Brak zagrożeń? Ja bym widział w ten sposób prawa patentowe na określone modyfikacje, bo choć sama idea słuszna to każda spraw ma dwie strony. Bardzo ładnie opisał to Bacigalupi Paolo w książce "Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć". Idzie o wątek rolniczy.
<B>Od Redakcji</B>
Obawiam się, że jest to część bardzo udanej indoktrynacji ideologicznej. Zacznijmy od tego, że nie ma różnicy między nowym wynalazkiem technicznym, który zostaje opatentowany, a nową rośliną. Prace nad zamienieniem idei w użyteczny dla innych wynalazek są z reguły bardzo kosztowne i musi istnieć mechanizm skłaniający do podejmowania ryzyka. Uczyłem się w szkole o rosyjskich i radzieckich wynalazcach. Śmialiśmy się z tych opowieści okrutnie nie zdając sobie sprawy z własnej głupoty i naiwności. Okazuje się, że nas nie okłamywano, ci wszyscy wynalazcy byli, ale nikomu nie opłacało się ich wdrażać do masowej produkcji. Patentowa ochrona jest rzeczą ważną i konieczną, żeby innowacje były ekonomiczne. Druga sprawa, to wygodne zapominanie, że np,. jeśli idzie o złoty ryż to wynalazca od pierwszej chwili zrezygnował z opłat patentowych i co, pomogło to na zdeprawowane ideologią umysły? Ani odrobinę. Wręcz przeciwnie, nic ich tak nie wścieka jak to, że nikt nie żąda pieniędzy (to dopiera daje im pole do popisu dla poszukiwanie teorii spiskowych).
Czy to oznacza, że wszystko jest zawsze wspaniale? A skąd. Jednak walka z nieprawidłowościami jest niebywale utrudniona przez rewolucjonistów, których celem jest niszczenie, a nie naprawianie.
Może to nie taki zły pomysł?
Z: lipschitz
2016-06-01 21:33
W zasadzie etykietowane produktów jako GMO w moim przypadku byłoby o tyle dobre, że chętniej sięgałbym po produkty GMO niż inne. Powód pierwszy to ochrona środowiska, powód drugi spore szanse, że będzie to produkt wartościowszy odżywczo od innych.
<B>Od Redakcji</B>
Obawiam się, że jest to część bardzo udanej indoktrynacji ideologicznej. Zacznijmy od tego, że nie ma różnicy między nowym wynalazkiem technicznym, który zostaje opatentowany, a nową rośliną. Prace nad zamienieniem idei w użyteczny dla innych wynalazek są z reguły bardzo kosztowne i musi istnieć mechanizm skłaniający do podejmowania ryzyka. Uczyłem się w szkole o rosyjskich i radzieckich wynalazcach. Śmialiśmy się z tych opowieści okrutnie nie zdając sobie sprawy z własnej głupoty i naiwności. Okazuje się, że nas nie okłamywano, ci wszyscy wynalazcy byli, ale nikomu nie opłacało się ich wdrażać do masowej produkcji. Patentowa ochrona jest rzeczą ważną i konieczną, żeby innowacje były ekonomiczne. Druga sprawa, to wygodne zapominanie, że np,. jeśli idzie o złoty ryż to wynalazca od pierwszej chwili zrezygnował z opłat patentowych i co, pomogło to na zdeprawowane ideologią umysły? Ani odrobinę. Wręcz przeciwnie, nic ich tak nie wścieka jak to, że nikt nie żąda pieniędzy (to dopiera daje im pole do popisu dla poszukiwanie teorii spiskowych).
Czy to oznacza, że wszystko jest zawsze wspaniale? A skąd. Jednak walka z nieprawidłowościami jest niebywale utrudniona przez rewolucjonistów, których celem jest niszczenie, a nie naprawianie.