Napięcie rosło od kilku dni. Zarówno izraelski, jak i amerykański wywiad wiedziały o przygotowaniach Islamskiej Republiki Iranu do ataku na Izrael. Wczoraj wieczorem z terenu Iranu wystrzelono serię dronów i rakiet, były pogłoski o wystrzeleniu rakiet supersonicznych, te jednak nie sprawdziły się. Dziś rano wiemy, że atak poszedł z Iranu, Iraku, Jemenu i Syrii. Niemal wszystkie drony i rakiety zostały zestrzelone przed dotarciem do izraelskiej przestrzeni powietrznej. W samym Izraelu w wyniku ataku poważnie ranna jest siedmioletnia beduińska dziewczynka. Są również nieznaczne szkody materialne w jednej bazie wojskowej.
Według informacji IDF na Izrael wystrzelono łącznie ponad 300 dronów i rakiet (z tego około 100 rakiet balistycznych), według „Jerusalem Post” wystrzelono również około 40 rakiet z Libanu, są informacje o rakietach z Jemenu, Iraku i Syrii.
W zestrzeliwaniu dronów i rakiet główną rolę odgrywało lotnictwo, systemy obrony przeciw rakietowej Proca Dawida, Arrow i Żelazna Kopuła.
W obronie przeciw temu atakowi brały udział wojska amerykańskie i brytyjskie, ale szczególnie istotny jest fakt udziału w tej obronie Jordanii i Arabii Saudyjskiej.
Podkreśla się fakt, że jest to pierwszy przypadek, kiedy Islamska Republkia Iranu zaatakowała Izrael z własnego terytrorium. Prezydent Biden już zapowiedział, że jeśli Izrael odpowie akcją odwetową na Iran, to pozostanie samotny. (Co zostało natychmiast odnotowane w Teheranie.) Chwilowo lotnictwo izraelskie zaatakowało dziesiątki celów w południowym Libanie.
Prezydent Biden ma dziś mieć konferencję z przywódcami pozostałych państw G7 w spawie ustalenia wspólnej „jednolitej reakcji dyplomatytcznej na bezczelny atak Iranu”, który prezydent USA potępia stanowczo.
Tymczasem Misja Iranu przy ONZ powołuje się na postanowienie Karty Narodów Zjednoczonych dotyczące samoobrony na mocy art. 51 i stwierdziła, że uważa sprawę za „zakończoną”, (jeśli Izrael nie zaatakuje Iranu).
W samym Iranie agencja prasowa Fars News doniosła, że "Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) przeprowadził masowe ataki rakietowe i drony na terytoria okupowane w odpowiedzi na atak terrorystyczny reżimu syjonistycznego na siedzibę dyplomatyczną Teheranu w stolicy Syrii, Damaszku, co doprowadziło do męczeństwa siedmiu doradców wojskowych”.
Agencja Tasnim stwierdziła, że drony i rakiety „trafiły w cele” w Izraelu. W doniesieniu informowano, że Hezbollah przeprowadził atak dziesiątkami rakiet.
Jak się wydaje, kraje arabskie bardzo uważnie obserwują rozwój wydarzeń uzależniając od tego swoją dalszą politykę. Hamas jest dziś bardziej buńczuczny niż był jeszcze wczoraj, ale kraje, które mają stosunki dyplomatyczne z Izraelem wydają się trwać przy swoim nowym sojuszu.
Mało prawdopodobne, aby ta sprawa na tym się zakończyła. Premier Netanjahu wcześniej zapowiadał, że atak z terenu Iranu spowoduje izraelskie uderzenie w irańskie ośrodki nuklearnie.
Chwilowo nie wiemy, czy ten atak był kosztownym ratowaniem twarzy przez rząd ajatollahów, próbą generalną, czy rozpoczęciem wielkiej wojny. Nie wiemy również, czy Izrael, mimo ostrzeżeń ze strony USA i próby związania mu rąk, zdecyduje się na działania, które zatrzymają irański program nuklearny, który zdaniem specjalistów już ma lub może mieć kilka bomb atomowych.