Prawda

Piątek, 11 lipca 2025 - 15:42

« Poprzedni Następny »


Z Syrii z nienawiścią


Noru Tsalic 2024-12-26

Syria po upadku Assada. Aleppo.  (Zrzut z ekranu wideo)
Syria po upadku Assada. Aleppo.  (Zrzut z ekranu wideo)

Około dwa tygodnie temu, pozornie niespodziewanie, armia sunnickich islamistów i ich towarzyszy podróży wylała się z syryjskiego regionu Idlib. Ich ofensywa spotkała się z niewielkim oporem – „oficjalna” armia syryjska (której żołnierze są także w większości sunniccy) po prostu się rozpadła. Reżim Baszara Al-Assada rozpadł się jak domek z kart, z prędkością, której nikt (w tym i ja) nie przewidział.


Jeśli to cokolwiek pokazuje, to jak słaba jest nasza wiedza na temat Bliskiego Wschodu: nawet ludzie z tego regionu, którzy uważnie śledzą wydarzenia, mają problem z ich przewidywaniem, a co dopiero nieszczęsny Zachód.


Ale przynajmniej możemy analizować wydarzenia post factum, starając się nadać jakiś sens temu, co się wydarzyło.


Reakcje z Zachodu


Najpierw rozprawmy się z bombastycznymi, śmiesznymi oświadczeniami wydanymi przez ignoranckich i głupich zachodnich „przywódców”. Prezydent Francji Emmanuel Macron jest typowym okazem z tej żałosnej grupy. Pan Macron był jednym z pierwszych zachodnich polityków, którzy wypowiedzieli się na temat Syrii, już 8 grudnia:

„Państwo barbarzyńskie upadło. Nareszcie.

Składam hołd narodowi syryjskiemu, jego odwadze, cierpliwości. W tej chwili niepewności przesyłam im życzenia pokoju, wolności i jedności.

Francja nadal będzie dbać o bezpieczeństwo wszystkich na Bliskim Wschodzie”.

Ktoś musi to powiedzieć panu Macronowi: Francja dawno przestała być wielką potęgą; nie rządzi już koloniami na Bliskim Wschodzie. Nawet będąc wielką potęgą, okazała się zupełnie niezdolna do obrony siebie, a co dopiero innych. Tak więc to bombastyczne zobowiązanie „do bezpieczeństwa wszystkich” brzmi zdecydowanie pusto. Nawet zakładając, że Macron – którym gardzi większość w jego własnym rozpadającym się kraju – mógłby przemawiać w imieniu Francji. Warto jednak zwrócić uwagę na inną część wpisu pana Macrona – tę chwalącą „naród syryjski”. Po pierwsze, ponieważ jest to oszukańcza próba przedstawienia zmiany reżimu opartej na potędze militarnej jako pewnego rodzaju powstania ludowego. Po drugie, ponieważ nie jest jasne, o której części „narodu syryjskiego” mówi pan Macron. Czy chodzi o Kurdów na północnym wschodzie? Druzów na południu? Alawitów na północnym zachodzie? Od dawna cierpiących chrześcijan, którzy w rzeczywistości popierali „barbarzyńskie państwo” Assadów – ponieważ uważali tyranię za lepszą od zagłady? A może Macron miał na myśli sunnicką większość, która zrodziła wiele grup dżihadystycznych – w tym tę, która właśnie doszła do władzy w Damaszku? Gdyby mogli wyrażać swoje opinie w bezpiecznym miejscu (dla siebie i swojej rodziny), część „narodu syryjskiego” wyraziłaby ogromną radość i triumf z powodu upadku reżimu Asada; inni jednak okazaliby zaniepokojenie, a nawet strach.


Ale mogę być trochę niesprawiedliwy, czepiając się Macrona. On jest po prostu najbardziej absurdalny ze wszystkich – ale inni (w tym prezydent USA Biden i premier Wielkiej Brytanii Starmer) wygłosili podobne i równie puste, bezsensowne, a wręcz kłamliwe komentarze.


Naród syryjski


Około 20 lat temu „rozumienie” Iraku na Zachodzie zostało ukształtowane w dużej mierze przez irackich emigrantów, takich jak Ahmad Chalabi, którzy malowali fałszywy obraz swojego kraju – używając kolorów, o których wiedzieli, że są modne na Zachodzie. Podobnie twierdzili o „narodzie irackim”. Zachód przekonał się na własnej skórze, że iracka rzeczywistość jest zupełnie inna niż te malowane dla zachodnich odbiorców obrazy.


Czy tej nauki nie należy zastosować w Syrii? Czy Zachód ponownie popełni te same błędy– pozwoli, aby jego siła militarna i/lub jego potęga ekonomiczna i/lub jego wsparcie moralne zostały wykorzystane w służbie kolejnej niegodziwej „sprawy”?


Rzeczywistość syryjska jest taka, że generalnie nie ma „narodu syryjskiego”. Podobnie jak Irak i Liban, „nowoczesna” Syria jest krajem wymyślonym – wyssanym z palca przez brytyjskich i francuskich kolonizatorów.


I – podobnie jak Irak i Liban – terytorium „Syrii” jest domem dla wielu ludzi, różniących się pochodzeniem etnicznym i wiarą. Nawet nieszczęsna BBC uznała za konieczne zauważyć:

„Choć sunnici są dominującą grupą etniczną i religijną w Syrii, kraj ten jest wyjątkowo zróżnicowany. Żyje w nim wiele grup mniejszościowych, w tym szyiccy alawici, do których należy obalony prezydent Baszar al-Assad, Kurdowie, chrześcijanie, Druzowie, Turkmeni i ismailici, a także inne małe grupy”.

Termin „różnorodność” może brzmieć pocieszająco pozytywnie dla zachodnich uszu. Jednak bliskowschodnia rzeczywistość jest taka, że „różnorodność” oznacza podziały religijne i brak spójności narodowej.



W Syrii osiemdziesiąt lat niepodległości (z tego ponad pięćdziesiąt pod rządami Assadów) nie zdołało wykuć „syryjskiej” tożsamości narodowej. Zapytaj Kurdów, czy są lojalni wobec „państwa syryjskiego” rządzonego z Damaszku – czy wobec innych Kurdów, takich jak ci, którzy cieszą się dużą autonomią w Iraku, lub tych, którzy zmagają się z uciskiem w Turcji. Zapytaj Druzów lub chrześcijan, czy ufają „syryjskiemu” rządowi (jakiemukolwiek rządowi syryjskiemu – nie mówiąc już o sunnickim islamistycznym) w kwestii poszanowania i zachowania „różnorodności”.


Tak, „barbarzyńskie państwo” Assadów było znienawidzone przez wielu w Syrii – i to z dobrego powodu. Ale nie, „naród syryjski” miał niewiele wspólnego z niedawną zmianą reżimu. 


Co więc, do diabła, zdarzyło się?


Ci, którzy nie znają historii, są skazani na jej powtórzenie. Przez trzydzieści lat Syria była trzymana w żelaznym uścisku bezwzględnego tyrana – Hafeza Al-Assada. Ale Bashar Al-Assad, jego syn i następca, był powszechnie uważany za epigona. Jego postrzegana słabość ośmieliła wewnętrznych przeciwników i przyciągnęła (początkowo ukrytą, a następnie jawną) ingerencję „sąsiadów”, takich jak Iran, Arabia Saudyjska i Turcja.


W obliczu rozległego powstania, które groziło przytłoczeniem sił wciąż mu lojalnych, Baszar otrzymał wsparcie od Iranu i Rosji. Pierwszy dostarczył wojska lądowe (za pośrednictwem libańskiego Hezbollahu i różnych milicji szyickich), drugi wsparcie powietrzne. Różnili się również pod względem interesów: Iran postrzegał Syrię jako lądowy pomost do Libanu, a przez niego do Izraela; Rosja chciała zachować swoje bazy wojskowe na wybrzeżu Syrii – jej jedyny pozostały przyczółek na Bliskim Wschodzie.


Dzięki wsparciu Rosji i Iranu Asad odzyskał kontrolę nad największymi miastami kraju i jego najludniejszymi częściami.


Zaniepokojone rosnącymi wpływami szyickiego Iranu, Arabia Saudyjska i inne emiraty Zatoki przekazywały fundusze wielu sunnickim organizacjom islamistycznym, często skłóconym ze sobą, ale sprzeciwiającym się reżimowi Asada.


Zachód również interweniował w Syrii, rozmieszczając bazy lotnicze i siły specjalne, zarówno przeciwko reżimowi Assada, jak i przeciwko ISIS. USA uzbroiły i sfinansowały lokalną milicję kierowaną przez Kurdów – Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). SDF walczyły z ISIS i uzyskały kontrolę nad większością kurdyjskich obszarów na północy i północnym wschodzie.


Z kolei Turcja obawiała się, że jej własna niespokojna mniejszość kurdyjska może dołączyć do swoich braci tuż za granicą – domagając się autonomii i potencjalnie niepodległości. Jej wojsko (oraz sponsorowane przez Turcję syryjskie milicje) ustanowiło kontrolę nad nieco ponad 30 kilometrową „strefą buforową” na granicy Syrii z Turcją – „buforem” wielkości Lancashire.


W odpowiedzi na sponsorowaną przez Iran agresję, Izrael przeprowadził setki nalotów bombowych na terytorium Syrii, wymierzonych w instalacje wojskowe i personel Republiki Islamskiej, a także w jednostki biorące udział w dostarczaniu broni Hezbollahowi w Libanie.


Dodaj do powyższych suchych akapitów mnóstwo, mnóstwo ludzkiego cierpienia. Pół miliona zabitych – wiele z nich to kobiety i dzieci. Wiele więcej okaleczonych. Powszechny głód i niedostatek ekonomiczny, żałosny brak opieki zdrowotnej, załamanie się edukacji dzieci. Ponad 12 milionów Syryjczyków (czyli ponad połowa populacji) wysiedlonych ze swoich domów, z czego prawie 5,5 miliona (około jedna czwarta populacji) w sąsiednich krajach i za dalszą granicą.


Ale to wszystko jest historią. Jeszcze kilka tygodni temu wszyscy wiedzieli, że Assad wygrał i zostanie. Jego władza nad krajem wydawała się tak pewna, że na Zachodzie pojawiły się głosy opowiadające się za przywróceniem stosunków z nim, ponieważ świat będzie musiał współpracować z nim przez wiele lat…


Skąd więc ten nagły upadek?


Większość komentatorów przypisuje to brakowi wsparcia militarnego ze strony dwóch sojuszników – Rosji i Iranu. Rosja jest zajęta walkami na Ukrainie, podczas gdy główne „narzędzie” Iranu w Syrii – libański Hezbollah – liże rany zadane przez Izrael.


Tak przynajmniej głosi opowieść. Szczerze mówiąc, brzmi to dla mnie zupełnie nieprzekonująco. Rosyjskie samoloty są w bazie Hmeimim na wybrzeżu Syrii – i nie bombardują Ukrainy. Przed niedawnym zawieszeniem broni Hezbollah miał jeszcze wystarczająco dużo sił, aby walczyć z IDF – więc z pewnością te siły można by teraz rozmieścić w Syrii?


I choć całkowite porzucenie przez sojuszników może tłumaczyć upadek Asada, nie wyjaśnia błyskawicznej szybkości tej porażki. W końcu przed interwencją Iranu i Rosji Assad stopniowo tracił grunt pod nogami – ale jego reżim nie upadł w ciągu kilku dni.


Jeśli chodzi o główną siłę rebeliantów – Organizację Wyzwolenia Lewantu (po arabsku: Ha'jat Tahrir al-Szam lub HTS) – nie jest to nowy ruch. Powstał prawie 8 lat temu (niemal wieczność w kontekście niestabilnej polityki Syrii) poprzez połączenie jeszcze starszych grup. Od tego czasu HTS przejęła kontrolę nad regionem Idlib – w północno-zachodnim kącie Syrii, niedaleko Aleppo – ale do niedawna nie wykazywała chęci do frontalnej walki z reżimem. Co się zmieniło? 


Tureckie powiązania


W przypadku braku demokracji władzą jest autorytet karabinu. Oznacza to ludzi, pieniądze i broń. Na Bliskim Wschodzie ludzi napędza ideologia – a ideologii przelewa się tu mnóstwo. Większość Arabów to pobożni muzułmanie i wielu z nich można – stosunkowo łatwo – przekonać do przyłączenia się do islamistycznych „spraw”. Ale chociaż przekonania i idee mogą ich skłonić do dżihadu, nadal oczekują, że ich przywódcy „zajmą się nimi” z materialnej perspektywy. Nawet wierni muszą zarabiać na życie; rodziny pozostawione w domu muszą być zaopatrywane; a za szkody materialne i inne straty poniesione przez walecznych mudżahedinów oczekuje się hojnych odszkodowań.


A jeszcze jest broń. Karabiny szturmowe nie trudno znaleźć na Bliskim Wschodzie – choć i karabiny (i amunicję) nadal trzeba nabyć i zapłacić. Karabin, granat ręczny, a nawet skromny nóż mogą wystarczyć do męczeństwa; ale przywódcy chcą władzy – a w dzisiejszych czasach trudno wygrać wojnę taką bronią, bez względu na to, jak silny jest duch dżihadu. Mówimy o karabinach maszynowych, armatach i pociskach – czasami nawet dronach. Nie wspominając o pojazdach – od skromnego motocykla po samochody, pickupy, choćby tylko lekko opancerzone. Jest na to wszystko rynek, tak – ale nie na tyle, aby wyposażyć armię. Tylko państwo może to zapewnić. 


Które więc państwo wyposażyło HTS w taki sposób, że armia syryjska rozproszyła się po kilku potyczkach, zamiast stawić mu czoła?


Zadajmy to samo pytanie w inny sposób: który kraj, zaledwie kilka dni po tym, jak HTS zdobyła Damaszek, wezwał ONZ do usunięcia oznaczenia grupy jako organizacji terrorystycznej? Zgadza się – to była Turcja!


Coraz bardziej autokratyczny przywódca Turcji Erdoğan – islamista, ideologicznie powiązany z Bractwem Muzułmańskim – tęskni za starym, osmańskim porządkiem świata, podobnie jak Putin marzy o odrodzonym ZSRR. Oczywiście, Turcja i sponsorowane przez nią milicje ścierały się w przeszłości z HTS, ale nie jest niczym niezwykłym – zwłaszcza na Bliskim Wschodzie – że dawni przeciwnicy stają się sojusznikami, szczególnie gdy odkrywają wspólne interesy.


Zaangażowanie Turcji może wyjaśnić kilka innych zagadek. Na przykład – dlaczego Iran i Rosja tak szybko porzuciły swojego wiernego sojusznika Assada w godzinie jego potrzeby? I jak to się stało, że rebelianci nie schwytali żadnych rosyjskich żołnierzy, żadnych milicjantów sponsorowanych przez Iran ani żadnych „doradców” IRGC – aby publicznie zlinczowały ich żądne zemsty tłumy? Jak to się stało, że ambasady w Damaszku ani Rosji, ani Iranu nie zostały najechane, splądrowane i podpalone – jak to zwykle bywa w tego typu „rewolucjach”?


Czy wojownicy HTS są tak wielkoduszni w zwycięstwie, że postanowili zapomnieć o przeszłości? Czy też faktycznie (i potajemnie) zawarto dwa układy: jeden między Turcją a HTS, drugi z udziałem Turcji, Rosji i Iranu?


Zarówno Rosja, jak i Iran mają nałożone zachodnie sankcje i rozpaczliwie potrzebują sojuszników. Ani Rosja, ani Iran nie są zainteresowane Syrią per se, ale jej wąską użytecznością: Rosja chce utrzymać swoje bazy wojskowe; Iran chce mostu lądowego do Libanu. Obie te rzeczy może przyznać HTS w zamian za wsparcie Turcji, plus nieingerencję Rosji i Iranu.


Nie, Panie Macron: to, czego byliśmy świadkami, to nie „odważny i cierpliwy” „naród syryjski” usuwający „w końcu” „barbarzyńskie państwo . To, co właśnie się wydarzyło, to regionalna potęga o neokolonialnych ambicjach zmówiła się z dwoma innymi potęgami i lokalnym agentem, aby promować swoje interesy.


Pod rządami Recepa Tayyipa Erdogana Turcja staje się coraz bardziej zuchwała, agresywna i apodyktyczna. Fakt, że ten islamistyczny ideolog z zamiłowaniem do dyktatury kontroluje również imponujący arsenał uzbrojenia NATO, nie powinien nikomu dawać spokojnie spać.


Nie, jest bardzo mało prawdopodobne, aby to przyniosło „bezpieczeństwo wszystkim na Bliskim Wschodzie” – z całym szacunkiem dla hojnych „zobowiązań” Francji. Jeśli pozwoli się temu trwać bez sprzeciwu, tureckie wtargnięcie do Lewantu prawdopodobnie skończy się wojną i konfliktem na skalę trudną do pojęcia.


Jeśli chodzi o „naród syryjski”, to po prostu wymienili jednego krwawego, morderczego tyrana na innego – co najmniej równie złego, a potencjalnie być może gorszego.


Nie łudźcie się: HTS nie jest ruchem „nacjonalistów syryjskich” – jak chcą wierzyć BBC i inne nieszczęsne zachodnie media. Nie chodzi „tylko” o dawne powiązania grupy z ISIS i Al-Kaidą; nie chodzi „tylko” o czyny, którymi ta grupa „zasłużyła” na umieszczenie jej na liście terrorystów. Nie, chodzi o nazwę: „S” w HTS nie oznacza „Syrii”, ale „Al-Szam” – termin o niemal mitycznym znaczeniu na Bliskim Wschodzie. To jest to samo „S”, co drugie „S” w ISIS.


Niedawno zislamizowani Arabowie, którzy podbili ten obszar w VII wieku n.e., nazwali go بِلَاد الشَّام (Bilad Al-Szam, dosłownie: „Kraj Lewej Ręki”). Wyszli z Półwyspu Arabskiego i – stojąc tam i patrząc w stronę wschodzącego słońca – Lewant jest po lewej stronie… Al-Szam był tylko wewnętrzną prowincją w ramach wczesnego Kalifatu Islamskiego – stąd jego „granice” nie były jasno określone. Ale obejmował mniej więcej terytoria współczesnej Syrii, Libanu, Izraela (w tym Zachodniego Brzegu i Gazy), a także duży kawałek Jordanii.


HTS nie jest Organizacją Wyzwolenia Syrii (jak chcieliby niektórzy myśleć na Zachodzie); jej celem – deklarowanym już w samej nazwie – jest „wyzwolenie” całego Lewantu.


Jeśli twoim światopoglądem jest to, że cały świat ostatecznie „ujrzy światło” i (w taki czy inny sposób) przyjmie islam; jeśli twoim idealnym modelem społeczeństwa jest kalifat islamski z VII wieku n.e.; to nie zniechęcą cię obce i nieistotne koncepcje, takie jak międzynarodowo uznawane granice. A z tej perspektywy „wyzwolenie” nie obejmuje tylko usunięcia państwa żydowskiego i zachodnich „krzyżowców” – ale także większości reżimów arabskich, postrzeganych jako nie całkiem islamskie; „wyzwolenie” oznacza powrót do „czystości” islamu z VII wieku: jego niekwestionowanej supremacji, jego mężczyzn ubierających się w przepisany sposób, jego kobiet umieszczonych z powrotem na wyznaczonym miejscu, jego niewiernych odpowiednio pokornych lub zabitych mieczem, a różne dewiacje ukarane jak nakazano.


Oczywiście, jeśli jesteś sprytnym islamistą, nie mówisz takich rzeczy po angielsku ani w obecności niewiernych. Nie, przyjmujesz umiarkowane, a nawet „postępowe” słownictwo. Będziesz mówił o przywróceniu pokoju i sprawiedliwości społecznej. Możesz nawet zmusić się do wymówienia nazwy „Izrael” i oświadczyć, że Żydzi nie mają się czego obawiać.


Oczywiście, będziesz rozmawiał obłudnie z kimś takim jak „Redaktor Międzynarodowy” BBC Jeremy Bowen. Nie żeby to było trudne: ci zachodni „dziennikarze” są w końcu kompletnie nieświadomi, nie mówią żadnym z lokalnych języków (co całkowicie uzależnia ich od lokalnych tłumaczy i „pośredników”) i nie rozumieją żadnych lokalnych zwyczajów i kultury (poza, co najwyżej, zamiłowaniem do słodkiej arabskiej kawy). I łatwo ich oszukać, nie dlatego, że nie rozumieją, kiedy ktoś im kłamie, ale dlatego, że tak rozpaczliwie chcą wierzyć, że w końcu okłamują samych siebie. Przepełnieni silnym pragnieniem „zadowolenia tubylców” (i w ten sposób odpokutowania za historyczne krzywdy lub własne rasistowskie uprzedzenia) chcą pokazać sympatię, która okazuje się głupotą

<span>Redaktor BBC ds. międzynarodowych Jeremy Bowen zarabia ok. 250 tys. funtów rocznie za uciążliwe zadania, takie jak „delikatne wywiady” z takimi osobistościami jak Baszar Al-Assad i Abu Muhammed Al-Dżawlani.</span>
Redaktor BBC ds. międzynarodowych Jeremy Bowen zarabia ok. 250 tys. funtów rocznie za uciążliwe zadania, takie jak „delikatne wywiady” z takimi osobistościami jak Baszar Al-Assad i Abu Muhammed Al-Dżawlani.

Przykładem może być fakt, że zachodni dziennikarze otrzymali polecenie, aby zwracać się do przywódcy HTS jego prawdziwym imieniem Ahmed al-Szaraa – i natychmiast się do tego zastosowali. Większość „zgłosiła” to (zamianę „pseudonimu” na „prawdziwe imię”) jako znak pewności siebie tego człowieka lub nawet jako deklarację pokojowych intencji. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że była to próba oszukania.


Nie przeczytałem jeszcze żadnego zachodniego artykułu komentującego znaczenie tego „pseudonimu” – Abu Mohammed al-Dżawlani. Sam w sobie stanowi symboliczny „powrót” do wczesnej tradycji islamskiej, która – dla każdego islamisty – stanowi „Złoty Wiek”. „Abu Mohammed” to tradycyjne „kunja”: oznacza „ojciec Mahometa”: nosiciel tego „kunja” najwyraźniej nadał swojemu pierworodnemu synowi imię po Proroku – samo w sobie jest to niezaprzeczalny znak pobożności. Ostatnia część imienia (zwana „nisbah”) jest wskazówką pochodzenia: nieżyjący „kalif” Państwa Islamskiego nazywał się Abu Bakr al-Baghdadi – co wskazuje, że pochodził „z Bagdadu”. Nieżyjący przywódca Al-Kaidy nazywał się „Al-Zawahiri” („z Zawahir” – miasta w Arabii Saudyjskiej). Al-Masri oznacza „z Egiptu”, Al-Soodani – z Sudanu itd. Jeśli chodzi o obecnego przywódcę HTS, jego wybranym „nisbah” jest al-Dżaulani (lub al-Dżulani, ale nie al-Dżolani, jak błędnie tłumaczono na Zachodzie). „Dżaulan” lub „Dżulan” to arabska nazwa Wzgórz Golan… Obecny watażka HTS urodził się… nie, nie w Syrii i nie na Wzgórzach Golan, ale w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej. Człowiek, którego BBC nazywa „syryjskim nacjonalistą”, dołączył do Al-Kaidy w… Iraku – gdzie walczył przez kilka lat u boku innego znanego terrorysty – Abu Musaba al-Zarkawiego (z Zarka, miasta w Jordanii). Wrócił do Syrii dopiero w 2011 roku – z misją Al-Kaidy. Islamiści nie są nacjonalistami – ich ojczyzną jest Umma, „Naród Islamu”. Jednak rodzina Abu Mohammeda pochodziła ze Wzgórz Golan – i wydawało się to wystarczająco ważne dla Abu Mohammeda, aby zmienić swoją „nisbę” na Al-Dżaulani. Zastanawiam się dlaczego?


Co więc „my” powinniśmy zrobić w sprawie Syrii?


(Przez „nas” mam na myśli resztę świata – szczególnie Zachód.)


Oto, czego nauczyli mnie moi nauczyciele nauk ścisłych: zanim spróbujesz wymyślić nowe rozwiązanie problemu, rozejrzyj się: może się okazać, że ktoś już wypróbował i przetestował rozwiązanie podobnego problemu. Oszczędzi ci to czasu i wstydu!


Nie tak dawno temu, w sercu Europy, istniał kraj o nazwie Jugosławia. Również wymyślona nazwa, oznaczająca „Kraj Południowych Słowian”. Również stworzony przez interesy polityczne z odłamków Imperium. Również dom dla „różnorodności” ludzi, różniących się pochodzeniem etnicznym, wiarą i językiem. Przez dziesięciolecia ten fałszywy kraj był trzymany w całości żelazną pięścią krwawego dyktatora. Ludzie mówili o „narodzie jugosłowiańskim”…   Ale potem tyran umarł – i okazało się, że takiego narodu nie było. Byli prawosławni Serbowie, katoliccy Chorwaci, muzułmańscy Bośniacy i Albańczycy, którzy nie do końca zgadzali się ze sobą… i tak rozpoczęła się wojna domowa. Ludzi mordowano tysiącami; zbiorowo gwałcono kobiety i dziewczęta. Setki tysięcy ludzi zmuszono do opuszczenia swoich domów lub uciekli z uzasadnionego strachu – to była wojna, która nadała temu zjawisku nazwę, jakiej używamy (a czasami nadużywamy) dzisiaj: czystki etniczne. Zaangażowały się w to mocarstwa zagraniczne, tak jak to robią – Rosja, Turcja, NATO…Wojna zakończyła się dopiero, gdy wszyscy zaakceptowali, że nie ma Jugosławii; że Chorwaci nie chcą być rządzeni przez Serbów w „Jugosławii”, ale chcą rządzić się sami w swoim kraju – Chorwacji. Fałszywa „Kraina Słowian Południowych” zniknęła w koszu „nieudanych eksperymentów” historii, a powstała garstka państw narodowych: Słowenia, Serbia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Macedonia Północna, Kosowo. Żadne z nich nie jest „etnicznie czyste” – i nie powinno takie być. Chorwaci żyją jako mniejszość w Serbii, a Serbowie w Chorwacji. Ale jakkolwiek okrutne były te wielkie czystki etniczne (a były!), nigdy nie zostały odwrócone – ponieważ prawdopodobnie wygenerowałyby to więcej cierpienia. Te nowe państwa narodowe tymczasem nauczyły się traktować swoje mniejszości względnie sprawiedliwie – ponieważ są mniejszościami i nie grożą przejęciem i uciskaniem większości. Nauczyły się również żyć w pokoju ze sobą i stopniowo budują coś, co nadal wahają się nazwać przyjaźnią.


Dlaczego więc nie uczymy się na tym przykładzie? Dlaczego nie przyjmujemy (lub, co jeszcze lepsze, nie adaptujemy) podobnego rozwiązania do podobnego problemu? Dlaczego – zaledwie kilka dni temu – Komisja Europejska (czyli ten sam organ, który odegrał istotną rolę w zaprowadzeniu pokoju w „Jugosławii”) była:

„zgodna [z prezydentem Turcji Erdoganem] co do konieczności zachowania suwerenności i integralności terytorialnej Syrii, ze szczególnym naciskiem na utworzenie rządu inkluzywnego…”

Dlaczego obcokrajowcy mieliby nadal narzucać „syryjską suwerenność i integralność terytorialną” „narodowi syryjskiemu”, zamiast pozwolić (a nawet zachęcić i pomóc) tym ludziom wybrać, jak chcą się organizować i rządzić? Dlaczego UE uważa, że Kurdowie i Alawici mniej pragną samostanowienia niż Chorwaci, Bośniacy czy Albańczycy z Kosowa?   A może Ursula von der Leyen uważa, że mniej na to zasługują?


Myślę, że niestety jest jeszcze gorzej. Zachodni „przywódcy” bez poczucia historii i moralności kierują się po prostu wygodą polityczną. Rozumieją aż za dobrze, że za przejęciem HTS stała Turcja, dlatego pani von der Leyen pośpieszyła do Ankary, żeby spróbować udobruchać Erdogana, upewnić się, że UE jest „po stronie zwycięzcy” – i spróbować uzyskać coś w zamian za „wsparcie” UE. To, że w tym procesie zdradziła „naród syryjski” (wraz z własnymi głośno proklamowanymi zasadami UE), nie ma dla niej żadnego znaczenia.


I tu właśnie „my” popełniamy straszny błąd. Pomimo swojej „inkluzywności” i jawnej „przebudzoności” zbyt wielu zachodnich przywódców wierzy – głęboko w duszy i nie ukrywając tego nawet przed sobą – że „brązowi ludzie” są inni; że mają inne aspiracje, że nie pragną wolności i tożsamości tak jak „my”. Że można ich zbyć mniejszymi środkami – na przykład sprawić, by mieszkali w wymyślonym kraju z „inkluzywnym rządem” (jak Liban, być może?)


Ale ludzie są ludźmi. Są obdarzeni inteligencją i poczuciem moralności, bez względu na kolor skóry i kształt oczu. Z ruin Syrii, z nędzy Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, te oczy patrzą na „nas”. Od „nas”, którzy już zdobyliśmy wolność, oczekują prawości, uczciwości i nadziei. Ale widzą Emmanuela Macrona. Widzą Ursulę von der Leyen stojącą obok Recepa Tayyipa Erdogana – i widzą ją na wylot. Widzą intelektualną nieuczciwość, bezduszność i kryptorasizm. Nie, nie podoba im się to, co widzą. I czy „my” naprawdę możemy ich za to winić?


Link do oryginału: http://www.pol-inc-pol.com/2024/12/from-syria-with-hate.html?ct=t(FromSyriaWithHate)

Politically-incorrect Politics, 21 grudnia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska  


Noru Tsalic

Izraelski inżynier i bloger, obecnie pracuje w Wielkiej Brytanii.


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Cenna lekcja Romana Kolarzowa 2024-12-26


Notatki

Znalezionych 2986 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Świat wciąż próbuje odbudować Gazę — i ponosi porażkę   Kessler   2025-07-11
Poranny przegląd doniesień z mediów     2025-07-10
Ostatni bastion: starożytne chrześcijańskie serce regionu walczy o przetrwanie   Fernandez   2025-07-09
O życiu i twórczości Ludwika Lewina   Kerner   2025-07-09
Nieświęty sojusz marksizmu i radykalnego islamizmu   Finlayson   2025-07-08
Historyczne ostrzeżenie od Franklina   Goldberg   2025-07-08
Niezwykła propozycja uwolnienia terytoriów palestyńskich od islamonazizmu   Koraszewski   2025-07-07
Chiny zbroją Huti, a Huti zawierają pakt z Al-Szabab, zagrażając żegludze na Morzu Czerwonym   Douglass-Williams   2025-07-07
Jak zła terapia przejęła kontrolę nad amerykańskimi szkołami   Hughes   2025-07-05
Och, kochanie, wcale tak bardzo nie posunęliśmy się do przodu!   Chesler   2025-07-05
To jest antyfaszysta   O'Neill   2025-07-04
Sprawozdanie "Pana Nie wiem”   Koraszewski   2025-07-04
Islam skutecznie wyeksportował swoje zakazy do mediów zachodnich – które odmawiają publikacji fikcyjnego „rysunku Mahometa”     2025-07-03
Empatia to piękna rzecz – dopóki nie przestaje być piękna.   Tabrizi   2025-07-01
Wyciek informacji z CNN to desperacka próba zaprzeczenia zwycięstwu Izraela   Goldberg   2025-06-30
Przeczytaj konstytucję Iranu i rozbij reżim   i Bill Siegel   2025-06-28
Reakcje ONZ na ataki Iranu na izraelskich cywilów     2025-06-27
Wyobraź sobie, że Hitler pozostał nietknięty   Hoffman   2025-06-26
Kurdowie: zapomniany naród w świecie odurzonym wybiórczym oburzeniem   Finlayson   2025-06-26
Ataki Trumpa na Iran były sygnałem dla Chin   Greenfield   2025-06-25
Czas, którego nigdy nie zapomnimy   Chesler   2025-06-25
Od wtorku do wtorku minął tydzień   Koraszewski   2025-06-24
Iran jest z Ameryką w stanie wojny od 46 lat   Greenfield   2025-06-23
Nieznośna lekkość oporu: Granice nieposłuszeństwa obywatelskiego w cieniu antysyjonizmu i antysemityzmu   Walter   2025-06-21
Większość podstawowych elementów do przeprowadzenia rewolucji na Zachodzie już obecnie istnieje, ale jakiej rewolucji?   Fernandez   2025-06-21
Komiczny upadek kultu kefiji   O'Neill   2025-06-18
Izrael wykonuje brudną robotę za innych     2025-06-16
Logika i uprzedzenia: od starożytności do BBC   Tsalic   2025-06-13
Dlaczego administracja Trumpa sprzedaje broń państwom, które przodują w sponsorowaniu terroryzmu?   Williams   2025-06-13
Gaza – Palestyna - kalifat   Koraszewski   2025-06-12
Krzyż na drogę jachtowi głupków płynących z Gretą do Gazy   O'Neill   2025-06-11
Nikt ich nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne   Koraszewski   2025-06-07
Antyizraelska prawica łączy się z proirańską lewicą   Smith   2025-06-07
To Amerykanie zmienią stanowisko, a nie Iran     2025-06-06
Antysemityzm należy badać jako poważną chorobę psychiczną   Hoffman   2025-06-05
Krytyka Izraela przez ONZ w sprawie pomocy dla Gazy dowodzi, że dobrze wiedzieli, iż Izrael nie okupował Gazy     2025-06-04
Krwawe oszczerstwo dociera do kolejki po chleb: fabrykowanie masakry w Rafah   Oz   2025-06-03
Wzniosłe zasady i sentymenty   Taheri   2025-06-01
Wywiad z Alanem Dershowitzem   Ruda   2025-05-31
List z Wydziału Praw Obywatelskich Departamentu Sprawiedliwości USA do Franceski Albanese   Terrell   2025-05-30
Najnowsza zbrodnia Izraela? Karmienie mieszkańców Gazy   O'Neill   2025-05-29
List otwarty do prezydenta Trumpa wzywający go do zapobieżenia irańskiemu arsenałowi nuklearnemu   I Andrew Stein   2025-05-28
„Nakba” nie jest naszym problemem   Cohen   2025-05-27
Gaza to więzienie na świeżym powietrzu. Jak śmiesz proponować komukolwiek, żeby wyjechał! (Z satyrycznej strony PreOccupied Territory)     2025-05-26
Iran używa strategii Korei Północnej — a USA znów dają się na to nabrać   Rafizadeh   2025-05-25
Human Rights Watch @HRW jest niemoralny     2025-05-25
Anglia, którą kiedyś szanowaliśmy   Haug   2025-05-24
List otwarty do dziennikarskiej braci   Koraszewski   2025-05-24
Wielką ironią jest to, że Stany Zjednoczone rezygnują z miękkiej siły, jednocześnie przyjmując prezenty od Kataru     2025-05-22
Achillesowa pięta inteligenta   Koraszewski   2025-05-20
Jak rozprzestrzenia się antysemicka nauka: wadliwa metodologia liczenia ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy jest promowana przez @TheEconomist     2025-05-19
Samer Berany: Nadszedł czas na przywrócenie Druzom autonomii – państwa, którego Turcy zawsze się bali   Oz   2025-05-17
Czy Unia Europejska rzeczywiście oczekuje, że radykalni islamiści mogą się zreformować?   Haug   2025-05-17
Turcja: masowe aresztowania, tortury, cenzura   Bulut   2025-05-16
Tętent galopujących wiadomości   Koraszewski   2025-05-15
Kącik Miłośników Językoznawstwa, czyli: co znaczy słowo "antysemityzm"?      Kerner   2025-05-15
Benjamin Netanjahu kontra Edward Said: globalna wojna o idee przebudzone   Taub   2025-05-14
Nielegalne przejmowanie ziemi przez Europę   Rhea   2025-05-12
Siedem największych kłamstw na temat działań Izraela i Sił Obronnych Izraela w Gazie   i Arsen Ostrovsky   2025-05-09
Krótka historia antysemityzmu jako sygnalizacji cnoty     2025-05-07
Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii potwierdza, że kobiety istnieją   Greenfield   2025-05-07
Malowane papugi na plafonie jak długi   Koraszewski   2025-05-05
Koszmarne dziedzictwo kolonializmu   Koraszewski   2025-05-02
Departament Sprawiedliwości stwierdza, że UNRWA może zostać pozwana przed amerykańskim sądem   Fitzgerald   2025-05-02
„Guardian” przedstawia antysemityzm na kampusach jako wytwór naszej wyobraźni   Levick   2025-04-29
Zachód znów wpada w pułapkę Iranu   Rafizadeh   2025-04-28
Jak ekstremizm maszeruje bez przeszkód   Bryen   2025-04-28
Vermont, Mohsem Mahdawi i tabun użytecznych idiotów   Collier   2025-04-25
Azerbejdżan: rozszerzenie Porozumień Abrahamowych   Sherman   2025-04-24
Dwa pełne lata piekła w Sudanie   Fernandez   2025-04-23
Szalona kampania mająca na celu dekryminalizację Hamasu   O'Neill   2025-04-21
Najnowsza próba podważenia Izraela? Wykorzystywanie palestyńskich chrześcijan   Bard   2025-04-20
Sytuacja kryzysowa kanadyjskich Żydów   Hecht   2025-04-19
Sahel: rodzące się centrum globalnego islamizmu   Haug   2025-04-19
Drodzy uprzejmi Żydzi i inni o mentalności „Nie chcę się do tego mieszać”:To nie działa.   Finlayson   2025-04-17
Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem   Bard   2025-04-17
Biesy napadają raz jeszcze   Koraszewski   2025-04-16
Zapomniana wojna w Sudanie ujawnia nieludzkość izraelofobii   O'Neill   2025-04-16
Zastosowanie żydowskiej perspektywy etycznej do zidentyfikowania i ujawnienia stronniczości mediów (znowu @NYTimes)     2025-04-15
Żydowska etyka polityczna: projekt dla sprawiedliwych     2025-04-14
Realistyczne spojrzenie na kolonializm osadniczy   Finlayson   2025-04-14
Ramy uniwersalnej etyki żydowskiej     2025-04-13
Trump i pułapka Najwyższego Przywódcy   Taheri   2025-04-13
Antyglobalista w Białym Domku   Koraszewski   2025-04-12
Etyka żydowska: wróg każdej wadliwej filozofii     2025-04-11
Udawanie rozbrajania Hezbollahu nic nie pomoże   Abdul-Hussain   2025-04-10
Wojna ONZ z sukcesem Żydów     2025-04-10
Ludobójcza krucjata Iranu     2025-04-09
Trzydzieści lat temu Izrael deportował przywódców Hamasu. Świat zmusił Izrael do przyjęcia ich z powrotem   Greenfield   2025-04-09
Turcja idzie w ślady demokracji z tradycjami   Koraszewski   2025-04-08
Nazistowski supersesjonizm: unicestwienie żydowskiej „antyrasy”     2025-04-08
Wojna socjalizmu z Żydami – od Marksa do dzisiaj     2025-04-07
Zbrodnia to niesłychana   Koraszewski   2025-04-06
Czy rząd USA ma prawo stawiać warunki finansując uniwersytety?   Dershowitz   2025-04-05
Palestyńscy mężczyźni dopuszczają się przemocy wobec kobiet, ale winą obarcza się Izrael   Levick   2025-04-05
Turcja: moment neoosmański   Fernandez   2025-04-04
Jak świecki progresywizm stał się moralnie regresywny     2025-04-04
Samą istotą palestynizmu jest supersesjonizm     2025-04-03
Zawsze przyczyna, nigdy skutek   Malicki   2025-04-02
Tożsamość w czasach zarazy   Koraszewski   2025-04-01

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Hamasowscy mordercy


Stawianie czoła


 Dyplomaci, pokerzyści i matematycy


Dlaczego BIden


Nie do naprawy


Brednie


Rafizadeh


Demokracje powinny opuścić


Zarażenie i uzależnienie


Nic złego się nie dzieje


Chłopiec w kefiji


Czerwone skarby


Gdy­by nie Ży­dzi


Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


&#8222;Choroba&#8221; przywrócona przez Putina


&#8222;Przebudzeni&#8221;


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill

Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk