Czemu Warszawa mówi, że „Tel Awiw powiedział”?

Kiedy skandujecie „Śmierć Ameryce” to nie jest tylko hasło, to nasza polityka – mówi Chamenei. (Żródło: zrzut z ekranu wideo)
Warszawa może nie wiedzieć, Warszawa nie wszystko wie i nie ze wszystkiego zdaje sobie sprawę. Nikt nie zdaje sobie sprawy ze wszystkiego, więc nie ma powodu, żeby robić z Warszawy idiotkę, chociaż sprawa jest intrygująca, bo w tym przypadku to z pewnością nie jest żaden antysemityzm. Tak się utarło i trudno się odzwyczaić. Niby wie Warszawa, że stolicą Izraela jest Jerozolima, ale jakby się z tym nie zgadzała, coś tej Warszawie przeszkadza. Pytałem nawet Warszawę, co właściwie jej przeszkadza w tym, że stolicą Izraela jest Jerozolima, ale nie bardzo umiała odpowiedzieć. Nie chciałem być złośliwy i nie pytałem już nawet, dlaczego nigdy nie ma pretensji do Włochów za to, że ukrzyżowali naszego Pana Jezusa Chrystusa. A przecież te dwie sprawy są mocno ze sobą związane.

W 1969 roku warszawscy studenci śpiewali: „Nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego, nie oddamy Chinom Kraju Rad”. Była w tych słowach kpina i nadzieja, bo też komunistyczne supermocarstwa stały na krawędzi zbrojnego konfliktu na pełną skalę, Waszyngton nie wzywał do powściągliwości, a nawet patrzył na ten konflikt życzliwie, zaś w demoludach pojawiła się cicha nadzieja.

 

Czy upór biednej Warszawy, żeby mówić „Tel Awiw powiedział” może mieć coś wspólnego z wizytą Theodora Herzla w Watykanie w 1904 roku? Papież Pius X powiedział mu wówczas, że Watykan nigdy nie usankcjonuje wejścia Żydów do Jerozolimy, bo to ziemia uświęcona przez Jezusa Chrystusa.

 

Chyba nie, pewnie Warszawa nawet nie wie, że Pius X tak powiedział, bo niby skąd?   Chociaż może coś wie, ale nie do końca, bo sprawa jest złożona. O międzynarodowy status Jerozolimy w latach 40. ubiegłego wieku zabiegał Watykan (czyli też Pius, ale już XII). Prowadził niesłychanie skomplikowaną dyplomację w tej sprawie zarówno na forum ONZ, jak i wszędzie, gdzie tylko miał okazję.

 

Los Jerozolimy rozstrzygnęła wojna, wschodnia Jerozolima została zdobyta i oczyszczona z Żydów przez armię jordańską pod brytyjskim dowództwem, stolicą niepodległego Izraela została Jerozolima, Zachód nadal uważał, że Jerozolima powinna być pod kontrolą sił ONZ i swoje ambasady instalował w Tel Awiwie, żeby podkreślić swoje oderwanie od rzeczywistości, przywiązanie do chrześcijaństwa i niechęć do Żydów.

 

O nawiązanie stosunków dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej z państwem żydowskim walczył długo Jan Paweł II i ostatecznie dopiął swego w Roku Pańskim 1994, czyli w 44 lata po ogłoszeniu niepodległości przez Izrael. Waszyngton ucieszył się z tej decyzji Ojca Świętego i podjął decyzję, że w tej sytuacji można już przenieść amerykańską ambasadę do stolicy Izraela, ale Departament Stanu był przeciwny, Bill Clinton nie odważył się, kolejni prezydenci też i ostatecznie tę decyzję wdrożył w życie prezydent Trump, więc może Warszawa mówi „Tel Awiw powiedział” w przekonaniu, że jest to forma sprzeciwu wobec decyzji prezydenta Trumpa. (Chociaż to akurat rzeczywiście może być teoria spiskowa, bo niby dlaczego Warszawa miałaby tak dyskretnie i w tak wyszukany sposób protestować?)           

 

Trudno powiedzieć, czy warszawscy ateiści mówiąc dziś „Tel Awiw powiedział” wyrażają swoją wierność wobec koncepcji Watykanu, czy raczej pozostają wierni radzieckiej tradycji antysyjonizmu, która w tej sprawie była niesprzeczna z niezmiennym stanowiskiem Kościoła.


To też jest teoria spiskowa, bo to głównie emigranci z ZSRR w Ameryce głoszą, że radziecka antysemicka tradycja rozkwita dziś tysiącem kwiatów na zachodnich łamach, a my nie czerpiemy ze Wschodu, tylko z Zachodu i jesteśmy z tego dumni.      

 

Naczelni naszych gazet pytanie, dlaczego ich dziennikarze piszą „Tel Awiw powiedział”, ignorują, albo uznając je za impertynencję, albo nie bardzo wiedząc, co właściwie można odpowiedzieć. Gwiazdor radia TOK-FM nawet odpowiedział, uznając podejrzenie, że ta niemożność pogodzenia się z faktem, że stolicą Izraela jest Jerozolima, może mieć swoje korzenie w Watykanie, to jakaś teoria spiskowa. (Fakt, że na wiele listów w tej sprawie przyszła jednak odpowiedź należy odnotować po stronie sukcesów. TOK-FM ma jednak klasę.)    


Czytam
w „Gazecie Wyborczej”:

Media amerykańskie cytują urzędników twierdzących, że Izrael "przeprowadził ataki odwetowe na swojego największego rywala" oraz że Jerozolima ostrzegła administrację Bidena w czwartek, że "atak nastąpi w ciągu najbliższych 24–48 godzin". 

Język mediów jest systemem ukrytych kodów, za pomocą których dziennikarze przekazują informację o tym, jak i co mamy myśleć. Zastanawiam się, czy ten zwrot „Tel Awiw powiedział” jest tylko irytującą skamieliną, czy jednak czymś znacznie więcej?

 

Z okazji izraelskiej reakcji na zmasowany atak Islamskiej Republiki Iranu po raz pierwszy dowiedziałem się z polskiego radia, że Iran jest wrogo nastawiony do Ameryki, że ma ludobójczy stosunek do Izraela, że jest sponsorem terroryzmu. Niespodziewanie Warszawa przemówiła ludzkim głosem.    

 

Kilka dni temu nad zdjęciem rozświetlonego rakietami Hezbollahu nieba nad północnym Izraelem napisałem: „Kościół, lewica, islam – ciche porozumienie w kwestii tego, że strzelanie do Żydów nikomu nie przeszkadza.”


Jeden czytelnik zdziwił się, dlaczego Kościół, czytelniczka wyraziła nadzieję, że nie wszyscy chrześcijanie są antysemitami, a inny czytelnik napisał, że nie cała lewica jest antysemicka.


Czytelniczka pisze: „Chciałabym wierzyć, że [lewica] nie jest antysemicka, że jest bardziej światła i wolna od uprzedzeń.”

 

Chciałbym wierzyć, że jestem wolny od uprzedzeń, ale lepiej dmuchać  na zimne, bo nigdy nie wiadomo. Wracając z emigracji do Polski na wszelki wypadek zamieszkałem daleko od Warszawy.   

P.S. Nawiasem mówiąc, nie wiedziałem do tej chwili, że Islamska Republika Iranu i Izrael to jacyś “rywale”. Jak dotąd sądziłem, że irańska teokracja dąży do światowego kalifatu pod swoim przewodem, zaś jej koncentracja na Izraelu związana jest z psychologią, ponieważ mogilizacja nienawiści, tak w świecie islamu, jak i w świecie zachodnim, najłatwiejsza jest, kiedy apeluje się do dobrze zakotwiczonych i powszechnych przesądów, stąd wezwania do zniszczenia Izraela i wymordowania jego ludności trafia do serc muzułmanów, zachodnich chrześcijan, zachodniej lewicy i władców Internetu.      

(2)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version