Prawda

Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 - 14:40

« Poprzedni Następny »


Jak i czego media uczą ludzi


Steven Apfel 2014-05-27


 

Przypatrzmy się wzniosłej wypowiedzi o zachowaniu mediów autorstwa redaktora naczelnego gazety niedzielnej:  

 

“Wiarygodność jest fundamentem naszego zawodu. Bez niej jesteśmy niczym. Bez niej ani jeden człowiek nie uwierzy ani jednemu naszemu słowu. Jedną z podstawowych zasad naszego zawodu jest to, że wiarygodność informacji, jakie zbieramy, jest niepodważalna”. 


Jeśli śledzisz zestaw mediów wrogich wobec Izraela, włącznie z “Guardianem”, “Independentem”, “New York Timesem” i BBC, to wiesz, że ta wypowiedź jest nieprawdą. Ich korespondenci z Bliskiego Wschodu nie dbają ani odrobinę o wiarygodność informacji. Niemniej ludzie im wierzą. Co wyjaśnia tę anomalię?

 

Odpowiedź leży w czymś, czego to oświadczenie nie wzięło pod uwagę. Dziennikarze nie tylko  przekazują wiadomości, ale także tworzą wiadomości albo uczestniczą w tworzeniu wiadomości. Zanim zilustrujemy, jak to robią, musimy zrozumieć, że dziennikarz może funkcjonować na dwa różne sposoby:

 

1. Może wiernie informować o tym, co zaobserwował i usłyszał.

2. Albo też może do informacji wstawić “postawę”, pozwalając jej na zabarwienie, ozdobienie, a nawet stworzenie wiadomości.


Jeden rodzaj dziennikarza, to ktoś, kogo ma na myśli oświadczenie redaktora naczelnego – bezstronny reporter. W jego doniesieniach nie ma osobistych osądów, żadnych skłonności do dzielenia się uczuciami, żadnego pragnienia takiego wpłynięcia na czytelnika, by te uczucia podzielał. Drugi rodzaj dziennikarza, to ktoś mający dokładnie odwrotne podejście do swojej pracy.

 

Dla zilustrowania obu typów, oto dwa doniesienia o wojnie. Są to różne wojny w różnych okresach, jedna w Afganistanie, druga w Libii. Interesuje nas jednak kontrastująca stylistyka doniesień, nie zaś ich kontekst. Pierwsze doniesienie napisał Christian Lowe z Reutersa.

 

"Wzór nalotów lotniczych NATO na Trypolis wskazuje, że sojusz próbuje zmniejszyć zdolność Kaddafiego do obrony w momencie, kiedy jego przeciwnicy, którzy w chwili obecnej są w podziemiu, zdecydują się powstać”.


Wiarygodność informacji jest niewątpliwa i raport spełnia wzniosłe oświadczenie o bezstronności dziennikarza.

 
Tutaj jest druga informacja, także ze strefy wojny, napisana przez Roberta Fiska z „Independenta”.

 

"Z pewnością nie było to dobre miejsce na zepsucie się samochodu. To jednak, co się nam przydarzyło, było symboliczne dla nienawiści, furii i hipokryzji tej brudnej wojny".


Od razu wiemy, że nie czytamy raportu obserwatora. Jakikolwiek cel miał autor, nie było nim przekazanie informacji. Przekazuje osobistą postawę, udając reportera. Mógłby równie dobrze napisać: „Nienawidzę tej wojny”, co byłoby stwierdzeniem faktu nie o wydarzeniach ale o jego postawie wobec wydarzeń. Wiedzielibyśmy, że on osobiście jest przeciwnikiem tej wojny, ale nie bylibyśmy wciągani w podzielanie jego dezaprobaty. Tak jednak najwyraźniej nie jest w tym wypadku. Reporter, porwany silnymi emocjami, dzieli się z nami swoja opinią i zmusza nas do podzielania tej opinii. Nienawidzi wojny i my też musimy jej nienawidzić. Cel tego typu dziennikarstwa jest całkowicie inny od dziennikarstwa, które ma przekazać informację o wydarzeniu.

 

Przypadki, które podamy poniżej, mogą nie być w tak oczywisty i nagi sposób emocjonalne, niemniej należą do drugiego typu dziennikarstwa. Chcą, byśmy podzielali uczucia autora. Zamiast przekazywania wiadomości, tworzą wiadomości.

 

Przypadek gramatyki


Dwa doniesienia Reutersa z tego samego dnia charakteryzuje zupełnie odmienna stylistyka, z jednej strony, mamy opis czynu piratów islamskich, a z drugiej, operacji wojskowej USA. Pierwszy możemy nazwać stylistyką  z użyciem strony biernej, drugi stylistyką z użyciem strony czynnej. Pod tytułem „Organizator Achille Lauro ujęty” czytamy:

 

"Abu Abbas jest przywódcą Frontu Wyzwolenia Palestyny, który uprowadził Achille Lauro na Morzu Śródziemnym, co spowodowało śmierć niepełnosprawnego starszego wiekiem Amerykanina Leona Klinghoffera".

 

Proszę zauważyć stronę bierną: “co spowodowało śmierć”, jak gdyby z powodu jakiegoś godnego ubolewania wypadku.  W filmie „Pianista” jest scena, kiedy żołnierze nazistowscy wpadają do żydowskiego mieszkania i rozkazują członkom rodziny, by wstali. Siedzący na wózku inwalidzkim dziadek nie może wstać, więc naziści niosą go z wózkiem na balkon i zrzucają na ulicę, wiele pięter poniżej.  Zamień mieszkanie na statek, a ulicę na morze i masz to, co stało się na pokładzie Achille Lauro. Abu Abbas (nie mylić z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem) i jego banda zanieśli starszego mężczyznę na wózku inwalidzkim do burty statku i wyrzucili go wraz z wózkiem za burtę.


Reuters nie tylko pomija ten fakt, ale sugeruje godny ubolewania i niezamierzony wypadek. Jest tu kolejna próba wpłynięcia na naszą opinię. Ofiarą był „starszy wiekiem Amerykanin”. W rzeczywistości było to stary Żyd i z tego właśnie powodu Abbas i jego banda wyselekcjonowali go do morderstwa. Zidentyfikowali go jako Żyda. Reuters nie chce, byśmy o tym wiedzieli.

 

Tego samego dnia i z tej samej agencji dowiadujemy się, że: “Wysoki rangą oficer armii USA powiedział… że rozpocznie dochodzenie w sprawie zabicia irackiego chłopca przez żołnierzy USA”. Możemy zauważyć tutaj akcję: „zabicie przez żołnierzy amerykańskich”. Podczas gdy czyn islamski prowadzi (łagodnie) do śmierci mężczyzny, czyn amerykański jest przemocą – zabijają.

 

Przypadek mężczyzny jak tabliczka czekolady


Czego potrzeba, by wiadomość, że kogoś przejechał buldożer, dostała się na pierwszą stronę nie tabloidu, ale gazety dla poważnych czytelników? I jakie byłyby szanse, by takie zdarzenie dostało się na pierwsze strony, jeśli miało miejsce w odległym kraju? Żeby zmniejszyć szanse na to, dodajmy: a gdyby nie było żadnych zwłok do pokazania? Żeby zmniejszyć te szanse jeszcze bardziej: a gdyby ofiara nie była żadną znakomitością ani VIP-em, ale zwykłym obywatelem? Niemniej, przy wszystkich tych warunkach, „Independent” zamieścił to na pierwszej stronie. Justin Huggler napisał doniesienie o tym, jak Salem spotkał się ze śmiercią.

 

Dlaczego pan Salem nadawał się na pierwsza stronę? Po pierwsze, był Palestyńczykiem. Po drugie, był ofiarą Izraela. Kto opowiedział Justinowi Hugglerowi o tej sprawie? Syn i córka zmarłego. „Stary” – było pierwszym przymiotnikiem, by wzbudzić emocje współczucia dla zmarłego. Był stary. Jak już jesteśmy na tym tropie, co więcej można wycisnąć z tej tragedii, jakie głębsze emocje poruszyć? Poza tym, że był stary, ofiara była głucha. Kto tak powiedział? Ależ, syn, Maher Salem, i córka. Głęboko poruszony reporter chciał wiedzieć więcej. “Co jeszcze możecie mi powiedzieć o waszym starym i głuchym ojcu?” W tym momencie Salem junior wykazał poetycką naturę i opowiedział, jak głowa ojca została spłaszczona do grubości tabliczki czekolady. Nawet podał wymiary; głowa nie miała więcej niż dwa centymetry grubości po tym, jak buldożer izraelski przejechał ojca.

 

Była to historia mająca wywołać oburzenie, opowiedziana przez dzieci ofiary, ale nie zweryfikowana przez wizytę w kostnicy ani przez obejrzenie grobu ze zwłokami ojca; ani próby dotarcia do jakiegokolwiek dokumentu, który pokazałby, że był jakiś ojciec w formie ludzkiej, bądź tabliczki czekolady.


Wielki fałsz o rzekomej masakrze

 

Przechodzimy od fikcyjnego morderstwa do sfałszowanej masakry. Monstrualne fałszerstwo o masakrze w Jenin pokazuje dziennikarza, który nie może doczekać się na wydarzenie, więc tworzy je sam. Wyniki były spektakularne i zatoczyły pełen krąg: sensacyjny materiał dziennikarski, sława dla reportera, zażenowanie, najbardziej grubiańskie z możliwych sprostowanie i niepamięć.

 

16 kwietnia 2002 r. “Independent” umieścił na pierwszej stronie wiadomość z tytułem “Silence of the Dead” [Milczenie martwych]. Wielkością czcionki tytuł dorównywał tytułom po 11 Września, był to tytuł wiadomości zmieniającej historię.

 

“Monstrualna zbrodnia wojenna, którą Izrael próbował ukrywać przez dwa tygodnie, jest wreszcie ujawniona” – napisał Phil Reeves. Był na miejscu, przemierzał “pustkowie”, które było obozem dla uchodźców Jenin, porażony “słodkim i koszmarnym smrodem rozkładających się ciał ludzkich”. Raport ociekał odrazą do syjonistów.  Gromy dyszącej żądzą pogromu tłuszczy nadawały ton. I oczywiście Reeves zmusza nas, byśmy podzielali jego nienawiść.

 

Hollywood nie umiałby wyprodukować nic lepszego: „Masakra w Jenin”. Koszmarny smród i widmowe efekty osiągnięto przy pomocy padliny zwierzęcej, a uznanie rozdzielone między współwinną ONZ a miłośników palestyńskich. Finał jednak był zupełnie niepodobny do Hollywood: stłumiony, mało wyrazisty, nazbyt skromny. Ruch antyizraelski, pełen niecierpliwości, by przejść do kolejnej zbrodni syjonistycznej, rzucił okiem na niewyraźne, niemal smutne przeprosiny, schowane gdzieś na dalszych stronach gazety.  Phil Reeves przyznał się. Jego bomba dziennikarska była „w wysokim stopniu osobista” (Czytaj: napędzana jego osobistymi uczuciami wobec Żydów.)


"Było jasne, że debata o okropnych wydarzeniach w Jenin cztery miesiące temu, nadal jest zdominowana pytaniem, czy była tam masakra, choć obecnie jest jasne, że nie było”. (Czytaj: Izraelczycy nie dopisali, więc sam stworzyłem ich zbrodnię, a tego właśnie chciał mój redaktor naczelny.)


Dziwne przypadki morderstw


Fabrykowanie zbrodni izraelskich nie jest jedynym sposobem, na jaki dziennikarze mogą tworzyć wiadomości. W pierwszym z poniższych przypadków spojrzymy, jak Reuters i BBC tworzą wiadomości przez wstawianie własnej interpretacji do doniesienia.


Morderstwo przystanku autobusowego


W kwietniu 2011 r. w budce telefonicznej na głównej jerozolimskiej stacji autobusowej wybuchła bomba. Informując o tym Reuters uznał za stosowne wyjaśnienie terminologii. Chociaż Izraelczycy mogą uważać to za akt terroryzmu – wyjaśnił Reuters – inni mogą nie widzieć tego w ten sam sposób. “Policja opisała wybuch jako ‘atak terrorystyczny’ – określenie Izraela na uderzenie palestyńskie”.


Można uznać to za wyjątkowy i groteskowy sposób informowania o bombie, która zabiła kobietę i raniła wielu przechodniów. Co właściwie Reuters chciał przez to powiedzieć? Pomyśl, gdyby według tej samej formuły informował o londyńskich atakach autobusowych: „Policja opisała to jako ‘atak terrorystyczny’, brytyjskie określenie na uderzenie Al-Kaidy”.

 

Co Reuters chciał uzyskać? Po pierwsze, chroni prawa patentowe. Izraelczycy w żadnym wypadku nie mogą zająć roli ofiary; patent na ofiarę należy do Palestyńczyków, cenny i zazdrośnie chroniony patent. W ataku terrorystycznym giną niewinne ofiary; ale nie w uderzeniu. Cała narracja zostałaby postawiona na głowie, gdyby Izraelczycy stali się ofiarami ataków terrorystycznych. Pamiętajcie, to Palestyńczycy są uciskani.

 

Po drugie, eufemizm “uderzenie” w miejsce “atak terrorystyczny” jest starannie wybrane. Także to nie narusza narracji. „Uderzenie” jest łagodniejsze niż „atak” i nieskończenie łagodniejsze niż „atak terrorystyczny”. Nie jest takie wrogie ani takie śmiercionośne. Palestyńczycy nie atakują – to robi Izrael. Tak samo, jak Izrael jest narodem z prawem do samoobrony, także Palestyńczycy są narodem z tym samym prawem. Reuters informuje, że jeden naród może uderzyć w drugi. Bomba na stacji autobusowej, które ma zabić przechodniów, jest tylko metodą uderzenia; uderzenie w wojowników Hamasu, kiedy ci ostrzeliwują rakietami miasta izraelskie, jest inną metodą. Obie metody są częścią konfliktu, „cyklu przemocy”. Jak widzimy, Reuters nie tylko informuje; uwarunkowuje widomości, pakując je we właściwe kształty i formy, by wątek pozostał schludny.

 

Żeby dowiedzieć się czegoś innego w tym samym stylu, spójrzmy na BBC: “Śmiertelny zamach bombowy wycelowany w przystanek autobusowy w Jerozolimie”. 

 

To także jest formuła, chociaż odrobinę inna niż Reutersa. Mamy zrozumieć, że bomba nie była wycelowana w ludzi. Nie, celem był przystanek autobusowy, obiekt zbudowany przy drodze. Najwyraźniej BBC i Reuters mają ten sam cel: Izraelczycy w żadnym wypadku nie mogą uzurpować sobie roli ofiary. Lepiej niech ofiarą będzie przystanek autobusowy.


Nóż morduje rodzinę


Tutaj jest historia, która pozwala obserwować pracę reportera w procesie kształtowania wiadomości. Zaczyna on od obwinienia noża za zamordowanie trojga rodzeństwa Fogel i ich rodziców w Itamar w marcu 2011 r. Kto obwinił nóż za podrzynanie gardeł i obcięcie główki niemowlęciu? Karl Vick z magazynu „Time”.

 

“Troje dzieci ginie  przez nóż” [ang. oryginał: The murder by knife of three children] – pisze Vick. Palestyńczycy nie zabijają dzieci w ich łóżkach, to robią noże. A Fogelowie nie byli rodziną, byli „osadnikami”. Przez używanie formy bezosobowej i strony biernej „Time” odsuwa Palestyńczyków od horroru.


“Rzeź nie zlikwidowała rodziny” – kontynuuje Vick.  Teraz uznaje, że nóż jest zbyt nieożywionym przedmiotem jak na wiarygodne morderstwo; jest zdecydowany przyznać, że coś lub ktoś, zwany „rzezią” ma otrzymać ludzkie kształty. „Sposób wejścia do osiedla” – pisze, wracając do tonu bezosobowego. Możemy zrozumieć problem Vicka: „Sposób wejścia rzezi do osiedla” nie brzmi zbyt dobrze. Dopiero pod koniec doniesienia Vick przyznaje, że ludzie mogli dokonać tej potworności. Niemniej, niezłomnie trzyma Palestyńczyków z dala od tego. Morderstwa dokonali „atakujący”, których tożsamość „pozostaje nieznana”.

 

Podobnie jak Reuters i BBC “Times” uważa, by nie zaciemniać wątku. Nie wolno przedstawiać Palestyńczyków jako morderców. To jest uciskany lud – zawsze o tym pamiętaj!


Potrawa z jednego garnka


Popularnym i skutecznym sposobem jest wrzucanie przez media do jednego garnka czynów izraelskich z czynami palestyńskimi. Z takiego garnka wychodzi smakowita kasza o nazwie „cykl przemocy”. Wspólny garnek oferuje dwie korzyści. Jedną, czyny barbarzyństwa palestyńskiego można złagodzić lub całkowicie ukryć; i drugą, Izraelczyków można ustawić w parze z tym barbarzyństwem, żeby wywołać wrażenie, iż obie strony są razem w jednym piekielnym kotle.

 

Jest mnóstwo przypadków użycia techniki wspólnego garnka, które można przytoczyć. Wybieram trzy ze względu na ich wyrazistość lub potworność szczegółów. Pierwszy przypadek zajmuje się egzekucją dziecka w jego łóżeczku w osiedlu Adora w 2002 r.

 

Znamy już nazwisko reportera, Phila Reevesa, twórcy “Wielkiej sfałszowanej masakry”.  I tym razem już tytuł zapowiada, co Reeves zrobi z tej historii. Pisze o agresji Izraela. Trzeba przebrnąć przez całe kolumny wywodów o izraelskiej “agresywności” zanim, pod koniec artykułu, znajdziemy rzuconą mimochodem uwagę o zastrzeleniu pięcioletniej Danielle Shefi na oczach jej matki. „I tak – pisze Reeves – cykl przemocy obraca się”. Wrzuca do tego samego garnka bigosu palestyńskich „bojowników” zabitych w konflikcie zbrojnym i dziecko, na którym dokonano egzekucji w jej łóżeczku na oczach matki.


Tutaj mamy Associated Press (AP), stosującą inną wersję “sztuczki z Eintopf ”. W styczniu 2002 r. tego samego dnia miały miejsce dwa zdarzenia:  

 

1. Palestyński bojownik otworzył ogień z karabinu do Żydów robiących zakupy na szabat w centrum Jerozolimy.

 

2. IDF wykryła fabrykę bomb na Zachodnim Brzegu i podczas wymiany ognia zabiła kilku hamasowców - producentów bomb.

 

Wrzucając te dwa zdarzenia do wspólnego garnka AP wymyśliła tytuł: “Izrael zabija 4, Palestyńczyk rani 8”. Proszę zauważyć: Żydzi są wrzuceni do garnka pierwsi, bo ich czyn jest gorszy – zabili. Palestyńczyk idzie do garnka jako drugi – on tylko zranił ludzi. Zróbmy symulację. Gdyby AP donosiła z II wojny światowej, jej tytuł brzmiałby: „Siły brytyjskie zabijają 4 esesmanów; esesmani ranią 8 więźniów obozu koncentracyjnego”. Wtedy Brytyjczycy ważyliby więcej na skali zła niż SS. Brawo dla AP i jej obrzydliwego bigosu!

 

Po trzeci przypadek syndromu wspólnego garnka wracamy do Itamar, gdzie terroryści poderżnęli gardła trzymiesięcznego niemowlęcia, dwojga małych dzieci i ich rodziców. Artykuł redakcyjny „Los Angeles Times” wrzuca tę potworność do garnka i wychodzi z niego cykl przemocy:


"Jesteśmy obecnie świadkami tego cyklu na bieżąco. W sobotę zostało zabitych pięcioro członków rodziny izraelskiej, żyjącej na Zachodnim Brzegu w osiedlu Itamar, w tym 11-letni chłopiec, 4-letni chłopiec i dziewczynka-niemowlę, przypuszczalnie przez bojowników palestyńskich. W odpowiedzi na tę brutalną tragedię rząd izraelski ogłosił, że zbuduje 500 dodatkowych domów w istniejących osiedlach na Zachodnim Brzegu…   Co jest gorsze: zadźganie dzieci na śmierć czy budowanie nowych domów w osiedlach na Zachodnim Brzegu? Odpowiedź jest oczywista. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że niezależnie, jak odrażające są te morderstwa, nie służy żadnemu celowi powiększanie prowokacji, która pierwotnie do nich doprowadziła”.


Z tego wynika, że masakra rodziny żydowskiej została sprowokowana przez akt budowy domów. Żydzi sami to na siebie ściągnęli. Budowanie prowokuje masakrę. Amerykańskie poparcie dla Żydów prowokuje masakrę. Takie było antysyjonistyczne wyjaśnieni 11 Września – Ameryka sprowokowała Al-Kaidę swoim poparciem dla państwa żydowskiego i skazała 3 tysiące niewinnych na śmierć w płomieniach. Ameryka sama ściągnęła na siebie 11 Września.

 

Tak więc dla “LA Times”: buduj domy w niewłaściwym miejscu, a oto, co z tego wynika – rodzina zarżnięta jak owce. Izrael sam to na siebie ściągnął. Obie strony wrzucamy do jednego garnka: podrzynanie gardeł i budowanie domów.

 

Karl Vick z “Time” jest kolejnym zwolennikiem wzoru budowanie domów = rzeź. Rozbudowuje to jednak o więcej kategorii. „Wydarzenia – pisze – szarpnęły naprzód z czymś bardzo podobnym do zemsty”.  I wylicza izraelskie akty zemsty: (1) Potępienie morderstw przez Izrael; (2) zaaprobowanie przez Izrael budowy większej liczby domów; (3) Skarga Izraela do ONZ; (4) zbiórka pieniędzy przez Izrael dla dzieci, które przeżyły; i (5) wezwanie Izraela do przywódców palestyńskich, by zaprzestali propagowania przemocy. Tak więc: rzeź rodziców + dzieci = zbiórka pieniędzy + skarga + budowa domów.

 

Unikanie słowa na “T”


Słowa mogą mieć poważne reperkusje w rzeczywistym życiu. Niektóre mogą nawet zabijać. Jednym z takich słów jest „terrorysta”. Ze strachu o bezpieczeństwo, splecionego z daleko posuniętą stronniczością, adiustator albo szef biura wybierze inne słowo – każde się nada, byle tylko uniknąć zirytowania terrorystów. Ramallah i Gaza nie są miejscem dla lękliwych dziennikarzy, trzeba unikać pewnych słów także wtedy, kiedy ludzie, o których piszesz, wcale nie ukrywają, że są terrorystami i właśnie za to są wielbieni.

 

Przykładem jest tu szefowa jerozolimskiego biura “New York Times’a”. Jodi Rudoren pisze o „działalności społecznej” Islamskiego Dżihadu, włącznie z planami budowania klinik i przedszkoli. Tak, przyznaje szefowa biura, „skrzydło zbrojne” jest priorytetem tej grupy, ale jej strach przed słowem na „T” nie pozwala jej posunąć się dalej. Pasja do zabijania ludzi przez Islamski Dżihad w centrach handlowych i na stacjach kolejowych, na targach, w autobusach i restauracjach, była określana aktami „nacjonalizmu palestyńskiego”. Ta grupa, pisze ta korespondentka, „skupia się na wojskowym oporze wobec okupacji izraelskiej”. Cokolwiek, byle nie to przerażające słowo na „T”. Ile porównań i eufemizmów wepchnęła Rudoren w tak niewielką liczbę słów!

 

Weźmy jej słowo “skupia się”. Na całym świecie dżihadyści nigdy nie skupiają się. Wysadzają się w powietrze nie bacząc na nic. Ani też dżihadyści nie są „wojskiem” – przynajmniej nie w zwykłym znaczeniu tego słowa. Słowo wojsko odnosi się do sił zbrojnych, do żołnierzy w mundurach. Siły zbrojne obowiązuje Konwencja Genewska, „księga reguł”, której celem jest ograniczenie barbarzyństwa wojny przez ochronę tych, którzy nie biorą w niej udziału: cywilów, personel medyczny, pracowników organizacji pomocy i tak dalej. Ofiary Islamskiego Dżihadu nigdy nie brały udziału w walkach. Ameryka i cała Europa uznaje go za to, czym jest: kolejną Al-Kaidę.

 

A co ze zwrotem pani Rudoren “opór wobec okupacji”? Tutaj szefowa biura powtarza bezczelne kłamstwo i wie o tym. Islamski Dżihad nigdy nie zabił nikogo z powodu „oporu wobec okupacji”. Nie mogliby tego zrobić. Rudoren wie, że ich nikczemne czyny zostały popełnione w Izraelu, na ulicach Tel Awiwu i Jerozolimy; rzadko, jeśli w ogóle kiedykolwiek na okupowanych częściach Zachodniego Brzegu.

 

Czego możemy nauczyć się z tej niechęci do słowa na “T”? Kanadyjska gazeta „National Post” pokazała to przez poprawienie doniesienia Reutersa. Jeffrey Heller z Reutersa przysłał informację sformułowaną następująco:

 

“Brygada Męczenników Al-Aksa, która jest zaangażowana w trwającą cztery lata rewoltę przeciwko okupacji izraelskiej w Gazie i na Zachodnim Brzegu…”

 

“National Post” zredagowała to następująco:

 

“... Brygada Męczenników Al-Aksa, grupa terrorystyczna, która jest zaangażowana w trwającą cztery lata kampanię przemocy przeciwko Izraelowi”.

 

Gazeta wyjaśniła, że Reuters “wybielił palestyńskie metody i cele”, a jest to coś, w czym gazeta nie zamierza brać udziału.


David A. Schlesinger, globalny redaktor naczelny Reutersa, wkroczył do walki. W “New York Times” skarżył się na zachowanie “National Post”. "Naszą polityką redakcyjną jest to, że nie używamy słów budzących emocje, kiedy opisujemy kogoś”.  Dlaczego nie?

 

"Ponieważ mogło by to prowadzić do nieporozumień o tym, co Reuters donosi oraz narazić na niebezpieczeństwo naszych reporterów na wybuchowych obszarach”.

 

Reuters mówi nam, że stchórzyli przed groźbami. Mówi nam, że prawość dziennikarska stoi daleko za obawą o życie i zdrowie. I kto może winić Reutersa albo Jodi Rudoren, albo „New York Timesa”. Obcięcie głowy dziennikarzowi Danielowi Pearlowi w 2002 r. było lekcją, jaką media wzięły sobie głęboko do serca. Wielki „T”, kiedy uprawiają go Palestyńczycy, jest nazywany operacją „wojskową”. W rojącej się od terrorystów Palestynie używanie porównań i eufemizmów może być jedynym ratunkiem dla dziennikarza.

 

My,  krytycy kanapowi, nie mamy takiego usprawiedliwienia, jakie ma pani Rudoren. Nic innego nie nadaje się tu poza nazywaniem Wielkiego T jego rzeczywistą nazwą.

 

Wydarzenia medialne

 

Media nie były zadowolone, kiedy Izrael zastanawiał się nad zakazaniem wstępu dziennikarzom, którzy towarzyszyli flotylli do Gazy. Dziennikarze wybrali się na szerokie wody razem z aktywistami i celebrytami, żeby „przerwać blokadę Gazy przez Izrael”.

Foreign Press Association (FPA) zareagowało:


To wysyła mediom międzynarodowym mrożące przesłanie i budzi pytania o przywiązanie Izraela do wolności prasy. Dziennikarze informujący o legalnych wydarzeniach powinni mieć prawo wykonywania swojej pracy bez gróźb i zastraszania.


Proszę zauważyć: flotylla była wiadomością tylko dlatego, że informowały o niej media. Gdyby media ją zignorowały, flotylla nie wypłynęłaby. Media tworzą wydarzenia medialne swoją obecnością, a potem żądają prawa relacjonowania z wydarzenia, które stworzyły.

 

I w ten sposób media, czy to przekazują wiadomości, czy je tworzą, uwarunkowują nasze opinie.


How media conditions people be anti-Israel

Jerusalem Post, 19 maja 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Steve Apfel


Dyrektor School of Management Accounting w Johannesburgu. Autor książki "Hadrian’s Echo: The whys and wherefores of Israel’s critics" i współautor "War by other means" (Israel Affairs, 2012). Jego kolejna książka, "Bilaam's curse" spodziewana jest na początku 2014 roku. Jego teksty publicystyczne ukazują się również w prasie amerykańskiej i europejskiej.

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Brunatna fala

Znalezionych 1472 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

J'accuse!   Koraszewski   2013-11-12
Wolność i niepodległość   Koraszewski   2013-11-13
List otwarty do Adama Michnika   Koraszewski   2013-11-13
Uchodźcy, chłopiec do bicia i Anne Frank   Koraszewski   2013-11-20
Dlaczego Izrael?   Koraszewski   2013-11-22
Antysemityzm 2.0   Zahran   2013-12-04
Tybetańskie dylematywalczących o sprawiedliwość   Tsalic   2013-12-15
Wzgórze Świątynne jako symbol muzułmańskiego fanatyzmu   Marquard-Bigman   2013-12-16
Mahomet istotnie jest prorokiem miłosierdzia   MEMRI   2013-12-18
Zgadnijcie, kto orzeka, że Izrael jest winny ludobójstwa?   Marquardt-Bigman   2013-12-23
Muzułmańscy mężczyźni biją swoje żony, z powodu ... Izraela   Greenfield   2013-12-23
Bóg się rodzi...   Koraszewski   2013-12-25
BDS: nie ma żadnych podobieństw do nazistowskiego bojkotu Żydów w latach 1930   Davidson   2013-12-28
Chrześcijański obłęd   Apfel   2014-01-04
Czy antysyjonizm jest tym samym co antysemityzm?   Davidson   2014-01-05
Palestyńczycy umierają z głodu w Syrii   Toameh   2014-01-09
Mury   Wilson   2014-01-12
Mała rzecz o brzydocie łajdactwa   Koraszewski   2014-01-15
Fatwy dla żołnierzy Allaha   R. Green   2014-01-16
Dziedzictwo ludzkiej cywilizacji   N. Mozes   2014-01-18
Podżegnie do nienawiści   Chesler   2014-01-19
Żelazna Kopuła: nowy pomysł na szopkę dla kościoła Saint James's   Davidson   2014-01-20
Ostatnie tabu w Europie   Carmel   2014-01-21
“Guardian”, BBC i nos Mony Lisy   Geary   2014-01-23
Palestyńczyk o Palestyńczykach   Toameh   2014-01-23
Wojna i hańba   Greenfield   2014-01-27
Islam prowadzi wojnę sam ze sobą   Suroor   2014-01-28
A winić będą Izrael   Marquardt-Bigman   2014-01-29
Moralna tępota   Honig   2014-02-01
Jesteśmy tym, co tolerujemy   Ahmed   2014-02-02
Na obraz Boga   Tsalic   2014-02-06
Psychologia antysemityzmu i powiązanie z anty-syjonizmem   Schijanovich   2014-02-08
Antysemityzm. Niezamknięta historia   Jeliński   2014-02-09
Oszczerstwa Barghoutiego     2014-02-09
Ajatollah torturowany za krytykę politycznego islamu   Paveh   2014-02-11
Media i Zachód ignorują pogwałcenia praw człowieka przez Autonomię Palestyńską   Toameh   2014-02-15
Poddaj się albo umieraj z głodu   N. Mozes   2014-02-16
Czarne wdowy RosjiInteligentniejsze bomby przybywają do Soczi   Ahmed   2014-02-22
Judith Butler i nasza wola przetrwania   Valdary   2014-02-25
Pieniądze i podtrzymywanie kultury terroru   Roth   2014-02-28
''Oczy zasypane piaskiem''   artykuł reakcyjny   2014-03-10
Zły, Brzydki i Głupi   Tsalic   2014-03-12
Krake Zuckerberg   Honig   2014-03-12
Milczenie „Guardiana”     2014-03-15
Sprawa krymska w oczach Iranu     2014-03-16
Pod sztandarem praw człowieka   Marquardt-Bigman   2014-03-20
Kilka przykrych pytań o podwójne standardy Europejczyków wobec Izraela   Dershowitz   2014-03-22
Trwające piekło w Syrii   Honig   2014-03-23
ONZ: Kto powiedział, że tunel zbudowany do porywania będzie użyty do porywania?     2014-03-25
Powody nieuznawania Izraela tkwią w idei “dhimmi”   Julius   2014-03-28
Przekonujące skojarzenia Johna Kerry’ego   Honig   2014-03-29
O kradzieży walki ludów tubylczych   Bellerose   2014-03-30
Masowe mordy w Beludżystanie   Ahmad   2014-04-02
Postulat nielegalności   Honig   2014-04-06
Zbrodnie, których nie chcemy widzieć   Ibrahim   2014-04-07
Gdzie Rzym gdzie Krym?   Koraszewski   2014-04-08
Kto traci twarz?   Koraszewski   2014-04-10
Zbrodniczy honor   Ahmed   2014-04-11
Nie możemy dać Pani doktoratu honoris causa   Chesler   2014-04-16
Porównajmy uchodźców żydowskich i arabskich   Julius   2014-04-17
Chrześcijańska solidarność z mordercami   Roth   2014-04-18
 Dekret antysyjonistyczny   Apfel   2014-04-19
Przyznanie oczywistości: Prezbiteriańska agresja   Lumish   2014-04-20
Martin Heidegger i stradivarius   Koraszewski   2014-04-21
Feminizm w służbie Allaha   Chesler   2014-04-23
Jan Karski - Autentyczny bohater   Harris   2014-04-24
Palestyńczycy i Holocaust   Marquardt-Bigman   2014-04-28
Superman i Żydzi     2014-05-01
Inwersja Holocaustu   Klaff   2014-05-02
Świat dzisiejszy   Johansen   2014-05-07
Nie wierzcie Abbasowi;my chcemy dżihadu   Toameh   2014-05-09
Poradnik bezradnego obserwatora   Koraszewski   2014-05-13
Syndrom Dawida i Goliata   Apfel   2014-05-16
Autonomia Palestyńska: Walczący przeciwko pokojowi   Toameh   2014-05-17
Czy demokracja może przetrwać?   Allen   2014-05-18
Boko Haram jest w każdej islamskiej dzielnicy   Kunwar Khuldune   2014-05-20
Kolejna mistyfikacja?   Chesler   2014-05-23
Jak i czego media uczą ludzi   Apfel   2014-05-27
Wywiad z Christopherem Hitchensem   Totten   2014-05-31
Wybielacze islamu   Greenfield   2014-06-06
Sztuczka OWP z płacami dla więźniów     2014-06-08
Żydzi i życie   Koraszewski   2014-06-11
Islamiści w Iraku, Syrii i Jordanii   Toameh   2014-06-13
Sześć lat i sześć dni   Tsalic   2014-06-15
Świat ogląda mecze piłki nożnej, a my upadek Iraku   Charbel   2014-06-17
Apartheid – epitet czy pojęcie prawne?   Kontorovich   2014-06-19
Współudział USA i Europy w porwaniu i przemocy   Kemp   2014-06-22
O kradzieżach autorytetów moralnych   Koraszewski   2014-06-28
Porwani chłopcy izraelscy – widziane przez Palestyńczyka   Zahran   2014-06-30
Polityka jest martwa, zabiła ją sztuka w Nablus   Alexenberg   2014-07-01
Szczur i mangusta: bajka współczesna   Tsalic   2014-07-02
Wakacje w Gazie     2014-07-03
Jajko czy kura?   Honig   2014-07-04
Odkrycie Hillary Clinton: technokraci z Hamasu   Spencer   2014-07-09
Obecny konflikt między Izraelem a Hamasem rozbija mity   Dershowitz   2014-07-12
Krwawy, niekończący się pokój   Greenfield   2014-07-13
Islam po polsku i w innych językach   Koraszewski   2014-07-15
Dostarczyliśmy Gazie drony i pociski Fadżr 5     2014-07-23
Rada Praw Człowieka ONZ potępia Izrael   Neuer   2014-07-25
Zbrodnie wojenne popełnione przez Hamas   Kemp   2014-07-26

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk