Europa systematycznie nie docenia siły motywacji religijnej ani tej, która jest syntezą religii i ideologii. To niedocenianie nie ma już racjonalnego uzasadnienia: nie można spekulować o "ewolucji" społecznej i politycznej, samoistnie dokonującej się wskutek zmian technologicznych, skutkujących zmianą jakości życia. Empiria nie potwierdza tej hipotezy; owszem, dość jest dowodów, że osiągnięcia technologiczne wpływają na radykalizację fundamentalizmów.
Zasadniczo winno to być zrozumiałe od prawie stulecia, a oczywiste przynajmniej od lat 80. Despoci (a władcy religijni i ideologiczni są despotami z urzędu) rzadko ewoluują w stronę łagodności, a na pewno nie wtedy, gdy mają coraz lepsze środki nacisku i kontroli. Hodowanie mirażu, że komu rosną coraz większe zębiska i szpony (lub ma coraz szersze możliwości sprawienia ich sobie), ten bliski jest obłaskawienia i ugłaskania może mieć tylko jedno zakończenie.
Zasadniczo winno to być zrozumiałe od prawie stulecia, a oczywiste przynajmniej od lat 80. Despoci (a władcy religijni i ideologiczni są despotami z urzędu) rzadko ewoluują w stronę łagodności, a na pewno nie wtedy, gdy mają coraz lepsze środki nacisku i kontroli. Hodowanie mirażu, że komu rosną coraz większe zębiska i szpony (lub ma coraz szersze możliwości sprawienia ich sobie), ten bliski jest obłaskawienia i ugłaskania może mieć tylko jedno zakończenie.