Odważny tekst. Konfrontowanie mitów z faktami bywa przedsięwzięciem bardzo ryzykownym. Zwłaszcza wtedy, gdy:
a) mity są tak świeże, że wymagają bardzo czujnej pielęgnacji;
b) są traktowane jako wartość nadrzędna, zarazem determinująca i legitymizująca długą listę roszczeń politycznych i społecznych;
c) rozgrywają się w środowisku fundamentalistycznym.
Wtedy najbezpieczniej jest praktykować strategię "don't ask, don't tell". Wzorcowy przykład tej strategii przynosi najnowsza "Polityka". W wywiadzie z Mustafą Barghoutim Agnieszka Zagner niby zadaje pytania, ale tak, żeby nie zapytać; a jej rozmówca mówi tak, aby nie powiedzieć. Mówi utarty komunał, że 7.X. "to był raczej skutek, a nie przyczyna", z dodatkiem obowiązkowego zażalenia, że "wielu ludzi na Zachodzie nie rozumie albo nie chce wiedzieć, że (...) przez ostatnie 76 lat 70% Palestyńczyków zostało wypędzonych ze swojej ojczyzny". Dziennikarka nie pyta, jak to było z deportacjami Żydów z krajów muzułmańskich (a godziłoby się w tym miejscu zapytać). Pyta za to, czego 7.X był skutkiem Otwiera więc pole do prezentacji następnych figur jazdy obowiązkowej:
"Trwająca od 2006 r. blokada Strefy Gazy zamieniała życie ludzi w koszmar. Nie było nawet prądu, najwyżej kilka godzin dziennie. Brakowało wody - 94% jej zasobów było zasolone albo zanieczyszczone. Systemy kanalizacyjne zostały zniszczone. Według ONZ od 2020 r. Gaza miała już nie nadawać się do życia".
Tyle pytań: cóż to się zdarzyło w 2006. roku; dlaczego nie nawiązano współpracy z Egiptem, aby poprawić infrastrukturę energetyczną i wodną; ile zrobiono dla rozwoju infrastruktury krytycznej (na który to cel otrzymywano solidne środki); jak to było możliwe, że choć do 2020 r. SG miała być niezdatna do życia, dorobiła się luksusowych rezydencji, hoteli i centrów handlowych? Pomimo "całkowitej blokady"...
Ale dziennikarka nie zapyta o to, co rozmówca pominąć zechce. W końcu obowiązuje wiadoma zasada.
a) mity są tak świeże, że wymagają bardzo czujnej pielęgnacji;
b) są traktowane jako wartość nadrzędna, zarazem determinująca i legitymizująca długą listę roszczeń politycznych i społecznych;
c) rozgrywają się w środowisku fundamentalistycznym.
Wtedy najbezpieczniej jest praktykować strategię "don't ask, don't tell". Wzorcowy przykład tej strategii przynosi najnowsza "Polityka". W wywiadzie z Mustafą Barghoutim Agnieszka Zagner niby zadaje pytania, ale tak, żeby nie zapytać; a jej rozmówca mówi tak, aby nie powiedzieć. Mówi utarty komunał, że 7.X. "to był raczej skutek, a nie przyczyna", z dodatkiem obowiązkowego zażalenia, że "wielu ludzi na Zachodzie nie rozumie albo nie chce wiedzieć, że (...) przez ostatnie 76 lat 70% Palestyńczyków zostało wypędzonych ze swojej ojczyzny". Dziennikarka nie pyta, jak to było z deportacjami Żydów z krajów muzułmańskich (a godziłoby się w tym miejscu zapytać). Pyta za to, czego 7.X był skutkiem Otwiera więc pole do prezentacji następnych figur jazdy obowiązkowej:
"Trwająca od 2006 r. blokada Strefy Gazy zamieniała życie ludzi w koszmar. Nie było nawet prądu, najwyżej kilka godzin dziennie. Brakowało wody - 94% jej zasobów było zasolone albo zanieczyszczone. Systemy kanalizacyjne zostały zniszczone. Według ONZ od 2020 r. Gaza miała już nie nadawać się do życia".
Tyle pytań: cóż to się zdarzyło w 2006. roku; dlaczego nie nawiązano współpracy z Egiptem, aby poprawić infrastrukturę energetyczną i wodną; ile zrobiono dla rozwoju infrastruktury krytycznej (na który to cel otrzymywano solidne środki); jak to było możliwe, że choć do 2020 r. SG miała być niezdatna do życia, dorobiła się luksusowych rezydencji, hoteli i centrów handlowych? Pomimo "całkowitej blokady"...
Ale dziennikarka nie zapyta o to, co rozmówca pominąć zechce. W końcu obowiązuje wiadoma zasada.