Total 15 comments
Prawda
Z: Józef
2019-11-03 11:50
"Najwyższą wartością naszej kultury jest prawda. Jest ona wartością naczelną,
bez względu na to, czy jest to prawda deprymująca czy ekscytująca i prawdzie
powinniśmy wszyscy służyć".
Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Lęk przed śmiercią,
Z: kuba
2019-11-03 11:50
czy lęk przed sądem większy? Niebytem, czy jakimś zaświatem? Hamlet zastanawia się "Być albo nie być? - to wielkie pytanie." To wszyscy znają, co dalej - nieliczni. Otóż opisuje życie jak papier toaletowy i pożądane rozwiązanie katuszy: "Któż by zniósł bicze i szyderstwa czasu, krzywdy ciemiężców i zniewagi pysznych, boleść okrutną wzgardzonej miłości, prawa leniwe, zuchwalstwo urzędów i poniżenie, które znosić musi zasługa cicha od niegodnych łotrów, gdyby UWOLNIĆ SIĘ mógł SAM od TEGO nagim sztyletem?" Gdy życie jest nie do zniesienia UŚNIJ!, bo śmierć jest snem bez snów, niczym więcej. Co go jednak powstrzymuję od sięgnięcia po "kawałek żelaza" i targnięcia na własne życie? Oto odpowiedź: "Któż by niósł ów ciężar i dźwigał życie swoje udręczone, sapiąc i pocąc się, gdyby mu TRWOGA PRZED CZYMŚ PO ŚMIERCI, przed tą nie odkrytą krainą, z której nie powraca żaden wędrowiec, woli nie pętała, każąc znieść ów ból znany raczej, niż ulecieć ku innym, których nie znamy? Tak nasza świadomość wszystkich nas przemienia w TCHÓRZY, rumiany odcień naszej stanowczości blaknie, pokryty bladą barwą myśli" Inny przekład mówi "Przedsiębiorczości hoża cera blednie, TRACĄC NAZWISKO CZYNU". I nóż wraca do pochwy... Innymi słowy - Kurczę, że też nie jestem ateistą! Prawdziwie przerażającym jest koncept duszy (jako niematerialnego pierwiastka), która wciela się w kolejne byty (samsara), od których trzeba się uwolnić by roztopić się w nicości, albo staje przed sądem by odebrać "za uczynki dobre lub złe" nagrodę lub karę. Choć kara jest o niebo (czy piekło) bardziej prawdopodobna z powodu wysokich standardów moralnych, który trzeba stawić czoła lub wierności np. 613 nakazów i zakazów, do których trzeba się skrupulatnie stosować, albo jak w islamie wysadzić się zabierając ze sobą tylu "niewiernych" ilu się da, co jest rzekomo jedyną pewną przepustką do 72 dziewic i rzek pełnych wina od kapryśnego allaha itp) Gdybym był ateistą, a przed drzwiami stanął jakiś religijny snake oil salesman, to pogoniłbym mu takiego kota (Hili wybacz :)), że na zakrętach by się nie wyrobił. Co więcej, gdybym "nie wierzył w Boga, tak jak nie wierzę w krasnoludki" to w życiu nie straciłbym chwili by czytać o jakichś religiach i ich bogach, bo byłoby to podobnie niedorzeczne jak czytanie rozpraw o krasnoludkach. Bycie ateistą to wielka frajda, spijanie śmietanki z życia (wiem, bo nim byłem) I nie potrzeba szukać jakichś nadzwyczajnych życiowych filozofii, po prostu żyj i daj żyć innym, nie rób drugiemu co tobie niemiłe, pomóż (a być może) pomogą tobie... Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem, ale chodziło to za mną od dawna, gdy słyszałem jakiegoż to heroizmu wymaga ateizm, podczas gdy Ch.Hitchens pytany o sens życia, odpowiedział "Radować się z niepowodzeń innych i...oczywiście są jeszcze kobitki" P.S. Na miano Kościoła przez duże K. zasługuje tylko ten z NT, który w detalach opisuje Charles Colson w "Tajemnica Kościoła" - istne niedościgłe Himalaje duchowości! - którego całkowitym zaprzeczeniem jest narodzony w IV wieku zhierarchizowany kościół rzymski/watykański/papieski. Pozdrawiam
Panu kubie
Z: Lucjan Ferus
2019-11-03 21:13
Dzięki za rozwinięcie cytatu z Szekspira. Dawno temu wymyśliłem własną wersję hamletowskiego „Być albo nie być”: „Być przez chwilę, by potem już nigdy nie być”. Wtedy wydawało mi się to mądre i odkrywcze. Odnośnie „Bycie ateistą to wielka frajda, spijanie śmietanki z życia”, no nie wiem czy aż taką frajdą jest delektowanie się „gorzką śmietanką życia”. Czy mimo tego, że jestem ateistą, nie jestem „zespolony z ludzkością”? (jak pisał poeta). Czy znając krwawą, pełną przemocy i hipokryzji historię religii człowieka, wiedząc o tych niewyobrażalnych wręcz okrucieństwach i nikczemnościach jakie wyrządzali i wyrządzają sobie ludzie z pobudek religijnych, znając też zagrożenia dla wolności rozumu, jakie stwarzają religijne systemy monoteistyczne – można ot tak sobie lekko i beztrosko „spijać śmietankę z życia”? Nie wiem jak inni, ale mnie się to akurat nie udaje. Pewno, że ateizm uwalnia ateistów od irracjonalnych zachowań, jak np. marnowanie czasu na rytuały i obrzędowość, które z punktu widzenia etyki wcale nie czynią człowieka lepszym, a jedynie służą kaście kapłanów do utrzymania i wzmacniania WŁADZY nad wiernymi. I nieprawdziwa jest także teza Dostojewskiego, że „jeśli się nie wierzy w Boga, to wszystko wolno”. Historia religii dowodzi, że właśnie tym, którzy wierzą w Boga zawsze wydaje się, iż jest im najwięcej wolno w jego imieniu czynić zła (obłudnie nazywanego „dobrem”), bo ponoś „Cel uświęca środki”. Pewno, iż wzorem Andree Frosarda można uznać, iż „Prawdziwym ateistą nie jest ten, kto nie wierzy w istnienie Boga, lecz ten, dla kogo ten problem w ogóle nie istnieje” i nie zajmować się ani religiami ani religioznawstwem. Mnie zawsze interesowała ta „dodatkowa” wiedza, bo chciałem mieć pewność, iż nie ominęły mnie jakaś informacje, która mogłyby zaprzeczyć lub podważyć moje ateistyczne poglądy. Jednakże (jak dotąd) niczego takiego nie znalazłem. Pozdrawiam również.
odpowiadasz za siebie
Z: Leszek
2019-11-03 21:13
Już niecierpliwe czekam na odpowiedzi na pytania zadane na końcu artykułu. Choć właściwe odpowiedź jest znana. Z punktu widzenia filozoficznego, a może nawet religijnego (ale chyba nie naszej religii)? grzechem byłoby nie szukać odpowiedzi na najważniejsze pytania. Czy jest Bóg i życie po śmierci? Każdy tę ciężką pracę musi wykonać sam i jest do tego zobligowany posiadając tak potężny rozum jak istota ludzka. Być może z tego zaniedbania będzie właśnie musiał się tłumaczyć człowiek jakiemuś bóstwu na sądzie ostatecznym. A inna wersja jest jeszcze taka, że to co po nas może zostać to ta rozwijana przez całe życie świadomość. I być może nic ponadto. Tak czy owak każdy odpowiada za siebie.
Czyż nie o to chodzi.
Z: Józef
2019-11-04 10:58
Czyż nie chodzi o wewnętrzny spokój. Życie w zgodzie z samym sobą i otaczającą nas naturą?
"Żyj porządnym życiem. Jeśli istnieją bogowie i są sprawiedliwi to nie będą dbać o to jak pobożny byłeś ale powitają Cię odpowiednio do zasad, wedle których żyłeś. Jeśli istnieją bogowie lecz są niesprawiedliwi to nie powinieneś chcieć czcić takich bóstw. Jeśli nie ma bogów wtedy odejdziesz po przeżyciu szlachetnego życia i pozostaniesz żywy w pamięci tych, których kochałeś i którzy kochali Ciebie.” 
do pana Józefa
Z: Leszek
2019-11-04 15:03
Wyznaję taką samą zasadę co Pan. Jeśli są bogowie, czy też jeden Stwórca tego padołu to patrząc na jego możliwości techniczne przy konstrukcji tego Uniwersum, niewątpliwe ów Super-Inżynier ceni mądrość, logikę, czy przestrzeganie zasady typu "nie czyń innemu co tobie nie miłe". I już. Nic więcej nie trzeba.

Jeśli zaś wierzymy w religijne bóstwa, które są bardzo grymaśne, zazdrosne i okrutne, to nigdy nie wiemy na czym stoimy. A czy nie wydaje się podejrzane, ze te bóstwa zachowują się jak człowiek?
Do pana Leszka
Z: Józef
2019-11-05 15:23
Sporo wyjaśnia Pan Lucjan w swoich tekstach, a zwlaszcza: Rozmyslajac nad sensem życia.
Super Lucy i jej 100%
Z: kuba
2019-11-05 15:22
Fundament filmowej intrygi rodzi raz jeszcze pytanie:
Jakim cudem mamy mózgi wykorzystane w niewielkim stopniu, z potencjałem niemal "boskim", co jest ewolucyjnym nonsensem, jak Rolls przed chatą afrykańskiego kacyka pośrodku niczego (super analogia Pana Koraszewskiego)? Zauważył to już Alfred Wallace, który w odróżnieniu od Darwina miał zupełnie inne doświadczenia z mieszkańcami pacyficznych wysp: Darwin tylko widywał tubylców z pokładu Beagle, co tylko wzmocniło jego wiktoriańską wiarę w wyższość białego człowieka; inaczej Wallace, który był antropologiem, MIESZKAŁ wśród nich, często jako jedyny biały człowiek i poznawał pływając z wyspy na wyspę. Doświadczenie - będące wszak głównym naukowym narzędziem, utwierdziło go w przekonaniu, że umiejętności poznawcze wyspiarzy były RÓWNE przeciętnemu Anglikowi. Gdy w 1869 r. zdecydowanie odrzucił myśl, że selekcja naturalna odegrała jakąkolwiek rolę w pochodzeniu ludzkiego poznania i funkcji jego mózgu, Darwin "wyjęczał" ("groan"): “I hope you have not murdered too completely your own and my child” (March 27,1869) Wallace w liście do Lyell'a podał wiele takich przykładów abstrakcyjnego myślenia i zdolności "prymitywnych" ludzi jak np. buszmeńskich chłopca i dziewczynkę grających bardzo ładnie na pianinie na występie w Londynie, albo "Blind Tom'a" - murzyńskiego idiotę, który miał "muzyczne ucho" czy mózg muzycznie przewyższający być może wszystkich żyjących ludzi. Rzucił wyzwanie Darwinowi, by wskazał jak owe wrodzone/podstawowe zdolności muzyczne prymitywnych mogły się rozwinąć dzięki doborowi naturalnemu - przeżywaniu najsilniejszych? Późniejsze rozważania doprowadziły go do przekonania, że za tym stoi jakaś inna siła, jakaś „Nadrzędna inteligencja, która poprowadziła
rozwój człowieka w określonym kierunku i dla specjalnego celu, tak jak człowiek kieruje rozwojem wielu form zwierzęcych i warzywnych” (Wallace 1870) Zafascynowało Pana zdanie "Chaos wynika z braku wiedzy". A przecież świat nie jest chaosem, rządzą nim PRAWA, które sprawiają że możemy go poznawać i opisywać w eleganckich wzorach. Skąd ta wiedza porządkująca świat pochodzi? Gdybym znał odpowiedź na te i podobne pytania pewnie spijałbym słodką śmietankę "póki był czas po temu", bo gorzknieje dopiero z wiekiem - co wyraża smutne "Gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła..." Jeszcze raz najlepszego.
Panu kubie po raz drugi
Z: Lucjan Ferus
2019-11-05 20:21
Też uważam, że ten nasz mózg jakby „na wyrost” kłóci się nieco z prawami natury, gdyż wg nich nikt niczego nie dostaje w nadmiarze, a raczej jest odwrotnie: organy niewykorzystywane z czasem zanikają. Choć wiele lat temu zetknąłem się z teorią nadmiarowości (renundacji, o ile dobrze zapamiętałem), która w przekonujący i logiczny sposób tłumaczyła z jakich przyczyn nasz mózg rozwinął się ponad aktualne potrzeby ówczesnych ludzi. Wracając zaś do filmowej Lucy; nawet jeśli ten aspekt naszej anatomii jest czystą fantastyką, to należy uczciwie przyznać, iż „ekologiczna” wymowa filmu nie traci nic na jakości. Chodzi mi o przesłanie: „Miliard lat temu otrzymaliście życie. Teraz już wiecie, co z nim zrobić”. Natomiast zdanie które mnie zafascynowało to nie „Chaos wynika z braku wiedzy”, ale stwierdzenie owego profesora, iż „sensem życia jest PRZEKAZYWANIE WIEDZY”, gdyż to się pokrywa z moim poglądem w tej kwestii. Co zresztą nie ma w tym przypadku większego znaczenia, gdyż ów początek z dziedziny SF miał być jedynie WSTĘPEM do właściwego problemu, jaki przedstawiłem (być może nieudolnie) w dalszej części tekstu. Jak na razie żadna z komentujących osób go nie podjęła, co rzeczywiście może świadczyć o mojej nieumiejętności artykułowania swych myśli. Dziękuję za interesujące wpisy.

Panu Leszkowi
Z: Lucjan Ferus
2019-11-08 10:44
Napisał Pan: "Już niecierpliwie czekam na odpowiedzi na pytania zadane na końcu artykułu". Obawiam się, iż nie doczeka się Pan tych odpowiedzi od Czytelników.Prawdę mówiąc, ja również byłem ich ciekawy.Szkoda.
Po co być ateistą?
Z: Andrzej Koraszewski
2019-11-08 10:58
Pyta Pan w końcowym akapicie - " Ale po co być ateistą, skoro nie czyni to człowieka w niczym mądrzejszym, bardziej wartościowym i lepszym?" Odpowiedź jest dość prosta, bo pozwala to na uwolnienie się od kajdan blokujących drogę do poznania opartego na nauce i poszukiwania etyki opartej na czym innym niż objawienie. To dużo, nawet bardzo dużo, mimo iż ateizm nie daje nam na talerzu ani wiedzy o świecie, ani wiedzy o moralności. Otwiera nam drogę, ale biada tym, którzy sądzą, że zapisali się do jakiegoś narodu wybranego. Przeciwnie, zapisali się do zawsze niepewnych, do sceptyków. Bywa, że ateiści znajdują sobie jakąś namiastkę religii. Ale ateizm nie daje nam nic prócz wolności od religii. Nie jest to jednak mało.
odp Po co być ateistą
Z: Leszek
2019-11-08 14:37
Myślę, że wielu nie chce, bo to ciężki kawałek chleba. Ostatnio przy rozmowie, która zaczęła się od wyskoków naszych polskich purpuratów uświadomiono mi, że może ludzie nie chcą znać całej prawdy i żyć w błogiej niewiedzy, która w jakiś sposób daje im szczęście. Boją się, że jak zaczną szukać to zrujnują swój spokój i życie nie będzie już takie samo. Poniekąd to prawda. Ja od dawna inaczej patrze na religię. Raczej nie jestem z tego powodu szczęśliwszy. Po prostu wiem jak sprawy się mają i nie spodziewam się nie wiadomo czego.
do Pana Lucjana - skromna próba odpowiedzi
Z: Leszek
2019-11-08 16:06
Spróbuję odpowiedzieć. Po co ten trud szukania odpowiedzi, demaskowania religii? Czy warto było? Pewnie że warto. Człowiek już nie traci czasu na puste praktyki religijne i modły, które nic nie dają. Bo nie mogą dać: Bóg stworzył taki świat jaki chciał by był. A ja dodam: a reszta zależy od nas tak jak pan zaczął od cytatu z filmu: Miliony lat temu dostaliśmy życie i teraz wiemy co mamy z nim robić.

Jeśli ktoś spytałby mnie o sens życia. Powiedziałbym: na pewno są przynajmniej dwa. Biologiczny: podtrzymać ciąg życia. Drugi, bardziej abstrakcyjny: przekazywać wiedzę, by inni mieli lepsze życie niż my. Jest jeszcze trzeci: sami musimy go określić.

A że tak niewielu możne pan przekonać? No cóż. Próbował pan. Pokazał panu wielu inną drogę. Mogli nią podążyć, ale nie skorzystali. Ich duża strata. Ale nie wszyscy panie Lucjanie. Nie wszyscy. Pozdrawiam.

Dziękuję
Z: Robert
2019-11-10 14:52
Bardzo dawno do Pana nie zaglądałem i ponownie otworzył mi Pan oczy na kwestie oczywiste. Niedawno miałem własnie krótką wymianę zdań na ten właśnie temat, czyli boga wszędzie, ale nie w kościołach. Generalnie przyznano mi rację, a potem grzecznie wszyscy powędrowali do kościółka. Tak więc nie dziwię się, że Pan przestał.
Panu Robertowi
Z: Lucjan Ferus
2019-11-11 15:33
Cieszy mnie Pański wpis świadczący o tym, że Pan żyje i ma się dobrze. Mam parę takich przypadków wśród Czytelników, którzy przez lata korespondowali ze mną (wpierw w Racjonaliście potem w Listach), aż kiedyś kontakt się urywał i więcej nie dawali o sobie znać. Domyślam się, iż dołączyli do innego "forum", które prędzej czy później "zaprosi" każdego z nas. Pozdrawiam zatem serdecznie mając nadzieję na częstsze kontakty.
Add comment
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version