Total 1 comments
Meandry teorii
Z: Romana Kolarzowa
2025-06-19 16:00
Autor z rozmysłem podkłada taką belkę, której już nie da się wyminąć. Od fundamentu kwestionuje jeden z dogmatów współczesnych nauk o kulturze i religii, który głosi, że wszystkie one są równoprawne. W jego wersji poszerzonej dopowiada się, że nie ma przeszkód, a wręcz jest pożądane, ich współistnienie.
Rozwijano tę myśl w wielu kierunkach, bagatelizując drobne wątpliwości (nawet natury logicznej) jako "drobiazgowość" i "czepialstwo". Tak było z poznawczym problemem, jakie są możliwości współistnienia grup, z których co najmniej jedna sobie tego nie życzy. I z ćwiczeniem nie tyle z wyobraźni społecznej, ile ze zbiorowej pamięci, sugerującym "wejście w buty" takiej społeczności i naszkicowanie strategii, jakie ona przyjmie, aby zminimalizować ryzyko, niesione przez niechciane współistnienie.
Pomijanie w tworzonych teoriach tego dosyć zasadniczego problemu bynajmniej nie psuło wysiłków, aby takie niedopracowane koncepty wdrażać. Aż do czasu, gdy skutki tej praktyki były dość wymownym świadectwem, że tak ogólnie wykoncypowany multikulturalizm nie tyle nie działa, ile działa źle.
Stwierdzenie tego stanu rzeczy nie skłoniło do korekty podstaw teoretycznych, ale do szukania przyczyn złego działania tam, gdzie nie należało. Na przykład w zbyt małym wysiłku integracyjnym (np. we Francji). Z punktu widzenia dogmatu równoprawnego współistnienia, na litość boską, nie można uzasadnić żadnego przedsięwzięcia integracyjnego! Na pewno zaś tu nie znajdzie się rozwiązania zagadnienia silnie obecnego w praktyce, ale uparcie nie problematyzowanego: co wtedy, gdy jakaś grupa kwestionuje model "spokojnego współistnienia" i domaga się pozycji uprzywilejowanej? Gdy podejmuje się rozwiązań prawnych w rodzaju zakazu zasłaniania twarzy w miejscach publicznych czy zakazu kąpieli w odzieży innej, niż kostium kąpielowy to znaczy, że ta odmowa współistnienia jest zauważalna. Praktyka to przyznaje, dogmatu się nie dotyka.
Yonatan Daon przedstawia opis oczywisty:
"7 października nie był aktem grupy łotrów. To był wybuch kulturowy. Pogromów nie dokonywali wyłącznie komandosi Hamasu; dołączyli do nich cywile ze wszystkich środowisk. Napastnicy pochodzili ze wszystkich środowisk, ale wszyscy pochodzili z jednego miejsca, a to miejsce celebrowało ich działania. Filmowali się. Plądrowali. Brali zakładników. Wiwatowali."
To jest skondensowany opis działania takiej kultury, o jaką nie wolno było pytać na etapie tworzenia teorii. Kultury, mającej w rdzeniu radykalne ambicje prozelickie połączone z równie radykalnymi kryteriami eliminacyjnymi. Na czym by polegało współistnienie z taką kulturą? Rozstrzygnięcie tego ani trochę nie spekulatywnego zagadnienia jest coraz pilniejsze. Nawet dla heglistów, wierzących, że źle jest dla faktów, gdy przeczą teorii.
Add comment
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version