Szanowny autorze. Ile zarabiają producenci leków i kliniki na rozpaczliwym ratowaniu chorych, mimo niskiego prawdopodobieństwa wyleczenia? Czy ich też będzie Pan obrażał? Czy pieniądze są ważniejsze, czy próby ratowania dziecka? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Do dr Burzyńskiego trafiają, ludzie w trudnej sytuacji zdrowotnej, czyli wtedy gdy nikt już nie potrafi im pomóc. Skąd u Pana takie złe emocje?
<B>Redakcja </B>
Szanowny Panie, rozumiem uwielbienie dla własnej bezgranicznej ignorancji. Autor artykułu jest wybitnym lekarzem, no cóż jest sporo ludzi na świecie podejrzliwych wobec nauki i sprawdzonych metod i chętnych do szukania pomocy u szamanów. Na to lekarstwa żadnego nie ma, ale my mamy obowiązek ostrzegać przed wami innych, bo siejecie śmierć. Przez lata byłem w Szwecji najpierw współorganizatorem a potem działaczem Stowarzyszenia rodziców dzieci chorych na raka. Widziałem śmierć kiedy medycyna była bezradna, ale również kiedy mogła pomóc, a rodzice zostali oszukani przez szamanów. Medycyna to nie cudotwórcy, ale tylko na przestrzeni ostatnich 50 lat wyleczalność nowotworów wzrosła o 60 procent, w szczególności u dzieci. Moją córkę zabiła leukemia, spóźniona diagnoza, a i terapie były wtedy gorsze niż dziś. My z żoną zaliczyliśmy trzy nowotwory, Mój rak gardła, żony rak piersi i rak nerek. Oczywiście wszystkie wyleczone przez medycynę i to naszą, polską. Mój rak gardła zaczął się w tym samym czasie co dokładnie ten sam rodzaj raka jaki dopadł Jacka Kaczmarskiego. Dla niego cała Polska zbierała pieniądze na szamanów i po roku go nie było. Ja oddałem się w ręce lekarzy. Jest wiele powodów, dla których daje się Pan oszukiwać i to Pański problem. My mamy obowiązek ostrzegać, przed Burzyńskimi i przed Panem. A co do zarabiania przez koncerny farmaceutyczne, to warto wiedzieć ile kosztują laboratoria, jak wygląda procedura szukania , rozwijania i sprawdzania leków, a dopiero potem wyrażać opinie. Krótko mówiąc, mało ciekawe te Pana poglądy, ale za to bardzo popularne.
<B>Redakcja </B>
Szanowny Panie, rozumiem uwielbienie dla własnej bezgranicznej ignorancji. Autor artykułu jest wybitnym lekarzem, no cóż jest sporo ludzi na świecie podejrzliwych wobec nauki i sprawdzonych metod i chętnych do szukania pomocy u szamanów. Na to lekarstwa żadnego nie ma, ale my mamy obowiązek ostrzegać przed wami innych, bo siejecie śmierć. Przez lata byłem w Szwecji najpierw współorganizatorem a potem działaczem Stowarzyszenia rodziców dzieci chorych na raka. Widziałem śmierć kiedy medycyna była bezradna, ale również kiedy mogła pomóc, a rodzice zostali oszukani przez szamanów. Medycyna to nie cudotwórcy, ale tylko na przestrzeni ostatnich 50 lat wyleczalność nowotworów wzrosła o 60 procent, w szczególności u dzieci. Moją córkę zabiła leukemia, spóźniona diagnoza, a i terapie były wtedy gorsze niż dziś. My z żoną zaliczyliśmy trzy nowotwory, Mój rak gardła, żony rak piersi i rak nerek. Oczywiście wszystkie wyleczone przez medycynę i to naszą, polską. Mój rak gardła zaczął się w tym samym czasie co dokładnie ten sam rodzaj raka jaki dopadł Jacka Kaczmarskiego. Dla niego cała Polska zbierała pieniądze na szamanów i po roku go nie było. Ja oddałem się w ręce lekarzy. Jest wiele powodów, dla których daje się Pan oszukiwać i to Pański problem. My mamy obowiązek ostrzegać, przed Burzyńskimi i przed Panem. A co do zarabiania przez koncerny farmaceutyczne, to warto wiedzieć ile kosztują laboratoria, jak wygląda procedura szukania , rozwijania i sprawdzania leków, a dopiero potem wyrażać opinie. Krótko mówiąc, mało ciekawe te Pana poglądy, ale za to bardzo popularne.