdeterminowanego. Zdeterminowanego z powodu ścięcia głowy francuskiemu nauczycielowi w imię ślepej, fanatycznej wiary w Allaha i w proroka Mahometa. Był Macron przez operatora kamery, niejako wzięty z marszu, wyciągnięty z domu skąpo i prowizorycznie oświetlony podręczną lampką. Nie tak jak polski Duda, w ważnej chwili na nartach, albo Trzaskowski - w dziejowym momencie na niekończących się wakacjach. Otóż Macron nadawał na żywo, w tle jakiegoś zapyziałego osiedla na obrzeżach Paryża, jak się wkrótce okazało w Conflans-Sainte-Honorine, w północno-zachodniej dzielnicy, po raz pierwszy w historii Republiki mówiąc otwarcie, a nawet akcentując te słowa,  o realnej opresji terroryzmu islamskiego. „W tej swojej lekkiej, jesiennej kurtce, nie poddając się chłodowi wyglądał niesamowicie wiarygodnie, jak jeden z nas” - twierdzi wieloletnia Paryżanka Aleksandra Fontaine. To było ze strony Macrona - jak to dziś ocenia -  tak to bólu szczere wyznanie, że z miejsca zyskało mu we Francji nieomal stuprocentowy frekwencyjnie, obywatelski, powszechny aplauz:

 

„Jeden z naszych współobywateli został dziś zamordowany, ponieważ kształtował naszych współobywateli (…) wspaniały nauczyciel zginął, bo nauczał o wolności wypowiedzi. (…) Wzywam wszystkich rodaków do zjednoczenia. Ta jedność jest niezbędna. Akty terroru są i będą, ale możecie liczyć na moją determinację i determinację rządu”. Prezydent dodał, że „zaatakowano nie tylko pojedynczego człowieka, ale całą Republikę i jej wartości”. To zabrzmiało niesłychanie radykalnie wobec terrorystów islamskich. 

 

Paryscy blogerzy zasypali sieć internetową setkami opatrzonych własnymi komentarzami filmów grozy; filmów instruktażowych produkowanych nie tylko w Strefie Gazy ale praktycznie w całym świecie arabskim. To wyglądało na pęknięcie we Francji jakiegoś coraz bardziej nieznośnego tabu wokół terroru radykalnego islamu zalewającego już nie tylko Francję, ale całą Europę. Ze strony zaś samego Macrona był to sygnał wyraźnego odwrotu od dziecięco naiwnej polityki europejskiej symbolizowanej dotąd nazwiskami  Angeli Merkel  i swego poprzednika - Hollande.

                                                                     *

Filmik propagandowy - jakich wiele -  jest emocjonalnie nie do zniesienia z powodu swoistego natręctwa oraz patologicznej agresji. Ubrany na biało mężczyzna przywiązany jest do krzyża… Rzecz dzieje się w ruinie, a dżihadysta wyjaśnia po francusku, jak ubić i wypatroszyć Francuza nożem kuchennym. I pokazuje to… naprawdę.

 

Ten propagandowy film, podobnie do wielu podobnych, jest obecnie emitowany przez Państwo Islamskie i jest rozpowszechniany w kanałach islamskich. Wzywa wprost do morderstwa przeciwko Francuzom.

 

Inscenizacja jest bardzo wystudiowana. Sceneria: ruina, jak po bombardowaniu. Dżihadysta jest w wojskowym mundurze. Mówi jak wyszkolony żołnierz. To wojna.

 

Najpierw wyjaśnia z mrożącym krew w żyłach chłodem, jak wybrać nóż: wystarczy prosty nóż kuchenny.

 

Skrupulatnie pokazuje na ofierze mordercze gesty ręką, bez broni. Punkty ciała do uderzenia nożem. Przekrój tętnice ramion, ud. Celuj raczej w żołądek niż w serce.

Jak podciąć gardło, aby ofiara została pozbawiona krwi? On głosi. Uosabia wiedzę, udaje mentora.

 

                                                               *

W weekend, nazajutrz po zamordowaniu Samuela Paty, Paryżanie wylegli masowo na ulice. Przez wiele godzin na Placu Republiki ludzie nie chcieli się rozstać ze sobą oddając hołd nauczycielowi. Od rana cukiernie były oblężone. „- Wszyscy solidarnie wychodzimy z domów. Nie boimy się terrorystów, nie damy się zastraszyć w naszej własnej ojczyźnie. A w dodatku mamy już dość kolejnych zniczy i kwiatów na miejscach kaźni kolejnych ćwiartowanych islamskimi nożami Francuzów! Dość pustych słów! Dość tego wszystkiego! „- wykrzykiwali Paryżanie. Wkrótce kolejne dramatyczne doniesienia o ataku islamistów na kolejne miasta. Dziś w Paryżu nikt nie ma wątpliwości. Oto toczy się już regularna wojna cywilizacji zachodniej z islamską kulturą terroru i śmierci.


Wojna spóźniona o dobrych parę lat i będąca wyzwaniem dla wszystkich polityków francuskich z potęgującym się dylematem:

 -wolność albo bezpieczeństwo? Tym bardziej, że ataki islamskich terrorystów wcale się nie zakończyły. Wręcz przeciwnie: rozwinęły się przynosząc  wkrótce kolejne tragiczne wieści z Nicei, Lyonu, a nawet z Wiednia.  

                                                 Przebudzenie Europy?                 


Aleksandra zwraca uwagę, że w czasach zarazy wszelakiej Macron (niegdyś asystent filozofa hermeneuty Paula  Ricœura) wydaje się idealnym prezydentem, głównie z powodu - jak ona sama uważa - stylu oraz jakości komunikowania się z własnym narodem.


Korzystając z promptera Macron robi to lepiej, bardziej profesjonalnie, niż najlepsi prezenterzy głównych światowych kanałów telewizyjnych. Operuje najlepszej jakości językiem, zarówno w wymiarze słownictwa, jak i fonetyki. Mówi bez lapsusów, bez zbędnych dłużyzn. Z tych przemówień można spokojnie i z pełnym zaufaniem uczyć się języka francuskiego. Prawdziwym mistrzostwem krasomówczym popisał się na dziedzińcu Sorbony w trakcie wielogodzinnej uroczystości pogrzebowej Samuela Paty. Kiedy indziej  zaimponował jedynie gestem, mową ciała, gdy w rocznicę zakończenia wojny światowej, w maju 2020 r., na Placu Concorde, w absolutnej ciszy złożył hołd dzisiejszym bohaterom narodowym Republiki Francuskiej -  pielęgniarkom i lekarzom walczącym we francuskich szpitalach z Covidem-19.


Macron chaosowi, niepewności przeciwstawia ukojenie i stabilność, ale zarazem obywateli nie usypia. Wzywa do walki. Poza tym do niczego nie zmusza, choćby zapewnieniem: „kto chce, niech się szczepi!” Trudno o lepszy sposób, by wzbudzić zaufanie mas. Tym groźniejszym jest przeciwnikiem dla politycznych rywali przed kolejnymi wyborami.

                                                                        *

Aleksandra Fontaine, sama relacjonująca niegdyś dla mediów wydarzenia wokół Charlie Hebdo zwraca uwagę na ogólną tendencję. Otóż zazwyczaj jak stado kruków zlatują się na miejsce splotu różnych nawarstwiających się wypadków - poszukując partyjnego żeru - politycy wszelkiej maści. To nic, że dzisiaj kolejne ofiary umierają pod respiratorami, że ścięty nauczyciel niczego już nam nie zakomunikuje, to nic, że śpiwory bezdomnych walają się jak brudna padlina na wszystkich peronach metra. Polityka ma swoje prawa i żywi się katastrofą. Aleksandra przypomina na przykład o wyjątkowo bulwersujących wypadkach z Paryża, o których doniosło w listopadzie „L`Figaro” nasuwając poważne pytania na temat etyki mediów, a z drugiej strony pytając o moralność francuskiej klasy politycznej. Oto kilkaset namiotów (wraz z uchodźcami) przeniesiono prowokacyjnie - pod eskortą głównie ultralewicowych dziennikarzy - do samego serca Paryża, słusznie przewidując radykalną interwencję policji. I tak też się stało w istocie. Donosząc więc z paryskiego Place de la République prawicowa gazeta ironicznie zauważyła, że głodni, chorzy i przemęczeni migranci stali się tylko dodatkami do „skrajnie lewicowego manewru politycznego ”.

 

FIGAROVOX / TRIBUNE: „Niektórzy nieodpowiedzialni aktywiści sprytnie zastawili medialną pułapkę na funkcjonariuszy organów ścigania podczas ewakuacji obozu dla migrantów. Tymczasem los migrantów w tej inscenizacji nie obchodzi tak naprawdę pewnych urzędników, którzy szybko doszli do siebie po tym wydarzeniu”


Ultraprawica zasugerowała szybką deportację wyznawców islamu. Jednocześnie obecni  profesjonaliści agitacji politycznej wszelkich opcji - poza En Marche - na plac boju wezwali  dziennikarzy - biedaków, nie mających pojęcia, jakim są narzędziem manipulacji. Dziennikarze udawali czy nie wiedzieli, że ustawienie tego nielegalnego obozu spowoduje natychmiastową reakcję policji?

 

Wydarzenia francuskie wystawiają na próbę dotychczas obowiązujące w Europie „multi-kulti” : podważają międzykulturowe modele „równościowe”, wraz z cichą zmową mediów oraz poprawnościowym polityczne zakazem - informowania ludzi na przykład o tym, że przecież wcześniej były już planowane zamachy zarówno na katedrę Notre Dam w Paryżu czy na Sagrada Familię w Barcelonie, że agresywni nożownicy to niestety głównie Arabowie, że zakaz sprzedaży i wystawiania choinek wcale nie łagodzi agresji fanatyków, że w imię owej poprawności politycznej UE być może niepotrzebnie wzmacnia (bo przecież finansuje!) cały szereg programów wspierających w istocie terroryzm islamski. W Paryżu nie brakuje głosów, że w konfrontacji z potęgującym się ultrafanatycznym islamem Europa ma ostatnią szansę na przebudzenie. W laickiej Francji bardzo dramatycznie brzmi na przykład pytanie o rolę chrześcijaństwa. Pytanie to wydaje się brzmieć znacznie poważniej niż np. w Polsce, gdzie uwagę internautów przykuwają  głównie demaskujące katolicką hipokryzję memy z Dziwiszem i JP II oraz seria zbiorowych rachunków sumienia i  masowych apostazji dokonywanych dość pośpiesznie przez nadwiślańskich celebrytów w związku z kościelną plagą pedofilii.

                                                                        *

Opinia publiczna we Francji została  głęboko poruszona doniesieniami z Tuluzy, wejściem imamów podczas mszy do świątyni katolickiej w zaledwie trzy dni po ataku dżihadystów w Nicei ( trzy zgony) i dzień po zamachu na prawosławnego księdza w Lyonie (nawet jeśli w tym drugim przypadku terrorystyczny charakter zamachu nie został od razu ustalony). „Ci ludzie bez umysłu i rozsądku chcą dokonać innej interpretacji Koranu. Zdecydowanie go odrzucamy ”- powiedział głośno i dobitnie w katolickim kościele jeden z tych imamów z meczetu Al-Ranma.


Dla proboszcza tego kościoła, ks. Gérarda Halla, obecność imamów na tej mszy była „ważna” dla kontynuacji działań międzyreligijnych w dystrykcie. Powiedział też, nawiązując do Charlie Hebdo, że osoby religijne uznają karykatury za mogące ranić ludzi. „Ja, kiedy karykaturuje się Chrystusa, jestem zraniony. Ale nie zamierzamy zabijać ani zakazać z tego powodu wolności słowa ”.   

                                               Nie sczezną artyści


Paweł Zbiersk
i: Pani metodę teatralną cechuje długotrwała, wręcz katorżnicza praca z aktorem. Za sprawą tej edukacji aktor odkrywa w sobie nieznane dotąd pokłady ekspresji twórczej, dowiaduje się o sobie całkiem nowych rzeczy - czasami dość ponurych a czasami z kolei radosnych, wręcz euforycznych. Czy bywa też czasem na odwrót? Czego się Pani uczy od swoich aktorów?

 

Elizabeth Czerczuk : Fascynuje mnie „mikrokosmos”, który nosi w sobie każdy artysta. „Każdy jest niepowtarzalny” – to bardzo ważne zdanie wypowiadane przez aktorów w  spektaklu „Dementia Tremens”.

 

Między mną a aktorami istnieje jakieś magnetyczne przyciąganie. Nie polega ono jednak na tym, że jesteśmy razem spętani jakimiś okowami. Przeciwnie: razem oddychamy, wyzwalamy się z krępujących nas form.

 

Aleksandra Fontaine: Sugestywne wydają mi się te fragmenty, gdy sama rekapituluję tragiczne ale też groteskowe rozwiązania, o których wcześniej czytałam u  Gombrowicza, Witkacego czy Kantora. To między innymi moment, gdy jako aktorka, improwizuję. Wykrzykuję mianowicie po polsku aż do zachrypnięcia (każdy z aktorów wykrzykuje coś własnego w swoim narodowym języku) : „Pozostaje więc tylko się podpalić - tak jak Piotr Szczęsny. Pustka, cisza, pył proch i przepaść… 

                                                                   

 Po serii kakafonicznych scen wyjątkowo mocny klarowny jest finał całej sztuki. Tutaj Aleksandra Fontaine niczym Marie Madelaine  (a może raczej upadła siostra zakonna z witkacowskiego „Wariata i zakonnicy”) dźwiga w górę głowę konającego i upadającego pod ciężarem krzyża mężczyzny (w tej roli ekspresyjny arabski aktor Mehdi Soltani). A zaraz po tym rozbrzmiewa muzyka na wskroś  mistyczna „Lascia chio Piango”, którą skomponował w 18 wieku Europejczyk Georg Friederich Händel. Nie sczezną artyści.

                                                Paryż, Saint Laurent de Cerdans, 12 grudnia 2020             

  • Tekst Pawła Zbierskiego ukazał się pierwotnie w  marcu, w Kwartalniku Artystycznym "Bliza" w numerze 1 (39) 2021"      


Paweł Zbierski

Urodzony w Gdańsku w 1959 r. malarz, reżyser, dziennikarz telewizyjny, scenarzysta. Autor kilkudziesięciu filmów i reportaży telewizyjnych. Autor książki „Na własny rachunek”.  Absolwent UJ i łódzkiej filmówki”. Od połowy l.70. bliski współpracownik Lecha Bądkowskiego, pisarza, pierwszego rzecznika „Solidarności”, jego biograf i współzałożyciel „Samorządności” na łamach „Dziennika Bałtyckiego” , wolontariusz BIPS (Biura Informacji Prasowej Solidarności), nauczyciel akademicki. Po kilkudziesięciu latach pracy odszedł    z TVP, za prezesury Jacka Kurskiego. Emigrant we Francji. Tam autor scenariuszy do sztuk teatralnych „Le Rêve” oraz    „La Fille à la valise”. W Saint Laurent de Cerdans, w Północnej Katalonii, dyrektor artystyczny Galerii Sztuki Poray oraz założyciel (wspólnie z Aleksandrą Fontaine) Stowarzyszenia „Nous en Europe”. Członek kierowanego przez Seweryna Blumsztajna Towarzystwa Dziennikarskiego.

Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Toną, ale nie zapominają potępiać Izraela Marek Eyal 2021-03-24


Notatki

Znalezionych 2606 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Kto, kogo i dlaczego?   Koraszewski   2015-01-25
Kanada wybrała wrażliwość kulturową zamiast zachodniej medycyny   Coyne   2015-01-25
Otwarty list do kosmitów   Ferus   2015-01-26
Rodzina zabija młodą parę   Chesler   2015-01-26
Pochwała cudów   Koraszewski   2015-02-02
Cztery księżniczki i prezydent Obama   Chesler   2015-02-04
Zmieniająca się moralność i Friendship Nine   Coyne   2015-02-04
Kiedy strona przegrana dyktuje warunki   Draiman   2015-02-06
Dlaczego wolność słowa jest fundamentalna     2015-02-06
Islam, lewica i sprawa polska   Mencel   2015-02-07
Alarmująca sprawa klimatycznego panikarstwa   Lomborg   2015-02-17
Brakujący przedmiot nauczania   Ferus   2015-02-18
Prześladowani chrześcijanie organizują się przeciwko ISIS   Chesler   2015-02-18
Którędy do miasta?   Koraszewski   2015-02-22
Dlaczego dobre wiadomości to oksymoron   Gardner   2015-02-24
Czy Biały Dom walczy z terroryzmem?     2015-02-27
Wielka Brytania nadal potrzebuje gazu łupkowego   Ridley   2015-03-02
Wzlot i upadek Baracka Obamy   Frantzman   2015-03-06
Śmierć, która wstrząsnęła Turcją     2015-03-07
Susan Rice i polityzacja ludobójstwa   Boteach   2015-03-09
Kantata o pokoju i inne melodie   Koraszewski   2015-03-10
Kto ma się przystosować w imię tolerancji?   Chesler   2015-03-13
Powrót imperiów - perskie marzenia     2015-03-14
Ponury obraz iluzji Zachodu   Blum   2015-03-16
Badanie australijskie: homeopatia jest bezwartościowa   Coyne   2015-03-18
Więcej żywności z mniejszego areału   Ridley   2015-03-20
Bliźni w świadomości bliźniego   Koraszewski   2015-03-20
Rekord Guinessa w pluciu na demokrację   Koraszewski   2015-03-21
Wywiad z Davidem Keyesem   Harris   2015-03-23
Kiedy słowa zabijają?   Koraszewski   2015-03-25
Pełzający podbój Iraku przez Iran   Al-Rashed   2015-03-27
Dlaczego jestem propalestyński   Bellerose   2015-03-29
Mordowanie ateistów w Bangladeszu   Koraszewski   2015-04-02
ONZ walczy o prawa człowieka     2015-04-03
Czy ktokolwiek chce dyskutować o nagich faktach?   Koraszewski   2015-04-04
Problem z wodą w kranach i w propagandzie    Roth   2015-04-05
BBC jako pomocnik antysemickiego terroryzmu   Johnson   2015-04-06
Ktoś w Białym Domu jest zagubiony   Yemini   2015-04-08
Akademia Sukcesu czyli szkoła, która uczy   Koraszewski   2015-04-11
Reformowanie języka zamiast reformowania społeczeństwa   Coyne   2015-04-13
Nie tyle umowa ramowa, co oszustwo   Shargai   2015-04-13
Żydowski antysyjonizm: honorowe zabijanie per procura   Landes   2015-04-14
Wojna (modlitw) na kampusach     2015-04-18
Życie w sumie jest piękne     2015-04-20
Gaza: Egipt utrudnia dostawy broni   Toameh   2015-04-20
Heroiczna walka Kurdów przeciwko ISIS     2015-04-22
Problem uchodźców arabskich opisany w 1967 r.     2015-04-25
Szukanie wiary z ludzką twarzą   Koraszewski   2015-04-29
Tylko innowacje mogą nas uratować   Ridley   2015-05-01
San Remo: Zapomniany kamień milowy   Benzimra   2015-05-02
145 pisarzy podpisało list protestujący przeciwko nagrodzie PEN dla Charlie Hebdo   Coyne   2015-05-04
Elektryczność dla Afryki   Ridley   2015-05-06
Zuchwałość oszustwa: porozumienie z Iranem   Tsalic   2015-05-06
Poliekran: Nepal, Israel   Collins   2015-05-11
Pocztówka z globalnej wioski   Koraszewski   2015-05-15
Pora zaprzestać subsydiowania paliw kopalnych   Lomborg   2015-05-16
Małe, piękne, ignorowane   Koraszewski   2015-05-19
Pośladkowy poród IV Rzeczpospolitej   Koraszewski   2015-05-22
Kolorowi też mogą być rasistami   Owolade   2015-05-25
Illinois uchwala historyczną ustawę przeciwko BDS, a Kongres rozważa podobne posunięcie   Kontorovich   2015-05-26
Prawa człowieka, które budzą zgrozę   Pearson   2015-05-27
Świętoszkowata świętość Stolicy Apostolskiej   Honig   2015-06-01
Sport - czyli szlachetna rywalizacja   Koraszewski   2015-06-01
Święta Semantyka daje prezenty   Kruk   2015-06-03
Biznes z terytoriami okupowanymi, Orange telecom i francuskie podejście do prawa międzynarodowego   Kontorovich   2015-06-08
Konflikt w Gazie oceniany przez wojskowych     2015-06-14
Gdy ISIS brutalnie traktuje kobiety, panuje żałosne milczenie feministek   Chesler   2015-06-16
Zaszczyt bycia obiektem ataku cenzorów   Lomborg   2015-06-19
Fikcja etnograficzna Jordanii?   Salim Mansur   2015-06-22
Raport Departamentu Stanu o terrorze   Roth   2015-06-23
Miły facet na Bliskim Wschodzie   Rosenthal   2015-06-25
FIFA i inne udzielne księstwa   Ridley   2015-06-25
Odwaga i handel – co zrobiło więcej dla wzbogacenia ludzkości   Ridley   2015-06-29
Cierpliwość, niejasność i kryzysy   Frantzman   2015-06-30
Jazydzi nie są tylko ofiarami. Są naszymi partnerami i potrzebują pomocy   Clarfield   2015-07-02
Rasizm niektórych antyrasistów   Owolade   2015-07-04
Turcja woli ISIS od Kurdów   Totten   2015-07-06
Prawne ramy obrony Izraela   Dershowitz   2015-07-08
Technika, konsumeryzm i papież   Ridley   2015-07-08
Gdyby amerykański morderca, Roof, był islamistą, byłby “wojownikiem”   Frantzman   2015-07-10
Irańskie urojenie: elementarz dla skonsternowanych   Totten   2015-07-14
O racji w kwestii dobra i zła   Michael Shermer   2015-07-20
Opowieść o dwóch porozumieniach: co Grecja i Iran mają wspólnego?   Tsalic   2015-07-21
Zdewaluuj, restrukturyzuj i decyduj sam   Ridley   2015-08-05
Paryski szczyt klimatyczny   Ridley   2015-08-08
Strategia równowagi według prezydenta Obamy   Alberto M. Fernandez   2015-08-09
Mniejsza liczba celów rozwojowych znacznie bardziej pomoże Indiom   Lomborg   2015-08-11
Przemilczana czystka etniczna Palestyńczyków   Toameh   2015-08-19
Z głową w piachu   Friedman   2015-08-21
Problem zielonych strachów   Ridley   2015-08-25
Co Palestyńczycy robią z pieniędzmi z USA?   Toameh   2015-08-28
Czy i jak możemy pomóc uchodźcom?   Koraszewski   2015-09-03
Życie czarnych liczy się – poza życiem Birama Daha Oulda Obeida   Brown   2015-09-04
Jeszcze raz w sprawie cenzury   Miś   2015-09-04
Wyobraź sobie... Gazę   Tsalic   2015-09-05
Dejudaizacja Jerozolimy w 1948 roku   Carlson   2015-09-07
Wyzwanie dla Europy: jak zapobiec wpuszczeniu ekstremistów islamskich razem z ich ofiarami   Horovitz   2015-09-10
Egipt z Piotrem Ibrahimem Kalwasem   Koraszewski   2015-09-12
Uchodźcy: punkt, z którego nie ma powrotu   Tsalic   2015-09-15
Jordania: Nie chcemy Palestyńczyków   Toameh   2015-09-16

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk