Prawda

Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 - 02:29

« Poprzedni Następny »


Nasza lepsza połowa


Lucjan Ferus 2022-11-20


Czy zastanawialiście się może, jak to jest z tym „świętym sakramentem małżeństwa”? Tym, który łączy w nierozerwalny związek dwojga ludzi na całe życie? „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,6), jak  napisano w jednej z Ewangelii. Choć w tejże Ewangelii napisano również: „Zaprawdę powiadam wam; wszystko co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” (Mt 18,18). Mnie ten fragment bardziej odpowiada, bo dokładnie oddaje prawdę w tej materii: niebo zawsze daje milczącą zgodę na wszystko to, co wyprawiają na ziemi z ludźmi Kościoły i ich kapłani. Ale to tylko taka luźna dygresja.

Zatem myślę sobie tak: skoro ludzie zawierają „święte związki małżeńskie”, są jakby odgórnie przeznaczeni sobie przez Boga, prawda? A on podobno chce dla człowieka dobrze (jest Bogiem miłości wszakże), poza tym jest nieomylny i wszechwiedzący. Jest więc nie do pomyślenia, aby popełniał tak wiele błędów, łącząc w pary ludzi, którzy po niedługim czasie stają się sobie obojętni a nawet nienawistni. Jak wytłumaczyć ten sakramentalno-małżeński paradoks? A może jednak Bóg nie chce dla człowieka dobrze? Albo inaczej: chce nie tylko  dobrze! Czy to możliwe? No cóż, dla Boga ponoć wszystko jest możliwe…

 

Jest jeszcze jeden zastanawiający problem: skoro miłość jest darem od Boga (nie od nas zależy kiedy się zacznie, jak długo trwa i kiedy się skończy), a związek małżeński związany jest „świętym sakramentem” przez tego samego Boga (religia monoteistyczna),  jak to jest możliwe, iż miłość również „dopada” ludzi, którzy są partnerami różnych „świętych” związków małżeńskich? Jak to wyjaśnić? Czyżby Bóg – obdarzając kogoś miłością – nie wiedział, że dana osoba jest już „zajęta” w świętym związku małżeńskim? Niemożliwe! W przypadku Boga wszechwiedzącego? Więc jak wyjaśnić tę sprzeczność?

 

Oczywiście najprościej byłoby uznać, że cała ta religijna ceremonia to „pic na wodę” i jedna wielka „ściema” (jak i cała religia zresztą), a ludźmi rządzą prawa natury, które jak na złość osobom wierzącym, nie stosują się do religijnych rytuałów człowieka, wierzącego w swe nadprzyrodzone pochodzenie. Lecz my, na taką łatwiznę nie pójdziemy, o nie! Od czego jest wyobraźnia? Notabene ta sama wyobraźnia, dzięki której zaistniały religie. Może więc te nasze religijne początki wyglądały nieco inaczej? Może na przykład tak oto:

                                                           ------ // ------

Kiedy patrzy się na oszałamiające w swym bogactwie piękno kwiatów, zaklęte w tysiącach gatunków i odmian, na ich oryginalne formy i niepowtarzalny często kształt. Na przepych kolorów, które aż zdają się wykraczać poza widzialne spektrum światła,...Jeśli jeszcze do tego wszystkiego dołączy się ich upajający i przebogaty bukiet zapachów – widać wyraźnie, iż musiał je stworzyć artysta o niebywałym wprost smaku estetycznym i olbrzymim poczuciu piękna. Piękno kwiatów i piękno miłości – te dwie rzeczy świadczą o wyrafinowanym guście Boga, który w tych dwóch formach doznań zdawał się być bliski ideałowi i doskonałości. Kosztem reszty swego dzieła, które jakże często wydaje się być tylko nieistotnym dodatkiem do piękna zawartego w przyrodzie i do piękna zawartego w kobiecie – ostatniej jego kreacji.

 

Tak, Bóg jest tak wielkim miłośnikiem kwiatów, iż pierwszym jego przedsięwzięciem, po stworzeniu ziemi, a na niej flory i fauny, było urządzenie wspaniałego ogrodu, w którym pomieścił tyle piękna zawartego w kwiatach i innych roślinach, że dech zapierało w piersiach, kiedy oglądała się tę feerię barw i bogactwo form. Czy ktoś z was zastanawiał się nad tym, iż jednym z najważniejszych walorów kwiatu jest jego efemeryczność? Jego przemijające piękno, które jest tak krótkotrwałe, że nawet nie zdoła wywołać w człowieku odruchu habituacji, która jest immanentną cechą jego natury.

 

Tak samo i w przypadku miłości: nie od nas zależy, aby rozgorzała swym jasnym i czystym płomieniem, często spalającym nas do cna. I nie od nas zależy, kiedy zakończy się nagle i niespodziewanie, pozostawiając gorzką konstatację na temat przemijania wszystkiego co piękne i wzniosłe. Ponieważ jest ona darem, tak samo jak i darem jest poczucie piękna. Lecz to tylko taka luźna dygresja, nie wyprzedzajmy wydarzeń. To bogactwo kwiatów nie rosło sobie ot tak, gdzie popadnie. Tworzyło ono przeróżne kompozycje, niezmiernie interesujące pod względem form jak i kolorystyki, przez co ich walor estetyczny wzrastał niepomiernie, wytwarzając u obserwatora zachwyt i radość z oglądania. A ponieważ tym, który stworzył to piękno i który je teraz obserwował i podziwiał, był nie kto inny ale sam Bóg – musiało być ono najwyższej jakości i o najwyższej z możliwych wartości estetycznej.  

                                                           ------ // ------    

Stwórca przechadzał się teraz alejkami rajskiego ogrodu, podziwiał to urokliwe piękno i wdychał całą piersią te boskie nieomal zapachy wydzielane przez kwiaty. Był zadowolony z tego co dotąd stworzył. Jednak czegoś tu jeszcze brakowało. Bóg pochylił głowę na bok i przez chwilę przyglądał się nieprzebranej mnogości kwiatów, poruszanych gdzie niegdzie delikatnym tchnieniem powietrza. - No właśnie! Brakuje ruchu! – pomyślał i po chwili nad barwnym kobiercem kwiecia zaroiło się od motyli, tak bajecznie kolorowych i delikatnych, iż wydawało się, że to same kwiaty posiadły zdolność fruwania, oderwawszy się od łodyg trzymających je na uwięzi.

 

Ogród od razu ożywił się, a jego walory estetyczne wzrosły jeszcze bardziej. Teraz w nagłym przypływie weny artystycznej, Bóg stworzył kolibry i jego zadowolenie osiągnęło prawie maksimum. Lecz po chwili namysłu doszedł do przekonania, iż to jeszcze nie wszystko co może zrobić. Jeszcze czegoś tu brakowało. Bóg zastanowił się chwilę, a potem stworzył przeróżne drzewa dające osłonę i cień kwiatom, a na nich ptaki w przeróżnych ilościach gatunków i odmian, które od tej chwili swym śpiewem będą umilały istnienie wszystkim słyszącym je istotom. Dla uzupełnienia całości Bóg stworzył także owady, a nawet z myślą o niektórych z nich, w odległej części ogrodu uczynił kwiaty o zapachu zgniłego mięsa, będącego dla nich najcudowniejszą wonią na świecie. Cóż „De gustibus non est disputandum” – jak będą mawiali starożytni Grecy. Nie wyprzedzajmy jednak wydarzeń

 

Bóg przechadzał się po rajskim ogrodzie, wsłuchując się w przecudne śpiewy i trele ptaków, które jeden przez drugiego jakby chciały popisać się swymi umiejętnościami wokalnymi. Słuchał brzęczenia owadów, cykania i grania świerszczy i pasikoników, dobiegającego z bujnej trawy, wzdychał głęboko delektując się przebogatym bukietem zapachów, wystawiał swoje oblicze na ożywcze promienie słońca, które prześwitywały pomiędzy listowiem drzew, tworząc na ziemi świetliste, ruchliwe plamki poruszające się w przedziwnym tańcu, jakby były żywymi, dwuwymiarowymi istotami cieszącymi się życiem i możliwością ruchu.

 

Doznawał estetycznego wzruszenia oglądając tyle piękna na raz i był szczęśliwy, z siebie i w sobie. Teraz będzie mógł odpocząć w odpowiednich warunkach, po trudzie stwarzania. Co prawda żaden kwiat, żadna inna roślina ani drzewo, a także żaden ptak ani owad ni zwierzę, nie miały jeszcze nazwy, ale tym się Bóg nie przejmował specjalnie. Ważniejszy był teraz wypoczynek. Jednak przedtem należało coś jeszcze zrobić. Pomedytował więc chwilę, a potem nucąc sobie cicho jakąś wesołą melodię – jako, że był nad wyraz zadowolony z tego co dotąd uczynił – stworzył robotnika, aby pielęgnował, uprawiał i doglądał ten jedyny w swoim rodzaju ogród (nie mówiąc już o tym, że jedyny na świecie).

 

Nazwał go człowiekiem, co oznaczało istotę myślącą. Następnie wziął go za rękę i oprowadzając po całym ogrodzie, wyjaśnił dokładnie na czym będzie polegała jego praca. Człowiek kiwał ze zrozumieniem głową, był przecież istotą rozumną, jak powiedziałem. Stwórca wiedział jednak, iż nadmiar rozumu przeszkadza w pracy. Postanowił więc zabezpieczyć się przynajmniej od tej strony i zabronił człowiekowi spożywać owoce z drzewa wiadomości dobrego i złego. – „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.”

 

Tak mu powiedział, postraszywszy go w razie czego tym niechybnym zgonem, choć miał pewne wątpliwości, czy weźmie on sobie to ostrzeżenie do serca, jako że obce mu było przecież pojęcie śmierci, umierania i wszelkich innych okropności związanych z tym problemem. - Ale skoro już zostało to powiedziane, niech tak pozostanie... – pomyślał Stwórca i udał się wreszcie na zasłużony odpoczynek, pozostawiając człowieka sam na sam z ogrodem i swoją pracą, a także obowiązkami z niej wynikłymi.

 

Zatem człowiek został stworzony głównie do pracy, co niestety koliduje z dogmatem mówiącym, iż dostał on wolną wolę od Boga. Nie można pogodzić wolnej woli z przymusem do pracy, a że pracować trzeba aby żyć, nikt chyba nie zaprzeczy. Choć i tu są wyjątki, to bezwzględne prawo obowiązuje każdego z nas, od zarania dziejów, aż po dzień dzisiejszy. Lecz to tylko taka luźna dygresja. Praca więc stała się głównym zajęciem i sensem życia człowieka. W tym konkretnym przypadku było to ogrodnictwo, więc to je należy traktować jako najstarszy zawód świata, wyprzedzający o wiele setek lat ten, któremu przyznaje się palmę pierwszeństwa pod tym względem. Nie odbiegajmy jednak od tematu.

                                                           ------ // ------

Mężczyzna więc pielęgnował rajski ogród, uprawiał go i doglądał z właściwym sobie poświęceniem. Podlewał i nawoził, przycinał i usuwał obumarłe części roślin, kosił trawę tam gdzie wymagała tego sytuacja, pielił rabaty kwiatowe z chwastów, przekopywał i spulchniał glebę, przesadzał w nią młode rośliny, starał się, aby ścieżki i alejki ogrodu były zawsze wyrównane i wygrabione, pozbawione kępek trawy, która uparcie próbowała zarastać je, psując ich estetykę. A ponieważ w ogrodzie żyły także zwierzęta, roboty miał przez to o wiele więcej, gdyż musiał jeszcze usuwać skutki ich obecności: połamane kwiaty, stratowane trawniki, poobgryzana kora z drzew, poryte wzdłuż i w poprzek rabaty kwiatowe, nie mówiąc już o innych bardziej przykrych śladach ich obecności.

 

Jednym słowem zajęcia miał moc od świtu do nocy, kiedy padał na posłanie zmęczony jak nieboskie stworzenie, zasypiając momentalnie i chrapiąc później tak mocno, że aż sam Stwórca, który lubił przechadzać się czasem po ogrodzie także nocą, przystawał i przysłuchiwał się tym dziwnym odgłosom ze zdegustowaną miną. To chrapanie odbijało się niemiłym dysonansem na tle odgłosów przyrody, bardziej zharmonizowanych z nastrojem nocy. Bóg krzywił się wtedy nieznacznie i machając ręką szedł jak najdalej od tego miejsca, które zajmował człowiek. Aż pewnego razu nie zdzierżył i stworzył cykady i nocne świerszcze, aby swoim graniem zagłuszały to niemiłe dla bożego ucha rzężenie. I w razie czego dodał jeszcze kumaki by kumkaniem wspomogły owadzich grajków.

 

Czasem mężczyzna spotykał Stwórcę podczas dnia, kiedy akurat na czworaka i w pocie czoła pracowicie wyrywał chwasty spośród kwiatów, zastanawiając się po co Bóg je stworzył, lub obkopywał i spulchniał glebę wokół jakiegoś drzewa. Wstawał wtedy z kolan i pozostawał w głębokim skłonie, gdyż przejmujący ból w plecach nie pozwalał mu wyprostować się całkowicie i raptownie. Bóg chwalił go wtedy za jego pracę i poświęcenie i śmiejąc się mówił, iż nie musi on zachowywać się aż tak czołobitnie w stosunku do niego. – To naprawdę nie jest konieczne – mówił, klepiąc go po plecach i dodawał, że efekty jego pracy mają większe dla niego znaczenie, niż jego postawa moralna.

 

Potem szedł dalej wyraźnie zadowolony z czegoś, a człowiek wzruszywszy ramionami zabierał się znów do roboty, nie rozumiejąc nic z tego właściwie, gdyż obce mu były rozterki moralne. Jakiekolwiek inne zresztą też. Wypełniał swe obowiązki jak najlepiej potrafił i to mu sprawiało satysfakcję i radość. Owszem, był często zmęczony i przepracowany ponad siły, lecz uznawał te stany za normalne, za wręcz immanentne cechy swego człowieczeństwa.

Na takiej monotonnej egzystencji mijał mu czas, aż pewnego razu zaszło coś, co całkowicie zakłóciło dotychczasowy tok jego życia.

 

W rajskim ogrodzie bowiem żył wąż, który był bardziej przebiegły od wszystkich zwierząt lądowych, które Bóg stworzył. I na dodatek mówił ludzkim językiem. Właściwie do dziś nie wiadomo, skąd się wziął ten cud natury i nawet Teodycea, która tak skrupulatnie stara się wybronić - wszechmocnego jakby nie było - Stwórcę od odpowiedzialności za zło istniejące w jego dziele, nie potrafi dać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: po co miałby Bóg stwarzać tak wredne i wrogie sobie stworzenie? Ani na pytanie, co ono robiło w tym rajskim ogrodzie, oazie doskonałości bądź co bądź?

 

Faktem jest, że dużo, dużo później według reguł rządzących mitami (jedna z nich powoduje, iż w miarę upływu czasu, wymyślane jest coraz więcej szczegółów danego mitu), dopowiedziano sobie, że tym rajskim wężem był nie kto inny ale sam Szatan, który zazdroszcząc Bogu jego możliwości stwórczych i przynależnej mu czci, starał się zawsze znaleźć „dziurę w całym” w tym co zostało przez niego stworzone. Kierując się powyższymi pobudkami, nie przepuścił on żadnej okazji, która mogłaby świadczyć, iż Bóg popełnił jakiś błąd w swym dziele lub co gorsze fuszerkę. Lecz to tylko taka mała dygresja.

 

Zostańmy zatem przy tej mało prawdopodobnej, lecz nie niemożliwej hipotezie. Dla nas ludzi nie jest właściwie ważne czy wąż i upadły anioł to ta sama istota, czy dwie różne. Nie są także ważne jego pobudki działania. Natomiast ważne jest, iż w danym momencie był tam gdzie był i zrobił to co zrobił. Zauważył on bowiem bardzo dziwną rzecz: Bóg stworzył mężczyznę – a więc samca – jednak samicy mu nie „dorobił”! Wszystkie samce zwierząt miały samice, a człowiek nie! – Dlaczego zatem? – zapytywał sam siebie, zaciekawiony nad wyraz tym faktem. - I ten dziwny zakaz dany człowiekowi przez Boga,...czy to nie ma przypadkiem z tym jakiegoś związku? – zachodził w głowę, coraz bardziej zaintrygowany im więcej o tej sprawie myślał. Czuł podświadomie, że coś się za tym kryje.

 

- Może wreszcie Bóg popełnił jakiś błąd w swym dziele? – myślał – więc nadarza się w końcu wyborna okazja, aby zacząć działać?! – postanowił rozegrać to po swojemu; chytrze, przebiegle i tak, aby coś na tym zyskać przy okazji. Jeszcze przez jakiś czas z ukrycia obserwował mężczyznę, aż pewnego razu nie wytrzymał, opuścił niżej swój trójkątny łeb z konaru na którym się wylegiwał i przemówił do człowieka: - Wiesz,... przyglądam ci się tak od dłuższego czasu i zastanawiam się, po jaką cholerę Bóg dał ci rozum?! –

 

Mężczyzna, który dopiero co skończył usuwać chwasty z pomiędzy kwiatów rosnących na klombie otaczającym środek ogrodu, teraz wyprostował się, stękając z wysiłku i rozmazując brudną dłonią pot na czole, zamarł na chwilę z otwartymi ustami, rozglądając się za właścicielem głosu. Dotąd był święcie przekonany, iż prócz Boga tylko on jeden posiada dar mowy i porozumiewania się. Rozglądał się więc ciekawie w poszukiwaniu drugiej istoty podobnej sobie, lecz w pobliżu nie było żywej duszy, nie licząc setek motyli, tysięcy owadów, ptaków wyśpiewujących swe trele,... I okazałego, wzorzystego węża, którego bujne sploty okręcały jeden z konarów najbliższego drzewa, a płaski łeb opuszczony był niżej. Jego żółte, jakby hipnotyzujące ślepia wpatrzone były prosto w człowieka.

 

                                                           ------ cdn.------

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 906 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nie będziesz brał imienia żadnego Pana Boga nadaremno   Koraszewski   2014-09-21
Religia doskonała   Ferus   2014-09-25
Gdyby bóg ISIS był moim bogiem, czy miałbym robić to, co nakazuje?   Coyne   2014-09-27
Abraham aresztowany po próbie złożenia ofiary z syna   Swidler   2014-09-29
Wspólnota (niektórych) wierzących i (niektórych) ateistów   Koraszewski   2014-10-01
Moje stanowisko wobec NOMA: stara recenzja   Coyne   2014-10-03
Allah mi kazał   Greenfield   2014-10-08
Ateistyczny Kościół powszechny?   Ferus   2014-10-08
Chusta wreszcie wolna; Turcja wręcz przeciwnie   Bekdil   2014-10-10
Jesus and Mo oraz dosłowność i umiarkowani muzułmanie   Coyne   2014-10-11
Bóg pierwszego kontaktu   Kruk   2014-10-14
Nowy pogląd na piekło: “warunkowa nieśmiertelność”   Coyne   2014-10-18
Mój dojrzały ateizm   Ferus   2014-10-20
Obrona islamu przez kłamstwao obrzezaniu dziewczynek   Hastie   2014-10-20
Teologia wyzwolenia diabłów                  Kruk   2014-10-24
List do Pana Boga   Ferus   2014-10-25
Taktyka pokrętnej prezentacji faktów   Hastie   2014-10-27
Czy ateizm jest irracjonalny? Filozof mówi “tak”   Coyne   2014-10-28
Mój dojrzały ateizm,Część II   Ferus   2014-11-02
Ukarane, bo zostały zgwałcone   Chesler   2014-11-06
Test na człowieczeństwo   Ferus   2014-11-07
Papież akceptuje ewolucję z boskim napędem   Coyne   2014-11-08
Święte strzyżenie   Ferus   2014-11-11
Święte strzyżenie Część II   Ferus   2014-11-16
Uzdrawianie wiarą zabija dzieci   Coyne   2014-11-19
Mój dojrzały ateizm Część III   Ferus   2014-11-23
Spis powszechny niewierzących   Koraszewski   2014-11-24
Mój dojrzały ateizm Część IVLucjan Ferus   Ferus   2014-11-29
Deklaracja poddaństwa   Ferus   2014-12-08
Pies urojony, czyli objawienie Franciszka   Coyne   2014-12-12
Mój dojrzały ateizm Część V   Ferus   2014-12-17
Konflikt palestyński   Spyer   2014-12-19
Boże, zbaw nas od religii!   Farhi   2014-12-19
DCLXVI Krucjata   Ferus   2014-12-20
Sumerowie patrzą z osłupieniem jak Bóg tworzy świat     2014-12-23
Mój dojrzały ateizm. Część VI   Ferus   2014-12-27
Ateizm w społecznościach czarnych   Igwe   2014-12-29
Bóg odkrywa modlitwy ludzkości w spamie     2015-01-01
Czym jest wszechświat wobec chodzenia po wodzie?   Ferus   2015-01-03
Bezbożny Olimp   Koraszewski   2015-01-04
Jak można być ateistą?   Kruk   2015-01-05
Dzięki dobroci!   Dennett   2015-01-07
Mój dojrzały ateizm.Część VII   Ferus   2015-01-09
Cyrograf   Ferus   2015-01-17
Mój dojrzały ateizm, Część VIII   Ferus   2015-01-20
Umysł Boga jak umysł wyrostka   Kruk   2015-01-22
W co wierzy prof. Marek Abramowicz   Kalbarczyk   2015-02-03
Mój dojrzały ateizmCzęść IX   Ferus   2015-02-07
Zgodność między nauką i religią? Wolne żarty.   Coyne   2015-02-09
Tożsamość i rozum   Kruk   2015-02-10
Mój dojrzały ateizm. Część X   Ferus   2015-02-14
Ab ovo   Kruk   2015-02-15
Czego Żydzi nauczyli Koptyjkę     2015-02-20
Najlepszy sposób walki z tzw. przemysłem islamofobii   Bekdil   2015-02-21
Mój dojrzały ateizm. Część XI   Ferus   2015-02-21
Proces przeciwko szatanowi   Ferus   2015-02-25
Kampania przeciwko penalizacji bluźnierstwa   Igwe   2015-02-26
Mój dojrzały ateizm. Część XII   Ferus   2015-02-28
Mój dojrzały ateizm. Część XIII   Ferus   2015-03-07
Ken Ham vs. Dawkins: O naturze nauki i praw fizycznych   Coyne   2015-03-08
Niebezpieczne iluzje   Ferus   2015-03-11
Pod sztandarem Niebios   Foster   2015-03-15
Krytyka religii nie jest rasizmem   Hagberg   2015-03-19
Doradztwo religijne i religioznawcze Część VIII   Ferus   2015-03-21
Chcę sprzedać moją córkę, co ksiądz o tym sądzi?   Söderberg   2015-03-26
Koran i mowa nienawiści   Rizvi   2015-03-28
Sumienny ojciec chrzestny   Ferus   2015-03-29
Doradztwo religijne i religioznawcze IX   Ferus   2015-04-05
Zbiorowe zmartwychwstanie, czyli jednak Halloween   Kruk   2015-04-09
Doradztwo religijne i religioznawcze X   Ferus   2015-04-12
Australijka, Świadek Jehowy (i jej płód) umierają, bo odmówiła transfuzji krwi   Coyne   2015-04-16
Doradztwo religijne i religioznawcze XI   Ferus   2015-04-19
Doradztwo religijne i religioznawcze XII   Ferus   2015-04-26
Cztery słowa i 1280 poszkodowanych…   Bekdil   2015-04-26
Niewidzialni ateiści arabskiego świata   Koraszewski   2015-05-02
Człowiek staje przed Bogiem?   Ferus   2015-05-03
Ewolucja pomogła im pozbyć się religii   Coyne   2015-05-07
Matura z religii   Ferus   2015-05-10
O rozwoju duszy w człowieku   Kruk   2015-05-11
Komunijna opowieść   Ferus   2015-05-17
Religia – nauka, odwieczna wojna   Coyne   2015-05-23
Doradztwo religijne i religioznawcze XIII   Ferus   2015-05-24
Ludzkość poniosła tragiczną klęskę   Koraszewski   2015-05-29
Doradztwo religijne i religioznawcze XIV   Ferus   2015-05-31
Dobro i Zło   Ferus   2015-06-07
Absolwent teologii mówi o naszej rzekomej potrzebie dalszych studiów teologicznych zanim zaczniemy krytykować religię   Coyne   2015-06-12
Doradztwo religijne i religioznawcze XV   Ferus   2015-06-14
Deislamizacja jest jedynym sposobem walki z ISIS   Greenfield   2015-06-21
Myślowe szlaki   Ferus   2015-06-21
Moc Chrystusa zmusza cię: Opuść Meksyk!   Hastie   2015-06-26
Doradztwo religijne i religioznawcze XVI   Ferus   2015-06-28
Było sobie kłamstwo   Ferus   2015-07-05
Doradztwo religijne i religioznawcze XVII   Ferus   2015-07-12
Józef Flawiusz – ważny dowód na istnienie Jezusa?   Seidensticker   2015-07-18
Doradztwo religijne i religioznawcze XVIII   Ferus   2015-07-19
Kicz sakralny i diabeł sralny   Kruk   2015-07-24
Perełki infantylizmu   Ferus   2015-07-26
Chrześcijanie przestawiają bramki, kiedy nie mogą wygrać uczciwie   Seidensticker   2015-07-27
Ojcowie (nie)ŚwięciCzyli dlaczego papież Franciszek wydaje się być postępowy i nowoczesny?   Ferus   2015-08-02
Ojcowie (nie)ŚwięciCzęść II   Ferus   2015-08-09

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk