Prawda

Czwartek, 28 sierpnia 2025 - 13:16

« Poprzedni Następny »


Wiek Bezużytecznego Aktywizmu


Lucy Tabrizi 2025-08-28

Ilustracja wygenerowana przez AI.
Ilustracja wygenerowana przez AI.

Dziś wszyscy z czymś „solidaryzują się” – zwykle siedząc przy tym z telefonem w ręku. Jeszcze nigdy bycie „aktywistą” nie wymagało tak niewiele: wystarczy udostępnienie artykułu, flaga w zdjęciu profilowym, może kilka godzin spędzonych na marszu.


Protest kiedyś miał wagę, bo niósł ze sobą ryzyko. Sufrażystki przykuwały się do ogrodzeń, by wywalczyć prawo do głosu. Marsze na rzecz praw obywatelskich kończyły się pałkami, psami policyjnymi i armatkami wodnymi – wszystko po to, by położyć kres segregacji rasowej. To nie były moralne przedstawienia dla lajków. To były działania z jasno określonymi celami i planem. Dlatego odniosły sukces.


W wielu miejscach na świecie protest wciąż jest kwestią życia i śmierci. W Iranie kobiety palą hijaby, wiedząc, że mogą zostać pobite, uwięzione albo zabite. W Chinach jeden wpis w mediach społecznościowych może sprawić, że dysydent zniknie bez śladu. W Arabii Saudyjskiej ludzie dostają wieloletnie wyroki – albo są skazywani na śmierć – za tweeta.


Na Zachodzie zagrożenie działa w drugą stronę. Nie ryzykujemy więzienia za zabieranie głosu, ale wykluczenie społeczne za milczenie. Za nieopublikowanie czarnego kwadratu, za nieuczestniczenie w marszu. Odwaga, której kiedyś wymagał aktywizm, została zastąpiona teatrem.


Korzystając z wolności, o jakiej inni mogą tylko marzyć, depczemy ją, rzucając się do walki o sprawy, których nigdy nie próbowaliśmy zrozumieć. Rozmieniamy się na drobne, wyrażając silne opinie na każdy temat, wiedząc przy tym coraz mniej o sprawach, które rzekomo wspieramy. I czasem – niemal niezauważalnie – zaczynamy kibicować reżimom, które więżą, torturują i uciszają własnych obywateli. Gdy ajatollah Iranu dziękuje ci z powodu protestu na twoim kampusie, to jest ten moment, w którym warto się zatrzymać i zapytać: z kim się solidaryzujesz?


Tak, wojna jest zła, a zanieczyszczenie szkodliwe. Każdy po podstawówce Ci to powie. Zadeklarowanie się jako ‘przeciwnik wojny’ albo ‘obrońca planety’ nie znaczy jeszcze, że masz choćby blade pojęcie, jak rozwiązać którykolwiek z tych problemów.


Tożsamość polityczna zastąpiła tożsamość osobistą. Aktywizm stał się plemienny: sprawy przekształcają się w wyznania wiary, w znaki przynależności. Ludzie nie spierają się już o politykę – kibicują drużynom. A gdy wiara, rodzina i wspólnota się rozpadają, polityczne plemiona wypełniają pustkę. Aktywizm staje się religią równie mocno, co ruchem społecznym.


Tematy, które kiedyś ledwo budziły zainteresowanie, dziś wywołują taką samą furię jak kwestie życia i śmierci. Stawka nie ma znaczenia – liczy się spektakl. Nawet pogawędka na placu zabaw przypomina rozbrajanie bomby z Facebooka: religia, aborcja, szczepionki – lepiej ich unikać. A najgorsze jest to, że kiedy już usłyszę opinię rozmówcy na jeden temat, zazwyczaj potrafię przewidzieć jego zdanie na pozostałe.


Gdy widzę przypiętą do torby tęczową flagę, nie zdziwię się, jeśli zaraz pojawi się też flaga palestyńska. Jeśli w ich feedzie roi się od Grety Thunberg, zapewne są też zwolennikami specyficznie pojętej dekolonizacji. A jeśli ktoś nosi czapkę MAGA, mogę z dużym prawdopodobieństwem zgadnąć jego poglądy na temat broni, imigracji i doktora Fauciego.


Co to nam mówi? Że przestaliśmy myśleć samodzielnie. Nasze poglądy nie są mapą rzeczywistości, tylko odznakami lojalności. Ważniejsze stało się wyglądać na „tych dobrych” niż naprawdę nimi być.


Nieprzypadkowo współczesny aktywizm najczęściej rodzi się w najbardziej uprzywilejowanych zakątkach społeczeństwa. Uniwersytety z Ligi Bluszczowej czy Russell Group produkują znacznie więcej protestujących niż górnicze miasta czy przemysłowe regiony – nie dlatego, że ich studenci cierpią większą niesprawiedliwość, tylko dlatego, że mają czas i bezpieczeństwo, by traktować politykę jako styl życia.


Dla pokolenia, które i tak już zmaga się z kryzysem zdrowia psychicznego, aktywizm jest też formą terapii. Lęki i problemy tożsamości kanalizują się w sprawy, które oferują przynależność – mniej chodzi o zmianę świata, bardziej o uciszenie chaosu wewnętrznego.


Czasami zastanawiam się, czy ktoś jeszcze studiuje normalnie, czy może cały program nauczania to „Jak założyć obozowisko 101”. W jakiś sposób najbardziej rozpieszczone pokolenie w historii przekonało samo siebie, że znajduje się na pierwszej linii proletariackiego powstania. To wręcz zabawne: ci sami młodzi ludzie, którzy myślą, że buntują się przeciwko systemowi, często powtarzają slogany zaszczepione przez KGB na zachodnich uczelniach pół wieku temu – ale to już temat na inny tekst.


Najsilniejszym wskaźnikiem tego, kto z młodych ludzi zostanie aktywistą nie jest opresja, lecz komfort. A właściwie – nuda. Klasy średnie i wyższe są politycznie aktywne właśnie dlatego, że nie muszą walczyć o przetrwanie. Uwolnieni od codziennej walki o podstawowe potrzeby, mogą przeobrazić się w moralnych krzyżowców – często z całym wyposażeniem w stosowne dekoracje.

 

Warto pamiętać, że studenckie protesty potrafiły już wcześniej doprowadzić do katastrof. Ruch America First przed II wojną światową, w którym studenci opowiadali się za izolacjonizmem, podczas gdy naziści terroryzowali Żydów – byli przekonani, że chodzi im tylko o pokój. Albo maoistowscy aktywiści lat 60., romantyzujący chińską Rewolucję Kulturalną, ślepi na głód i czystki, które za sobą niosła. Historia zna wiele przypadków młodzieńczego zapału, który wyłącznie napędzał ucisk.


Kiedy ja byłam na studiach (i naprawdę nie jestem aż tak stara – to świat zmienia się tak szybko), aktywizm nie był w modzie. Za to pijaństwo – jak najbardziej. Gdyby jakiś protest przeciął wtedy moją drogę, pewnie bym się przyłączyła – nie z przekonania, tylko dlatego, że znajomi szli, a to zapowiadało się na dobrą zabawę. I w sumie cieszę się, że żaden się nie trafił – byłam zbyt niedoinformowana, by cokolwiek sensownego rozumieć z polityki międzynarodowej.


Dekadę temu, w Wielkiej Brytanii, sama wpadłam w aktywistyczną fazę. Pojawiłam się na proteście 5 listopada w Londynie, ledwo wiedząc, kim był Guy Fawkes, ale licząc na to, że znajdę „swoich ludzi”. Maski z Anonymous i anarchistyczny klimat były upajające. Ironia, że nasza antykapitalistyczna gorliwość była dosłownie opakowana w produkt, z którego zyski czerpało Warner Bros, umknęła zarówno mnie, jak i większości moich nowych towarzyszy. A cel protestu? Nikogo nie obchodził. Gdyby ktoś zapytał mnie wtedy o powód mojego udziału, pewnie wyszłabym na idiotkę, która nie ma pojęcia, o co chodzi.


Z perspektywy czasu widzę, że nie przyciągnęła mnie sprawa, tylko inscenizacja buntu i tożsamość, jaką oferowała.


W latach 2009–2019 liczba globalnych protestów rosła o 11% rocznie, ale dziś wydają się powszechne. Politycy traktują je raczej jako wentyl bezpieczeństwa niż wezwanie do zmiany. Ich nadmiar rozmywa przekaz, odciąga uwagę od żmudnej, cichej pracy, jakiej wymaga prawdziwa reforma.


