Prawda

Sobota, 27 kwietnia 2024 - 14:19

« Poprzedni Następny »


Ideologiczne podważanie biologii


Jerry A. Coyne i Luana S. Maroja 2023-07-17


PODSUMOWANIE: Biologia stoi w obliczu poważnego zagrożenia ze strony „postępowej” polityki, która zmienia sposób, w jaki wykonujemy naszą pracę, wyznaczając obszary biologii, które są tabu i nie będą finansowane przez rząd ani publikowane w czasopismach naukowych, określając, jakich słów biolodzy muszą unikać w swoich tekstach oraz dekretując, w jaki sposób biologia jest nauczana i przekazywana innym naukowcom i opinii publicznej za pośrednictwem prasy technicznej i popularnej. Napisaliśmy ten artykuł nie po to, by twierdzić, że biologia jest martwa, ale aby pokazać, jak zatruwa ją ideologia. Nauka, która przyniosła nam tak wielki postęp i zrozumienie — od struktury DNA po zieloną rewolucję i projektowanie szczepionek przeciwko COVID-19 — jest zagrożona przez dogmat polityczny, który dławi naszą podstawową tradycję otwartych badań i komunikacji naukowej. A ponieważ wiele z tego, o czym dyskutujemy, ma miejsce w nauce akademickiej, gdzie wielu naukowców jest zbyt zastraszonych, by mówić, co myślą, opinia publiczna jest w dużej mierze nieobeznana z tymi kwestiami. Niestety, kiedy staną się widoczne dla wszystkich, może być już za późno.

***

Wszyscy znamy wojny kulturowe, w których postępowi lewicowcy walczą z centrystami i tymi z prawicy. W przeszłości te potyczki dotyczyły kwestii politycznych i społeczno-kulturowych, a w środowisku akademickim ograniczały się głównie do nauk humanistycznych. Ale – poza „wojnami socjobiologicznymi” lat siedemdziesiątych i naszymi odwiecznymi bitwami z kreacjonizmem – my, biolodzy, zawsze myśleliśmy, że nasza dziedzina uniknie takich walk. W końcu prawda naukowa z pewnością byłaby odporna na atak lub zniekształcenie ze strony ideologii politycznej, a większość z nas była zbyt zajęta pracą w laboratorium, by angażować się w stronnicze sprzeczki.


Myliliśmy się. Naukowcy zarówno z uniwersytetów, jak i spoza nich byli jednymi z pierwszych, którzy rozpoczęli polityczne czystki w swoich dziedzinach, wprowadzając w błąd lub nawet kłamiąc na temat niewygodnych prawd. Rozpoczęto kampanie mające na celu usunięcie z naukowego żargonu słów uznanych za obraźliwe, usuwanie z manuskryptów badawczych wyników, które mogłyby „zaszkodzić” ludziom postrzeganym jako uciskani, a także zmianę  finansowania nauki, kierując pieniądze nie na badania, ale na reformy społeczne. Amerykański rząd odmówił nawet publicznego udostępnienia danych genetycznych - zebranych za pieniądze podatników - jeśli analizę tych danych można by uznać za „stygmatyzującą”. Innymi słowy, nauka – a mówimy tu o wszystkich dziedzinach STEM (nauka, technologia, inżynieria i matematyka) – została mocno skażona polityką, ponieważ „postępowa sprawiedliwość społeczna” odsuwa na bok naszą prawdziwą pracę: szukanie prawdy.


W biologii te zmiany były katastrofą. Przez osłabienie naszej możliwości badania tego, co uważamy za intrygujące lub ważne, wstrzymanie wsparcia badań, polityczne kontrolowanie języka manuskryptów i demonizowanie obszarów badawczych i samych badaczy, ideolodzy odcięli całe linie badań. Zmniejszy to dobrostan ludzi, ponieważ, jak rozumieją wszyscy naukowcy – i jak pokazuje związek między bakteriami odpornymi na ciepło a testami PCR –nigdy nie wiemy, jakie korzyści mogą przynieść badania napędzane czystą ciekawością. A podsycanie ciekawości ma swoją wartość samą w sobie. W końcu studiowanie czarnych dziur lub Wielkiego Wybuchu nie czyni nas zdrowszymi ani bogatszymi, ale wiedza o takich rzeczach z pewnością wzbogaca nasze życie. Tak więc, erozja wolności akademickiej w nauce przez postępową ideologię rani nas zarówno intelektualnie, jak i materialnie.


Chociaż biologia ścierała się z ideologią w innych czasach i miejscach (np. sowiecka sprawa Łysenki, kreacjonizm i ruch antyszczepionkowy), obecna sytuacja jest gorsza, ponieważ dotyczy wszystkich dziedzin nauki. Równie niefortunne jest to, że sami naukowcy – wspomagani przez administratorów uniwersytetów – stali się wspólnikami w nakładaniu sobie kagańca.


Poniżej podajemy sześć przykładów tego, jak nasza dziedzina — biologia ewolucyjna i biologia organizmów — została zakłócona lub fałszywie przedstawiona przez ideologię. Każdy przykład przedstawia rozpowszechniane przez ideologów zniekształcające twierdzenie, po którym następuje krótkie wyjaśnienie, dlaczego każde z tych twierdzeń jest błędne. Na koniec podajemy to, co uważamy za ideologię stojącą za każdym zniekształceniem, a następnie oceniamy szkody, jakie wyrządza ono badaniom naukowym, nauczaniu i powszechnemu rozumieniu nauki. Głównie zajmujemy się badaniami biologicznymi — odkrywaniem nowych faktów — ale badania nie są wolne od wpływów społecznych; idą w parze z nauczaniem i publiczną akceptacją faktów biologicznych. Jeśli na przykład niektóre obszary badań zostaną napiętnowane przez media, ucierpi na tym zrozumienie nauki przez opinię publiczną i nastąpi utrata zainteresowania nauczaniem oraz badaniami w tych obszarach. Wykluczając i zakłócając zainteresowanie biologią przez błędne jej przedstawianie lub stygmatyzację w mediach, w ostatecznym rachunku pozbawia nas to możliwości lepszego zrozumienia świata.


Koncentrujemy się na naszej dziedzinie biologii ewolucyjnej, ponieważ czujemy się najbardziej zobowiązani do jej obrony, ale dodajemy, że powiązane konflikty ideologiczne są powszechne w naukach takich jak chemia, fizykamatematyka, a także informatyka. Jednak w tych innych obszarach starcia w mniejszym dotyczą zaprzeczania faktom naukowym, a częściej wysiłków na rzecz oczyszczenia języka, dewaluacji tradycyjnych miar zasług, zmiany demografii naukowców, drastycznej zmiany sposobu nauczania przedmiotów ścisłych i „dekolonizacji” nauki. Biologia ewolucyjna była szczególnie podatna na ataki na prawdę naukową, ponieważ zajmuje się najbardziej napiętym tematem ze wszystkich: pochodzeniem i naturą Homo sapiens. Zaczynamy od błędnego wyobrażenia o naszym gatunku, które stało się dość powszechne.


1. Płeć u ludzi nie jest nieciągłym i binarnym rozkładem mężczyzn i kobiet, ale spektrum. 
To stwierdzenie, jedno z najczęstszych politycznych wypaczeń biologii (np. Ainsworth 2018), jest błędne, ponieważ prawie każdy człowiek na ziemi należy do jednej z dwóch odrębnych kategorii. Twoja płeć biologiczna jest określana po prostu przez to, czy twoje ciało jest zaprojektowane do tworzenia dużych, nieruchomych gamet (jaja, charakteryzujące kobiety), czy też bardzo małych i ruchomych gamet (plemniki, charakteryzujące mężczyzn). Nawet w roślinach widzimy tę samą dychotomię, z pylnikami wytwarzającymi maleńkie plemniki i zalążkami niosącymi duże jaja. Różnica wielkości może być ogromna: na przykład objętość ludzkiego jaja równa się dziesięciu milionom razy objętości pojedynczego plemnika. A każda gameta jest powiązana ze złożonym aparatem rozrodczym, który ją wytwarza. Biolodzy uznają nosicieli tych dwóch systemów rozrodczych za „płcie”.



Ponieważ u zwierząt i roślin naczyniowych nie istnieją żadne inne rodzaje gamet i nie widzimy gamet pośrednich, nie ma trzeciej płci. Chociaż u wielu gatunków zwierząt i roślin kwiatowych występują hermafrodyty, to po prostu łączą one funkcje męskie i żeńskie (oraz gamety) w obrębie jedynego osobnika i nie stanowią „trzeciej płci”. Ponadto, problemy rozwojowe mogą czasami prowadzić do powstania osób interseksualnych, w tym hermafrodytów. Warianty rozwojowe są bardzo rzadkie, stanowią zaledwie jedną na 5600 osób (0,018 procent) i także nie reprezentują „innej płci”. (Znamy tylko dwa przypadki prawdziwych ludzkich hermafrodytów, które były płodne, ale jeden osobnik był płodny tylko jako mężczyzna, a drugi tylko jako kobieta).


Tylko u protistów, grzybów i alg znajdujemy więcej niż dwie odrębne klasy osobników posiadających gamety tej samej wielkości („izogamiczne”), z osobnikami zdolnymi do kojarzenia się z przedstawicielami dowolnej klasy. Jeśli złagodzisz definicję płci, można je postrzegać jako wiele płci, ale aby uniknąć nieporozumień, biolodzy nazywają je „typami kojarzenia”.


Praktycznie rzecz biorąc, płeć jest więc binarna
 — nie tylko u ludzi, ale u wszystkich zwierząt i roślin. I jest binarna, ponieważ dobór naturalny faworyzował ewolucję binarności. W 1958 roku słynny ewolucjonista Ronald Fisher postawił kluczowe pytanie: „Żaden praktyczny biolog zainteresowany rozmnażaniem płciowym nie byłby skłonny do opracowania szczegółowych konsekwencji, jakich doświadczają organizmy trzech lub więcej płci; ale co innego powinien zrobić, jeśli chce zrozumieć, dlaczego w rzeczywistości płci są zawsze dwie?”


Chociaż tak naprawdę nie jest konieczne posiadanie dwóch oddzielnych typów gamet, aby uzyskać dobrze ugruntowaną przewagę rozmnażania płciowego, ewolucja binarności płciowej miała miejsce wiele razy. Zarówno obserwacje biologiczne, jak i modele matematyczne, których szczegóły możemy zignorować, pokazują, dlaczego liczba dwa jest wszechobecna. Począwszy od gatunku przodka posiadającego gamety równej wielkości („izogamia”), dobór naturalny często promuje podział populacji na dwie grupy osobników mających bardzo różne gamety („anizogamia”) — albo małe i ruchliwe, albo duże i nieruchome. W ten sposób wyewoluowały dwie płcie i odtąd gatunek będzie opierał się inwazji osobników posiadających inne typy gamet, to znaczy inne nowe płcie.


Możemy zobaczyć stabilność sytuacji dwupłciowości, zdając sobie sprawę, że to, co wyzwala rozwój samców i samic, różni się znacznie w zależności od gatunku. Różne płcie mogą być oparte na różnych chromosomach i ich genach (np. XX vs. XY u ludzi, ZW vs. ZZ u ptaków, osobniki z dwoma takimi samymi chromosomami są samicami u ssaków i samcami u ptaków); różne temperatury odchowu (krokodyle i żółwie); czy masz pełny lub połowiczny zestaw chromosomów (pszczoły); czy spotkasz samicę (robaki morskie); oraz wiele innych czynników społecznych, genetycznych i środowiskowych. Dobór naturalny niezależnie wytworzył różne ścieżki generowania płci, ale na końcu są tylko dwa miejsca przeznaczenia: samce i samice. Mamy więc rozwiniętą i obiektywnie uznaną dychotomię, a nie arbitralne spektrum płci.


Wbrew faktom jednak, dychotomia płci – zwłaszcza u ludzi – stała się ostatnio obiektem ataków ideologicznych. Nawet w pozornie obiektywnych dyskusjach na temat płci i gender często mówi się, że płeć została przypisana jednostce przy urodzeniu (np., “AFAB”: assigned female at birth – przypisana do płci żeńskiej przy urodzeniu) jak gdyby była to arbitralna decyzja lekarzy – „konstrukt społeczny” — zamiast obserwacji rzeczywistości biologicznej. Nawet Towarzystwo Badań nad Ewolucją, które powinno wiedzieć lepiej, poddało się ideologii i ogłosiło publicznie, że płeć biologiczna powinna być postrzegana jako kontinuum. Nauczycieli wyrzucano z pracy i pozbawiano zajęć w szkołach tylko za mówienie, że płeć ludzka jest binarna. Jak zobaczymy, ta kontrowersja wynika z celowego połączenia rzeczywistości biologicznej, płci, z konstruktem społecznym, gender.


Zaprzeczanie dychotomii płci uniemożliwia nam zrozumienie jednej z najbardziej fascynujących obserwacji biologii: różnicy między samcami i samicami w zachowaniu i wyglądzie. Kolor, ozdoby, duży rozmiar i uzbrojenie samców w porównaniu z ich brakiem u samic, różnica widoczna u gatunków takich jak jelenie, ptaki, ryby i foki, wynika z doboru płciowego: procesu, który po raz pierwszy zasugerował Darwin, w którym samce konkurują ze sobą o dostęp do samic. Wiąże się to albo z bezpośrednim antagonizmem między samcami, jak w pojedynkach jeleni, albo z odwoływaniem się samców do preferencji samic dla koloru, ozdób i zachowania. I ta niemal uniwersalna obserwacja w przyrodzie ostatecznie pochodzi od faktu, że samice inwestują więcej w reprodukcję niż samce, zaczynając od tych dużych i kosztownych metabolicznie jaj.


W ostatecznym rachunku nakłada to ciężar opieki rodzicielskiej głównie na samice. Związane produkcją i wychowywaniem potomstwa samice stają się w ten sposób płcią mniej dostępną do kojarzenia, nawet jeśli stosunek samców do samic wynosi 1:1. Dobór płciowy wyjaśnia również zachowanie: dlaczego u większości gatunków — w tym u nas — samce są bardziej rozwiązłe niż samice, które są wybredne w wyborze partnerów. W przypadku samca zapłodnienie polega jedynie na wydatkowaniu mniej więcej łyżeczki nasienia, podczas gdy w przypadku samic jajeczek jest niewiele i są one drogie, ciąża jest długa, a poza tym jest jeszcze to nieznośne potomstwo, które trzeba pielęgnować i karmić – u ludzi przez lata. Poroże, pióropusze, pawie ogony, wyszukane samcze tańce godowe, ptasie śpiewy: te i wiele innych cech ma sens tylko jako ewolucyjny rezultat posiadania gamet różnej wielkości.


Dlaczego tak wielu ludzi opiera się binarności płci? Ponieważ w ich ideologicznym interesie leży łączenie płci biologicznej z gender — tożsamością społeczną lub rolą płciową. W przeciwieństwie do płci biologicznej, gender tworzy raczej kontinuum (listy internetowe podają dziesiątki gender). Mimo to dystrybucja gender jest bimodalna jak grzbiet wielbłąda: większość ludzi dostosowuje się do męskich i żeńskich ról genderowych, ale jest o wiele więcej pośrednich niż widzimy w przypadku płci biologicznej.


I dlaczego ludzie przeinaczają prawdę? Podejrzewamy, że niektórzy z tych, których gender nie odpowiada jednej z dwóch płci biologicznych, oraz ich sprzymierzeńcy, chcą przedefiniować płeć, tak aby, podobnie jak gender, tworzyła rodzaj kontinuum. Chociaż intencje odrzucenia binarności płci mogą być dobre, poważnie zniekształca to fakt naukowy – i wszystkie konsekwencje ewolucyjne, które z tego wynikają.


2. Wszystkie behawioralne i psychologiczne różnice między mężczyznami i kobietami wynikają z socjalizacji. 
Często twierdzi się, że ewolucja i genetyka nie odgrywają żadnej roli w tych różnicach. Jest to dobrze znana ideologia „tabula rasa”, która głosi, że wszyscy ludzie (mężczyźni i kobiety) rodzą się ze skłonnością do zachowywania się w podobny sposób, a wszelkie różnice behawioralne lub psychologiczne, które widzimy między grupami, wynikają wyłącznie z socjalizacji, w tym wpływów ekonomicznych lub środowiskowych.


Dla biologa ten rodzaj przekonań, który może częściowo wynikać z marksistowskiej wiary w nieskończoną plastyczność ludzi – jest głęboko błędny. Wiele badań wyraźnie pokazuje, że istnieją ogólne różnice między mężczyznami i kobietami na długiej liście zachowań, na które ma wpływ biologia, w tym zainteresowania seksualne, opieka rodzicielska, agresja, stopień rozwiązłości, podejmowanie ryzyka, zainteresowanie ludźmi i zainteresowanie rzeczami, empatia, lękliwość, zdolności przestrzenne, przemoc i cechy związane z relacjami społecznymi. Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że mówimy tutaj o przeciętnych: rozkłady zachowań mężczyzn i kobiet w dużym stopniu pokrywają się, więc jednostki mogą wykazywać cechy częściej spotykane u płci przeciwnej. Na przykład niektóre kobiety są bardziej agresywne niż przeciętny mężczyzna. I musimy dodać, że socjalizacja jest prawdopodobnym czynnikiem – być może głównym – wielu różnic behawioralnych między mężczyznami i kobietami.


Czy możemy jednak twierdzić, że te przeciętne różnice wynikają wyłącznie z socjalizacji? Nie. Jest prawdopodobne, że przeciętne różnice w zachowaniach wymienionych powyżej mają podłoże nie tylko biologiczne, ale także ewolucyjne i genetyczne. Oznacza to, że na przestrzeni milionów lat dobór naturalny doprowadził do rozbieżności w niektórych zachowaniach samców i samic. Skąd to wiemy? Przez używanie wielu kryteriów, w tym ocenę ogólnego prawdopodobieństwa wyjaśnienia adaptacyjnego; poszukiwanie podobieństw behawioralnych u innych gatunków (zwłaszcza naszych najbliższych krewnych naczelnych); ustalenie, czy różnice w zachowaniu ze względu na płeć są wszechobecne w różnych kulturach ludzkich, w tym wśród łowców-zbieraczy; badanie, czy na zachowanie mają wpływ hormony reprodukcyjne, takie jak testosteron; i sprawdzenie, czy zachowanie pojawia się w oczekiwanym czasie rozwoju. Podejmowanie ryzyka i agresja między mężczyznami, na przykład, są najsilniejsze w szczytowych latach reprodukcyjnych młodej męskości – dokładnie tak, jak oczekiwalibyśmy, jeśli są to zachowania, które pomagają mężczyznom w zdobyciu partnerek.


Jednak dla wielu nawet sugerowanie biologicznych podstaw różnic w zachowaniu między płciami jest tematem tabu, postrzeganym jako rodzaj mizoginii. 


Dziennikarka Chelsea Conaboy niedawno oświadczyła na łamach gazety „New York Times” , że „Instynkt macierzyński jest mitem stworzonym przez mężczyzn”. Twierdzi ona, że dobrze znane różnice między mężczyznami i kobietami w troskliwości i zachowaniu wobec ich dzieci wynikają wyłącznie z socjalizacji. Oczywistą ripostą biologii jest to, że podczas gdy niektóre społeczeństwa zrzucają ciężar macierzyńskiej opieki na kobiety, to większą uwagę matek niż ojców wobec ich dzieci – uwagę wyzwalaną przez bodźce, takie jak hormony, laktacja, płacz niemowlęcia i widok dziecka — widać nie tylko w każdym ludzkim społeczeństwie, ale, co ważniejsze, także u tysięcy innych gatunków zwierząt, w tym naszych najbliższych krewnych naczelnych. Co znamienne, tym innym gatunkom brakuje presji społecznej, która zdaniem zwolenników tabula rasa wyjaśnia różnice między płciami. Byłoby rzeczywiście dziwnym zbiegiem okoliczności, gdyby mizoginia i patriarchat stworzyły u ludzi sytuację identyczną z tą obserwowaną u naszych ewolucyjnych kuzynów — a także u naszych bardziej odległych krewnych.


Fałszywy pogląd, że mężczyźni i kobiety rodzą się biologicznie identyczni pod względem zachowania i psychologii, jest formą tego, co nazywamy „egalitaryzmem biologicznym”. Jest to pogląd, że wszystkie grupy muszą być zasadniczo takie same w ważnych aspektach swojej biologii, ponieważ w przeciwnym razie można by pokusić się o prześlizgnięcie się od „nie-identyczności” do „nierówności”, a stamtąd do ksenofobii, mizoginii i innych zachowań dyskryminacyjnych. Jak jednak zobaczymy, nie ma logicznego związku między tym, co widzimy w przyrodzie, a tym, jak powinniśmy postrzegać godność, prawa i wolności różnych jednostek lub grup. Pierwsze jest kwestią rzeczywistości, drugie jest kwestią etyki — tego, jak racjonalnie konstruujemy normy moralne.


3. Psychologia ewolucyjna, nauka o ewolucyjnych korzeniach ludzkich zachowań, jest fałszywą dziedziną opartą na fałszywych założeniach. 
Biolog PZ Myers dołączył do kilku innych krytyków tej dziedziny (kiedyś nazywanej socjobiologią), gdy stwierdził, że: „Podstawowe przesłanki psychologii ewolucyjnej są fałszywe”. Także psycholodzy społeczni, którzy niemal powszechnie akceptują samą ewolucję, są znacznie mniej entuzjastycznie nastawieni do idei, że ewolucja wyjaśnia ważne aspekty ludzkiej psychiki, postaw społecznych i preferencji.


Jednak dość powszechnie akceptowany pogląd Myersa jest błędny, ponieważ fundamentalne założenie psychologii ewolucyjnej jest po prostu następujące: nasze mózgi i sposób ich działania – które dają nasze zachowania, preferencje i myśli – czasami odzwierciedlają dobór naturalny, który działał na naszych przodków. Nikt nie zaprzecza temu w odniesieniu do naszych ciał – nawarstwień niegdyś adaptacyjnych cech, które nie są już przydatne (zęby mądrości, kości ogonowe i przejściowe owłosienie w embrionach) – ale przeciwnicy psychologii ewolucyjnej zaprzeczają temu w odniesieniu do naszych zachowań. Nie ma jednak naukowego powodu dla takiej dwoistości. Dlaczego, u licha, nasze ciała miałyby odzwierciedlać miliony lat ewolucji, podczas gdy nasze zachowania, myśli i psychika, kształtowane przez te same siły, są w jakiś sposób odporne na naszą przeszłość? Jedynym sposobem, w jaki mogłoby to być prawdą, jest brak zmienności genetycznej ludzkich zachowań, tymczasem zmienność jest warunkiem sine qua non ewolucji. Badania wykazały, że nasze zachowania należą do najbardziej zmiennych genetycznie cech ludzkich!


Tak więc „wojny socjobiologiczne” z lat siedemdziesiątych, rozpoczęte po wydaniu książki EO Wilsona pod tytułem Socjobiologia, toczą się pod nową nazwą, ale tematem pozostaje ludzka wyjątkowość — pogląd, że w jakiś sposób jesteśmy prawie wolni od sił ewolucyjnych, które ukształtowały zachowanie innych gatunków. To prawda, że początki psychologii ewolucyjnej obejmowały pewne „miękkie” badania, które proponowały wątpliwe i nie dające się zweryfikować hipotezy adaptacyjne dotyczące naszego zachowania, ale teraz dziedzina ta osiągnęła wyjaśniającą dojrzałość, którą należy traktować poważnie.


Rzeczywiście, psychologia ewolucyjna wyjaśnia, zgodnie z naszą najlepszą wiedzą, wiele ludzkich zachowań. Należą do nich między innymi odpowiedzi na ważne pytania: dlaczego faworyzujemy krewnych w stosunku do niespokrewnionych – i bliższych krewnych w stosunku do dalszych krewnych – dlaczego częściej źle traktujemy pasierbów niż dzieci biologiczne, dlaczego mężczyźni są bardziej agresywni niż kobiety, różnice w rozwiązłości i skłonnościach seksualnych między mężczyznami i kobietami, dlaczego mężczyźni wykazują większą zazdrość seksualną niż kobiety, dlaczego niektóre wyrazy twarzy pokazują emocje, dlaczego boimy się węży i pająków oraz odczuwamy wstręt do płynów ustrojowych i dlaczego odczuwamy głód cukrów i tłuszczów. Istotnie, niektóre z naszych zachowań, jak np. skłonność do jedzenia rzeczy, które już nie są zdrowe, to cechy przydatne u naszych przodków, ale teraz bezużyteczne, a nawet szkodliwe.


Ideologiczne oczernianie psychologii ewolucyjnej przez odgradzanie ogromnego obszaru badań i nauczania, obszaru który dotyczy natury ludzkiej, uniemożliwia nam zrozumienie własnego gatunku. Jak zauważyło dwóch psychologów ewolucyjnych, „O ile nam wiadomo, żadna instytucja nadająca stopnie naukowe w Stanach Zjednoczonych nie wymaga nawet jednego kursu biologii ewolucyjnej jako części dyplomu z psychologii – zdumiewająca luka edukacyjna, która oddziela psychologię od reszty nauk przyrodniczych”. Bez takiej wiedzy pozostajemy z „konstruktami społecznymi” i „oczekiwaniami społecznymi” jako jedynym źródłem naszych zachowań, wyjaśnieniami, które całkowicie zawodzą w wyjaśnieniu obserwowanych danych. Jest rzeczą oczywistą, że gdy mamy do czynienia z jakimikolwiek ludzkimi problemami związanymi z zachowaniem, najlepiej jest mieć jak najpełniejsze wyjaśnienia, zarówno społeczne, jak i biologiczne.


Odrzucenie psychologii ewolucyjnej jest motywowane ideologią tabula rasa natury ludzkiej, która postrzega ludzi jako niemal nieskończenie plastycznych, z kilkoma zaledwie genetycznymi ograniczeniami dla naszych zachowań. Wspomnieliśmy już, że marksizm niemal z pewnością wpłynął na tę postawę, która zrodziła się na lewicy. Więcej powodów przedstawiono w książce Stevena Pinkera Tabula rasa: spory o naturę ludzką. Obejmują one pogardę dla determinizmu biologicznego; przekonanie, że rzeczy, których można się nauczyć, takie jak język, nie mogą jednocześnie obejmować zdolności, które ewoluowały; fałszywy pogląd, że biologia jest przeznaczeniem – że tego, co jest dziedziczone, nie można zmienić – oraz kategoryczne zaprzeczanie, że biologia odgrywa dużą rolę w zachowaniu człowieka, w tym w podobieństwach i różnicach między jednostkami lub grupami. Jak zobaczymy, badanie różnic genetycznych między jednostkami lub grupami jest szczególnie tabu, ponieważ mówi się, że ta praca promuje bigoterię, a nawet eugenikę.


4. Powinniśmy unikać badania różnic genetycznych w zachowaniu między jednostkami.
Domyślnym założeniem wielu ludzi, zwłaszcza tych, którzy są przekonani do koncepcji  tabula rasa, jest to, że nie należy badać genetycznych różnic między ludźmi dotyczących osiągnięć edukacyjnych, IQ i podobnych cech. W niektórych przypadkach zaprzecza się samemu istnieniu różnic genetycznych, pomimo mocnych dowodów, które to potwierdzają, a które pochodzą z różnych linii badawczych, takich jak badania bliźniąt. Uważa się, że taka praca nieuchronnie prowadzi do tworzenia rankingów ludzi, promowania bigoterii i niesprawiedliwego kierowania jednostek na różne ścieżki edukacyjne. A przecież nawet w ramach jednej grupy etnicznej (np. amerykańscy potomkowie Europejczyków) zróżnicowanie praktycznie każdej cechy, czy to fizycznej, czy behawioralnej, ma znaczący składnik genetyczny. Dotyczy to takich cech, jak wzrost, ciśnienie krwi, skłonność do palenia i picia, neurotyczność, oraz zdolności poznawcze i osiągnięcia edukacyjne. W przypadku dwóch ostatnich cech ponad połowa zmienności między osobnikami opiera się na zmienności ich genów. Należy jednak zdać sobie sprawę, że miary te odzwierciedlają zróżnicowanie w populacji i nie mówią nic o podstawach różnic między populacjami lub grupami etnicznymi.


Ten rodzaj badań stał się bardziej użyteczny, odkąd nauka opracowała techniki sekwencjonowania DNA całego genomu danej osoby. Dzięki tym informacjom i sekwencjonowaniu wielu osobników można skorelować każdą zmienną pozycję DNA (tj. pojedyncze zasady nukleotydowe) z różnymi cechami osobników, określając, które fragmenty DNA są skorelowane ze zmiennością wybranej cechy. Ten rodzaj badań (badania asocjacyjne całego genomu lub GWAS) ujawnił na przykład prawie 4000 odcinków genomu związanych z osiągnięciami edukacyjnymi. Fascynujące jest to, że wiele z tych genów jest aktywnych głównie w mózgu. Korzystając z badań GWAS, możliwe jest teraz dość dokładne przewidywanie wyglądu, zachowania, osiągnięć akademickich i zdrowia jednostki, po prostu analizując DNA danej osoby i obliczając jej indywidualne „wyniki poligeniczne” na podstawie dużych próbek populacji. Można to zrobić nawet na DNA płodu.


Analiza GWAS oferuje wiele możliwości pomocnej interwencji, zwłaszcza poprzez monitorowanie osób pod kątem chorób, na które są genetycznie podatne. Przydatność wyników GWAS dla osiągnięć edukacyjnych jest jednak znacznie bardziej kontrowersyjna. Chociaż różnice genetyczne odgrywają rolę w wielu aspektach tego, co uważamy za „inteligencję”, obecnie łatwiej jest wyrównać perspektywy ludzi poprzez reformy społeczne i edukacyjne niż przy użyciu wyników poligenicznych.


Jednak zrozumienie zmienności genetycznej leżącej u podstaw wyników edukacyjnych może pewnego dnia być przydatne. Na przykład, jeśli odkryjemy warianty genetyczne, które szczególnie dobrze reagują na interwencje edukacyjne lub społeczne, można będzie stosować je we wczesnym wieku. Te badania genetyczne mogą również pomóc w określeniu wpływu środowiska: jeśli dwie osoby z identycznymi wynikami poligenicznymi prowadzą bardzo różne życie, w jaki sposób różniły się ich środowiska? Dlatego warto robić takie badania, mimo kontrowersji.


Większość ludzi nie sprzeciwiłaby się poznaniu swojej genetycznej podatności na choroby, ale nie obejmuje to badań nad zachowaniem i funkcjami poznawczymi. Opór wobec tych badań opiera się na poglądzie o ludzkiej naturze jako tabula rasa, który to pogląd odrzuca wszelki genetyczny determinizm i twierdzi, że możemy prawie całkowicie przezwyciężyć wszelkie genetyczne wpływy na zachowanie. Twierdzi się, że badania genetyczne wszystkiego poza cechami fizycznymi i chorobami są powiązane z eugeniką i podobnymi aktami bigoterii w przeszłości.


Faktycznie, strach przed badaniami genetyki behawioralnej i unikanie ich jest tak silny, że nawet Narodowe Instytuty Zdrowia definiują rasy wyłącznie jako konstrukty społeczneograniczają badaczom dostęp do publicznych, finansowanych przez podatników baz danych zawierających informacje o konstytucji genetycznej, zdrowiu, wykształceniu, zawodzie i dochodach anonimowych osób. To ograniczenie najwyraźniej odnosi się nawet do badań, które nie obejmują różnic między rasami, więc wydaje się, że jest to próba rządu USA ogólnego stłumienia badań nad genetyką behawioralną — zwłaszcza nad zachowaniami związanymi z sukcesem akademickim i społecznym.


5. „Rasa i pochodzenie etniczne to konstrukty społeczne, bez naukowego czy biologicznego znaczenia”. 
To jest słoń w salonie: twierdzenie, że badanie różnic między rasami, grupami etnicznymi lub populacjami nie ma wartości empirycznej. Takie badania są największym tabu w biologii, uważanymi za z natury rasistowskie i szkodliwe. Ale twierdzenie w tytule tego akapitu, bezpośredni cytat z redakcji „Journal of the American Medical Association”, jest błędne.



Zanim złapiemy się za ten gorący kartofel, podkreślmy, że wolimy słowa etniczność, a także populacje geograficzne niż rasa, ponieważ ten ostatni termin, ze względu na jego historyczny związek z rasizmem, stał się po prostu zbyt polaryzujący. Ponadto stare oznaczenia rasowe, takie jak białyczarny i azjatycki są związane z błędnym poglądem, że rasy można łatwo rozróżnić na podstawie kilku cech, że są one ograniczone geograficznie i mają znaczne różnice genetyczne. W rzeczywistości dzisiejszy gatunek ludzki składa się z geograficznie ciągłych grup, które mają tylko niewielkie lub umiarkowane różnice w częstości występowania wariantów genetycznych, i istnieją grupy wewnątrz grup: potencjalnie nieograniczona liczba „ras”. Mimo to populacje ludzkie wykazują różnice genetyczne w zależności od miejsca, a te niewielkie różnice, zsumowane w tysiącach genów, składają się na istotne i często diagnostyczne różnice między populacjami.


Nawet stary i przebrzmiały pogląd na rasę nie jest pozbawiony biologicznego znaczenia. Grupa naukowców porównała szeroką próbkę genów u ponad 3600 osób, które same określiły się jako Afroamerykanie, biali, Azjaci (z Azji Wschodniej) lub Latynosi. Analiza DNA wykazała, że grupy te połączyły się w klastry genetyczne, a zgodność wynosiła 99,84 procent między klastrem, do którego należały jednostki, a ich samookreśleniem rasowym. To z pewnością pokazuje, że nawet stara koncepcja rasy nie jest „bez znaczenia biologicznego”. Ale nie jest to zaskakujące, ponieważ biorąc pod uwagę ograniczone przemieszczanie się w przeszłości, populacje ludzkie ewoluowały w dużej mierze w geograficznej izolacji od siebie - z wyjątkiem „Latynosów”, niedawno zmieszanej populacji, której nigdy nie uważano za rasę. Jak wie każdy biolog ewolucyjny, geograficznie odizolowane populacje z czasem ulegają zróżnicowaniu genetycznemu i dlatego możemy używać genów, aby dobrze zgadywać, skąd pochodzą populacje.


Nowsze prace, wykorzystujące naszą zdolność do łatwego sekwencjonowania całych genomów, potwierdzają wysoką zgodność między samodzielnie zidentyfikowaną rasą a grupami genetycznymi. Jedno badanie dwudziestu trzech grup etnicznych wykazało, że dzielą się one na siedem dużych klastrów „rasy/etniczności”, z których każdy jest związany z innym obszarem świata. W dokładniejszej skali analiza genetyczna Europejczyków pokazuje, że, co niezwykłe, mapa ich konstytucji genetycznej pokrywa się niemal idealnie z mapą samej Europy. W rzeczywistości DNA większości Europejczyków może zawęzić miejsce  ich urodzenia do obszaru o promieniu około 800 kilometrów.



Jaki jest pożytek z takich klastrów etnicznych? Zacznijmy od czegoś, co wielu ludzi zna: umiejętności odkrycia własnego pochodzenia na podstawie genów. Gdyby nie było różnic między populacjami, zadanie to byłoby niemożliwe, a „firmy poszukiwania przodków”, takie jak 23andMe, nie istniałyby. Ale nie potrzebujesz nawet sekwencji DNA, aby dość dokładnie stwierdzić pochodzenie etniczne. Cechy fizyczne mogą czasami być wystarczające: na przykład, programy AI mogą dość dokładnie przewidzieć rasę deklarowaną przez badanych na podstawie samych skanów rentgenowskich klatki piersiowej.


Na szerszą skalę analiza genetyczna populacji na całym świecie pozwoliła nam nie tylko prześledzić historię ekspansji człowieka z Afryki (było ich kilka), ale także ustalić daty, kiedy H. sapiens skolonizował różne obszary świata. Stało się to łatwiejsze dzięki najnowszym technikom sekwencjonowania ludzkiego „kopalnego DNA”. Co więcej, mamy skamieniałe DNA pochodzące od takich grup, jak denisowianie i neandertalczycy, co w połączeniu ze współczesnymi danymi mówi nam, że te wymarłe grupy krzyżowały się w przeszłości z przodkami „nowoczesnego” Homo sapiens, dając przynajmniej trochę płodnego potomstwa (większość z nas ma w swoich genomach nieco neandertalskiego DNA). Chociaż archeologia i datowanie metodą węglową pomogły zrekonstruować historię naszego gatunku, zostały one w dużej mierze wyparte przez sekwencjonowanie DNA żyjących i starożytnych ludzi.


Co więcej, badania genetyczne populacji mają wartość medyczną. Na przykład spora liczba chorób genetycznych jest związana (choć nie całkowicie) z pochodzeniem etnicznym: choroby takie jak choroba Tay-Sachsa, anemia sierpowata, mukowiscydoza i dziedziczna hemochromatoza. Te związki sprawiają, że zarówno diagnoza, jak i poradnictwo prenatalne są bardziej skuteczne, ponieważ można wykorzystać pochodzenie etniczne, aby skupić się na możliwych problemach medycznych. Częstość występowania dolegliwości takich jak choroby serca, nowotwory czy cukrzyca także różni się w zależności od grupy etnicznej, jednak choroby te mają przyczyny zarówno genetyczne, jak i środowiskowe, dlatego ich leczenie wymaga rozważenia diety i stylu życia. Mimo to analiza genetyczna osób i grup może pomóc nawet w przypadku tych złożonych dolegliwości. Na przykład analiza GWAS oparta na badaniach specyficznych dla danej grupy etnicznej może oszacować ryzyko różnych chorób poprzez badanie niemowląt, a nawet płodów. Jeśli wiesz, że jesteś w grupie ryzyka, monitorowanie stylu życia może zmniejszyć ryzyko poważnej choroby w starszym wieku.


Na szczęście zaczyna się zbierać dane GWAS dla różnych grup etnicznych, a w medycynie badacze już uznają, że badania różnych grup etnicznych są niezbędne zarówno do zrozumienia choroby, jak i zmniejszenia dysproporcji zdrowotnych. Wynika to z faktu, że wyniki genetyczne z jednej grupy nie mogą być uogólniane na inne grupy. Na przykład niedawna analiza demencji GWAS wykazała, że niektóre regiony genomu zwiększają ryzyko u Afroamerykanów, ale nie u białych. Oznacza to, że niektóre geny, dzięki którym możemy przewidzieć przyszłą demencję, będą się różnić między tymi grupami, a możliwe interwencje lub leczenie również mogą się różnić.


Wreszcie, istnieją kryminologiczne powody wiązania genetyki z pochodzeniem etnicznym. Obejmują one przewidywanie, jak może wyglądać sprawca lub ofiara (np. rysy twarzy lub kolor oczu, skóry i włosów) na podstawie próbki krwi, tkanki lub nasienia lub, kiedy badamy starożytny DNA, przewidywanie, jaki wygląd mogli mieć starożytni ludzie. Teraz wiemy na przykład, że niektórzy neandertalczycy mieli bladą skórę i rude włosy, a niebieskie oczy mogły być powszechne u europejskich Homo sapiens kilka tysięcy lat temu.


Główne pytanie o genetykę w wojnach kulturowych dotyczy jednak cech behawioralnych różnych populacji i grup etnicznych, przy czym różnice w inteligencji są tematem uważanym za najbardziej tabu. W świetle burzliwej historii tej pracy, każdemu badaczowi wypada stąpać ostrożnie, ponieważ praktycznie każdy wynik, z wyjątkiem ogólnoświatowej identyczności populacji, może zostać wykorzystany do podparcia uprzedzeń i ksenofobii. Rzeczywiście, nawet pisanie na ten temat doprowadziło do nałożenia sankcji na wielu naukowców, których „potępiono, zniesławiono, przeciwko którym protestowano, składano petycje, których bito, kopano, prześladowano, opluwano, cenzurowano, wyrzucano z pracy i pozbawiano tytułów honorowych”. Dobrze znanym przykładem jest Bo Winegard, profesor z Ohio, który najwyraźniej został zwolniony za zwykłe zasugerowanie możliwości istnienia różnic w poznaniu między grupami etnicznymi. Dlatego większość biologów trzyma się z daleka od tego tematu.


Tematem tabu nie jest to, czy istnieją zauważalne różnice w IQ i wynikach życiowych między grupami, ponieważ są one dobrze znane i łatwe do zmierzenia za pomocą standardowych testów. Problemem jest raczej to, co powoduje te różnice: różnice genetyczne, problemy społeczne, takie jak ubóstwo, dawny i obecny rasizm, różnice kulturowe, słaby dostęp do możliwości edukacyjnych, interakcje między genami a środowiskami społecznymi lub kombinacja powyższych. Do tego zagadnienia zastosowano kilka metod, w tym badania adopcyjne, analizę mieszanych etnicznie populacji i GWAS. Wszystkie analizy genomiczne koncentrowały się na osiągnięciach edukacyjnych - silnie skorelowanych z szacunkami IQ i miarami sukcesu życiowego - ale koncentrowały się prawie wyłącznie na białych potomkach Europejczyków. A siła prognostyczna tych wyników GWAS z badań etnicznie białych grup prawie znika, gdy stosuje się je do innych grup etnicznych. Przyczyną tego spadku przewidywalności są różnice genetyczne między grupami, w tym różnice między podzbiorem genów, które wpływają na osiągnięcia edukacyjne, istnienie różnych wariantów tych samych genów w obu grupach lub różnice między grupami w sposobie, w jaki geny i ich warianty współdziałają ze sobą i otoczeniem. W rezultacie niełatwo jest przełożyć wyniki badań z jednej grupy etnicznej na inną; każdą grupę należy badać oddzielnie.


Dwie inne kwestie utrudniają analizę różnic behawioralnych i poznawczych między grupami. Po pierwsze, na te cechy zwykle wpływa zmienność setek, jeśli nie tysięcy genów rozsianych po całym genomie. Po drugie, te geny są fizycznie połączone z innymi genami na chromosomach. Podsumowując, oznacza to, że wiele genów odpowiedzialnych za wygląd zewnętrzny (kolor, strukturę twarzy, jakość włosów) — te same geny, które dostarczają informacji o czyimś pochodzeniu etnicznym — jest fizycznie powiązanych z innymi genami, w tym genami odpowiedzialnymi za osiągnięcia edukacyjne. Ponieważ geny leżące blisko siebie na chromosomach są dziedziczone razem, nie mamy możliwości całkowitego oddzielenia genów wpływających na wygląd od tych wpływających na osiągnięcia edukacyjne. Jeśli różnice w osiągnięciach między grupami wynikają przynajmniej częściowo z odmiennego traktowania przez społeczeństwo ludzi, którzy różnią się wyglądem (np. z powodu bigoterii i rasizmu), to efekt społeczny powodowany przez „geny wyglądu” łączy się z bezpośrednim skutkiem „genów osiągnięć akademickich”.


Jednak pomimo trudności w rozszyfrowaniu wpływu genów i środowisk, zrozumienie skutków genetycznych wewnątrz różnych grup nadal przynosi korzyści społeczne. Na przykład badania GWAS – przeprowadzone oddzielnie dla każdej grupy etnicznej – mogą wyjaśnić, czy warianty genetyczne związane z wynikami edukacyjnymi różnią się między różnymi grupami lub różnie reagują na interwencje środowiskowe. Wyobraźmy sobie na przykład gen, którego warianty są związane z funkcją tarczycy. Następnie wyobraź sobie, że warianty tego genu, które zmniejszają czynność tarczycy, powodując niedobór jodu, są związane z niższym poziomem wykształcenia niż warianty o wyższej ekspresji, oraz że warianty o niskiej zawartości jodu są bardziej powszechne u rasy białej niż u Azjatów. (To nie jest całkowicie fantazyjne: niedobór jodu może obniżyć IQ o całe piętnaście punktów, a geny mogą wpływać na to, jak dobrze dany osobnik reaguje się na dietę ubogą w jod). Prostą interwencją mogłoby być dostarczanie jodu białym, którzy mają warianty DNA o „niskiej ekspresji”, ale nie tym, z „wysoką ekspresją” (za dużo jodu jest toksyczne). Ten przykład nie jest naciągany, ponieważ wiemy, że różne grupy mają wiele unikatowych form genów (tj. „prywatnych alleli”), które mogą mieć istotny wpływ na zachowanie, jak również własne unikatowe interakcje ze środowiskiem.


Z tego przykładu powinno być jasne, że powodem badania różnic genetycznych między grupami etnicznymi jest zwiększenie sukcesu jednostek, których DNA jest znane, a nie uszeregowanie różnych grup pod względem jednej lub innej cechy. Dla dokonania tego wzmocnienia, musimy jednak najpierw zrozumieć naturę różnic genetycznych między grupami. Wiele obiekcji wobec tego rodzaju pracy znika, gdy zdamy sobie sprawę, że chociaż nacisk kładzie się na specyficzne dla populacji segmenty DNA związane z osiągnięciami, ostatecznym celem jest pomoc każdej osobie w wykorzystaniu maksimum swojego potencjału.

Naszym zdaniem zatem badania dotyczące funkcji poznawczych lub osiągnięć edukacyjnych w obrębie grup i między grupami nie powinny być demonizowane, zakazane ani automatycznie nie dopuszczane do publikacji, a dane powinny być publicznie dostępne. Jest rzeczą oczywistą, że naukowcy powinni być ostrożni w takich badaniach i czujni przed ich niewłaściwym wykorzystaniem lub fałszywą interpretacją. Ale w końcu trudno spierać się z ideą, że im więcej rozumiemy - w tym genetykę - tym większy sukces odniesiemy w polityce społecznej. Rzeczywiście, są dobre argumenty sugerujące, że tłumienie badań nad IQ lub utożsamianie ich z rasizmem przyniesie więcej szkody niż pożytku. W końcu równość polityczna powinna być imperatywem moralnym, a nie empiryczną hipotezą, a ostatecznie wartość człowieka nie zależy i nie powinna zależeć od jego ilorazu inteligencji czy lat nauki.


Dobrze to ujął
wielki biolog ewolucyjny, Ernst Mayr:

Równość pomimo oczywistej nieidentyczności jest koncepcją nieco wyrafinowaną i wymaga postawy moralnej, do której wiele jednostek wydaje się niezdolnych. Wolą zaprzeczyć ludzkiej zmienności i utożsamiają równość z identycznością. Lub twierdzą, że gatunek ludzki jest wyjątkowy w świecie organicznym, ponieważ tylko cechy morfologiczne są kontrolowane przez geny, a wszystkie inne cechy umysłu lub charakteru są spowodowane „uwarunkowaniem” lub innymi czynnikami niegenetycznymi. ... Ideologia oparta na tak ewidentnie błędnych przesłankach może prowadzić tylko do katastrofy. Jej obrona równości ludzi opiera się na twierdzeniu o identyczności. Skoro tylko zostanie udowodnione, że ta ostatnia nie istnieje, równość również traci poparcie. (Mayr 1963)

6. Tubylcze „sposoby poznawania” są równoważne współczesnej nauce i jako takie powinny być szanowane i nauczane. Ponieważ rdzenni mieszkańcy, tacy jak Maorysi z Nowej Zelandii i rdzenni Amerykanie z Nowego Świata, byli ofiarami kolonializmu, ich tradycyjna wiedza jest często wychwalana jako alternatywna wersja współczesnej nauki – „sposób poznania” rozwinięty niezależnie od tego, co nazywa się „nauką kolonialną”, ale przez wielu postrzegane jako równie wartościowe. W rzeczywistości rząd Nowej Zelandii wymaga, aby miejscowe sposoby poznania miały status równy współczesnej nauce – i innym przedmiotom we wszystkich szkołach średnich. Republika Południowej Afryki również doświadcza dekolonizacji biologii. Artykuł w prestiżowym czasopiśmie „Nature”wzywa do dekolonizacji farmakologii w tym kraju, koncentrując się na lokalnych lekach ziołowych, aby „zakotwiczyć program nauczania w lokalnych doświadczeniach”. Chociaż nadaje to nauce posmak rodzimego wychowania, zakotwiczanie edukacji w lokalnym doświadczeniu może tylko odwrócić uwagę ucznia od wiedzy w zakresie nowoczesnej farmakologii.


Matauranga Māori, tubylczy sposób poznawania w Nowej Zelandii, jest mieszanką wiedzy empirycznej wywodzącej się z metod prób i błędów (w tym zdolności nawigacyjnych ich polinezyjskich przodków i maoryskich sposobów pozyskiwania i uprawy żywności), ale obejmuje również obszary nienaukowe, takie jak teologia, tradycyjna wiedza, ideologia, moralność i legendy. Jednak wszystkie one są uważane za godne nauczania jako równe metodom i wynikom współczesnej nauki. Na przykład maoryscy uczeni wysunęli nieprawdopodobne twierdzenie, że Polinezyjczycy — przodkowie Maorysów — jako pierwsi odkryli Antarktydę w VII wiekuTwierdzenie to jest z pewnością fałszywe, prawdopodobnie oparte na błędnym tłumaczeniu legendy ustnej. W rzeczywistości Rosjanie jako pierwsi zobaczyli Antarktydę w 1820 roku. Niemniej Królewskie Towarzystwo Nowej Zelandii, najbardziej prestiżowa organizacja naukowa w kraju, przyznało Maorysom grant w wysokości 660 tysięcy dolarów na zbadanie tej fałszywej narracji. Nastąpiło również odrodzenie tradycyjnych ziołowych i duchowych lekarstw Matauranga Māori, które zawierają intonowanie jako środek uzdrawiania. Chociaż lokalne środki zaradcze mogą czasami być pomocne, prawie nigdy nie są testowane przy użyciu złotego standardu dla medycyny: randomizowanych kontrolowanych badań.


Tubylcze sposoby poznania zwykle obejmują pewną wiedzę praktyczną, która obejmuje obserwacje lokalnego środowiska i przydatne praktyki wypracowane w czasie, w tym, w przypadku Matauranga Māori, starożytne metody nawigacji i najlepszy sposób połowu węgorzy. Ale wiedza praktyczna to nie to samo co systematyczne, obiektywne badanie przyrody — wolne od założeń dotyczących bogów i duchów — które stanowią współczesną naukę. Łączenie tubylczych sposobów zdobywania wiedzy z nowoczesną nauką zdezorientuje uczniów nie tylko co do tego, co stanowi wiedzę, ale także co do natury samej nauki. Prawdą jest, że nowoczesna nauka powstała w Europie Zachodniej w XVII wieku, kiedy kobietom odmawiano edukacji, a większość populacji była biała. Ta sytuacja, z powodu uprzedzeń, poważnie ograniczyła możliwości ludzi, ale nie jest to powód do zdyskredytowania samej nauki – najlepszego sposobu tworzenia akceptowanej wiedzy o wszechświecie – i nazywania jej „zachodnią” lub kolonialną. („Zachodnia” stała się całkowicie błędną nazwą i obraża wielu ludzi w innych krajach, którzy uprawiają ten sam rodzaj nauki).



Powiązanym problemem, który stawia kulturę tubylczą przeciwko współczesnej nauce, jest antropologia: badanie starożytnych społeczeństw przy użyciu ludzkich szczątków i artefaktów. Na przykład w Ameryce Północnej ludzkie szczątki, w zależności od tego, gdzie zostały znalezione, mogą być uznane przez rdzennych Amerykanów za ich własne. Mogą oni wstrzymać badania naukowe tych szczątków, ponieważ postrzegają je jako starożytnych członków współczesnych grup tubylczych. Rzeczywiście, prawo federalne nakazuje zwrot kości i innych artefaktów rdzennym grupom, które zgłaszają do nich roszczenia. Szczątki muszą zostać ponownie pochowane bez badań naukowych, nawet jeśli nie ma wyraźnego związku genealogicznego między ludzkimi kośćmi a rdzennymi Amerykanami związanymi z miejscem znalezienia szczątków. W przypadku Człowieka z Kennewick, rdzenne twierdzenia „naukowe” obejmowały przywódcę rdzennych Amerykanów odrzucającego prawdę, że jego przodkowie przybyli przez Cieśninę Beringa z Azji na następującej podstawie: „Z naszych przekazów ustnych wiemy, że nasz lud był częścią tę ziemię od zarania dziejów — mówi pan Minthorn. - Nie wierzymy, że nasi ludzie migrowali tutaj z innego kontynentu”.


Jedną z ofiar takiego sposobu myślenia jest zajmująca się antropologią fizyczną Elizabeth Weiss ze stanu San Jose, która bada kości z Kalifornii sprzed 500–3000 lat. Za zwykłe badanie tych szczątków Weiss została zdegradowana przez swój uniwersytet i zakazano jej badania kolekcji kości jej wydziału. Ale jest jeszcze gorzej: nie wolno jej oglądać zdjęć rentgenowskich szczątków ani nawet pokazywać fotografii pudeł, w których są przechowywane. Wiele innych uniwersytetów, takich jak Berkeley, również odsyła lub ponownie zakopuje artefakty i stare kości. Wynik: cenna historia ludzkości i antropologia pozostają poza zasięgiem, ponieważ szczątki i artefakty są uważane za święte. Najwyraźniej najlepszym rozwiązaniem byłoby odłożenie pochówku na później, po ich zbadaniu naukowym lub pobraniu DNA. Obecna polityka po prostu uniemożliwia nam poznanie naszej przeszłości.


Promocja tych innych sposobów poznania wynika z chęci przydania wartości uciskanym grupom przez utrzymywanie, że większość ich kultury ma ten sam epistemiczny autorytet co nauka, pogląd, który filozof Molly McGrath nazwała „autorytetem świętej ofiary”. W swojej świeckiej formie ten autorytet wywodzi się z postmodernistycznych poglądów, że nauka jest tylko jednym z wielu „sposobów poznania” i że hegemonia nauki odzwierciedla raczej władzę niż osiągnięcia. Odzwierciedla to motto, za którym od dziesięcioleci opowiadają się zarówno prawicowcy, jak i lewicowcy, że „nauka jest zawsze polityczna”.


Podobnie jak biblijny kreacjonizm, wiele rdzennej wiedzy ma istotny składnik duchowy lub teologiczny, który nie pochodzi z dowodów, ale z autorytetu lub objawienia. Aby dodać cokolwiek z tej wiedzy do współczesnej nauki, musisz najpierw oddzielić empiryczną pszenicę od duchowej plewy. To właśnie miał na myśli były pastor Mike Aus, kiedy po wyrzeczeniu się wiary opisał „wiedzę religijną” w ten sposób: „Nie ma różnych sposobów poznania. Jest wiedza i niewiedza, a to jedyne dwie opcje na tym świecie”.

* * *

Niemal wszystkie motywowane ideologicznie wypaczenia biologii wynikają z jednego sposobu myślenia: radykalnego egalitaryzmu. Jest to pogląd, że płcie, różne grupy etniczne i do pewnego stopnia jednostki w populacji są genetycznie prawie identyczne w zachowaniu i psychologii (choć nie w wyglądzie) i że większość różnic w zachowaniu wynika z socjalizacji i innych skutków środowiskowych. Socjalizacja stała się na przykład automatycznym wyjaśnieniem, dlaczego mężczyzn jest więcej niż kobiet na matematyce i fizyce (i nadmiar kobiet na psychologii), dlaczego mężczyźni są bardziej agresywni, a kobiety bardziej empatyczne, dlaczego istnieją różnice w osiągnięciach między jednostkami różnych klas społecznych i grup etnicznych oraz dlaczego niektóre grupy są różnie reprezentowane w nauce i ogólnie w środowisku akademickim. Chociaż wpływy społeczne z pewnością mogą wpływać na te różnice, wszechobecne dowody na wpływ genów na różnice między ludźmi sprawiają, że niemądre jest odrzucanie a priori wpływu czynników dziedzicznych. Niemniej, ponieważ dane biologiczne są sprzeczne z modną ideologią tabula rasa, jej zwolennicy są zmuszeni uodpornić swój program na dane, co robią, przekręcając fakty biologiczne, aby dostosować je do swoich przekonań.


Biologiczny egalitaryzm szkodzi nauce na dwa sposoby. Jednym z nich jest odstraszanie: wstrzymywanie badań, co uniemożliwia naukowcom studiowanie lub nauczanie pewnych problemów. Nie osiąga się tego poprzez bezpośrednie zakazanie badań, ale zaszczepienie w nauczycielach lub badaczach obaw, które zniechęcają ich do pracy nad takimi tematami, a nawet do ich omawiania. Wystarczy kilka publicznych przykładów, takich jak stawianie pod pręgierzem tych, którzy nauczają, że ludzie mają tylko dwie płcie (np. Carole Hooven z Harvardu i Christy Hammer z University of Southern Maine), aby odstraszyć wielu innych). Co więcej, tych, którzy badają różnice między grupami i ich genetykę, można po prostu odrzucić, nazywając ich seksistami, mizoginami, rasistami lub zwolennikami eugeniki. To było uderzająco skuteczne, bo który liberał – a większość biologów to liberałowie – chce być oczerniony przez te etykiety? Podobnie ci, którzy odmawiają zaakceptowania równoważności współczesnej nauki i rdzennych sposobów poznania, są uważani nie tylko za rasistów, ale i za kolonialistów. Czy można się dziwić, że nauczyciele, badacze i profesorowie sami cenzurują się w tych kwestiach?


Inne szkody dotyczą działań bezpośrednich: nakładania wymagań lub kar na naukowców, których badania zbytnio odbiegają od biologicznego egalitaryzmu. Kary wahały się od odbierania wykładów profesorom, uprzykrzania im życia do tego stopnia, że byli zmuszeni do opuszczenia uniwersytetużądania przysiąg wierności wobec nieprawdy, bezpośredniego zwalniania z pracy, domagania się włączenia mitologii do nauki, odrzucania artykułów naukowych, ponieważ ich odkrycia nie szanują „godności i praw wszystkich ludzi”, zatajanie danych finansowanych ze środków publicznych przed naukowcami i przekierowywanie funduszy badawczych na projekty ideologiczne (National Institutes of Health kiedyś przyjęły ten plan, ale wkrótce go porzuciły).


Poza tym (i poza zakresem tego artykułu) są liczne ataki na merytoryczne zasługi naukowe jako przestarzały sposób oceniania nauki lub zatrudniania naukowców. Coraz częściej słyszymy wezwania, pochodzące głównie z lewicy, do zastąpienia oceny merytorycznych zasług bardziej „holistycznymi” schematami, które uwzględniają tożsamość grupową. Doprowadziło to do tego, że wiele uniwersytetów wymaga od przyszłych wykładowców (w ramach ich podań o pracę) składania oświadczeń o działaniach na rzecz różnorodności, a także eliminuje obowiązek przedkładania przez przyszłych studentów wyników standardowych testów, takich jak MCATS, SAT i GRE, a nawet zwalniania profesorów, których zajęcia z przedmiotów ścisłych są zbyt trudne.


Nauka zawsze podlegała ideologicznym wpływom i kontroli, poczynając od cenzury Galileusza przez Kościół katolicki, którego heliocentryczny układ słoneczny był sprzeczny z przyjętą teologią. Wpływy te pochodziły zarówno z prawicy, jak i z lewicy, obejmując debaty na temat ewolucji, skuteczności szczepionek, globalnego ocieplenia, fluoryzowanej wody i tak dalej. Ale to, co dzieje się teraz, jest inne. Po pierwsze, niedawne ataki na naukę są bardziej ogólne niż wcześniej i dotyczą nie tylko pojedynczych kwestii, ale obejmują wszystkie dziedziny. Na przykład wojny biologiczne dotyczą teraz znacznie więcej niż samego faktu ewolucji – jedynej prawdziwej bitwy kulturowej, którą toczyliśmy przez większość naszej kariery – i rozprzestrzeniły się na płeć biologiczną, różnice między grupami, język, którego wolno nam używać, traktowanie artefaktów biologicznych i tego, czy istnieją ważne sposoby poznawania świata przyrody poza współczesną nauką. I oczywiście sławni biolodzy z przeszłości, tacy jak Gregor MendelCharles Darwin i Aldous Huxley z perspektywy czasu są oczerniani jako rasiści lub seksiści.


Ponadto ataki na naukę pochodzą nie tylko ze strony opinii publicznej, wyznawców religii czy władz politycznych, jak to miało miejsce w przeszłości, ale biorą w nich udział sami naukowcy — naukowcy, którzy uważają pewne badania za tabu, ograniczają dostępność danych finansowanych ze środków publicznych, argumentują, że finansowanie badań powinno opierać się raczej na ideologii niż na kwestiach merytorycznych i domagają się cenzurowania lub usuwania artykułów naukowych, jeśli mogą obrażać jednostki lub grupy. W przypadku Łysenki dekret sowiecki dyktował wypaczenie genetyki i nauk agronomicznych, ale dziś nasi koledzy wpychają naturę w prokrustowe łoże ideologii. Chociaż nonkonformizm naukowy może nie być kwestią życia lub śmierci, jak to było w stalinowskiej Rosji, miejsca pracy i badania są wyraźnie zagrożone.


Dlaczego dzieje się to teraz? Podejrzewamy, że zmiana klimatu politycznego w ciągu ostatnich dziesięciu lat, w tym gwałtowny rozwój polityki tożsamości, spowodowała, że naukowcy z lewicy – nawet jeśli mają dobre intencje – wykorzystują własne dziedziny do sygnalizowania cnót ideologicznych i przynależności do politycznego „plemienia". Co więcej, wydziały nauk ścisłych zostały również zarażone francuskim postmodernizmem, wszechobecnym na wydziałach humanistycznych. W połączeniu z autocenzurą wielu badaczy i wykładowców, którzy obawiają się o swoją karierę, stanowi to poważne zagrożenie dla nauki.


Jak zatem możemy przywrócić nauce jej podstawową misję: zrozumienie natury i wszechświata? Ponieważ presja ideologiczna pochodzi w dużej mierze od samych naukowców, w tym od tych, którzy przyznają pieniądze z grantów i oceniają artykuły naukowe, nie możemy liczyć na argumenty naukowe w rozwiązaniu problemu. Radykalny egalitaryzm sam w sobie jest formą wiary, odporną na fakty i racjonalne argumenty. Jest to również przysięga wierności grupie. Steven Pinker wyjaśnił, że opór wobec ewolucji nie polega na odrzuceniu dowodów naukowych, ale raczej służy jako oznaka przynależności do ideologii religijnej, która odrzuca ewolucję z zasady. Jego wyjaśnienie odnosi się również do quasi-religijnej postępowej ideologii, która niszczy biologię:

Dawanie wiary w ewolucję nie jest darem wiedzy naukowej, ale potwierdzeniem lojalności wobec liberalnej świeckiej subkultury w przeciwieństwie do konserwatywnej subkultury religijnej. W 2010 roku Narodowa Fundacja Nauki [NSF] usunęła ze swojego testu wiedzy naukowej następujące zdanie: „Istoty ludzkie, jakie znamy dzisiaj, rozwinęły się z wcześniejszych gatunków zwierząt”. Powodem tej zmiany nie było, jak zawyli naukowcy, to, że NSF poddało się kreacjonistycznej presji, by usunąć ewolucję z kanonu naukowego. Chodziło o to, że korelacja między wynikami testu w reakcji na to zdanie i na każdy inny punkt testu (taki jak „Elektron jest mniejszy od atomu” i „Antybiotyki zabijają wirusy”) była tak niska, że zajmowała miejsce w teście, w którym mógł znajdować się inny tekst diagnostyczny. Zdanie, innymi słowy, było w rzeczywistości sprawdzianem religijności, a nie wiedzy naukowej. Kiedy zdanie zostało poprzedzona słowami „Zgodnie z teorią ewolucji”, tak aby naukowe zrozumienie zostało oddzielone od przynależności kulturowej, religijni i niereligijni badani odpowiadali tak samo.

Więc jeśli fakty nie odwrócą tej fali, co możemy zrobić?


Oczywisty środek paliatywny to ten, który zawsze mieliśmy pod ręką: forma liberalnego egalitaryzmu i moralności niezależnej od różnic biologicznych. Jak zauważył Pinker w Tabula rasa (s. 340): „Równość nie jest empirycznym twierdzeniem, że wszystkie grupy ludzi są wymienne; jest moralną zasadą, że jednostki nie powinny być osądzane ani ograniczane przez przeciętne właściwości ich grupy”.


Możemy też cały czas podkreślać, że zadaniem naukowców jest poszukiwanie prawdy, a nie decydowanie, jak ta prawda powinna być wykorzystywana przez społeczeństwo. Nie oznacza to twierdzenia, że wszystkie badania są równie wartościowe lub interesujące, ani argumentowania, że nauka nie była niewłaściwie wykorzystywana w szkodliwy sposób (przychodzi mi na myśl Cyklon-B i broń nuklearna). Jednak biorąc pod uwagę obserwację, że wiele badań podstawowych doprowadziło do odkryć, których nigdy nie można było przewidzieć, powinniśmy unikać zakazywania całych obszarów badań. Jeśli niektórzy ludzie zniekształcają lub niewłaściwie wykorzystują badania naukowe do celów ideologicznych, sami naukowcy powinni przejąć inicjatywę w korygowaniu tych nadużyć.


Być może jednak ostateczne rozwiązanie wymaga filozofii — podkreślenia, że patrzenie na naturę w celu określenia, które z naszych zachowań jest dobre, moralne lub normalne, nie ma żadnej wartości. Takie postępowanie zawsze wiąże się z dwoma dobrze znanymi błędami. Pierwszym z nich jest błąd naturalistyczny — słynne powiedzenie, że jest równa się powinno, również sformułowane jako „powinniśmy robić to, co jest naturalne”. Drugi to związany z nim błąd odwołania się do natury, który twierdzi, że to, co naturalne, musi być tym, co dobre.


Oba te błędy logiczne prowadzą do tych samych niedobrych rezultatów. Po pierwsze, jeśli uzależnimy naszą politykę i etykę od tego, co wiemy o przyrodzie, wówczas nasza polityka i etyka staną się zależne od zmian w tym, co później odkryjemy o przyrodzie. Na przykład obserwacja, że samice bonobo pocierają się nawzajem genitaliami jako zachowanie wiążące w grupie, została wykorzystana do uzasadnienia, dlaczego ludzki homoseksualizm nie jest ani obraźliwy, ani niemoralny. Zachowanie bonobo jest przecież „naturalne”. (Podobne zachowania osobników tej samej płci odnotowano u wielu gatunków i były wykorzystywane w tym samym celu.) Ale co, gdyby takich zachowań nie zaobserwowano u jakiegokolwiek gatunku innego niż Homo sapiens? A co jeśli obserwacje bonobo okazałyby się błędne? Czy to uczyniłoby zachowanie homoseksualne niemoralnym, a nawet karalnym? Oczywiście, że nie, ponieważ oświecone poglądy na homoseksualizm opierają się nie na podobieństwach z naturą, ale na etyce, która mówi nam, że nie ma nic niemoralnego w dobrowolnym seksie między dorosłymi.


Po drugie, musimy zdać sobie sprawę z tego, że wiele zachowań, które są „naturalne”, ponieważ występują u innych gatunków, u naszego gatunku byłoby uważane za odrażające lub niemoralne. Należą do nich dzieciobójstwo, rabunek i kopulacja „pozamałżeńska”. Jak napisał jeden z nas: „Jeśli sprawa gejów jest w jakiś sposób wspierana przez podobieństwa z naturą, to tak samo jest z przyczynami zabójstw dzieci, złodziejstwem i cudzołóstwem”.  Nie czerpiemy jednak naszej moralności ani ideologii z natury. Zamiast tego wybieramy te zachowania u innych gatunków, które przypominają moralność, którą już mamy. (Ludzie robią dokładnie to samo — ignorują złe zachowania i chwalą dobre — kiedy udają, że czerpią moralność z tekstów religijnych, takich jak Biblia).


Wszystkie biologiczne błędne wyobrażenia, o których mówiliśmy, polegają na narzucaniu naturze z góry przyjętych przekonań. To odwraca stary błąd w nowy, który nazywamy odwrotnym odwołaniem się do natury. Zamiast zakładać, że to, co naturalne, musi być dobre, ten błąd głosi, że „to, co dobre, musi być naturalne”. Wymaga to spojrzenia na świat przyrody przez pryzmat ideologii. Jeśli jesteś aktywistką płci, musisz widzieć więcej niż dwie płcie biologiczne. Jeśli jesteś surowym egalitarystą, wszystkie grupy muszą być behawioralnie identyczne, a ich sposoby poznawania równie ważne. A jeśli głosisz brak dziedziczenia – jesteś zwolennikiem tabula rasa i uważasz, że badanie różnic genetycznych promują eugenikę i rasizm – musisz twierdzić, że geny mogą mieć jedynie błahy i nieistotny wpływ na zachowanie grup i jednostek. Tego rodzaju uprzedzenia naruszają najważniejszą zasadę nauki, wyrażoną przez Richarda Feynmana: „Pierwszą zasadą jest to, że nie wolno ci oszukiwać samego siebie – a osobą, którą najłatwiej ci oszukać, jesteś ty sam”.


Ale największe niebezpieczeństwo nie dotyczy rozumienia nauki przez laika, ale grozi samej nauce. Naczelną zasadą nauki — i wolności akademickiej, od której nauka zależy — jest wolność dociekań. Ci, którzy wykluczają całe dziedziny badań lub zniekształcają prawdę naukową z powodów politycznych, nie tylko naruszają tę wolność, ale pozbawiają nas intelektualnych i praktycznych korzyści, które mogłyby pochodzić z rzetelnych, nieskrępowanych badań.


Nie łudzimy się, że zwrócenie uwagi na te punkty i podkreślenie błędu logicznego odwoływania się do natury całkowicie wypchnie ideologię z nauki. Progresywna ideologia przybiera na sile i coraz bardziej wdziera się we wszystkie dziedziny nauki. A ponieważ jest to „postępowe”, a większość naukowców to liberałowie, niewielu z nas odważy się sprzeciwić tym ograniczeniom naszej wolności. Jeśli nie nastąpi zmiana w Zeitgeist i dopóki naukowcy nie znajdą wreszcie odwagi, by przeciwstawić się toksycznemu wpływowi ideologii na ich dziedzinę, za kilka dziesięcioleci nauka będzie bardzo różnić się od tego, czym jest teraz. Rzeczywiście, wątpliwe jest, abyśmy w ogóle rozpoznali w tym naukę.

 

Link do oryginału: https://skepticalinquirer.org/2023/06/the-ideological-subversion-of-biology/

Skeptical Inquirer, tom 47, nr 4, lipiec-sierpień 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Emerytowany profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków. Jest również jednym ze znanych "nowych ateistów" i autorem (wydanej również po polsku przez wydawnictwo "Stapis") książki "Faith vs Fakt". Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.


Luana S. Maroja jest biologiem ewolucyjnym, profesorem biologii na Williams College. Studia biologiczne ukończyła na University of Rio de Janeiro, a doktorat w Cornell University. 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nauka

Znalezionych 1475 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Skamieniałe zachowanie: termity uwięzione w tandemie   Coyne   2024-04-25
Artykuł w piśmie „Science”: rozszerzyć DEI w STEMM   Coyne   2024-04-19
Dlaczego organizacje naukowe powinny zachować neutralność polityczną?   Coyne   2024-04-11
Darwin znowu się myli! Artykuł pokazuje, że jego hipoteza o „samcach większych u ssaków” wydaje się błędna   Coyne   2024-04-06
Czasami gwoździe, koparki, straż, czasami lalki, wstążki, makijaż   Tonhasca Júnior   2024-04-03
Po raz kolejny twierdzenie, że płeć nie jest binarna, ale bez żadnych nowych argumentów   Coyne   2024-03-29
Jak małpy człekokształtne (włącznie z ludźmi) straciły swoje ogony   Coyne   2024-03-26
Ale najpierw kawa   Tonhasca Júnior   2024-03-21
Ideolodzy: dlaczego nauczanie genetyki musi mieć charakter społeczno-polityczny   Coyne   2024-03-19
Przepływ genów od neandertalczyków i denisowian do ludzi „współczesnych” i odwrotnie   Coyne   2024-03-14
Wejdź – skoro nalegasz   Tonhasca Júnior   2024-03-09
Czy “bezpłciowe” bakterie tworzą biologiczne gatunki?   Coyne   2024-03-06
Carl Zimmer o gatunkach i ochronie     2024-02-29
Kolejna błędna próba skorygowania ewolucji   Coyne   2024-02-22
Ryjący w ziemi przedsiębiorcy   Tonhasca Júnior   2024-02-15
Olbrzymie armie o niezliczonych umiejętnościach    Tonhasca Júnior   2024-02-08
Wejdź, powiedziała, dam ci schronienie przed burzą   Tonhasca Júnior   2024-01-15
Czy ludzie wyewoluowali w wodzie?   Coyne   2024-01-08
Jak upadają wielcy   Tonhasca Júnior   2024-01-04
Oczy reniferów zmieniają kolor, żeby łatwiej im było dostrzec jadalne porosty   Coyne   2023-12-30
Życzliwi przestępcy   Tonhasca Júnior   2023-12-28
Conor Friedesdorf (i Alexander Barvinok) o ideologicznym przymusie na amerykańskich uczelniach   Coyne   2023-12-26
Zdumiewający manipulatorzy   Tonhasca Júnior   2023-12-25
Nie gryzie się ręki, która cię zapyla   Tonhasca Júnior   2023-10-19
Rewolucja komunikacyjna   Hannam   2023-10-18
BBC szerzy propagandę rolnictwa organicznego, a biedni na świecie cierpią   i Kathleen Hefferon   2023-10-13
Niezwykły przypadek koewolucji i specyficzności zapylacz/storczyk   Coyne   2023-10-07
Płeć męska lub żeńska: nie ma nic pomiędzy   Elliot   2023-10-03
Myślenie intuicyjne i analityczne   Novella   2023-09-29
„Kryzys klimatyczny” to mistyfikacja   Williams   2023-09-25
Jak (i dlaczego) ośmiornica edytuje swój RNA   Lewis   2023-09-23
„Najbardziej znany zabójca ludzi”: jakie są prawdziwe początki XIV-wiecznej Czarnej Śmierci?   Lewis   2023-09-15
Do jakiego stopnia pary mają wspólne cechy?   Novella   2023-09-14
Kenia daje zielone światło 58 projektom GMO – naukowcy na całym świecie kontynuują badania w dziedzinie biotechnologii, mimo procesów sądowych i dezinformacji   Ombogo   2023-09-08
Lancet atakuje anty-przebudzenie, a czytelnik odpowiada   Coyne   2023-08-24
Więcej wyrafinowanej teologii: uczony religijny zastanawia się, czy neandertalczycy mieli nieśmiertelne dusze   Coyne   2023-08-16
Aktywiści anty-GMO w Afryce szerzą mity i strach, ale nie przedstawiają żadnych naukowych dowodów   Abutu   2023-08-14
Mało znana strona ryjkowców   Tonhasca Júnior   2023-08-11
Dlaczego nie można być osobą transrasową?   Coyne   2023-08-10
Walka z malarią za pomocą inżynierii genetycznej   Novella   2023-08-08
Jak restrykcje Unii Europejskiej podsycały głosy przeciwko GMO, jak również głód na globalnym Południu, a zwłaszcza w Afryce   Oria   2023-08-02
Nieznośni mali pomocnicy   Tonhasca Junior   2023-07-29
Macedońskie skarby   Tonhasca Júnior   2023-07-26
GMO i motyle   Novella   2023-07-25
Narzucanie ideologii naturze: Kew Garden celebruje „rośliny queer”   Coyne   2023-07-24
Smak miesiąca   Tonhasca Júnior   2023-07-20
Kłopoty na wylocie   Szczęsny   2023-07-18
Ideologiczne podważanie biologii   i Luana S. Maroja   2023-07-17
Role mężczyzn i kobiet w polowaniu, raz jeszcze   Coyne   2023-07-15
David Hillis o specjacji   Coyne   2023-07-13
Niechętni dawcy i pracowici biorcy   Tonhasca Júnior   2023-07-08
Grube problemy z jelitem   Szczęsny   2023-07-07
Badaczka z Leakey Foundation twierdzi, że kości orangutanów mówią nam, że biologiczna płeć jest spektrum, a nie binarna   Coyne   2023-06-30
Przez dziurkę od klucza   Szczęsny   2023-06-24
Nowa (nie podparta żadnymi dowodami) hipoteza, która eliminuje role płciowe w społecznościach łowców-zbieraczy   Coyne   2023-06-22
Błędne wyobrażenia o ewolucji   Coyne   2023-06-16
Influencerzy z podziemia   Tonhasca Júnior   2023-06-13
Jak wyewoluowało ubarwienie ostrzegawcze?   Coyne   2023-06-12
„San Francisco Chronicle” bardzo myli się w sprawie biologicznej płci   Coyne   2023-06-09
Kolczasty problem   Tonhasca Júnior   2023-06-06
Wpaść w amok. Empiryczna analiza szaleńczych zabójstw pokazuje, że wyłaniają się dwa różne wzorce.   King   2023-06-03
Błędna krytyka genetycznych testów na pochodzenie   Coyne   2023-06-02
Zdatny do lotu   Tonhasca Júnior   2023-06-01
‘Raniąca’ idea merytorycznych podstaw nauki    i Jerry Coyne   2023-05-29
Główny problem w filogenezie zwierząt wydaje się być rozwiązany   Coyne   2023-05-26
Americana   Tonhasca Júnior   2023-05-24
Czy uprawa jabłek odzwierciedla bigoterię?   Coyne   2023-05-18
Kenia: Musimy zająć się brakiem bezpieczeństwa żywnościowego, ale najpierw musimy położyć kres dezinformacji na temat upraw modyfikowanych genetycznie   Oria   2023-05-16
Czytanie myśli z fMRI i AI   Novella   2023-05-05
Jest lepiej niż myślisz   Lomborg   2023-05-03
Dwudziestu dziewięciunaukowców publikuje artykuł w obronie merytorycznych podstaw w nauce     2023-05-01
Niewygodna historia   Ferguson   2023-04-28
Biologia rezygnacji z działania: kiedy kontynuować, a kiedy spasować   Coyne   2023-04-26
Porywacze ciał   Tonhasca Júnior   2023-04-25
Porażka jest kluczowym składnikiem innowacji   Ridley   2023-04-22
Używanie roślin jako biofrabryk   Novella   2023-04-14
Dawno zmarli przemawiają do nas   Tonhasca Júnior   2023-04-12
Wątpliwi pomocnicy    Tonhasca Júnior   2023-04-08
Uganda: aktywiści przeciwni biotechnologii szerzą dezinformację   Wetaya   2023-04-05
Anglia pozwala na uprawy poddane edycji genów   Novella   2023-04-03
Recenzja z książki  Can “The Whole World” Be Wrong?   Rose   2023-04-01
Psychologia ewolucyjna dla początkujących   Coyne   2023-03-27
“Konwergentna” ewolucja mrówek grzybiarek Starego i Nowego świata   Coyne   2023-03-23
Gigantyczna armia małych zabójców   Tonhasca Júnior   2023-03-22
Colin Wright broni binarności płci u zwierząt   Coyne   2023-03-15
AI: gorąca randka z “Sydneyem ”   Gotefridi   2023-03-15
Zmienić język w ekologii i biologii ewolucyjnej! Przykład anemii sierpowatej   Coyne   2023-03-13
Wzrost liczby nieobecnych ojców i towarzyszące temu społeczne problemy   Geary   2023-03-11
No pasarán    Tonhasca Júnior   2023-03-04
Dezinformacja o GMO: Kenijczykom będzie trudno podejmować racjonalne decyzje i to może kosztować życie   Mykonyo   2023-02-24
Twardy kwiat do zgryzienia    Tonhasca Júnior   2023-02-22
ChatGPT niemal zdaje lekarski egzamin końcowy   Novella   2023-02-21
“Rogi” trylobitów mogły być używane jako broń w walkach między samcami   Coyne   2023-02-15
Postmodernizm obnażony   Dawkins   2023-02-14
Powody naszych wierzeń. Jak i dlaczego irracjonalność trzyma nas w swoich szponach i jak możemy z tym walczyć?   Pinker   2023-02-13
Kiedy zapada noc i ziemia jest ciemna   Tonhasca Júnior   2023-02-10
W nowej książce jest słuszna krytyka idei, że są lepsze i gorsze gatunki, ale jest także błędne twierdzenie, że gatunki nie są realne   Coyne   2023-02-06
Kolczatki wydmuchują bąbelki śluzu z nosa, żeby się ochłodzić   Coyne   2023-02-02
Mali i zręczni influencerzy   Tonhasca Júnior   2023-01-31
Dowody na ewolucję: Bezwłose zwierzęta mają martwe geny na sierść   Coyne   2023-01-23

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk