W jednym ze swoich blogów w "Loose Blues" J. Hartman zauważył że Izrael jest ważny dla świata jak "wrzód na d..ie" i też pokazał czemu. Humorystycznie i ciepło. A ja dodam, na marginesie artykułu J.S. Tobina, że rzeczywiście, jak ten wrzód dręczy i zakłóca dzienną rutynę, tak obecność żydowskiego państwa zakłóca procesy myślenia u zbyt wielu obywateli świata. Jak Covid-19, zaburzenia myślenia nie oszczędzają ani maluczkich ani potężnych.

Uwaga autora że N. Bennett popełnił błąd polityczny w mediacjach rosyjsko-ukraińskich, jest przedwczesna. Nie jest tak źle.
W polityce wewnętrznej mediacje Benneta zdobyły poparcie centrum lewicy i jego partia "zarobiła" 2-3 mandaty na rachunek partii centrum lewicy w koalicji. Ale za to straciła poparcie wielu "naturalnych" swoich wyborców, umiarkowanych religijnych-nacjonalistycznych. W sondażach oczywiście.

W opinii międzynarodowej bieganina Bennetta jest widziana bardziej pozytywnie niż negatywnie, czytałem nawet spekulacje w prasie brytyjskiej że pośrednictwo Bennetta wpłynęło na kształtującą się umowę między walczącymi stronami.
Czołowi politycy w świecie zachodnim nie wyrażają żadnej opinii. Co też dodaje punkty Bennettowi. Mogli dyskretnie wyśmiać ,ale nie zrobili tego.

Świat cierpi na obsesję żydowską. Obsesyjny antysemityzm organizacji międzynarodowych takich jak ONZ i Amnesty International jest czymś ohydnym i czyni te organizacje niewiarygodnymi i godnymi potępienia.