Z tym większą sympatią patrzę na Czechy: doświadczenia z sowietyzacją mają o wiele gorsze, a jednak się z nich otrząsnęli zadziwiająco sprawnie. Ich najwyraźniej stać na samodzielne myślenie. Na pewno nie wadzi w tym trzeźwość i skłonność do dostrzegania innych, niż żałobno - patetyczne, stron własnej przeszłości. Dość, że omijają ten lep, na którym miota się polska lewica i to, co (nader nieudolnie) udaje centrum.