Biorąc pod uwagę, że nowy rząd Izraela był biczowany ze wszystkich stron, zanim jeszcze został zaprzysiężony, nie było zaskoczeniem, że wyciągnięto noże po tym, jak nowy syjonistyczny postrach, Itamar Ben-Gvir, miał czelność odwiedzić najświętsze miejsce w judaizmie.
„New York Times”, który uwielbia określanie Izraelczyków pejoratywnymi słowami, zatytułował swój artykuł: „Twardogłowy izraelski minister odwiedza drażliwe święte miejsce w Jerozolimie”. Ben-Gvir jest nie tylko „twardogłowy”, ale według „New York Timesa” jest także „ultranacjonalistą”. Jego wizyta była „prowokacyjna”, ponieważ sprzeciwiał się groźbom ze strony „bojowej” (nigdy „terrorystycznej”) grupy Hamas. Co gorsza, najwyraźniej palestyńskie „Ministerstwo Spraw Zagranicznych” (jak coś, co nie jest państwem, może mieć ministerstwo spraw zagranicznych?) nazwało wizytę Ben-Gvira „rażącym atakiem”.
Król Jordanii Abdullah ostrzegł przed konfliktem z Izraelem, jeśli zmieni on status „świętego miejsca w Jerozolimie”, a jego Ministerstwo Spraw Zagranicznych (przynajmniej Jordania jest państwem) potępiło wizytę Ben-Gvira.
Po fakcie Zvi Bar'el z gazety „Haaretz” przewidział upadek Autonomii Palestyńskiej (nie jest to tragedia dla Izraela), paroksyzmy przemocy (nic takiego się nie stało), utratę kontroli Netanjahu nad polityką zagraniczną swojego rządu (całkowity nonsens) i koniec Porozumień Abrahamowych (które przetrwały już znacznie gorsze wstrząsy).
The „New York Times” przyznał, że Żydom wolno odwiedzać Wzgórze Świątynne, ale w jednej z typowych dla siebie zafałszowań historii powiedział: „Ariel Szaron, ówczesny przywódca opozycji, otoczony setkami policjantów w bojowych uniformach, był powszechnie uważany za czynnik, który wywołał śmiertelną drugą intifadę palestyńską”.
Fakty nie mają znaczenia dla przeciwników Izraela, ale warto podkreślić, że status quo dla tego miejsca pozwala Żydom wchodzić na Wzgórze Świątynne. Ben-Gwir, który spędził tam 15 minut, nie naruszył żadnego prawa ani tradycji i nie prowokował przemocy. Izrael nie naruszył i nie będzie naruszał praw innych osób do wejścia na Górę lub praktykowania swojej wiary.
Co więcej, miejsce to jest częścią suwerennej stolicy Izraela i żaden kraj nie ma żadnego prawa do dyktowaniu, co Izrael może tam robić, a czego nie, bez względu na jego świętość. Obejmuje to Stany Zjednoczone, które nie mają żadnego prawa do mówienia Izraelowi, kto może odwiedzić Wzgórze Świątynne, zaś Izrael nie może ustalać zasad odwiedzania miejsc pamięci w Waszyngtonie.
Jordania zapewniła, że ma wyłączne prawo do podejmowania decyzji dotyczących Wzgórza Świątynnego, ale w rzeczywistości nie ma po temu żadnych podstaw prawnych. „New York Times” pisze o „pieczy” Jordanii nad tym miejscem tak, jakby była ona dobrotliwa. Jednak Jordania okupowała Stare Miasto, a wraz z nim Wzgórze Świątynne przez 19 lat i odmawiała Żydom i chrześcijanom dostępu do ich świętych miejsc (zbezcześciła żydowskie synagogi i inne miejsca święte) bez sprzeciwu ze strony tych, którzy udają zainteresowanie wolnością wyznania i status quo.
Departament Stanu przedstawił swoją standardową, stronniczą opinię na temat zachowania rozwiązania w postaci dwóch państw i unikania jednostronnych działań, które „zaostrzają napięcia”. Nawiązując do fałszowania historii przez „New York Timesa”, rzecznik prasowy Ned Price potwierdził fałszywe twierdzenie reportera, który powiedział: „Ariel Sharon zaatakował Haram Szarif i wywołał jeden z najbardziej brutalnych epizodów w historii palestyńsko-izraelskiej”.
Zarówno „New York Times”, jak i Departament Stanu ignorują główne fakty, które doprowadziły do tak zwanej „intifady Al-Aksa”, a dokładniej do wojny palestyńskiej.
Minister bezpieczeństwa wewnętrznego Szlomo Ben-Ami zezwolił Szaronowi na udanie się na Wzgórze Świątynne dopiero po otrzymaniu zapewnień od palestyńskiego szefa bezpieczeństwa Dżibrila Radżouba, że jeśli Szaron nie wejdzie do meczetów, nie pojawią się żadne problemy. Podobnie jak Ben-Gvir, Szaron nie wchodził do żadnego meczetu i odwiedzał to miejsce w dozwolonych godzinach.
Imad Faludżi, minister komunikacji Autonomii Palestyńskiej, przyznał później, że intifada została zaplanowana kilka miesięcy wcześniej po powrocie Jasera Arafata z rozmów pokojowych w Camp David, gdzie odrzucił on izraelską ofertę państwowości dla Palestyńczyków. Potwierdził to współzałożyciel Hamasu, Mahmoud Zahar, który powiedział, że Arafat poinstruował swoją organizację, aby przeprowadziła ataki terrorystyczne na Izrael po niepowodzeniu negocjacji pokojowych. Wdowa po Arafacie, Suha, wyznała, że jej mąż powiedział jej: „Powinnaś zostać w Paryżu”. Zapytałem go dlaczego, a on odpowiedział: „Ponieważ zamierzam rozpocząć intifadę”.
Komisja śledcza kierowana przez byłego senatora George'a Mitchella zbadała przyczynę przemocy i doszła do wniosku: „Wizyta Szarona nie spowodowała 'Intifady Al-Aksa'”.
Wypaczanie historii jest wystarczająco złe. Usprawiedliwianie przez administrację Bidena przemocy wobec Żydów jest gorsze. Przesłanie, jakie Departament Stanu powinien skierować do Jordanii, państw Zatoki, Egiptu i Palestyńczyków jest takie, że grożenie Izraelowi przemocą z powodu tego, że Żydzi korzystają z przysługującego im prawnego, moralnego i religijnego prawa do odwiedzenia miejsca, w którym Świątynie stały wieki przed pojawieniem się islamu, jest nie do przyjęcia. Ci, którzy grożą taką przemocą, to strony zagrażające status quo i pokojowi.
Israel’s critics are the ones attacking the Jerusalem status quo
JNS Org., 8 stycznia 2023
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
*Mitchell Geoffrey Bard
Amerykański analityk polityki zagranicznej, redaktor i autor, który specjalizuje się w polityce USA – Bliski Wschód. Jest dyrektorem wykonawczym organizacji non-profit American-Israeli Cooperative Enterprise i dyrektorem Jewish Virtual Library.