Mój stosunek do prezydenta Trumpa jest z pewnych względów złożony.(złożoność ta nie ma jednak najmniejszego związku z komentowanym artykułem )
Jeśli chodzi jednak o jego politykę Blisko Wschodnią to popieram całkowicie to iż uznał oficjalnie Jerozolime za stolicę Izraela i przeniósł ambasade do Jerozolimy oraz całkowicie popieram jego odmowę uznania że nie ma pięciu lub sześciu milionów palestyńskich uchodźców. Także obcięcie pomocy finansowej dla terrorystów uważam za jedyną racjonalną próbę zakończenia tego konfliktu .Są to działania według mnie które wymagały odwagi i dalekowzroczności .


Co do jednak tzw." umowy stulecia " i rozwiązania które nie obejmuje powstanie dwóch państw oddzielnych (choćby murem wysokim na sto metrów ) oraz próbie zakończenia tego konfliktu przy pomocy pieniędzy to nawet przy mojej niewielkiej wiedzy na powyższy temat uznaję takie podejście za mrzonkę . Zbyt wiele lat trwało i zbyt wiele różnych sił było zaangażowanch (moim zdaniem) w uczynienie z Palestyńczyków psów wojny, tresowanych do mordowania Żydów aby jakikolwiek podejście poza całkowitym oddzielniem tych dwóch stron od siebie miało racje bytu .

Zgadzam się też całkowicie ze zdaniem -"palestyńsko-izraelski konflikt zakończy się tylko wtedy, kiedy Palestyńczycy zrozumieją, że nie mogą osiągnąć celu zlikwidowania żydowskiego państwa Izraela"

Millière nie wykłada w na Uniwersytecie Paris VIII (Vincennes) od października 2014 roku. Poza tym był tam maître de conférences a nie professeur (duż różnica!). W 2016 roku na znak protestu przeciwko fali antysemityzmu we Francji przeprowadził się do USA, gdzie jest współpracownikiem kilku neokonserwatywnych think-tanków, związanych z republikanami. Pisze również dla francusko-izraelskiej strony Upjf.org oraz dla Israël Magazine i dla Metula News Agency. Tak dla ścisłości... Piszę z pierwszej ręki, bo przez pół roku uczestniczyłem w jego wykładach.