Pozornie niezwiązane ze sobą wiadomości. Nie wiemy o czym rozmawiali prezydenci Polski i Turcji. Pewnie głównie o interesach. Prezydent Turcji jest dziś jednym z najbardziej niebezpiecznych dyktatorów na świecie i głową państwa, które jest najbardziej kłopotliwym członkiem NATO. Islamista, nie tylko dziedzic tych, którzy popełnili ludobójstwo Ormian, ale również kontynuator. O prześladowaniach tureckich Kurdów dowiadujemy się od tureckiej opozycji. Erdogan jest również największym przeciwnikiem niepodległości Kurdów irackich i zbrojnie zwalcza Kurdów syryjskich.
Rakka została zdobyta głównie przez siły kurdyjskie. Wiele wskazuje na to, że na tym skończy się przydatność Kurdów syryjskich dla koalicji walczącej z ISIS.
Tymczasem armia iracka zajęła Kirkuk, miasto oczyszczone przez Saddama Husajna z Kurdów, do którego powrócili, kiedy Ameryka wymusiła przyznanie Kurdom autonomii, pozostawiając jednak Kirkuk jako obszar sporny.
Kurdowie oddali teraz Kirkuk praktycznie bez walki, ale podobno armia iracka posuwa się dalej, na Ebril.
Władze kurdyjskie, jak dotąd, nie zdecydowały się na zbrojny opór, czy liczą na stanowczą internwencję Stanów Zjednoczonych? Prawdopodobnie. Czy będzie to oznaczać koniec marzeń o niepodległości, a nawet drastyczne ograniczenie autonomii? Zbyt wcześnie, by można coś powiedzieć. Niepokoją jałowe wezwania amerykańskiego Departamentu Stanu do spokoju. Turcja zaciera ręce. Sprawy układają się po myśli prezydenta.
Los Kurdów nie jest problemem Warszawy, a nawet gdyby był, to Polska nie jest w tej grze żadnym graczem. Najbliższe tygodnie pokażą, czy Kurdowie okażą się największym przegranym w wojnie z Państwem Islamskim. Zdaniem obserwatorów największym wygranym będzie Iran.
Obecny marsz na Kurdystan to połączone siły irackiej armii narodowej i szyickich milicji, co w jednym i drugim przypadku oznacza siły znajdujące się pod wpływami Iranu. Turcja Iranu nie kocha, konkuruje z Arabią Saudyjską o wpływy w sunnickim świecie. Kiedyś może dojść do konfliktu irańsko-tureckiego, ale na tym etapie dla Turcji najważniejsze jest zlikwidowanie skutków kurdyjskich sukcesów militarnych w walce z Państwem Islamskim. To na Kurdach spoczywał główny ciężar walk naziemnych z Państwem Islamskim. Zapomniano już jak podczas oblężenia Kobane, kurdyjskiego miasta na granicy z Turcją, turecka armia stała na granicy, przyglądając się wściekłym atakom oddziałow ISIS. Żołnierze ISIS bez obaw podchodzili na pogawędki do żołnierzy tureckich, zaś informacje o współdziałanich pozostają w sferze trudnych do udowodnienia pogłosek. Od tamtego czasu Turcy wielokrotnie bombardowali pozycje kurdyjskie pod pozorem walki z Państwem Islamskim.
W tej wojnie z barbarzyństwem Kurdowie wykazali nie tylko ogromne bohaterstwo, ale również pomoc dla uchodźców, tak Jazydów, jak i chrześcijan i muzułmanów. Większość Kurdów to sunniccy muzułmanie, nie tylko wykazujący religijną tolerancję, ale bodaj jedyne zdominowane przez islam społeczeństwo, gdzie kobiety służą w armii na równi z mężczyznami i cieszą się pełnią praw. Od czasu posiadania autonomii iracki Kurdystan był w tym regionie oazą względnego ładu.
Jednak sprawnie działające, demokratyczne kurdyjskie państwo, było czarnym snem Ankary, Teheranu i Bagdadu. Damaszek nie miał czasu na martwienie się perspektywą niepodległości irackich Krudów, teraz jednak, kiedy zbliża się kres Panstwa Islamskiego, zbliża się również moment rozstrzygnięć w syryjskiej wojnie domowej. Tu znowu, podobnie jak w Iraku, jedyną siłą, która naprawdę odegrała poważną rolę w walce z Państwem Islamskim, byli syryjscy Kurdowie. Co będzie oznaczać upadek Rakki? Czy połączony front walk przeciwko Kurdom? Jaka będzie siła agresji armii tureckiej i czy będą jakiekolwiek próby ochrony Kurdów ze strony Zachodu?
Wielu powie, że kurdyjskie referendum w sprawie niepodległości było przedwczesne i dało pretekst do podjęcia działań przez Bagdad. Być może. Nie można wykluczyć, że niepotrzebnie uwierzyli, że ich wkład w wojnie z ISIS był tak znaczący, iż Zachodowi nie będzie wypadało zostawić ich na pastwę wrogów.
Nie sądzę, żeby w Warszawie ktokolwiek miał ochotę wspominać kwestię Kurdów, to w sumie miałoby drugorzędne, wyłącznie moralne znaczenie. Znacznie ważniejsza jest reszta świata.
Kiedy patrzyliśmy na tragiczną walkę mieszkańców Kobane, Turcy w Stambule masowo demonstrowali na rzecz ISIS
Rząd turecki ukrywał swoją pomoc dla ISIS, ale jego retoryka stawała się coraz bardziej antyzachodnia. Alan M. Dershowitz pisał wówczas:
„Jeśli Erdogan robi wrażenie Władimira Putina dla ubogich, to dlatego, że ten turecki autokrata próbuje wzorować się na rosyjskim autokracie. Obaj zyskali niezmierną popularność w swoich krajach przez bezwzględną, konfrontacyjną postawę w polityce zagranicznej. Gwiżdżą na to, co świat myśli o nich i o ich taktyce, podczas gdy z hipokryzją pouczają inne narody za niestosowanie się do standardów i reguł, które sami łamią.”
W październiku 2014, podczas walk o Kobane zginęła Ceylan Ozalp. Kiedy jej wszyscy towarzysze zginęli i kiedy skończyła jej się amunicja, pożegnała się z wszystkimi przez radio i ostatnią kulę wpakowała sobie w głowę, żeby nie dostać się w ręce zbirów z ISIS. Czy teraz będziemy świadkami podobnych śmierci w walkach z szyicką milicją i Turkami?
Od tamtego czasu w samej Turcji nie tylko aresztowano tysiące kurdyjskich dziennikarzy, nauczycieli i działaczy, ale wprowadzano godziny policyjne, oblężenia i bombardowania miast kurdyjskich. Równocześnie turecki prezydent ostrożnie przygotowywał grunt do ostatecznej rozprawy nie tylko z Kurdami będącymi obywatelami Turcji, ale również z marzeniami o kurdyjskiej niepodległości.
Gość w dom Bóg w dom, jak głosiło staropolskie przysłowie.