Proponowane przez nowy rząd Izraela reformy sądownictwa wywołały lamenty zwolenników rządów prawa w Ameryce.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken mówił o zaniepokojeniu jego rządu planami reformy podczas swojej wizyty w państwie żydowskim w tym tygodniu, z komentarzami na temat „wspólnych wartości” demokracji.
Nie komentował, jak do tych wartości pasuje plan jego szefa dodawania sędziów do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, dopóki sąd nie wyda decyzji, które mu się podobają.
Zrozumienie obecnej tyrańskiej władzy izraelskich funkcjonariuszy systemu sądowniczego w porównaniu z proponowanymi skromnymi reformami pokazuje, że takie lamenty są absurdalne – przynajmniej jeśli uważa się Wielką Brytanię za demokrację.
Izraelski Sąd Najwyższy jest znacznie potężniejszy niż którykolwiek z jego odpowiedników w innych zachodnich demokracjach – ale bez żadnych ograniczeń czy kontroli, przed jakimi stoją te instytucje w innych krajach.
Podobnie jak Wielka Brytania, Izrael nie ma spisanej konstytucji i przez większość swojej historii funkcjonował zgodnie z zasadą suwerenności parlamentarnej. W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, nie ma zwyczajowej konstytucji ustanawianej stopniowo przez wieki.
Sąd Najwyższy jednostronnie ogłosił koniec suwerenności parlamentarnej, co sami sędziowie ochoczo uznali za „rewolucję sądowniczą” w połowie lat 90 XX wieku.
Sąd ogłosił, że ma uprawnienia do obalania ustaw; uprawnienia które, jak powiedział, zostało mu przyznane przez „Ustawę Zasadniczą”. W przeciwieństwie do instrumentów konstytucyjnych, Ustawy Zasadnicze Izraela są przyjmowane zwykłą większością i mogą być uchylane przez kolejne większości. Ustawa Zasadnicza, o której sąd twierdził, że zezwala na kontrolę sądową parlamentu, została przyjęta głosami 32-21, co świadczy o braku jasności Knesetu, co do tego, że będzie traktowana jako dokument konstytucyjny.
Następnie sąd wyeliminował wszelkie ograniczenia dotyczące legitymacji procesowej, co pozwala mu orzekać we wszystkich kwestiach życia publicznego, kiedy tylko zechce, bez żadnych postępowań przed sądem niższej instancji i bez ustalania faktów.
Sędziowie SN wymyślili doktrynę „zasadności”, aby móc blokować wszelkie działania rządu (w tym nawet wyznaczenie premiera), które uważa za „niezrównoważone”. Oczywiście nie ma niewidzialnej wagi równoważenia kompromisów w polityce publicznej. W takich przypadkach sędziowie po prostu swoimi preferencjami zastępują kompromisy wypracowane przez polityków pochodzących z wyborów.
Sąd stwierdził również, że jest uprawniony do decydowania, że wszelkie nowe Ustawy Zasadnicze lub poprawki do starych są same w sobie niekonstytucyjne.
Odrzuciwszy suwerenność parlamentarną, trybunał w końcu odrzucił nawet suwerenność praw, które, jak twierdził, upoważniały do kontroli sądowej, i teraz nie uznaje żadnej zasady wyższej niż jego własna opinia, czego brytyjscy sędziowie nigdy by nie zasugerowali.
Mało doceniane w proponowanych reformach jest to, że po raz pierwszy wyraźnie upoważniają one do kontroli sądowej Ustaw Zasadniczych. Zmiany nadałyby działaniom sądu demokratyczne imprimatur, którego obecnie mu brakuje.
Jednocześnie nakładałoby to ograniczenia, wymagając rozszerzonego składu sędziowskiego i większości w Sądzie Najwyższym, by obalić ustawę.
Kolejna reforma zwiększyłaby reprezentację Knesetu w komisji selekcyjnej sędziów. Obecnie w Izraelu sami sędziowie kontrolują wybór swoich następców i wszystkich sędziów sądów niższej instancji: sędziowie zasiadający mają trzy miejsca w dziewięcioosobowej komisji, która wybiera wszystkich sędziów w kraju.
Kolejne dwa należą do przedstawicieli izby adwokackiej, którzy prawie zawsze głosują razem z sędziami, którzy sami głosują jako blok. Wielka Brytania przeniosła nominowanie sędziów do specjalnej komisji, w której sędziowie są reprezentowani. Jednak przed 2006 r. Lord Kanclerz wybierał sędziów i niezależnie od tego, czy nowy system jest ulepszeniem, czy nie, z pewnością Wielka Brytania była wcześniej dobrze funkcjonującą demokracją.
Rząd nie miałby niemal absolutnej kontroli nad nominacjami, jak w Ameryce w okresach niepodzielnego rządu, ale reforma zakończyłaby obecne samoodtwarzanie się systemu sądownictwa.
Oczywiście rządy o różnych poglądach mianowałyby różnych sędziów, zapewniając różnorodność perspektyw w składzie orzekającym.
Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której sędziowie Sądu Najwyższego Wielkiej Brytanii idą do telewizji, by potępić propozycje legislacyjne dotyczące zmiany składu komisji selekcyjnej, co jest kolejnym dowodem na to, że izraelscy sędziwie funkcjonują jako aktorzy polityczni.
Jeden z najistotniejszych aspektów propozycji właściwie nie ma nic wspólnego z sądami, ale dotyczy rządowych prawników.
W Izraelu prokurator generalny nie jest niezależnie wybierany przez rząd, ale ma prawo zawetować każdą politykę rządu poprzez zwykłe wyrażenie zgody lub niezgody. Na każdym szczeblu władzy radcy prawni nie odpowiadają przed swoimi ministrami, mogą odmówić reprezentowania swoich ministrów, a także zakazać im korzystania z prywatnej reprezentacji prawnej.
Istotnie, rządowi doradcy prawni publicznie potępiają politykę rządu i spierają się z własnymi instytucjami w sądzie. Porównaj to z Wielką Brytanią, gdzie rząd może i często decyduje się na skorzystanie z porady prywatnego prawnika, przy czym porady pozostają ściśle poufne.
Być może najbardziej kontrowersyjna sugestia pozwoliłaby Knesetowi, specjalną większością 61 głosów, zawiesić unieważnienie ustawy przez Sąd Najwyższy.
Jest to część propozycji, która najprawdopodobniej zostanie odrzucona, ale sama w sobie nie jest przerażająca, biorąc pod uwagę, że Sąd Najwyższy Izraela nie interpretuje konstytucji, ale raczej bieżące ustawodawstwo. Trudno zrozumieć, dlaczego prawo uchwalone przez 32 posłów nie może być czasowo zmienione przez 61 posłów.
Krytycy planów reform twierdzą, że sąd jest jedyną kontrolą jednoizbowego Knesetu, podczas gdy w Wielkiej Brytanii Izba Lordów i dewolucja ograniczają władzę rządu. Ale Izrael ma inne mechanizmy kontroli, takie jak proporcjonalny system reprezentacji, który powoduje, że do powołania rządu potrzebna jest duża liczba partii.
Partia premiera ma zwykle nie więcej niż połowę mandatów, przez co każda koalicja jest niestabilna. Wybory odbywają się średnio co 2,5 roku.
Nawet niektórzy w izraelskiej opozycji uznają teraz zasadność wezwań do zmian i zaczynają omawiać szczegóły.
Eskalacja retorycznych ataków na propozycje nie dotyczy rzeczywistości, ale wykalkulowanej próby stworzenia międzynarodowego weta dyplomatycznego wobec wybranego rządu Izraela – taktyka charakterystyczna dla niedemokratycznego ducha jurystokracji.
Why Netanyahu is right to go after overmighty Supreme Court
Jewish Chronicle, 2 lutego 2023
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
*Eugene Kontorovich
Profesor prawa, specjalista w dziedzinie prawa konstytucyjnego, prawa międzynarodowego i prawa gospodarczego. Wykładowca Northwestern University School of Law w Chicago. Obecnie przeniósł się na stałe do Izraela.