Czy ta władza jest moja i musi być szanowana nawet jeśli sama zdobyła władzę przez zafałszowane wybory? Można dyskutować czy wybory te były sfałszowane, jednak czy obywatel który na podstawie własnego osądu uzna je jednak za takie, czy taki obywatel może uznać legitymizację tej władzy? Co jeśli ta władza nie przestrzega praw podstawowych zawartych w konstytucji stosując dziecinne sztuczki jak nie drukowanie nie przychylnych wyroków trybunału etc.? Czy w ramach tego by szanowanie prawa zacząć od siebie, obywatel powinien dać się jak baran poprowadzić pod nóż autorytarnej władzy?

Redakcja:

Wszystko zależy od definicji słowas "moja". Jeśli chcemy demokracji, musimy wiedzieć co to słowo znaczy i pamiętać, że przemoc czasem jest konieczna, kiedy jest samoobroną, ale rzadko jednak daje się na niej zbudować wolnosć i demokrację. Z pomoca przemocy zazwyczaj jednych łajdaków zastępują inni, często jeszcze gorsi. Respektowanie wyroków wyborców i dążenie do ich zmiany jest drogą z pozoru trudniejszą, ale rokuje nieco większe nadzieje, że po drodze nauczymy się co właściwie znacza takie dziwne słowa jak wolność i parlamentaryzm.