Monna Albanese w wielkim zapale powiedziała chyba dużo więcej, niż zamierzała. Powiedziała mianowicie tyle, że Hamas przeżarł w Gazie wszystko, do kości. Do ośrodka zdrowia, oddziału banku, osiedlowej przepompowni i przedszkola włącznie. Przeżarł również instytucje pomocowe - jakie by nie były, zasady ich działania należało uzgadniać z Hamasem i poddawać się jego kontroli. To nie przypadek, że tak duża grupa personelu medycznego to muzułmanie; to również nie wybryk osobisty konkretnej lekarki, która deklarowała publicznie, że na swój oddział w żadnym razie nie przyjęłaby ciężarnej kobiety, która nie jest zamężna. To ilustracja tego porządku władzy.
Francesca Albanese wreszcie bez owijania w bawełnę przyznała, czym była ta 'cywilna" Gaza: tych rzezimieszków nie trzeba sobie wyobrażać, tylko trzeba być pewnym, że licznie zarządzają wszystkim, co ma jakieś znaczenie w regionie.
Zgodnie z jej wylewną szczerością każdy dziennikarz i filmowiec, który ma zgodę na swoją pracę, jest koncesjonowany i sprawdzany przez Hamas. Bez koncesji i bez aprobaty dla swoich dokonań nie skończy na wydaleniu, ale zwyczajnie nie przeżyje. Tak samo, jak nie przeżyje lekarz, który nie podporządkuje się regułom gry, w tym także finansowym - śmierć młodej lekarki, która odmówiła płacenia haraczu terrorystom przeszła w zasadzie bez echa.
To jest sieć zarządców, współpracowników, inwigilatorów, prowokatorów i donosicieli. Do tej sieci wciągani są wszyscy, od lat szkolnych - od dawna wiadomo, że dzieci są znakomitymi obserwatorami. Ci, którzy postrzegani są jako niepewni, poddawani są kontroli wzmocnionej. Podejrzani są zabijani - zwykle okrutnie, ku przypomnieniu, kto tu rządzi i co potrafi.
To takiej społeczności chce się dawać możliwość działania oficjalnego - bo to oznacza akceptacja bytu państwowego.
Francesca Albanese wreszcie bez owijania w bawełnę przyznała, czym była ta 'cywilna" Gaza: tych rzezimieszków nie trzeba sobie wyobrażać, tylko trzeba być pewnym, że licznie zarządzają wszystkim, co ma jakieś znaczenie w regionie.
Zgodnie z jej wylewną szczerością każdy dziennikarz i filmowiec, który ma zgodę na swoją pracę, jest koncesjonowany i sprawdzany przez Hamas. Bez koncesji i bez aprobaty dla swoich dokonań nie skończy na wydaleniu, ale zwyczajnie nie przeżyje. Tak samo, jak nie przeżyje lekarz, który nie podporządkuje się regułom gry, w tym także finansowym - śmierć młodej lekarki, która odmówiła płacenia haraczu terrorystom przeszła w zasadzie bez echa.
To jest sieć zarządców, współpracowników, inwigilatorów, prowokatorów i donosicieli. Do tej sieci wciągani są wszyscy, od lat szkolnych - od dawna wiadomo, że dzieci są znakomitymi obserwatorami. Ci, którzy postrzegani są jako niepewni, poddawani są kontroli wzmocnionej. Podejrzani są zabijani - zwykle okrutnie, ku przypomnieniu, kto tu rządzi i co potrafi.
To takiej społeczności chce się dawać możliwość działania oficjalnego - bo to oznacza akceptacja bytu państwowego.