Gęsto od tropów pamięci i myśli, będą więc tylko uwagi impresyjne z lektury. Zawstydziłam się, bo nie przepadałam za Leszkiem Kołakowskim i czytywałam go mało uważnie. Przywara młodości, że sądzi ostro i nie ma zrozumienia (bo niby skąd?) dla długotrwałych wahań i prób koncyliacji miedzy skrajnościami. Wtedy Kołakowski był dla mnie modelowym filozofem, który w punktach krytycznych robi unik, próbując taki punkt obejść lub przeskoczyć. Potem zdanie zmieniłam, bo im więcej doświadczenia, tym mniej upodobania do modeli binarnych; nie dość jednak, aby na nowo czytać. I tak umknęły mi słowa tu zacytowane; dobrze, że znalazły się na starość.
MEMRI jest moją podpórką, rodzajem protezy umożliwiającej poruszanie się w świecie bardzo obcym. Trafiłam na stronę z poczucia bezradności i szewskiej pasji: jak zorientować się w gąszczu problemów, kiedy brak tak istotnego punktu zaczepienia, jak wiedza o tym, jak się myśli i co się mówi w różnych kawałkach islamskiej części Bliskiego Wschodu?! Nie, nie w tym, co z tego świata oferuje się stronie zachodniej w dostępnych jej językach. Aż tak naiwna nie byłam, aby te redakcje mieć za rzetelne tłumaczenia. Zwłaszcza że w nich łatwo było wskazywać puste miejsca - odwołania, które być powinny czy przypomnienia, których jednak nie ma. Polegać na tym to mniej więcej tak, jakby za materiał reporterski brać wypowiedzi rzeczników rządowych.
Konkretnie, byłam swego czasu ciekawa, co to takiego Karta OWP i jak ona się zmienia w różnych przekładach. Szukając, znalazłam. Zamieszczane na stronie MEMRI tłumaczenia wykazywały zaletę, gdzie indziej nieobecną: struktura logiczna prezentowanych tekstów była o wiele bardziej spójna, a teksty, tłumaczone z arabskiego okazywały się nie samą kwiecistością górnolotną, ale konkretnością, jakiej wcześniej nawet nie można było podejrzewać. Dodałam więc zakładkę. I tak do dzisiaj zostało.
Przeczekam burzę, zjem może ostatnie w tym roku czereśnie; to będzie jak toast na cześć Nagrodzonego.
MEMRI jest moją podpórką, rodzajem protezy umożliwiającej poruszanie się w świecie bardzo obcym. Trafiłam na stronę z poczucia bezradności i szewskiej pasji: jak zorientować się w gąszczu problemów, kiedy brak tak istotnego punktu zaczepienia, jak wiedza o tym, jak się myśli i co się mówi w różnych kawałkach islamskiej części Bliskiego Wschodu?! Nie, nie w tym, co z tego świata oferuje się stronie zachodniej w dostępnych jej językach. Aż tak naiwna nie byłam, aby te redakcje mieć za rzetelne tłumaczenia. Zwłaszcza że w nich łatwo było wskazywać puste miejsca - odwołania, które być powinny czy przypomnienia, których jednak nie ma. Polegać na tym to mniej więcej tak, jakby za materiał reporterski brać wypowiedzi rzeczników rządowych.
Konkretnie, byłam swego czasu ciekawa, co to takiego Karta OWP i jak ona się zmienia w różnych przekładach. Szukając, znalazłam. Zamieszczane na stronie MEMRI tłumaczenia wykazywały zaletę, gdzie indziej nieobecną: struktura logiczna prezentowanych tekstów była o wiele bardziej spójna, a teksty, tłumaczone z arabskiego okazywały się nie samą kwiecistością górnolotną, ale konkretnością, jakiej wcześniej nawet nie można było podejrzewać. Dodałam więc zakładkę. I tak do dzisiaj zostało.
Przeczekam burzę, zjem może ostatnie w tym roku czereśnie; to będzie jak toast na cześć Nagrodzonego.