Przypomnienie sprzed prawie 20. lat, kiedy trzeba było trochę usprawnić nasz dom. Trafił się najpierw gorąco polecany cieśla. Majster ponoć zawołany. Jak należało przewidzieć, pracował w rytm natchnienia, więc zanosiło się na to, że zaczętego latem ganku nie skończy w jednym roku. Do operacji poważniejszej, wymiany dachu, poszukałam już kogoś innego. A właściwie oboje zdaliśmy to na kocich domowników, konkretnie na Kropkę i Drobną. Kropka była niepełnosprawna i miała dosyć specyficzną sylwetkę, nieraz narażającą ją na komentarze w rodzaju "po co takie pokręcone żyje". Ludzi wyczuwała błyskawicznie i należało uważać na jej pierwszą reakcję. Gdybyśmy byli tacy mądrzy wcześniej, to nie byłoby tyle użerania się z gankiem.
Kropka nie kierowała się wyglądem - od pierwszego wejrzenia jej charakterne serce zawojował potężny pan policjant, który bardzo się starał nie mówić zbyt głośno. A podbił tak, że choć wpadł z krótką wizytą zapoznawczą, zasiedział się na trochę, ponieważ na nim rozsiadła się Kropka - dla niego taki ładny, miły kotek.
A Drobna robiła to, co Kropka; zaufała jej w kwestii uważania na ludzi, a miała do tego mocne powody. Przychodzili kandydaci do poważnej pracy, pojawiała się jedna z dwóch i jeśli manifestacyjnie wychodziła, to należało się zastanowić. Aż się zjawił pan majster, do którego przybiegły obie. Ten zaś sam z siebie natychmiast zadeklarował, że będą całym zespołem uważać na narzędzia i na wszystko inne. Robota zaś poszła składnie - w poniedziałek zaczęta, w piątek skończona.
Kropka nie kierowała się wyglądem - od pierwszego wejrzenia jej charakterne serce zawojował potężny pan policjant, który bardzo się starał nie mówić zbyt głośno. A podbił tak, że choć wpadł z krótką wizytą zapoznawczą, zasiedział się na trochę, ponieważ na nim rozsiadła się Kropka - dla niego taki ładny, miły kotek.
A Drobna robiła to, co Kropka; zaufała jej w kwestii uważania na ludzi, a miała do tego mocne powody. Przychodzili kandydaci do poważnej pracy, pojawiała się jedna z dwóch i jeśli manifestacyjnie wychodziła, to należało się zastanowić. Aż się zjawił pan majster, do którego przybiegły obie. Ten zaś sam z siebie natychmiast zadeklarował, że będą całym zespołem uważać na narzędzia i na wszystko inne. Robota zaś poszła składnie - w poniedziałek zaczęta, w piątek skończona.