Korporacje nauczyły się z tego czerpać zyski, zmieniając logotypy na Miesiąc Dumy czy Miesiąc Historii Czarnych, ale robiąc niewiele więcej. Aktywizm stał się dodatkiem do stylizacji – jak modny gadżet. Kefije, tęczowe przypinki, torby z przesłaniem. Te same firmy, które zarabiają na pracy dzieci czy paliwach kopalnych, z radością to sprzedają – bo sprawy społeczne stały się towarem. Symboliczne gesty pozwalają markom taplać się w moralnym samozadowoleniu bez wprowadzania realnych zmian.


Nigdzie ta pustka nie jest bardziej widoczna niż w zachodnim ruchu pro-palestyńskim. Zmobilizował miliony, zapełnił ulice od Sydney po Londyn, zdominował media społecznościowe przez niemal dwa lata. A mimo to nie poprawił życia żadnego Palestyńczyka. Wręcz przeciwnie – przedłużył ich cierpienie, nagradzając strategię Hamasu i Iranu, pozwalając utrzymywać Izrael pod oblężeniem opinii publicznej i blokować każdy krok w stronę kompromisu.


To jeden z najlepiej przebadanych konfliktów świata – z dziesiątkami nieudanych traktatów pokojowych i zerwanych zawieszeń broni. A jednak niektórzy przedstawiciele Gen Z, którzy usłyszeli o nim dopiero w zeszłym roku, maszerują z hasłami, które próbowano już przez pół wieku. Ktoś przysłał mi petycję, by Izrael „zakończył okupację”, mimo że wycofał się z Gazy już w 2005 roku. To właśnie to wycofanie utorowało drogę do obecnej wojny.


Rezultat? Ulice pełne flag i haseł, iluzja wpływu, która nie zmienia niczego – poza rosnącą falą napaści i nienawiści wobec Żydów. A protestujący nadal powtarzają, że antysyjonizm to nie antysemityzm. Tymczasem palestyńska elita pozostaje nietykalna i nieodpowiedzialna. Dla maszerujących liczy się obrazek – ale dla tych, z którymi rzekomo się solidaryzują, efekt jest zerowy.


W najlepszym razie protesty wymuszają puste deklaracje zachodnich polityków o uznaniu państwowości Palestyny – gesty, które nie przynoszą Palestyńczykom nic poza gwarancją dalszej wojny. Gdyby państwowość była rozwiązaniem, konflikt zakończyłby się już w 1937 roku – albo w trakcie któregoś z dziesięciu późniejszych porozumień.


To jedna z najbardziej uprzywilejowanych form aktywizmu na świecie. Zachodni demonstranci nigdy nie żyją z konsekwencjami. Nie grożą im rakiety, porwania, ani represje. 7 października potwierdził to krwią: najbardziej pro-palestyńscy Izraelczycy mieszkający przy granicy z Gazą, wielu z nich poświęciło życie walce o wolność Palestyny – i to oni zginęli jako pierwsi.


To moralne wynaturzenie, że więcej protestów przeciwko Hamasowi odbywa się dziś w samej Gazie – gdzie Palestyńczycy ryzykują życiem – niż na zachodnich uczelniach czy w stolicach, gdzie powiedzenie prawdy kosztuje najwyżej wykluczenie towarzyskie.


Izrael jest potępiany za to, że przedkłada bezpieczeństwo nad moralne pozy – ale to właśnie dzięki temu bezpieczeństwu możliwe są te pozy. I w największej ironii – aktywiści wspierają reżimy, które zlikwidowałyby wolność słowa, dzięki której mogą protestować.


Te sprzeczności byłyby śmieszne, gdyby nie były tak destrukcyjne: antyimperialiści machający flagami Iranu, bojkotujący Izrael z pomocą aplikacji napisanych w Tel Awiwie, klimatyczni aktywiści latający na korporacyjne szczyty i dyskutujący o zrównoważonym rozwoju nad tatarakiem wołowym.


Mogą sobie pozwolić na tę hipokryzję, bo prawdziwy problem tkwi gdzie indziej: te ruchy rzadko mają jasne, konkretne cele. Extinction Rebellion zyskało sławę blokując drogi i pociągi – często zrażając ludzi, których chcieli przekonać – ale nie potrafiło sformułować wykonalnych postulatów. „Defund the Police” spłaszczył złożoną debatę do hasła, które większości wyborców brzmiało jak chaos – i zabiło własną dynamikę. Wiele ruchów rozpada się w hałasie, bardziej zainteresowanych teatralnym moralizowaniem niż realną pomocą.


To już nie marsz praw obywatelskich, tylko zbiorowy atak histerii: zupa na obrazy, przyklejanie się do dróg, aktywiści przekonani, że utopię da się wymusić zachowując się jak dziecko, które nie dostało batonika.


Problemem nie jest tylko niedojrzałość, ale to, że idealnie wpisuje się w mechanikę mediów społecznościowych, które napędzają mentalność stada. Dzisiejszy aktywizm to coraz mniej przekonanie, coraz bardziej algorytm. Social media to miejsce, gdzie ginie niuans: świadomość rośnie, zrozumienie maleje – zostają ludzie z transparentami, których nie potrafią wyjaśnić. Przypominają mi moją własną aktywistyczną fazę.


Kiedyś główne zagrożenia dla społeczeństwa przychodziły z zewnątrz. Dziś to nasze własne wewnętrzne podziały i obsesja na punkcie autodestrukcji – symbolizowane przez spaloną flagę Australii i graffiti „zlikwiduj Australię” na ostatnim marszu. Widać wyraźnie, że porzuciliśmy wspólny cel na rzecz plemion definiowanych jedynie przez to, czemu się sprzeciwiają. Pustka po Bogu została zapełniona przez dogmatykę woke. A im więcej udajemy, tym mniej osiągamy.


Aktywizm sam w sobie nie jest zły. W zdrowej demokracji jest niezbędny. Mamy szczęście, że posiadamy głos i prawo głosu – i zawsze będę bronić prawa do organizowania się i protestu, nawet jeśli całkowicie nie zgadzam się z jego celem. Ale to nie powstrzyma mnie przed nazywaniem po imieniu moralnych teatrzyków bez treści. One są gorsze niż cisza: marnują czas, niszczą zaufanie i zostawiają prawdziwe problemy nietknięte.


W XVIII wieku roczna liczba egzemplarzy gazet w Anglii wzrosła z poniżej miliona do czternastu milionów – tyle, że satyrycy zaczęli kpić z ludzi jako „chodzących gazet”. Dziś pochłaniamy średnio 74 GB danych dziennie – równowartość szesnastu filmów. Nic dziwnego, że toniemy w informacji, której nie byliśmy stworzeni przetwarzać.


Jeśli chcemy, żeby aktywizm znów coś znaczył, musimy tę energię skierować na sprawy, które wymagają odwagi i jasności – takie, które rozwiązują problemy, zamiast tylko o nich krzyczeć.


Historia jest pełna ruchów, które pomyliły hałas z postępem. Zanim damy się porwać kolejnemu, warto zadać sobie kilka pytań:

Czy rozumiem ten problem poza tym, co widziałem w mediach społecznościowych?
Czy wiem, czego protest naprawdę się domaga?
Czy proponowane rozwiązanie pomoże tym, których chcę wesprzeć – czy im zaszkodzi?

Jeśli nie jesteś pewien – może zamiast transparentu, sięgnij po książkę.


Link do oryginału: https://lucytabrizi.substack.com/p/the-age-of-useless-activism

Notes From The Ruins, 19 sierpnia 2025

Lucy Tabrizi

Pisze o sobie: Politycznie bezdomna, żegluje przez spolaryzowany świat polityki, historii, religii i starć między wielkimi ideami.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2998 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wiek Bezużytecznego Aktywizmu   Tabrizi   2025-08-28
Dwa filmy Triggernometry o wojnie w Gazie   Coyne   2025-08-24
Nowi Purytanie: czyli kult bez Boga   Finlayson   2025-08-10
Arkady, dziewczyny i spiskowcy   Koraszewski   2025-07-21
Wiadomości z innego kraju, ze świata, czasem nawet z Polski     2025-07-20
Haniebna obrona terroryzmu przez BBC     2025-07-19
Pewna religia nienawidzi psów   Spencer   2025-07-18
Szekspir napisał podręcznik współczesnego antysemityzmu   Vanita   2025-07-18
Zaczarowany świat PRL   Koraszewski   2025-07-17
O podstawowej różnicy między fajką a papierosem   wnuczki   2025-07-17
Kanadyjskie wybory i handel strachem   Finlayson   2025-07-14
Dramat uchodźców wczoraj i dziś     2025-07-13
Świat wciąż próbuje odbudować Gazę — i ponosi porażkę   Kessler   2025-07-11
Poranny przegląd doniesień z mediów     2025-07-10
Ostatni bastion: starożytne chrześcijańskie serce regionu walczy o przetrwanie   Fernandez   2025-07-09
O życiu i twórczości Ludwika Lewina   Kerner   2025-07-09
Nieświęty sojusz marksizmu i radykalnego islamizmu   Finlayson   2025-07-08
Historyczne ostrzeżenie od Franklina   Goldberg   2025-07-08
Niezwykła propozycja uwolnienia terytoriów palestyńskich od islamonazizmu   Koraszewski   2025-07-07
Chiny zbroją Huti, a Huti zawierają pakt z Al-Szabab, zagrażając żegludze na Morzu Czerwonym   Douglass-Williams   2025-07-07
Jak zła terapia przejęła kontrolę nad amerykańskimi szkołami   Hughes   2025-07-05
Och, kochanie, wcale tak bardzo nie posunęliśmy się do przodu!   Chesler   2025-07-05
To jest antyfaszysta   O'Neill   2025-07-04
Sprawozdanie "Pana Nie wiem”   Koraszewski   2025-07-04
Islam skutecznie wyeksportował swoje zakazy do mediów zachodnich – które odmawiają publikacji fikcyjnego „rysunku Mahometa”     2025-07-03
Empatia to piękna rzecz – dopóki nie przestaje być piękna.   Tabrizi   2025-07-01
Wyciek informacji z CNN to desperacka próba zaprzeczenia zwycięstwu Izraela   Goldberg   2025-06-30
Przeczytaj konstytucję Iranu i rozbij reżim   i Bill Siegel   2025-06-28
Reakcje ONZ na ataki Iranu na izraelskich cywilów     2025-06-27
Wyobraź sobie, że Hitler pozostał nietknięty   Hoffman   2025-06-26
Kurdowie: zapomniany naród w świecie odurzonym wybiórczym oburzeniem   Finlayson   2025-06-26
Ataki Trumpa na Iran były sygnałem dla Chin   Greenfield   2025-06-25
Czas, którego nigdy nie zapomnimy   Chesler   2025-06-25
Od wtorku do wtorku minął tydzień   Koraszewski   2025-06-24
Iran jest z Ameryką w stanie wojny od 46 lat   Greenfield   2025-06-23
Nieznośna lekkość oporu: Granice nieposłuszeństwa obywatelskiego w cieniu antysyjonizmu i antysemityzmu   Walter   2025-06-21
Większość podstawowych elementów do przeprowadzenia rewolucji na Zachodzie już obecnie istnieje, ale jakiej rewolucji?   Fernandez   2025-06-21
Komiczny upadek kultu kefiji   O'Neill   2025-06-18
Izrael wykonuje brudną robotę za innych     2025-06-16
Logika i uprzedzenia: od starożytności do BBC   Tsalic   2025-06-13
Dlaczego administracja Trumpa sprzedaje broń państwom, które przodują w sponsorowaniu terroryzmu?   Williams   2025-06-13
Gaza – Palestyna - kalifat   Koraszewski   2025-06-12
Krzyż na drogę jachtowi głupków płynących z Gretą do Gazy   O'Neill   2025-06-11
Nikt ich nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne   Koraszewski   2025-06-07
Antyizraelska prawica łączy się z proirańską lewicą   Smith   2025-06-07
To Amerykanie zmienią stanowisko, a nie Iran     2025-06-06
Antysemityzm należy badać jako poważną chorobę psychiczną   Hoffman   2025-06-05
Krytyka Izraela przez ONZ w sprawie pomocy dla Gazy dowodzi, że dobrze wiedzieli, iż Izrael nie okupował Gazy     2025-06-04
Krwawe oszczerstwo dociera do kolejki po chleb: fabrykowanie masakry w Rafah   Oz   2025-06-03
Wzniosłe zasady i sentymenty   Taheri   2025-06-01
Wywiad z Alanem Dershowitzem   Ruda   2025-05-31
List z Wydziału Praw Obywatelskich Departamentu Sprawiedliwości USA do Franceski Albanese   Terrell   2025-05-30
Najnowsza zbrodnia Izraela? Karmienie mieszkańców Gazy   O'Neill   2025-05-29
List otwarty do prezydenta Trumpa wzywający go do zapobieżenia irańskiemu arsenałowi nuklearnemu   I Andrew Stein   2025-05-28
„Nakba” nie jest naszym problemem   Cohen   2025-05-27
Gaza to więzienie na świeżym powietrzu. Jak śmiesz proponować komukolwiek, żeby wyjechał! (Z satyrycznej strony PreOccupied Territory)     2025-05-26
Iran używa strategii Korei Północnej — a USA znów dają się na to nabrać   Rafizadeh   2025-05-25
Human Rights Watch @HRW jest niemoralny     2025-05-25
Anglia, którą kiedyś szanowaliśmy   Haug   2025-05-24
List otwarty do dziennikarskiej braci   Koraszewski   2025-05-24
Wielką ironią jest to, że Stany Zjednoczone rezygnują z miękkiej siły, jednocześnie przyjmując prezenty od Kataru     2025-05-22
Achillesowa pięta inteligenta   Koraszewski   2025-05-20
Jak rozprzestrzenia się antysemicka nauka: wadliwa metodologia liczenia ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy jest promowana przez @TheEconomist     2025-05-19
Samer Berany: Nadszedł czas na przywrócenie Druzom autonomii – państwa, którego Turcy zawsze się bali   Oz   2025-05-17
Czy Unia Europejska rzeczywiście oczekuje, że radykalni islamiści mogą się zreformować?   Haug   2025-05-17
Turcja: masowe aresztowania, tortury, cenzura   Bulut   2025-05-16
Tętent galopujących wiadomości   Koraszewski   2025-05-15
Kącik Miłośników Językoznawstwa, czyli: co znaczy słowo "antysemityzm"?      Kerner   2025-05-15
Benjamin Netanjahu kontra Edward Said: globalna wojna o idee przebudzone   Taub   2025-05-14
Nielegalne przejmowanie ziemi przez Europę   Rhea   2025-05-12
Siedem największych kłamstw na temat działań Izraela i Sił Obronnych Izraela w Gazie   i Arsen Ostrovsky   2025-05-09
Krótka historia antysemityzmu jako sygnalizacji cnoty     2025-05-07
Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii potwierdza, że kobiety istnieją   Greenfield   2025-05-07
Malowane papugi na plafonie jak długi   Koraszewski   2025-05-05
Koszmarne dziedzictwo kolonializmu   Koraszewski   2025-05-02
Departament Sprawiedliwości stwierdza, że UNRWA może zostać pozwana przed amerykańskim sądem   Fitzgerald   2025-05-02
„Guardian” przedstawia antysemityzm na kampusach jako wytwór naszej wyobraźni   Levick   2025-04-29
Zachód znów wpada w pułapkę Iranu   Rafizadeh   2025-04-28
Jak ekstremizm maszeruje bez przeszkód   Bryen   2025-04-28
Vermont, Mohsem Mahdawi i tabun użytecznych idiotów   Collier   2025-04-25
Azerbejdżan: rozszerzenie Porozumień Abrahamowych   Sherman   2025-04-24
Dwa pełne lata piekła w Sudanie   Fernandez   2025-04-23
Szalona kampania mająca na celu dekryminalizację Hamasu   O'Neill   2025-04-21
Najnowsza próba podważenia Izraela? Wykorzystywanie palestyńskich chrześcijan   Bard   2025-04-20
Sytuacja kryzysowa kanadyjskich Żydów   Hecht   2025-04-19
Sahel: rodzące się centrum globalnego islamizmu   Haug   2025-04-19
Drodzy uprzejmi Żydzi i inni o mentalności „Nie chcę się do tego mieszać”:To nie działa.   Finlayson   2025-04-17
Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem   Bard   2025-04-17
Biesy napadają raz jeszcze   Koraszewski   2025-04-16
Zapomniana wojna w Sudanie ujawnia nieludzkość izraelofobii   O'Neill   2025-04-16
Zastosowanie żydowskiej perspektywy etycznej do zidentyfikowania i ujawnienia stronniczości mediów (znowu @NYTimes)     2025-04-15
Żydowska etyka polityczna: projekt dla sprawiedliwych     2025-04-14
Realistyczne spojrzenie na kolonializm osadniczy   Finlayson   2025-04-14
Ramy uniwersalnej etyki żydowskiej     2025-04-13
Trump i pułapka Najwyższego Przywódcy   Taheri   2025-04-13
Antyglobalista w Białym Domku   Koraszewski   2025-04-12
Etyka żydowska: wróg każdej wadliwej filozofii     2025-04-11
Udawanie rozbrajania Hezbollahu nic nie pomoże   Abdul-Hussain   2025-04-10
Wojna ONZ z sukcesem Żydów     2025-04-10
Ludobójcza krucjata Iranu     2025-04-09

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk