Matma to nie tylko dobre liczenie reszty wydanej przy zakupach, ale przede wszystkim zmuszenie młodego człowieka do logicznego myślenia. Bez tego taki człowiek, później już niemłody, będzie robiony w konia na każdym kroku. Łyknie każdą bujdę łącznie z bajkami o krasnoludkach i da się łatwo orżnąć na kasie. Tacy ludzie to niewątpliwe łatwy elektorat do "zbajerowania" przez każdą władzę (również tę kościelną), ale na dłuższą metą takie społeczeństwo skazane jest na zagładę tudzież (chyba nawet prędzej) wessanie przez mądrzejszych i lepiej przygotowanych do życia.
Jakoś przez lata była matematyka w szkole i ludzie dawali radę. Inna sprawa, że lepiej ją wykładano. Takie mam zdanie po porównanie mojego nauczania z tym co rodzice opowiadają o nauczaniu matmy w obecnej szkole. Bez korepetycji dzieci sobie nie radzą, bo często/gęsto zadaje się do domu zadania nie omówione na lekcjach lub omówione lakonicznie. A nawet jeśli jakość nauczania się poprawi to nie wymagajmy, żeby każdy szedł na studia techniczne.
Jakoś przez lata była matematyka w szkole i ludzie dawali radę. Inna sprawa, że lepiej ją wykładano. Takie mam zdanie po porównanie mojego nauczania z tym co rodzice opowiadają o nauczaniu matmy w obecnej szkole. Bez korepetycji dzieci sobie nie radzą, bo często/gęsto zadaje się do domu zadania nie omówione na lekcjach lub omówione lakonicznie. A nawet jeśli jakość nauczania się poprawi to nie wymagajmy, żeby każdy szedł na studia techniczne.