Total 1 comments
Mutacje utajone
Z: Romana Kolarzowa
2025-06-20 16:53
W krajach Europy Wschodniej łatwiej nie dać się zwieść tym subtelnościom, ponieważ dawno temu wyszlifowano tu specyficzne soczewki. Pozwalały one zauważać nie tylko Żyda, ale widzieć nawet "pierwiastki żydowskie" z taką dokładnością, że kryteria norymberskie są przy niej całkiem ulgowe. Operowanie tymi soczewkami uświadamiało istnienie i nawet oczywistość podwójnych standardów. Komuś, noszącemu otwarcie nazwisko włoskie, francuskie czy szkockie należało przyjrzeć się uważnie, czy aby nie ma "pierwiastka żydowskiego". Dalej jednak było już prosto - bez niego, jeśli to nazwisko było po dziadku, a tym bardziej po odleglejszym przodku, nic nie stało na przeszkodzie, aby klasyfikować właściciela zgodnie z tym, jak sam się definiował. Polak? Niech będzie, przeszkód nie ma. W wersji liberalnej o taką identyfikację w ogóle nie pytano, ograniczano się do zauważenia, że nazwisko jest trudne (pisownia!). Czasem je nawet upraszczano - stąd w różnych miastach znajdują się ulice SZOPENA.
Dostrzeżenie wszelako "pierwiastka żydowskiego" powodowało skutki wręcz przeciwne. Akceptacja innej, niż ta z wiadomego pierwiastka wywiedziona tożsamość była praktycznie niemożliwa. Nawet gdy oficjalnie następowała, wymagała otwartych usprawiedliwień: że "rodzina od kilku pokoleń była zasymilowana", że konkretna osoba "nigdy nie była w synagodze", nie znała "jidysz ani hebrajskiego", nie miała pojęcia o żydowskich zwyczajach. itd. Nic mi nie wiadomo, aby analogicznemu dociekaniom, jakim poddawano Leśmiana czy Tuwima, poddawano też Matejkę (czy on aby nie znał jakichś czeskich zwyczajów) czy Chopina (mógł sprawdzianu nie przejść, bo chyba za dobrze mówił po francusku).
Nawet intelektualiści sprawnie tymi soczewkami operowali i zdarzało się, że tworzyli koncepty, pozwalające te narzędzia udoskonalać (np. Feliks Koneczny, Józef Pastuszko). Miewało to skutki dalekosiężne; choćby takie, że intelektualny dorobek jednego z najwybitniejszych europejskich myślicieli pozostaje prawie nieznany, nawet dla tych, którzy znają francuski i studiowali filozofię, czyli dyscyplinę ezoteryczną. Vladimir Jankélévitch jest autorem raczej unikanym, niż dyskutowanym. Przekład jego "Bez przedawnienia" przeszedł praktycznie bez echa. Dlaczego? Możliwe, że to jedna z utajonych postaci tego, co we Francji Vichy było powodem do wyrzucenia autora z uniwersytetu.

Wirus? Tak, to bardzo dobra analogia. Ale nic nowego - o przebieraniu się antysemityzmu za cnotę wiadomo dość i od tak dawna, że symptomów przeoczyć niepodobna, o ile się tego nie chce. Tu nie potrzeba żadnych specjalistycznych narzędzi.
Add comment
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version